Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bahrajn

20 luty 2024, Bahrajn


George


Przyleciałem przedwczoraj do Bahrajnu, odbędą się tam testy przedsezonowe, a tydzień później Grand Prix. Hotel mieliśmy dość blisko toru. Carmen niestety nie mogła ze mną przylecieć, ale może uda jej się na sobotni wyścig, ponieważ nie odbywa się on w niedziele. Sprint będzie wtedy w czwartek, natomiast kwalifikacje w piątek.

Była godzina dziewiętnasta, kierowałem się właśnie korytarzem hotelowym do pokoju Micka Schumachera, mojego kolegi i rezerwowego kierowcy Mercedesa. Stanąłem przed drzwiami z numerem 121 i zapukałem, otworzył mi je uśmiechnięty blondyn.

— Cześć, wchodź — przywitał się, a ja wszedłem do jego pokoju i odpowiedziałem mu skinięciem głowy. — Chcesz iść dzisiaj do jakiegoś klubu? — spytał mnie, gdy zamknął drzwi.

— Jutro zaczynamy testy — byłem zniechęcony. — Będę padnięty.

— Nie daj się prosić. Charles, Arthur, Alex i Lewis też pojechali do klubu. Zapytam się Albona gdzie są dokładnie i zamówimy taksówkę — Mick mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem.

— No dobra Micky, przekonałeś mnie, pisz do Alexa — powiedziałem, a Niemiec już sięgnął po swój telefon.

Nie byłem co do pomysłu Schumachera przekonany w stu procentach, ale też chciałem trochę się rozerwać przed testami i spotkać z przyjaciółmi po fachu. I pogadać z Hamiltonem. Gdy rozmawiałem z nim dwa tygodnie temu chciał się ze mną spotkać, nie mówił po co.

— Dobra, więc chłopaki są w klubie pół godziny drogi samochodem od naszego hotelu — poinformował mnie niebieskooki.

— Wysłali lokalizację? — spytałem.

— Tak — odpowiedział. — Zadzwonię po taksówkę — zakomunikował.

— Spoko.

W międzyczasie gdy Mick załatwiał nam podwózkę, postanowiłem napisać do Carmen.


Ja:

Hej Carmen, co słychać?

Carmen🥰:

Oglądam Jeden Dzień na Netflixie.

A u ciebie?

Ja:

Jadę z Mickiem do kluby, umówiliśmy się z chłopakami.

Carmen🥰:

Miłej zabawy, pozdrów Micka ode mnie.

Ja:

Dzięki, pozdrowię go.


— Gotowe, przyjedzie za dziesięć minut — zakomunikował mi chłopak.

— Dobrze, może już chodźmy? — zapytałem.

— Jasne, tylko ubiorę kurtkę — sięgnął po czarną jeansową kurtkę, która leżała na oparciu krzesła.

Skierowaliśmy się w stronę drzwi od pokoju, wyszliśmy z pomieszczenia, a blondyn je zakluczył. Ruszyliśmy w stronę windy, gdy do niej dotarliśmy nacisnąłem przycisk, otwierając do niej wejście. Weszliśmy do niej, a ja wcisnąłem guzik kierujący nas na recepcję.

— Lewis jak widzę już spoufala się z nowym kolegom zespołowym? — zaśmiałem się z tego, że Hamilton jest na imprezie z Charles i jego młodszym bratem, który jest rezerwowym kierowcą w Ferrari.

— Ha ha ha — odpowiedział mi śmiechem. — Może i masz rację — śmiał się nadal. — A tak poza tym, wiedziałeś o tym, że Gasly wiedział wcześniej o jego transferze?

— Tak, wiem o tym, ale nadal mam mu za złe to, że nie wiedziałem wcześniej — żaliłem się mu.

— Może to i lepiej? — zasugerował, podnosząc prawą brew do góry.

— Może... — zastanowiłem się chwilę.

W tym momencie drzwi windy otworzyły się, ruszyliśmy w stronę wyjścia z hotelu. Nasza taksówka już czekała, weszliśmy do niej, Mick podał kierowcy adres. Podczas tej półgodzinnej drogi do klubu, rozmawiałem z Niemcem o nowym sezonie, jakie mamy oczekiwania co do wyników i o jutrzejszych testach. Nim się obejrzałem, dojechaliśmy już na miejsce. Podziękowaliśmy taksówkarzowi i wręczyliśmy odpowiednią kwotę. Skierowaliśmy się w stronę lokalu, pokazując ochroniarzowi nasze dowody osobiste. Weszliśmy do środka, od razu usłyszałem głośną muzykę i poczułem zapach alkoholu. Mick prowadził mnie na antresole, która znajdowała się w klubie. Piętro było wyposażone w loże, w jednej z nich byli nasi przyjaciele. Znaleźliśmy odpowiedni VIP Room.

— Hej! — przywitałem się z przyjaciółmi.

— No siema chłopaki! — krzyknął Mick.

— Cześć — przywitali się z nami.

Usiadłem obok Arthura i Charlesa, którzy siedzieli na czarnej, skórzanej sofie. Lewis siedział na fotelu obok Alexa zajmującego kanapę, Mick dosiadł się do Albona.

— To co, pijemy coś, panowie? — spytał Charles.

Wszyscy pokiwaliśmy głowami, na znak zgody.

— Dobra, to kto idzie zamawiać? — spytał Alex.

— No jak to kto — wyszczerzył się Charles. — Wiadomo, że najmłodsi — popatrzył się w stronę Arthura i Micka. — Ała! — krzyknął nagle, odwracając się w stronę Arthura. — To bolało!

— Następnym razem ty stawiasz — powiedział młodszy Monakijczyk, kierując się wraz z Niemcem w stronę baru.

— Russell, co to za dołek? — usłyszałem głos Lewisa.

— Chodzi o Carmen — zacząłem. — Nie przyleciała ze mną.

Tu wcale nie chodziło o Carmen, a ja jeszcze o tym nie wiedziałem.

— Papużki nierozłączki — zaśmiał się.

— No cóż George, niestety najbliższy czas będziesz musiał spędzić z ,,nieogarniętymi'' kierowcami Formuły 1 — stwierdził Alex.

— Mów za siebie — powiedział Charles. — A poza tym Albon, jesteś bardziej przystojniejszy ode mnie w tym sezonie, stracę przez ciebie fanki — stwierdził z rozbawieniem.

— Pff... — prychnął żartobliwie Arthur, przynosząc nam drinki z Mickiem. — A może przeze mnie? — podał mi kieliszek.

— To co — zaczął Lewis. — Za nowy, lepszy sezon! — wzniósł toast.

Wypiliśmy dwie kolejki, które zostały przyniesione przez Leclerca i Schumachera.

— Idziemy na parkiet? — spytałem.

Chłopaki się zgodzili, więc ruszyliśmy tańczyć. Oddaliłem się nieco od Albona, Leclerców i Schumachera, aby zagadać do Lewisa. Oprócz sesji zdjęciowej, która odbywała się dzisiaj na torze, nie wymieniliśmy ze sobą więcej jak kilka zdań.

— Nie teraz — spławił mnie szybciej niż się spodziewałem. Odszedł w głąb tłumu tańczących ludzi, zostawiając mnie samego.

Westchnąłem, nagle obok mnie pojawił się Arthur.

— Chcesz się napić? — zapytał.

— Tak, ale może coś bezalkoholowego — nie chciałem zbyt mocno się upić.

Skinął głową i skierowaliśmy się w stronę baru.

— Dwa razy bezalkoholowe Mojito — zwrócił się w stronę barmana Monakijczyk. — Jak się bawisz? — zapytał mnie.

— Po propozycji złożonej przez Micka, byśmy poszli na imprezę byłem sceptycznie nastawiony, ale muszę przyznać, że jest nawet fajnie — odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. — Gdzie reszta? — spytałem, gdy barman podał nam zamówienie. — Wiem tylko, że Hamilton gdzieś uciekł.

— Poszli ,,podrywać dziewczyny'' — zaśmiał się.

— Co? — byłem zdziwiony. — Oni wszyscy przecież mają dziewczyny.

— Robią sobie z nich żarty — upił łyk drinka. — Zawsze tak robią, gdy się napiją — wyjaśnił młodszy Leclerc.


Lewis


— Nie teraz — spławiłem George'a szybciej niż się spodziewał. 

Odszedłem w głąb tłumu tańczących ludzi, zostawiając go samego. Nagle ktoś do mnie podszedł. Była to kobieta, bardzo piękna. Miała piękne niebieskie oczy i długie brązowe włosy, opadające jej na plecy.

— Cześć, nie chciałbyś ze mną zatańczyć? — spytała.

— Umm...Jasne, czemu nie — odpowiedziałem.

Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę parkietu. Objąłem ją w talii, a ona położyła swoje dłonie na mojej szyi.

— Jestem Lisa — przedstawiła się. — A ty?

— Lewis — odparłem. — Czym się zajmujesz?

— Gram na pianinie — uśmiechnęła się. — Jesteś tu sam?

— Nie, przyszedłem z przyjaciółmi — zacząłem. — Mamy wykupioną lożę — spojrzałem w jej niebieskie oczy. — Jesteś tu przejazdem?

— Tak, przyleciałam tu tydzień temu na trzytygodniowe wakacje — rzekła. — Z resztą, ty chyba tak samo — stwierdziła.

— Zgadłaś — posłałem jej uśmiech. — Jestem tu co roku.

— Przyjeżdżasz tu pracować?

— Można tak to ująć — nie chciałem żeby od razu wiedziała czym się zajmuję. — Ile masz lat? — zmieniłem temat.

— Trzydzieści dwa — zgarnęła kosmyk włosów, który opadł jej na czoło. — A ty ile?

— Trzydzieści dziewięć — westchnąłem.

— Serio? — zdziwiła się. — Myślałam, że jesteś ode mnie młodszy.

— Dzięki za komplement — podziękowałem jej, uśmiechając się.

Świetnie mi się rozmawia z Lisą, jest bardzo miła, uprzejma i ładna. Przetańczyliśmy ze sobą jeszcze jakieś pięć... lub więcej piosenek.

— Słuchaj... — zacząłem. — Może przedstawie cię moim kolegom?

— Dobry pomysł! — ucieszyła się. — Właśnie myślałam o tym samym!

— To chodź — przerwaliśmy taniec, a ja złapałem ją za jej delikatną dłoń. — Są... — rozejrzałem się, szukając ich wśród tłumu. — Tam — poprowadziłem kobietę w stronę Micka, Charlesa i Alexa. Tylko gdzie Arthur i George?

— O! Kogo my tu mamy! — powiedział Alex, obejmując Schumachera i Leclerca. — Witam piękną panią — przywitał moją towarzyszkę.

— Chciałbym żebyście poznali Lisę — zacząłem, kładąc dłoń na jej tali. — Tylko gdzie George i Arthur? — spytałem chłopaków.

— Są przy barze — powiedział Charles. — Pójdę po nich — zaproponował. — A wy idźcie na piętro.


George


— I potem powiedziałem, że pójdziemy do... — powiedział Arthur, kończąc już chyba trzecie Mojito, które zamówiliśmy, ale ktoś mu przewał.

To był Charles.

— ... mojego mieszkania, żebym mógł ci przywalić w łeb — przedrzeźniał się z nim Charles, a ja zachichotałem na jego słowa. — No braciszku, koniec picia z George'em na dzisiaj — zaśmiał się starszy Leclerc.

— Czego dusza pragnie? — spytał się go.

— Chodźcie, Lewis poznał jakąś laskę, chce nam ją przedstawić — odparł.

Zaraz, co?

— Chwila, jaka laska? — byłem zdziwiony.

— Chodźcie, to się przekonacie — wskazał nam głową, byśmy ruszyli za nim.

Z jednej strony byłem w szoku, a z drugiej zadowolony, że Lewis kogoś poznał. Pamiętam jak mówił mi o tym, że woli założyć rodzinę, gdy skończy swoją karierę jako kierowca w Formule 1. W sumie nie dziwie mu się, by osiągnąć swoje cele musi być na nich skupiony w stu procentach. Weszliśmy na schody, kierując się na antresolę. Gdy już tam byliśmy skierowaliśmy się w stronę naszych kolegów i tajemniczej dziewczyny. Zajęliśmy swoje wcześniejsze miejsca, towarzyszka Hamiltona siedziała na jego kolanach.

— Hej — przywitała się.

Ja nie mogę, jest fałszywa na kilometr.

— Jestem Lisa, a wy? — uśmiechnęła się sztucznie.

To co już mogę obstawiać za ile zostawi Lewisa?

Mogę?

Ok.

Więc...

Obstawiam, że w kwietniu już ze sobą nie będą.

Czemu?

Bo takie mam wrażenie.

— Hej Lisa, ja jestem Alex, ten osobnik obok mnie to Mick, a tam to Charles, Arthur i George — powiedział Albon.

Ona w ogóle wie kim jesteśmy? — zastanowiłem się. —  Dobra, spytam się jej, odwagi Russell.

— A tak przy okazji, wiesz czym się zajmujemy? — spytałem miłym tonem.

— No właśnie, powiedziałeś Lisie? — dołączył się do mojego pytania Niemiec.

— Nie — odpowiedział Lu. — Nie mówiłem nic — no to się wkopałeś.

— O co chodzi? — zapytała zdezorientowana dziewczyna.

—Jesteśmy kierowcami w Formule 1 — wyjaśnił Hamilton. — Tylko Arthur jest rezerwowym kierowcą w Ferrari, a Mick w Mercedesie.

— Nie wiedziałam — przyznała Lisa. — Kojarzyłam was z nazwiska, nie oglądam sportu.

Grunt, że nie jakaś ,,faneczka''.

Ale i tak się zaraz stąd zmyję, nie chcę patrzeć na ten teatrzyk.

— Ja chyba już pójdę do hotelu — zakomunikowałem. — Strasznie boli mnie głowa.

Czy symulowałem?

Tak.

Nie chciało mi się dłużej siedzieć w towarzystwie tej Lisy.

— Może wrócę z tobą? — zapytał się Arthur, posyłając mi zmartwione spojrzenie, ale nie zdążyłem mu odpowiedzieć.

— Dobry pomysł — poparł go Lewis. — Jutro o dziesiątej zaczynamy testy, jeśli źle się czujesz wróć z Arthurem do hotelu.

Pokiwałem mu głową w odpowiedzi. Razem z młodszym bratem Charlesa wyszedłem z klubu i skierowaliśmy się w stronę miejsca postoju taksówek.

— Przepraszam — powiedział Leclerc w stronę taksówkarza. — Czy może nas pan zawieść pod ten adres? — spytał, pokazując lokalizację naszego hotelu na swoim telefonie.

— Pewnie chłopcy, wsiadajcie — powiedział kierowca taksówki.

Usiadłem na tylnym siedzeniu, a obok mnie Monakijczyk.

— Wiem, że nie chciałeś tam dłużej siedzieć — szepnął do mnie dwudziestoczterolatek. — Przez tą dziewczynę — stwierdził. — Jesteś zazdrosny? — dodał.

— Zazdrosny? — zdziwiłem się. — Niby o kogo?

— O to, że twój przyjaciel znalazł sobie potencjalną kandydatkę na dziewczynę — powiedział.

— Nie wiem — westchnąłem.

— Ale czego nie wiesz? — uniósł lewą brew do góry.

— Nie wiem o co jestem zazdrosny — przyznałem mu się. — W końcu sam jestem w związku, więc on też może.

— Martwi cię coś innego — stwierdził. — I to po części jest związane z jego transferem.

— Tak, trafiłeś w dziesiątkę. Tylko nie wiem co jest tą drugą częścią, bo nie wydaje mi się żeby tu chodziło o naszą przyjaźń.

— Nie martw się — zapewnił mnie brązowowłosy. — Ja i Charles będziemy go pilnować, jest w dobrych rękach, George.

— Wierzę ci — uśmiechnąłem się do niego. — Co nie zmienia faktu, że ta Lisa wydaje mi się fałszywa.

— Czyli nie tylko ja mam takie wrażenie? — stwierdził Leclerc. — Widziałeś jaki ma sztuczny uśmiech?

— Widziałem.

— Mam plan — zaczął Monakijczyk. — Jeśli faktycznie ona i Lewis będą razem, to może zaproponujesz żebyście wybrali się na obiad, albo coś. Poszłaby z wami Carmen. Albo... sama Carmen poszłaby z Lisą do jakiegoś SPA, czy gdzie tam chodzą dziewczyny. Zadzwoń jutro do Carmen rano i powiedź co sądzisz o Lisie.

— Nie powiem, całkiem dobry plan — pochwaliłem go. — Może zacznie coś kręcić i wtedy Lewis zwróci na to uwagę.


21 luty 2024, Bahrajn


Jest kilka minut przed ósmą, postanowiłem więc, że zadzwonię do Carmen. Dziewczyna jest teraz w Rzymie, czyli jest tam przed szóstą. 

Oby odebrała.

— Cześć Georgie — ziewnęła do telefonu. — Dobrze się wczoraj bawiłeś?

— Cześć kochanie — odpowiedziałem, przełączając rozmowę na tryb głośnomówiący. — Tak średnio.

— Dlaczego? — zmartwiła się. — Czy coś się stało? Pokłóciłeś się z chłopakami?

— Nie, to coś innego — ubrałem się na siebie koszulkę. — Lewis poznał dziewczynę i nie jestem do niej w stu procentach przekonany.

— Co jest z nią nie tak? — dopytała Car.

— Jest sztuczna, wali tym od niej na kilometr — powiedziałem, patrząc  w lustro i próbując doprowadzić swoje włosy do porządku. — Poza tym, Arthur myśli tak samo.

— Leclerc? — spytała, by się upewnić.

— Tak — spojrzałem na widok przez okno. — Wpadł też na pomysł.

— Jaki?

— Taki, gdyby ta dziewczyna i Lu byli parą — zacząłem.

— Już się boję...

— Chodzi w tym o to bym razem z tobą zaproponował im wspólne wyjście na obiad. Albo żebyś ty złożyła jej propozycje spędzenia czasu w SPA.

— George — westchnęła. — Zgoda. Pod warunkiem, że gdy okaże się w porządku to zostawimy ją i Lewisa w spokoju.

— Taki miałem zamiar, kochanie.

— Jak ona się nazywa? — spytała.

— Lisa — odpowiedziałem. — Tyle o niej wiem, bo po dziesięciu minutach zacząłem udawać ból głowy, wróciłem do hotelu z bratem Charlesa.

— Och, George — zaśmiała się. — Powodzenia na testach.

— Dziękuję, Carmen.


* * *


Przeszedłem przez bramki prowadzące na padok, skanując swoją przepustkę. Ruszyłem w stronę garażu Mercedesa, przy okazji mijając garaże innych teamów. Docierając na miejsce, przywitałem się z kilkoma mechanikami.

— Ze mną się nie przywitasz? — obróciłem się w stronę głosu.

To był Lewis.

Stał oparty o jedną ze ścian garażu. Podszedłem do niego, przytulając go na przywitanie.

— Jest stresik? — spytał.

— Nie — odpowiedziałem. — Testy przedsezonowe odbywają się co roku, to nie jest mój pierwszy raz.

— Nic się nie bój, będę oglądał twoje postępy — uśmiechnął się.

Oprócz mnie w porannej sesji pojadą Max, Oscar, Fernando, Charles, Esteban, Alex, Yuki, Valtteri i Kevin.

— Jak twoja głowa? — spojrzał na mnie zmartwiony.

— Już nie boli.

— Wróciliście bezpiecznie do hotelu? O której dotarliście? — wypytywał mnie.

— Tak. Wróciliśmy po dwudziestej trzeciej.

— My wróciliśmy godzinę po was — odrzekł. — Lisa pojechała razem z nami — dobra, ale o nią nikt nie pytał. — Rano poszła do swojego hotelu.

— Yhym — kiwnąłem w odpowiedzi głową. — Gdy ostatnio rozmawialiśmy chciałeś się spotkać, po co?

Usłyszałem z jego ust westchnięcie.

— Chciałem z tobą porozmawiać, tak prywatnie. Tylko we dwoje.

— Może za tydzień w piątek, po kwalifikacjach? — zaproponowałem. — U mnie w pokoju.

— Mi pasuje — uśmiechnął się.

— George, Lewis — usłyszeliśmy głos Toto. — Zaraz zaczynamy — poinformował nas. — Musisz się przygotować — zwrócił się w moją stronę.


* * *


Na początku odbywaliśmy jazdę z czujnikami. Uzyskałem jako pierwszy czas na okrążeniu. Bolid prowadziło się znacznie lepiej niż w poprzednim roku. Ale najważniejsza i tak jest prędkość. Przeszkodziły mi tylko problemy z elementami hybrydowymi w moim samochodzie. Na moim koncie znalazły się 122 okrążenia, więcej ode mnie miał Verstappen, bo aż 142. Sumując wyniki z całego dnia, znalazłem się na dwunastym miejscu. Najszybszy oczywiście był Max, moja strata do niego wynosiła 2,7 sekund. Zakończyliśmy dzień w dobrym miejscu.

W drugim dniu sesje rozpoczął Hamilton. Po około półtorej godzinnej jeździe na torze pojawiła się czerwona flaga. Auto Leclerca przejechało przez studzienkę, zostało uszkodzone. Przez incydent poranna sesja została przerwana i nie została wznowiona. Popołudniowa rozpoczęła się godzinę wcześniej i trwała do siedemnastej.

Trzeciego dnia, po niecałych trzydziestu minutach od startu, pojawiła się czerwona flaga. Alex wjechał w tą samą studzienkę co wczoraj Charles.

Ach, co za pech.

Było nie imprezować we wtorek.

Jazdy wznowiono ponad godzinę później. Ale to nie była jedyna flaga w tym kolorze, którą mieliśmy ujrzeć. Podsumowując dzisiejsze wyniki byłem drugi, przede mną Leclerc, trzeci natomiast okazał się Zhou. Lewis był dwunasty.






georgerussell63: Testowanie w Bahrajnie ciąg dalszy

Polubienia: pierregasly, kimi.antonelli i 263 645 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 386

lnfour: witam 2019 rookies

lisa.lo.co: 🔥🔥🔥





***

Author note:

Hej, witam was w pierwszym rozdziale. Testy przedsezonowe są tu przedstawione w formie opisu, ponieważ chciałam się tu skupić przede wszystkim na wprowadzeniu Lisy — jej relacja z Lewisem będzie kluczowym elementem w przyszłych rozdziałach.

Chciałabym podziękować mojej najlepszej przyjaciółce która pomagała przy tworzeniu tego rozdziału, jak i samym stworzeniu postaci Lisy. Jesteś kochana, dziękuję🩷

Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie między czwartkiem a poniedziałkiem. Jeśli są gdzieś błędy bardzo proszę o napisaniu w komentarzach. 

Do następnego!!!

Katherine_Megan001

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro