Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌧️

Amegakure - niegdyś pod władzą tyrana, następnie stanowiło pewnego rodzaju dom dla Akatsuki, a teraz królowała tu anarchia. Po rutynowej kontroli, Sasuke mógł wejść na jej terytorium i sprawdzić, co kryje się za tajemniczą lokalizacją. Wiedział o kryjówce Brzasku znajdującej się tutaj, a jego myśli od razu powędrowały w kierunku Itachiego. Co czuł jego brat, gdy podążał tą samą drogą? Strach, spokój, czy też może naturalną ludzką ciekawość? Zamknął oczy, wytężając słuch, na wypadek gdyby ktoś miał zamiar go zaatakować. Wyobrażał sobie, że Itachi idzie tuż obok, za czasów, gdy obydwoje byli dziećmi. Ogarnął go spokój i poczucie bezpieczeństwa, przez co na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Ulice Wioski Deszczu nie grzeszyły przystępnym oznakowaniem ulic. Część tablic została skradziona, o czym świadczyły jaśniejsze prostokąty na elewacjach podniszczonych budynków, natomiast inne były nieczytelne, nadgryzione zębem czasu. Mapa zdążyła już nasiąknąć wieloma kroplami deszczu i czarny tusz zmienił się z czytelnych ścieżek i ulic na nieestetyczne skupisko plam i zacieków z rozmazanym czerwonym kółkiem w lewym górnym rogu.

Długo wodził wzrokiem po dość długiej ulicy. Na nijakim tle wyróżniał się niebieski, neonowy szyld jakiejś knajpy. Chcąc nie chcąc, Sasuke w mgnieniu oka pokonał dzielący dystans i wszedł do środka. Wewnątrz było pełno ludzi, co budziło odrazę w jego introwertycznej naturze. Modlił się, by nikt się do niego nie uczepił, jednak cokolwiek jest tam na górze, po świńsku go olało. Na samym starcie przyczepiła się do niego filigranowa blondynka o błękitnych oczach.

- Może chciałbyś się czegoś napić? - zamruczała zalotnie.

- Od ciebie na pewno nie - Uchiha starał się odkleić od siebie dziewczynę, jednak ta nie dawała za wygraną.

- Mogę ci potowarzyszyć, jeśli chcesz - szepnęła mu do ucha.

- Wolę towarzystwo innego blondyna. Jest mniej wkurzający - strącił jej ramiona z siebie.

- Mówię Ci, będziesz żałować - zrobiła smutną minę i chwyciła go za dłoń.

- Nie sądzę - zdegustowany zabrał rękę.

- Arisu, daj mu już spokój - zwrócił się do niej rosły mężczyzna o takich samych oczach jak jej, a jego włosy w przeciwieństwie do włosów dziewczyny, były pofarbowane na zielony kolor.

- Odczep się padalcu - warknęła do niego, po czym znowu obłapiła Sasuke.

- Ściągasz na siebie niepotrzebną uwagę - odpowiedział ze znudzeniem.

- Pewnie zazdrościsz, bo zdecydowanie częściej pojawiają się tu przystojni faceci, niż piękne kobiety - Arisu pocałowała Sasuke w szyję, a ten wzdrygnął się.

- Straszysz niewinnego chłopaka.
Co ty sobą reprezentujesz? - krzyknął i szarpnął dziewczynę w kierunku wyjścia.

- Obrzydliwe - pomyślał głośno Sasuke i wytarł chusteczką pocałowany przez dziewczynę obszar skóry.

By uniknąć ponownego spotkania z tą specyficzną dziewczyną, zajął najdalsze od wyjścia miejsce przy barze. Ku jego uciesze, nie było tu zbyt wielu ludzi, więc spokojnie mógł odratować mapę. Rozłożył rozmiękły papier przed sobą i wyjął marker z kieszeni. W pełnym skupieniu poprawiał bardziej widoczne kreski, przez co nie zauważył stojącego przed nim barmana.

- Nie jesteś tutejszy - jego głos przypominał ten, należący do Zetsu. Sasuke ze zdziwieniem uniósł głowę.

- Nie jestem. Nic nie zamawiam, więc możesz pójść dalej - odpowiedział chłodno.

- Nie chcę się narzucać, ale mogę pomóc Ci z tą mapą - siwy mężczyzna przekrzywił głowę, by lepiej się przypatrzeć podniszczonej kartce.

Uchiha przez dłuższą chwilę debatował sam ze sobą, czy przyjąć pomoc, a następnie pokiwał twierdząco głową i obrócił kartkę, by barman mógł lepiej się przypatrzeć.

- Aktualnie znajdujesz się tu - wskazał na poprawioną na nowo kreskę - Twój cel jest tutaj, tak? - wskazał na rozmyte, czerwone kółko.

- Jak mogę dojść tam jak najszybciej?

- Drogi na skróty co prawda nie ma, chyba że chcesz łazić po śmieciach w których roi się od szczurów, mad i innego paskudztwa, przez które masz ochotę zwymiotować - skrzywił się barman.

- Podziękuję za takie skróty - przez ciało Sasuke przeszedł dreszcz wstrętu na myśl o tym, co mogło chować się w śmieciach.

- No wiadomo. Jak wyjdziesz, idź na lewo, skręć w drugą uliczkę i idź cały czas prosto. Wyglądasz na kumatego, więc nie potrzeba ci więcej wskazówek - barman odsunął się od blatu i zabrał się za przecieranie szmatką jednego z kieliszków do sake.

- Dzięki - zgarnął świstek i zarzucił kaptur na głowę, po czym udał się w kierunku wyjścia. Błagał, by bóstwa znowu nie zrobiły go w bambuko i walnięta dziewczyna nie rzuciła się na niego jak Sakura, Karin, czy też Naruto.

Na jego szczęście, walnięta na głowę niczym Hidan, Arisu nie rzuciła się na niego ponownie. Odetchnął z ulgą, jaka przysługuje każdemu dziecku na bilety wstępu i wyszedł na zewnątrz. Kierował się drogą, jaką przekazał mu barman, jednak miejsce do którego doszedł mocno go zszokowało. Spodziewał się zastać naprawdę wielu rzeczy, jednak marketu nawet nie brał pod uwagę. Porównał mapę i wskazówki mężczyzny. Wszystko się zgadzało. Czyżby trop był fałszywy? Postanowił się upewnić i wszedł do środka.

Wnętrze sklepu przypomniało wiejskie sklepiki. Wewnątrz panował przesłodzony zapach miodu, a poza kolorowymi opakowaniami produktów market był nijaki, a białe ściany przywodziły na myśl psychiatryk. Rozejrzał się dokładnie po opustoszałym miejscu i wyszedł na zewnątrz. Sporządził raport, który miał zostać dostarczony do Kakashiego poprzez przyzwańca. On sam postanowił rozejrzeć się po opuszczonej już kryjówce Akatsuki i przy okazji dowiedzieć się czegoś nowego o swoim bracie.

|×|

Kazuhiko oznajmił [y/n] w środku nocy, że wyjeżdża na kilka dni w celach biznesowych, a ona miała przejąć jego obowiązki w pałacu. Uważała to za dar od losu, który planowała odpowiednio wykorzystać. Razem z Nozomi i pozostałymi uwolnionymi z techniki mogli intensywniej pracować nad ucieczką. Ta myśl napawała ją optymizmem, czyżby rozłąka z najbliższymi miała dobiec końca? Zasiadła przy biurku i wyjęła jedną z kartek, na której spisała list zaadresowany do Kakashiego i Itane, który zawierał również przydatne wskazówki. Zwinęłaś papier w rulonik i przewiązałaś go czarną nitką wyrwaną z koszuli nocnej. Wykonała odpowiednie pieczęcie, a po chwili na jej lewej ręce siedziała papuga nimfa o imieniu Gōru. Umieściła list do kabury przy jego łapie i poprosiła go o dostarczenie kartki do Kakashiego. Papużka zaświergotała radośnie i wyfrunęła z pokoju. Hatake zamknęła  za nią drzwi, po czym ziewnęła przeciągle i skoczyła niczym Małysz na łóżko, lądując miękko na pościeli, a chwilę później zasnęła.

Gōru udało się znaleźć wyjście na zewnątrz, przez niekończące się tunele ukryte za kratkami wentylacyjnymi. Nie chciał zawieść i machał ile sił w swoich małych skrzydłach. Niestety, wyspa była otoczona barierą, przez którą nie mógł się przedostać. Jego ciałko odbiło się od niewidocznej przeszkody i kierowało się w dół, jednakże Gōru udało się w porę ocknąć i uniknąć spotkania z wodą. W tym czasie [y/n] chwilowo ocknęła się, tylko po to by z daleka zobaczyć tę sytuację. Krzyknęła z niemocy i wtuliła się w poduszkę, jednak nie zamierzała płakać. Księżniczki musiały to robić, by w końcu ktoś łaskawie się zlitował i pofatygował, by uratować je z więzienia. Ona jednak taka nie była. Wolała podjąć działania na własną rękę i nie czekać, aż Konoha coś zrobi, nieważne za jaką cenę.

W trakcie śniadania zauważyła, że kilkanaście figur woskowych zniknęło. Cieszyło ją to, gdyż posągi były przerażające. W trakcie posiłków czuła na sobie ich niepokojący, pusty wzrok, przez co jedzenie stawało jej w gardle. Wciąż nie znalazła sposobu na uwolnienie osób zamkniętych w woskowym pancerzu.

Po śniadaniu zwołała spotkanie z uwolnionymi i Nozomi. Zgromadzili się w przylegającej do kuchni spiżarni.

- Udało się wam odkryć coś nowego? - zaczęła.

- Mojemu kretowi udało się dokopać do fundamentów. Są wykonane z żelbetu i chronione są barierą. Nie ruszymy ich, a nawet jeśli, to zginęlibyśmy pod gruzami - głos zabrała Nozomi.

- Więc mamy pewność jak nie uciekniemy. W nocy dowiedziałam się, że wyspa jest otoczona barierą, jednak czy ktoś ma wodnego przyzwańca? - przemawiała przez nią determinacja, która podtrzymywała na duchu zgromadzonych.

- Wydaje mi się, że fundamenty jak i wspomniana przez ciebie bariera są połączone - wspomniał mężczyzna w stroju mnicha.

- Mamy tu jakiegoś specjalistę od barier i pieczęci? - zapytała Nozomi, a kilka osób uniosło ręce.

- Szybciej będzie, gdy przeanalizujemy bariery na fundamentach. Z tymi na zewnątrz będzie większy problem, gdyż żadne z nas nie zna drogi na zewnątrz - oznajmiła Hatake.

- Po kilku latach spędzonych tutaj, korytarze stale zmieniają swoje położenie - odezwała się się kobieta przebrana za Mito Uzumaki.

- Dałaby pani radę zaznaczyć te miejsca, w których się pojawiają? - zapytała błagalnie.

- Będzie ciężko, ale nie mogę siedzieć bezczynnie - uśmiechnęła się.

- Jeśli znajdziecie cokolwiek, to dajcie mi znać. Teraz idźcie się zrelaksować - oparła dłonie o blat i zmierzyłaś wzrokiem każdego, by dodać otuchy i nadziei.

- Hai - odpowiedzieli zgodnie i powoli wychodzili ze spiżarni.

Upewniwszy się, że nikt nie został w środku, [y/n] zamknęła drzwi miejsca spotkania i niczym cień, udała się do swojego pokoju. Chwyciła kartkę papieru i pióro, po czym usiadła na łóżku. Wiedziała, że jeszcze minie długi czas, nim spotka swoją córkę, więc postanowiła napisać do niej list, który powinna przeczytać gdy będzie już dorosła - zakładała, że minie dość sporo czasu, gdy uda jej się stąd wyrwać.

Chciałabym cię przeprosić za nieobecność w każdej ważnej chwili twojego życia. Mam nadzieję, że wyrosłaś na świetną kunoichi, a Twoje ponadprzeciętne zdolności pozwolą Ci osiągnąć znacznie więcej, niż udało się mi i twojemu ojcu. Mam również nadzieję, że wkrótce odnajdziesz swoją bratnią duszę. Nie bój się, jeśli teraz zbytnio nie zwracacie na siebie uwagi. Pewnego dnia on pozna datę twoich urodzin, twoje fobie i całą twoją historię, włącznie z głupimi anegdotami. Będzie wiedział, kiedy nauczyłaś się swojego najlepszego jutsu, kto wie, może Ci w tym pomoże? Pozna liczbę pomyślnie wykonanych misji i tego, jak bardzo nienawidziłaś siedzenia w akademii. Twoje oczy będą dla niego najpiękniejszym lustrem, w którym dostrzeże kogoś podobnego do niego, na kogo zawsze może liczyć. Będzie wiedział, który kolor, film, słodycz i ciuch sprawia Ci najwięcej radości w życiu, nie licząc jego uśmiechu. Powody, przez które koszmary nie dadzą Ci spać w nocy, będzie od ciebie odganiał, a gdy zatracisz się w chęci mordu, on będzie tam, by sprowadzić cię na ziemię, nim sprawy zajdą za daleko. Zaakceptuje twoje lęki, marzenia i wolę, nawet jeśli to was poróżni. Pozna każdy szczegół twojej duszy. Twoje mocne strony, słabości, lenistwo i zmiany nastroju nie będą mu obce, wie jak wiele przeszłaś. Złe dni i nawyki, ani dziwactwa nie będą go odstraszały, to przecież cząstka ciebie. Pokocha twoje specyficzne maniery, niewyparzoną gębę, sposób walki, a twój szczery śmiech będzie najlepszym dźwiękiem, jaki było dane mu słyszeć. Doprowadzi to do dziwnych przemyśleń, wybierze kwiaty na waszym ślubie, a może nawet imiona dzieci. Będzie wiedział, że nienawidzisz sprzątania, a jakikolwiek cukier w napoju doprowadza cię do szewskiej pasji, pozna twoje ulubione miejsce i danie w knajpce na obrzeżach miasta. Będzie wiedział o tym wszystkim. Będzie znał prawdziwą ciebie od stóp do głów, od wewnątrz i zewnątrz. Przez wspólną naukę , dzielenie się sekretami w noc spowitą blaskiem księżyca, słuchanie i obserwację.

- Cholera atrament się skończył - wkurzyła się i rzuciła piórem tak, że wbiło się w przeciwległą ścianę, a ostatnie krople atramentu spłynęły z niej. Przypominało jej to ranę po trafieniu kunaiem. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się psychopatyczny uśmieszek.

|×|

Był już wieczór, gdy Kakashi kończył wypełniać papiery. Itane spała w najlepsze pod kocykiem, zwinięta w kłębek na fotelu. Hatake był ciekaw, co takiego kryje się za lokalizacją w Amegakure. Na odpowiedź nie musiał jednak długo czekać. Do okna kilkukrotnie zapukał jastrząb należący do Sasuke. Kakashi zerwał się z fotela i otworzył okno. Wydobył z kabury notkę, a ptak odleciał. Zamknął okno, by nie przewiało Itane i ponownie zasiadł w fotelu. Drżącymi rękoma rozwinął kartkę, z której wyczytał, że trop był fałszywy. Rzucił papier na podłogę, po czym przywalił pięściami w blat, tworząc na nim kilka drobnych pęknięć.

- Cholera jasna by to wzięła - krzyknął.

Kazuhiko przechadzał się po korytarzu siedziby hokage. Gdy do jego uszu dobiegł wrzask wściekłego Kakashiego, uśmiechnął się złośliwie, a był to dopiero początek rozrywki, jaką mu przygotował. Ściskał w ręku czarną aktówkę i przybrał obojętną minę. Zapukał trzykrotnie, po czym otrzymał pełne wściekłości zezwolenie.

- Hokage-sama, mogę zająć chwilę? - udawał niepewnego.

- Proszę - Kakashi ochłodził swój nastrój, by nie odstraszyć obcego mężczyzny spoza Konohy.

- O cię panie. Facet, który wygląda jak agent z bajek - odezwała się zaspana Itane.

- Itane-chan, możesz być chwilę cichutko? Najmocniej przepraszam pana za córkę, a zatem słucham - oparł podbródek na dłoniach.

- Chciałbym wydzierżawić jeden z pustych lokali na muzeum figur woskowych - Kazuhiko wyjął z aktówki szarą teczkę wypchaną papierami i położył ją na biurku - Niech pan teraz tego nie sprawdza, widać że zmęczenie powoli bierze górę - uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Jutro proszę przyjść po odpowiedź - Kakashi odłożył teczkę na stoisk papierów czekających na następny dzień.

- Streszczę Panu cały zamysł. Moja firma otwiera muzea w różnych wioskach, w których można znaleźć figury ważnych dla historii danego regionu postaci. W ten sposób można pielęgnować pamięć o nich, sam Pan wie o czym mówię.

- Ciekawe, ciekawe - mruknął Kakashi.

- Tatusiu, pójdziemy tam? - Itane na myśl o historii natychmiast się ożywiła.

- Jeśli chcesz - odpowiedział córce.

- Decyzję zostawiam panu. Tymczasem życzę dobrej nocy - blondyn skłonił się nisko i wyszedł z biura. Wszystko idzie zgodnie z jego planem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro