Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍭

W tym samym czasie [y/n] przebywała na misji dyplomatycznej w Kirigakure. Niestety specyficzna sytuacja sprzed trzech lat, powtórzyła się - ponownie była obserwowana przez tych samych tajemniczych ludzi. Tym razem Hatake postanowiła być mądrzejsza niż poprzednio i o całym zajściu powiadomiła Mizukage, która nakazała jej zostać w wiosce aż do rozwiązania sprawy i przydzieliła ochronę. Tożsamość owych obserwatorów wciąż pozostawała nieznana. Oczywiście wszystko zostało przekazane Tsunade i najbliższym [y/n]. Gdyby nie trening z Naruto, oraz sprawa z Akatsuki i opieka nad Itane, to Kakashi natychmiastowo ruszyłby do Wioski Mgły.

W tym samym czasie Itane  terroryzowała każdego kolegę i koleżankę Naruto, którzy przychodzili go odwiedzić i obserwować trening, który polegał na przecięciu wodospadu. Dziewczynka stwierdziła, że rozmowy i szepty starszych kolegów dekoncentrują ją w tworzeniu nowej filozofii życia. W dodatku była oburzona faktem, że jej ojciec zamiast poświęcić jej troszkę czasu, to czyta te swoje książki i wyleguje się na kanapie zrobionej przez Yamato.

- Tato nudzę się.

- Masz zabawki Itane - odpowiedział Kakashi, nie odrywając wzroku z książki.

- Eh no dobrze - dziewczynkaobeszła kanapę i zaczęła podrzucać piłkę, a w głowie szykowała już złowieszczy plan.

Doskonale wiedziała, że po jakimś czasie czytanie znuży Kakashiego i utnie sobie drzemkę, a wtedy ona wcieli swój złowieszczy plan w życie. Teraz wystarczyło bawić się jak przeciętne dziecię w jej wieku. Co jakiś czas sprawdzała, czy tata nadal czyta. Gdy zauważyła, że położył książkę na swoim brzuchu, a oko miał przymknięte, odstawiła piłkę na bok.

- Rasengan! - wrzasnęła i wycelowała chakrę w ławkę. Siła uderzenia sprawiła, że Kakashi spadł z kanapy i spojrzał na swoją pierworodną.

- Naruto, wiem że to ty pod postacią Itane. Nie nabierzecie mnie na to - nabawił się stanu przedzawałowego.

- Ale to ja tato, możesz nawet zawołać Naruto - Itane była zadowolona, że jej plan się powiódł.

- Naruto! Natychmiast przerwij trening i przyjdź tutaj.

Uzumaki natychmiast zeskoczył z drewnianej belki i podbiegł do swojego mistrza. Widać było, że Kakashi jest wściekły, a Itane dziwnie rozbawiona. Zwrócił uwagę na uszkodzoną ławkę, lecz nadal nie miał pojęcia co tu się właściwie stało. Yamato natomiast schował się w krzakach, ponieważ doskonale wiedział jaki Kakashi jest, gdy się zdenerwuje. Było mu dane widzieć różne humorki Itane i było widać gołym okiem, że jest bardziej kopią ojca, niż matki. Mała odziedziczyła po niej tylko oczy, oraz bardzo głupie pomysły, natomiast po Kakashim włosy, oraz rysy twarzy, z tym że jej były delikatniejsze, chociaż jako niemowlę przypominała bardziej [y/n]. Nie można zapomnieć również o jej geniuszu, co właśnie przed chwilą pokazała.

- Dlaczego za pośrednictwem Itane zrzuciłeś mnie z kanapy, Naruto?

- Ale ja trenuję cały dzień dattebayo. Nie mam pojęcia o co chodzi, więc niech Itane-chan opowie - Naruto chwycił ręcznik leżący na ziemi i wytarł swoje włosy.

- Słuchałam twoich porad, które dawałeś Konohamaru, więc nauczyłam się rasengana, więc proszę nie mieć pretensji. Nie chciałam żebyś został ośmieszony jako nauczyciel i wyszło na to, że masz głupiego ucznia.

- Nie mam już do ciebie siły - Kakashi już wyobrażał sobie, jaki ochrzan dostanie od swojej żony, gdy się dowie co się stało. W zasadzie mogli temu zapobiec, przyglądając się baczniej jej zachowaniu w szpitalu.

- Przynajmniej jestem zdolniejsza od tego głąba Konohamaru - Itane poczuła się jeszcze bardziej oburzona faktem, że nie docenili jej talentu.

- Itane-chan nie powinnaś używać jeszcze tej techniki dattebayo. Jest dla ciebie zbyt niebezpieczna. A no i już przeciąłem ten wodospad Kakashi-sensei - blondyn próbował załagodzić sytuację.

- Masz szlaban na używanie rasengana. Mogłaś zrobić sobie krzywdę. Wracając do ciebie, Naruto, opanowałeś już naturę wiatru, więc spróbujesz dodać ją do rasengana.

- Ale ja jeszcze nie skończyłam! - fuknęła dziewczynka.

- Jakbym słyszał twoją matkę. Usiądź sobie na ławce i zaraz do ciebie przyjdę - odpowiedział stanowczo Kakashi. Upór jego dziecka czasami go zaskakiwał.

Obrażona na cały świat Itane oczywiście nie posłuchała się ojca i poszła usiąść na wyciętym pniu, na którym zwykle Sakura pozostawiała pigułki żywnościowe dla Naruto. Chłodny wiatr zawiał, a wraz z nim odleciały ptaki. Wielokrotnie słyszała, że to zły omen. Zaczęła się zastanawiać, czy to dotyczyło przebywającej na misji mamy, czy też jej ukochanego braciszka Shikamaru. Wbiła swój wzrok w trawę i próbowała uspokoić swój dziecięcy humorek.

- Hej, nie masz się czym martwić, wszystko będzie dobrze - usłyszała głos, którego nie słyszała wcześniej. Obecność nieznajomego przestraszyła ją jeszcze bardziej. Nie chciała w tym wieku zostać sprzedana na czarnym rynku.

- Obito widzisz, że jest wystraszona. Ja jestem Rin i nie musisz się nas bać. Jestem pewna, że Kakashi już ci o nas opowiadał - Nohara przykucnęła przed przestraszonym dzieckiem i uśmiechnęła się przyjaźnie.

- To wy jesteście na tym zdjęciu, które stoi w salonie - odpowiedziała mała Hatake po chwili zadumy.

- Kto by pomyślał, że Bakakashi będzie miał taką uroczą córkę. Opowiedz nam jaki on jest i co takiego dzieje się w wiosce- Uchiha czekał na informacje, niczym starsza pani na miejsce w tramwaju.

- Ano, tata wyjada mamie słodycze i zwala to na mnie... Hmmm opowiada mi ciekawe bajeczki i fajnie przytula, ale jest bardzo smutny, że nie ma was przy nim. W wiosce poza psami, które dupą szczekają nic nie ma.

- Zmienił się i to na dobre. Nawet przypominasz go z charakteru, ale nie do końca. Na szczęście nie jesteś taka sztywna jak on, bo zasady są najważniejsze bla bla bla - zaczął przedrzeźniać kolegę z drużyny.

- Zasady są po to, żeby je łamać - odpowiedziała Itane.

- Części zasad należy przestrzegać. Niemniej jednak jesteśmy tu z innego powodu. Ty i twoja rodzina jesteście w niebezpieczeństwie, więc przyszliśmy cię ostrzec - oznajmiła Rin, wręcz z przerażającą powagą.

- Czemu wszyscy mówią mi takie trudne rzeczy... Ja mam niecałe dwa i pół roku halo. I czemu widzę trupy?! Nie gadajcie, że to przez te pigulki Sakury wyrzuciło mnie na tamten świat?! Mama mnie zabije.

- Może masz do tego jakiś dar. Niestety nasz czas nie jest nielimitowany i niedługo znikniemy. Oczywiście nie przyszedłem z pustymi rękoma i mam dla ciebie coś słodkiego - Obito wypakował lizaka z papierka i wręczył go dziewczynce. Itane złapała jego, oraz Rin za ręce, a oni rozpłynęli się w powietrzu.

Dziewczynka była oszołomiona tymże zjawiskiem. Powróciła myślami do teraźniejszości i zauważyła, że do jej ojca, Naruto oraz Yamato dołączył czwarty shinobi. Zerwała się z pnia i pobiegła do zgromadzenia.

Tymczasem za jednym z drzew siedział Obito w dorosłej postaci. Wiedział, że małe dzieci mogą wypaplać każdą informację, którą usłyszą. Początkowo miał wyciągnąć z niej informacje, lecz nie udało mu się to. Wrodzona ciekawość zwyciężyła i użył prostego genjutsu, za pomocą którego chciał się dowiedzieć jakim ojcem jest jego przyjaciel. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, sprawiłby że byłby ulubionym wujkiem dziewczynki. Ta mała, lecz w miarę rozumna istotka wzbudziła w nim wiele pozytywnych emocji, które już tak dawno opuściły jego duszę. Uśmiechnął się pod pomarańczową maską i użył Kamui, by zmienić miejsce swojego pobytu.

- Tato, co się stało? - gdy Itane dobiegła na miejsce, poważny nastrój sytuacji udzielił się także i jej. Kakashi nawiązał porozumiewawcze spojrzenie z Naruto i wziął córkę na ręce.

- Widzisz słoneczko, pewni źli panowie sprawili, że wujek Asuma poszedł do nieba - Hatake starał się jak najprościej wyjaśnić sytuację córce, by zrozumiała, ale i również po to, by zaoszczędzić czasu. Już zaraz mieli biec do Tsunade.

- Tato, widzę że ci się spieszy. Czy możesz mnie podrzucić do braciszka Shikamaru o ile on przeżył i wrócił? - poprosiła Itane, mimo smutnej sytuacji miała w głowie szatański pomysł, polegający na zdjęciu maski swojemu ojcu.

- Itane-chan skąd masz tego lizaka dattebayo?

- A co, masz smaka? Z kieszeni go mam - odpowiedziała dziewczynka.

- Nie mamy czasu na takie pogawędki. Odstawię cię do domu państwa Nara, a gdy będzie po wszystkim, to cię odbiorę, jasne? Nie próbuj ściągać mi maski - Kakashi odciągnął ręce swojej córki, które niebezpiecznie zmierzały w stronę jego twarzy.

|×|

- Shikamaru siedzi w swoim pokoju - oznajmiła Yoshino, gdy wraz z Itane zostały same na korytarzu. Kobieta doskonale wiedziała o wszystkim, jednak nie uważała, że dziecko może jakkolwiek pomóc jej synowi.

- Ale musisz mi otworzyć drzwi, ciociu Yoshino - Hatake co prawda nie była po raz pierwszy w tym mieszkaniu, jednak wciąż nie sięgała do klamek.

- Dobrze, chodź - brunetka złapała dziewczynkę za rękę i razem poszły w kierunku pokoju chłopaka. Nara otworzyła drzwi i delikatnie pacnęła dwulatkę w plecy, by weszła do środka, a następnie zamknęła drzwi.

- Shikamaru nii-chan? - zapytała niepewnie Itane, wpatrując się w chłopaka siedzącego na łóżku.

- Itane-chan, wybacz ale przez następny czas nie będę mógł cię czegokolwiek nauczyć - wychrypiał.

- Nie musisz - wdrapała się na poduszki i usiadła obok Shikamaru.

- Pewnie wiesz co się stało - rozgoryczony nastolatek starał zbyć dziewczynkę. Nie chciał, by jego nastrój udzielił się także i jej.

- Mama mówi, że przytulanie jest najlepszym lekarstwem na smutki, a jako iż mamy i Temari nie ma we wiosce, moim obowiązkiem jest przytulanie każdego smutnego człowieka w wiosce - oznajmiła dumnie Itane, lecz gdy wspominała o przyjaciółce chłopaka, mimowolnie na jej twarzy pojawił się sugestywny uśmieszek, który minimalnie poprawił humor Shikamaru.

- Dlaczego Temari?

- Bo to twoja dziewczyna nie?

- Nie, Itane-chan. Temari jest tylko moją koleżanką i nic więcej - wstyd było mu przyznać, ale Itane właśnie go zawstydziła.

- Srały muchy bydzie wiosna mnie nie oszukasz będziecie razem, bo ja tak mówię - wyśpiewała.

- Jak pójdziesz do akademii, to też znajdziesz sobie przyjaciela i będę mówił, że to twój chłopak - zaśmiał się Shikamaru.

- Oj nie Shikamaru nii-chan. Ty, Naruto, Choji, Neji, Kiba i Lee będziecie pierwsi, by uciąć mu łeb - Itane poczuła się urażona.

- A Konohamaru nie?

- Ten Judasz, czy inny Barabasz sprzedałby mnie za worek kartofli, byleby mieć spokój ode mnie.

- Więc dlaczego sądzisz, że Temari powinna być moją dziewczyną, a nie pałasz do niej złem?

- Bo Temari jest super. Jako iż traktuję cię jak braciszka, Temari będzie idealną teściową dla mnie. Nie, przepraszam szwagierką. A teraz, zanim Temari całkiem mi cię zabierze, to muszę cię przytulić - dziewczynka jak najmocniej ze swoich dziecięcych sił przytuliła Shikamaru.

- Upierdliwe - mruknął i odwzajemnił uścisk.

Tymczasem u [y/n]

- Ale jak to nie możecie nic ustalić, śledztwo stoi w miejscu, a ja nie mogę wrócić do wioski?! Mei, ja tam mam córkę - wykrzyczała do swojej kuzynki. Miała dość opieszałości miejscowych shinobi i chciała wziąć sprawy w swoje ręce. Drażniła ją ochrona i brak jakichkolwiek postępów.

- Mogę wydać zgodę na twój powrót, ale do Konohy wrócisz w towarzystwie ANBU, oraz Chōjūrō - oznajmiła podniesionym głosem. Będący w pomieszczeniu Ao bał się, że nie zdoła powstrzymać obydwu kobiet, gdy dojdzie do poważniejszej kłótni.

- Niech ci będzie. W zasadzie nie muszę brać żadnej rzeczy, bo wszystko mam przy sobie. Mogę wyruszać nawet teraz - Hatake przystała na warunek.

- A i jeszcze jedno. Nie zechciałabyś posłać Itane do akademii w Kirigakure? Chciałabym nauczyć jej kekkei genkai. Wiem, że ty za często z niego nie korzystasz, ale jej może się przydać.

- Omówię to z Kakashim, ale dzięki za propozycję - wysiliła się na delikatny uśmiech.

- Uważaj na siebie. Nigdy nie wiesz, gdzie Akatsuki może się zjawić. Podobno załatwili jakiegoś waszego jonina.

- Wiem, ale myśl, że moi najbliżsi będą tuż obok mnie cieszy mnie najbardziej. W razie czego zawsze dam sobie radę.

- Miejmy nadzieję, że ci przestępcy niedługo przestaną terroryzować świat.

- Nie każdy, kogo uważamy za przestępcę, nim jest, oraz nie każdy, kogo uważamy za prawego naprawdę ma dobre intencje. Zapamiętaj to sobie, Mei.

- Przypuszczam, że mówisz to o swoim dawnym przyjacielu, mam rację?

- Dokładnie tak. Jeszcze wiele jest do ujawnienia na ten temat, przeklęty Danzo, to jego sprawka.

- Jak zwykle nie żałujesz na miłosierdziu wobec Uchihy.

- Bo na to zasługuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro