Randki? Nie, raczej nie...
georgerussell63: Mocny początek wyścigu, ale dziś na koniec P7. To nie dzień, jakiego chcieliśmy, i wiele rzeczy do zrozumienia i nauki. Mimo to świetnie było wrócić do wyścigów po wakacyjnej przerwie i będziemy naciskać jako zespół, aby wrócić silniejsi w Monzie 💪
Polubienia: mercedesamgf1, kimi.antonelli i 209 351 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 284
arthur_leclerc: 🩵🩵🩵
mickschumacher: ❤️🫂
27 sierpnia 2024, Monako
Lisa
Po wczorajszych zawirowaniach, mam nadzieję, że z Alexnadrą wszystko aktualnie dobrze. Nie zamierzałam nikomu o tym mówić, że dziewczyna jest w ciąży. Domyśliłam się, że ona i Charles raczej na razie chcą utrzymać tą wiadomość w ścisłym gronie osób. Uszanuję ich decyzję i utrzymam to w tajemnicy.
Oscar i Lily wyszli z mieszkania, pojechali na zakupy, więc zostałam sama z Loganem, który spał. Czekałam na Doriane, dostałam od niej wiadomość, że chce pogadać i niebawem ma się tutaj zjawić.
— Cześć — usłyszałam jej melodyjny głos, gdy wpuściłam ją do środka.
— Cześć — posłałam w stronę dziewczyny delikatny uśmiech. — Chodźmy do salonu — dodałam, prowadząc ją w stronę pomieszczenia.
— Dużo się wczoraj rano nagimnastykowałam, żeby je zdobyć — powiedziała, siadając na granatowym fotelu i wyciągając z żółtej torebki pudełko z tabletkami.
— Co to jest? — spytałam, przyjmując od niej pudełko, byłam bardzo zdziwiona, ale gdy przeczytałam nazwę, to momentalnie zdębiałam. Tabletki na zaburzenia odżywiania. — Nie...
— Pomogą ci. W środku, na ulotce, masz zapisane jak j dawkować. Ale błagam, zażywaj je, bardzo trudno poszło mi zdobycie na nie recepty.
— Dzię... Dziękuję... — odparłam bardzo podłamanym głosem. — Postaram się, ale wiesz, że będzie mi trudno...
— Po prostu spróbuj...
Rozmawiałyśmy ze sobą jeszcze kilka minut, po czym dziewczyna wyszła, więc znowu zostałam sama ze śpiącym Loganem, który ciągle przeżywa Holandię.
— Hej, Logan, obudź się — powiedziałam, siadając na łóżku i gładząc chłopaka po policzku, a z jego ust wyrwał się cichy pomruk. — Już siedemnasta...
— Przespałem cały dzień? — spytał, ziewając i zasłaniając usta dłonią. — Czemu mnie nie obudziłaś?
— Bo widziałam, w jakim byłeś stanie... — odparłam, wzdychając.
— Gdzie Oscar i Lily?
— Wyszli do sklepu... Powinni niedługo wrócić — rzuciłam, patrząc na zegar wiszący na ścianie.
— Idę pod prysznic — oznajmił, powoli wstając z łóżka.
Opadłam na materac i pogrążyłam się w swoich myślach o Sargeancie.
Zespół był cierpliwy, naciskali, żeby chociaż minimalnie się poprawił, ale on nie potrafił tego zrobić. Nie czuł się w bolidzie tak jak dawniej. Dla Logana stało się wręcz oczywiste, że to kwestia kilku dni zanim zostanie bez fotela w F1. Media spekulowały już o tym od kilku pierwszych wyścigów w tym sezonie, wszystko nasiliło się jeszcze bardziej po weekendzie w Holandii.
— Leżysz tak już pół godziny — poczułam, jak materac pode mną się ugina. Uniosłam swój wzrok do góry i napotkałam niebieskie tęczówki Logana.
Chciało mi się płakać na jego widok, był taki smutny.
— Po prostu myślałam...
— O czym?
I co tutaj powiedzieć, aby go nie okłamać i żeby nie czuł się też przygnębiony?
— O wyścigach... — odparłam, zamyślając się na moment.
Usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych i rozmowy, to Lily i Oscar. Weszli do pokoju i popatrzyli się na mnie i Logana, a następnie przenieśli swój wzrok na siebie.
— Logan, tak bardzo mi przykro... — odezwał się Piastri. — Ja nawet nie wiem, co powiedzieć...
— Ale o co chodzi? — chłopak zmarszczył brwi, patrząc na swojego przyjaciela w niezrozumieniu.
Lily spojrzała krótko na Oscara, ten kiwnął twierdząco głową i szatynka wyciągnęła z kieszeni spodni swój telefon.
— Naprawdę nie wiemy, co powiedzieć... — dodała, próbując ukryć zmieszanie.
Breaking
Logan Sargeant dropped for remaining races.
— Oscar... Musimy porozmawiać w cztery oczy... — powiedział podłamanym głosem Logan.
Ja i Lily prędko wyszłyśmy z pokoju. Wiedziałyśmy, że blondyn potrzebuje w tej chwili kogoś, kto jest zaznajomiony z tematem od środka i spróbuje mu pomóc.
— Na pewno nie tak to sobie wyobrażał... — odezwałam się, siadając na krześle i opierając dłoń o podbródek.
— Williams go chyba nawet o tym nie powiadomił... — westchnęła Lily, opierając dłonie o kuchenny blat. — To absurd! — dodała nieco głośniej, spoglądając na mnie.
— Masz jakieś przypuszczenia, kto go zastąpi? — spytałam.
— Franco Colapinto, już wiadomo — odparła.
— To pewnie na jego miejsce w Formule 2 wskoczy Oliver Goethe z F3 — stwierdziłam.
— Przecież Logan się załamie... Już dawno był w rozsypce — dziewczyna zaczęła panikować, więc podeszłam do niej i złapałam ją za ramiona.
— Spokojnie.
— Jednej, a w zasadzie dwóch rzeczy nie rozumiem. Dlaczego nie powiadomili Logana o tym wcześniej? I dlaczego wybrali Colapinto?
— Na liście potencjalnych nazwisk do zajęcia jego miejsca byli jeszcze Antonelli, Lawson i Schumacher. Mercedes pewnie nie wyraził zgody na wzięcie Kimiego, Micka też. Lawsona nie wybrali dlatego, bo po prostu coś się święci w tym Red Bullu i zrobią w końcu z niego pożytek, mam takie przeczucie — wyjaśniłam dziewczynie.
— To jak już biorą ludzi z Williamsa, to może wzięliby Jamie Chadwick? Tym dziewiętnastu niepanującymi nad emocjami chłopom przydałaby się jakaś kobieta, która ma chociaż trochę oleju w głowie.
— Dobrze mówisz, Lily — uniosłam prawy kącik ust do góry, tworząc delikatny uśmiech. — Ale to jeszcze długa droga, zanim zobaczymy kobietę w F1...
— Daję tym czubkom z FIA... Ogólnie całej Formule 1, dziesięć lat, aż jakaś się trafi — rzuciła, patrząc na mnie krótko swoimi niebieskimi oczami.
— Pożyjemy, zobaczymy.
Rozmawiałyśmy ze sobą jeszcze kilka minut, do momentu, w którym Logan i Oscar weszli do kuchni.
— Wyjedź ze mną do Stanów... — odezwał się ten pierwszy, patrząc na mnie uważnie i z pewnością siebie w oczach.
— Co? Nie, nie, nie, przykro mi, ale nie ma opcji!
— I tak cię nic tutaj nie trzyma, więc co ci szkodzi?
— Ech, no dobra — westchnęłam. — Niech ci będzie. Ale na razie tylko na dwa tygodnie — dodałam, a Loganowi wyraźnie poprawił się humor, ponieważ bardzo się ucieszył na moje słowa.
Cześć wszystkim.
Po dzisiejszych wiadomościach chciałem powiedzieć, że jestem niezmiernie wdzięczny zespołowi Williams Racing za danie mi pierwszej szansy w Formule 1.
Jestem ogromnie wdzięczny za wsparcie, jakie otrzymałem od wszystkich członków zespołu od momentu, gdy dołączyłem do Akademii w 2021 roku.
Pierwsza jazda samochodem Formuły 1 w Abu Zabi była niezapomnianym, przeżyciem, a zdobycie punktów w zeszłym sezonie w Austin przez pierwszego od 30 lat Amerykanina, było naprawdę wyjątkowym momentem.
Jestem dumny, że reprezentowałem tak historyczny zespół przez ostatnie dwa sezony. Na razie poświęcę czas na ocenę moich opcji, zanim w stosownym czasie złożę oświadczenie dotyczące mojej przyszłości.
Dziękuję,
Logan.
Ta relacje jest niedostępna.
f1gossip: Świeże wieści ze świata Formuły1! Logan Sargeant, były kierowca Williams Racing, był widziany w niedzielę na padoku razem z tajemniczą dziewczyną👀 Zdjęcie, przesłane przez naszego obserwującego, ewidentnie wskazuje na to, że się całowali. Kim jest nieznana nam partnerka Logana Sargeanta?
Polubienia: 8 734 użytkowników
Zobacz wszystkie komentarze: 32
użytkownik10: To już oficjalne?
^użytkownik7: Ale co? To, że został wyrzucony z F1, czy ich związek?
^użytkownik10: Ich związek.
^użytkownik7: Sądząc po tym zdjęciu, to raczej tak.
użytkownik6: Dlaczego ona przypomina mi dziewczynę, która była na zdjęciach Lewisa?
^użytkownik99: Jakie to są konkretnie zdjęcia?
^użytkownik6: Z Silverstone i Euro.
^użytkownik70: Hamilton nawet gdzieś na wiosnę udostępnił na stories jak trzyma jakąś dziewczynę za rękę, a w czerwcu mówił na jednym z wywiadów, że jest singlem i na razie nie planuje być w związku 🤔
30 sierpnia 2024, Włochy
George
Lewis prowadził auto, a ja opierałem głowę o szybę i myślałem jak bardzo jestem wkurwiony na Andreę za rozjebanie mojego bolidu. Tak mu ufałem, a ten co? Wziął i się chłop rozbił. Teraz to tylko liczyć, że gdy oddam bolid Frederikowi i Mickowi, to wróci w jednym kawałku.
— Co tak myślisz? — usłyszałem spokojny głos Lewisa. — Może chciałbyś coś zjeść?
— Jestem głodny, zmęczony i na wkurwie, także zjem wszystko — odparłem, a Hamilton zaczął się śmiać.
— Aż tak jesteś wściekły na Kimiego? Może spróbuj mu trochę odpuścić, dzisiaj po raz pierwszy wsiadł do bolidu F1. Coś takiego miało prawo się stać — dodał.
Nie skomentowałem tego, zacząłem patrzeć na widoki za szybą. Serce podskoczyło mi w piersi, zacząłem dusić w sobie łzy... A to wszystko z powodu Antonellego, osiemnastolatka, który za rok ma zostać moim kolegą z drużyny. Lewis przyglądał mi się uważnie. Poczułem wstyd, że znowu zacząłem płakać.
— Co jest? — spytał, skupiając się jeszcze bardziej na drodze.
— Nieważne — odparłem, podciągając nosem. — Zabierz mnie gdzieś Lewi, proszę.
Po kilkunastu minutach mężczyzna zaparkował pod bardzo elegancką restauracją na obrzeżach Mediolanu. Jaka jest szansa, że podają tam pizzę z pepperoni? Bo mam dzisiaj na nią wielką ochotę i chyba tylko ona poprawi mi humor.
Wyszedłem z samochodu, Lewis chciał złapać mnie za rękę, ale ja mu na to nie pozwoliłem. Zaprowadzono nas do stolika znajdującego się na uboczu. I bardzo dobrze, bo nie chcę żadnych zdjęć, nie mam teraz na to siły. Lewis zamówił dla mnie małą pizzę z pepperoni, tak jakby normalnie czytał mi w myślach, a dla siebie wziął sobie jakąś wegetariańską breję.
Po około dwóch godzinach, które były przepełnione naszymi śmiechami i rozmowami postanowiliśmy wrócić do hotelu. Całe szczęście nie mieliśmy przejebane tak jak ludzie z Ferrari, bo im to normalnie ludzie stali pod budynkiem prawie przez całą noc i coś krzyczeli.
Lewis poszedł już do środka, a ja zostałem jeszcze na zewnątrz, chciałem się choć trochę przewietrzyć i uspokoić. Po dłuższym czasie postanowiłem już wrócić do mojego chłopaka. Wpadłem lekko poddenerwowany do budynku, idąc głównym korytarzem. Nagle zderzyłem się z kimś idącym bardzo szybko, przez upadłem na podłogę. Osoba pomogła mi wstać, mega się wkurwiłem, gdy zobaczyłem, kto to jest.
Andrea Kimi Antonelli, siedemnasto... Osiemnastolatek z Bolonii, który za rok ma zostać moim teammatem.
Ścisnąłem jego ramię, może trochę za mocno.
— George, proszę puść mnie... To boli... Zostaw mnie...
— Wiesz co nas jutro czeka... Jesteś na to gotowy? — spytałem.
— No zostaw mnie! — krzyknął.
— Co się tutaj dzieje? — usłyszałem głos Toto.
O nie, to czas się stąd zmywać.
Uciekłem z tego pierdolonego korytarza do Lewisa. Od razu się zmartwił, gdy tylko zauważył moje zmieszanie na twarzy.
— Co znowu narobiłeś? — spytał.
— No... Ja tak jakby... — zacząłem się jąkać.
— Geo, przejdź do rzeczy — powiedział, podchodząc do mnie i kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
— Kimi na mnie wpadł... I... No trochę mocniej złapałem go za ramię i... On trochę się wystraszył...
— Trochę?
— No dobra — wywróciłem oczami. — Trochę bardzo. Toto przyszedł, uciekłem do ciebie, bo się przestraszyłem...
— Spokojnie. Idź do łóżka, bo widzę, że ty jesteś naprawdę dzisiaj wymęczony — odparł, trzymając mnie za dłonie. — Jutro rano, zanim ogłoszą Antonellego, weź z nim porozmawiaj — poprosił, patrząc mi w oczy.
Arthur
Dlaczego Lorenzo i Charlesowi układa się życie, a mi nie? Mam już tego serdecznie dość. Myślałem, że jak mama i Lorenzo dowiedzą się o tym, co Charles nawywijał i Alexandra jest przez to w ciąży, to będą się po nim drzeć. Ale nie, pojawiły się gratulacje i teksty typu ,,każdy popełnia błędy". Ale gdybym ja zrobił coś takiego, to zostałbym, w najlepszym przypadku, co najmniej wydziedziczony.
Jechałem samochodem z Oliverem i Dino. Przynajmniej z nimi mogłem chociaż trochę się wyluzować i nie patrzyć na znajome twarze mojej rodziny.
Bardzo chciałem dorównać Charlesowi i jeździć w Formule 1 na takim poziomie jak on. Jednak to chyba nigdy nie będzie mi dane. Bardzo liczyłem na to, że zastąpię Carlosa w Arabii Saudyjskiej i pojadę razem z moim bratem u boku. Tak się jednak nie stało, wybór padł na Olliego. Będę się musiał zadowolić tym co mam.
Z samochodu wysiadłem pierwszy. Zatrzymałem się i poczekałem na chłopaków, którzy wyciągali z bagażnika swoje plecaki. Nerwowo przeczesałem włosy ręką, wzdychają przy tym. Spojrzałem odruchowo na srebrny zegarek, który znajdował się na prawym nadgarstku, Charles powinien tu być za godzinę.
Ollie i Dino musieli się spieszyć do garażu Premy, więc szedłem sam po padoku. Po drodze zauważyłem Mattię Binotto idącego razem z Kimim Raikkonenem. Na ich widok w mojej głowie zaświtał pomysł, który naprawdę mógł się udać.
— Mattia, dzień dobry! — krzyknąłem w ich stronę, na co natychmiast zwrócili na mnie uwagę. — Mógłbym z wami porozmawiać? — spytałem, podchodząc do niego i Raikkonena.
— Dobra, chodźmy do biura — westchnął były szef Ferrari, prowadząc mnie w stronę budynku markerów.
— Jest sprawa — zacząłem, gdy znajdowaliśmy się w środku. — Chodzi o drugiego kierowcę na przyszły sezon. Czy macie już kogoś? — spytałem prosto z mostu. Nie chciałem owijać w bawełnę, chciałem po prostu już przejść do rzeczy.
— Nikogo jeszcze nie wybraliśmy, Arthur — odparł prędko Kimi. — A dlaczego pytasz?
— Bo... Może ja mógłbym zostać drugim kierowcą... — powiedziałem.
— Arthur — westchnął Mattia. — Naprawdę jesteś bardzo utalentowanym kierowcą, masz ogromny potencjał, ale... — w tym momencie do pomieszczenia wszedł Zane Maloney.
— Bravi was woła — oznajmił Zane.
— Pogadamy później — powiedział w moją stronę Mattia.
— Nie musimy... To już nie ważne... — odpowiedziałem, na co pokiwał głową ze zrozumieniem.
Wychodząc z pomieszczenia, kątem oka spojrzałem na kartkę, na której pisało ,,2025". Znajdowały się tam nazwiska kierowców, których pewnie będą chcieli zatrudnić. Zhou, Bottas, Bortoleto, Shwartzman, Maloney, i o dziwo, Aron z Colapinto, nawet Schumacher. Nawet, kurwa, Mick.
Czy ja jestem jakiś zepsuty, czy co, że żaden zespół mnie nie chce...
* * *
Przebrałem się z mojej czarnej koszulki z logiem Ferrari w biały t-shirt, a następnie spojrzałem na zegarek. Jeszcze zostało mi pół godziny czasu. Z bezsilności postanowiłem zadzwonić do Jade, mojej przyjaciółki. Odebrała niemal od razu.
— Widzę, że najmłodszy pan Leclerc do mnie dzwoni — zachichotała dziewczyna.
— Uch, ucisz się... — syknąłem. — Dzisiaj nie mam humoru... — dodałem.
— Co się stało? — jej twarz z roześmianej prędko zrobiła się zmartwiona.
— Wszystko się stało... A konkretniej Audi...
— Wytłumacz mi — poprosiła.
— Wiesz, że chcę być taki jak Charles — zacząłem, a ona, uważnie słuchając, pokiwała głową. — No i na padoku spotkałem Binotto i Raikkonena. Spytałem, czy mógłbym z nimi porozmawiać i zgodzili się. To jak już zaczęliśmy rozmowę, zapytałem ich, czy jest szansa, żebym został ich drugim kierowcą na przyszły rok. Binotto zaczął pieprzyć jaki to ja nie jestem utalentowany, ale chciał powiedzieć nie, tylko Maloney nam przeszkodził. Więc powiedziałem, że to nie ważne i nie musimy później rozmawiać.
— Arthur... — zagadnęła mnie blondynka, a w jej głosie usłyszałem ogromną niepewność. — Nie martw się. Jesteś młody, prędzej, czy później dostaniesz swoją szansę w F1, i na pewno w lepszym zespole. Nie wiem po co w ogóle do nich poszedłeś. Jeżdżą taczką w tym sezonie, a ich pit stopy to jakaś masakra. Nikt nie zasługuje na taki zespół.
— Dziękuję... — odparłem. — Nawet nie wiesz, jak bardzo poprawiłaś mi tym humor — dodałem, a na ustach dziewczyny zawitał triumfalny uśmiech.
— Oj, i już mi się tutaj nie martw. Twój czas w Formule 1 jeszcze nadejdzie, Arthur — powiedziała. — A teraz zmiana tematu — dodała, na co wyraźnie się ożywiłem. — Opowiadaj jak ten świeżak, Franco.
— No jak na razie nic nie odpierdolił, ale on i Ollie, gdy tylko siebie zobaczą, to robią się wkurwieni.
— Ja wiem czyja to wina, że tak się zachowują — odgryzła się.
— Czyja?
— No mojej przyjaciółki, Estelle Ogilvy — wyjaśniła.
— A to w słowniku Olliego ona zapisuje się jako ,,Moja słodka Estelle" — zaśmiałem się.
Kilka minut później skończyłem rozmowę. Akurat w tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi, więc przerażony spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Charlotte była przed czasem, a ja zacząłem szukać moich okularów przeciwsłonecznych, których nadal nie mogłem znaleźć. Kompletnie mi wyleciało z głowy, żeby poszukać ich wcześniej.
— Możesz wejść! — krzyknąłem, przeszukując całą walizkę z nadzieją na odnalezienie moich okularów.
— Może ci jakoś pomóc? — spytała Charlotte, przystając w miejscu, gdy zobaczyła, co robię. — Szukasz czegoś? — dodała.
— Okula...
— Proszę — powiedziała, zanim zdążyłem dokończyć. — Były na szafce.
— Dzięki — odparłem, ubierając je na nos.
— Ale nie ma teraz słońca, więc po co je ubierasz? — spytała, marszcząc brwi.
— Fani — odpowiedziałem krótko. — Może mnie nie rozpoznają. Nie mogłem przez nich spać w nocy. Miałem stopery w uszach i tak mi nic to nie dało.
— Spokojnie — szatynka położyła mi dłoń na ramieniu. — W poniedziałek już nas tutaj nie będzie.
* * *
Razem z Charlotte przekroczyłem próg pizzerii, akurat było mało ludzi, więc to dla mnie na plus, mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś mnie rozpozna i rzuci się w moją stronę z telefonem. Dziewczyna zaprowadziła mnie do stolika, gdzie siedział jej brat, Francesco, najlepsza przyjaciółka, Anna, która na co dzień mieszka w Mediolanie i Joris, psiapsiel Charlesa, który cyka mu zdjęcia.
— Gdzie Lorenzo? — Francesco zagadnął Charlotte. — Myślałem, że przyjdziesz z nim, a nie jego bratem.
— Coś mu wypadło i ma do załatwienia kilka spraw na mieście — oznajmiła Di Pietro, patrząc na mnie kątem oka. — A że nie chciałam najmłodszego Leclerca zostawiać samego, to przyszliśmy razem — dodała, obejmując mnie opiekuńczo ramieniem.
— Jestem w zastępstwie za Lorenzo — powiedziałem, śmiejąc się pod nosem.
Rozmowa toczyła się dalej, tylko na inne tematy. W dużej mierze nie odzywałem się ani słowa, zamiast tego przysłuchiwałem się ich wymianie zdań.
— Arthur — słysząc moje imię, podniosłem głowę do góry. — Czemu siedzisz tak cicho? — zapytał, jak się okazało, Joris.
— Ja tylko się zamyśliłem — powiedziałem wymijająco.
Po kilku bezalkoholowych, kolorowych drinkach, które wypiliśmy, Charlotte wzięła mnie na bok, aby mi coś powiedzieć. Powiedziała, że jak chcę, to mogę sobie kupić coś z procentami i wcisnęła mi swoje pieniądze.
— Poproszę jedno Mojito — powiedziałem do kelnerki, która przekazała moje zamówienie do baru.
— Cześć, Arthur — usłyszałem, gdy płaciłem za drinka.
Odwróciłem się za siebie. Na moich ustach zagościł szeroki uśmiech, gdy tylko popatrzyłem się w kierunku Carmen.
— Co tutaj robisz? — spytałem.
— Chciałam sobie zamówić coś do jedzenia na wynos.
— Przecież masz jedzenie w hotelu, no nie?
— No mam, ale tam ciągle jest tylko makaron, więc wolałam zjeść coś innego — wyjaśniła. — Arthur... — wypowiedziała moje imię z ogromną niepewnością.
— Słucham?
Dziewczyna w odpowiedzi cicho westchnęła i pokręciła głową na boki. Uniosła wzrok do góry, uważnie na mnie patrząc.
— No co? — byłem już trochę poddenerwowany, że trzyma mnie w takiej niepewności.
— Kim jest Jade? — wydusiła na jednym wdechu.
— Tak jak już ci mówiłem, znajoma moja i Bearmana... Wszystko okej? Dlaczego o to pytasz?
— Nic, po prostu... Byłam ciekawa, czy coś się zmieniło — odparła, gdy odbierałem swojego drinka, a następnie poprowadziłem ją w stronę wolnego stolika, przy którym usiedliśmy.
— Zmieniło? — spytałem, pijąc drinka.
— No czy ty i ona...
— Nie, no co ty! — zaśmiałem się. — Ona ma crusha na Franka... Znaczy Colapinto, ale nie chce się do tego przyznać. Najlepsze, że przyjaźni się z Estelle od Olliego, która wcześniej chodziła z Franco — wyjaśniłem. — Wiem, porąbane — dodałem, kończąc picie mojego Mojito.
— Arthur! — usłyszałem głos Charlotte. — Chodź, bo już wracamy.
— Wybacz, słonko — posłałem w stronę Carmen delikatny uśmiech. — Muszę już wracać i uważać na małpy w zoo, tak zwanych fanów. Widzimy się jutro na padoku. I pozdrów ode mnie Lewiska i Jurka — odparłem, na co Carmen pokiwała głową ze śmiechem.
georgerussell63: Naprawdę podobało mi się zaprojektowanie mojej pierwszej kolekcji limitowanych okularów przeciwsłonecznych z @PoliceLifestyle! Obecnie dostępne są tylko 63 pary w kolorze, a cały zysk zostanie przekazany Partnerowi Charytatywnemu @MercedesAMGF1, @MindCharity, aby wesprzeć sprawę bliską memu sercu. Mam nadzieję, że pokochasz je tak samo jak ja 💙🕶
Polubienia: mercedesamgf1, romanblinski i 190 977 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 255
mickschumacher: Zaklepuję pierwszą parę!
^georgerussell63: Pierwsza para już do ciebie jedzie kurierem 😉
lewishamilton: Pracuję w nadgodzinach. Domani ~
Polubienia: leonardofornaroli, paularon_ i 1 612 596 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 3 572
enzofitti: Hammertime 🔥
mercedesamgf1: 🥶
almave: 🐐
31 sierpnia 2024, Włochy
— Na serio nie mogli zrobić tej kolacji w inny dzień, tylko w wieczór przed wyścigiem? — spytałem, układając w lustrze włosy i patrząc na odbicie sylwetki Charlesa, który postanowił, że będzie się wylegiwać na moim łóżku.
— Z kim idziesz? — zapytał mnie brat.
— Czekaj, to my w ogóle możemy ze sobą zabrać osobę towarzyszącą?
— No tak, nie doczytałeś zaproszenia? — parsknął śmiechem.
— Problemy w czytaniu ze zrozumieniem — odpowiedziałem. — A co z Olliem i Dino?
— Emm, cóż... Ollie nie ma laski, a dziewczyna Dino nie przyleciała... Więc Ollie zapytał Kimiego, a Dino Arvida, czy nie poszliby jako przyjaciele na kolację, którą organizuje Ferrari.
— Nawet oni — westchnąłem z bezsilności.
— Jeśli tak bardzo chcesz z kimś iść, to teoretycznie możesz poprosić Julie, ale wątpię, że...
— Dzwoń. Do. Niej. Natychmiast — przerwałem Leclercowi. Normalnie jak teraz tego nie zrobi, to pogonię go klapkiem.
— No już — odparł, wywracając oczami i wyciągając telefon z kieszeni spodni.
* * *
Pomogłem Julie poprawić jej włosy, które zostały przeze mnie spięte w niesfornego koka. Jednak mam jakiś talent po mamie fryzjerce.
— Wyglądasz jednym słowem cudownie — powiedziałem do szatynki, która w odpowiedzi szeroko się uśmiechnęła.
Kilka minut później byliśmy już w restauracji, gdzie miała się odbyć kolacja organizowana przez Ferrari. W środku przywitaliśmy się z Dino i Arvidem.
— O mój Boże, kim ty jesteś i co zrobiłeś z Arthurem Leclerkiem — zażartował Dino, przytulając się ze mną na powitanie. — Prawie cię pomyliłem z Charlesem w tym garniaku — dodał.
— Dino — pokręciłem głową na boki, skutecznie powstrzymując śmiech. — Arvid, poznaj Julie — powiedziałem po chwili, przedstawiając moją znajomą.
— Miło cię poznać — Lindblad wyciągnął w jej stronę dłoń, którą ta prędko uścisnęła.
— Mówili coś o alkoholu? — spytałem szeptem Dino.
— Alessandro mówił, że tylko kierowcy nie mogą pić. Ty nie jesteś w tej grupie, więc możesz — odpowiedział. — Ale nie mają za dużego wyboru, tylko wino i szampan.
— Ech — westchnąłem. — Czyli jednak mogłem przemycić tą wódkę, tak jak pięć lat temu na mojej studniówce.
Zauważyłem Charlesa rozmawiającego z Carlosem, obok nich stały Alexandra i Rebecca. Śmiali się z czegoś, co powiedział Hiszpan. Charles i Carlos byli ubrani w dopasowane garnitury w czarnym kolorze. Alexandra i Rebecca również wyglądały podobnie, obie miały rozpuszczone włosy, ta pierwsza proste, a druga pofalowane. Obie miały również takie same, krótkie sukienki na ramiączkach, Reb w szarym kolorze, a Alexa w jasnoniebieskim. Nagle mój wzrok spotkał się z brązowymi oczami Sainza. Zdecydowanie za długo się na nich gapiłem. Carlos uśmiechnął się w moją stronę, a Charles się odwrócił, wołając, abym do nich przyszedł.
— Julie, chłopaki, przepraszam, ale zaraz do was wrócę — powiedziałem, idąc w kierunku starszego brata.
— Czyli udało wam się ją przekonać — stwierdziła Alexandra, patrząc w stronę Julie.
— Wygląda dzisiaj niesamowicie — dodała Rebecca.
— Wy też wyglądacie równie pięknie — odparł Charles, po czym podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
* * *
— Ubierz ją, na zewnątrz jest przecież zimno — mruknąłem, zarzucając na ramiona Julie moją marynarkę.
— Dzięki — uśmiechnęła się do mnie, trzymając w ręce kieliszek szampana.
— Ta sukienka od Charlesa, Pierre'a i Anthoine jest przepiękna, ale naprawdę nie ubrałaś się stosownie do pogody.
— Młody, nie śledź mnie. Dosłownie gdzie się nie obrócę, to widzę ciebie — zażartowała, ignorując moje wcześniejsze słowa.
— Po prostu tak jak ty potrzebowałem świeżego powietrza — odpowiedziałem.
— Boję się o Marca — wyznała, patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami.
— Nie musisz. Moja mama naprawdę dobrze się nim zaopiekuje — powiedziałem. — Poza tym, młody będzie mógł pobawić się z Leo. A teraz przepraszam, ale muszę wrócić do środka i sprawdzić, czy chłopaki nie zrobili nic Kimiemu — uśmiechnąłem się do niej, zostawiając ją ubraną w mojej marynarce.
Wróciłem do środka, szukając Dino i Arvida, którzy byli na parkiecie. Po drodze zaskoczyli mnie Ollie i Kimi, ten pierwszy wręczył mi kieliszek wina.
— Witamy w Mercedesie — powiedziałem do Antonellego.
— Ale Arthur, ty jesteś w Ferrari — przypomniał mi Ollie.
— Cicho tam, Misiek — burknąłem w jego stronę. — Daj mi się cieszyć chwilą — dodałem, już bardziej wyluzowany. — To jest was na razie trójka. Oliver Ollie Bearman, Jack Doohan i Andrea Kimi Antonelli. Taka Święta Trójca... Albo Golden Trio z Harry'ego Pottera.
— Fajnie by było, gdybyś ty też kiedyś z nami jeździł w F1, Arthur — powiedział Kimi.
— Pożyjemy, zobaczymy, dzieciaki — westchnąłem. — Na razie się na to nie zapowiada.
Dwie godziny później byłem całkowicie pijany, a wszystko przez Olliego, Kimiego, Dino i Arvida. Wciskali we mnie alkohol, tłumacząc się, że jutro mają wyścig, więc nie mogą i żebym się z tego powodu nie ograniczał.
Ostatni, kurwa, raz.
Szukałem wszędzie Julie, Charlesa, Alex, kogokolwiek, kto był w miarę ogarnięty. Wszędzie się rozglądałem, ale nigdzie ich nie widziałem. Zamiast tego znalazłem Carlosa i Rebeccę.
— Carlitos, wiesz gdzie jest Julie? Ma moją marynarkę... — powiedziałem do niego..
— Alexandra źle się poczuła i Julie poszła z nią do toalety. A Charles... Przed chwilą widziałem, jak rozmawia z Massimo — odpowiedział.
— Chcesz, żebym poszła po dziewczyny? — zaproponowała Rebecca.
— Jeśli możesz... — rzuciłem.
— Skąd w ogóle ona ma twoją marynarkę? — zapytał Carlos, gdy zostaliśmy sami.
— Było zimno, więc jej dałem — wzruszyłem ramionami.
George
— Kimi... Ja... Po prostu przepraszam za wczoraj...
— Nic się nie stało, George. I spokojnie, powiedziałem Toto, że tylko się przekomarzaliśmy. A twoją ucieczkę wytłumaczyłem tym, że musiałeś szybko iść do Carmen, bo zaczęła ją boleć głowa.
— Dziękuję, że mnie nie wkopałeś.
— * —
— Hej wszystkim, tu George i Kimi.
— Witajcie wszyscy.
— Jestem super podekscytowany powitaniem Kimiego w zespole...
Wcale, kurwa, nie byłem podekscytowany. Bardziej znerwicowany.
— * —
— Drużyna zasługuje na coś lepszego, może dostaną to z Kimim.
Złamałeś mnie tym.
Bo to ty dałeś im wszystko.
* * *
Ja:
Gdzie teraz jesteś?
Lewis 💜💙:
Pokój z symulatorem, wiesz jak tu trafić? 😏
Ja:
No przecież wiem 🙄
Lewis 💜💙:
Ach, jak te dzieci strasznie szybko dorastają.
Prychnąłem na jego odpowiedź. Dzisiaj był w wyjątkowo świetnym humorze. Jego zachowanie było całkiem słodkie, ale pomimo pozorów próbowałem to zignorować. Nie mogłem sobie pozwolić w ten weekend na nieskupianie się.
Wszedłem do pomieszczenia, w którym przebywał Lewis. Przez chwilę myślałem, że zastanę go tam z Kimim, któremu Hamilton by tłumaczył jak po raz kolejny nie wyjebać się na Parabolice. Ale na szczęście mój chłopak był sam.
— Już skończyłeś? — spytałem, patrząc jak wyłączał monitor. — Który tor tym razem? Silverstone czy Monza?
— Nadal Monza — odparł. — Ale nie jestem dobry w jeździe na symulatorze. Vesti zdecydowanie jest w tym mistrzem.
— To prawda — przyznałem mu rację. — Fred jest najlepszym kierowcą Mercedesa, jeśli chodzi o jazdę na symulatorach. Ale... Pamiętasz, że masz teraz spotkanie z Toto i Bono?
— Tak, pamiętam — pokiwał twierdząco głową. — A ty co będziesz robił w tym czasie? — spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— Utnę sobie pogawędkę z naszymi kolegami z Ferrari — odpowiedziałem. — Chyba nie będziesz zazdrosny?
— Niech mi cię tylko Sainz albo Leclerc spróbują dotknąć — podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
— To co wtedy? — zapytałem, unosząc brwi do góry.
— To wtedy mój niegrzeczny chłopiec dostanie karę — wyszeptał mi do ucha, po czym przegryzł jego płatek. Oderwał się ode mnie, po czym zadowolony z siebie wyszedł z pomieszczenia. Wziąłem kilka głębokich wdechów i po chwili też opuściłem pokój z symulatorem.
Przed garażem Ferrari, jak i w, kręciła się masa ludzi z tego teamu. Nieopodal stała też moja i Lewisa ,,ulubiona" dziennikareczka. Jak zwykle w miniówie i szpilkach, tym razem dziesięciocentymetrowych. Do teraz mam niezłą bekę, jak Lewis opowiedział mi, że prawie zabiła się o kabel od mikrofonu.
— Gdzie Carlos? — spojrzałem na Monakijczyka, nigdzie nie widząc Sainza.
— Ollie zawraca mu głowę jakimiś głupotami, więc nie mógł przyjść — wyjaśnił.
— Jak było na evencie PUMY? — zapytałem Charlesa, gdy on pił ze swojej butelki z logiem swojego zespołu.
— Było fajnie. Zostaliśmy trochę dłużej z chłopakami. Mieliśmy swój własny wyścig, który wygrał Dino — odpowiedział mi.
— I to wszystko? Nic więcej, co było by bardziej szczególne? — uśmiechnąłem się tajemniczo.
— Och, cokolwiek chcesz mi zasugerować Russell, to proszę, zachowaj to dla siebie — powiedział zirytowany. — Nie, nie całowałem się tam z Carlosem — dodał po chwili, już nieco ciszej, i patrząc na dziennikarkę, która, na całe szczęście, poszła już ze swoim kamerzystą w stronę garażu Red Bulla. — A u ciebie wszystko w porządku?
— Tak, chyba tak...
— Chyba? — spytał.
— Nieważne. Wiesz co? Muszę już wracać, bo... Chyba Carmen mnie szuka — wydukałem.
— Odwróć się — polecił Leclerc. — Twoja dziewczyna jest za tobą i rozmawia z Arthurem.
— Dobra, to niech sobie rozmawiają... — westchnąłem. — Muszę porozmawiać z Lewisem...
— George, jeśli to chodzi o Kimiego... — zatrzymał mnie. — To wiedz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać. Ty mi pomagałeś, więc mogę ci się zawsze odwdzięczyć.
— Dziękuję ci, Charles — mruknąłem na odchodne.
Zamknąłem się w swoim pokoju kierowcy. Wreszcie pozwoliłem stresowi i zmartwieniom dzisiejszego dnia na dopadnięcie mnie. Cicho zaszlochałem, i to nie tak, że byłem jakiś smutny, po prostu czułem, że łzy mi teraz bardzo pomogą w uspokojeniu się. Może po porządnym płaczu w końcu poczuję się lepiej?
Ktoś otworzył drzwi. Czyli jednak zapomniałem je zamknąć na klucz.
— Hej, co się stało? — spytał Lewis, siadając obok mnie.
— Po co się pytasz, skoro sam dobrze wiesz, co jest tego powodem.
— Chodzi o Kimiego? — westchnął.
— Brawo Sherlocku! O Kimiego, i to, co powiedziałeś dzisiaj na wywiadzie!
— Geo...
— Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię, Hamilton! — krzyknąłem. — Debilu skończony, do nikogo to nie dociera, dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu z Ferrari. Do nikogo. Nadal nie dowierzam, że podpisałeś ten jebany świstek papieru, że odchodzisz, że już nigdy nie będę z tobą w drużynie... Mam nadzieję, że robisz sobie ze mnie żarty, i to, co dzisiaj powiedziałeś na wywiadzie jest jednym wielkim kawałem z twojej strony. Niby według ciebie ,,Drużyna zasługuje na coś lepszego, może dostaną to z Kimim". To nie prawda. Złamałeś mnie tym, kompletnie mnie złamałeś, bo jak, do cholery, można coś takiego powiedzieć? Ty się chyba czegoś naćpałeś. Bo to ty dałeś im wszystko. Siedem... Uznam, że osiem mistrzostw świata. Lewis, ty zrobiłeś więcej, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Doprowadziłeś Mercedesa na sam szczyt.
— Ale to nie oznacza, że ty i Kimi nie osiągniecie więcej...
— Myślisz, że dlaczego jestem w Mercedesie? Jakie według ciebie są tego powody? Dlaczego Mick, Fred i Andrea też tutaj są? Bo cię podziwiają, i twoje umiejętności też. Tak samo juniorzy, Alex, Doriane, Yuanpu... I jeszcze Luna z Kenzo i Jamesem. My wszyscy jesteśmy tutaj, w Mercedesie dla ciebie. Mam nadzieję, że wreszcie to zrozumiesz — odparłem, będąc delikatnie podłamany. — A i śpię dzisiaj u siebie — dodałem na odchodne, zostawiając Lewisa samego w pokoju.
Chodziłem po padoku, a łzy same płynęły mi mimowolnie po policzkach. Zobaczyłem jak w garażu MP Motorsport, zespołu z niższych serii wyścigowych, zebrało się całe pierdolone zgromadzenie wzajemnej adoracji. Arthur, który oczywiście stał na środku i coś żywiołowo opowiadał. A słuchającymi natomiast byli nie kto inni, jak Dino, Arvid Lindblad i Gabriele Mini, jego koledzy z zespołu, Sophia Flörsch, która wydawała się tam z nimi przebywać za karę, i moi dwaj ulubieni Polacy - Kacper Sztuka oraz Piotr Wiśnicki.
— To ja się zmywam — odparła pospiesznie Sophia, widząc na horyzoncie jedyną deskę ratunku - czyli mnie. — Błagam cię, idź do nich, bo ja z nimi już nie wytrzymuje psychicznie — szepnęła, podchodząc do mnie.
— Ja też mam dość.
— I ja też — do Niemki prędko przyłączyli się Arvid i Gabriele.
— Cześć Arthur. Na kogo teraz planujecie zamach? — zapytałem ze śmiechem Monakijczyka, wchodząc do garażu.
— Jurek! Dobrze, że jesteś! — uśmiechnął się głupkowato w moim kierunku. — Mamy taką małą prośbę...
— Ech, co znowu?
— Czy znalazłyby się jakieś wolne dwa...
— Trzy — poprawił go Dino.
— No dobra, niech ci będzie trzy — Arthur wywrócił oczami. — Ale jak Sophia nie będzie się zachowywać, to zostaniemy przy dwóch.
— To powiedz mi w końcu o co chodzi — poprosiłem. — Może postaram się wam trochę pomóc.
— Czy znalazłyby się jakieś wolne miejsca w F3 na przyszły sezon?
— A skąd ja mam takie rzeczy wiedzieć? Pytajcie się tych, którzy się tym zajmują. Ja w tym nie uczestniczę.
— Nie zaprzątaj mu teraz tym głowy, bo przecież widać gołym okiem, że chłopak jest nie w humorze — odparł Dino, który siedział na jednej z opon.
— Co się stało? — spytał Leclerc.
— Tak jakby Hamilton się stał.
— Znowu się pokłóciliście? Myślałem, że odkąd przeprosiłeś go w Miami, to wszystko między wami okej — odparł Piotr.
— No bo jest okej — rzuciłem. — Ale mu wygarnąłem, co myślę o jego niektórych akcjach.
— Po prostu weź się w garść, George i doprowadź Britcedes do skutku, wszyscy na to czekamy — zaśmiał się Kacper, a z nim Piotrek i Dino.
Oni jeszcze nie wiedzieli...
Mało kto z resztą o tym wiedział.
georgerussell63: Witaj w drużynie, Kimi. Z niecierpliwością czekam na ściganie się z Tobą w '25 🤝
Polubienia: kimi.antonelli, kacpersztuka_racing i 801 768 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 1 561
tommyhilfiger: Witamy ❤️💙
dorianepin: Jak napisało kilka osób poniżej, Russenelli 😉
mickschumacher: Räikkönen czy Antonelli?🤔 😁
^arthur_leclerc: ,,Kimi Antonelli..."
,,On jest kierowcą Formuły 2, prawda?"
^georgerussell63: Przestaniesz mi to w końcu wypominać?
lunafluxa: Czy tylko ja myślałam, że to miał być Carlos?
1 września 2024, Włochy
Następnego dnia przybyłem na padok w towarzystwie Carmen. Z Lewisem nie widziałem się od wczoraj. Może dzięki moim słowom dotarło do jego pustego łba i zrozumiał mój punkt widzenia.
— Hej, George, jak się dzisiaj czujesz? — zagadnęła Carmen. — Nadal wściekły na Lewisa?
— Nie jestem na niego wściekły, po prostu mamy odmienne zdanie — wyjaśniłem. — Jakim prawem on może tak myśleć? Przecież jest legendą...
— Możesz tylko próbować zmienić jego zdanie. A to, czy ci się uda, zależy tylko i wyłącznie od niego — A jak tam twoje nastroje przed wyścigiem?
— W miarę dobrze. Może uda mi się być dzisiaj na podium. W końcu mam P3.
* * *
Jechałem w bolidzie bardzo zestresowany. Startowałem z P3, a obecnie jestem na P6, a przede mną Lewis.
— Verstappen za tobą — usłyszałem z radia głos mojego inżynieria, Marcusa Dudleya.
Z automatu słysząc te słowa przyspieszyłem, Max tak samo. Próbowałem się bronić na wszelkie sposoby, ale Holender był ode mnie sprytniejszy.
Nie udało mi się. Za to bardzo się cieszę, że Charles wygrał, on bardzo na to zasłużył.
— Hej — gdy schodziłem z wagi, dopadł mnie Daniel. — Ty, ja i reszta. Impreza dzisiaj wieczorem — oznajmił.
— Gdzie? — spytałem.
— Później wyślę ci adres. Będzie bombowo. Specjalnie z Maxiem i Lando wynajęliśmy cały klub — dodał, mrugając do mnie porozumiewawczo. — Ostatnio Robert uzupełnił moje zapasy. Aż dwadzieścia cztery butelki! — zaśmiał się.
* * *
Do baru wszedłem w towarzystwie Lando. Od razu dopadli nas Yuki z Danielem i wręczyli nam kieliszki zapełnione wódką od Roberta Kubicy. Gdy chłopaki odeszli, dołączył do nas Oscar, zostawiając Lily z Carmen i innymi dziewczynami kierowców.
— Idziemy grać w butelkę?
— Tak! — krzyknął podekscytowany Lando. Normalnie jak dziecko.
Pokiwałem twierdząco głową, a Piastri zaprowadził nas do reszty kierowców, którzy brali udział w grze. Do piątej rundy było spokojnie. Dopiero potem zaczęły się odpierdalać dziwne rzeczy.
— Dino! — krzyknął wyraźnie podpity Leonardo Fornaroli, chłopak, który zdobył dzisiaj mistrzostwo w Formule 3. — Pytanie albo wyzwanie.
— Dawaj wyzwanie — odparł Szwed.
— Trzy minuty na wypicie pół litra! Arthur, odpalaj stoper.
Beganovic wziął od razu do ręki butelkę z alkoholem, po czym zaczął pić, kończąc po około minucie. Dziwię się, że jeszcze stał jakoś na nogach. Następną osobą, na którą wypadło, był Lando.
— Wyzwanie — odezwał się od razu Brytyjczyk.
— Daj swój telefon... Jur... George'owi.
— Aha — prychnąłem pod nosem.
— Przejrzyj jego wiadomości z Luisinhą! — krzyknął z entuzjazmem Oscar. Trochę za głośno, bo Lily, która siedziała nieopodal nas, popatrzyła się na swojego chłopaka i zgromiła go wzrokiem. Będzie miał przejebane.
Zacząłem przeglądać telefon Norrisa i szczerze mówiąc, nic ciekawego tam nie znalazłem. Przed oddaniem telefonu, zrobiłem sobie selfie z Olliem oraz Leonardo i ustawiłem mu to na tapetę. Dla beki wysłałem też to do Luisinhy.
Gra jeszcze trwała, ja postanowiłem się już odłączyć, a na moje miejsce przyszedł Paul. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, które znajdowało się w toalecie. Drzwi niespodziewanie się otworzyły i wszedł przez nie Lewis, który, zresztą tak jak większość, był pijany.
— Wszędzie cię szukałem — odezwał się, podchodząc do mnie.
Pijany Lewis to zawsze zły znak.
— Może się do mnie odezwiesz, skarbie? — zapytał.
— Umm... Ja... — zajęczałem. — Kurwa, ja zaraz oszaleję.
— Wiesz, że powiedziałeś to na głos? — spytał, na co wywróciłem oczami. — Ale nie martw się, teraz dostaniesz całą moją uwagę — wyszeptał, pochylając się, aby mnie pocałować.
Przyparł mnie do ściany. Chwyciłem dłońmi jego policzki, chciałem pogłębić pocałunek, ale usłyszałem, jak ktoś wchodzi. Oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni.
— Z drogi, bo będę rzygać! — krzyknął Dino, wpadając do jednej z kabin.
Spojrzeliśmy po sobie z Lewisem i zaśmialiśmy się. To jednak nie był dobry pomysł, żeby Beganovic grał z nami w butelkę, a tym bardziej żeby tyle pił.
***
Author note:
Mój kolejny pisarski rekord - 6 323 słów!
Max został mistrzem świata, szczerze, to od początku sezonu się tego spodziewałam, ale nie mogłam się pogodzić z tą myślą.
Mick zakańcza współpracę z Mercedesem (płaczę 😔), Oscar wygrał dzisiaj sprint F1, a Ollie F2. Na dodatek Paul Aron został ogłoszony kierowcą rezerwowym Alpine. Jak myślicie, kto będzie miał 1 miejsce w kwalifikacjach i kto jutro wygra?
Jutro wpadnie też rozdział z Welcome To The Final Show... I mam dla was małą niespodziankę, z racji tego, że już w przyszłym tygodniu kończy się sezon (😭) będę publikowała rozdziały z obu książek od czwartku do niedzieli (dla ciekawskich mogę zdradzić, że poruszę tutaj wątki Arthura i Doriane oraz Lisy, w drugiej książce też skupię się na Dori i Rebecce).
Miłej soboty ❤️
Do następnego!!!
Katherine_Megan001
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro