30. Vix i Krizzi...?
Czytajcie a zrozumiecie zdjęcie....
----------------------------------------
Usiadłem tam gdzie mi kazano i na moje szczęście siedziałem sam...
Przez większość lekcji czułem jakby ktoś się na mnie patrzył, ale jakoś nie zwróciłem na to większej uwagi.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszedłem z klasy i usiadłem blisko sali.
Po chwili ktoś usiadł obok mnie i nie była to osoba z mojej klasy. Był to ten sam idiota co wystraszył mnie jakąś godzinę temu lub nawet więcej.
Busz: I co dogadujesz się z klasą?
Napierak: Z nikim nie gadałem jeszcze
Busz: Serio?
Napierak: No
Busz: To ja idę, a ty z kimś pogadaj
*Napierak: No na pewno
Besz tego raczej nie usłyszał, wstał i odszedł w nieznanym mi kierunku.
A ja nadal siedziałem przez salą, wsumie to nawet nie wiem jaka jest następna lekcja, no ale trudno.
???: Ładnego masz brata...
Usłyszałem obok.
Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem dwie dziewczyny z mojej klasy.
Napierak: Em... On nie jest moim bratem?
Roksana: No nie ważne, jestem Roksana, a to moja przyjaciółka Maja.
Napierak: Moje imię już znacie, miło mi was poznać...
Lepiej by było jakbyście nie podchodziły..
Maja: To skoro nie był to twój brat, to kto?
Napierak: Eee... Sąsiad i kolega jednocześnie, a czemu pytasz?
Maja: Bo raczej to dziwne, że zadajesz się z starszymi o jakieś dwa lata...
Oj jakbyś wiedziała, że znam osoby które mają ponad dwadzieścia lat....
Napierak: Yhm... Właściwie to chciałyście coś czy nie?
Roksana: Wsumie to tak
Napierak: Co takiego?
Maja: Kontakt do tego twojego kolegi
Obie uśmiechnęły się jak jakieś kozy, próbowałem się nie zaśmiać.
Napierak: No widzicie bo jakby ja nie mam do niego numeru, ani nic
Maja: Jak to?
Napierak: A po co mi numer do sąsiada?
Roksana: Eh... To pa.
Maja: Żegnam
Odeszły gdzieś na drugi koniec korytarza do reszty koleżanek, a ja siedziałem sobie dalej czekając na dzwonek.
Po pięciu minutach wreszcie zadzwonił dzwonek i wszedłem do klasy, zajmując poprzednie miejsce.
Do klasy weszła nauczycielka....
Ang: Witam na kolejnej lekcji Angielskiego
Wszyscy: Dzień Dobry
Ang: Mamy chyba nowego ucznia, więc witam cię a teraz za zacznijmy lekcje...
-----Po wszystkich lekcjach-----
Po ostatniej lekcji, którą była matematyka, wyszedłem z szkoły i teraz czekał mnie godzinny spacer w stronę domu. Niestety nie będę mieć towarzystwa do rozmawiania...
Idąc spokojnie przez park, nagle coś się ze mną zderzyło. Odwróciłem się i zobaczyłem dwa psy....
Nagle podbiegł do mnie chycel...
Chycel: Chłopcze czy to twoje psy?
Chwilę się zastanawiałem nad odpowiedzią, bo jak powiem że nie to zabiorą je do schroniska...
Napierak: Tak...
Chycel: Dlaczego nie mają obroży?
Napierak: Eee... Bo zerwały mi się rano na spacerze i właśnie ich szukam...?
Chycel: To jak mają na imię?
Spojrzałem na psy.... Jeden był brązowo czarny, a drugi cały biały... Muszę szybko wymyśleć jakieś imiona...
Napierak: Vix i Krizzi..?
Chycel: No dobrze... Życzę miłego dnia i proszę pilnować psów... Oraz załóż im obroże następnym razem...
Facet odszedł...
Napierak: No to jesteście wolne...
Zacząłem oddalać się od psów, lecz te zaczęły iść za mną...
Jeden szedł po mojej lewej, a drugi po prawej... Przynajmniej nie będę wracał sam... To też jakieś towarzystwo...
Gdy byłem pod domem, otworzyłem bramę, a psy weszły na teraz razem ze mną... Przecież ich nie wygonie na ulicę...
Zamknąłem bramę i udałem się do domu, oczywiście moi towarzysze za mną. Wpuściłem ich do domu, gdzie na szczęście nikogo nie było.
O dziwno Felix podszedł i przywitał się z psami... Co mnie bardzo zaskoczyło, bo nie jest zbyt przyjazny kot.
Wyjąłem jakieś cztery miski, do dwóch nalałem wody i podałem psom. Problem był jeden nie miałem żadnej psiej karmy.
Postanowiłem iść do pobliskiego sklepu zoologicznego i kupić.
Zostawiłem zwierzęta z nadzieją, że nic nie rozwalą. Szybko kupiłem karmę i wróciłem do domu, który był cały i zdrowy. Dałem jedzenie psom i kotu.
Gdy wszyscy zjedli średnio wiedziałem co zrobić z psami, są one bardzo przyjazne ale wątpię aby mój ojciec się zgodził je zatrzymać. Bo sądząc po ich wygodzie nie mają właściciela, zapewne zostały wyrzucone na ulicę.
Felix położył się na kocu, który leżał na podłodze z niewidomych mi przyczyn, a oba wielkie psy położyły się obok niego.
Wszystkie zwierzęta spały, a ja nie miałem nic ciekawego do robienia.
Klasycznie włączyłem Netflix'a i zacząłem oglądać film.
W pewnym momencie usłyszałem otwieranie drzwi...
-----------------
703 słówa
-----------------
Witam!
Mam nadzieję, że się spodobał rozdział, jak myślicie kto wrócił do domu? Patrycja z córką czy ojciec?
Pozdrawiam i kc ❤️
Przytulas
(つ≧▽≦)つ⊂(・﹏・⊂)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro