🏜️
Minął tydzień od dziwnego ataku. Itane, Akiteru i Nagisa trzymali to zdarzenie w tajemnicy, sprzeciwiając się tym samym Fumio. Nadszedł wielki dzień. Drużyna siódma oraz Itane wyruszali w cudowną podróż do Suny. Zanim jednak to nastąpi, Naruto wezwał Hatake do siebie.
- Coś się stało, nii-chan? - była lekko zaniepokojona.
- Pamiętasz jak kilka dni temu policja natrafiła na jednej z ulic na ślady krwi i zatruty kunai, a ślady wskazywały na toczącą się walkę? - spojrzał na nią poważnie.
- Owszem, pamiętam.
- Tak się składa, że ta krew należy do ciebie, Itane. Z kim walczyłaś i dlaczego nic mi o tym nie powiedziałaś?
- Ugh, jakiś zamaskowany gość mnie zaatakował, nic ważnego.
- Tak się składa, że tej samej nocy ktoś wykradł nam poufne dane. Co gorsza, to zdarzyło się nie tylko w naszej wiosce, ale i pozostałych czterech. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Zdaję sobie sprawę i to doskonale. Nie wiem, czy mam jakiekolwiek przydatne informacje.
- Tym się zajmie ANBU. Twoim zadaniem będzie znalezienie tych danych. Proszę cię o to w imieniu pozostałych Kage. Urodziny Gaary są do tego idealną okazją.
- Wiesz, że to jak szukanie igły w stogu siana?
- Tylko ty widziałaś potencjalnego sprawcę. Gaara stwierdził, że urodzinowa impreza to doskonała przykrywka. On ci przekaże więcej, nie chcieliśmy narażać się na ewentualny podsłuch.
- Rozumiem. Zrobię wszystko co w mojej mocy.
- Mizukage wytypował twojego przyjaciela, Fumio by zajął się odnalezieniem ich danych. Zdecydowałem jeszcze wysłać Akiteru na tajną misję. Wiem, że wasza trójka wie więcej, niż chce przyznać.
- To brzmi jakbyś podejrzewał nas o zdradę.
- W żadnym wypadku. Ufam ci, Itane. Gdybym ci nie ufał, wybrałbym kogoś innego.
- Hai. Powinnam już iść - chwyciła torbę podróżną do ręki.
- Masz rację. Miłego pobytu w Sunie dattebayo - Naruto posłał jej szeroki, pełen szczerości uśmiech.
- Dziękuję, do zobaczenia - odwzajemniła uśmiech i wyszła z gabinetu.
W dobrym humorze udała się w kierunku dworca. Ptaszki wesoło ćwierkały, a w powietrzu unosił się zapach świeżo upieczonego ciasta. Nawet nie zbierało się na deszcz. Nic nie było w stanie zepsuć jej humoru. Akiteru widząc Itane taką zadowoloną z życia, sam zaczął się uśmiechać, a następnie dołączył do niej.
- Od kiedy wiecznie strzelająca fochy panna Hatake jest taka zadowolona z życia? - zagadnął.
- Odkąd się zakochała.
- Co?
- Co?
- Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Ciekawe w kim - Akiteru był zaskoczony.
- W samej sobie. Jak widzę moje odbicia w sklepowych witrynach to jakoś mi się dzień polepsza - podeszła bliżej jednej z szyb - Widzisz jaka ja jestem cudowna? Ty jeszcze bezczelnie jesteś mniej czarujący niż ja.
- Zalatuje bezczelnym narcyzmem na kilometr - Yuhara posłał uśmiech swojemu odbiciu.
- I kto to mówi? Najcudowniejszy książę Konohy.
- Gdybym miał być księciem Konohy, to musiałbym poślubić jej księżniczkę - prychnął.
- Znam sto tysięcy lepszych rzeczy od brania ślubu z tobą.
- Tym razem musisz obejść się smakiem. Już jestem zajęty.
- Ja również przez pracę nie dysponuję nadmiarem czasu. Może w przyszłym życiu, kto wie, kto wie?
- Robisz z siebie głupka, bo twoja duma nie może tego udźwignąć?
- Twoja duma zaraz nie udźwignie faktu jaki z ciebie burak, że każesz damie taszczyć ciężką torbę, a sam idziesz jak burżuj - uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Gdybym to zaproponował, to zaczęłabyś się na mnie drzeć, bo ty jesteś silna i niezależna i sama sobie zaniesiesz.
- No i masz stuprocentową rację. Ciekawe czy Konohamaru i dzieciaki już są.
- W sumie to nie powiedziałaś mi jeszcze czy coś jest między wami. W ramach rewanżu też chciałbym odwiedzić was na randce.
- Ale to była sytuacja kryzysowa, nie zrobiłam tego specjalnie.
- Wiem, wiem. Cieszę się, że nic ci się wtedy nie stało - objął ją delikatnie ramieniem.
- Akiteru, nie tutaj. Jeszcze pomyślą, że zdradzasz Nagisę, lub że wróciliśmy do siebie - odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Od kiedy przejmujesz się takimi rzeczami? Zmieniłaś się, Itane-chan.
- Wydaje ci się. Wciąż jestem tą samą, jedyną i niepowtarzalną Itane.
- Nie o to mi chodziło. Jesteś dojrzalsza. Konohamaru ma na ciebie dobry wpływ.
- Dojrzałość przychodzi z wiekiem, nie przyjaźnią.
- Przyjaźnią? Nie sądzę żeby przyjaciele robili takie rzeczy i zastanawiali się nad związkami. Nie wyciągnęłaś wniosków z naszego związku?
- Daj mi spokój - zarumieniła się.
- W Piasku będziecie mieli dużo czasu na rozmowę. Z chęcią chciałbym wiedzieć szybciej od pozostałych - uśmiechnął się sugestywnie.
- Oi Itane nee-chan dattebasa! Tu jesteśmy! - krzyk Boruto przykuł uwagę dwójki.
- Yo dzieciaki. Gdzie wasz pożal się Boże sensei?
- Niedawno gdzieś poszedł, a co? - zapytała Sarada.
- Uhm nic, zapytałam z czystej ciekawości.
- Nie sądzę, żeby dobrym sposobem było kłamanie tuż przed dziećmi, dla których jesteś inspiracją - wtrącił Akiteru.
- Nie kłamię! To ty wymyślasz telenowele z moim udziałem - oburzona Itane chwilę później wybuchnęła śmiechem.
Nie wiedzieli jednak, że w oddali są obserwowani przez Nagisę. Nigdy nie postrzegała Itane jako zagrożenie, nawet ją polubiła, ale widok jej i Akiteru takich szczęśliwych zranił jej serce. Akceptowała, że są przyjaciółmi od lat, jednak ich bliskość często dawała jej się we znaki bardziej, niż chciałaby przyznać. Wpatrywała się w nich z pustym wyrazem twarzy, stojąc na środku peronu. Pogrążony w własnych myślach Konohamaru nie zauważył jej, przez co zderzyli się i wrócili umysłami na ziemię.
- Przepraszam - wydukał zawstydzony - Ty jesteś Nagisa tak?
- T-tak to ja. Przepraszam bardzo - dziewczyna przestraszyła się.
- Nie chciałem cię przestraszyć. To pewnie oni przykuli twoją uwagę? - wskazał palcem na Hatake i Yuharę.
- Myślę, że doskonale mnie zrozumiesz. To boli, gdy patrzysz na nich i widzisz, że wciąż nie pozbyli się miłości z oczu.
- Wiesz, znają się większe pół życia, przeżyli całkiem sporo razem. Przyzwyczaiłem się, że Akiteru zawsze gdzieś tam będzie w życiu Itane i nie pozostało mi nic innego jak zaakceptowanie tego.
- Ty to tak przyjmujesz z lekkością? Nie boisz się, że oni no wiesz... Stara miłość nie rdzewieje?
- Nie mam się o co bać, nie jestem z Itane. Zapewniam cię, ta dwójka nie wróci do siebie, sparzyli się raz a porządnie. Nie bój się mu zaufać.
- Ich mimika mówi co innego. Chciałabym ci uwierzyć, ale nie potrafię - spuściła wzrok.
- Chodź ze mną. Zapewnię cię, że to co mówię jest prawdą.
- No dobrze - pełna sceptycyzmu poszła za Konohamaru.
- Ileż można na ciebie czekać, Konohamaru? - pierwsza spostrzegła ich Itane.
- Nie musiałaś długo czekać. Poza tym czas leci szybciej w dobrym towarzystwie, więc nie narzekaj, chyba że doskwierała ci tęsknota.
- Wiesz, że jedyne towarzystwo jakie mi w stu procentach odpowiada, to moje własne - postanowiła nie skomentować wzmianki o tęsknocie.
- Nagisa-chan dlaczego się tak chowasz? - Akiteru pocałował ją w czoło.
- Też byście tak chcieli, co dattebasa? - Boruto sprawił, że Hatake i Sarutobi zarumienili się.
- Zamilcz, albo zepchnę cię na tory - Uzumaki przestraszył się wzroku dziewczyny.
- Dobrze przepraszam, nic nie mówiłem.
- To co zostało powiedziane, odpowiedziane zostać nie może - Akiteru skomentował sytuację w poetycki sposób.
- Itane-san, Konohamaru-kun, wasz pociąg jedzie - oznajmiła Nagisa.
- Itane, chodź na moment - Akiteru pociągnął ją na bok.
- Po co?
- Uważaj na siebie i w razie czego nie bój się poprosić kogoś o pomoc, dobrze? W razie czego ja i Fumio będziemy w pogotowiu, wystarczy że wyślesz posłańca.
- Nic mi się nie stanie, nie dramatyzuj - zdziwiła się, gdy objął ją.
- Jesteś dla mnie ważna. Jesteś ważna dla nas wszystkich. Ja po prostu nie chcę cię stracić - wyszeptał jej do ucha.
- Już mi nic nie grozi. Jestem wystarczająco silna i nie musisz się o mnie martwić.
- Wiesz, zawsze boję się, że nie wrócisz do domu. To mój największy lęk - łzy stanęły w oczach ich obydwojga.
- Rozpaczasz, jakbym co najmniej jechała na kilkadziesiąt lat. Wyluzuj, Aki-chan, wrócę nim się obejrzysz. Poza tym, przecież masz dziewczynę i powinieneś się na niej skupić.
- Mam traumę po tym, jak kilkukrotnie ulatywało z ciebie życie.
- Ja mam traumę po tym jak wybrałeś najpierw Suisen, a nie mnie, ale jakoś ci tego nie wypominam - odsunęli się od siebie.
- To były błędy młodości, dobra?
- O tak, jacuzzi podgrzewane piekielną złością. Kocham to, ale teraz zwyczajnie przesadzono. Postrach dziewic poparzył sobie tyłek przez tę wodę.
Drużyna siódma oraz Itane nareszcie wyjechali ku przygodzie, jaka czekała na nich w Sunie. O dziwo nie spotkali Maryli Rodowicz ściskającej kamyk zielony, ani wywrocławionego pojazdu na swojej drodze, ale dla dzieciaków szczególnie interesujące były rozmowy ich opiekunów. Odkąd Mitsuki pochwalił się pozostałym członkom swojej drużyny o dziwnej sytuacji, jakiej był świadkiem, Boruto i Sarada również zaczęli kibicować im w relacji. Mieli nadzieję, że urodziny Gaary będą doskonałą okazją do jej rozpoczęcia. Późnym popołudniem byli już w Sunie.
- Plan jest taki: idziemy do Gaary, a potem róbta co chceta bez rozwalenia wioski, czy to jest zrozumiałe? - oznajmiła Itane.
- Z tego co mi wiadomo, to ja wydaję rozkazy, nie ty - Konohamaru zirytował się.
- Wydawanie rozkazów to moja dzika pasja, w którą wkładam całe swoje serce.
- A ja głupi myślałem, że swoje serce oddałaś Konohamaru nii-chan dattebasa.
- Boruto nauczył cię ktoś kiedyś latać?
- Uhm, nie.
- Chciałbyś spróbować? Gwarantuje ci zawrotną prędkość z spektakularnym lądowaniem na głowach hokage. Pasuje?
-Nie nie, podziękuję.
- Więc wstrzymaj się z mówieniem pewnych rzeczy.
- Jak zwykle nie zawodzisz w straszeniu dzieci.
- Ale ja nie straszę dzieci, tylko przepowiadam co ich czeka, a to jest różnica.
Poruszanie się po zadupiu zwanym Sunagakure bez mapy czy innego GPS bywa kłopotliwe. Nie dość że dużo razy wchodzili w nie ten zakręt co trzeba, to jeszcze mieszkańcy dawali dość pokręcone wskazówki. Marudzenie geninów dawało się we znaki Itane i Konohamaru, którzy byli równie zirytowani. Po tysiącu prób, błędów, bluescreenów czy innych zawiasów dotarli do Gaary.
- Ohayo Gaara nii-san - Itane weszła pierwsza.
- O, już przyjechaliście. Zaraz kogoś zawołam, by zaprowadził was do waszych pokoi. Naruto już mnie o wszystkim poinformował, jednak wolałbym porozmawiać również z tobą, Itane.
- Wiem o jaką sprawę ci chodzi.
- Czy ja też powinienem wiedzieć, Kazekage-sama? - wtrącił Konohamaru.
- Nic mi o tym nie wiadomo, ale dla dobra sprawy, wolałbym nie. Moglibyście wyjść?
- Hai. Boruto, Sarada, Mitsuki idziemy - opuścili gabinet.
- Są jakieś nowe wieści?
- Wolałbym nie ryzykować podsłuchu, jak wtedy gdy próbowano obalić pięciu Kage, więc dam ci wszystkie akta. Nie jest tego zbyt dużo. W miarę możliwości postaraj się, żeby nikt ich nie przeczytał, a najlepiej będzie jeśli zniszczysz je po zapoznaniu się z nimi.
- Zrozumiałam. Myślisz, że sprawca tego buntu i osoba, która skradła dane, to to samo?
- Nie możemy niczego wykluczyć. Mamy również możliwość, że to jakaś nowa grupa, bo wątpię, by stała za tym jedna osoba.
- Sprawca buntu nie żyje. Sama go zabiłam, więc mam pewność.
- Wiem, że to wewnętrzne sprawy Konohy, ale dlaczego Naruto nam nic o tym nie powiedział?
- Bo on sam nie wie. Jesteś jedynym kage, który o tym wie. Osoba wytypowana do misji przez mizukage również o tym wie, no i moja mama i teraz ty. Jak widać grono nie jest imponujące.
- Powinnaś o tym dać znać. Takich rzeczy nie trzyma się w tajemnicy, tym bardziej że są wagi międzynarodowej.
- Działał sam. Jestem tego pewna.
- Nigdy nie masz pewności. Mogłaś przeoczyć jakieś fakty.
- Wiem co robię i nie musisz mnie pouczać. Znam się na swojej robocie.
- Nie mówię, że się nie znasz. Indywidualizm w świecie shinobi nie zawsze prowadzi w dobrym kierunku.
- Poprowadzę siebie jak najlepiej potrafię. Lepiej pracuj, Gaara nii-san.
- Widzimy się jutro - machnął jej ręką na pożegnanie.
Itane nie zastała swoich towarzyszy na korytarzu. Skupiła się, by wyczuć jakąkolwiek znajomą jej chakrę. Chwilę później wyczuła Konohamaru. Doszła do wniosku, że nie będzie się bawić w kulturalne piesze wędrówki po papieskie kremówki, więc wyszła przez okno i zabrała się za parkour po dachach. Kilkukrotnie pomarszczone niczym zgnieciony papierek cukierka stare baby, które dawno przekroczyły górną granicę wieku, w którym można układać klocki lego, ochrzaniły ją za brak kultury. Plusem było to, że znalazła się wśród swoich towarzyszy znacznie szybciej.
- Dłużej się już nie dało kore.
- Ciebie też miło widzieć.
- Mówiłem, żebyśmy poczekali dattebasa.
- To nic takiego, Boruto. Prędzej, czy później i tak bym was znalazła.
- A nie mówiłem? Tak się ze mną wykłócaliście, a teraz widzicie, że to ja znam Itane najlepiej - prychnął Konohamaru.
- W to nie wątpimy, sensei.
- Najlepiej znają mnie moi rodzice, Fumio i Aki-chan.
- Ale ja nie miałem tego na myśli - Mitsuki uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Sarada, my również dużo wiemy, nie? - zaśmiał się Boruto.
- Nie wiedziałam, że ty i wiedza na jakikolwiek temat macie ze sobą coś wspólnego - prychnęła Uchiha.
- Itane-chan pożycz mi twojego mózgu, muszę wygrać tę dyskusję dattebasa.
- Życzę Ci z całego serca, Boruto-chan - westchnęła teatralnie Itane.
- Oi, ty siwa wyglądasz na bogatą dziunię. Wyskakuj z kasy, jeśli chcesz zachować ładną buźkę - zaczepił ich podejrzany opryszek.
- No właśnie, nie oceniaj książki po okładce. Wiesz może i wyglądam na bogatą, ale ilość moich pieniędzy jest liczbą ujemną. Z chęcią ci oddam moje długi.
- Bezczelne kłamanie prowadzi do piekła - uśmiechnął się krzywo.
- Oj kochaniutki, ty się módl do Jashina, żebyś trafił do piekła zanim zostanę Shinigami - Itane wyjęła kunaia.
- Czyli nie oddasz po dobroci? - mężczyzna wyjął sztylet.
- A więc zaczyna się zabawa. Czuję się jakbym oglądał dobry western - Boruto nie wiedzieć skąd wyjął harmonijkę.
Na ulicy nastała cisza. Wiatr unosił piasek w powietrzu. Itane spoglądała w oczy opryszka, a on spoglądał w jej. Klimacik rodem z starych westernowych filmów. Boruto wczuł się w nastrój i zaczął grać wątpliwej jakości melodię westernu. Saradzie puściły jednak nerwy i zabrała mu instrument.
- Możemy się umówić tak, jeśli trafię cię kunaiem, to puścisz mnie wolno, a jeśli ty trafisz mnie, to dam ci moje pieniądze, może być? - Hatake postanowiła go zbajerować.
- Wynik od razu jest przesądzony. Mam ponadprzeciętną celność.
- Ta w kiblu chyba. Za trzy sekundy rzucamy.
- Dobra.
Trzy sekundy później owy jegomość dostał z kunaia w rękę. Odgłos zbolałej jego dumy był słyszalny wszędzie. Splunął na ziemię i posyłając wszystkim nienawistne spojrzenie, odszedł.
- Zawsze musisz być w centrum zamieszania, co? - Konohamaru nie był zadowolony z sytuacji.
- Musiałam pokazać mu gdzie jego miejsce. Tak się szczycisz, że jesteś liderem, a teraz nie zrobiłeś nic.
- Ty sprowokowałaś sytuację, nie ja.
- Widać jaki z ciebie dżentelmen, skoro dopuszczasz do takich sytuacji.
- Wiedziałem, że nie będziesz chciała żeby ktokolwiek się wtrącał, więc stałem z boku. Nie miej do mnie pretensji.
- Dobra dobra, dziwię się, że twoja duma ci na to pozwoliła. Zawsze lubiłeś robić z siebie cudownego wybawcę i rycerza.
- Czy to ma coś wspólnego z twoją rozmową z Kazekage?
- Nie rozumiem o co pytasz.
- Ukrywasz coś przede mną. To ma coś wspólnego z misją, mam rację?
- Żaden twój interes. To są prywatne sprawy.
- Prywatne sprawy powiadasz?
- Tak i stul dziób.
- Mam wrażenie, że te prywatne sprawy mogą wpłynąć na przebieg naszej misji.
- Ja mam swoją misję i nie interesuj się. Mam ochotę odpocząć, idziemy - burknęła.
W ciszy udali się do hotelu. Mitsuki czuł się mniej niezręcznie, niż ostatnio. Obecność Boruto i Sarady pomagała mu uporać się z byciem pomiędzy Itane i Konohamaru. Nie wiedział znowu czyją stronę ma przyjąć, ale zdecydował porozmawiać z obydwojgiem na osobności. Może i był tylko dzieckiem, ale z akademii wiedział, że konflikty wewnętrzne mogą odbić się na powodzeniu misji.
Każdy dostał osobny pokój. Mitsuki wolał poczekać chwilę, nim odwiedzi Itane. Sam musiał przemyśleć co ma jej do powiedzenia. Doszedł do wniosku, że poświęci chwilę na drzemkę, a potem pójdzie ją odwiedzić.
Itane miała zamiar poczytać książkę, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Niechętnie zwlekła się z wygodnego łoża i otworzyła drzwi.
- Mitsuki-chan, coś się stało?
- Nie, chciałbym z tobą pogadać.
- Jasne wchodź. O czym chcesz pogadać? - zamknęła drzwi.
- Jedna rzecz nie daje mi spokoju. Wiem, że nie powinienem się interesować, ale chciałbym porozmawiać o uczuciach.
- Hm? Zakochałeś się, Mitsuki-chan?
- Nie to miałem na myśli. Opowiedz mi o uczuciach.
- Nie rozumiem. Jakieś konkretne cię interesują?
- Opowiedz mi o miłości. Co o niej uważasz?
- No cóż, miłość można przeżyć na tysiąc różnych sposobów, a i tak jej nie zrozumiesz. Jedno jest pewne, że gdyby była kwiatem, byłaby różą z kolcami ukrytymi pod liśćmi, gotowymi zranić cię w najmniej przewidywanym momencie. Jednym z trudniejszych przeżyć w życiu jest wtedy, gdy widzisz osobę, którą kochasz i ona kocha kogoś innego. Jest szczęśliwsza bez ciebie...
- To boli jeszcze bardziej, gdy uświadomisz sobie, że ta osoba jest lepsza w wielu rzeczach od ciebie.
- Mitsuki, nie dobijaj mnie. Mówisz z autopsji? Możesz mi powiedzieć o wszystkim.
- To ja może już pójdę - chłopiec szybko ulotnił się z pokoju.
Urodziny Gaary coraz bliżej, czy one cokolwiek zmienią?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro