Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🦊

Ranem [y/n], oraz jej nowa drużyna stawili się w gabinecie Hiruzena, by poznać szczegóły swojej pierwszej misji w nowym składzie.

- Jutro wcześnie rano zaczynacie eskortę ważnej, ale zarazem niebezpiecznej osoby. Waszym celem jest Wioska Piasku - oznajmił starzec.

- Niebezpiecznej? - [y/n] była zaskoczona tym słowem. Zdawała sobie sprawę z powagi misji wykonywanych przez ANBU, ale tego się nie spodziewała. Te zadanie powierzyłaby raczej chunninom pod opieką jōnina, niż poważnym ninja, jakimi są ANBU.

- Całe ryzyko polega na tym, że wy, bądź przypadkowi przechodnie możecie zostać przez niego zaatakowani. Co prawda nie robi tego umyślnie, ale ryzyko pozostaje. Jego mózg w pewnym momencie podpowiada mu, że osoby wokół niego stanowią zagrożenie i musi się bronić - wyjaśnił.

- Kim jest ta osoba? - Kakashi wydawał się być zainteresowany.

- To jeden z bogatszych mieszkańców Suny. W dodatku będzie miał przy sobie ważne dokumenty, które powinny trafić na biurko Kazekage. Mam nadzieję, że wszystko jasne - wiedzieli już wszystko, co jest ważne i mogli pójść na trening.

|×|

Każdy ninja postawił na indywidualny trening. [y/n] postanowiła poćwiczyć swoją celność w rzucie rozmaitymi broniami i różnymi utrudnieniami. Zakryła swoje [e/c] oczy ochraniaczem i starała się trafiać do celu. Pozostali postanowili wzmocnić swoją siłę fizyczną, bądź ninjutsu. Celowanie do drzew i innych przeszkód na dłuższą metę nie jest zbyt interesującym zajęciem, więc pozbierała swoje żelastwo i udała się w kierunku pobliskiego strumyka wody. Co prawda jej główną naturą chakry był ogień, ale całkiem nieźle radziła sobie z wodą. [y/n] postanowiła dać upust swojej fantazji i pokombinować z autorskimi technikami. Zgodnie z jej oczekiwaniami, techniki miały zapierać dech w piersiach i wyglądać spektakularnie, a zarazem być jak najbardziej śmiercionośne. Nie można było zapomnieć o zużyciu chakry.

- [y/n] nie wiem czy wiesz, ale trening już się zakończył - głos Kakashiego wyrwał ją z pewnego rodzaju transu. Przerwała wymyślanie technik i wyszła z wody. Była trochę przemoknięta, ale nie robiło to na niej zbyt wielkiego wrażenia.

- Nie wierzę, osobiście pofatygowałeś się, żeby mi to powiedzieć. Zostaliśmy sami? - [y/n] szukała wzrokiem kogokolwiek za plecami chłopaka, ale nie zauważyła nikogo, co ją zdziwiło, a zarazem speszyło.

- Nie każdy ma tyle wytrwałości co ty, by trenować. Poszli już do domów, chyba - było mu to obojętne.

- A ty dlaczego tu zostałeś? - założyła ręce na piersi. Próbowała udawać, że wcale nie ma jej zimno.

- Ktoś musiał cię powiadomić. Tak się wkręciłaś, że równie dobrze ktoś mógłby cię zaatakować znienacka. Czasy są niepewne, a życie shinobi cenne.

- Nie wyglądasz na takiego, co by się przejmował kimkolwiek, poza czubkiem własnego nosa.

- Cóż, pozory mogą mylić - pod jego maską pojawił się uśmiech.

- W to nie wątpię. Mam wrażenie, że przerwanie mojego treningu miało całkiem inny powód, mam rację? - rozgryzła go. Kakashi przyjął maskę obojętności, by [y/n] nie miała satysfakcji z jego porażki.

- Wal prosto z mostu, jeśli uważasz, że nie jestem wystarczająco dobra do twojej drużyny, to mi to powiedz, nie obrażę się.

- Nie obrazisz się, ale pozbawisz głowy, albo utopisz - zaśmiał się cicho.

- Masz rację, ale w takim razie powiedz mi o co chodzi.

- Chciałbym cię przeprosić za wczoraj. Nie powinienem się tak zachowywać.

- I co w związku z tym? - spojrzała na niego z powątpiewaniem.

- W ramach przeprosin, chciałbym cię gdzieś zaprosić - Hatake był zbyt zakłopotany, by powiedzieć coś więcej.

- Itachiemu też to powiedziałeś?

- Co?! Oczywiście, że nie - oburzył się.

- Cóż, dzisiaj nie mam czasu, ponieważ Itachi poprosił mnie o opiekę nad swoim młodszym braciszkiem - Itachi miał dzisiaj w planach randkę ze swoją tajemniczą ukochaną. [y/n] chciała dołożyć swoją cegiełkę do ich szczęścia i zobowiązała się do wypełnienia obowiązku Uchihy.

- W takim razie, może po misji?

- Dobrze. Jesteśmy umówieni, panie Hatake. Do zobaczenia - pomachała mu na pożegnanie.

- Do zobaczenia.

Obydwoje poszli w swoje strony. [y/n] kochała zgiełk, jaki panował w centrum wioski. Zawsze usłyszała jakieś nowe ploteczki, albo różnorodne towary przykuwały jej uwagę. Jej ulubionym zajęciem było przyglądanie się kłótniom obcych ludzi. W oddali dostrzegła całkiem sporo zgromadzonych ludzi. Naturalna ciekawość kazała jej podejść bliżej i sprawdzić, co jest przyczyną takiego skupiska ludzi.

- Oi, wy chyba nie jesteście poważni. Takie obrzydliwe słowa w kierunku dziecka, nie ma wam tak wstyd? Chwalicie się na prawo i lewo, jakimi to dobrymi ludźmi nie jesteście, a krzywdzicie niewinnego chłopczyka. Jaki wy przykład dajecie własnym niewychowanym bękartom?! - oburzyła się.

- Gówniaro, to nie twoja sprawa. Ten dzieciak to potwór, trzymaj się od niego z daleka - odpowiedział jej mężczyzna w średnim wieku.

- Z takim sercem i gębą, to ty jesteś potworem. To nie jest jego wina, skończony idioto. Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę przebić cię na wylot kataną.

- Widać, że potwór broni potwora!

- Nie jestem egoistką i nie mogę przejść obojętnie na krzywdę niewinnej istoty. Rozejść się w trybie natychmiastowym - oznajmiła z grozą.

- Młody, następnym razem uważaj na siebie. Miej gdzieś to, co mówią. Jak przestaniesz się mazać, to będzie z ciebie całkiem fajny młody mężczyzna - zwróciła się do chłopca.

Mały Naruto nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Pierwszy raz był świadkiem, że ktoś staje w jego obronie. Co chwilę pociągał nosem i wpatrywał się w buty swojej wybawicielki.

- Będziesz silniejszy od ich nienawiści, czuję to. Masz tu drobniaki na co tam chcesz i baw się dobrze - wręczyła mu do rączki dwa banknoty i kilka monet.

- Pójdę na ramen dattebayo! - ożywił się.

- Pamiętaj, co za dużo, to niezdrowo - uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku domu.

|×|

[y/n] mentalnie przygotowywała się do opieki nad dzieckiem. Nie była wielką fanką tych rozwydrzonych stworzeń, ale zawsze dotrzymywała obietnicy. Zjadła curry na mieście, a jej następnym celem podróży był dom państwa Uchiha. Kulturalnie zapukała do drzwi. Spodziewała się, że otworzy jej Sasuke, ale zobaczyła przed sobą przerażonego Itachiego. Co prawda, był niższy od niej, ale siła z jaką pociągnął ją do środka, zaskoczyłaby niejednego. Sądząc po meblach i wystroju pomieszczenia, znajdowali się w jego pokoju.

- Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczny [y/n] - spanikowany Uchiha to był jeden z najśmieszniejszych widoków, jaki miała okazję widzieć w swoim życiu.

- Itachi, zobaczyłeś ducha, czy innego potwora? - zachichotała.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem zestresowany. Co jeśli coś zepsuję? Zrobię z siebie głupka i przekreślę u niej szanse? - Itachi usiadł na łóżku i oparł swoje dłonie o czoło.

- Wyluzuj, a jeśli coś zepsujesz to zawsze jest szansa na naprawienie tego - przysiadła się do chłopaka i pogładziła go po ramieniu. 

- Mówisz tak, bo nigdy nie byłaś w takiej sytuacji - spojrzała mu w oczy z powątpiewaniem.

- Itachi, może i mam paskudny charakter, ale randki i pierwsze miłości mam już za sobą - prychnęła.

- Nie spodziewałem się.

- Niektóre komentarze powinieneś zachować dla siebie. Pochwal się, gdzie ją zaprosiłeś?

- Na dango, a jakże by inaczej - Itachi delikatnie się uśmiechnął.

- Nie no, z ciebie to romantyk stulecia. Szkoda, że w moim wieku są sami gburzy i idioci, aż jej zazdroszczę - westchnęła.

- Na pewno znajdziesz kogoś, z kim się dogadasz.

- Itachi, nie pogrążaj się. Lepiej nie mów takich rzeczy swojej wybrance, bo po pięciu minutach cię zostawi - skarciła go wzrokiem. Do pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha mały Sasuke.

- Dzień dobry pani [y/n] - chłopiec zaczął się rozpychać między shinobi i usiadł zadowolony na materacu.

- Nie jestem taka stara, Sasuke. Mów mi [y/n]-san, dobrze?

- Hai - uśmiechnął się.

- Poradzisz sobie z nim, [y/n]? - zapytał Itachi, spoglądając na swojego młodszego brata.

- Oczywiście. Wygląda na łatwiejszego w obsłudze, niż ty. Wychodzimy? Jeszcze chwila, a nie zdążysz - wstała i poszła w kierunku drzwi.

Sasuke złapał dłoń Itachiego i szarpnął nim lekko, żeby dogonić dziewczynę. Chłopiec złapał również jej dłoń i zbiegli na zewnątrz. 

|×|

- Sasuke-kun jesteś gotowy na mały trening szpiegowania? - upewniwszy się, że są sami, [y/n] postanowiła wcielić swój niecny plan w życie. Spojrzała na chłopca trzymającego jej dłoń i czekała na odpowiedź.

- A kogo będziemy szpiegować? - zapytał z uśmiechem.

- Dowiesz się w swoim czasie, ale co powiesz na mały trening? Itachi wspominał, że zasypujesz go prośbami o trenowanie - zaśmiała się cicho, na wspomnienie o lamentacjach starszego Uchihy.

Chłopiec był bardzo szczęśliwy. Pod okiem [y/n] nauczył się kilku nowych sposobów na rzucanie. Pierwszy raz od dawna poczuł się doceniony. Nieco później oświeciło ją. Mieli przecież szpiegować. Sasuke był nieco zmęczony, więc była zmuszona wziąć go na barana i poszli do baru z dango. W końcu poznała towarzyszkę chłopaka, Izumi. Miała okazję kilkukrotnie porozmawiać z dziewczyną i miała o niej dość pozytywną opinię. Nic nie wskazywało na to, że coś poszło nie tak, wręcz przeciwnie. Mimika ich twarzy, wskazywała, na to że czują się dobrze w swoim towarzystwie, a randka zmierza w dobrym kierunku. Nawet nie zauważyli, że są obserwowani. [y/n] zamówiła porcje dla siebie i Sasuke, a przy okazji zaczęła obserwować parę. Udzielała chłopcu porad dotyczących szpiegowania. Zjedli dango i w skupieniu czekali na rozwój wydarzeń. Itachi i Izumi opuścili lokal, a chwilę potem zrobiła to [l/n]  z młodszym Uchihą.

- No proszę. Widzę, że bierzesz się za następego Uchihę - przypadkiem wpadła na Kakashiego.

- Zamknij się, Hatake. Itachi poprosił mnie, bym pod jego nieobecność zajęła się Sasuke. Mówiłam Ci przecież, jak ty mnie słuchasz - bała się, że mężczyzna zepsuje jej szpiegowanie.

- [y/n]-san, jestem śpiący - Sasuke zaczął ziewać. Wzięła chłopca na ręce, a on wtulił się w jej ciało.

- Kakashi, co tutaj robisz? - czuła się niezręcznie w tej sytuacji.

- Wybrałem się na spacer, nie widać?

- Nie musisz być taki opryskliwy - objęła dziecko bardziej.

- Nie wiedziałem, że z dziećmi Ci do twarzy.

- To ma być komplement? Sasuke to wyjątek. Nie przepadam za tymi stworzeniami.

- Interesujące - zamyślił się.

- Co? Nie mam zbyt wiele czasu.

- Nie, nic - Kakashi porzucił swoje natrętne, niczym komary w letnią noc myśli.

- W takim razie widzimy się jutro na misji. Ja idę szpiegować.

- Kogo?

- Wyobraź sobie, że Itachi jest na randce. Chyba idą pod jej dom - wskoczyła na jedną z gałęzi drzewa.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli dołączę? - zapytał.

- Rób co chcesz, ale mi nie przeszkadzaj - wytężyła wzrok.

Z ukrycia obserwowali jak Itachi i Izumi rozmawiają pod jej domem. Dziewczyna stanęła na palcach i dała mu buziaka w policzek. [y/n] poczuła subtelny wzrok Kakashiego na swojej twarzy, a jej policzki, nie wiedzieć czemu, pokryły się delikatnym rumieńcem. Sprawdziła czy mały Sasuke zasnął. Chłopiec zwinął się w kłębek i wtulił w jej ciało, przez co przypominał jej małego kota. Przygładziła jego czarne włoski i wróciła do obserwacji Itachiego. Nastolatek zmierzał teraz w kierunku jej domu. Zeskoczyła z drzewa i ile sił w nogach, zaczęła biec do domu, olewając przy tym zdezorientowanego Kakashiego. Na szczęście zdążyła nim i w dodatku jej ojca nadal nie było w domu. Położyła Sasuke na kanapie i przykryła go pledem, a sama zaczęła czekać na Itachiego. Długo nie musiała czekać na pukanie do drzwi.

- Witaj [y/n]. Mogę wejść? - Itachi był w podejrzanie dobrym nastroju.

-Jasne - wpuściła go do domu i weszli do salonu.

- I jak było? - zapytała. Była ciekawa, czy Itachi powie jej prawdę. Jej umiejętności aktorskie były ponadprzeciętne.

- Było świetnie i myślę, że może być z tego coś więcej - uśmiechnął się z zawstydzeniem.

-A tak panikowałeś. Jeśli znowu będziesz potrzebował wymknięcia się na randkę to mogę zaopiekować się twoim braciszkiem - pogładziła śpiącą królewnę po policzku.

- A jak wy spędziliście czas? - Itachi spojrzał na śpiącego malucha, a następnie na starszą koleżankę.

- Zgodnie z obietnicą, uczyliśmy się sztuczek ninja, a w nagrodę kupiłam mu coś słodkiego - miała nadzieję, że Itachi nie nabierze podejrzeń.

- To dobrze, jestem ci niezmiernie wdzięczny za pomoc i wsparcie. Teraz [y/n] idź przygotuj się na jutrzejszą misję i wypocznij - Uchiha wziął Sasuke na ręce i opuścił jej dom. [y/n] nie chcąc marnować czasu, poszła wziąć szybki prysznic. Następnie zaczęła przygotowania do swojej debiutanckiej misji jako ANBU. Z przesadną dokładnością pakowała swój plecak, uważając, by niczego nie zapomnieć.

W tej samej chwili pewien kopiujący ninja przyglądał się jej z dachu sąsiedniego budynku. Pakowanie nie zajęło jej zbyt wiele czasu i mogła spokojnie zasnąć. Wtedy Kakashi miał pewność, że jest bezpieczna. Sam nie wiedział, dlaczego to robi. Wydawała mu się taka krucha. Przeczuwał, że za tą pewną siebie maską zbudowaną z ironii i brutalności kryje się kolejna zraniona dusza. Była taka jak on, tylko musiał to rozgryźć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro