Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Biegałam po dużej zielonej polanie, tarzałam się w wysokiej gęstej trawie i łapałam kolorowe motyle. Lekki wiatr pieścił sierść na moim pyszczku i pomiędzy uszami. Właśnie szykowałam się do skoku na bardzo dużego, biało niebieskiego motyla, wtem usłyszałam melodyjny słodki głos:

-Srebrne Kocię, wstawaj!

I bęc!!! Upadłam pyskiem w trawę!

W jednej chwili zielona łąka pełna fruwających motyli rozpłynęła się w powietrzu, ukazując białą kotkę, Oszronione Futro-moją mamę pochyloną nade mną, liżącą mnie czule po pyszczku i pomiędzy uszami. Byłam zbyt zaspana żeby wstawać, zwykle kociaki nie budziły się tak wcześnie! Udawałam więc, że ciągle śpię, lecz zostawiłam lekko przymrużone oczy by móc obserwować otoczenie. Znajdowałam się w żłobku mojego klanu, Klanu Cienia. Ściany były poprzeplatanymi gałązkami i krzakami i tworzyły zabezpieczenie aby ze żłobka prowadziło tylko jedno wyjście. Nagle przecisnęła się przez nie jedna z karmicielek i potarła łbem Oszronione Futro. Była cała czarna i miała biały koniuszek ogona. Biały Ogon. Była to matka Czarnego Kocięcia, który spał obok mojego legowiska. Miał czarną sierść i białe łapę, podbrzusze oraz końcówki uszu. Był moim najlepszym przyjacielem od kiedy pamiętałam. czarna karmicielka podeszła do niego budząc i liżąc go czule.

-Hej wstawajcie! Tak długo czekaliście na ten dzień! Przecież chyba chcecie być uczniami, a potem wojownikami!

Po tych słowach ja i mój przyjaciel nagle skoczyliśmy na cztery łapy pełni energii. Obydwie królowe zachichotały uważając, by nie zbudzić reszty kociąt.

-Chodźmy! Ciemna Gwiazda zwołuje zebranie! - Powiedziała Oszronione Futro

Pędem wbiegłam z przyjacielem w wyjście tak, że prawie się nie zmieściliśmy, potarliśmy się łbami i nasze oczy się na chwile spotkały, moje jasno błękitne, a jego żółto-złote. Przecisnęliśmy się i wylecieliśmy na polanę, na której stała Wielka Skała. Nigdy nie uczestniczyłam w Zebraniu Klanu, ponieważ uczestniczą w nim tylko koty od uczniów przez wojowników i królowe aż po starszych, no i oczywiście przywódca, zastępca i uzdrowiciel. Małe kotki ze żłobka nie miały celu przychodzić na zebrania, podobno wszyscy tak twierdzą... Ja zawsze chciałam uczestniczyć w takim zebraniu, ale nie wolno mi było wychodzić ze żłobka. Nagle rozległ się męski głos:

-Niech wszystkie koty dość duże by samodzielnie polować przyjdą na Zebranie Klanu pod Wielką Skałę! - To Przywódca stojący na Wielkiej Skale zwoływał zebranie

Nagle na polanę z różnych stron zaczęły wychodzić koty. Było ich bardzo dużo. Trochę się zlękłam i zatrzymałam. A jeśli dostanę jakieś upokarzające imię i wszyscy będą się ze mnie śmiać? A jeśli akurat zachce mi się do toalety? A jeśli zrobię coś czego nie powinnam? Zerknęłam na Czarne Kocię, wyglądał jakby myślał o tym samym. Nagle Oszronione Futro i Biały ogon podeszły do nas i polizały nas między uszami. Od razu poszliśmy pewniejszym krokiem. Gdy podeszliśmy pod skałę, Ciemna Gwiazda odwrócił się do nas i wskazał ogonem na Duży Głaz. Był to duży kamień leżący koło Wielkiej Skały, na którym odbywała się zawsze Ceremonia Ucznia. Wdrapaliśmy się na niego posłusznie i Przywódca zaczął przemowę:

-Oto dwa kocięta, które dzisiaj staną się uczniami. W ostatnich czasach mamy coraz mniej kociąt, a więc też coraz mniej myśliwych do wykarmienia klanu. Na szczęście jednak, Klan Gwiazdy zesłał nam w ostatnich księżycach aż piątkę uczniów, a teraz uczniami zostanie jeszcze dwoje kociąt! Będziemy mieć wiele wielkich wojowników! - Koty zaczęły miałczeć z zadowoleniem. - No dobrze, a więc zaczynajmy. Srebrne Kocię, od dzisiaj jako uczeń będziesz nazywana... - Wypięłam dumnie pierś. - Srebrną Łapą!

Wśród kotów poniosły się wiwaty. Srebrna Łapa! Czułam się dumna ze swojego nowego imienia! Tak bardzo chciałam zostać uczniem, a teraz nie mogłam w to uwierzyć! Teraz nadszedł czas na mojego przyjaciela. Ciemna Gwiazda odezwał się ponownie:

-Czarne Kocię, od dzisiaj będziesz nazywany... Czarną Łapą!

Wiwaty poniosły się ponownie. Czarna Łapa wypiął pierś. Spojrzałam na niego z uśmiechem na pysku, a on odwzajemnił się tym samym. Ciemna Gwiazda znowu przemówił:

-Zwinny Pazurze, czy będziesz szkolić Srebrną Łapę?

Wojownik wystąpił z tłumu:

-Tak, będę! Wyszkolę Srebrną Łapę na godnego wojownika!

Po raz kolejny poniosły się wiwaty, a ja byłam dumna, że moim mentorem będzie tak wielki wojownik. Przecież Zwinny Pazur był znany we wszystkich klanach!
Ciemna Gwiazda ciągnął dalej:

-Tygrysie Serce czy będziesz uczyć Czarną Łapę?

Kolejny wojownik wystąpił z tłumu i stanął obok mojego nauczyciela:

-Tak, Ciemna Gwiazdo! Oczywiście, że będę uczyć Czarną Łapę na wojownika!

-Zatem dobrze! Od jutra zaczniecie trening. Dzisiaj odpocznijcie po wrażeniach i poznajcie swoich nauczycieli lepiej niż tylko z widzenia! Koniec zebrania!

Koty zaczęły się rozchodzić, a ja wraz z Czarną Łapą czekaliśmy na idących w naszym kierunku naszych nowych nauczycieli!

-Ale się cieszę, że moim wojownikiem jest Zwinny Pazur! Ciekawe czego zaczniemy się uczyć najpierw! Ataku z frontu, polowania, tropienia, ataku z zaskoczenia, a może.... -Nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi wpatrujący się we mnie rozmarzonym wzrokiem i zarumieniony Czarna Łapa:

-Dostałaś bardzo ładne imię Srebrna Łapo...-palnął rozmarzony Czarna Łapa

-Yyyy... dziękuję...-odpowiedziałam i poczułam, że też się rumienię

-A więc dobrze! Jutro o świcie spotykamy się przed wyjściem z obozu i... -Zwinny Pazur nie zdążył powiedzieć bo wyręczył go Tygrysie Serce

-...i oprowadzimy was po terenie naszego klanu!

Skierowałam się do żłobka...
-Hej! Srebrna Łapo, gdzie ty idziesz!? W tą stronę jest legowisko uczniów!-usłyszałam chichot Czarnej Łapy

-Ahhh! Nie mogę uwierzyć że już jestem uczniem... Chodźmy!

Poszliśmy do właściwej jaskini. Była inna niż dla kociaków. Tu nie czekały na nas mięciutkie legowiska z liści. Podejrzewałam, że każdy musi zrobić sobie swoje, więc wyszłam, urwałam kilka listków z pobliskiego krzaka i wyścieliłam sobie legowisko. Mój przyjaciel patrząc na mnie zrobił to samo. Nasze miejsca do spania znajdowały się obok siebie w kącie jaskini. Byłam zmęczona, a to dopiero południe! Stwierdziłam, że położę się na chwilę... tylko na chwilkę... zdążyłam jeszcze popatrzeć na Czarnego, który właśnie ziewał leżąc na swoim posłaniu... i zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro