□14□
Problemy...
Problemy psychiczne?
Podobno coraz więcej osób je ma...
Ale nie każdy chce w to wierzyć...
Dlaczego ludzie uważają, że depresja nie istnieje?
Lub dlaczego mimo, że większość uważa że jest tolerancyjna...
A potem wyzywa "inne" osoby...
Lub dlaczego ludzie nadal nie wierzą w depresję mimo tylu samobójstw?
Życie jest po prostu niesprawiedliwe...
I każdy to wie... A dobrym przykładem tego jest...
----------------------
Dante Capela siedział tak jak wszyscy na stołówce. Siedział sobie spokojnie przy stole z swoimi znajomymi, ale nie udzielał się w ich rozmowie.
Siedział sobie i przeglądał z nudów, każdą aplikację na swoim telefonie.
Jakoś nikt nie zwracał uwagi na cicho siedzącego Capele, bo to nic nowego...
Prawda?
Oczywiście przysłuchiwał się rozmowie swoich przyjaciół...
---Kto gra w UNO?-- zapytał Monte.
---Głupio pytasz Montanha-- odezwał się Carrot.
Gregory rozdał wszystkich siedzącym przy stole karty...
---Lecymy!-- krzyknął Janek.
Grali tak większość przerwy, nawet udało im się zmusić Dante, żeby zagrał razem z nimi co nie było zbyt prostym zadaniem.
---Kurwa! Ile ty masz jeszcze tych JEBANYCH +4?-- krzyknął wkurzony Montanha, na co Janek się zaśmiał.
---Ja po prostu jestem mistrzem tej gry Grzechu-- powiedział przez śmiech Pisi.
---Nie gadaj tyle tylko dobieraj-- dodał.
---Japierdole przecież ja mam jakieś pięćdziesiąt tych kart..-- powiedział załamany szatyn i dobrał kolejne cztery karty.
---Trudno! Naucz się przegrywać Grzesiu-- skomentował Hank.
---Spierdalaj..-- mruknął pod nosem wywracając oczami.
---UNO KURWY!-- krzyknął Carrot.
Po chwili do ich stolika podeszła nauczycielka...
---Chłopcy? Możecie tak nie krzyczeć? Słychać was zapewne na drugim końcu szkoły-- powiedziała poważnie.
---A ty Carrot uważaj na słownictwo-- dodała patrząc na Williama, po czym odeszła z dala od nich.
---Nie lubię tej suki-- powiedział Carrot wywracając oczami i położył ostatnią swoją kartę na stół.
---HA! I PO UNIE!-- specjalnie krzyknął jak najgłośniej.
---Ale ty jesteś debilem-- powiedział zrezygnowany Power.
---Morda Power
Wszyscy grali dalej oprócz Carrot'a, któremu zostało tylko patrzenie na grę innych.
Gregory był na przegranej pozycji, a Sonny na wygranej... Reszta jeszcze trochę kart miała.
------------------------------
Dante właśnie wychodził z stołówki po grze w UNO był akurat koniec długiej przerwy, więc wolał wyjść trochę wcześniej.
Miał mieć teraz niemiecki z wredną babą, która wstawia spóźnienia nawet jak przyjdziesz dwie minuty po dzwonku... Gdyż jak to ona mówiła
"Przez te dwie minuty mogłam zrobić bardzo dużo".
Nagle ktoś objął go ramieniem...
---Co tam Nunuś?-- zapytał Sonny.
---Przecież przed chwilą gadaliśmy-- powiedział młodszy.
---Co z tego? Już nie mogę pogadać z przyjacielem?-- zapytał starszy.
---Nie no możesz-- odpowiedział Capela nadal idąc pod salę.
---Wszystko u ciebie w porządku?-- zapytał nagle Sonny idąc obok Capeli.
---Co to za pytanie?-- zapytał zdziwiony Dante patrząc na niego.
---Normalne-- stwierdził wyższy.
---Więc?
---Yyy... Tak wszystko u mnie w porządku..-- odpowiedział po chwili.
---Czemu o to pytasz?
---Bo jesteś jakiś taki nieobecny w świecie, więc wolałem zapytać i mam nadzieję, że mówisz prawdę-- wytłumaczył Sonny.
---Ufam ci Capela-- dodał i nastała cisza...
---Um... To moja sala, dzięki za towarzystwo-- odezwał się Dante, gdy byli pod salą od niemieckiego.
---To do zobaczenia Nunuś!-- powiedział starszy zanim odszedł.
---Do zobaczenia..-- powiedział już bardziej do samego siebie, gdyż nie było możliwości, że Sonny to słyszał.
-------------------------
---David gdzie ty byłeś? Carbo się o ciebie pytał-- zapytał bruneta Lucas.
---Zabawne-- westchnął.
---Niech się lepiej zajmie swoim najlepszym przyjacielem-- wywrócił oczami mówiąc to.
---David...?-- usłyszał za sobą...
----------------
Witam!
Rozdział późno, no ale niestety.
Pozdrawiam i KC kochani moi <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro