Bahrajn
20 luty 2024, Bahrajn
George
Przyleciałem przedwczoraj do Bahrajnu, odbędą się tam testy przedsezonowe, a tydzień później Grand Prix. Hotel mieliśmy dość blisko toru. Carmen niestety nie mogła ze mną przylecieć, ale może uda jej się na sobotni wyścig, ponieważ nie odbywa się on w niedziele. Sprint będzie wtedy w czwartek, natomiast kwalifikacje w piątek.
Była godzina dziewiętnasta, kierowałem się właśnie korytarzem hotelowym do pokoju Micka Schumachera, mojego kolegi i rezerwowego kierowcy Mercedesa. Stanąłem przed drzwiami z numerem 121 i zapukałem, otworzył mi je uśmiechnięty blondyn.
— Cześć, wchodź — przywitał się, a ja wszedłem do jego pokoju i odpowiedziałem mu skinięciem głowy. — Chcesz iść dzisiaj do jakiegoś klubu? — spytał mnie, gdy zamknął drzwi.
— Jutro zaczynamy testy — byłem zniechęcony. — Będę padnięty.
— Nie daj się prosić. Charles, Arthur, Alex i Lewis też pojechali do klubu. Zapytam się Albona gdzie są dokładnie i zamówimy taksówkę — Mick mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem.
— No dobra Micky, przekonałeś mnie, pisz do Alexa — powiedziałem, a Niemiec już sięgnął po swój telefon.
Nie byłem co do pomysłu Schumachera przekonany w stu procentach, ale też chciałem trochę się rozerwać przed testami i spotkać z przyjaciółmi po fachu. I pogadać z Hamiltonem. Gdy rozmawiałem z nim dwa tygodnie temu chciał się ze mną spotkać, nie mówił po co.
— Dobra, więc chłopaki są w klubie pół godziny drogi samochodem od naszego hotelu — poinformował mnie niebieskooki.
— Wysłali lokalizację? — spytałem.
— Tak — odpowiedział. — Zadzwonię po taksówkę — zakomunikował.
— Spoko.
W międzyczasie gdy Mick załatwiał nam podwózkę, postanowiłem napisać do Carmen.
Ja:
Hej Carmen, co słychać?
Carmen🥰:
Oglądam Jeden Dzień na Netflixie.
A u ciebie?
Ja:
Jadę z Mickiem do kluby, umówiliśmy się z chłopakami.
Carmen🥰:
Miłej zabawy, pozdrów Micka ode mnie.
Ja:
Dzięki, pozdrowię go.
— Gotowe, przyjedzie za dziesięć minut — zakomunikował mi chłopak.
— Dobrze, może już chodźmy? — zapytałem.
— Jasne, tylko ubiorę kurtkę — sięgnął po czarną jeansową kurtkę, która leżała na oparciu krzesła.
Skierowaliśmy się w stronę drzwi od pokoju, wyszliśmy z pomieszczenia, a blondyn je zakluczył. Ruszyliśmy w stronę windy, gdy do niej dotarliśmy nacisnąłem przycisk, otwierając do niej wejście. Weszliśmy do niej, a ja wcisnąłem guzik kierujący nas na recepcję.
— Lewis jak widzę już spoufala się z nowym kolegom zespołowym? — zaśmiałem się z tego, że Hamilton jest na imprezie z Charles i jego młodszym bratem, który jest rezerwowym kierowcą w Ferrari.
— Ha ha ha — odpowiedział mi śmiechem. — Może i masz rację — śmiał się nadal. — A tak poza tym, wiedziałeś o tym, że Gasly wiedział wcześniej o jego transferze?
— Tak, wiem o tym, ale nadal mam mu za złe to, że nie wiedziałem wcześniej — żaliłem się mu.
— Może to i lepiej? — zasugerował, podnosząc prawą brew do góry.
— Może... — zastanowiłem się chwilę.
W tym momencie drzwi windy otworzyły się, ruszyliśmy w stronę wyjścia z hotelu. Nasza taksówka już czekała, weszliśmy do niej, Mick podał kierowcy adres. Podczas tej półgodzinnej drogi do klubu, rozmawiałem z Niemcem o nowym sezonie, jakie mamy oczekiwania co do wyników i o jutrzejszych testach. Nim się obejrzałem, dojechaliśmy już na miejsce. Podziękowaliśmy taksówkarzowi i wręczyliśmy odpowiednią kwotę. Skierowaliśmy się w stronę lokalu, pokazując ochroniarzowi nasze dowody osobiste. Weszliśmy do środka, od razu usłyszałem głośną muzykę i poczułem zapach alkoholu. Mick prowadził mnie na antresole, która znajdowała się w klubie. Piętro było wyposażone w loże, w jednej z nich byli nasi przyjaciele. Znaleźliśmy odpowiedni VIP Room.
— Hej! — przywitałem się z przyjaciółmi.
— No siema chłopaki! — krzyknął Mick.
— Cześć — przywitali się z nami.
Usiadłem obok Arthura i Charlesa, którzy siedzieli na czarnej, skórzanej sofie. Lewis siedział na fotelu obok Alexa zajmującego kanapę, Mick dosiadł się do Albona.
— To co, pijemy coś, panowie? — spytał Charles.
Wszyscy pokiwaliśmy głowami, na znak zgody.
— Dobra, to kto idzie zamawiać? — spytał Alex.
— No jak to kto — wyszczerzył się Charles. — Wiadomo, że najmłodsi — popatrzył się w stronę Arthura i Micka. — Ała! — krzyknął nagle, odwracając się w stronę Arthura. — To bolało!
— Następnym razem ty stawiasz — powiedział młodszy Monakijczyk, kierując się wraz z Niemcem w stronę baru.
— Russell, co to za dołek? — usłyszałem głos Lewisa.
— Chodzi o Carmen — zacząłem. — Nie przyleciała ze mną.
Tu wcale nie chodziło o Carmen, a ja jeszcze o tym nie wiedziałem.
— Papużki nierozłączki — zaśmiał się.
— No cóż George, niestety najbliższy czas będziesz musiał spędzić z ,,nieogarniętymi'' kierowcami Formuły 1 — stwierdził Alex.
— Mów za siebie — powiedział Charles. — A poza tym Albon, jesteś bardziej przystojniejszy ode mnie w tym sezonie, stracę przez ciebie fanki — stwierdził z rozbawieniem.
— Pff... — prychnął żartobliwie Arthur, przynosząc nam drinki z Mickiem. — A może przeze mnie? — podał mi kieliszek.
— To co — zaczął Lewis. — Za nowy, lepszy sezon! — wzniósł toast.
Wypiliśmy dwie kolejki, które zostały przyniesione przez Leclerca i Schumachera.
— Idziemy na parkiet? — spytałem.
Chłopaki się zgodzili, więc ruszyliśmy tańczyć. Oddaliłem się nieco od Albona, Leclerców i Schumachera, aby zagadać do Lewisa. Oprócz sesji zdjęciowej, która odbywała się dzisiaj na torze, nie wymieniliśmy ze sobą więcej jak kilka zdań.
— Nie teraz — spławił mnie szybciej niż się spodziewałem. Odszedł w głąb tłumu tańczących ludzi, zostawiając mnie samego.
Westchnąłem, nagle obok mnie pojawił się Arthur.
— Chcesz się napić? — zapytał.
— Tak, ale może coś bezalkoholowego — nie chciałem zbyt mocno się upić.
Skinął głową i skierowaliśmy się w stronę baru.
— Dwa razy bezalkoholowe Mojito — zwrócił się w stronę barmana Monakijczyk. — Jak się bawisz? — zapytał mnie.
— Po propozycji złożonej przez Micka, byśmy poszli na imprezę byłem sceptycznie nastawiony, ale muszę przyznać, że jest nawet fajnie — odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. — Gdzie reszta? — spytałem, gdy barman podał nam zamówienie. — Wiem tylko, że Hamilton gdzieś uciekł.
— Poszli ,,podrywać dziewczyny'' — zaśmiał się.
— Co? — byłem zdziwiony. — Oni wszyscy przecież mają dziewczyny.
— Robią sobie z nich żarty — upił łyk drinka. — Zawsze tak robią, gdy się napiją — wyjaśnił młodszy Leclerc.
Lewis
— Nie teraz — spławiłem George'a szybciej niż się spodziewał.
Odszedłem w głąb tłumu tańczących ludzi, zostawiając go samego. Nagle ktoś do mnie podszedł. Była to kobieta, bardzo piękna. Miała piękne niebieskie oczy i długie brązowe włosy, opadające jej na plecy.
— Cześć, nie chciałbyś ze mną zatańczyć? — spytała.
— Umm...Jasne, czemu nie — odpowiedziałem.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę parkietu. Objąłem ją w talii, a ona położyła swoje dłonie na mojej szyi.
— Jestem Lisa — przedstawiła się. — A ty?
— Lewis — odparłem. — Czym się zajmujesz?
— Gram na pianinie — uśmiechnęła się. — Jesteś tu sam?
— Nie, przyszedłem z przyjaciółmi — zacząłem. — Mamy wykupioną lożę — spojrzałem w jej niebieskie oczy. — Jesteś tu przejazdem?
— Tak, przyleciałam tu tydzień temu na trzytygodniowe wakacje — rzekła. — Z resztą, ty chyba tak samo — stwierdziła.
— Zgadłaś — posłałem jej uśmiech. — Jestem tu co roku.
— Przyjeżdżasz tu pracować?
— Można tak to ująć — nie chciałem żeby od razu wiedziała czym się zajmuję. — Ile masz lat? — zmieniłem temat.
— Trzydzieści dwa — zgarnęła kosmyk włosów, który opadł jej na czoło. — A ty ile?
— Trzydzieści dziewięć — westchnąłem.
— Serio? — zdziwiła się. — Myślałam, że jesteś ode mnie młodszy.
— Dzięki za komplement — podziękowałem jej, uśmiechając się.
Świetnie mi się rozmawia z Lisą, jest bardzo miła, uprzejma i ładna. Przetańczyliśmy ze sobą jeszcze jakieś pięć... lub więcej piosenek.
— Słuchaj... — zacząłem. — Może przedstawie cię moim kolegom?
— Dobry pomysł! — ucieszyła się. — Właśnie myślałam o tym samym!
— To chodź — przerwaliśmy taniec, a ja złapałem ją za jej delikatną dłoń. — Są... — rozejrzałem się, szukając ich wśród tłumu. — Tam — poprowadziłem kobietę w stronę Micka, Charlesa i Alexa. Tylko gdzie Arthur i George?
— O! Kogo my tu mamy! — powiedział Alex, obejmując Schumachera i Leclerca. — Witam piękną panią — przywitał moją towarzyszkę.
— Chciałbym żebyście poznali Lisę — zacząłem, kładąc dłoń na jej tali. — Tylko gdzie George i Arthur? — spytałem chłopaków.
— Są przy barze — powiedział Charles. — Pójdę po nich — zaproponował. — A wy idźcie na piętro.
George
— I potem powiedziałem, że pójdziemy do... — powiedział Arthur, kończąc już chyba trzecie Mojito, które zamówiliśmy, ale ktoś mu przewał.
To był Charles.
— ... mojego mieszkania, żebym mógł ci przywalić w łeb — przedrzeźniał się z nim Charles, a ja zachichotałem na jego słowa. — No braciszku, koniec picia z George'em na dzisiaj — zaśmiał się starszy Leclerc.
— Czego dusza pragnie? — spytał się go.
— Chodźcie, Lewis poznał jakąś laskę, chce nam ją przedstawić — odparł.
Zaraz, co?
— Chwila, jaka laska? — byłem zdziwiony.
— Chodźcie, to się przekonacie — wskazał nam głową, byśmy ruszyli za nim.
Z jednej strony byłem w szoku, a z drugiej zadowolony, że Lewis kogoś poznał. Pamiętam jak mówił mi o tym, że woli założyć rodzinę, gdy skończy swoją karierę jako kierowca w Formule 1. W sumie nie dziwie mu się, by osiągnąć swoje cele musi być na nich skupiony w stu procentach. Weszliśmy na schody, kierując się na antresolę. Gdy już tam byliśmy skierowaliśmy się w stronę naszych kolegów i tajemniczej dziewczyny. Zajęliśmy swoje wcześniejsze miejsca, towarzyszka Hamiltona siedziała na jego kolanach.
— Hej — przywitała się.
Ja nie mogę, jest fałszywa na kilometr.
— Jestem Lisa, a wy? — uśmiechnęła się sztucznie.
To co już mogę obstawiać za ile zostawi Lewisa?
Mogę?
Ok.
Więc...
Obstawiam, że w kwietniu już ze sobą nie będą.
Czemu?
Bo takie mam wrażenie.
— Hej Lisa, ja jestem Alex, ten osobnik obok mnie to Mick, a tam to Charles, Arthur i George — powiedział Albon.
Ona w ogóle wie kim jesteśmy? — zastanowiłem się. — Dobra, spytam się jej, odwagi Russell.
— A tak przy okazji, wiesz czym się zajmujemy? — spytałem miłym tonem.
— No właśnie, powiedziałeś Lisie? — dołączył się do mojego pytania Niemiec.
— Nie — odpowiedział Lu. — Nie mówiłem nic — no to się wkopałeś.
— O co chodzi? — zapytała zdezorientowana dziewczyna.
—Jesteśmy kierowcami w Formule 1 — wyjaśnił Hamilton. — Tylko Arthur jest rezerwowym kierowcą w Ferrari, a Mick w Mercedesie.
— Nie wiedziałam — przyznała Lisa. — Kojarzyłam was z nazwiska, nie oglądam sportu.
Grunt, że nie jakaś ,,faneczka''.
Ale i tak się zaraz stąd zmyję, nie chcę patrzeć na ten teatrzyk.
— Ja chyba już pójdę do hotelu — zakomunikowałem. — Strasznie boli mnie głowa.
Czy symulowałem?
Tak.
Nie chciało mi się dłużej siedzieć w towarzystwie tej Lisy.
— Może wrócę z tobą? — zapytał się Arthur, posyłając mi zmartwione spojrzenie, ale nie zdążyłem mu odpowiedzieć.
— Dobry pomysł — poparł go Lewis. — Jutro o dziesiątej zaczynamy testy, jeśli źle się czujesz wróć z Arthurem do hotelu.
Pokiwałem mu głową w odpowiedzi. Razem z młodszym bratem Charlesa wyszedłem z klubu i skierowaliśmy się w stronę miejsca postoju taksówek.
— Przepraszam — powiedział Leclerc w stronę taksówkarza. — Czy może nas pan zawieść pod ten adres? — spytał, pokazując lokalizację naszego hotelu na swoim telefonie.
— Pewnie chłopcy, wsiadajcie — powiedział kierowca taksówki.
Usiadłem na tylnym siedzeniu, a obok mnie Monakijczyk.
— Wiem, że nie chciałeś tam dłużej siedzieć — szepnął do mnie dwudziestoczterolatek. — Przez tą dziewczynę — stwierdził. — Jesteś zazdrosny? — dodał.
— Zazdrosny? — zdziwiłem się. — Niby o kogo?
— O to, że twój przyjaciel znalazł sobie potencjalną kandydatkę na dziewczynę — powiedział.
— Nie wiem — westchnąłem.
— Ale czego nie wiesz? — uniósł lewą brew do góry.
— Nie wiem o co jestem zazdrosny — przyznałem mu się. — W końcu sam jestem w związku, więc on też może.
— Martwi cię coś innego — stwierdził. — I to po części jest związane z jego transferem.
— Tak, trafiłeś w dziesiątkę. Tylko nie wiem co jest tą drugą częścią, bo nie wydaje mi się żeby tu chodziło o naszą przyjaźń.
— Nie martw się — zapewnił mnie brązowowłosy. — Ja i Charles będziemy go pilnować, jest w dobrych rękach, George.
— Wierzę ci — uśmiechnąłem się do niego. — Co nie zmienia faktu, że ta Lisa wydaje mi się fałszywa.
— Czyli nie tylko ja mam takie wrażenie? — stwierdził Leclerc. — Widziałeś jaki ma sztuczny uśmiech?
— Widziałem.
— Mam plan — zaczął Monakijczyk. — Jeśli faktycznie ona i Lewis będą razem, to może zaproponujesz żebyście wybrali się na obiad, albo coś. Poszłaby z wami Carmen. Albo... sama Carmen poszłaby z Lisą do jakiegoś SPA, czy gdzie tam chodzą dziewczyny. Zadzwoń jutro do Carmen rano i powiedź co sądzisz o Lisie.
— Nie powiem, całkiem dobry plan — pochwaliłem go. — Może zacznie coś kręcić i wtedy Lewis zwróci na to uwagę.
21 luty 2024, Bahrajn
Jest kilka minut przed ósmą, postanowiłem więc, że zadzwonię do Carmen. Dziewczyna jest teraz w Rzymie, czyli jest tam przed szóstą.
Oby odebrała.
— Cześć Georgie — ziewnęła do telefonu. — Dobrze się wczoraj bawiłeś?
— Cześć kochanie — odpowiedziałem, przełączając rozmowę na tryb głośnomówiący. — Tak średnio.
— Dlaczego? — zmartwiła się. — Czy coś się stało? Pokłóciłeś się z chłopakami?
— Nie, to coś innego — ubrałem się na siebie koszulkę. — Lewis poznał dziewczynę i nie jestem do niej w stu procentach przekonany.
— Co jest z nią nie tak? — dopytała Car.
— Jest sztuczna, wali tym od niej na kilometr — powiedziałem, patrząc w lustro i próbując doprowadzić swoje włosy do porządku. — Poza tym, Arthur myśli tak samo.
— Leclerc? — spytała, by się upewnić.
— Tak — spojrzałem na widok przez okno. — Wpadł też na pomysł.
— Jaki?
— Taki, gdyby ta dziewczyna i Lu byli parą — zacząłem.
— Już się boję...
— Chodzi w tym o to bym razem z tobą zaproponował im wspólne wyjście na obiad. Albo żebyś ty złożyła jej propozycje spędzenia czasu w SPA.
— George — westchnęła. — Zgoda. Pod warunkiem, że gdy okaże się w porządku to zostawimy ją i Lewisa w spokoju.
— Taki miałem zamiar, kochanie.
— Jak ona się nazywa? — spytała.
— Lisa — odpowiedziałem. — Tyle o niej wiem, bo po dziesięciu minutach zacząłem udawać ból głowy, wróciłem do hotelu z bratem Charlesa.
— Och, George — zaśmiała się. — Powodzenia na testach.
— Dziękuję, Carmen.
* * *
Przeszedłem przez bramki prowadzące na padok, skanując swoją przepustkę. Ruszyłem w stronę garażu Mercedesa, przy okazji mijając garaże innych teamów. Docierając na miejsce, przywitałem się z kilkoma mechanikami.
— Ze mną się nie przywitasz? — obróciłem się w stronę głosu.
To był Lewis.
Stał oparty o jedną ze ścian garażu. Podszedłem do niego, przytulając go na przywitanie.
— Jest stresik? — spytał.
— Nie — odpowiedziałem. — Testy przedsezonowe odbywają się co roku, to nie jest mój pierwszy raz.
— Nic się nie bój, będę oglądał twoje postępy — uśmiechnął się.
Oprócz mnie w porannej sesji pojadą Max, Oscar, Fernando, Charles, Esteban, Alex, Yuki, Valtteri i Kevin.
— Jak twoja głowa? — spojrzał na mnie zmartwiony.
— Już nie boli.
— Wróciliście bezpiecznie do hotelu? O której dotarliście? — wypytywał mnie.
— Tak. Wróciliśmy po dwudziestej trzeciej.
— My wróciliśmy godzinę po was — odrzekł. — Lisa pojechała razem z nami — dobra, ale o nią nikt nie pytał. — Rano poszła do swojego hotelu.
— Yhym — kiwnąłem w odpowiedzi głową. — Gdy ostatnio rozmawialiśmy chciałeś się spotkać, po co?
Usłyszałem z jego ust westchnięcie.
— Chciałem z tobą porozmawiać, tak prywatnie. Tylko we dwoje.
— Może za tydzień w piątek, po kwalifikacjach? — zaproponowałem. — U mnie w pokoju.
— Mi pasuje — uśmiechnął się.
— George, Lewis — usłyszeliśmy głos Toto. — Zaraz zaczynamy — poinformował nas. — Musisz się przygotować — zwrócił się w moją stronę.
* * *
Na początku odbywaliśmy jazdę z czujnikami. Uzyskałem jako pierwszy czas na okrążeniu. Bolid prowadziło się znacznie lepiej niż w poprzednim roku. Ale najważniejsza i tak jest prędkość. Przeszkodziły mi tylko problemy z elementami hybrydowymi w moim samochodzie. Na moim koncie znalazły się 122 okrążenia, więcej ode mnie miał Verstappen, bo aż 142. Sumując wyniki z całego dnia, znalazłem się na dwunastym miejscu. Najszybszy oczywiście był Max, moja strata do niego wynosiła 2,7 sekund. Zakończyliśmy dzień w dobrym miejscu.
W drugim dniu sesje rozpoczął Hamilton. Po około półtorej godzinnej jeździe na torze pojawiła się czerwona flaga. Auto Leclerca przejechało przez studzienkę, zostało uszkodzone. Przez incydent poranna sesja została przerwana i nie została wznowiona. Popołudniowa rozpoczęła się godzinę wcześniej i trwała do siedemnastej.
Trzeciego dnia, po niecałych trzydziestu minutach od startu, pojawiła się czerwona flaga. Alex wjechał w tą samą studzienkę co wczoraj Charles.
Ach, co za pech.
Było nie imprezować we wtorek.
Jazdy wznowiono ponad godzinę później. Ale to nie była jedyna flaga w tym kolorze, którą mieliśmy ujrzeć. Podsumowując dzisiejsze wyniki byłem drugi, przede mną Leclerc, trzeci natomiast okazał się Zhou. Lewis był dwunasty.
georgerussell63: Testowanie w Bahrajnie ciąg dalszy
Polubienia: pierregasly, kimi.antonelli i 263 645 inne osoby
Zobacz wszystkie komentarze: 386
lnfour: witam 2019 rookies
lisa.lo.co: 🔥🔥🔥
***
Author note:
Hej, witam was w pierwszym rozdziale. Testy przedsezonowe są tu przedstawione w formie opisu, ponieważ chciałam się tu skupić przede wszystkim na wprowadzeniu Lisy — jej relacja z Lewisem będzie kluczowym elementem w przyszłych rozdziałach.
Chciałabym podziękować mojej najlepszej przyjaciółce która pomagała przy tworzeniu tego rozdziału, jak i samym stworzeniu postaci Lisy. Jesteś kochana, dziękuję🩷
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie między czwartkiem a poniedziałkiem. Jeśli są gdzieś błędy bardzo proszę o napisaniu w komentarzach.
Do następnego!!!
Katherine_Megan001
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro