Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

□5□

Carbo?--powiedziałem zdziwiony.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i od razu się uśmiechnął.

---Siema!-- powiedział do mnie i przybił piątkę.

---Widzę że nasi synowie się już znają--powiedział mój ojciec.

---To nawet lepiej... Zaraz przyjdzie moja małżonka-- powiedział ojciec Carbonary na co ten się bardziej uśmiechnął.

Nagle do środka weszła brunetka, a zaraz za nią doskonale znany mi chłopak...

---Dobry wieczór-- powiedziała jego matka.

Erwin nagle spojrzał w moją stronę, a jego twarz pokazywała tyko zdziwienie.
Gdy już wrócił umysłem na ziemię, podszedł do mnie i swojego brata...

---Cześć Monte!-- powiedział z uśmiechem i mnie przytulił co mnie zdziwiło, ale po chwili oddałem przytulasa.

Pov. Mama Gregory'ego

Do domu weszła brunetka razem z swoim synem. Chłopak spojrzał w stronę gdzie stał mój syn i jego brat. Z czego można było zobaczyć zdziwił się, lecz po chwili uśmiechnął się i podszedł do nich...

---Cześć Monte!-- powiedział z uśmiechem, po czym go przytulił.
Trzeba przyznać, że był to uroczy widok.

Gdy Erwin i Gregory przestali się przytulać wszyscy usiedli przy stole.
Ja podałam kolację na stół i usiadłam na przeciwko brunetki.
Mój mąż siedział obok mnie, a jego wspólnik byk na przeciwko, obok niego siedział jego syn Nicollo, Erwin.
Obok mojego męża siedział mój młodszy syn Alex, a potem Gregory.
Zajęłam się rozmową z brunetką, nie patrząc na dzieciaki...

Pov.Erwin

Nasi rodzice rozmawiali, więc postanowiłem zagadać szatyna.

---Więc Grzesiu! Jak tam u ciebie?

---Serio Pastorku? Takie pytania...

---Racja... Brzmiął jakby mówiła to jakaś stara baba...

Brązowo-oki zaśmiał się na moje słowa... Jego śmiech jest cudowny... Aż sam się uśmiechająłem...

---Dobra zakochańce idziemy na dwór!-- oznajmił uradowany Carbo.

---Wsumie czemu nie-- szatyn wstał z krzesła, co po chwili zrobiłam ja i biało-włosy.-- A ty młody nie idziesz?-- zapytał Alex'a który siedział nadal na swoim miejscu.

---Niee ja i tak zaraz idę z kolegami na dwór, więc nie będę z wami iść-- powiedział z uśmiechem.

---No dobra... To miłej zabawy-- poklepał młodszego brata po głowie po czym wszyscy poszliśmy do przed pokoju, żeby ubrać buty.

Gdy każdy z nas miał buty na nogach, wyszliśmy bez słowa. Jeśli rodzice będą się martwić to zadzwonią, ale są zbyt zajęci rozmową.

Wyszliśmy z terenu, po czym ruszyliśmy w stronę centrum miasta Los Santos. Pogoda była bardzo ładna, wręcz idealna...

---Ej chłopaki...--odezwał się Crabo.

---No co tam bracie?--zapytałem.

---Będzie wam przeszkadzać jak dołączy do nas David?-- spytał.

---Jasne, że nie-- powiedział szatyn idący obok mnie na co ja przytaknąłem. Wiedziałem że Carbo lubi David'a... Też to lubię ale nie tak jak Nico.

---Dobra to napiszę mu-- powiedział z uśmiechem.

Gdy byliśmy już w centrum, a dokładniej pod apartamentami.
Czekaliśmy na David'a, który miał zaraz tu przyjść...

---SIEMA!-- usłyszeliśmy charakterystyczny krzyk naszego kochanego przyjaciela.

---SIEMA DAVIDEK!-- odkrzyknął biało-włosy.

Ja postanowiłem odezwać się, gdy ten podejdzie bliżej nas...

---Cześć Dejvid-- powiedziałem.

---Siema Erwin, Siema Montanha-- dodał patrząc na szatyna.

---Cześć-- odpowiedział po chwili.

---Gdzie idziemy?-- zadał bardzo dobre pytanie mój brat.

---Nie wiem... Może... Nie to głupia opcja...-- myślałem dalej.

---Może po prostu pochodzimy po mieście? I pogadamy?-- zaproponował Monte.

---Dobry pomysł! Idziemy!

Wszyscy ruszyliśmy w drogę po Los Santos, nie mieliśmy jakiegoś konkretnego celu. Po prostu pochodzimy i pogadamy, będziemy kierować się tam gdzie nas nogi zaprowadzą.

Pov.Narrator? Nwm

W pewnym momencie Erwin i Gregory byli tak zajęci rozmową między sobą, że nie zwrócili uwagi jak pozostała dwójka skręca w inną uliczkę niż oni.
Carbo i David wcale nie byli lepsi, bo również nie zwrócili uwagi na przyjaciół, którzy poszli w innym kierunku...

Siwo-włosy cieszył się, że miał właśnie okazje bliżej poznać szatyna. Cieszył się, że poznał Gregory'ego i mimo że znali się bardzo krótko to czuł się jakby znał go przynajmniej kilka miesięcy.

–––––———————

Chłopaki rozmawiali chcąc po mieście jakieś dwie godziny...
Ale oczywiście coś usiadło zepsuć ten jakże wspaniały czas...

------------------
Hejka mam pytanie.

Wolicie krótsze rozdziały, ale częściej czy dłuższe ale rzadziej?

I jeszcze jedno pytanie!
Jestem w trakcie pisania
Carbo x David 

I pytanie brzmi: Wolicie z tego długiego One Shota czy książkę na kilka rozdziałów?

Pozdrawiam i KC <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro