Brązowe oczy we łzach
20 września 2024, Singapur
George
— Doriane, co się stało? — spytałem, natychmiast odbierając od dziewczyny telefon.
— Możesz do mnie przyjść? — jej głos był bardzo podłamany. — Słabo mi jest.
— Idę do Doriane — powiedziałem do Lewisa, gdy zakończyłem połączenie.
— Coś się stało? — spytał, unosząc wzrok znad telefonu.
— Źle się czuje, więc sprawdzę co u niej — odparłem.
— Gdyby coś się działo, to dzwoń — powiedział, posyłając w moją stronę delikatny uśmiech.
Dotarłem do pokoju Pin, na szczęście drzwi były otwarte. Dziewczyna siedziała na podłodze, opierając się o ścianę, więc prędko do niej podszedłem. Jej twarz była opuchnięta i czerwona od płaczu. Oczy miała wypełnione łzami, a wargi spierzchnięte. Nieopodal niej leżał telefon.
Pomogłem jej wstać i położyłem ją na łóżku. Ona nawet nie reagowała. Nie miała siły.
Widząc ją w tak opłakanym stanie poszedłem do łazienki po chusteczki, aby wytarła oczy i nos. Kiedy wróciłem, usiadłem obok niej na łóżku i zacząłem powoli ocierać łzy z jej policzków, ust, brody i szyi oraz oczu. Dziwnie spokojna dziewczyna bawiła się swoimi palcami.
— Zdenerwowałeś się? — szepnęła tak, że ledwie ją usłyszałem.
— Na początku tak, ale już wszystko z tobą w porządku? — spytałem.
— Powinno być okej — odparła, wzruszając ramionami. — Rozproszyłam się — mruknęła po francusku, co zignorowałem, bo myślałem, że po prostu narzekała.
— Czemu do mnie zadzwoniłaś?
— Bo tylko tobie mogę zaufać — powiedziała, oplatając ręce wokół mojej talii, wtulając prawy policzek w moją klatkę piersiową. Coraz bardziej płakała. I tym uściskiem próbowała skutecznie to ukryć.
— Co się stało?
— Dostaję groźby i jestem szantażowana — mruknęła.
Momentalnie poczułem jak serce podeszło mi do gardła. Nawet nie wiem, kiedy ją od siebie odsunąłem, aby spojrzeć w jej brązowe oczy zalane łzami.
— Przez kogo?
— Rose Bertram — wydusiła przez płacz.
Cofnęła się kilka kroków. Opadła na łóżko i zaczęła płakać jeszcze głośniej.
— Dziewczyna Kyliana Mbappé? — spytałem zdziwiony.
— Proszę, mój telefon — podała mi urządzenie. — Zobacz jakie wiadomości wysyła mi na IG.
5.04.2023, 18:15
rose_bertram:
Odwal się od mojego Kylianka.
dorianepin:
Nic do niego nie mam, daj mi wreszcie spokój.
10.08.2024, 10:18
rose_bertram:
Brzydko wyglądałaś w tych spodniach na randce z tym swoim fagasem.
dorianepin:
Skąd wiesz, że byłam na randce?
rose_bertram:
Och, kochanie, moja przyjaciółka was widziała. Robiła wam zdjęcia, które podesłała jednemu z plotkarskich kont F1.
25.08.2024, 18:30
rose_bertram:
Wow, kolejna wygrana.
Szkoda, że twojego fagasa tam nie było.
18.09.2024, 19:10
rose_bertram:
Wyglądałaś strasznie grubo w tym kombinezonie.
21:54
rose_bertram:
Weź wreszcie schudnij, bo nim się obejrzysz, to on cię zostawi.
— Tylko nikomu nie mów, proszę — odezwała się, kiedy załamany odłożyłem telefon na stolik.
— Tak nie może być! Musimy coś z tym zrobić!
— Tak, jeśli ona się dowie, że ktoś o tym wie, to rozprowadzi o mnie i Fredzie nieprawdziwe informacje!
— A Kylian nie może z nią porozmawiać?
— Kylian, to Kylian. Poza tym, jeśli Rose się dowie, że zamieniłam z nim chociaż jedno słowo, to zacznie mi gadać na temat mojego wyglądu — odparła nieco zła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— To dlatego cała ta wizażystka przed wyjazdem w góry z chłopakami? — spytałem, siadając przy niej.
— Wiedziałam, że będą robić zdjęcia, a Rose na pewno je obejrzy.
— Zawsze mogę ci pomóc... Potrzebujesz teraz czegoś?
— Możesz położyć się obok mnie? W takiej sytuacji chyba nie zasnę sama...
— Jasne — odparłem po chwili. Przysunąłem się na miejsce obok niej, a ona delikatnie wtuliła się w mój tors.
Trzeba jej jakoś pomóc.
Doriane zasnęła bardzo szybko. Jej oddech był spokojny. Jedynie mruczała coś cicho po francusku przez sen.
21 września 2024, Singapur
Aurelia Nobels wbiegła do pokoju Doriane jak poparzona. Myślałem, że zaraz mi się tutaj popłacze. Wypisywała całą noc do Dori, więc odpisałem, że miała mały wypadek, ale nic poważnego się jej nie stało. Jednak siedemnastolatka musiała to zobaczyć na własne oczy. Nieźle się wystraszyła, gdy zobaczyła wtuloną w mój tors Doriane. Naprawdę nie chcę wiedzieć, co Aurelia wtedy myślała, ale po jej minie wywnioskowałem, że była zawstydzona i równie zszokowana.
— Słuchaj, przyszedłem do niej, bo mnie poprosiła — wyjaśniłem prędko, podnosząc się na łokciach. Przez przypadek obudziłem także Doriane.
— Och, rozumiem... — odparła nieco zmieszana Nobels.
Doriane rozbudziła się i pierwszą czynnością, jaką zrobiła, było uśmiechnięcie się do Aurelii. Następnie wstała, podbiegła do niej i ją przytuliła.
— No i? — zapytała starsza. — Czy wyglądam ci na umierającą? — dodała ze śmiechem.
— Nie, nie wyglądasz. Tylko kolejnym razem uważaj na szkło.
Wizyta Aurelii nie trwała długo. Po rozmowach z przyjaciółką Doriane poszła się przygotowywać do łazienki, a ja pościeliłem jej łóżko i trochę posprzątałem w pokoju. Chciałem chociaż minimalnie ją obciążyć.
— Gotowa skopać im wszystkim dzisiaj tyłki? — spytałem ze śmiechem, gdy wyszła ubrana w koszulkę z logiem Merca i w zwykłe jeansy.
— Jeszcze pytasz? Zwarta i gotowa jak nigdy!
* * *
Wszedłem do garażu, gdzie miał czekać na mnie Mick z Lailą.
— George! — usłyszałem głos Carmen. Tylko co ona tutaj robiła?
A no tak, na śmierć zapomniałem, że przyleciała tutaj ze mną. Głupi ja.
Zobaczyłem jak Carmen podchodzi do mnie spokojnie, a za nią Mick, i nie wiadomo skąd, Andrea. Schumacher trzymał Kimiego za rękę i obaj lecieli jak pojebani w moją stronę, jet lag ich dopadł, czy co? Zachowują się jak ledwo myślący, ale to w sumie u nich normalne zachowanie.
— Co się stało? — zawołałem.
— Toto cię szuka — odpowiedziała, podchodząc do mnie. — Czeka na ciebie w swoim gabinecie, podobno razem z Susie — dodała szeptem. Była wyraźnie zmartwiona.
— Będzie grubo — westchnąłem. — Ej, dzieciaki! — krzyknąłem do Micka oraz Kimiego. — Was też Toto do siebie wzywał?!
— Tak — odparł Schumacher, obejmując chłopaka ramieniem. — Dopiero co od niego wróciliśmy.
— A Lewis? — spytałem.
— Był z nami — odezwał się Andrea, którego Mick poczochrał po kręconych włosach.
— Czego się dowiedzieliście? — spytała Carmen.
— Top Secret Project, gaupa — odparł Mick, czym wywołał u mnie duże zirytowanie.
— Możesz jej nie nazywać piękną?! — uniosłem się.
— Dobra, idziemy, Micky! — powiedział nieco głośniej Kimi. — Mmm, parla, la gente purtroppo parla — zaczął śpiewać, a ja pożegnałem się z Carmen, która poszła do Laili i popędziłem w stronę biura Wolffa.
Co Toto i Susie mogli ode mnie i innych chcieć? Mam przeczucie, że chodzi o coś bardzo poważnego. Modlę się tylko, aby nikt z nas nie miał kłopotów.
Jak na szpilkach wszedłem do gabinetu, w którym znajdowała się Doriane z Wolffami. Od razu zastanowiło mnie to, dlaczego Mick, Lewis i Andrea byli tutaj wcześniej, a nie razem z nami. Zestresowany usiadłem na krześle, zaraz obok dziewczyny.
— Przejdę od razu do rzeczy — zaczął Toto, spoglądając na mnie i Doriane, a raczej na nasze zmartwione twarze. — Nie interesuje mnie jak jest w Ferrari, Red Bullu, czy Mclarenie. Nasz zespół nie zezwala na relacje bliższe niż przyjacielskie pomiędzy naszymi kierowcami.
— Nikt z nas przecież nie jest w takich relacjach — odezwała się Doriane, próbując zachować opanowanie.
— Dori — Susie spojrzała na nią pobłażliwym wzrokiem. — Przecież widzieliśmy te zdjęcia, które zrobiono tobie i Fredowi w kilku miejscach.
— To tylko zdjęcia — włączyłem się do dyskusji. — One nic nie znaczą.
— Spędzam czas z Fredem, tak samo jak Andrea z Mickiem, czy Lewis z George'em — broniła się Doriane, chociaż nie wiedziała, jak tak naprawdę mają charakter moje spotkania z Hamiltonem.
— Wiecie, że to do nas nie przemawia... — westchnął Toto.
Okej, mam jeszcze jedną deskę ratunku, ale jestem w stu procentach przekonany, że Doriane mnie za to zabije. Tylko, że to jest jedyna rzecz, która uchroni ją lub Frederika przed wywaleniem z zespołu. Taka niestety była polityka Mercedesa. Kierowcy mają ze sobą jakąś romantyczną relację? Wylatujesz.
— To zdjęcie zrobiła przyjaciółka Rose Bertram — wypaliłem, patrząc kątek oka na Doriane, która nerwowo przegryzała wargę i patrzyła w jakiś bliżej nieokreślony punkt. — Rose jest dziewczyną Kyliana i jest zazdrosna o Dori, bo on się jej podoba — wskazałem na dziewczynę. — Fred, a zresztą nie tylko on, bo ja również, chodzimy z nią wszędzie, bo boi się Rose.
— Doriane, czy to prawda? — spytała poważnie Susie, która miała skrzyżowane ręce na klatce piersiowej.
— Oui... Tak... — pisnęła, będąc lekko zagubiona.
— Dobrze, chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy — odparł Toto. — Wracajcie do swoich zajęć.
— Jeśli potrzebujesz porozmawiać, to zawsze ci pomogę — dodała z uśmiechem Susie, patrząc na blondynkę, która tylko pokiwała głową.
Pin wkurzona szła korytarzem, a ja próbowałem ją dogonić.
— Zaczekaj! — krzyknąłem za nią, już po raz kolejny. Ta niespodziewanie się zatrzymała i z całej siły pchnęła mnie na ścianę. — Ło, Doriane, spokojnie.
— Jak mam być spokojna, jak powiedziałeś im o tym, co wyprawia Rose, a później plotłeś jakieś stupidité o Kylianie?! — fuknęła.
— Musiałaś jakoś wybrnąć z tej sytuacji z Vesti'm — w przeciwieństwie do niej, nie targały mną emocje. — Więc nie musisz mi dziękować za pomoc.
— Wcale nie potrzebowałam twojej pomocy, nic przecież by się nie stało, gdyby Toto i Susie wiedzieli.
— Gdyby wiedzieli, to ty, albo Fred bylibyście na wylocie z Mercedesa — odparłem. — A chyba żadne z was tego nie chce.
— Och, po prostu zostaw mnie i moje prywatne sprawy na jakiś czas w spokoju i nigdy więcej nie rozsiewaj takich głupot — odparła, ocierając swoje brązowe oczy z łez. — Nie odzywaj się do mnie — dodała, zostawiając mnie samego.
Ja tylko chciałem jej pomóc...
22 września 2024, Singapur
Siedziałem w restauracji dla kierowców razem z Mickiem, Lailą i Carmen. Obie dziewczyny powoli piły swoje soki pomarańczowe, a Mick wodę, ja nie mogłem nic przełknąć, bo ciągle myślałem o Lewisie i Doriane. Czułem się z nieznanego mi powodu jak jakiś potwór. Chciałem dobrze, a tylko pogorszyłem sytuację.
Usłyszałem krzyki Lando i Daniela, ci dwaj znowu się wygłupiali, chociaż Ricciardo był trochę cichszy niż zazwyczaj. Podeszli do nas, po drodze śmiejąc się i popychając ramionami. Jak to jest, że ta dwójka ma ze wszystkimi świetny kontakt?
— Idioci — skwitowałem, wywracając teatralnie oczami. — Zaraz wrócę — dodałem, zwracając się do dziewczyn i Micka.
Nie czułem się najlepiej. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia i nie potrafiłem się skupić na jednej rzeczy. Wciągnąłem świeże powietrze, w Singapurze było strasznie gorąco, aż ledwie mogłem wytrzymać. Naprawdę czuję się okropnie, po tym, co zaszło pomiędzy mną i Lewisem na Monzie i w Baku. Mimo, że nie miał do mnie żadnych wyrzutów sumienia, to i tak strasznie się czułem. O wiele gorzej było, jeśli chodzi o sytuację z Dori, to kompletnie nie wiedziałem, co mam robić. Nie miałem również nikogo, kogo mógłbym poprosić o pomoc.
Nawet nie zauważyłem Daniela, który cały czas za mną szedł. Skapnąłem się dopiero, gdy mężczyzna położył mi swoją dłoń na ramieniu.
— Jak się trzymasz? — zaczął Daniel, jego głos wyraźnie był zachrypnięty, tak jakby niedawno płakał.
— Chyba powinienem zapytać o to ciebie. Uśmiechasz się, a pomimo to widzę, że coś jest z tobą nie tak.
— Mówiłem ci już w Chinach. Ten stary dobry Daniel Ricciardo zniknął już kilka lat temu.
— Nieprawda, on wcale nie zniknął...
— George — przerwał mi, poważnym tonem głosu. — Jak ma wrócić stary, dobry Daniel, skoro wie, że dzisiaj jest jego ostatni wyścig...
— Co?! — zdziwiłem się. — Nie, ty i Lando na pewno mnie prankujecie — dodałem, kręcąc głową na boki.
— Nie wkręcam cię — odparł z poważną miną.
— Horner chce cię wyrzucić? — szepnąłem.
— Nie — pokręcił przecząco głową. — Marko. Chciał mnie już wyrzucić po Hiszpanii, ale Christian mu przegadał.
— Kto jeszcze o tym wie? Z kierowców...
— Yuki, Max, Checo... Lawson... Lando, a teraz ty...
— Spokojnie, będzie dobrze — posłałem w jego kierunku uśmiech pełen szczerości. — Zakończenie twojej kariery to nie koniec świata...
— Ale fani...
— Będą zdruzgotani, to fakt — rzuciłem. — Ale spójrz na to z innej strony, doceń plusy tej sytuacji, będziesz mógł spędzać więcej czasu z Heidi.
— Wiem — szepnął. — Dlaczego pokłóciłeś się z Doriane Pin? — zapytał po chwili.
— Skąd wiesz?
— Amna wygadała się Lawsonowi, Lawson Yuki'emu, a Yuki mi — odparł. — To o co poszło?
— Ja i Dori mamy swoje powody.
— To muszą być bardzo poważne, skoro przez ciebie płakała w łazience.
— Niby kiedy? — zapytałem.
— Dzisiaj, sam widziałem.
Daniel na chwilę zamilkł, a ja myślałem nad tą całą sytuacją. Widziałem w jego oczach rozważania pomiędzy dwoma sytuacjami. Z jednej strony bardzo martwił się o Doriane, a z drugiej nie mógł się pogodzić z myślą, że dzisiaj po raz ostatni wsiądzie do bolidu.
Nie wiedział jednak wszystkiego o Francuzce. Nie wiedział, o co dokładnie między nami poszło. Nie wiedział o tym, że Rose ją szantażuje. Nie wiedział o jej problemach z jedzeniem i atakach paniki.
W pewnym momencie usłyszeliśmy Doriane, która rozmawiała z Mayą. W momencie wstrzymałem oddech, a po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Daniel już chciał coś powiedzieć, ale przyłożyłem palec do ust, karząc mu być cicho.
— Dalej wypominasz to, co się stało z Kylianem, Ethanem i Achrafem rok temu u ciebie w domu?
— Tobie tylko łatwo tak mówić. Nigdy nie wyprę tego z pamięci — głos Doriane ociekał emocjami, w przeciwieństwie do Mayi.
Weug zauważyła nas, lecz nie przejęła się zbytnio naszą obecnością.
— Ciekawe co powiedziałby Fred, gdyby się o tym dowiedział.
— Nie mieszaj go w to. Nie ma o tym zielonego pojęcia.
— Z tego co pamiętam, to mówiłaś, że Ethan się tam prawie przekręcił.
— Bo przedawkował przez tą kokę co załatwił im Neymar. Do dzisiaj Édith chodzi przez to na terapię. Obudziła się, bo usłyszała moje krzyki. Kylian ledwie kontaktował, Achraf wymiotował krwią, a Ethan dostał ataku padaczki.
Przełknąłem ślinę. Na pewno nie tego się spodziewałem. Doriane Pin i piłkarze PSG biorący narkotyki?
— Na Fredzie mi zależy, dlatego nie chcę, aby się dowiedział.
— Jeżeli nie jesteś z kimś szczera, to nie zasługujesz na tę osobę.
— Ale mi na nim zależy.
— Więc boisz się prawdy.
— Daniel, George! — usłyszeliśmy krzyk Lando, który również zwrócił uwagę dziewczyn.
— O kurwa — przeklęła Doriane. — Ils ont tout entendu. (Oni wszystko słyszeli.)
— Spokojnie — Maya złapała ją za ramię. — Chodźmy do Tiny.
— Co tu się odwaliło? — Lando wytrzeszczył oczy, spoglądając na Mayę i Doriane.
— Sam nie wiem — odparł Daniel, wzruszając ramionami.
— Nic nie mów — szepnąłem do Ricciardo, tak, aby Lando mnie nie usłyszał.
21 września 2024, Singapur
Razem z Lewisem, Mickiem i Andreą siedzieliśmy w garażu naszego zespołu i w pełnym skupieniu oglądaliśmy drugi wyścig F1 Academy. Siedziałem tam i oglądałem ten wyścig tylko i wyłącznie ze względu na Carmen, na którą czekałem. Mick tak samo czekał na Lailę. Andrea wyczekiwał na Olivera, który ciągle latał za Carlosem oraz Charlesem.
No właśnie, jeśli chodzi o Charlesa, to słyszałem o tej całej akcji z Arthurem. Chłopak do teraz się do niego nie odezwał. Leclerc popadł w panikę, a Sainz musiał go ciągle pocieszać i uspokajać. Nawet Carmen zaczęła się martwić.
Ja wiem... Wiem, że oni są ze sobą bliżej niż powinni, ale każdy zasługuje na szczęście. W szczególności ta dwójka. Arthur z niewiadomych mi powodów rozstał się z Carlą, którą kochał nad życie. A ja czasami miałem sobie za złe, że zostawiłem Carmen dla Lewisa, obwiniałem się, że ją zraniłem, złamałem serce. A ona temu zaprzeczała.
— Macie ładowarkę? — odezwał się nagle Kimi. — Telefon mi się rozładował.
— Proszę — podałem mu ładowarkę. — Dwa euro — dodałem, na co chłopaki parsknęli śmiechem.
— Perfidny jesteś — odparł z rozbawieniem Lewis.
— Nie ma nic za darmo — rzuciłem z triumfalnym uśmiechem na ustach.
— Przecież ładowałeś dwie godziny temu — Mick zwrócił się do Włocha. — Już ci padła bateria?
— Bogaty dzieciak dostał Iphone'a i nie może się od niego odkleić — powiedziałem. Co z tego, że sam mam Iphone'a. I co z tego, że Kimi rzadko kiedy korzysta ze swojego telefonu. A skąd o tym wiem? Proste, od Micka i Freda.
— Cześć — usłyszeliśmy głos Laili, która podeszła od tyłu do Micka i objęła go za szyję.
— Cześć — odezwałem się z chłopakami w tym samym czasie.
Carmen podeszła do mnie bez słowa i dotknęła mojego ramienia. Musieliśmy okazywać jakoś swoje uczucia przy innych, bo oprócz Lu, Angeli i Arthura nikt nie znał prawdy. Nawet nasze rodziny.
— Kimi, ty to się normalnie ustawiłeś w życiu — mruknął Mick, przyciągając na swoje kolana Lailę. — Mnie masz od noszenia plecaka, Olliego od brania walizki, a George'a od pożyczania ładowarki.
— Wykorzystuję was jako prywatnych tragarzy i wypożyczalnię — odparł ze śmiechem Włoch.
— Wkrótce jeszcze będą cię nosić na rękach jak króla, co? — zaśmiał się Hamilton.
Kimi jedynie uśmiechnął się z rozbawieniem i wrócił do rozmowy z Schumacherem i Lailą. Przyjrzałem się dokładniej jego twarzy. On był ode mnie zdecydowanie ładniejszy. Piękne brązowe oczy, które swoim odcieniem przypominały czekoladę. Idealnie ułożone loki, które nawet po założeniu czapki z daszkiem się nie zniszczyły. Włoch jest idealny. Tak samo jak jego dziewczyna, z którą miałem kiedyś okazję porozmawiać.
— O czym myślisz? — usłyszałem cichy szept Carmen, a ja przerwałem wpatrywanie się w Andreę.
Wszyscy się nim zachwycali, bo miał ogromny talent i mówili, że będzie ode mnie lepszy. Bo umówmy się, komu udaje się wygrać Grand Prix, a potem zostaje zdyskwalifikowany? Chyba tylko mi. Jestem beznadziejny i dobrze o tym wiem. On był idealny, a ja zniszczony od środka.
— O wyścigu — odpowiedziałem, krótko na nią spoglądając.
* * *
Kiedy dwa miesiące temu dowiedziałem się, że to właśnie Antonelli zostanie w przyszłym roku moim kolegą z drużyny, to wcale nie czułem podekscytowania, zamiast tego dopadł mnie smutek. Rywalizacja z teammate'ami była moją największą zmorą, która prześladowała mnie już od kartingu. Kochałem być od nich lepszy, a w szczególności, gdy ja wygrywałem, a ich nie było na podium. Jedynie nie doświadczyłem tego uczucia z Lewisem, nie chciałem być od niego lepszym, ale chciałem zbliżyć się do jego poziomu.
Podczas końca zeszłego sezonu czułem się okropnie, nie tylko z racji, że Red Bullowi w tamtym sezonie udało się przegrać tylko jeden wyścig, mianowicie ten w Singapurze. Czułem się okropnie, bo dręczyły mnie myśli, że ja i Lewis nie daliśmy z siebie stu procent. A my naprawdę się staraliśmy. Toto zauważył wtedy, że coś mnie dręczy. Wziął mnie na rozmowę, która bardzo mi pomogła i dała wiele do zrozumienia.
Zdobyłem dzisiaj czwarte miejsce, a Lewis szóste. Pomimo tego nie cieszyłem się ani trochę. Moje myśli zaprzątały trzy osoby - Doriane, Antonelli i Daniel. Najbardziej chyba myślałem o Australijczyku, który miał dzisiaj najszybsze okrążenie. Wszyscy go odrzucili, nikt się nim nie przejął oprócz mnie. Nawet Lando, który przecież był z nim kiedyś w drużynie.
Zostałem wysłany przez Toto do hotelu, a razem ze mną Lewis. Byliśmy wykończeni po wyścigu, pozwolili nam nawet opuścić wywiady. Pewnie w innym wypadku zostałbym tam z Danielem, wypłakującym się w moje ramię.
Daniel nawet nie dostał godnego pożegnania, tak samo jak Logan. Przynajmniej Ricciardo wiedział, że to jego ostatni wyścig, w przeciwieństwie do Sargeanta, który dowiedział się o tym od Oscara i Lily.
Obaj nie zasługiwali na zakończenie kariery w Formule 1 w taki sposób.
georgerussell63: P4 w Singapurze ✌️🇸🇬
Polubienia: maya_weug, kimi.antonelli i 282 819 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 527
teamgeorgerussell: Fantastyczna robota dzisiaj, George 👊
carmenmmundt: 💙
mickschumacher: Dałeś z siebie wszystko, a Singapur to zawsze wymagający wyścig.
^georgerussell63:🩵
georgerussell63: F1 nie będzie już takie samo bez ciebie, kolego. Wszystkiego najlepszego na następnej przygodzie Ricciardo Daniel. 🍯🦡
Polubienia: heidiberger_, arthur_leclerc i 1 559 626 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 2 501
carmenmmundt: ❤️❤️❤️
motorsportcom: Czym jest F1 bez Danny'ego Rica 😭
jess: 🥺
officialgr63: 🫶🫶🫶
lewishamilton: @danielricciardo to był zaszczyt konkurować z Tobą przez te wszystkie lata. Nigdy nie zapomnę bitew, śmiechu i picia z twojego buta 🤢 To było obrzydliwe, ale cieszę się, że zrobiłem to z tobą, kolego.
Pozostawiasz po sobie dziedzictwo bycia sobą, co w tym sporcie nigdy nie jest łatwe. Przyjęłaś to wszystko z największym uśmiechem i za to pozdrawiam. Czeka cię o wiele więcej i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, co zrobisz dalej. Zawsze tu dla ciebie, stary.
Polubienia: mercedesamgf1, dorianepin i 2 621 129 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 11 367
autosport: ❤️❤️❤️
ruthbuscombe: Właśnie przestałam 🥹😭
mickschumacher: 🥹🥹
lewishamilton: Lepsza niedziela, dziękuję @TheSTStyle ~
@PhotoDre@EricJMcNeal@YukoFredriksson@_Tobias_B@SaintLukeArtists@_The.Curated
Polubienia: roscoelovescoco, kimi.antonelli i 923 423 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 3 309
mickschumacher: Mistrz nie tylko na torze, ale i również w modelingu 😁
Author note:
Płaczę z powodu Lewisa i Charlesa w kwalifikacjach 😭 Mam nadzieję, że obaj się jakoś odkują jutro na wyścigu.
Do następnego!!!
Katherine_Megan001
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro