Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

[y/n]- Twoje imię

[l/n]- Twoje nazwisko/ klan

Kilkanaście lat temu

 Jak to bywa w tego typu fanfiction, Reader-chan to ponadprzeciętna, doskonała kunoichi, która swoim urokiem uwodzi wszystko i wszystkich. To Ty znasz samą siebie najlepiej, więc nie będę zbędnie opisywać Twojej wspaniałości. Trzeci Hokage najwyraźniej zbyt późno dostrzegł twoje umiejętności, gdyż dopiero po ukończeniu przez ciebie pełnoletniości zwrócił na nie uwagę. Potrafiłaś wiele ciekawych rzeczy, na przykład stanie na jednej nodze i utrzymanie równowagi, kto wie, może dzięki temu zaistniejesz w świecie ANBU?

|×|

[y/n] była w wiosce raptem od kilku godzin. Hokage ponownie wysłał ją na dość wyczerpującą misję, z której wywiązała się lepiej, niż zakładał. Korzystała właśnie z ciszy we własnym domu, by zregenerować siły. Powoli odpływała w cudowną krainę snów, ale oczywiście właśnie w tej chwili ktoś raczył zapukać do drzwi. Dziewczyna była zbyt zmęczona, by zejść na dół i otworzyć tajemniczemu gościowi, ale natarczywe pukanie wpędziło ją w stan irytacji. Następnym razem ochrzani własnego ojca za brak kluczy do domu. Westchnęła głośno i ciężkim krokiem zeszła na dół, ziewając przy tym kilkukrotnie. Ślamazarnie przekręciła zamek i otworzyła drzwi. Poczuła się zawstydzona, widząc młodszego od siebie chunnina. Już wiedziałaś co się święci. 

- Najmocniej przepraszam, że musiałeś tyle czekać, właśnie miałam walnąć w kimono po misji stulecia - uśmiechnęła się głupkowato.

- Hokage-sama cię wzywa - odparł spokojnie, zupełnie jakby nie przeszkadzała mu ilość czasu, jaką spędził na oczekiwaniu na starszą kunoichi.

- Wiesz kiedy, po co i na co? Wolałabym sobie pospać, niż słuchać kazania i pochwał - ziewnęła teatralnie, zakrywając buzię, tym samym zachowując resztki kultury, jakie jej zostały.

- Powiedział tylko, że to sprawa niecierpiąca zwłoki - powiedział i poszedł dalej.

- Ukatrupię dziadka, jak znowu mam iść na jakąś misję- mruknęła pod nosem i zamknęła drzwi.

Z żalem stwierdziła, że będzie musiała przebrać się z wygodnych dresów na średnio wygodny strój jōnina. Nie mogła się pokazać, wyglądając jak dziesięć nieszczęść. Ze smutkiem spojrzała na swoje łóżko i niechętnie opuściła swój dach nad głową. By mieć wszystko za sobą, popędziła jak najszybciej do biura Hokage.

|×|

Panienka [l/n] kulturą nie grzeszyła i zapukała głośno do gabinetu Trzeciego. Wiedziała, że starość to nie radość i mogła w pewnym stopniu pozbawić starca słuchu. Usłyszała przyzwolenie i weszła do środka. Poza głową wioski w pomieszczeniu znajdował się również chłopak, na jej oko, sporo młodszy. Zagadką dla niej było to, że był odziany w strój ANBU. Czyżby nieświadomie coś przeskrobała i miała trafić do więzienia? Przełknęła głośno ślinę i podeszła bliżej.

- Hokage-sama, znowu coś zrobiłam nie tak, jak trzeba? - mruknęła.

- Nie w negatywnym znaczeniu. Mam dla ciebie pewną propozycję, ale finalnie wybór należy do ciebie. Nie poniesiesz żadnych konsekwencji, jeśli odmówisz.

- Nie zamierzam szkolić tego wypierdka - wskazałaś kciukiem na chłopaka, który spiorunował cię wzrokiem.

- Jak zawsze szczera do bólu. Od dłuższego czasu myślę, żebyś zasiliła inne szeregi.

- Na wstępie zaznaczam, że nie podejmę się pracy w Akademii i nie przyjmę pod swoje skrzydła żadnych geninów.

- Nic z tych rzeczy, [y/n]. Co powiesz na służbę w ANBU? - na twarzy Sarutobiego wkradło się rozbawienie.

- No to trzeba było tak od razu, Hokage-sama. Pan mnie chyba specjalnie chciał do zawału w młodym wieku doprowadzić - oburzyła się.

- Czyli, zgadzasz się, mam rozumieć?

- Ależ oczywiście, to dla mnie wielki zaszczyt - tak naprawdę jej nonszalancja przykrywała głęboko ukryty w sercu lęk.

- Dobrze, w takim razie Itachi zaprowadzi cię do siedziby. Pamiętaj, by wręczyć [y/n] to, o czym przed momentem wspomniałem Ci na osobności - tym razem Hiruzen zwrócił się do chłopaka, który nadal przebywał w biurze. [y/n] była zaskoczona tożsamością jegomościa. Wymknął jej się śmiech na fakt, że nazwała go wypierdkiem.

- Hai - odpowiedział i skinął głową, by dziewczyna poszła za nim.

|×|

Nie zamierzała przerywać ciszy towarzyszącej im w drodze. Sama przeszła już przez okres dojrzewania i wiedziała, że takie głupie zagadywanie bywa niezręczne i krępujące. Zaczęła rozmyślać nad tym, jak miękki jest materac jej łóżka i jak bardzo za nim tęskni. Szczerze mówiąc, miała gdzieś to, co robi starszy Uchiha, równie dobrze mógłby wpaść do kanalizacji, a ona nie zwróciłaby na to uwagi.

- Jesteśmy - powiedział od niechcenia Itachi. Niestety zmęczenie i zamyślenie wzięły górę nad [y/n] i niestety za późno przyswoiła sobie jego komunikat. Rozległ się pusty dźwięk zderzenia czoła z wrotem.

- Kto to tu postawił? - burknęła wściekła, jednocześnie rozmasowywała bolące czoło.

- Zastanawiam się, co kierowało Trzecim, gdy wybrał Cię do ANBU - prychnął lekko rozbawiony.

- Chwila nieuwagi, czy innej słabości, a ty już masz czelność uprzykrzać mi życie. Jestem zmęczona po misji. Jak będziesz w moim wieku, o ile dożyjesz ze swoją niewyparzoną gębą, to zrozumiesz - jej duma została poważnie naruszona. Mordowała chłopaka wzrokiem, a on najwidoczniej nic sobie z tego nie robił.

- Następnym razem bądź bardziej uważna - mruknął i otworzył drzwi.

Na korytarzach świeciło pustkami. Itachi wiedział gdzie mają iść. Wnętrze budynku nie sprawiało zbyt miłego wrażenia, ale nie można było spodziewać się czegoś innego. Chłopak otworzył drzwi z pomieszczenia, wyglądem przypominającego szatnię, a następnie zapalił światło. Otworzył jedną z szafek, w której znajdował się jakiś pakunek, a na nim zwój. [y/n] wzięła do rąk obydwa przedmioty, a jej wzrok skupił się na częściowo zakrytej przez kartonowe wieko masce. 

- Mam się w to przebrać, czy będziemy tu tak stać, dopóki nie zapuścimy korzeni? 

- Ten strój nosi się na służbie, poza tym zwrócisz w nim zbyt wiele uwagi.

- Niech Ci będzie, panie stylisto. Rozumiem, że w oddziale pełnisz rolę naczelnego stylisty, więc nie mogę pełnić takiej roli. Pomyślmy, mogłabym robić za artystkę, która jest mistrzynią sztuki niewyparzonego języka, co ty na to? - rzuciła z ironią.

- Ta rola już jest zajęta przez mojego kapitana, ale jeszcze nie mamy naczelnej idiotki.

- Ach tak, swój swojego zawsze wyczuje, dobrze wiedzieć - uśmiechnęła się wrednie i włożyła zwój do kieszeni.

- W zwoju masz najważniejsze informacje. Do zobaczenia kiedyś tam - machnął jej ręką na pożegnanie.

- Już lubię dzieciaka - pomyślała.

[y/n] zgasiła światło i również wyszła z pomieszczenia. Sięgnęła pamięcią wstecz, by przypomnieć sobie drogę na zewnątrz. Miała coraz większą ochotę na sen, ale musiała najpierw przeczytać wszystkie nudne głupoty i protokoły, jakie przygotował dla niej Hokage.

|×|

Co prawda, jej dom nie znajdował się daleko, ale spacer pozbawił jej resztek energii. Ponownie przebrała się w dresy i usiadła na niepościelonym łóżku i odpięczętowała zwój. Jego zawartość była dla niej dość zastanawiająca. Nie sądziła, że Hokage zdobędzie się na tak odważny krok. Wszystko wyjaśniło się, gdy skończyła czytać ten pełen uczuć poemat, a w rogu kartki dostrzegła podpis Itachiego. 

- Idiota pomylił zwoje - zaśmiała się i zapieczętowała zwój, który był adresowany do wybranki Uchihy. Postanowiła narobić wstydu młodszemu koledze i osobiście dostarczyć go do domu. Poczuła się niczym kupidyn, posyłający strzały miłości.

Dzielnica klanu była w innej części wioski niż jej miejsce zamieszkania. Gdy [y/n] była dzieckiem, często tu przebywała, jednak po śmierci matki uległo to zmianie. Z tego co pamiętała, to Itachi był synem głowy klanu. Popytała przypadkowych przechodniów o adres. Wkrótce stanęła przed drzwiami domu państwa Uchiha. Z gracją zapukała, a chwilę później drzwi otworzył jakiś mały, nawet uroczy chłopczyk. 

- Jest Itachi w domu? Mam dla niego prezent -  zapytała i odwzajemniła uśmiech chłopca.

- Itachi! Jakaś pani chce dać Ci prezent - krzyknął młodszy Uchiha, a w myślach [y/n] miała ochotę udusić dzieciaka. Nienawidziła, gdy ktoś nazywał ją panią. 

Zobaczyła, jak matka braci, Mikoto, spogląda na nią z kuchni. Posłała kobiecie nieśmiały uśmiech i czekała na Itachiego.

-  Sasuke, to chyba jakaś oszustka. O, witaj [y/n]-san, coś się stało? - Itachi był zaskoczony jej widokiem.

- Ohayo, Itachi. Przyszłam oddać ci twoją rzecz - nastolatek spojrzał na ciebie z pytającym wyrazem twarzy.

- Przecież ja ci nic nie dawałem, chyba że mówisz o zwoju. Zatrzymaj go sobie - odpowiedział po chwili namysłu. Następnie skojarzył fakty i pobladł.

- Jesteś stanowczo dla mnie za młody, chociaż przyznam szczerze, że masz talent do pisania i sama z chęcią chciałabym taki list otrzymać - puściła mu oczko i wręczyła zwój. 

- Błagam, nie mów że wszystko zapamiętałaś, bo znając życie, pokusiłaś się, by przeczytać całość - chłopak speszył się i przyjął zwój.

-  Zapamiętałam wszystko. Młodzieńcza miłość jest taka piękna. Swoją drogą, dla kogo on jest? - uśmiechnęła się sugestywnie.

- To nieistotne [y/n], zaraz przyniosę właściwy zwój i absolutnie nie mów nikomu o tym, co przeczytałaś - zarumieniony Itachi pobiegł do swojego pokoju i po chwili wrócił z nowym zwojem. 

- Dotrzymam ci słowa, poeto. Wiedz, że jeśli mi podpadniesz, to z wielką chęcią poopowiadam na targu o wielkim zakochaniu Itachiego Uchihy - uśmiechnęłaś się i ruszyła w kierunku swojego domu. Marzyła o pójściu spać.

|×|

Zwój od hokage był zdecydowanie mniej interesujący od poprzedniego.  Były w nim zawarte zasady całej organizacji i inne ważne, lecz niezbyt ciekawe rzeczy. Dzisiaj miało dojść do spotkania w ukrytym miejscu, lecz [y/n] za żadne skarby nie wiedziała o które miejsce w wiosce chodzi.  Ktoś miał tak nieczytelne pismo, że nie potrafiła rozszyfrować tych gryzmołów. Po zapoznaniu się z danymi, postanowiła pójść spać, z nadzieją że nikt więcej jej nie przeszkodzi. Kiedy po kilku godzinach się obudziła, zaczął doskwierać jej głód. Na szybko przygotowała sobie ryż z warzywami. Zjadła i posprzątała po sobie. Spojrzała na stojący w salonie regał z książkami i nabrała ochoty na wizytę w księgarni. Wzięła leżący na półce portfel i wyszła na zewnątrz. Całą drogę podziwiała przepiękne budynki Konohy. Miała blisko do księgarni, więc nie nacieszyła się tym zajęciem zbyt długo. Przekroczyła progi księgarni i niemalże natychmiast zaciągnęła się zapachem książek. Tutaj czuła się jak ryba w wodzie. Zawsze ciekawiły ją książki [ulubiony gatunek], więc udała się do regału z swoimi ulubionymi pozycjami. Kilka nowych przykuło jej uwagę i spisała ich tytuły, by móc je w najbliższym czasie zakupić.

Po powrocie do domu zabrała się za przegląd domowej biblioteczki i wzięła książkę, która miała najładniejszą okładkę. Położyła się na kanapie i zaczęłaś czytać. Fabuła była na tyle wciągająca, że [y/n] nie zorientowała się, iż nastał wieczór.  Przypomniała sobie o spotkaniu swojego oddziału, ale wciąż nie umiała rozszyfrować tego bazgrołu. Nie chciała na starcie dać złego wrażenia i się nie pojawić. Odłożyła książkę na jedną z półek i zaczęła nerwowo chodzić po domu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- [l/n] [y/n]? - zapytał chłodno chłopak w masce ANBU.

- Nie kurde, seryjna morderczyni z kolekcją trupów w piwnicy - prychnęła sarkastycznie. 

- Nie interesują mnie twoje prywatne hobby. To Ty jesteś w moim oddziale, czy nie? - zirytował się.

- Skąd mam wiedzieć, nie jestem wszechwiedzący Jashin. Nikt mi nie powiedział, że mój przełożony będzie takim gburem.

- Słuchaj [l/n], zacznij się zachowywać jak na ANBU przystało. Równie dobrze mogę poprosić Hokage o wyrzucenie cię z mojego oddziału.

- Jesteś pod moim domem, więc ja tu rządzę. Z łaski swojej przedstaw się.

- Hatake Kakashi, nikt cię nie powiadomił?

- Ty sobie jaja robisz! Taki arogant moim szefem, dobry żart! Wciąż pamiętam twoje humorki z klasy, żałosny wtedy byłeś, ale jak widać, nie wyrosłeś z tego.

- Szkoda, że byłaś tak nijaka, że nawet nie pamiętam, co robiłaś.

- Prawdziwi ninja działają w ukryciu, wiesz? Tracimy czas na bezsensowne rozmowy. Po co tu przyszedłeś?

- Wolałem się upewnić, że jesteś odpowiednią kunoichi i przyjdziesz na spotkanie. Specjalnie napisałem niedbale informację o miejscu spotkania, żebyś zaczęła panikować.

- To wredne! - prychnęła i zamknęła za sobą drzwi.

- I kto to mówi - mruknął.

- Dobra nie marudź i prowadź księciuniu.

- Rozpuszczona księżniczka nie będzie mówiła mi co mam robić.

[y/n] i Kakashi szli przez niemal opustoszałą wioskę. Nie odzywali się do siebie, powodując tym samym niekomfortową ciszę, która w teorii była korzystna dla obydwojga.  Weszli do budynku, który kiedyś służył za kawiarnię, a obecnie uznawany był za pustostan. Przeszli do pomieszczenia, które dawniej było komórką i zeszli schodami w dół. W piwnicach dawnej kawiarenki swoje tymczasowe miejsce spotkań miała nowa drużyna [y/n] . Razem z Kakashim weszli do ciemnego pomieszczenia, w którym był już Itachi, jak i dwoje nieznanych dziewczynie osób.

- Przedstaw się, [l/n] - skarcił ją Kakashi.

- Ummm... Ohayo wam wszystkim. Jestem [l/n] [y/n] - uśmiechnęła się, lecz wszyscy patrzyli na nią z grobowym wyrazem twarzy, co sprawiło, że pożałowała swojego czynu. 

- No dalej... Języka w gębach nie macie? [y/n] nie ma zdolności czytania w myślach.

- Uzuki Yūgao - przedstawiła się fioletowowłosa dziewczyna.

- Tenzo - powiedział siedzący obok dziewczyny brunet.

- Mnie już znasz- Itachi zmusił się do lekkiego uśmiechu.

- [y/n] zajmij miejsce - Kakashi szepnął jej do ucha, a ona natychmiast usiadła na wolnym miejscu obok Itachiego. 

- Co dostałeś od Hokage-sama? - zapytał Tenzo.

- Pojutrze wyruszamy na misję. Ranga S - powiedział stanowczo Hatake - Jutro przekażę wam więcej informacji.

- Tylko tyle? - zapytał Itachi.

- Hokage nie był skory do udzielenia mi więcej informacji.

- Głupie to - prychnęła [y/n].

- Ty jesteś głupia. Nie chciał ryzykować niechcianego przecieku informacji.

- Kakashi, opanuj się - skarcił go Itachi.

- To nic takiego, Itachi. Kakashi od zawsze lubił mierzyć ludzi swoją miarą - prychnęła.

- Jeszcze jedno słowo i poproszę, by przenieśli cię do innego oddziału.

- Zaczniecie w końcu ze sobą współpracować? Nie wiem, jakie relacje macie prywatnie, ale zachowajcie resztki profesjonalizmu - wtrąciła Yūgao.

- Staram się, ale nie będę tolerować braku szacunku wobec mojej osoby.

- I vice versa - Kakashi rzucił jej poważne spojrzenie.

- [y/n] jutro trenujemy na polu treningowym numer pięć. Robimy to codziennie rano, jeśli mamy wolne - dodał Tenzo.

- Zdążyłam się już o tym dowiedzieć - uśmiechnęła się i ukradkiem spojrzała na Itachiego, który mordował ją wzrokiem, chyba nawet wiedziała dlaczego. Ta informacja była zawarta w pierwszym zwoju.

- [y/n] ani się waż- powiedział z grozą w głosie.

- Itachi, [y/n] czy jest coś o czym my nie wiemy?- Kakashi spojrzał z zainteresowaniem na  dwójkę ninja.

- Absolutnie nie mam nic do ukrycia w porównaniu do ciebie, Hatake- wytknęła na niego palcem i usłyszała, jak Itachi cicho wzdycha z ulgi.

- [l/n] ja również nie mam nic do ukrycia. Nie wiem o czym mówisz.

- To dlaczego nosisz maskę? - wtrącił Tenzo.

- Bo mam taki kaprys - rzucił krótko.

- Twarz to najmniejsza z jego tajemnic. Lepiej się przyznaj co czytałeś po kryjomu na każdej lekcji w akademii - poruszyła sugestywnie brwiami.

- Czytałem podręczniki, droga [y/n] - Kakashi wyprostował się i spojrzał na nią z góry.

- Ale o Icha-Icha to już nie raczysz wspomnieć? - parsknęła pełnym złośliwości śmiechem.

- Chcielibyście pójść na ramen? - musiała trafić w jego czuły punkt skoro odpuścił. Pozostali przyglądali się z zainteresowaniem nowej kunoichi i kapitanowi. 

- Nie wzięłam pieniędzy, ale wam chętnie potowarzyszę - mruknęła.

- Nie martw się, postawię ci- Tenzo klepnął ją w ramię. Nie wiedzieć skąd, znalazł się pomiędzy nią i Itachim.

|×|

Piątka shinobich wyszła z piwnicy i udała się do Ichiraku. Kakashi, Tenzo i Yūgao szli z przodu, a [y/n] i Itachi z tyłu.

- Dziękuję, że nie pisnęłaś ani słowa o mojej pomyłce - Itachi odczuwał ulgę.

- Nie ma sprawy, mówiłam ci, że potrafię dotrzymać słowa.

- Nie wiedziałem, że ty i Hatake się znacie- Itachi wydał się zainteresowany relacją między nią, a Kakashim.

- Chodziliśmy do jednej klasy w akademii. Opowiadaj lepiej, jak poszło ci z listem - sprzedała mu kuksańca w ramię.

- Dostała go prawowita adresatka.

- I jak zareagowała?

- Jeszcze nie wiem - zasmucił się.

- Hej, jesteś przecież Uchiha Itachi. Myślisz, że tobie miałaby odmówić? Jesteś geniuszem, więc pewnie byłeś najbardziej pożądanym chłopakiem w akademii - starała się pocieszyć zdołowanego chłopaka.

- Ej, już jesteśmy- Kakashi pomachał pochłoniętymi rozmową [y/n] i Itachiemu przed twarzą.

Weszli do knajpki. Każdy z nich zamówił sobie ramen. W myślach [y/n] dziękowała Tenzo za uratowanie jej tyłka, ale także zastanawiała się jak mu się odwdzięczy. Nie znała go i nie wiedziała, co mógł wymyślić.

- Hej, [y/n], wszystko w porządku - melancholia u dziewczyny wzbudziła zainteresowanie Yūgao.

- Tak, wszystko dobrze - otrząsnęła się i odpowiedziała nowej koleżance na pytanie.

- [l/n] chodź, porozmawiajmy na zewnątrz - Kakashi pociągnął ją za ramię i wyszli na zewnątrz. 

- O jakiej pomyłce tak często gadasz z Uchihą? - oparł się o ścianę budynku.

- Nic ci do tego, Hatake.

- Muszę wiedzieć. Narobiliście jakichś problemów? - zirytował się.

- Powtórzę to jeszcze raz, bo chyba nie dociera. To nie jest twoja sprawa. Poza tym, nie mam powodów, żeby robić problemy, przynajmniej nie na starcie. Jak będziesz dalej wtrącał się w prywatne sprawy, to zacznę je robić. 

- Ale jednak coś ukrywacie przed wszystkimi. Chcę wiedzieć co jest waszą tajemnicą- Kakashi wyprostował się i spojrzał jej w oczy.

- I tak ci nie powiem, bo nie widzę takiej potrzeby - powiedziała i wróciła do środka.

Oczy pozostałych członków drużyny były skierowane na [y/n], a chwilę potem powędrowały na Kakashiego który wszedł zaraz za nią. Atmosfera do końca wieczoru była dość napięta. Każdy uważał, że ich relacja stanie się jednym z ciekawszych tematów ich rozmów i plotek.

|×|

Itachi postanowił odprowadzić ją do domu. [y/n] cały czas miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale za każdym razem kiedy się odwracała, to nikogo nie było. Olała sprawę i rozmawiała ze swoim nowym przyjacielem.

- Co Kakashi od ciebie chciał wtedy, kiedy wyszliście przed Ichiraku Ramen?- zapytał,jakby od niechcenia.

- Próbował wyciągnąć ode mnie, co jest naszą tajemnicą - włożyła ręce do kieszeni i przyglądała się chłopakowi.

- Ale nic mu nie powiedziałaś, prawda? - w jego oczach pojawiło się przerażenie.

- Tak, wyśpiewałam mu wszystko. Był zachwycony i kibicuje wam w relacji - postanowiła zażartować sobie z Uchihy. Itachi pociągnął [y/n] w jedną z bocznych uliczek i uaktywnił sharingana.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłaś? -chłopak był wściekły, a zarazem przerażony.

- Boże, nawet nie można z tobą pożartować. Poza tym też mam sharingana - dała mu pstryczka w nos i cicho się zaśmiała. Jej tęczówki również przybrały czerwoną barwę.

- A nie mówiłem. Ukrywacie coś i jest to związek. Obrzydliwe - obydwoje obrócili się w stronę głosu, który należał do nikogo innego jak do pewnego kopiującego ninja. [y/n] w oka mgnieniu dezaktywowała swoje dojutsu

- Itachi jest za młody na mojego chłopaka, idioto. Jedną nogą wciąż jest dzieckiem - prychnęła zażenowana. 

- Wyglądało to inaczej. W takim razie jaka jest prawda, panie Uchiha? - Kakashi uniósł pytająco brew.

- Myślałem, że [y/n]-san wyjawiła mój sekret tobie i się wkurzyłem, ale okazało się, że żartowała - na twarzy Itachiego wkradł się rumieniec.

- Dobra powiedzmy, że wam wierzę - Kakashi machnął im na pożegnanie.

Ulżyło wam, że Hatake postanowił nie drążyć tematu i odpuścił. Itachi zgodnie z obietnicą bezpiecznie doprowadził ją pod drzwi i tam się właśnie rozstali. 

- [y/n] gdzie ty się szlajasz? - ojciec [y/n], [y/f/n] był poddenerwowany.

- Byłam na spotkaniu z moimi nowymi współpracownikami - wyjaśniła sytuację.

Ojciec [y/n] był wysoko postawionym urzędnikiem do spraw między Konohą, a Kirigakure. Jej matka odeszła, gdy była dzieckiem i pamięta ją jak przez mgłę.

Porozmawiała chwilę ze swoim ojcem, a następnie postanowiła wziąć odprężającą kąpiel w gorącej wodzie. Uwielbiała taki relaks po pomyślnie wykonanych misjach. Wyszła, kiedy woda zaczęła być nieprzyjemnie zimna i poszła do swojego pokoju. Zawsze przed snem wchodziła na dach swojego domu i obserwowała Wioskę Liścia. Dbanie o bezpieczeństwo jej domu traktowała jak najważniejszy obowiązek. Tym razem postanowiła przypatrywać się twarzom czterech Hokage. Fascynowały ją ich postacie, jednak za żadne skarby nie chciała pełnić tak odpowiedzialnej funkcji. Wolała być zwykłą kunoichi. Powoli ogarniała ją senność, więc zeszła z dachu i zamknęła okno. Położyła się na łóżku i szybko zasnęła.

Witam moje bezbożniki w poprawionej wersji tego cyrku. Działy będą dodawane po pięć rozdziałów wtedy, kiedy będzie mi się chciało. Mam nadzieję, że poprawiona wersja przypadnie wam do gustu ;)

Życzę miłego dnia, wieczoru czy kiedy to tam czytacie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro