Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🛋️

Kilka dni później

Nadeszła pora na długo wyczekiwany przez Itane i Fumio moment. W końcu mogli pokrzyżować plany całemu światu i nie doprowadzić do ślubu. Wszyscy myśleli, że idą zainwestować w ślubne fatałaszki, lecz tak naprawdę udali się do portu, gdzie czekał zacumowany prom.

- Przez te kilka dni było naprawdę interesująco - Itane odezwała się po dłuższej chwili ciszy. Przywiązała się do Fumio, ale z tyłu głowy miała myśl, że może ją zwodzić.

- Na pewno w domu będzie ciekawie. Miło ze strony twojej ciotki, że zdecydowała się nam pomóc.

- Informuj mnie na bieżąco o sytuacji, dobrze? Wiedz, że jeśli cię wywalą na zbity pysk, to zawsze możesz wybrać się do Konohy.

- Zapamiętam to - zaśmiał się.

- Brzmi jak groźba, panie Hamada.

- Zaskakujesz mnie, enigmatyczno panno Hatake.

- O cholera zaraz mi pływające papamobile odpłynie - zorientowała się, że podczas tej krótkiej pogawędki większość pasażerów weszła na pokład.

- Ewentualnie zostaniesz skazana na mnie aż do końca życia - klepnął ją po ramieniu.

- Zapomnij, że robiłabym ci obiadki, gdy całe dnie spędzałbyś nad biurkiem zawalonym papierami jak twój ojciec.

- Na zawalonym papierami biurku nie ma miejsca na obiad, ale na coś innego jak najbardziej - puścił jej oczko.

- Jesteś zbereźny - mruknęła, a chwilę później parsknęła śmiechem.

- I mówi to najbardziej niewinna osoba na świecie. Lepiej idź na statek, bo naprawdę ci odpłynie.

- Skoro jesteś taki niecierpliwy, to pójdę - stanęła na palcach, by dać mu buziaka w policzek. Nie przewidziała jednak, że Fumio chce zrobić to samo, a przez sposób w jaki obrócili swe głowy, pocałowali się w usta.

- Zrobiłeś to specjalnie - dała mu kuksańca w brzuch.

- To był przypadek - Fumio zawstydził się.

- W życiu nie ma przypadków - rzuciła szybko i zaczęła biec na statek.

By zniwelować smutek, będący skutkiem rozstania, Itane stworzyła swojego klona, z którym odegrała scenę rodem z Titanica. Widzący to ludzie zaczęli się śmiać. Śmiechom nie było końca, nawet kotwica popłakała się ze śmiechu. Była to pora obiadowa, podczas której Magda Gessler prowadziła kuchenną rewolucję.

|×|

Kiedy przekroczyła bramę wioski, było parę minut po godzinie dwudziestej trzeciej. Nie chciała budzić Kakashiego o tak późnej porze, więc poszła na krótki spacer po wiosce. W większości budynków światła były zgaszone, nie licząc punktów dystrybucji napojów alkoholowych. Przyglądała się ludziom w knajpkach, dopóki nie zobaczyła kogoś, kogo nie widziała od dawna...

Serce zaczyna bić szybciej, gdy po długim czasie nieobecności widzisz kogoś, do kogo żywisz uczucia. Itane za szybą knajpy dostrzegła pijącego sake w samotności Akiteru. W ciągu tych dwóch lat wydoroślał. Itane spostrzegła, że zapuścił zarost. Pod nosem zaczął jej się błąkać nieśmiały uśmieszek i spuściła wzrok. W tym właśnie momencie Akiteru ją zauważył. Wydawała mu się piękniejsza niż zwykle, lub to może kwestia wypitych procentów? Przy wyjściu rzucił drobnymi barmanowi i nareszcie mógł z nią porozmawiać.

- Tęskniłaś za mną, idiotko? - zaczął z udawaną wściekłością.

- Nie, debilu - odpowiedziała z powagą.

- Ja też nie.

Nastąpiła niezręczna cisza. Musieli dostosować kąt nachylenia swoich głów do wzrostu drugiego - Itane sięgała mu nieco powyżej ramienia. Tak więc, stali sobie na środku ulicy, w środku nocy, niczym dwa ostatnie gołębie na linii wysokiego napięcia. Po dłuższej chwili amebicznego lampienia się na siebie drgnęli w tym samym czasie, jednak gdy zauważyli, że druga strona robi to samo, porzucili swoje zamiary.

- Co zamierzałaś zrobić? - zapytał.

- A ty?

- Chciałem cię przytulić.

- Oj to się nie zgraliśmy bo ja chciałam cię pocałować - wypaliła bez zastanowienia. Trzy sekundy dotarło do niej, co powiedziała i ogarnęło ją zażenowanie.

- Powinniśmy porozmawiać. Jestem zły na ciebie, za to że opuściłaś wioskę bez słowa.

- Zdecydowanie powinniśmy porozmawiać. Jestem zmęczona, a ty pijany, więc będziemy bardziej szczerzy, prawda? - uśmiechnęła się.

- Chyba tak. Możemy iść do mnie. 

Ponownie zapadła cisza. Żadne z nich nie rozumiało tego, co się dzieje. Dawniej mogli prowadzić rozmowy do białego rana. Itane poniekąd zwalała to na swoją nieobecność, Akiteru natomiast wmawiał sobie, że to przez jego stan nietrzeźwości. Kilka minut później dotarli do kamienicy, w której mieszkał chłopak. Po przejściu na pierwsze piętro, znaleźli się pod drzwiami jego mieszkania. Akiteru jako dżentelmen przepuścił Itane.

- Chcesz się wykąpać? - zapytał. Sądząc po jej stroju, była po długiej podróży.

- Jeśli to nie problem. Czuję, że śmierdzę jak skunks - zaśmiała się nerwowo.

- Absolutnie nie miałem na myśli tego, że śmierdzisz. Poczekaj, dam ci jakąś moją koszulkę - nerwowo zaczął szperać po szafie, a następnie wyjął z niej granatową koszulkę.

- Dzięki, dałbyś mi jeszcze ręcznik? - zapytała nerwowo.

- Ręczniki są w dolnej półce w szafce w łazience - wyjaśnił.

- Dobra - zakluczyła się w łazience, pozostawiając Akiteru samego w kuchni.

Usiadł na kanapie. Na szybko obmyślał plan rozmowy z Hatake. Czuł się dziwnie w jej towarzystwie, onieśmielała go, nawet gdy wyglądała tragicznie. Westchnął głośno, po czym go oświeciło. Powinien zrobić coś do picia, zatem ruszył się z kanapy i postawił wodę na tenże przepyszny napój zwany herbatą. Chwilę później Itane wylazła z łazienki i usiadła na blacie w kuchni.

- Masz tą herbatę co zwykle? - zapytała.

- Zieloną z cytrusami na którą zawsze pasożytowałaś? Mam - otworzył szafkę obok Itane i zaczął szukać opakowania.

- Hmmm - Itane zaczęła się przyglądać Akiteru, po czym stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie pocałowanie go w takiej chwili. Pociągnęła go za koszulkę, jednak zamiast upragnionego efektu, Akiteru przywalił łbem o szafkę. Itane przez zaistniałą sytuację dostała napadu histerycznego śmiechu, przez który spadła z blatu i obiła sobie tyłek o kafelki.

- Co ty chciałaś zrobić? - zapytał. Czoło bolało go niesamowicie.

- Ehehe nic. Chciałam Ci pomóc w znalezieniu herbaty- zawstydziła się. Na szczęście pisk czajnika uratował ją.

- Właśnie widzę jak mi pomogłaś - oburzył się.

- No nie złość się - zrobiła maślane oczka i skoczyła, by dać mu buziaka w czoło, tam gdzie powoli zaczął powstawać guz. Zamiast tego przywaliła mu z dynki w szczękę.

- Co ty odwalasz, Itane?

- No bo jak byłam mała i jak w coś się uderzyłam się, to mama całowała te miejsce i ból z automatu znikał. Chciałam zrobić to samo - okazała skruchę.

- Ile ty masz lat, Itane? - prychnął.

- Szesnaście, a co?

- Poddaję w wątpliwość to, które z nas popiło chwilę wcześniej.

- Nie znasz się na żartach, panie przemądrzalski - wyjęła herbatę z szafki i zaparzyła ją.

- Znam się. Zaraz wracam - pocałował ją w czoło i poszedł do łazienki.

- Idziesz po mleko i zostawisz mnie samą z dzieckiem na dwadzieścia lat, póki czegoś nie osiągnie?

- Powiedzmy. Też muszę się wykąpać, nie?

- No dobra.

Podczas chwilowej nieobecności Akiteru, Itane zaczęła oglądać zdjęcia znajdujące się w ramkach na komodzie. Były to zdjęcia ich drużyny, jego rodziców, oraz z przyjaciółmi.

- Pewnie jesteś zazdrosna w zaświatach, co? - skupiła się na twarzy Suisen.

- W niebie jej nie ma, więc zadajesz jej więcej cierpienia w piekle. Tak w ogóle co ty odwalasz, gówniarz-san? Przez ciebie Itachi i Shisui zakrztusili się popcornem, a Takahiro popłakał się z dumy - Akane zabrała głos.

- Ale co ja takiego robię? - oburzyła się.

- Twoje życie uczuciowe jest niezwykle interesujące. Tutaj z chłopaczkiem z Kirigakure, teraz twój przyjaciel. Wiesz, że poligamia jest zakazana?

- Ale nic nie czuję do Fumio...

- Mhmm... Ale Akiteru kochasz. Jesteś wobec niego bardziej czuła, niż Itachi wobec dango, a to już spektakularny wyczyn.

- Nieprawda - mruknęła.

- Madara i Tobirama są twoimi wielkimi fanami i robią zakłady o to, w jaki sposób zrobisz z siebie debila.

- Musicie mnie cały czas obserwować w tych zaświatach?

- To jest nasze jedyne ciekawe zajęcie tutaj. Gówniarz-san pamiętaj, że twój ojciec może i na dziadka wygląda, ale jest za młody na takie stanowisko.

- Akane-sensei nie nabijaj się ze mnie.

- Itane-chan twój Romeo powraca.

- Dwadzieścia lat minęło jak dziesięć minut - Akiteru stanął przy Itane. Zaświaty chwilowo ucichły.

- Więc, co teraz robimy?

- Opowiedz mi o wszystkim, co robiłaś, gdy nie raczyłaś się do mnie odezwać - Yuhara wziął z blatu kubki z herbatą, a Itane usiadła na kanapie.

- Nie zapomnisz mi tego, co? - uśmiechnęła się delikatnie i wzięła kubek do rąk.

- Nie. Nie rozumiem jak można być tak zajętym przez dwa lata, by nie dać znaku życia?!

- Przez te dwa lata trenowałam i szukałam sprawcy tego zamieszania, podczas którego zginęła Suisen. Nie chciałam się zbytnio kontaktować z kimkolwiek, by nie narazić się nieodpowiednim ludziom.

- Udało ci się cokolwiek ustalić?

- Nic, ale wyobraź sobie, że właśnie uciekłam przed aranżowanym małżeństwem - postanowiła zmienić temat (jak coś to oni popijają tą herbatkę ale nie chce mi się co chwilę o tym pisać)

- Kandydat ci nie odpowiadał? - prychnął.

- Trochę. Polubiłam go, ale nie chciałabym, żeby był moim mężem.

- Wybredna baba. Byłabyś ustawiona do końca życia.

- Nie zależy mi na tym. Wolę być wolna. Tym bardziej, że jego matka chyba cudem uciekła z wizyty u psychiatry.

- Teściowe zazwyczaj takie są.

- Teraz opowiadaj co u ciebie.

- No cóż, zacząłem zapijać smutki, zostałem joninem, chodziłem na misje. Żyłem tak jak zwykle.

- Ja wciąż jestem chunninem.

- Czyli jestem wyżej rangą od ciebie. Wiesz, że chunnini słuchają się joninów - dogryzł jej.

- Nie myśl sobie, że będę wykonywać twoje rozkazy - mruknęła, po czym usiadła mu na kolanach.

- Jeśli pójdziemy na jedną misję, to będziesz musiała - kciukiem gładził jej biodro.

- Nie sądzę, by po tak długiej nieobecności, wysłali mnie na misję poza Konohą. Przez najbliższe kilka tygodni pewnie jestem uziemiona.

- I bardzo dobrze. Brakowało mi twojego towarzystwa. Jesteś śliczniejsza, niż wtedy, gdy opuszczałaś wioskę.

- Ty za to wyglądasz jak kłaczek wypluty przez kota prosto na ruchliwą ulicę, gdzie głównie jeżdżą ciężkie pojazdy. Nie śpisz za dobrze, prawda?

- No cóż, tęsknota za Suisen i martwienie się o ciebie robią swoje - wzruszył ramionami.

-  Było minęło, trzeba iść dalej. Ja parę tygodni również straciłam bliskie mi osoby. Co prawda nadal mi ich brakuje, ale za nimi warto tęsknić, w przeciwieństwie do tego blond sztucznego ścierwa.

- No weź przestań gówniarz-san, bo się zarumienię.

- Myślę, że uczucia do Suisen przeminęły. Zwykła pierwsza, dziecięca miłość.

- Też tak sądzę.

- Jesteś zazdrosna, Itane-chan.

- Nie jestem. Ani trochę.

- Jesteś jesteś i nawet nie próbujesz tego ukrywać.

- Podobnie jak ty nie potrafisz ukrywać faktu, że jesteś idiotą.

- Jesteś bardzo zazdrosna.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Przymknij się w końcu - uciszył ją pocałunkiem, który ochoczo odwzajemniła.

- Gówniarz-san, postrach dziewic nam zemdlał z radości.

- Powinniśmy iść już spać - powiedział Akiteru, kiedy w końcu odkleili się od siebie.

- Już jest późno? - spojrzała na zegarek, który wskazywał parę minut przed pierwszą w nocy.

- Znając życie, rano czeka cię kilka orszaków powitalnych. Powinnaś wypocząć.

- Masz rację, ale tu jest mi wygodnie - mruknęła.

- Leń - chłopak wstał i wziął ją na ręce w stylu panny młodej.

- Bez przesady, umiem chodzić - zarumieniła się.

- Wiem, ale z własnej woli w życiu byś nie wstała.

- Wstałabym, ale później... Auć! - Itane przypadkiem uderzyła się w głowę o framugę drzwi.

- Karma wraca - zaśmiał się.

- To nie jest śmieszne. Mogłam zginąć!

- Nie wierzę. Legendarna wojowniczka wredoty, mistrzyni talk no jutsu przegrała dyskusję. Cóż za szok i niedożywienie.

- To było przypadkiem, podobnie jak twój dwukrotny nokaut na mojej skromnej i cudownej osobie - położył Itane na łóżku, a sam zawisnął nad nią.

- Mieliśmy iść spać, prawda? - uśmiechnęła się zadziornie.

- Ano rzeczywiście - położył się obok niej.

- Nie sądziłam, że to powiem, ale natrafiłaś na idiotę swojego pokroju. Wasza głupota i niezdecydowanie uzupełnia się lepiej niż najbardziej pasujące do siebie puzzle. Takahiro strzelił takiego facepalma, że pozbawił się przytomności i teraz siostra Itaś i pan doktor morderca dango muszą go cucić.

- Wypraszam sobie, to on zepsuł nie ja. Ludzie rezonansu czy innego renesansu nie są aż tak głupi.

- Stanowisz wyjątek od normy, gówniarz-san.

Po wcześniejszym wymienieniu się zarazkami w sposób znany każdemu przynajmniej w teorii (z praktyką bywa inaczej jak sami dobrze wiecie) chcieli iść spać, ale zanim to nastąpiło zdążyli pokłócić się o to, które z nich będzie większą łyżeczką. Tę kłótnię wygrała Itane.

Nad ranem pożałowała swojej decyzji. Akiteru spał w najlepsze i przygniótł ją do ściany. Był na tyle bezczelny, że zaczął chrapać jej do ucha. Cierpliwość tej niecierpliwej persony skończyła się szybciej, niż popcorn w kinie. Wpadła na bardzo inteligentny pomysł i od razu zabrała do realizacji. Celem było obudzenie śpiącego księciunia.

- Itane-chan czemu całujesz mnie po szyi, jest noc chcę spać - zapytał zaspanym głosem.

Karma wraca, wiercisz się jakbyś miał owsiki w tyłku, więc muszę coś zrobić żebyś leżał spokojnie nie? - przerwała chwilowo czynność.

- Baka Itane, to tak nie działa.

- Przysięgam jak jeszcze raz się będziesz wiercić, że znowu będę przygnieciona między tobą, a ścianą to wykopie cię żebyś spał w wannie, albo spróbuj wydawać dźwięki jak stary ursus, to zobaczysz - oburzyła się.

- Twoja głupota mnie czasami przeraża - przyciągnął ją do siebie i złożył pocałunek na jej czole.

- Chciałeś powiedzieć przerasta.

- Może ty lepiej pójdziesz już spać?

*meanwhile w zaświatach, Akane i Takahiro po obserwacji tej sceny, szukają psychiatry by pomógł im z załamaniem nerwowym*

Rano zjedli wspólnie przygotowane pyszne śniadanie. Akiteru jako dżentelmen, zdecydował się na odprowadzenie Itane do domu. Całą drogę nieśmiało trzymali się za ręce, wzbudzając przy tym zainteresowanie przechodniów. Kwadrans później stali już pod drzwiami domu rodziny Hatake.

- Dzięki za odprowadzenie mnie do domu - uśmiechowi na twarzy Itane towarzyszył rumieniec, który dodawał jej uroku.

- To nic takiego - Akiteru obawiał się, że zaraz Kakashi wyskoczy niespodziewanie z domu. Zaczął się jeszcze bardziej stresować, gdy Itane zaczęła mu się usilnie przyglądać.

- Musisz zakryć jakoś te malinki - z dumą podziwiała swoje dzieło na jego szyi.

- Jak mam to niby zasłonić? Kiedy zdążyłaś je zrobić?

-Zrobiłam je wtedy, gdy się obudziłeś w nocy. Jak Konohamaru chodził z Hanabi, to owijał się szalikiem, mimo że było ciepło, a ona chodziła w golfach. Dawniej nie rozumiałam po co to robią, ale teraz już wiem.
Możesz się zainspirować nimi.

- Następnym razem się zrewanżuję - pocałował ją, a chwilę później Itane weszła do domu.

- Tadaima - Kakashi przytulił swoją pierworodną na powitanie.

-  Okairi. Przepraszam, że tak długo nie wysłałam żadnego listu, ale nastąpiły pewne komplikacje.

- Wylądowałaś na jednej ze stron Księgi Bingo? - zaśmiał się.

- Na szczęście chyba nie. Jeszcze gorzej.

- W takim razie, co takiego wymyśliłaś? Wiesz, mądra to ty zdecydowanie po mnie jesteś, więc jakoś zaradzimy tej sytuacji.

- Jakaś arystokratyczna familia zaplanowała ślub przyszłej głowy klanu ze mną. Na szczęście ten niby przyszły mąż okazał się spoko gościem i pomógł mi uciec tutaj.

- Baka Itane. Czy ty nie możesz mieć spokojnego życia chociaż przez pięć minut?

- Tego akurat nie planowałam, dobra? - oburzyła się.

- Dobra, dobra. Pora sprawdzić twoje umiejętności. Idziemy na plac treningowy.

- Ale że tak teraz?

- No a kiedy? A potem pójdziemy na ramen.

- Tato, zachowujesz się jak Naruto - była zdezorientowana.

- Ty się zachowujesz jak ja, gdy zacząłem zakochiwać się w twojej mamie.

- Co?

- Widziałem te twoje romansowanie pod domem - zaśmiał się, a Itane miała ochotę zapaść się pod ziemię.

- To nie było coś szczególnego. Możemy iść już, upierdliwa ta sytuacja - nerwy i zakłopotanie wzięły nad nią górę.

- Znerwicowane dziecko - zmierzwił jej włosy.

|×|

W trakcie spacerku na pole treningowe ucięli sobie pogawędkę. Była to godzina szczytu dla trenujących shinobi, ale samemu hokage i jemu urodziwej córeczce nikt nie powinien odmówić.

- Czy o tej porze będzie wolny plac treningowy? - zapytała, widząc kolejne z rzędu zajęte pole.

- Kto wie, kto wie?

- Ten powinien być pusty - przyspieszyli.

Zdecydowanie nie spodziewali się zastać wychodzącego z krzaków Konohamaru, który nie posiadał na sobie odzienia górnego. Sądząc po jego wyglądzie, był w trakcie samotnego treningu. Itane zdecydowanie się tego nie spodziewała. Krew zaczęła ściekać z jej nosa, więc zaczęła udawać napad kichania, licząc że żaden z nich się nie zorientuje.

- Yo Konohamaru - przywitał się Kakashi, a po chwili zorientował się, co robi Itane. Postanowił jednak nie skomentować tej sytuacji.

- W końcu wróciłaś, Itane - Konohamaru wycierał twarz ręcznikiem.

- Jak widzisz, moje dziecko jest niekulturalne i w takim momencie zabrała się za czytanie ulubionej książki - zasłonił jej twarz otwartym na przypadkowej stronie Icha Icha. Itane postanowiła skorzystać z okazji i zaczęła czytać. Była to dość perwersyjna strona, przez którą jeszcze bardziej zalała się krwią.

- Co ty robisz Itane? - Sarutobi zabrał książkę sprzed jej nosa.

- Nic - zaczęła panikować.

- Ha i dobrze ci tak, gówniarzu. A ze mnie wielce się śmiałaś - skomentowała Akane.

- Konohamaru załóż proszę koszulkę i nie świeć swoją powierzchnią płaską na prawo i lewo - Kakashiemu włączył się zirytowany tryb ojca obrońcy.

- Hai hai - chłopak podejrzliwie spojrzał na Itane i dostrzegł na jej szyi malutki, czerwony punkcik. Kiedy będzie miał okazję ją trochę podenerwować, z pewnością zapyta ją, kto ją tak ukąsił.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli będę miał mały sparing z Itane? - zapytał Hatake.

- Nie, w zasadzie to już skończyłem trening. Z chęcią popatrzę na waszą walkę.

Konohamaru był pod wrażeniem umiejętności Itane. Walczyła z Kakashim jak z równym sobie. Wiedział, że były hokage nie da jej taryfy ulgowej. Przypuszczał, że dziewczyna była silniejsza od niego. Był jeszcze bardziej zaskoczony widokiem białego Susanoo wokół niej. Oj, zdecydowanie skopałaby mu tyłek. Musi się przyłożyć, by nie zabrała mu tytułu hokage sprzed nosa. Miała potencjał, żeby być trzecią najsilniejszą ninja w wiosce, zaraz po Naruto i Sasuke, o ile już tego nie dokonała. Widząc to, co wyprawiała w walce, odczuł przed nią respekt. Przy Itane, wybuch złości Sakury był wręcz żałosny.

Kakashi również był zaskoczony popisem umiejętności swojej jedynej córki. On w jej wieku zdecydowanie tak silny nie był, jednak skądś kojarzył sposób jej walki. Miał deja vu, już z kimś w taki sposób walczył.

- Itane, przypomnij mi, jak się nazywała twoja sensei?

- Uzumaki Akane.

- To ja - wtrąciła dumnie sama zainteresowana, jednak nikt poza Itane jej nie słyszał.

- Nic mi ta nazwa użytkownika nie mówi.

- Nic dziwnego, opuściła wioskę dawno temu - zachowała sekret Akane dla siebie.

|×|

W południe jednak nie wybrali się na ramen. Itane z wielką chęcią chciała spróbować hamburgerów. Nie spodziewała się w lokalu prawdziwego kinderparty z Boruto na czele. Tabun dzieci ruszył na Itane.

- W końcu wróciłaś dattebasa - Uzumaki skorzystał z okazji i przytulił się pierwszy.

- Nawet nie wiesz jak było mi upierdliwie w pojedynkę znosić towarzystwo tych idiotów, Itane onē-chan - Shikadai również się przytulił.

- Ty też się wliczasz do tych idiotów - odpowiedział mu Inojin.

Do osobników przytulających się do Itane dołączyły Sarada i Chou-Chou. Najważniejsza osoba jednak trzymała się na uboczu. Kiedy emocje opadły i dzieciaki odkleiły się od Itane, w końcu mogła dostrzec Himawari. Dziewczynka natychmiast wtuliła się w swoją starszą koleżankę.

- Do twarzy ci z taką gromadką dzieciaków - odezwała się Hanabi.

- Nie dawaj jej pomysłów na plan na życie, bo w święta nie wypłacę się na prezenty dla wnuków - odpowiedział jej Kakashi.

- Nie byłabym dobrą matką.

- Najpierw to twój przyszły mąż będzie musiał przeżyć atak wściekłej Himawari dattebasa.

- Którego mam załatwić Lock on? - zapytała dziewczynka.

- Myślałem, że jesteś pacyfistką, Hima-chan - wtrącił Inojin.

- Nikt mi nie zabierze Itane onē-chan, czy to jest jasne? - Himawari mocniej przytuliła Itane.

- Jesteś straszniejsza od wkurzonej mamy dattebasa.

- Straszniejsza od mojej nigdy nie będzie - dodał Shikadai.

Po tym jakże walniętym rozdziale zadam wam proste pytanie, z kim shipujecie nasze Itaniątko?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro