Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

□20□

David siedział właśnie i pakował się, nie udało mu się namówić rodziców, żeby został w tym mieście.

Nagle drzwi od jego pokoju się otworzyły, a to co zobaczył bardzo go zaskoczyło.

Do jego pokoju właśnie wszedł Carbonara...

---Carbo?-- powiedział zdziwiony.

---Chyba nie myślałeś, że pozbędziesz się mnie z sowiego życia-- zaśmiał się.

---Co ty tu robisz?-- zapytał.

---Chcę cię o coś zapytać

---Nie mogłeś napisać? Lub zadzwonić i powiedzieć? Stary mieszkasz na drugim końcu miasta-- powiedział brunet patrząc na przyjaciela.

---Chcę żebyś mi odpowiedział szczerze i patrząc mi w oczy-- stwierdził biało-włosy.

---Okej? Więc co to za pytanie?-- zapytał nie wiedząc czego się spodziewać...

------------------------

---Gdzie wy mnie kurwa ciągniecie?-- zapytał Dante idąc za Jankiem i Sonny'm.

---Spokojnie Nunuś nic ci nie będzie-- powiedział najstarszy.

---Oh Capela jakbyś pomyślał to byś wiedział-- podsumował Janek.

---Dzięki Pisi-- wywrócił oczami.

Po chwili byli przed boiskiem do koszykówki, gdzie stało kilka ich znajomych z szkoły.

---Oj nie ma opcji chłopaki...-- mówi wiedząc po co tu są.

---Mówiłeś, że umiesz grać Nunuś-- powiedział Sonny parząc na niego.

---Bo umiem? Ale to nie znaczy, że zgodziłem się na granie-- odpowiedział patrząc na dwójkę przed nim.

---No Capela nie daj się prosić, brakuje nam jednej osoby żeby były pełne składy!-- odezwał się Pisicela.

---Eh... Niech wam badzie-- powiedział zrezygnowany.

---UDAŁO SIĘ CAPELA GRA!-- krzyknął Pisicela, a reszta spojrzała w ich stronę i krzyknęli z radości.

---Japierdole...-- mruknął Dante.

---Choć Nunuś-- zaśmiał się Sonny.

Oboje podeszli do reszty i zaczęło się wybieranie składów. Gdy każdy był gotowy do gry, na szybko Sonny przedstawił zasady i gra się zaczęła...

-------------------------------

---Okej? Więc co to za pytanie?-- zapytał nie wiedząc czego się spodziewać...

---Kochasz mnie?-- zapytał po chwili biało-włosy.

Bruneta zatkało, nie wiedział czy odpowiedzieć szczerze czy może jednak okłamać... Chociaż nie miał nic do stracenia, to był jego ostatni dzień w tym miejscu...

---A co byś zrobił, gdybym powiedział że tak?-- zapytał patrząc na Carbo.

---Szczerze? Nie mam pojęcia-- powiedział zgodnie z prawdą.
---Więc jaka jest odpowiedź?

---Taka sama jak w szkole-- powiedział omijając ponownej odpowiedzi na to jedno pytanie.

---Eh... Właściwie to do jakiego miasta masz wyjechać?-- zapytał Carbo i usiadł na krześle przy biurku.

---Sam nie wiem-- wzruszył ramionami.
---Rodzice mi nie powiedzieli...

---Musisz wyjeżdżać?-- zapytał z nadzieją, że odpowiedź brzmi jednak nie.

---Myślisz, że nie próbowałem namówić ich na zostanie, lub żebym mieszkał jednak na przykład z babcią, ale nie zgodzili się-- powiedział smutno.

---Coś się wymyśli-- powiedział wstając z krzesła i przytulił bruneta.

---Nie da rady...-- powiedział brunet i przytulił się do biało-włosego.

-------------------------
Witam i pozdrawiam kc <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro