Słoneczne Miami
lewishamilton: Miami Vice City 🦩~
Polubienia: zhouguanyu24, pierregasly i 1 152 305 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 4 311
arthur_leclerc: Nowy astronauta NASA przygotowuje się do wyprawy na Marsa🚀😃
olliebearman: Przygotowuje się, aby odwieźć cię na twoją rodzinną planetę, bo czasami się zachowujesz jakbyś urwał się z Marsa.
3 maja 2024, Stany Zjednoczone
Lewis
Parsknąłem cicho śmiechem, widząc wiadomość od mojej młodszej siostry, Samanthy. Ta dziewczyna zawsze potrafiła poprawić mi humor. Akurat w tym momencie wrócił do mnie Logan i usiadł obok mnie na piasku. Poszliśmy po kwalifikacjach do sprintu na jedną z plaż znajdujących się w Miami. Dzięki znajomości tego miasta przez Logana, to było takie miejsce, gdzie nie przychodziło aż tak dużo ludzi.
— Z kim tak korespondujesz? Z jakąś dziewczyną? — zagadnął chłopak, poruszając sugestywnie brwiami.
— Z Samanthą, moją młodszą siostrą — powiedziałem, skanując go uważnie wzrokiem. — Co sądzisz o tej całej sprawie z Antonellim? — spytałem ostrożnie Logana.
— Szczerze? Bardzo go lubię, ale moim zdaniem to niesprawiedliwe. Dzieciak jest w Formule 2 ile? Od tego roku. Odbył w niej tylko trzy wyścigi, a już go chcą za mnie w Formule 1. Inni kierowcy muszą spędzić w F2 góra dwa, czy trzy sezony. A on nie jest nawet w połowie pierwszego...
— Logan. Sam dobrze wiesz, że nie masz dobrych wyników — zacząłem, a kierowca Williamsa pokiwał uważnie głową. — A dla każdego zespołu liczą się osiągnięcia ich kierowcy.
— Ja to wszystko rozumiem — przerwał mi. — Wiem, że idzie mi źle, nawet bardzo źle. Mogą sobie nawet wziąć Micka, Freda, nawet Sebastiana, ale nie dzieciaka, który rok temu ścigał się w F3. Rozumiem umiejętności i tak dalej, ale trzeba poznać bolid...
— Miał testy w W13 — zauważyłem.
— Jedne. Mogą mu wystarczyć, albo nie. Tego nie wiesz.
Logan jest tym wszystkim przytłoczony. Formuła 1 od zawsze była jego marzeniem, zresztą każdego kierowcy. Po niespełna dwóch sezonach miał zostać zastąpiony, ale to na razie tylko niepotwierdzone plotki, przez włoskiego siedemnastoletniego kierowcę - Andreę Kimiego Antonellego. Niby Toto coś mi tam mówił piąte przez dziesiąte, że poprosi FIA o zezwolenie dla Kimiego na ściganie się w Formule 1 przed ukończeniem osiemnastu lat.
— Czy to nie nasi? — Logan wyrwał mnie z zamyślenia, wskazując na cztery osoby, które weszły na plażę. Jedna kobieta i trójka mężczyzn. Przyjrzałem im się dokładniej. To Rebecca, Carlos, Frederik i Olli. — Chodźcie do nas! — blondyn krzyknął i pomachał w ich stronę.
Nie trzeba było dwa razy powtarzać, bo po chwili całą szóstką siedzieliśmy na piasku rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze.
— Tak było... Wtedy prawie potrącił nas samochód — powiedział Fred.
Opowiadał nam właśnie jedną ze swoich historii, których doświadczył w towarzystwie Olliego.
— Wyratowałem nas stamtąd — odparł dumny z siebie Olli.
— Ale jak? — spytała zaciekawiona Rebecca.
— Przeturlaliśmy się na pobocze i wpadliśmy do rowu. Po tym wszystkim mieliśmy pełno zadrapań i siniaków — Vesti zaśmiał się na to wspomnienie.
— Zmieniliście wątek — zwróciłem im uwagę. — Mowa była o jakieś dziewczynie, która się tobie podoba — wskazałem na Frederika.
— Właśnie! Miałeś nam powiedzieć ile ona ma lat — ożywił się Carlos.
— A czy to ważne? — rezerwowy Mercedesa wzruszył beztrosko ramionami.
— Obiecałeś, że nam powiesz — przypomniał mu Logan.
— 6 stycznia skończyła dwadzieścia — wyjaśnił trochę zirytowany, wiedział, że raczej mu nie odpuścimy, jeśli wszystkiego nam nie wyśpiewa.
Nic na to nie poradzę, tacy już jesteśmy.
— Więc rocznik 04' — uśmiechnęła się tajemniczo Rebbeca.
Czemu mam przeczycie, że ona wie coś, czego my nie wiemy?
Posiada tę swoją ,,kobiecą intuicję" i pewnie się domyśliła o kogo może chodzić.
Przez jej uśmiech Vesti aż zaniemówił. Przez moment przyglądał się jej w ciszy, podczas gdy rozmawiałem z nią, Carlosem, Loganem i Olliem. Usłyszeliśmy jakieś kobiece śmiechy. Bardzo znajome.
Cztery dziewczyny - Aurelia Nobels, Doriane Pin, Maya Weug i Bianca Bustamante. Były, jak zresztą widać, w świetnym, a nawet i wyśmienitym humorze.
Caldwell nagle zagwizdał, czym zwrócił ich uwagę.
— Ej! Dziewczyny! Dołączcie do nas!
4 maja 2024, Stany Zjednoczone
George
— Gdzie on kurwa jest? — szepnąłem do siebie, przekraczając aleję serwisową.
Jestem już od kilkunastu dobrych minut na padoku. Carmen poszła pogadać z dziewczyną Pierre'a, Kiką. Natomiast ja szukałem szanownego Sir Lewisa Hamiltona. Przeszukałem wszystkie możliwe miejsca, ale kiedy wszedłem do garażu Mercedesa i kierowałem się wąskim korytarzem, który prowadził do pokoi dla kierowców, zobaczyłem tam jego.
— Hamilton!
— Znowu się zacznie — powiedział pod nosem Brytyjczyk.
Udam, że tego nie słyszałem. Odwrócił się i spojrzał na mnie obojętnym spojrzeniem. Bez tych swoich iskierek radości w oczach.
Muszę go przeprosić. Toto mnie poprosił, a ja nie chcę go zawieść.
— Nie możemy sobie chociaż raz odpuścić?! — krzyknąłem w stronę mojego kolegi z zespołu.
Nieźle zacząłem te przeprosiny.
— To ty przecież zacząłeś. Zapomniałeś już?
— Przez ciebie wszystko się jebie!
Dobija mnie to.
— Powiem ci tylko tyle, nie potrafisz się przyznać, że to ty zapoczątkowałeś ten nasz konflikt i nawet, gdy chcesz przeprosić to ci się nie udaje — Lewis tymi słowami wbił mi przysłowiowy nóż w serce. — Czyli mam rozumieć, że cię to nie rusza?
— Ta — mruknąłem, wywracając oczami.
— Nie spinaj się tak, bo ci jeszcze żyłka pęknie.
— Przeszedłem cię przeprosić! A nie się z tobą kłócić!
Nie wytrzymałem. Z resztą, po raz kolejny. Odwróciłem się na pięcie i coraz więcej łez spływało z moich niebieskich oczu.
— Nie żałuję tego, że za rok cię nie będzie w Mercedesie — odezwałem się łkającym głosem.
Lewis zaniepokoił się moim dziwnym stanem, złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
— George? Czy ty znowu płaczesz? — powiedział wystraszonym tonem Brytyjczyk.
— Nie... Nie! Puść mnie! — byłem wnerwiony i przygnębiony, próbując się wyszarpać z uścisku Hamiltona.
— Georgie, spokojnie. Uspokój się — powiedział Lewis, ciągnąc mnie do swojego pokoju.
Kiedy tam weszliśmy, to przyparł mnie do ściany, ale ja go unikałem wzrokiem. Bo bałem się nawet na niego spojrzeć.
— Chodzi ci o to, że byłem z Lisą? — zapytał mnie. Czułem na sobie jego baczny wzrok.
— Przestań z nią. A może chodzi mi w ogóle o wszystko?! Kiedy zacząłeś się mną interesować i nie traktować jakbym był twoim cieniem?! Przed związkiem z nią i kiedy się z nią rozstałeś! — wycedziłem prze zęby, zaczynając coraz bardziej płakać.
— Nigdy tak nie było. Zaufaj mi. Chcę ci pomóc.
— Nie poświęcaj się dla mnie. Nic się już nie zmieni. Przetrwam jakoś ten sezon. Za rok będzie już lepiej...
Lewis przybliżył się do mnie i przytulił opiekuńczo.
— Zostało nam osiemnaście wyścigów. To dużo czasu, George.
— Nie chcę, żebyś odchodził z Mercedesa... Czas leci bardzo szybko. Dopiero co miałeś urodziny, pamiętam jak do ciebie pisałem. Już jest maj... A ja bez ciebie sobie nie poradzę... Nie dam rady...
— Spokojnie. Na moje miejsce przyjdzie równie dobry kierowca, co ja... Młodszy... Będziecie się świetnie dogadywać. Idź uratować Mercedesa George! — powiedział Hamilton, mocniej przytulając się do mnie.
Jego słowa na mnie nie działały.
Lewis odsunął się ode mnie i starł dłonią moje łzy. Uśmiechnął się do mnie promiennie. Nigdy go nie widziałem, żeby aż tak się uśmiechał. Przysunął się do mnie, że mogłem poczuć jego opanowany oddech. W milczeniu wpatrywaliśmy się w siebie. Lewis delikatnie odsunął kosmyk moich włosów, który opadł mi na czoło.
Czuję coraz większą tęsknotę przez ten gest. Nie wiem dlaczego.
Nie wytrzymałem. Rzuciłem się w ramiona Brytyjczyka. Chwyciłem go za policzki i złączyłem nasze czoła razem. Moje usta złączyłem z ustami Lewisa. Zamknąłem oczy i oddałem się w pełni pocałunkowi.
— Co jeśli nas ktoś zobaczył? — spytałem, gdy odsunęliśmy się od siebie.
— Zapomniałeś, że jesteśmy u mnie w pokoju.
— A no tak — roześmiałem się. — Musisz odchodzić? — spytałem, gdy po chwili starł, po raz kolejny, moje łzy.
— Zostaniesz tu jeszcze kilka lat. Ja nie — pogłaskał mój policzek. — Kiedyś to zrozumiesz, Georgie.
— Nie można nic zrobić? Pogadam z kim tylko trzeba... Przekonam...
— Kontrakt już zaklepany — westchnął. — To nie takie proste, bo nie pójdziesz do Ferrari i powiesz ,,Siemka, bo Lewis się rozmyślił i nie chce tu jeździł w przyszłym roku".
— Może Charlesa posłuchają...
— Nie — odparł stanowczo.
— Ja naprawdę...
— Nie włączaj się do tego. I Charlesa też w to nie mieszaj. Pogódź się z moją decyzją i żyj dalej. Bo masz dla kogo.
— Nie bez ciebie. Zrobię dla ciebie wszystko, bo... — przerwałem mu na chwilę.
— Bo?
— Bo cię kocham.
Wydawało mi się, że to po raz ostatni, więc pocałowałem jego usta, ale on poczuł moje słone łzy, które spływały po moich ustach i twarzy, jak deszcz.
georgerussell63: To była zabawa
Polubienia: pierregasly, ollicaldwell i 288 773 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 400
frederikvestiofficial: George z fanem
^ollicaldwell: Albo Ed z fanem
mickschumacher: A to nie George'owi Kendall Jenner piszczała i prawie się zrzygała w samochodzie?
^arthur_leclerc: To było u Lewisa, Mick.
georgerussell63: P7 to było dzisiaj maksimum. Jestem podekscytowany jutrzejszym wyścigiem☀️
Polubienia: kimi.antonelli, mercedesamgf1 i 114 153 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 92
frederikvestiofficial:💙💙
5 maja 2024, Wielka Brytania
Lisa
Nocowanie w starym domu moich dziadków nie należało do najlepszych. Śpię w nim, bo wyprowadziłam się na jakiś czas od moich rodziców, aby uniknąć kolejnej, niespodziewanej wizyty Hannah. Na szczęście nie ma pojęcia o tym miejscu, więc mam zapewniony spokój. Rodzice pożyczyli mi pieniądze, które wysłałam kobiecie. To, co mi zostało wydałam na jedzenie i tym podobne. Część z nich też przeznaczyłam na psychologa i leki. Moja terapia, na szczęście, dobiega już końca.
Właśnie dzisiaj jest wyścig... Grand Prix Miami. Bardzo się cieszę. Kiedyś tam byłam, dawno temu. Chciałabym pomimo wszystko, aby Lewis wygrał, ale nie zanosi się na to.
Max prowadzi wyścig, niespodziewanie wyminął go Oscar, ale Holender prędko go wyminął. Przez moment aż było mi obojętne kto wygra. Ale zaraz, Lando wychodzi na prowadzenie!
Max strącił chyba jakiś pachołek na torze, przez co wjechał samochód bezpieczeństwa. Lando skorzystał z okazji i pojechał do pit stopu. Czy ja dobrze widziałam, że wyjechał przed samochodem bezpieczeństwa?
Miał P1 przez resztę wyścigu. Łzy radości zaczęły mi spływać z oczu, kiedy usłyszałam, że Lando przekroczył metę. To się stało. W końcu. Płakałam, gdy usłyszałam hymn mojego kraju.
Gdy Mick opuścił Formułę 1, to Liam stwierdził, że zacznie kibicować Lando. Ale nie zobaczył nigdy jak jego ulubiony kierowca zdobywa swoje pierwsze w karierze zwycięstwo.
Odblokowałam swój telefon i weszłam na Instagrama. Lando już dodał kilka zdjęć i filmów ze swojej wygranej. Polubiłam je, a pod jednym napisałam komentarz, że gratuluję. Wtedy do końca nie zdawał sobie z tego sprawy, że po części dałam kierowcą jakiś znak życia.
Będę płakała przez resztę nocy. Przez zdobycie przez Brytyjskiego kierowcę podium. Z wrażenia nie będę mogła zasnąć.
Weszłam w swoje kontakty w telefonie i znalazłam ten na literę L. Liam. Czasami gdy mi go brakuję, to piszę do niego sms, chociaż doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że nigdy mi na nie nie odpisze.
Ja:
Liam, cześć słońce. Zgadnij co się dzisiaj stało! Lando, twój ulubiony kierowca wygrał swoje pierwsze Grand Prix, które odbywało się w Miami! Pewnie się cieszysz, prawda? Ja popłakałam się ze szczęścia. Tak bardzo mi cię brakuje, chciałabym, abyś zobaczył jaki szczęśliwy jest Lando, gdy stawał na podium. Zacząłeś mu kibicować w listopadzie. Trwało to zaledwie przez trzy miesiące. Chciałeś go zobaczyć na wyścigu w Bahrajnie. Nie zdążyłeś. Udało nam się być tylko na testach.
Kocham cię, twoja na zawsze, Lori🧡
Stany Zjednoczone
Lewis
Dzwonić, czy nie?
Dobra, jebać.
Zadzwonię do niej.
— Angela... — zacząłem, gdy kobieta odebrała połączenie.
— Tak, Lewis? — spytała z lekką ciekawością w głosie.
— Miałem zadzwonić do ciebie już wczoraj, ale...
— Lewis do rzeczy — przerwała mi.
— Ale ostrzegam...
— Lu.
— No dobra — westchnąłem. — Więc... George powiedział, że mnie kocha i... Pocałował mnie. Dwa razy.
Usłyszałem tylko głośnie westchnięcie Angeli.
— Jak do tego doszło? — zapytała po chwili.
— Przyszedł mnie przeprosić... Wiesz, po Japonii mieliśmy małą spinę. Zamiast przepraszać, naskoczył na mnie. Potem zaczął mieć atak płaczu. Zresztą, to nie był pierwszy, bo zaczęło się w Bahrajnie. Wracając, chciał, abym zrezygnował z kontraktu w Ferrari. Potem powiedział, że zrobi dla mnie wszystko, bo mnie kocha.
— Musisz z nim o tym porozmawiać — stwierdziła po chwila Angela, analizując moje słowa.
— Angie...
— Tak?
— A co jeśli... — przełknąłem nerwowo ślinę. — Co jeśli ja się w nim zakochałem?
— Porozmawiajcie ze sobą na spokojnie. Potem przyjdzie czas na wyznawanie swoich uczuć.
Z George'em się na da zrobić tego na spokojnie, ale okej.
— Mam to zrobić teraz? Jest po północy.
— Może być teraz, może być za tydzień... Lub nawet miesiąc.
Po skończonej rozmowie opadłem na łóżko i schowałem twarz w poduszkę.
Jak dzisiaj wypadnę na wyścigu?
Usłyszałem pukanie do drzwi. Jeśli to Mick, to niech stąd pójdzie, bo nie mam na niego siły. Z wielką niechęcią podszedłem do drzwi i je otworzyłem. W progu zastałem nikogo innego, jak Russella. Włosy w nieładzie, a na twarzy lekki uśmiech. Nie daje mi nawet nic powiedzieć, bo wepchał się do mojego pokoju i rzucił się na łóżko. Ewidentnie jest pijany.
— Coś chciałeś? — spytałem, zamykając drzwi.
— Picie u Micka i Arthura skończyło się wcześniej, więc postanowiłem do ciebie wpaść — odpowiedział rozbawionym tonem. — I też nie chcę, żeby Carmen widziała mnie pijanego.
George nagle podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach.
Nie wiem dlaczego mi się to spodobało.
— Przepraszam — wyszeptał. — Miałem to powiedzieć wcześniej, ale sam wiesz...
— W porządku. Ale obaj jesteśmy zmęczeni. Wróć już do Carmen.
— Jesteś o mnie zazdrosny?
— Nie prawda — mówię z lekką chrypką, a młodszy tylko prychnął.
— Całować może i potrafisz, ale kłamać to już nie — odpowiedział, wzmacniając swój uścisk na moich biodrach.
Położył moje ręce na swoim karku, po czym połączył nasze usta w pocałunku. Nie wiem jak, ale moje dłonie znalazły się pod koszulką George'a. Zjechał pocałunkami na szyję i nawet chyba zostawił parę śladów. Po chwili się odsuwa, co spowodowało u mnie zakłopotanie.
— My nie możemy. Ty masz dziewczynę, którą kochasz — powiedziałem, a on tylko się zaśmiał.
— Zawsze mogę z nią zerwać.
— Kurwa mać, George, ty się czegoś naćpałeś?! — uniosłem się.
— Tym razem nie — zaśmiał się znów. — Tylko czysta wódeczka, mój drogi.
— Nie tym razem? — zdziwiłem się. — To kiedy był ten poprzedni raz?
— Trzy tygodnie temu. W Monako. Z Mickiem i Arthurem. Było zajebiście — odpowiedział. — Kocham cię, Hamilton — uśmiechnął się lekko. — Źle się czuje — wybiegł do łazienki.
Poszedłem za nim, aby upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Schylił się nad toaletą, zwracając całą zawartość swojego żołądka. Gdy czuł się już lepiej opłukał usta zimną wodą i oparł głowę o moją klatkę piersiową.
— Ja chyba już dawno to przemyślałem — odezwałem się po chwili ciszy. — I chyba też cię kocham...
Chłopak przerwał mi, łącząc nasze usta w długim i wypełnionym uczuciem pocałunkiem. Po chwili odsunęliśmy się od siebie z uśmiechami na twarzy.
— Zostań ze mną, Lulu — poprosił.
— Georgie, zostanę do końca — odważyłem się i po raz pierwszy to ja zainicjowałem pocałunek.
Carmen
Wyjazdy na różne Grand Prix zawsze były tym, czego potrzebowałam. Są też minusy, bo ciągłe zmiany stref czasowych i pobyty w hotelach z dala od najbliższych stają się niekiedy męczące. Na szczęście, a może i nie, po Miami wracam do domu. Nie było mnie tam trzy tygodnie.
George'a nie było całą noc. Powiedział, że idzie do Micka i Arthura. Nie mówił po, co konkretnie, ale ja się domyśliłam, że będą pić. I na pewno pili też trzy tygodnie temu w Monako. Musieli się dobrze bawić, skoro wrócił następnego dnia w porze obiadowej, a w dodatku Charles go odwiózł i przyprowadził do mieszkania.
Usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają. To był mój chłopak.
— Carmen, możemy porozmawiać? — zapytał, a głos lekko mu drżał. Stresował się.
— Jasne, chodź i powiedz mi co się stało — poklepałam miejsce obok siebie, na łóżku, które ten prędko zajął.
— Słuchaj, tylko błagam nie bądź na mnie zła... Po prostu... Od jakiegoś czasu, nie wiem konkretnie od kiedy, podoba mi się Lewis... Dzisiaj w nocy i wczoraj... Pocałowałem go... — wypalił, spuszczając wzrok.
Naprawdę jestem w ogromnym szoku, ale nic nie mogę na to poradzić. Jeśli czuje się z nim lepiej niż ze mną, to niech w to brnie, byłabym głupia, gdybym zniszczyła mu jego szczęście.
— Nic nie powiesz? — zagryzł wargę. — Dobra, już rozumiem, nie chcesz mnie znać, bo wolę faceta od ciebie... — po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
— Georgie, kochanie... To wcale nie tak... — zaczęłam. — Po prostu jestem zdziwiona. Wiesz, cztery lata w związku...
— Carmen, wiem, że jestem zjebany. Zakochałem się w Lewisie i nie mogłem tego powstrzymać...
— Wcale nie jesteś zjebany — otarłam mu łzy z policzka. — Po prostu takie jest życie i tego nie zmienisz, że zakochałeś się w kimś innym.
— Nie prawda, jestem beznadziejny.
— Nie jesteś beznadziejny — spojrzałam w jego niebieskie oczy. — Jesteś wyjątkowy, pamiętaj o tym. Będę cię kochała zawsze.
— Nawet gdy inni nie będą?
— Nawet gdy inni nie będą — uśmiechnęłam się ciepło.
— A co jeśli...
— Oj, weź się już zamknij — przerwałam mu. — Kocham cię, George! — zdawałam sobie sprawę z tego, że mówię to do niego ostatni raz, jako jego dziewczyna.
georgerussell63: Zawsze chodziło o to, kiedy, nie czy, kolego. Gratulacje, zasłużyłeś na to.
Polubienia: frederikvestiofficial, formula2 i 707 704 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 1 754
frederikvestiofficial: George Największy Fan Lando Norrisa Russell
^georgerussell63: Kocham to😄
lewishamilton: Inspirowane dziedzictwem Johna Ystumllyma i pięknem jego twórczości. Dziękuje Daniel Lee i ekipie burberry
Polubienia: kimi.antonelli, pierregasly i 1 918 328 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 10 436
arthur_leclerc: Jak tam nastroje po niedzielnej imprezie?🙃
olliebearman: Nadal żałuję, że mnie tam z wami nie było😤
arthur_leclerc: Przecież zadzwoniliśmy do ciebie na FaceTime'a
olliebearman: Tak, ale to była rozmowa😒
arthur_leclerc: Co ci w niej nie pasowało?
olliebearman: A o to, że nie słyszałem niczego innego oprócz Maxa, Estebana, Lance'a, Yukiego, Alexa, Zhou i Checo, którzy wpadli na świetny pomysł i urządzili sobie zapasy w morzu. Nie wiem, co wam strzeliło wtedy do głowy.
arthur_leclerc: 😇
***
Author note:
Wątek Lisy zostanie rozwinięty prawdopodobnie w najbliższym częściach opowieści. Dlatego też pojawia się w tym rozdziale. Trochę nie po kolei, bo jej perspektywa powinna być dodana na końcu, ale bardzo chciałam dodać na zakończeniu tej części rozwinięcie relacji Lewisa i George'a.
Jeśli są gdzieś błędy bardzo proszę o napisaniu w komentarzach.
Do następnego!!!
Katherine_Megan001
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro