Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥔

Następnego dnia nie działo się z pozoru nic, co można byłoby nazwać interesującym zajęciem. [y/n] postanowiła dać sobie dzień wytchnienia, który spędzi w samotności na łonie natury. Musiała przemyśleć sobie wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Jednym z jej ulubionych miejsc w wiosce była polana z jednym samotnym drzewkiem, które było świadkiem wielu interesujących wydarzeń w jej życiu. Oparła się o pień i zamknęła oczy, pogrążając się we własnych myślach.

- To jedno z twoich ulubionych miejsc, prawda? Pamiętam jak zanim wstąpiłaś do ANBU, to często tu trenowałaś - Kakashi wyrwał ją z zamyślenia.

- Masz rację. Ciebie też miło widzieć - uśmiechnęła się.

- Dziwię się, że jeszcze wytrzymujesz moje towarzystwo. Dlaczego lubisz te miejsce?

- Wytrzymanie z tobą to żadne wyzwanie. Mam z tym miejscem wiele wspomnień, chodź za mną - wstała i wspięła się na jedną z gałęzi. Kakashi powtórzył jej ruchy.

- (twoje inicjały) i K. H. Zrobiłaś to z myślą o nas, czy kryje się za tym jakaś głębsza historia? 

-Kazuhiko Hamada. Moja pierwsza młodzieńcza miłość, zalatuje głupotą na kilometr.

- Skoro zalatuje głupotą na kilometr, to oznacza że jest interesujące.

- Działo się to gdy miałam piętnaście lat, Kazuhiko był zaledwie dwa lata starszy, a i tak był doświadczonym shinobi.

Flashbacki z Wietnamu czy coś

Piękny dzień w trakcie wiosny. Kwiaty wiśni stworzyły piękny dywan na ścieżkach, a ptaki urozmaicały to wszystko swoim śpiewem. [y/n] wracała od hokage, ponieważ musiała
dostarczyć raport. Na jej drodze do domu spotkała jego. Na oko był niewiele starszy od niej, może byli w tym samym wieku. Gdy się minęli, dziewczyna spostrzegła jego ochrzaniacz; pochodził z Kirigakure co w obecnych czasach świadczyło o tym, że jest szpiegiem. Speszyła się, widząc że on również zmierzył ją swoimi niespotykanymi niebieskimi oczami. Postanowiła zachować zimną krew i pójść dalej, ale jego wizerunek wrył się w jej pamięci.

Gdy [y/n] powróciła do domu, od razu przywitała się z miękką kanapą. Miała ochotę uciąć sobie drzemkę, ale jak na złość ktoś zapukał do jej drzwi. Niechętnie ruszyła zad i poszła otworzyć wrota swoich czterech ścian. Stanęła jak wryta, widząc przed sobą tamtego shinobi z Kirigakure.

- To chyba twoje - wystawił w jej kierunku dłoń, na której spoczywał srebrny kolczyk z czarną łezką. Była to dla niej wartościowa biżuteria.

- Tak to moje, dziękuję - kiedy ich dłonie musnęły się, jej serce zaczęło pracować niczym przepompownia ścieków.

- Zasada mówi, że należy mi się znaleźne.

- A ja zasady łamię - prychnęła z cwanym usmieszkiem na ustach. Nie miała zamiaru tracić kasy, a to ewidentnie zdezorientowało jegomościa.

- Powinnaś się zachowywać jak na damę przystało.

- No chyba nie będę robiła z siebie pustej burżujki. Można mi zarzucić wiele wad, ale z pewnością nie będę wzdychać jak one do pierwszego lepszego mężczyzny który nawiązał z nimi jakikolwiek kontakt werbalny i wygląda na bogatego.

- Nie oczekiwałem od ciebie tak żałosnego zachowania. Pozwól, że się przedstawię, jestem Hamada Kazuhiko, jōnin z Kirigakure.

-Jestem [l/n] [y/n] i również jestem jōninem.

*niezręczna cisza, a w tle świerszczyki dają popisowy koncert*

- Co zamierzasz zrobić buraczana księżniczko? - Kazuhiko nie przepuścił okazji, by skomentować rumieńce na jej twarzy.

- Walczyć z tobą, ziemniaczany książę. Skoro jesteś wysoki rangą, to z pewnością coś potrafisz - liczyła, że nie wykryje jej podstępu.

Zamknęła za sobą drzwi i pociągnęła Kazuhiko za sobą. Za wszelką cenę musiała poznać jego umiejętności i przekonać się, czy na pewno nie jest szpiegiem. Chwilę później znaleźli się na polanie z jednym drzewem. [y/n]  uaktywniła sharingana i oparła się o drzewo.

- Jesteś Uchihą? - chłopak dobył katany.

- Nie do końca, jestem w połowie Uchiha - wyjęła z kabury dwa kunaie i odepchnęła się od drzewa, by podejść bliżej Kazuhiko.

- Półkrwi księżniczka Uchiha, nie będzie łatwo.

- Nie lubię tego określenia - rzuciła jednym z kunai, ale jak się domyśliła, był to klon.

- Nie trać koncentracji. To, że sobie teraz rozmawiamy, nie oznacza, że wkrótce nie będzie rozlewu krwi - złapał ją w pasie i dotknął ostrzem jej szyi.

- To samo tyczy się ciebie. Dałeś złapać się w genjutsu- Role się odwróciły i to [y/n] trzymała miecz przy jego szyi.

- Działanie sharingana, mam rację?

- Tak. Wystarczyło jedno spojrzenie - na szybko wykonała pieczęcie i uwięziła go w wodnym więzieniu - Powodzenia w uwalnianiu się.

- Ty również mnie nie doceniasz, księżniczko. Zamknęłaś mnie w bańce wody, mimo że mogłaś się domyślić jaką naturą chakry władam. Jesteś nierozsądna - w mgnieniu oka uwolnił się.

Pojedynek na dobre się rozpoczął. [y/n] nie wzięła ze sobą katany, ale całkiem nieźle sobie radziła mając do dyspozycji tylko kunaie. Była pod wrażeniem jego umiejętności, jednak wyrobiła sobie przewagę, która stale rosła. Udało jej się pozbawić go katany i potraktowała to jak małe zwycięstwo.

- Zostało ci niewiele chakry, bo byłeś na misji, a uwolnienie się z wody trochę ci jej zużyło. Co cię tu sprowadza? Przecież sytuacja na świecie jest napięta i nie powinno cię tutaj być - przystawiła czubek ostrza tuż przy jego tętnicy szyjnej, przez co się wzdrygnął. Dostrzegła także czerwoną plamę w pobliskich krzakach, która ją zainteresowała.

- I tak nic ci nie powiem, dźgając mnie moją własną bronią niczego nie zdziałasz, tylko pozbawisz mnie życia, czego pewnie nie chcesz.

- Akane, idź stąd. To nie jest miejsce bezpieczne dla ciebie.

- [y/n] nic mi nie będzie. Przecież wam nie przeszkadzam w randce, romansujcie dalej, ja tylko przyszłam sobie popatrzeć - dziewczynka wzruszyła ramionami.

- Akane jestem całkowicie poważna. On może cię zabić.

- Z twoimi humorkami, to prędzej ty byś się na mnie rzuciła z wścieklizną stulecia.

- Akane to może być szpieg. Lepiej uważaj na słowa. Wracaj do domu, a gdy już będzie po wszystkim, to cię odwiedzę dobrze?

- Spokojna głowa, szpieg czy nie szpieg ja sobie radę dam.

- A co to ma do rzeczy? Równie dobrze mógłbym być skrytobójcą, a nie szpiegiem. Twoją specjalnością jest wyciąganie pochopnych wniosków.

- I ty, jak i ja posiadamy informacje potrzebne drugiej stronie, a ja tak łatwo się nie poddaje - popchnęła go bliżej drzewa.

- Dalej [y/n] zgrywaj bohaterkę! - Akane starała się ją dopingować.

- Przymknij się i wracaj do domu, albo zamknę cię w jednym pokoju z tym małym Uchihą, którego nie cierpisz.

- Dobra dobra już idę, tylko potem nie przychodź do mnie z płaczem, że randka się nie powiodła - dziewczynka wyszła z krzaków i udała się w kierunku wioski.

- Ewidentnie bierze z ciebie przykład - skomentował nieco rozbawiony Kazuhiko.

- Lepszego znaleźć w tej wiosce nie mogła. Wracając do poprzedniego tematu, swoimi słowami podkreśliłeś prawdziwy cel swojego pobytu tutaj i nie mam wątpliwości, że jesteś szpiegiem i w dodatku natrafiłeś na niewłaściwą osobę - wykorzystała jego chwilowy brak jakiejkolwiek defensywy i uderzyła go w głowę tak, by stracił przytomność. Wolała nie ryzykować bezpieczeństwa wioski i przeniosła go w odpowiednio ukryte miejsce.

|×|

- Książę raczył się obudzić. Już wydobyłam z ciebie wszystkie informacje. Łatwo poszło - widząc, że odzyskiwał przytomność, pomachała mu przed nosem niewielkim zwojem.

- Jesteś straszna - chciał rozmasować bolący guz z tyłu głowy, ale spostrzegł, że ma związane ręce.

- Nie ty pierwszy tak mówisz. Każdy mój przeciwnik przed zgonem mówił to samo. Zjadłbyś coś?

- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie otrujesz?

- Kiszki ci grają Mozarta, a nie chce byś padł jak mucha. Może mi się przydasz

- Niech będzie, skoro tak ci na mnie zależy księżniczko to się poświęcę dla ciebie.

- Nie pochlebiaj sobie. Robię to tylko po to, żeby utrzymać cię przy życiu.

- Zamierzasz mnie oddać w ręce hokage?

- Nie jesteś na tyle ważny, by pchać cię do hokage. Zależy jak będziesz się sprawował, wiedz jednak że twój los spoczywa teraz w moich rękach - poszła do prowizorycznej kuchni.

Chwilę potem [y/n] powróciła z świeżo ugotowanym ryżem. Rozwiązała sznurek na jego nadgarstkach i podstawiła mu miskę. Nie spuszczała z niego wzroku, wolała nie ryzykować. Sama nie miała zamiaru go karmić, jej duma by tego nie zniosły. Gdy Kazuhiko zakończył posiłek, zabrała miskę i ponownie związała jego ręce.

- Jakie informacje wyciągnęłaś?

- Same mało ważne. W celu wyciągnięcia od ciebie ważniejszych informacji zastosuje mniej humanitarne metody, wiesz zależy mi na bezpieczeństwie wioski, ale jeszcze bardziej na moim własnym.

- Jakie są twoje niehumanitarne metody?

- [y/n] jesteś tutaj? Akane-chan mówiła że szłaś w kierunku lasu, więc pomyślałem że to tutaj jesteś - Gai właśnie wrócił z misji. Dziewczyna miała nadzieję, że nie pokrzyżuje jej planów.

- To twój chłopak?

- Bądź cicho i właź migiem do szafy i masz tam siedzieć dopóki ci nie powiem, że możesz wyjść. Zabije kiedyś tego gówniarza - w myślach szykowała już ochrzan stulecia dla Akane.

Po chwili na schodach pojawił się Guy, który całą drogę na dół przeszedł na rękach. Typowe.

- Chodźmy trenować! Nie można marnować siły młodości! - krzyknął. [y/n] była pod wrażeniem, ile energii ma po misji. Gdy ona wracała po kilku dniach do Konohy, to bardziej przypomniała zombie, niż człowieka.

- Nie teraz, jestem zajęta - miała nadzieję, że odpuści.

- Chcesz marnować taką siłę młodości? Każda pora jest idealna na trening - zaczął robić jakieś dziwne wygibasy, a [y/n] przyglądała mu się z bliżej nieokreśloną formą zdziwienia. Była przyzwyczajona do jego zachowania, jednak za każdym razem ją dziwiło.

- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że jestem zajęta. Gai może jutro, ale na pewno nie dzisiaj, również teraz mam specjalny trening - odpowiedziała nieco opryskliwie.

- No to owocnego treningu! - pobiegł po schodkach na zewnątrz.

Te miejsce służyło dawniej za pewnego rodzaju miejsce zabaw dla dzieci z pokolenia [y/n], ale od dłuższego czasu prawdopodobnie nikt tam nie był. Było ono poza murami wioski, jednak nie było aż tak oddalone od centrum.

-Ciekawe dlaczego jesteś zajęta - prychnął znajdujący się w szafie Kazuhiko.

- Bo kryję głąba, który nawet nie potrafi być szpiegiem - otworzyła drzwi i wypuściła go na zewnątrz.

- Fakt, byłem nieostrożny, ale ty także masz coś za uszami. W innym wypadku poprosiłabyś swojego znajomego o pomoc no i oczywiście powiadomiłabyś o wszystkim hokage, a ANBU odpowiednio by się mną zajęli.

- Przyjmujesz interesujące wnioski.

- Oczywiście, że ukrywasz przede mną prawdę.

- Nie będę ci zdradzać całej mojej autobiografii, nawet autografu byś nie dostał. Ja tylko udaję taką, co wie wszystko. Sama nie wiem co będzie z tobą dalej.

- Naprawdę jesteś dobrze zorganizowana, nie ma co - prychnął sarkastycznie.

- Jedyne co mogę powiedzieć, to że Hokage wie o twoim istnieniu. Co prawda wydał jakiś tam rozkaz, ale zrobię wszystko po swojemu. Może jacyś ANBU wpadną na herbatę, kto wie?

- Nie ufasz władzy?

- To nie tak. Moim zdaniem system jest przestarzały i każda wioska powinna zmienić system, mam nadzieję że rozumiesz.

- Jesteś za anarchią?

- Tego nie powiedziałam. Po prostu władza mentalnie zatrzymała się trzydzieści lat temu. Świat się rozwija i prawo jest zbyt przestarzałe. Gdyby w świecie panowała anarchia, byłoby bardziej niebezpiecznie, w szczególności dla interesów.

- Masz jakieś lewe interesy na boku? W takim wieku?

- Nie twoja sprawa.

- Jesteś naprawdę interesującą osobą.

- Nie schlebiaj sobie. Jakby co, to twoją broń sprzedałam na złom, z tych pieniędzy będę cię utrzymywać, a potem radź sobie sam.

- Mogłaś na tej polanie pozbawić mnie życia, a nie zrobiłaś tego księżniczko. A to już o czymś świadczy, mam rację? Nie chcesz mnie zabijać.

- Świadczy to o tym, że mam dobry dzień i nic więcej. Nie licz na cokolwiek - zmierzyła go wzrokiem - Któregoś dnia przygotuj się na podróż życia po Wiosce Liścia. Będę cię odwiedzać trzy razy dziennie, a jeśli spróbujesz uciec to pamiętaj, że mam wtyki w ANBU.

- Jesteś wielozadaniowa, jak widzę. Może znajdziesz mi coś do roboty?

- Nie. Radź sobie sam - prychnęła i wyszła na zewnątrz.

|×|

Chwilowy powrót z flashbacków

- Co się stało z Kazuhiko? - Kakashi sprawiał wrażenie zainteresowanego.

- Przez około miesiąc siedział sobie w tej piwnicy, wiadomo zapoznaliśmy się bla bla bla, oczywiście trzeci na bieżąco otrzymywał informacje, aż w końcu pewnego dnia tak sobie podjął decyzję, żeby wymazać mu pamięć i zwrócić go do Kiri. 

- I oczywiście coś poszło nie tak.

- Nie do końca, daj mi dokończyć Kakashi.

|×|

Kontynuacja flashbacków z Wietnamu

To był ostatni dzień, kiedy się widzieli, a raczej ostatnia noc. Siedzieli oparci o pień drzewo, które jeszcze miesiąc temu było świadkiem ich walki. W chwili obecnej również byli razem, ale obydwoje pogrążyli się we własnych myślach. Wiatr przyjemnie szumiał, a gwieździste niebo sprawiało wrażenie, jakby oczekiwało na rozwój wydarzeń. Faktem jest, że [y/n] i Kazuhiko przez ostatnie tygodnie faktycznie się zaprzyjaźnili, kto wie może miało to potencjał na jakieś bliższe relacje? [y/n] naprawdę polubiła tego zadziornego blondyna i nie chciała by wracał do domu. Kazuhiko również był nią zainteresowany, wydawała mu się jakaś bardziej wyjątkowa niż wszystkie kunoichi, jakie miał okazję do tej pory poznać. [l/n] by skupić się bardziej na myśleniu, zamknęła oczy, a Kazuhiko myśląc, że zasnęła zaczął do niej nawijać.

- Szkoda, że jutro się rozstajemy księżniczko. Jutro wymażą mi pamięć, ale jestem pewien, że w niej pozostaniesz aż do końca moich dni. Teraz śpisz i chcę ci coś powiedzieć...

- A właśnie, że nie śpię. O czym masz mi do powiedzenia? - otworzyła oczy, a chłopak prawie zszedł na zawał. Jego twarz pokrył rumieniec i jej zdaniem wyglądał bardzo uroczo.

- Nie już nic, chciałem ci powiedzieć suchara, który ostatnio krążył po mojej wiosce, a jest tak głupi, że wolałem powiedzieć ci go jak spałaś.

Zmienił swoją pozycję i usiadł tuż przed nią. [y/n] to zachowanie wydało się dziwne i zaczęła się stresować.

- Pewnie jest tak głupi jak ty, kiedy myślisz że nie wyłapię twojego kłamstwa. Mów proszę o co ci chodzi -  równie zestresowany Kazuhiko zaczął nerwowo bawić się palcami, a [y/n] obawiała się, że jakimś cudem je poplącze i zamiast usunięcia wspomnień czeka go usunięcie palców potocznie zwane amputacją tejże części ciała.

- No dobrze księżniczko. Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego jak przebiega szkolenie w mojej wiosce, pewnie słyszałaś wiele rzeczy. Ja również zostałem tak wychowany. Były efekty, dopóki nie poznałem ciebie. Zmieniłaś mnie, dzięki tobie moje serce jest ciepłe...

- No serce masz ciepłe bo żyjesz. Flaki są ciepłe - prychnęła.

- Chodziło mi o mentalne serce idiotko!

- To człowiek ma mentalne serce? Czegoś ty się najadł? Halucynek czy domestosa? - zirytowała się jeszcze bardziej. 

- Czy ty nie rozumiesz tego, że cię chyba kocham?

No i zatkało ją, niczym muszlę klozetową. Wpatrywała się w niego jak zombie na muchę i przetwarzała tę informację, niczym Avast bazę wirusów. Po chwili wypuściła powietrze i szybko odepchnęła się plecami od pnia i z podobną prędkością pocałowała go w usta. W tej chwili [y/n] była o krok od zawału, a jej twarz pewnie miała odcień włosów Kushiny Uzumaki. Wstała z trawy i zaczęła chodzić w kółko, gdyż nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, to wszystko było zbyt niezręczne.

Chwilę potem usłyszała szczęk metalu. To był jej koniec, Kazuhiko z pewnością za to ją zabije. W myślach zmówiła ostatni paciorek do Jashina. Gdy jednak zgon nie nadchodził, spojrzała na Kazuhiko, który dłubał coś kunaiem po drzewie.

- Nie musisz się bać. Tego kunai miałem ze sobą od początku. Chcę tylko wyryć nim nasze inicjały na tym drzewie.

- Nie zapomnij, że wciąż jesteśmy wrogami.

- Jesteś w błędzie. Nasze nacje są wrogie, ale nie my wobec siebie.

Po krótkiej niezobowiązującej rozmowie zasnęli na gałęziach drzew. Żadne z nich nie było mentalnie przygotowane do rozstania. Rankiem to Inoichi podjął się usunięcia wspomnień Kazuhiko. Wyruszyli we dwójkę do portu po drugiej stronie Kraju Ognia. Kiedy nieboskłon ogarniał zmierzch, zostali zaatakowani przez zbiegów. Było ich zdecydowanie za dużo. Co prawda [y/n] wyszła z potyczki niemalże bez szwanku, tak Kazuhiko wyzionął ducha na jej rękach. Zanim jednak zginął, zapieczętował w niej część swojej chakry.

|×|

- Myślę, że on byłby z ciebie dumny - Kakashi objął ją ramieniem.

- Dzisiaj obchodziłby urodziny. Ciekawe jak potoczyłyby się sprawy gdyby nadal żył.

- Też czasem się zastanawiam jakby to było gdyby Obito, Rin i Minato-sensei nadal żyli, ale myślę że powinniśmy iść dalej i żyć tak, żeby byli z nas dumni.

- Gdy ostatnio wyruszałeś na misję, bałam się, że ta historia się powtórzy.

- Spokojna głowa. Ja zawsze wrócę do domu, bo wiem że ty gdzieś tam będziesz.

- Jakie romantyczne, do czego zmierzasz? - parsknęła śmiechem.

- Do tego, by zapytać cię o związek - speszył się.

- Moim zdaniem taki wodorotlenek sodu jest lepszy, niż kwas siarkowy(VI).

- Nie o to mi chodziło.

- No wiem przecież. Moja odpowiedź to tak, poza tym trzeba było tak od razu, a nie bawić się w jakieś ckliwe wyznania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro