Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

□3□

Pov.CAPELA

Starszy chłopak pokazał mi ręką abym usiadł na schodach co zrobiłem, a on usiadł obok mnie. Popatrzyłem na niego czekając na jego pierwsze słowa...

---Nunuś słuchaj--powiedział po chwili.

"Chwila moment jak on mnie nazwał?"--zapytałem się w myślach.

---Możesz mówić co chcesz, okłamywać wszystkich wokół ale mnie nie oszukasz okey? Znam cię długo i wiem kiedy kłamiesz, więc moje pytanie do ciebie Dante to... Co się z tobą dzieje?--powiedział patrząc na mnie.

---Ja...Ja już tak nie mogę... Wiem że Grzechu będzie zły jak się dowie ale...--westchnąłem i położyłem głowę na kolanach mamrocząc coś pod nosem...

Myślałem czy powiedzieć to wszystko Sonny'emu... Chciałem się komuś wygadać... nie tylko z sytuacji Grzecha, ale też o mnie i moim samopoczuciu... W głowie miałem teraz tylko jedno pytanie o które była wojna... "Powiedzieć mu?" a odpowiedzi.... Tak! Nie! TAK! NIE! i tak w kółko...

Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula... Był to Sonny... Sonny Rightwill mnie przytulał... Ten sam, z którym cięgle się wyzywam... Przytuliłem się do niego... A po chwili z bezsilności jaką czułem łzy same z siebie zaczęły umykać z moich oczu...

---Spokojnie Nunuś...--powiedział cicho starszy-- Nie musisz mi nic mówić... Tak? Ale jeśli chcesz to ja cię wysłucham i postaram się pomóc...--dodał

Odsunąłem się i wytarłem łzy, po czym oparłem głowę o ścianę za mną.

---Eh...Chodzi o Gregory'ego, ale nie tylko i no... Ja już nie mogę...--powiedziałem cicho--Gregory ma problemy w domu i razem z Alex'em... Pisicelą i Hank'iem próbujemy mu pomóc bo się głodzi... I ja już powoli nie mogę, jeszcze chłopaki go szukają, bo gdzieś poszedł przez tą blondynę...--wyrzuciłem z siebie wszystko dotyczące szatyna... O swoich problemach wolałem jak na razie nie mówić. Po wypowiedzi schowałem twarz w dłoniach...

Pov.ALEX

Schodziłem właśnie po schodach, żeby wrócić na stołówkę gdy na pół-piętrze zobaczyłem siedzącego mojego starszego brata, którego szukaliśmy. Byłem pewny, że mnie nie zauważył gdyż siedział tyłem do mnie. Usiadłem obok niego na schodku i wtedy zwrócił na mnie uwagę...

---Alex? Długo tu siedzisz?--zapytał starszy.

---Właściwie to przed sekundą się dosiadłem do ciebie--uśmiechnąłem się do niego.

---OH...wybacz nie zwróciłem jakoś uwagi...--zaczął się tłumaczyć.

---Co tu robisz?--zapytałem spokojnie, doskonale znając słowa które powie.

---Myślę--odpowiedział od razu, a ja spodziewając się takiej odpowiedzi westchnąłem.

---Nad czym?--zapytałem.

---Nad ty dlaczego jestem takim śmieciem...--powiedział z słyszalną kpiną w głosie i do tego lekko się uśmiechając.

---Nie mów tak! Jesteś wspaniałym człowiekiem i najlepszym bratem na świecie!--wręcz krzyknąłem z entuzjazmem.

---Miło że tak uważasz...--uśmiechnął się.

---To co idziemy do reszty?--zapytałem.

---A jest tam ta blondyna?--zapytał z niechęcią.

---Nie wiem-- powiedziałem zgodnie z prawdą.

Gregory westchnął po czym wstał ze schodów, co ja potem również uczyniłem. Wyjąłem telefon i schodząc po schodach za starszym bratem napisałem na grupie chłopakom, że mój brat się znalazł i że wracamy na stołówkę. Nasza podróż nie trwała długo, gdyż zadzwonił dzwonek informując nas o końcu przerwy. Dlatego musieliśmy się rozdzielić...

Pov.MONTANHA

Wszedłem do sali i usiadłem na moim stałym miejscu. A po dosłownie jakiejś minucie dosiadł się do mnie uśmiechnięty Hank. Z mojej grupy znajomych wiele z nich było w mojej klasie np. Hank, Mia, Sussane, Power oraz Rift którego aktualnie nie ma w szkole. 

Zauważyłem też, że kilka osób z którymi graliśmy chodzi do tej klasy... Czy to dziwne, że dopiero teraz to zauważyłem? Dokładniej byli to o ile dobrze pamiętam imiona czy tam ksywki: Lucas, Labo? 

OH... I ten chłopak co siedział obok chyba Carbo... Jak on miał... David? Eh... Nie wiem. Po chwili weszła nauczycielka od matematyki i zaczął się koszmar...

Lekcja się skończyła, a cała klasa wyszła przed salę. Usiadłem pod ścianą na podłodze, bo w moich planach było przesiedzieć tą 15-minutową przerwę pod piękną białą ścianą... Niestety moje plany się nie udały przez pewnego człowieka...

Pov.CAPELA

Gdy tylko zadzwonił dzwonek Erwin wystrzelił jak z procy i jako pierwszy wybiegł z sali. Zdezorientowany Carbonara, który z nim siedział zatrzymał się obok mnie między ławkami. Po chwili się odezwał...

---Yyy... Nie ogarniam tego człowieka...

---Nie tylko ty Carbo--zaśmiałem się.

---Eh...No nic idę do David'a... Pa Dante!--krzyknął odchodząc.

---Do zaraz!--zaśmiałem się wiedząc, że zobaczę go za nie całe piętnaście minut na lekcji Geografii, na której niestety będzie sprawdzian... Eh... Życie...

Pov.CARBONARA

Wyszedłem z sali po pożegnaniu Dante'go, a wychodząc zderzyłem się z kimś... Podniosłem wzrok i cofnąłem się o kro, po czym zobaczyłem Sonny'ego Rightwill'a. Zabawne jest to, że cała szkoła zna jego nazwisko podobnie jak Kui'a. Dlaczego? Po prostu należą do samorządu szkolnego i w dodatku są oboje na najwyższym stopniu, ale także są już w ostatniej klasie liceum. 

---Wybacz --powiedziałem patrząc na niego, po czym ominąłem go z zamiarem odejścia...

---Zaczekaj --zatrzymał mnie jego głos. Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

---Dante już wszedł z klasy?--zapytał patrząc na mnie.

---Nie, jak wychodziłem to stał na środku sali... Wybacz śpieszę się--powiedziałem i szybko odszedłem.

Pov.MONTANHA

Niestety moje plany nie udały się przez pewnego człowieka...

A dokładniej stał nade mną Erwin Knuckles...

---Cześć Grzesiu!--powiedział z entuzjazmem, pomińmy fakt że cała moja klasa zaczęła nam się przyglądać.

---Cześć Pastorku--zaśmiałem się. 

---Eh...Będziesz mnie tak nazywać?-- zapytał spadając obok mnie pod ścianą, na bardzo wygodniej podłodze.

---Jeśli ci to przeszkadza-- nie zdążyłem dokończyć, bo siwo-włosy mi przerwał.

--- Nie przeszkadza mi to Monte-- zaśmiał się zmieniając moje nazwisko.

---No dobra to co tu robisz Er?

---Chciałem się przeprosić za zachowanie Hedi... Jest mi wstyd bo to moja dziewczyna--powiedział cicho. Zabolało... ale nie wiem czemu zabolało mnie ta informacja.

---Rozumiem, nie musisz przepraszać--odpowiedziałem.

W tym momencie na korytarz wbiegł Carbonara i spojrzał na mnie i Erwina.

---Ooo to tu tak przyszedłeś braciszku-- powiedział biało-włosy uśmiechając się...

---No tak... A ty co tu robisz Nico?-- odpowiedział chłopak siedząc obok mnie, lecz zanim uzyskał odpowiedź zobaczył...

Wskakującego bruneta na Nicollo, który po chwili się odezwał...

---Hej Carbuś-- zaśmiał się nadal wisząc na plecach biało-włosego...

--------------------------
Witam!
Nie było mnie z powodu egzaminów Sad :(

Ale już jestem!

Pozdrawiam i Kc<33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro