Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❄️

- Shikamaru nii-chan opowiesz mi historię? - poprosiła Itane. Dziewczynka nie do końca rozumiała pojęcia żałoby i starała się jakoś rozweselić Narę, co niestety jej się nie udawało.

- Itane-chan opowiedziałem ci już życiorys każdego mieszkańca wioski, wydanie rozszerzone historii shinobi, co ty chcesz jeszcze wiedzieć? - westchnął Shikamaru.

- Ty dobzie wiesz co chcem wiedzieć.

- Nie Itane! Po co chcesz znać szczegóły misji, jakie miałem okazję mieć z Temari?

- Nie wiem.

- No ja też nie wiem.

- Ale ty przecie jesteś najmądrzejszy we wiosce - oburzyła się Itane.

- Ale nie wiem co siedzi w głowach takich dwulatków jak ty - trzeba przyznać, że dyskusja z dzieckiem pokroju Itane to niezłe dyplomatyczne wyzwanie.

- A ja nie wiem, czemu ty i braciszkowie boicie się siostrzyczek!

- Ugh, upierdliwa kwestia i tak tego nie zrozumiesz.

- A bądź ty cicho już. Jestem głodna - fuknęła Hatake.

- Shikamaru! Itane! Chodźcie na obiad  - krzyknęła Yoshino z kuchni.

Nara wraz z dziewczynką udali się do jadalni. Pani domu posadziła Itane na stołku i pomogła jej z jedzeniem. Mała wręcz uwielbiała kobietę i posiłki przez nią przygotowywane. Biedny Shikamaru natomiast siedział sterroryzowany przez matkę i małą dziewczynkę i spanikowany w zastraszającym tempie pochłaniał posiłek.

|×|

[y/n] stała na dziobie statku, niczym Jack Sparrow na Czarnej Perle. Dookoła niej rozciągała się zdająca nie mieć końca tafla wody. Jej pojedyncze krople spadały na jej sylwetkę, dając przyjemne uczucie chłodu, które przynosiło ukojenie w ten upalny dzień. Kobieta kochała to uczucie, jednak choroba morska dawała o sobie znać i walczyła z chęcią zwrócenia ostatniego posiłku.
Niestety, pomimo tych dolegliwości, musiała zachować czujność, na wypadek jeśli któryś z tajemniczych obserwatorów znajdował się na pokładzie statku. Starała się również nie obdarzać zaufaniem ANBU - sama przecież dawniej była jedną z nich i wiedziała czym pachnie ich robota. Od czasu do czasu zamieniała słówko z Chōjūrō, jednak starała się ograniczyć otwieranie buzi, by najzwyczajniej w świecie nie zwymiotować. Ulga ogarnęła ją, gdy pod stopami poczuła stały ląd, a nie kołyszący się pokład statku. Teraz wystarczyło pędzić ile sił do Konohy.

Po wcześniejszym wylegitymowaniu się u strażników pełniących służbę przy bramie, niemalże natychmiastowo pobiegła do Tsunade. Na szczęście, wieczorem praktycznie nikt nie składał raportów, a sama hokage kończyła wypełniać papierową robotę.

- Dobry wieczór, Tsunade-sama - przywitała się. Chōjūrō oraz ANBU czekali na niższej kondygnacji budynku, by nie przeszkadzać kobietom w rozmowie. [y/n] planowała szybko przekazać informacje i przywitać się z rodziną. Tęsknota wręcz zżerała ją od środka.

- Miło cię widzieć całą i zdrową, a więc słucham cię - blondynka uniósła wzrok spod niezbyt interesującej faktury, czy innego aktu zgonu i czekała na to, co powie Hatake.

- Traktat z firmą podpisany. Udało mi się nawet wynegocjować korzystniejszą dla obu stron ofertę. Niestety dalej nie wiemy, kim są ci obserwatorzy. Mizukage liczy w tej kwestii na współpracę, oraz posłania szpiegów do Iwagakure i Kumogakure - oznajmiła z dumą i położyła zwój z umową i listem od przedstawicielki Mgły.

- Chociaż tyle pozytywnych informacji dzisiejszego dnia. Ci tajemniczy ludzie bez wątpienia są niepokojący, a w szczególności, że Akatsuki zaczyna się jeszcze bardziej ukazywać. Niemniej jednak dziękuję Ci za twoją dobrze wykonaną pracę.

- Co ma pani na myśli z Akatsuki?

- No cóż nic dziwnego, że nie wiesz. Członkowie tej organizacji zabili Asumę - powiedziała z powagą Senju.

- Niemożliwe - cofnęła się o krok i zdusiła w sobie chęć płaczu. Nienawidziła momentów, gdy dowiadywała się o śmierci swoich przyjaciół. W tej chwili pomyślała o Kurenai, która zostanie sama z dzieckiem - ona sama mogła znaleźć się w podobnej sytuacji.

- Kakashi będzie wiedział więcej. Widzę, że już cię nosi, by ich zobaczyć. Trenują razem z Naruto.

- Nie potrafisz przekazywać złych wieści, Tsunade-sama. Proszę mi wybaczyć, ale chcę się zobaczyć z Kakashim i Itane. Do zobaczenia - opuściła gabinet, nie czekając na odpowiedź blondynki. Nadmiar emocji źle na nią działał.

Po [y/n] do gabinetu weszli ninja z Kirigakure. Kobieta szybko zbiegła po schodach i opuściła siedzibę hokage.
Jej tempo biegu dorównywało starszej pani w sobotę w Lidlu, jednak musiała w pewnej chwili przystanąć i założyć okulary przeciwsłoneczne, gdyż światło słoneczne skutecznie ją oślepiało. Wyglądała niemalże tak epicko jak Muten Roshi. Gdy dotarła na pole treningowe, Naruto właśnie coś kombinował z rasenganem, a Kakashi mu mentorował. Spokojnym krokiem podeszła do nich i pocałowała Kakashiego w policzek oraz pomachała Naruto, jednak nigdzie nie mogła znaleźć swojej córki.

- Kakashi gdzie jest Itane? - zdenerwowała się. Nie chciała, by zaniedbywał swoje ojcowskie obowiązki.

- Spokojnie, jest bezpieczna. Nie masz powodów do paniki [y/n] - Kakashi widząc nerwy swojej małżonki, wolał się nie narażać. 

- Dopóki nie dowiem się gdzie jest, to nie będę spokojna.

- Jest u Shikamaru, mówię przecież że nic jej nie ma.

- Czy ty do reszty zdurniałeś? Shikamaru przeżywa teraz żałobę. Gdybym miała, to bym ci wręczyła statuetkę ojca roku. Gdy wrócisz do domu to poważnie porozmawiamy - jej wkurzenie przeraziło Naruto.

- Jak zwykle wszystko wyolbrzymiasz. Nie rób z Itane ciamajdy, powinna sobie umieć radzić bez nas - spokój męża tylko podsycał jej gniew.

- Bakakashi! Ona ma dwa i pół roku. To jeszcze malutkie dziecko. Nie rób z niej niezależnej kobietki w tym wieku. Jeszcze zdąży się nacieszyć czasem spędzonym bez nas, ale teraz to jest jej podstawowa potrzeba. Normalnie w ciebie nie wierzę - westchnęła.

- Dobra pogadamy w domu. Jak chcesz to idź - mruknął.

- A żebyś wiedział, że sobie pójdę - ten tekst rozbawił Naruto, jednak starał się nie wybuchnąć śmiechem, gdyż wiedział że źle to się dla niego skończy. Zgodnie z zapowiedzią, [y/n] pobiegła do domu rodziny Nara.

- Oi Kakashi-sensei aż ci współczuję powrotu do domu dattebayo.

- Przeżyję, taką mam nadzieję. Najgorsze jest to, że Itane zaczyna przejawiać podobne zachowania, więc lekko nie będzie.

- Niech sensei idzie do domu i przygotuje jakąś wypasioną kolację - doradził Uzumaki.

- Chyba tak zrobię. Zapamiętaj sobie na przyszłość, że dobre jedzenie zawsze złagodzi nerwy wkurzonej kobiety - rzucił na odchodne Kakashi.

|×|

Chwilę później [y/n] zjawiła się pod domem państwa Nara. Dość często tutaj przebywała i po krokach była w stanie rozpoznać kto otworzy jej drzwi. Może to dlatego traktowała ich jak rodzinę?

- Dobry wieczór Shikaku-sensei. Kakashi podrzucił wam Itane, prawda? - miała nadzieję że dziewczynka rzeczywiście tu jest, jednak cisza dobiegająca z domu poddała ją w wątpliwość. Itane i cisza to skrajne przeciwieństwa.

- Witaj [y/n], pewnie przyszłaś ją odebrać, zapraszam - oznajmił Shikaku, a kobieta weszła do środka i zdjęła buty.

- Itane-chan z całej tej swojej dziecięcej paplaniny uśpiła siebie, jak i Shikamaru stąd ta cisza. Są w salonie, mam nadzieję że pamiętasz gdzie jest - Yoshino wyszła z kuchni.

- Wybaczcie za moje rozgadane dziecko, aż się boję pomyśleć co będzie za kilka lat. Dobrze, że jeszcze nie miała do czynienia z Akane, bo to mogłoby się źle skończyć dla całej wioski - zaśmiała się i poszła do  salonu.

Itane i Shikamaru spali w najlepsze na podłodze, co specjalnie jej nie zdziwiło. Młoda często naśladowała Shikamaru, jednak wciąż było jej bliżej do Naruto, lub Obito niż do geniusza, jednak nie oznacza to, że była głupia. Wzięła szklankę wody stojącą na stole i oblała śpiące królewny.

- Mamo, dajta mie spać - mruknęła Itane, na której w przeciwieństwie do Shikamaru ten prysznic nie zrobił wrażenia.

- Wróciłaś z misji [y/n]-san. Jak zwykle miłosierna pobudka z twojej strony - Nara przeciągnął się i ziewnął, po czym dosiadł się do kobiety przy stole.

- Nie marudź. Musimy porozmawiać i to na poważny temat, który jak na razie Itane nie dotyczy, a lepiej żeby jeszcze się nie mieszała w takie sprawy, niech ma normalne dzieciństwo, dopóki jeszcze może.

- Pewnie chcesz porozmawiać o Asumie...

- Nie do końca. Chcesz się zemścić na mordercach, prawda? - zaczęła bębnić palcami w blat.

- To chyba oczywiste.

- Mam nadzieję, że zemsta nie ogarnie ciebie tak jak Sasuke i wrócisz cały i zdrowy do domu. Pamiętaj, że to shinobi rangi S i to dość nieprzewidywalni. Mimo wszystko wierzę, że Ci się uda, Shikamaru.

- W przeciwieństwie do Sasuke używam mózgu, wybacz że tak mówię o twoim dalekim krewnym, ale taka jest prawda.

- Sasuke jest inteligentny, lecz tak właśnie działa zemsta. Ubywa ci rozumu.

- Zemszczę się tak, że nie ubędzie mi rozumu.

- Trzymam cię za słowo - kobieta wzięła śpiącą córkę na ręce i spokojnym krokiem przeszła do przedpokoju. 

- Spokojna głowa, nie jestem wyznawcą zemsty.

- Zemsta jest świetnym manipulatorem. Dobrej nocy.

Shikamaru zamknął za nią drzwi. Teraz przed [y/n] czekał prawdziwie olimpijski wyczyn - bieg z klockiem na plecach. Wskoczyła na drzewo, dzięki czemu mogła wskoczyć na dachy budynków jeszcze szybciej znaleźć się w domu. Itane najwyraźniej to nie przeszkadzało, bo spała w najlepsze. Dziesięć minut później już stała pod drzwiami i szukała kluczy w kieszeni. Pośród chusteczek i innych farfocli odnalazła je i weszła do domu.

W kuchni słychać było, jak Kakashi coś robi. [y/n] zaniosła śpiącą Itane do jej pokoju i zamknęła drzwi, gdyż jej chrapanie przypomniało kombajn w środku pola czy innego traktora. Niestety ma to po ojcu, jak i większość upierdliwych cech. Kobieta po cichu zeszła do kuchni i przyglądała się kulinarnym poczynaniom swojego męża.

- Długo się jeszcze będziesz na mnie tak gapić? - jego głos wyrwał ją z amoku, przez co otrząsnęła się i wróciła myślami na ziemię.

- Odkąd wróciłam do Konohy to nic nie jadłam, więc się nie dziw że jestem głodna - mruknęła.

- Właściwie to już jest gotowe. Usiądź, już nakładam.

- Od kiedy jesteś taki miłosierny? - zaśmiała się i usiadła na stołku przy wyspie kuchennej.

- Za to ty myjesz naczynia - wypalił i postawił przed nią talerz z pieczonym kawałkiem ryby i ryżem.

- Dlaczego ja?

- Dobra pozmywam, musisz być zmęczona po podróży - zdjął maskę i rozpoczął swój posiłek.

- Mei chciałaby, żeby Itane chodziła do Akademii w Kirigakure.

- Przecież jeszcze minie sporo czasu, nim Itane pójdzie do akademii. W dodatku Akatsuki może jeszcze wiele namieszać w świecie.

- Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego wolałam to omówić z tobą.

- Niepokoi mnie powód, przez który opóźnił się twój powrót do domu - spojrzał na kobietę tym samym, poważnym wzrokiem, jakim ją obdarzał gdy jeszcze służyli w ANBU. Już wiedziała, że coś mu się nie podoba, mogła z niego czytać jak z otwartej książki.

- Mei i Tsunade mają nawiązać współpracę w tej kwestii, jedyne co w zasadzie mogą zrobić - upiła łyka zielonej herbaty.

-  Nikt ich nie widział poza tobą, a wiesz co jest dla mnie najbardziej podejrzane? Twoje relacje z Itachim.

- Czy ty siebie słyszysz? Co ci niby nie pasuje? Nie widziałam go od przeszło trzech lat. Ostatni raz w dniu naszego ślubu, nie rozumiem o co się czepiasz.

- Ciekawe co takiego robił w dniu naszego ślubu w wiosce?

- Kakashi denerwujesz mnie. Obiecał mi coś kiedyś i tego dnia dotrzymał słowa. Co ci jeszcze nie odpowiada?

- On wymordował cały klan. Jest przestępcą, a ty mówisz o nim jakby był nie wiadomo jaką matką Teresą!

- Itachi nie zrobił tego z własnej woli.

- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Jeszcze nazwałaś naszą córkę po kimś takim. Puknij ty się w łeb czasem - Kakashi wstał od stołu i wstawił naczynia do zmywarki.

- Śpisz na kanapie - wycedziła. Miała dość jego humorków.

- Co?

- To co słyszałeś. Dobranoc - mruknęła i poszła do łazienki. Nie mogła trzasnąć drzwiami ze względu na śpiącą Itane.

|×|

Zgodnie z obietnicą, tę noc Kakashi spędził na kanapie. Gdy [y/n] się przebudziła, to jego już dawno nie było w domu, co wyszło na dobre, bo nawet nie miała ochoty go widzieć. Najprawdopodobniej trenuje z Naruto, co oznacza że nie zobaczą się aż do wieczora. Dzisiejszy dzień Hatake miała poświęcić ciężarnej Kurenai. Kobieta po stracie ukochanego potrzebowała emocjonalnego wsparcia. Nazajutrz miał się odbyć pogrzeb Asumy, co dla Yuuhi będzie następnym traumatycznym i niezwykle wyczerpującym dla psychiki dniem. Późnym wieczorem [y/n] i Itane wróciły do wciąż pustego domu.

Ta noc mogła być jedną z tych, podczas których nie zmruży się oka. [y/n] przekręcała się z boku na bok, jednak wciąż nie mogła znaleźć wygodnej pozycji do spania. Usłyszała jak Kakashi wchodzi do domu, a następnie bierze szybki prysznic, co miał w zwyczaju po wyczerpujących treningach. Tym razem jednak nie poszedł spać na kanapę, lecz wszedł do sypialni. Kobieta udawała, że śpi, jednak lekko poruszyła się, gdy materac ugiął się pod jego ciężarem. Do jej nozdrzy doleciał zapach jego płynu do kąpieli, przez co na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Sen nareszcie raczył ją ogarnąć.

W nocy intuicyjnie wtuliła się w jego plecy. Gdy się przebudziła, ten fakt nieco uraził jej dumę - byli skłóceni i nie było mowy o jakichkolwiek czułościach. Odskoczyła od niego jak poparzona i spadła z łóżka, a Kakashi spojrzał na nią rozbawiony.

- Bawimy się w nastolatkę, co? - zaśmiał się, a [y/n] cisnęła w niego poduszką, którą oberwał w twarz.

- Nadal jestem na ciebie zła, a teraz suń się bo idę spać dalej - oznajmiła z wyższością i wgramoliła się na łóżko, by wrócić do spokojnego snu. Oczywiście nie było jej to dane, ponieważ Itane skoczyła niczym Małysz na łóżko.

- Jestem głodnaaa - marudziła i wtuliła się w miękką kołdrę.

- Też jestem głodny - Kakashi zaczął ją przedrzeźniać.

- Dziecku zrobię tobie nie - [y/n] z trudem wygramoliła się z łóżka i zeszła na dół, a zaraz za nią Itane. Na szybko zrobiła kanapki, następnie przebrała się z piżamy w strój żałobny, pomogła to samo zrobić Itane i bez zamienienia słowa z Kakashim, obydwie wyszły z domu, gdyż wkrótce miał mieć miejsce pogrzeb.

Tego dnia również niebo opłakiwało znakomitego shinobi, jakim był Asuma. W depresyjnym nastroju doszły na cmentarz, gdzie już było kilka żywych osób, nie licząc tych bez życia, którzy byli znacznie liczniejszą grupą. [y/n] wolała trzymać Itane na rękach, by nie zrobiła jakiejś kompromitującej głupoty lub nie rozrabiała jak dziecko w jej wieku, jednak smutna atmosfera udzieliła się również i jej, przez przytuliła się mocniej do mamy i bawiła się jej włosami.

Cała ceremonia wydawała się trwać w nieskończoność. Płacze i lamentacje  osób sprawiały, że coraz trudniej było [y/n] powstrzymywać się od płaczu. Po pogrzebie została jeszcze przy grobie. Poczuła wtedy czyjąś rękę na ramieniu, gdy pojedyncza łza popłynęła po jej policzku. Cóż za idealne wyczucie czasu.

- Przepraszam - po głosie poznała, że to Kakashi.

- Za co?

- Za to, co powiedziałem w dniu, w którym wróciłaś.

- Wybaczam ci. W sumie to też niepotrzebnie na ciebie naskoczyłam, a w szczególności że powinniśmy się wspierać w obecnej sytuacji, dlatego weź Itane na ręce, bo moje zaraz odpadną - podała mu z największą ostrożnością śpiącą królewnę.

- Obiecuję ci, że dowiem się kim są ci obserwatorzy, żebyś mogła czuć się bezpiecznie - pocałował ją w czoło przez maskę.

- Nie zapomnij o swoim bezpieczeństwie. Nieraz na misjach musieli cię zszywać, bo przesadziłeś z atakiem - uśmiechnęła się i złapała go za rękę - Pora wrócić do domu. Żegnaj, Asuma.

Pomimo przykrego wydarzenia, jakim był pogrzeb, rodzina Hatake spędziła ten dzień wyjątkowo razem. Wspólnie przygotowali obiad, po którym przyszła pora na krótki trening. Już dawno nie spędzali czasu w ten sposób, a nigdy nie wiadomo kiedy okazja się powtórzy. Jutro bywa nieprzewidywalne.

|×|

Następnego poranka [y/n] znowu po przebudzeniu zastała puste łóżko. Szczególnie jej to nie zdziwiło, ponieważ Kakashi powiadomił ją o misji już wczoraj. Po cichu zeszła do kuchni i przygotowała sobie śniadanie. Itane pewnie spała, więc miała chwilę dla siebie. Przebrała się z piżamy w dresy i usiadła wygodnie na fotelu, a następnie wzięła książkę ze stolika i zaczęła ją czytać.

Nagle usłyszała dziwne szmery na drugim piętrze domu. Z pewnością nie zrobiła ich Itane. Niedbale rzuciła książką na kanapę i po cichu pobiegła na górę, by nie ujawnić swojej obecności. Uchyliła drzwi od swojej sypialni i zamarła. Okno było otwarte na oścież, a tuż przed nią stała postać w czarnej pelerynie z bladoniebieskim paskiem na wysokości ramion. Postać przeskoczyła przez łóżko i podjęła próby obezwładnienia [y/n]. Kobieta nie dała za wygraną i podjęła walkę z włamywaczem, po jego sposobie walki, zorientowała się, że to mężczyzna. Uaktywniła sharingan i z większą łatwością unikała ciosów, gdyż owy jegomość był całkiem zdolny. Coś podpowiadało jej, że widziała gdzieś te ruchy. Tajemnicza osoba próbowała zaciągnąć ją do okna, najpewniej żeby ją uprowadzić. Nagle coś mignęło tuż obok jej głowy i rozbiło się na głowie przeciwnika. Postać zatoczyła się do tyłu, po czym zniknęła w bladoniebieskiej mgle. Hatake odwróciła się i spostrzegła zapłakaną Itane w różowej piżamce, a jej oczy zmieniły się w sharingan z jednym tomoe. To ona rzuciła wazonem w napastnika.

- Szybko przebudziłaś sharingana, córeczko. Jestem z ciebie dumna - podeszła do przerażonej dziewczynki i przytuliła ją.

- Mamusiu boję się - załkała.

- Już wszystko w porządku słoneczko. Nie bój się, jestem przy tobie i zawsze cię obronię.

- Obieciujesz?

- Tak.

[y/n] nie miała zamiaru marnować czasu i niezwłocznie musiała powiadomić Tsunade. Na szybko ogarnęła Itane i pobiegła do hokage, by złożyć raport o ponownym pojawieniu obserwatora. Nie wspominała jednak o tym, że została zaatakowana, wierzyła bowiem że to zjawisko już więcej się nie powtórzy. Na miejscu dowiedziała się, że Kakashi poszedł walczyć z Hidanem i Kakuzu. Co prawda wiedziała, że jej mąż posiada ponadprzeciętne zdolności, jednak niepokój z tyłu głowy pozostał. Trzymała za nich kciuki i liczyła na ich szybki powrót.

|×|

[y/n] spędziła z Tsunade dobre półtorej godziny. Pomogła jej w wypełnianiu papierkowej roboty. Nagle do gabinetu wpadła Shizune z informacją, że drużyna dziesiąta wraz z Kakashim, Yamato i Naruto wrócili do Konohy i są opatrywani w szpitalu. Hatake przeprosiła kobiety i z Itane pobiegły do placówki. Tam odnalazły sale, w których leżeli i poszły ich odwiedzić.

- Yo. Sądząc po waszym wyglądzie to walka do najłatwiejszych nie należała.

- Co najważniejsze zostali pokonani dattebayo - Naruto z nich wszystkich wyglądał na najbardziej pokiereszowanego.

- Naruto nii-chan przebudziłam sharingana! - Itane wyrwała się z rąk matki i wdrapała się na szpitalne łóżko, na którym siedział Naruto i przytuliła go.

- A mnie to już nie zauważy, menda mała - oburzył się Kakashi, który stał oparty o okno.

- Nie przejmuj się - [y/n] ostrożnie go objęła.

Resztę południa spędzili w szpitalu u Naruto. Chłopak z wielkim entuzjazmem opowiadał wszystkim o przebiegu walki. Pewnie kilka szczegółów było podkoloryzowanych, ale Itane z otwartą buzią go słuchała. Gdyby tylko wiedzieli o tym, z jakimi problemami przyjdzie im się zmierzyć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro