🪐
Itane wyruszyła z samego rana. Prom odpływał dość wcześnie, a osoba której zadaniem było dostarczenie zwoju miała czelność zaspać, przez co musiała biec jeszcze szybciej. Na szczęście zdążyła, więc nie musiała czekać kilku godzin na następny prom. Od początku podróży zauważyła, że jakiś zamaskowany osobnik się jej przygląda, ale postanowiła go zignorować. Mniej więcej w połowie podróży zdecydowała się na rozprostowanie zasiedziałych kości. Stanęła blisko barierki i starała się wypatrzeć jakichś żywych organizmów wodnych.
I to był jej błąd.
Została uderzona w głowę, przez co nieźle ją zamroczyło i wypadła za burtę. Wzrok jej się rozmazywał, przez co nie dostrzegła twarzy napastnika. Przypuszczała, że to owy zamaskowany człowiek za tym stoi. Priorytetem było dla niej przeżycie. Statek wystarczająco jej odpłynął i najpewniej nie zdąży go dogonić. Zaczynało jej być zimno, a wyczerpanie i zadany cios w głowę robiły swoje. Odpłynęła i to dosłownie.
To wszystko wydawało jej się snem. Przebudziła się na kanapie na wpół przykryta kocem. Przeciągnęła, a gdy usłyszała rozmowy swojego męża z trojaczkami mimowolnie się uśmiechnęła.
- Akane, Takahiro, Hayato nie przeszkadzajcie mamie, jest zmęczona - dzieciaki podobnie jak ich rodzice były bardzo buntownicze, co często wdawało się we znaki Itane oraz Raikage.
- To nic takiego - zrobiła miejsce dla swoich dzieci i objęła je.
- Wyglądacie uroczo - Raikage również przysiadł się do żony i dzieci.
- Nie ukrywam, że u naszych dzieci to zasługa moich genów - zmierzwiła siwe włosy syna, który siedział najbliżej niej- Takahiro. On w przeciwieństwie do tego Takahiro po którym miał imię, jeszcze nie był postrachem dziewic. Był cichy, szybki i ponadprzeciętnie inteligentny. Akane odziedziczyła po rodzicach upartość i łatwo wpadała w irytację, podobnie jak wielka i skromna kobieta po której dostała imię. Hayato, najstarszy z całej trójki słynął z bycia opiekuńczym i całkiem dobrego poczucia humoru.
- Nie bądź taką egoistką.
- Mam tutaj swoje trzy małe kopie i co zrobisz, nic nie zrobisz.
- Zawsze możemy zrobić czwartą, która będzie moją kopią.
- Nie oddam mamy - Akane objęła rączkami szyję Itane.
- Nieźle gówniarz-chan. Nie hańbisz mego imienia.
Ha daliście się zrobić w bambuko, Itane umarła, niczym Jack w Titanicu. Wiedziałam, że ten moment będzie trudny dla was wszystkich, więc starałam się załagodzić emocje z tym związane. Spoczęła na dnie i gdzieś tam pozostał jej ślad.
[y/n] wpatrywała się w spokojną twarz swojej córki. Włosy wciąż miała wilgotne od wody. Przypomniało jej się, jak kołysała ją do snu. Minęło już tyle lat. Wyglądała jak zniewieściała wersja Kakashiego z drobnymi elementami urody [y/n]. Miała nadzieję, że Itane się wybudzi. To była szansa na ucieczkę. Powoli zaczęła odzyskiwać przytomność.
- Gdzie jestem? - wychrypiała.
- Już jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi - wyjaśniła starsza z kobiet.
- Pytałam o to gdzie jestem, a nie jaka jestem - burknęła.
- Gomen, jesteś w pałacyku na zadupiu na środku oceanu, chyba - nerwowo podrapała się po szyi.
- Przepraszam bardzo, mogłaby pani pokazać mi tę bliznę na obojczyku? - zapytała.
- Stara blizna, nic godnego uwagi.
- Taką samą miała moja mama, przynajmniej to zauważyłam na jej zdjęciach.
- Bo ja i twoja mama, to tak naprawdę ta sama osoba.
- Nie rozumiem... Jesteś moją matką? - jej oczy zaszły łzami.
- Tak, baka Itane - objęła ją delikatnie.
- Dlaczego... Dlaczego przez szesnaście lat nie dałaś znaku życia?!
- Ciszej mów. Sprawa jest nieco skomplikowana. Rób to, co mówię, a może się stąd uwolnimy - w każdej chwili mógł pojawić się Kazuhiko.
- Uwolnimy? Co jest do cholery?!
- Wkrótce przyjdzie tu Kazuhiko, który mnie porwał. Pewnie będzie chciał zrobić ci pranie mózgu, więc udawaj, że się poddałaś. Domyśli się, że cię ostrzegłam, więc bądź przygotowana. Zostawiłam ci twoje sztylety na udach, ale z kataną było dużo gorzej do ukrycia. Postaraj się go zabić, dobrze?
- Skoro byłaś jedną z najlepszych kunoichi Konohy, to dlaczego sama nie zrobiłaś tego przez taki długi okres czasu?
- Próbowałam, ale uszkodzone tenketsu i pieczęcie uniemożliwiające przepływ chakry robiły swoje.
- Ktoś tu idzie - Itane wyczuła chakrę.
- Pamiętaj co ci mówiłam - uśmiechnęła się delikatnie.
- [y/n]-san pozwolisz na moment? - rzucił okiem na zdezorientowaną Itane.
- Nie ma problemu - skinęła głową i opuściła pomieszczenie.
- Nie przechytrzysz mnie. Wiem, że będziesz próbowała mnie zostawić, ale nie uda ci się to. Nie mam zamiaru żyć pod jednym dachem z pomiotem twoim i Kakashiego i wkrótce ją zabiję. Spędź z nią jej ostatnie chwile jak najlepiej potrafisz.
- Żebyś się nie zdziwił jak utnie ci łeb znienacka.
- Zabrałem jej każdą broń, jaką miała przy sobie. Twoim zadaniem będzie uśpienie jej, a wtedy nałożę na nią pieczęć. Później będę mógł patrzeć jak ginie w męczarniach z mojej ręki.
- Dobrze.
- Dobrze? Spodziewałem się całkiem innej reakcji z twojej strony - zdziwił się.
- Dlaczego, przecież tylko ją urodziłam i przez chwilę byłam w jej życiu, to było dawno i pamiętam te chwile jak przez mgłę. Łączą mnie z nią tylko więzy krwi, nic poza tym - nie ukazała żadnej emocji.
- Cieszy mnie takie podejście. Może chciałabyś mi pomóc w jej zabiciu?
- Nic mi nie zrobiła i nie mam powodu, by przyczynić się do jej śmierci.
- A może jednak matczyne uczucia się obudziły w tobie?
- Nie, większość życia spędziłam bezdzietnie, jest mi obojętna, jednak musiałabym mieć powód, by ją zabić.
- Nie podważam twoich decyzji, ale z chęcią spojrzę w jej oczy, tuż przed śmiercią gdy będzie błagać matkę o litość. Oczywiście nasz sekret zabierze do grobu - ucałował wierzch jej dłoni.
- Zamierzasz przeprowadzić na niej rytuał? Powiadomiłam już ją, że coś takiego ją czeka.
- Wiem, ale w tej sytuacji będzie to zbyteczne. Uznajmy, że ten rytuał to picie herbaty jak stare babcie. Będziemy udawać przed nią zgodne małżeństwo i zdobędziemy jej zaufanie, a potem pójdzie jak z płatka.
- Jest kunoichi. Jestem pewna, że Kakashi zadbał o jej edukację i będzie problemem, by wzbudzić jej pełne zaufanie.
- Nie miała pełnego dostępu do matczynej miłości. Zachowuj się jak na matkę przystało, bez zdradzania tajemnicy, że jesteś jej biologiczną matką. Zobaczysz jak zmięknie.
- Tak zrobię - znowu weszliście do pomieszczenia.
- Dobrze się czujesz? - Kazuhiko okazał udawaną troskę wobec Itane.
- Nadal pieką mnie płuca, ale to przejdzie - na usta Hatake cisnął się kąśliwy komentarz, jednak powstrzymała się.
- Trafiłaś do nas na wyspę. Przydarzył ci się wypadek?
- Musiałam wypaść za burtę, chyba... - Itane wolała nie zdradzać niczego.
- Moja żona pewnie wspominała tobie o naszym rytuale. Każdego nowo przybyłego gościa witamy spotkaniem przy świeżo zaparzonej herbacie. Żeby nie było tak niezręcznie, ja mam na imię Kazuhiko, a moja żona [y/n].
- Dziękuję, to bardzo miłe. Ja mam na imię Itane.
- W takim razie, Itane-san moja żona przyniesie ci ubrania na zmianę. Te które miałaś na sobie, suszą się. Mam nadzieję, że pobyt u nas będzie dla ciebie miło spędzonym czasem - uśmiechnął się delikatnie. Itane dostrzegła w nim podobieństwo do Fumio.
- Dziękuję. Gdzie jest toaleta? - zeskoczyła z łóżka.
- Zaprowadzę cię tam.
Po drodze Itane starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Zdawała sobie sprawę, że Kazuhiko stara jej się przypodobać, tylko by uśpić jej czujność. Postanowiła wzbudzić w nim złudne i perfidne poczucie triumfu.
Gdy zmieniła swe odzienie z piżamy na getry i sweter, razem z matką poszła do jadalni. Wolały nie podejmować żadnej dyskusji, ponieważ Kazuhiko najpewniej by znowu podsłyszał. Zasiadły przy stole, na którym już czekał parujący napój.
- Możesz pić, gówniarz-san. Pan wrzód na tyłku nie dolał ci wody z klozetu ani żadnej innej podejrzanej substancji. Ta herbata też jest normalna, więc korzystaj, póki możesz.
- Dziękuję, sensei.
- Może chciałabyś coś o sobie opowiedzieć, Itane-san? - Kazuhiko rozpoczął rozmowę.
- Jestem skromną ponadprzeciętnie uzdolnioną i lubianą dziewoją stanu wolnego. Nie ma dla mnie nic niemożliwego. Jestem zabawna, piękna i cudowna. Ponadto pełnię funkcję królowej. Inspiruję i sprawiam, że wszystkim miękną kolana, lub pozbawiam ich krwi z nosa. Jestem gwiazdą pożądaną przez wszystkich niczym Maryla Rodowicz na sylwestrze. To chyba widać, prawda?
- Masz wysokie mniemanie o sobie, co?
- Ależ skąd. Poprosił pan, żebym coś o sobie powiedziała, więc to zrobiłam - zaśmiała się.
- Pracujesz jakoś? - zapytała [y/n].
- Tak, codziennie o świcie wstaję i przekopuję pole, potem trzeba ogarnąć lepiankę i znowu w pole i tak w koło Macieja. Mam ciężkie życie. Jeszcze mój chłop sam skarpet nie pierze, rozumiecie to? - oznajmiła z bólem.
- U nas znajdziesz spokój - zapewnił mężczyzna.
- Dziękuję, ale nie chciałabym być jak pasożyt.
- Twój pobyt tutaj to błogosławieństwo dla nas. Musisz odpocząć, sporo dzisiaj przeszłaś.
- Dobrze. Niemniej jednak dziękuję za gościnę.
- To drobiazg.
Rozmowa toczyła się do późnego wieczora. Itane zdobyła zaufanie Kazuhiko, a Kazuhiko zdobył zaufanie Itane. Obydwoje wiedzieli, że ta ufność jest sztuczna i najchętniej już teraz pozabijaliby się. W środku tego konfliktu byłaś [y/n] - trzymała stronę Itane i jej zamiarem było pomaganie córce w uwolnieniu się. Długo czekała na tę chwilę, a pogarszający się stan zdrowia wzmagał tę nadzieję. W środku nocy odwiedziła Itane w pokoju gościnnym. Nie spała, ponieważ uprzedziła ją wcześniej o planowanej wizycie.
- Należą ci się wyjaśnienia. Jeśli znienawidzisz mnie jeszcze bardziej, to trudno. Zasługujesz na prawdę i wolność - usiadła na fotelu.
- Mów proszę - odpowiedziała cicho. Zmęczenie odbijało się na jej twarzy.
- Wtedy podczas wojny, Kazuhiko uprowadził mnie do tego miejsca. Założę się, że zadbał o to, by nikt nie natrafił na jakikolwiek ślad. Od początku chciałam się uwolnić, lecz na próżno. Był silniejszy ode mnie. Zaczęłam więc sekretnie ratować stąd ludzi, kosztem własnych tenketsu, ale niestety nasz bunt został rozgromiony, a Kazuhiko jeszcze bardziej zaczął mnie kontrolować. Później chciał wprowadzić anarchię we wszystkich nacjach.
- Chwila, to on zabił Suisen? - Itane była zdziwiona.
- Tak. Wtedy również podjęłam jedną z wielu prób jego zabójstwa, ale skończyło się na pieczęci i nie mogę wykonywać żadnych technik. W międzyczasie uczestniczyłam w jego szemranych interesach i szukałam kogoś, kogo znam i ufam. Tak się składa, że na ukryty przekaz natrafiła Akane.
- To chyba o tym chciała mi powiedzieć przed śmiercią - Itane uporała się już z traumą po śmierci Uzumaki.
- Wszystko zostało zniszczone w trakcie wybuchu i szczerze mówiąc nie pamiętałam wszystkiego z tego notatnika. Też mi się umarło akurat jak chciałam to przekazać Takahiro, który pewnie by coś poknocił, za co przepraszam z całej mojej nadszarpniętej dumy.
- Wiedziałam, że się tu zjawisz. Chciałabym cię przeprosić za mój brak w twoim życiu. Za tą każdą chwilę, w której powinnam być, a mnie nie było.
- To nie twoja wina, mamo. Razem z moim przyjacielem Fumio natrafiliśmy na twój trop.
- Bratanek Kazuhiko? Myślałam, że on walnięty jak reszta familii, nie licząc Rouzu-san i Kyogiego - zdziwiła się.
- Początkowo też tak myślałam, ale spoko z niego gość, taki do tańca i różańca.
- Sprawiał inne wrażenie. Myślałam, że poszedł po matce, ale najwyraźniej Kyogi zadbał o poprawne dziedziczenie.
- Skąd wiesz?
- Byłam na twoich egzaminach, nawet rozmawiałyśmy chwilę. Szukałaś wtedy swojego kolegi.
- Faktycznie, Aki-chan zaginął wtedy w akcji przez Suisen - doznała olśnienia.
- Aki-chan? Skoro tak go nazywasz, to jest ci naprawdę bliski - uśmiechnęła się sugestywnie.
- Eeee kiedyś byliśmy przez chwilę razem, a teraz jest mi również bliski - speszyła się.
- Bliski powiadasz? - miała ubaw z córki.
- Mamo, to nie jest zabawne - oburzyła się.
- Twoja reakcja jest śmieszna.
- Dobra, zmieńmy temat. Tata nadal o tobie nie zapomniał. Tęskni za tobą, ale pogodził się, że nie ma cię w wiosce.
- Jeśli ten stary głupek myśli, że nie żyję to sporo się pomylił. Zawsze miałam silną wolę przetrwania, nie z takich kłopotów przyszło mi się uwolnić.
- Mamo, wiesz gdzie jest moja broń, nie licząc tych sztyletów?
- Poszukam ich i schowam je, żebyś mogła go na spokojnie zabić. Dawno nie widziałam katany Akane.
- Dała mi ją przed śmiercią. Była moją mistrzynią.
- To było do przewidzenia. Jak to się stało, że ktoś ją sprzątnął?
- Etto jakieś cymbały nie wiadomo skąd nas zaatakowały i było ich za dużo - Itane nie poznała tożsamości zleceniodawcy.
- Pewnie podpadła zbyt wielu szemranym typom i się dogadali. To było do przewidzenia, że tak zginie.
- Wypraszam sobie.
- Chciałabym poznać prawdę, ale znając ten półświatek to przypłaciłabym to swoim krzywo uciętym łbem na czyimś brudnym stole.
- Lepiej nie ryzykować. Kto wie, może kiedyś poznasz prawdę?
- Mamo, przygotuj się proszę po śniadaniu. Wymierzę temu śmieciowi lepszą sprawiedliwość, niż Temida.
- Masz uważać na siebie, dobrze?
- Nie z takimi pachołkami miałam do czynienia.
- Wbrew pozorom, Kazuhiko zna wiele pieczęci i technik, które z łatwością cię mogą unieszkodliwić.
- Nie jestem słaba, dam sobie radę.
- Tego nie powiedziałam, tylko nie lekceważ go, dobrze?
- Jak mam go nie lekceważyć, gdy chce mi się śmiać na jego widok? - parsknęła śmiechem.
- Normalnie jak Bakakashi za młodu, nie przegadasz, a potem patrz jak wypruwają mu flaki.
- No ale co taki stary dziad może mi zrobić? Pyszne kakao chyba.
- Z dodatkiem kreta i denaturatu na pewno.
- Machnę mieczem i mu spadnie ten głupi łeb na ziemię.
- Baka Itane, nie słuchasz co się do ciebie mówi.
- Jedyna rzecz, jakiej jej nie nauczyłam, bo sama uważam, że to bezużyteczna umiejętność. Chciałabym przeprosić, ale w sumie nie mam za co.
- Rozwinęłam się bardzo, naprawdę nie musisz się martwić.
- Jako twoja matka, zawsze będę się o ciebie martwić - zmierzwiła jej włosy - Dobrej nocy.
W końcu nadeszło nieuniknione. Jak zakończy się pobyt Itane w tym dziwnym miejscu i co takiego do powiedzenia będzie miał Kazuhiko?
Witam moje kochane bezbożniki po dłuższej przerwie spowodowanej moim lenistwem, brakiem weny i pierdyliarda innych czynników, które się skumulowały, ale dobra nieważne. Mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze i zdalne nie zmiata was z planszy. Dokładnie rok temu rozpoczęła się moja przygoda z tymże fanfiction. Nie będę was zanudzać moimi prywatnymi przemyśleniami, bo umówmy się kogo interesuje beblanie o tym jakie wszystko fajne i słodko pierdzące. Jestem wam wdzięczna za każdy komentarz, gwiazdkę i odczyt, za poświęcenie czasu na moją twórczość. Bez was nie byłoby tego fanfika.
To byłoby na tyle, życzę miłego dnia, smacznej kawusi czy innego denaturatu zależy co lubicie. Trzymajcie się cieplutko <3
<tutaj wstaw se parafkę albo inny bohomaz autorki-senpai>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro