Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔺

W ten z pozoru normalny dzień jak zwykle [y/n] sumiennie wykonywała swoją nudną robotę. Wybór Danzō zamiast Kakashiego na następnego hokage był jej zdecydowanie nie na rękę. Właśnie wypełniała jakiś papierek, gdy do jej biura przyszedł Danzō w towarzystwie trzech shinobi Korzenia. Jeden z nich na skinienie swojego szefa podszedł do kobiety i siłą zmusił, żeby padła przed Shimurą. Duma jej na to nie pozwalała i próbowała się dźwignąć. Niestety ninja górował nad nią i musiała z dołu spoglądać na osobę, której szczerze nienawidzi.

- Jesteś aresztowana. Postawią ci zarzuty za działanie na niekorzyść Konohy, szpiegostwo na rzecz Akatsuki i współpracę z Sasuke. Masz szczęście, że niedługo wyruszam na szczyt pięciu Kage i na razie będziesz zmuszona przebywać w areszcie. Brzydzę się takimi ninja jak ty - Shimura spojrzał się na nią z ogromną pogardą.

- Nie interesuje mnie twoje zdanie o mnie. Mogę wylądować w więzieniu, ale pamiętaj, że ja też mam wpływowych przyjaciół. Jak na razie zostałeś wytypowany na kandydata na szóstego hokage, ale ze szczytu już nie wrócisz, przynajmniej nie żywy - gdy przykucnął przed [y/n], spoliczkowała go, a jeden z jego podopiecznych pozbawił ją za to przytomności ciosem w kark.

Ocknęła się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Całe ciało ją bolało, a jej ręce były skrępowane liną. Leżała na niewygodnej i śmierdzącej pryczy, niczym najgorszy degenerat, a spod niej do jej nosa dolatywał okropny smród, który przyprawiał o mdłości. Dźwignęła się i od razu zaczęła kombinować jak się uwolnić. Nie mogła wykonać żadnej pieczęci, ani uaktywnić sharingana, stąd wynikało, że zablokowali przepływ chakry. Przyklęknęła na materacu i i podjęła się próby uwolnienia swoich dłoni poprzez przecięcie lin na ramie pryczy. Próba ta zakończyła się fiaskiem i tylko obdarła sobie nadgarstki.

- Nic ci to nie da. Stąd nie ma drogi ucieczki. Nie musisz się martwić, Danzō-sama jest już w drodze na szczyt pięciu Kage, więc trochę sobie pociągniesz - wychrypiał głos z ciemności.

- Niech go szlag trafi. Będzie miał pecha, gdy Tsunade się wybudzi. Swoją drogą, to co ten stary dziad na mnie wymyślił?

- No cóż, według tej długiej listy przewinień jesteś w głównej mierze oskarżona o działanie przeciw wiosce, szpiegostwo i współpracę z Akatsuki, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie zdziwiłbym się, gdybyś zginęła z rąk Kakashiego, kolejna ważna zamordowana przez niego osoba do kolekcji. Jakież to wzruszające - zaśmiał się.

- Widać, że nie masz zielonego pojęcia o moim mężu. Interesujesz się plotkami, co?

- Stwierdziłbym, że nie lubię życia w bańce mydlanej i znam prawdę.

- Nie sądzę - parsknęłaś śmiechem.

- Sama służyłaś w ANBU, powinnaś wiedzieć dużo interesujących rzeczy o znanych osobistościach i shinobich.

- Racja, ale nie służyłam zbyt długo w ANBU. Zrezygnowałam, gdy Itachi wybił klan.

- I na ten temat również były plotki. Wkrótce po tobie zrezygnował Kakashi. Mówiono, że wtedy zaszłaś w ciążę i stąd ten wyjazd do Kirigakure.

- O Boże, czy ty sam siebie słyszysz? Nikt nic takiego nie mówił, bajkopisarzu. Z naszej krótkiej rozmowy, jestem w stanie stwierdzić, że nie nadajesz się do Korzenia, a do plotkowania ze starymi babami.

- Nie znasz moich umiejętności.

- W to nie wątpię.

- Niedługo koniec mojej warty, przyjdzie jakiś młodzik, więc nie zdziw się nieprofesjonalnego traktowania.

- Właściwie to już tu jestem - po głosie poznała, że to Sai.

- Nareszcie wolne - ucieszył się jego współpracownik, po czym rozległ się nieprzyjemny dźwięk szurania krzesłem - Do następnego!

Sai odczekał chwilę, gdy zostanie z [y/n] sam na sam, po czym wszedł do celi.

- Jest ze mną Shikamaru, Ino i Hinata, uwolnimy cię stąd - podszedł do kobiety i kunaiem rozciął liny na jej nadgarstkach.

- Ryzykujecie sporo dla takiej okropnej kryminalistki? - parsknęła z niedowierzaniem.

- Część dowodów została sfabrykowana, a gdy hokage się wybudzi, najprawdopodobniej zostaniesz uniewinniona.

- Dziwne, że Naruto z wami nie ma.

- Naruto postanowił wybrać się na szczyt Kage.

- Kiedyś był młody i głupi, a teraz jest młody i jeszcze bardziej głupi. Kto z nim poszedł?

- Kakashi i Yamato z nim poszli, a Itane jest pod opieką Gaia - po głosie poznała, że to Shikamaru.

- Jaki mistrz, taki uczeń. Biedna Itane - zaśmiała się.

- Spałaś cały dzień. Danzō-sama polecił, by pozbawiać cię przytomności, ale ja tego nie robiłem. Shikamaru powie ci więcej po drodze, musimy iść - Sai zarzucił jej rękę na swoje ramię i ruszył w kierunku wyjścia. Tak naprawdę [y/n] nie czuła się źle, ale skorzystała z dobroci chłopaka.

- Upozorowaliśmy, że ten strażnik sam cię wypuścił, ponieważ według grafiku wciąż trwa jego warta. Ukradliśmy też spreparowane dowody. Udało też się nam zmienić rozkaz wydany przez Danzō, by Korzeń cię nie szukał po ucieczce, więc będziesz bezpieczna w wiosce. Sakurze udało się przekonać Shizune-san i będziesz siedziała w namiocie, w którym przebywa Tsunade, bo tam mamy pewność że nikt cię nie złapie.

- Brzmi dobrze, nawet lepiej niż moja pierwsza ucieczka z podobnego miejsca.

- Więc to nie jest pierwszy raz, gdy uciekasz? Nie spodziewałem się.

- To wcale nie było tak dawno, złapali mnie, gdy wracałam do Konohy. Chcieli mnie sprzedać na części na czarnym rynku, ale samej udało mi się uciec - poczuła się dumna z młodszej wersji siebie.

- Shikamaru-kun już wszystko przygotowane - w oddali usłyszała Hinatę.

- Przemyślana akcja, ale wiecie, że będą kłopoty jak ktoś nas przyłapie?

- Anonimowa osoba wpłaciła łapówki wysoko postawionym w Korzeniu, by siedzieli cicho, gdybyś zechciała uciec.

- Skąd to wiecie? - podejrzewała już kto za tym stoi.

- Nie wiadomo, a oni sami nie drążą tematu, póki Danzō nie wróci do Konohy. Sai podsłyszał - Shikamaru również podszedł do tego sceptycznie.

- Spokojna głowa, on już nie wróci.

- Czemu tak uważasz?

- Podpadł zbyt wielu osobom, które są w stanie sprzątnąć go, gdy tylko nadarzy się okazja. Wybacz Sai, że w taki sposób mówię o twoim mistrzu, ale nie będę was wszystkich oszukiwać - wyjaśniła już na zewnątrz. Nie mogła nacieszyć się zapachem świeżego powietrza.

- Masz coś z tym wspólnego? - Shikamaru nagle stanął w miejscu i zmierzył kobietę nieodgadnionym wzrokiem.

- Najprościej mówiąc, przypadkiem spotkałam Sasuke i wyjaśniłam mu parę spraw. Reszty wiedzieć nie musicie, nie wasz interes. Sprawa jest bardziej pokręcona, niż myślicie.

- Teraz już nie wiem, czy jesteś niewinna - Nara przygotował się, by ją unieruchomić, jednak Ino zatrzymała go.

- Danzō odpowiada za krzywdy wyrządzone w wiosce, nie wszystkie, ale w wielu miał swój udział kosztem innych ludzi. Zawsze chciałam zemścić się za tych ludzi, by ten gad w końcu odpowiedział za swoje czyny, więc część oskarżeń jest prawdziwych.

- Skąd taki pomysł? - Hinata wyglądała na przestraszoną.

- Zranił mi kilka ważnych osób, muszę was uświadomić, że to w jakim położeniu znajduje się Sasuke, to nie tylko sprawka jego samego, Orochimaru, czy też Itachiego. Danzō maczał paluchy w ich życiach, co wam będę mówić, tajne informacje.

- Shikamaru powinieneś zaufać [y/n]. Pamiętasz ile zrobiła dla nas w dzieciństwie? - wtrąciła Ino.

- Dobra, ale będziesz pod nadzorem, dopóki sprawa się nie wyjaśni.

- Nie mam powodu, by szkodzić wiosce.

- Mam nadzieję.

|×|

Hatake z niecierpliwością wyczekiwała powrotu Kakashiego do wioski. Nie widziała natomiast sensu w decyzji Sakury, aczkolwiek nie jej interes, więc po co zabierać głos? Wszyscy zafiksowali na punkcie Sasuke, jednak odkąd Danzō niejako przyłapał [y/n] na gorącym uczynku, przystopowała z jakimikolwiek działaniami i skupiła się na rodzicielstwie.

Po kilkunastu godzinach, Kakashi wrócił do wioski. Danzō na szczęście stracił życie gdzieś po drodze, za co była wdzięczna Sasuke. Postanowiono, że [y/n] zostanie uniewinniona. Siedziała właśnie na górze Hokage w towarzystwie Kakashiego. Naruto i Shikamaru doszli do wniosku, że chcą się zająć Itane, by mieli czas dla siebie.

- Jak się czujesz z myślą, że zostałeś wybrany na hokage?

- Sam nie wiem, czuję się dziwnie z tą myślą, ale cieszę się, że będziesz w tych momentach przy mnie - uśmiechnął się.

- Zapomnij! Nie będę wypełniać za ciebie papierów leniu - krzyknęła.

- No to codziennie do biura będziesz przynosić mi ciepłe obiadki - rozmarzył się.

- Dał Jashin rączki i nóżki? Dał, więc będziesz musiał sam sobie przyjść do domu i nałożyć.

- Jesteś okrutna - pacnął ją w ramię.

- No to hmmm... Nie wiem - roześmiał się, a śmiech bywa zaraźliwy i po chwili obydwoje zwijali się ze śmiechu.

- Niedługo wojna. Myślałam, że będziemy żyć bez nich już zawsze - westchnęła smutno, gdy się uspokoiła.

- Tym razem wioski mają wspólnego wroga, a to pierwszy krok do zjednoczenia.

- O ile przeżyjemy. Przepraszam Kakashi, jednak nie będę uczestniczyć w wojnie. Nie chcę, by Itane była sama w takim ciężkim czasie, a na front jest zdecydowanie za mała.

- Rozumiem. Sam chciałem Ci to zaproponować. To będzie najbezpieczniejsza opcja.

- Też tak sądzę, jednak dziwnie się czuję z tą myślą. W każdej chwili mogę się zasilić szeregi, proszę.

- Nie. Nie mogę ryzykować, że cię stracę. Nie możemy zostawić naszej córki samej.

- Pomyśl sobie jak ja się czuję, gdy pomyślę że narażasz życie, gdy ja spokojnie siedzę we wiosce. Nienawidzę być bezużyteczną!

- Nigdy nie powiedziałem, że jesteś bezużyteczna i nigdy tak nie myślałem i nie powiem. Ktoś musi ochraniać wioskę. Nim się obrócisz, a już będzie po wszystkim - położył jej rękę na ramieniu.

- Nigdy nie widziałem, by twoi rodzice tak szczerze ze sobą rozmawiali dattebayo - Naruto i Itane przyglądali się parze z krzaków.

- Cicho być oglądam - dziewczynka lekko klepnęła Naruto w głowę. - Miałeś coś powiedzieć nie?

- Ach tak! Dzięki za przypomnienie Itane-chan. Kakashi-sensei, [y/n]-san, babunia Tsunade się wybudziła dattebayo - Uzumaki wyleciał z krzaków, tworząc w ten sposób niezwykle efektowne wejście smoka.

- Czyli to jeszcze nie jest pora, byś został hokage - kobieta zaśmiała się na widok miny Kakashiego, która wyrażała olbrzymią ulgę.

W czwórkę poszli odwiedzić piątą, na którą zaraz spadnie ogrom pracy związanej z przygotowaniem do wojny. Tsunade podzielała zdanie Kakashiego, żeby [y/n] została w wiosce; przydzieliła jej patrolowanie granic Konohy. Nie miała innego wyboru jak przystać na tę propozycję.

|×|

W końcu musiał nadejść ten dzień, gdy shinobi mieli opuścić wioskę i wyruszyć na nierówną walkę z wrogiem. [y/n] nie zazdrościła im przeciwnika, sama jako genin, a później chunnin brała udział w działaniach wojennych. Sądząc po ich podejściu do wojny, większość z nich już nie wróci. Dziwnie się czuła, gdy Naruto nie było w pobliżu - było jeszcze bardziej ponuro, niż zazwyczaj. Żegnała się z każdym znajomym, co nie było łatwe, gdy robi się to z myślą, że mogą się widzieć ostatni raz. Przepchała się przez tłumy prosto do Kakashiego.

- Nie mamy zbyt wiele czasu na rozmowę - zaczął.

- Wiem, dlatego przyszłam jak najszybciej się dało - przykucnęła obok niego.

- Oby wszystko poszło po naszej myśli.

- Gdyby spojrzeć na to realnie, to część pójdzie doskonale, a część wręcz przeciwnie. Licz się z tym, że prędzej czy później Naruto i tak się dowie. Nie zdziwiłabym się gdyby pojawił się na froncie bez waszej zgody - parsknęła śmiechem.

- Czyżby najbardziej nieprzewidywalny ninja stał się przewidywalny?

- No chyba po coś ten sharingan mam, nie? Nie dzwonię do wróżbity Macieja, by powiedział co zrobi Naruto, bo on sam pewnie nie wie - w międzyczasie Tsunade zaczęła przemówienie, ale kto by jej tam słuchał.

- A gdzie jest Itane?

- Moegi obiecała, że poświęci jej czas, a wiadomo że tam gdzie ona to i Konohamaru z Udonem, więc będzie interesująco, o ile się nie pozabijają.

- Wychodzi na to, że poza tą czwartą wojną, w Liściu będzie toczyć się wojna domowa z udziałem tej dwójki.

- Na nudę z pewnością narzekać nie będę. Nie daj się zabić, dobrze? - złapała go za dłoń i za żadne skarby nie chciałaby, by w tej chwili zostali rozdzieleni.

- Obiecuję, że wrócę w jednym kawałku, a ty obiecaj mi, że będziesz czekała z jakimś dobrym obiadem - wstali z ziemi, tak jak część osób wokół.

- Ramen, czy coś innego?

- Nie wiem, rób co chcesz, byle nadawało się do jedzenia.

- Śmiesz mi rzucać wyzwanie Hatake?

- Ależ skąd [l/n], tylko wykonanie pewnych rzeczy graniczy u ciebie z cudem - objął ją tak, że nie widziała niczego, poza jego zieloną kamizelką.

- Od czterech lat noszę twoje nazwisko. Pierwsze oznaki demencji starczej, jak widzę.

- Ależ skąd, cytowałem nas z młodości - oparł swoje czoło o jej, po czym spojrzał w jej oczy - Niedługo wrócę - pocałował ją z delikatnością.

- Może zdążę wyczyścić kibel do tego czasu - zaśmiał się obydwoje, po czym Kakashi odsunął się od żony i założył plecak.

- Do zobaczenia - puścili swoje dłonie, a Kakashi ruszył przed siebie.

[y/n] odsunęła się od ścieżki, którą podążali shinobi. Była ciekawa jak potoczą się ich losy. Czekała aż ostatni z nich opuszczą swój dom, być może nigdy już nie wrócą? Bez zbędnych filozofii ruszyła do drużyny Ebisu i swojego berbecia, a przed tym jeszcze poszła się zaopatrzyć po popcorn, bo z pewnością działy się spore dymy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro