Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[26]



YOONGI:

- Nie, nie zostawię cię. Zasługujesz na wszystko co najlepsze, Yoongi. I nie wmawiaj sobie, że jest inaczej. Kocham cię i to się nie zmieni... nikt i nic tego nie zmieni. Zapamiętaj to sobie dobrze. A jeżeli ty mnie nie chcesz będziesz musiał mnie sam wyrzucić. Ja się stąd nie ruszam.

Patrzyłem na siedzącego Jimina z szeroko otwartymi oczami i przyjemnym ciepłem w sercu. Jest pierwszą osobą, dla której jestem kimś więcej niż ćpunem, czy partnerem do seksu. Jest pierwszą osobą, która uważa, że zasługuję na jakiekolwiek dobro. Chce ze mną być pomimo moich wad i chyba... prawdopodobnie... uzależnienia od prochów. 

Przyznaj się sam przed sobą, Min.

Za dużo bierzesz.

Ludzie nie biorą codziennie.

Kilka razy dziennie.

A ty tak.

I nie chcę, żeby Jiminnie musiał poświęcać swój anielski charakter na rzecz mojego, diabelskiego.

- A- ale powinieneś mieć kogoś...

- Ciebie. Chcę ciebie – przy tej wypowiedzi Jimin tupnął nogą, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu po tym rozbrajającym geście.

- Kurwa, tak mocno cię kocham. Chcę z tym skończyć, Jiminnie. Z dilerami, z biciem się, z... 

Zaciąłem się i wziąłem głęboki oddech. Nie wiem, czy to się uda. Nie wiem. Ale chcę pokazać mu jak bardzo mi na nim zależy.

- ...z towarem. Dla ciebie – jego uśmiech utwierdził mnie w tym, że warto spróbować - ale już nigdy mnie tak nie strasz, przysięgnij – dodałem stanowczym tonem.

Jimin podniósł się i szybkim krokiem podszedł do mnie. Grzecznie zapewnił mnie, że takiej akcji już nie powtórzy, a następnie postanowił mnie trochę podrażnić swoim językiem sunącym po ustach. 

Ułożyłem dłonie na jego biodrach i przysunąłem go do siebie.

Mam swojego anioła.

Kto by pomyślał, że piekło w końcu dosięgnie nieba?

Obserowałem go jeszcze kilka sekund po czym pochyliłem, by w końcu połączyć nasze usta.

Zauważyłem jednak, że mój Jiminnie się zawahał. Spuścił głowę, dzięki czemu stykaliśmy się czołami.

- Yoongi...

Coś jeszcze zrobiłem nie tak? 

- Czy wcześniej ty... możliwe jest, że...

O co on chce zapytać?

- Czy to ja byłem pierwszym chłopakiem, którego pocałowałeś? – Jimin popatrzył mi głęboko w oczy, a ja poczułem nieprzyjemne ukłucie w żołądku.

Przypomniałem sobie dziwne wydarzenie z ławki opodal dziecińca, które utwierdziło mnie w swojej orientacji seksualnej.

Hoseok.

Powiedział mu.

Skąd wie, że Jimin ma ze mną kontakt?

Jeśli Jimin wspomniałby coś o mnie przy Jiyongu i reszcie, prawdopodobnie by tego nie przeżył.
Muszę wiedzieć.

- Jimin, na jaką przysługę umówiłeś się z Jungiem? 

Jiminnie przyjaźni się z Chanyeolem. 

Chanyeol jest chłopakiem Baekhyuna.

Hoseok pragnie Baekhyuna.

Źle. Naprawdę, cholera, niedobrze. 

- Nie wiem... Nie powiedział mi jeszcze czego dokładnie chce, ale... - Jimin lekko zmarszczył brwi i popatrzył na mnie uważnie – Yoongi, dlaczego to właśnie o nim pomyślałeś, gdy zadałem ci to pytanie?

Przełknąłem ślinę i opuściłem głowę. Nie chciałem się przyznawać, że to własnie Hoseok był pierwszym chłopakiem, z którym się całowałem i że to on pomógł mi odkryć mój biseksualizm. Ale nie mogłem również skłamać, to nie w moim stylu. Zawsze twierdziłem, że szczerość do bólu jest moim atutem.

Ale nie kiedy mogę sprawić ból komuś, na kim mi zależy.

Teraz oddałbym praktycznie wszystko, żeby to Jiminnie był tym facetem, który jako pierwszy wzbudził we mnie pożądanie. Postanowiłem nadal milczeć gapiąc się w podłogę. 

Tchórz.

Poczułem, że Jimin odsuwa się ode mnie.

Nie dziwię się, najchętniej sam bym się odsunął.

- Rozumiem, że to prawda – usłyszałem jego smutny głos, ale nie miałem odwagi jeszcze podnieść głowy – kazał ci przekazać, że nieźle całujesz. Chyba już pójdę.

Po ostatnim zdaniu szybko podniosłem głowę i chwyciłem mocno jego rękę.

- Jimin, nie. Nie pozwolę, żeby przez tego idiotę... eh... - kompletnie nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc postanowiłem, że jednak będę szczery. W ten właściwy sposób.

- Tak, to prawda – po moich słowach tym razem on skierował wzrok na podłogę – J-hope jest nienormalny i oboje o tym wiemy, Jiminnie. Zanim prochy już do reszty wyżarły mu zdrowy rozsądek, był mi najbliższy w całej paczce. Od początku liceum się dogadywaliśmy, bo mamy podobne charaktery, ale przysięgm ci, że nigdy nie mógłbym pocałować go z własnej woli. 

Jimin popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.

- Eh... Zrobił się z niego lekki psychopata. Pobił Baekhyuna, Jimin – czerwonowłosy lekko się spiął, ale nie dałem mu dojść do słowa –ja kiedyś wspomniałem mu tylko coś o swojej niepewności co do orientacji, a on mnie pocałował tylko po to, żeby pomóc mi się odnaleźć. Omal go nie pobiłem, ale obiecałem, że tego nie zrobię. W sumie... wyszło mi to na dobre, kochanie.

Zbliżyłem się ostrożnie, a gdy zobaczyłem, że Jimin się nie odsuwa, chwyciłem jego dłoń. Drugą zaś uniołem jego podbródek tak, by patrzył mi w oczy.

- Może to jego całowałem przed tobą, ale musisz wiedzieć, że żadne wcześniejsze pocałunki nie były tak idealne jak te z tobą, Jiminnie – wyszeptałem. 

Taka jest prawda. Każdy pocałunek z nim jest inny. Każdy wyraża inne emocje. Jest radość, pożądanie, miłość, ale często pojawia się również troska, poświęcenie i... bezinteresowność.

Każdy pocałunek jest inny, a jednak tak samo idealny. I przede wszystkim... nie jest pusty, tylko przepełniony uczuciami.

Jiminnie zarumienił się pięknie na moje słowa, ja przytuliłem go mocno do siebie. 

Trzymam w rękach swojego anioła.

Swoją nadzieję.

Swój cały świat.

- Przepraszam, ja nie wiem czemu tak zareagowałem – odwzajemnił mój uścisk - ostatnio jestem dość pochopny w swoich działaniach i nie myślę nad tym co mówię. 

- To ja przepraszam, że jestem powodem takich twoich reakcji.

Przysługa.

Jimin. Chanyeol. Baekhyun. 

- Jiminnie, co dokładnie powiedział ci Hoseok o tej przysłudze? – nie mogłem odpuścić tego tematu.

Teraz nie tylko mój chłopak jest zagrożony, ale również mój przyjaciel i jego chłopak. A ten drugi już szczególnie. Nie rozumiem zachowania Hoseoka. Gdy wtedy, ze 2 lata temu naćpał porządnie Baekhyuna i zaciągnął go do łóżka, chwalił się nam tym za każdym razem pod jego nieobecność. Od tamtej pory ich relacje na chwilę trochę się ochłodziły, ale koniec końców wszystko wróciło do normy. 

Nie spodziewałem się jednak, że Jungowi nie minęła chęć na Byuna. Mogę pozwolić sobie nawet na podejrzenie, że niestety nawet się zwiększyła. Możliwe, że to dlatego, że Baekhyun znalazł sobie porządnego chłopaka i tym samym porzucił seks bez zobowiązań. A to oznacza, że Hoseok automatycznie stracił łatwy cel. 

- Emm... no mówił coś, że kiedyś będzie czegoś chciał... no i mam się na to zgodzić bo... jaknietomogętegopożałować – ostatnią część wypowiedzi wymruczał niewyraźnie.

- Bo co? Jimin, musisz mi powiedzieć – odsunąłem się lekko by popatrzeć mu w oczy.

- Eh... mówił coś o jakiś typach, że niby gorsi od G-Dragona... Ale Yoonnie, przecież to tylko jedna mała przysługa, prawda? Chyba nic nam nie grozi.

Przejechałem ręką po twarzy. 

A spróbuj opieprzyć Jiminniego, Min.

Zrobił to dla ciebie.

To twoja wina.

Pomóż Baekhyunowi.

Gdyby nie ty i twoje pieprzone proszki, nie było by takiej akcji.

Jimin by nie chciał tabletek.

Nie poszedłby do Hoseoka.

Nie byłby mu nic winny.

- Słuchaj mnie uważnie, Jiminnie – starałem się mówić spokojnym tonem, jednak przyznam, że czułem lekki stres – musisz porozmawiać o tym z Chanyeolem, rozumiesz? Powtórzysz mu dokładnie to, co powiedział Jung, jasne? I przekażesz mu, że to ja kazałem ci powiedzieć to wszystko.

BAEKHYUN:

- Zawarłem umowę z Hoseokiem i... chyba możecie być w dużym niebezpieczeństwie.

Gdy usłyszałem słowa Jimina w jednej sekundzie zerwałem się z łóżka.

- Co ty powiedziałeś, kretynie? - warknąłem stając na przeciwko niego.

Jimin cofnął się o krok, a ja poczułem jak moje ciało zaczyna się trząść ze strachu i wściekłości.

- Jaką kurwa umowę?! - powoli przestawałem nad sobą panować, ponieważ powróciły do mnie wspomnienia z tamtej nocy, kiedy Hoseok mnie naćpał, pobił, a następnie... oznaczył.

- Mów, idioto! - popchnąłem przestraszonego Jimina i zaraz po tym poczułem, że Chanyeol łapie mnie za ramiona i mocno do siebie przyciąga.

-Skarbie, uspokój się, proszę cię - nie rozumiałem dlaczego jego ton był taki spokojny - pozwól mu wyjaśnić. Jiminnie, od początku.

Gdy czerwonowłosy zaczął odpowiadać nam całą historię, nie wiedziałem, czy powinienem śmiać się czy płakać. Słuchałem tego, jak poszedł do dziupli z jakimiś dwoma podejrzanymi typami, jak spotkał G-Dragona, a potem Junga. Jak Hoseok wypytywał go o przyjaźń z Chanyeolem, a potem łaskawie pozwolił mu być winnym przysługę za głupie prochy. 

Gdy skończył swoją opowieść wyrwałem się z uścisku mojego chłopaka, by usiąść na łóżku z twarzą schowaną w dłoniach i czekać na jego reakcję.

- Jak mogłeś się na to zgodzić, Jimin? – poczułem jak Chanyeol siada obok mnie i obejmuje - Hoseok to największe ścierwo jakie chodzi po ziemi i powinieneś wiedzieć, że zawieranie z nim jakiejkolwiek umowy nie skończy się dobrze. Skrzywdził już raz Baekhyuna... i widać, że ma ochotę zrobić to jeszcze raz, wykorzystując ciebie.

Czułem coraz większą frustrację. Jakim prawem stałem się przedmiotem jakiejś chorej gry?! Dlaczego ten idiota zgodził się na jakąkolwiek przysługę dla Junga?! Podniosłem wzrok na zestresowanego chłopaka.

- Ja chciałem... chciałem tylko stać się taką osobą, której Yoongi chce...

Nie wytrzymałem i gwałtownie się podniosłem by zaraz znaleźć się tuż przed nim.

- Nie mogę tego słuchać! Jesteś żałosny, Park! – szturchnąłem go palcem w ramię - nie możesz spełnić żadnej przysługi i mam w dupie to co się z tobą stanie jak odmówisz!

Chanyeol w jednej sekundzie znalazł się między nami chwytając moje obie ręce.

- Baekhyun, spokojnie. Poradzimy sobie z tym, tylko... - nie dokończył ponieważ Jimin odepchnął go na bok.

- Ja tylko chciałem być dla niego idealny! – popchnął prowokacyjnie moje ramiona, a ja już miałem uderzyć go za to w twarz, kiedy nagle usłyszałem dźwięk otwierania drzwi.

- Hyung? Co się tu odpieprza?

- Jimin! – Suga wybiegł zza zdziwionego Sehuna i objął czerwonowłosego.

Popatrzyłem z wyższością na pozostałą dwójkę moich przyjaciół. Luhan szeroko otworzył usta na widok Yoongiego trzymającego w ramionach Jimina, natomiast Sehun... Sehun wyglądał na usatysfakcjonowanego.

- Wiedziałem – wzruszył obojętnie ramionami.

- Dobra, dobra, koniec ludzie. Mamy poważny problem do rozwiązania – Chanyeol zabrał głos, a wszyscy w pomieszczeniu skierowali na niego swoje spojrzenia – musimy znaleźć sposób, by ura...

- CHAAANIEEE, SZUKAAAMY CIĘ – usłyszałem głupawy ton i zebrało mi się na wymioty.

Jeszcze jego tu, kurwa, brakowało.

Przez próg drzwi z szerokim uśmiechem wmaszerował Jongin ciągnąc za sobą... 

Zelo. 

- Spierdalajcie obydwoje z mojego pokoju! – warknąłem, a Chanyeol stanął tuż przede mną odcinając Jonginowi jakikolwiek dostęp do ewentualnego uszkodzenia mojego ciała.

- Kai, przymknij się na chwilę. Mamy teraz ważną sprawę na głowie i trzeba jak najszybciej się nią zająć.

- Co się stało, Yeoś? – usłyszałem fałszywą troskę w głosie niebieskowłosego i skrzywiłem się – mogę pomóc. Wiesz, że umiem się dogadywać z ludźmi – uśmiechnął się serdecznie.

- Miło z twojej strony, Zelo...

- Nie potrzebuję twojej pomocy– prychnąłem przerywając wypowiedź Chanyeola zanim zgodził się na propozycję swojego byłego – chyba, że chcesz żeby ci obili ryj. Nic mu nie mów, Chan.

- Grzeczniej do mojego przyjaciela, mendo – warknął Kai w moją stronę.

- Moment, chwila! – Sehun stracił cierpliwość – jaki ryj? Kto obije? O co do cholery chodzi?

- To moja wina... - zaczął cichym głosem Jimin – bo ja poszedłem do...

- G-Dragon i reszta wiedzą, że żyję – przerwał mu Suga – Hoseok trzyma z nimi. Jimin znalazł się przeze mnie w nieodpowiednim miejscu i czasie i... Jung go przechytrzył. Teraz będzie chciał z jego pomocą jakoś usunąć Chanyeola i mieć Baekhyuna tylko dla siebie. 

- Zamknij się! – wrzasnąłem czując jak moje oczy zapełniają się łzami.

To był dla mnie bardzo drażliwy temat. Ile razy słyszałem nazwisko Jung przypominałem sobie tamtą noc i czułem się jak nic nie warta zabawka w rękach psychopaty. Nie miałem najmniejszej ochoty, żeby ktokolwiek wiedział lub o tym wspominał. Czułem wstyd i strach. Cholerny strach.

- Co, do cholery? Usunąć Chanyeola? Co to za psychol ten Hoseok? – znowu zrobiło mi się niedobrze, gdy usłyszałem głos Zelo.

- A ty co?! Farba do włosów wyżarła ci mózg, że jeszcze nic nie zakumałeś? – warknąłem do niego ignorując Chanyeola, który starał się mnie uspokoić.

- To wszystko twoja wina, Min! Jakbyś tyle nie ćpał to ten twój chłopiec by nie leciał po prochy i nie obiecywał oddać mnie w zamian! – wykrzyczałem w stronę Yoongiego, który z kamienną twarzą stał obok Jimina.

- Wszyscy macie mnie w dupie! Mogliście mnie wtedy nie szukać! – wrzasnąłem ostatni raz i wypadłem z pokoju ze łzami na policzkach. 

Nie miałem już siły. Teraz nie tylko moi przyjaciele wiedzą o tym, że Hoseok może zrobić ze mną co ze chce, ale moi wrogowie również. Jongin już pewnie pokłada się ze śmiechu mówiąc, jak to bardzo mi się należało za wszystkie lata bycia szmatą. A Zelo zapewne mu przytakuje.

Jestem skończony.

Może w ogóle powinienem już sam się oddać w ręce Junga.

- Baekhyun! Zatrzymaj się, Baek! – kiedy byłem już prawie przy schodach usłyszałem wołanie Chanyeola.

Niechętnie zwolniłem kroku, żeby po paru sekundach dać mu się mocno złapać.

Nie wypuszczaj mnie już do tego chorego świata.

- Skarbie... Nie płacz, proszę cię – szepnął i delikatnie otarł moje łzy – obiecuję, że to wszystko się jakoś...

- Ej, księżniczko – usłyszałem głos Kaia i odwróciłem wzrok w głąb korytarza gdzie zobaczyłem...

Całą szóstkę zmierzającą w moim i Chana kierunku. Na przedzie szedł Jongin z Zelo, a zaraz za nimi Jimin za rękę z Sugą. Z tyłu dostrzegłem jeszcze Luhana i Sehuna.

- Każdy z nas nienawidzi J-hope'a za to co ci zrobił – kontynuował blondyn podchodząc bliżej – i każdy z nas pomoże Jiminowi... 

Zauważyłem, że Yoongi dość mocno uderzył go w ramię, co nawet wywołało mój słaby uśmiech.

- Yh, znaczy tobie i Jiminowi. 

- Razem na pewno coś wykminimy! – zawołał Zelo, a ja dyskretnie przewróciłem oczami.

- No patrz, hyung, jaki teamwork – mruknął Sehun – zaraz się porzygam od tego cukru... aissh, Lu!

Nie wytrzymałem i wybuchłem krótkim śmiechem ścierając resztkę łez z policzków.

Nie wierzę, że dwa światy, które nigdy nie miały i wydawałoby się, że nie mogą mieć nic wspólnego, mają zostać teraz połączone we wspólnej sprawie. 

I to bezinteresownie.

CHANYEOL:

Mocniej przytuliłem do siebie Baekhyuna i złożyłem na czubku jego głowypocałunek. 

Ostatnio coraz bardziej pragnąłem go dotykać, więc dyskretnie wsunąłem niecozimną dłoń pod jego koszulkę i dotknąłem nią ciepłych pleców niższego.

Jak tylko moja dłoń przesunęła po jego plecach, podskoczył i pisnął zaskoczony.

- BOŻE, ZIMNY JESTEŚ! 

Zaśmiałem się cicho i zauważyłem, że wszyscy obecni na korytarzu przyglądają się nam z zaciekawieniem.

- No co? To tak dziwne, że dotykam mojego chłopaka? - zapytałem zgromadzonych i przewróciłem oczami.

- Dziwne jest to, że Byun piszczy przy tym jak dziewczynka - jak zwykle Jongin powiedział coś zanim zdążył pomyśleć, ale chwilę później wszyscy otrzymaliśmy godną Baekhyuna odpowiedź.

- Chanyeol przynajmniej potrafi sprawić, żeby chłopak piszczał, a nie to co ty- prychnął pod nosem, a Jongin zakrztusił się śliną. 

Na szczęście zanim między tą dwójką nawiązała się kłótnia, Oh zabrał głos.

- Dobra, fajnie było pogadać z wami jak z ludźmi, a nie zwierzętami, ale spadamy. Baek, teraz my zajmujemy pokój - najmłodszy chwycił Luhana za rękę i pociągnął go w stronę pomieszczenia.

- PODRZUCIĆ WAM GUMKI? - zadarł się na pół akademika Jongin.

Machający energicznie chłopak z oczami jelonka zrobił się cały czerwony na twarzy, lecz zanim zdążył powiedzieć cokolwiek, Sehun zamknął za nimi drzwi.

Zelo wraz z Kaiem przybili sobie piątkę i zaczęli się głośno śmiać. Niebieskowłosy zawiesił się na ramieniu Kima i próbował uspokoić swój oddech, następnie uważnie popatrzył na złączone dłonie Jimina i jego chłopaka.

Nie było dla mnie tajemnicą, że czerwonowłosy od lat nie przepada za Junhongiem. Ta dwójka była od siebie zupełnie inna i to zapewne przez różnicę charakterów nigdy nie potrafili się ze sobą dogadać.

I możliwe, że przez to, że Jimin uważa, że Zelo zdradził mnie na jednej imprezie. 

- O, Jiminnie! Mini Jiminnie - niebieskowłosy zaśmiał się ze starego przezwiska Jimina - jak będziesz chciał, to możesz iść z nami na kręgle - popatrzył przez ułamek sekundy na Sugę - stary skład, ziom - uśmiechnął się szeroko.

Widziałem jak dłoń Mina zaciska się mocniej na tej Jimina, a ten drugi skrzywił się na słowa Junhonga, który miał w zwyczaju śmiać się z jego niskiego wzrostu.

- O właśnie, zapomniałem wam powiedzieć! – zawołałem - Yoongi? - chłopak spojrzał na mnie wyczekująco - oczywiście jesteś mile widziany, a szczerze mówiąc... to nie mogę się doczekać aż skopię ci dupę w kręgle.

-Twój kolega chyba sobie nie życzy mojej obecności - machnął głową w stronę Zelo.

- Ah tak? - wszyscy spojrzeli na mnie ciekawi rozwoju sytuacji - nie wiedziałem, że tak bardzo boisz się mnie i swojej porażki - Suga zmrużył oczy i mordował mnie wzrokiem, z czego byłem niezmiernie zadowolony.

To było jak płachta na byka. Wiedziałem, że o ile wcześniej Jimin wahał się podjąć jakąkolwiek decyzję, tak teraz Suga mi nie odpuści.

- Zniszczę cię, stary - odpowiedział i uśmiechnął się cwaniacko, a Jimin odetchnął zrezygnowany, a następnie pociągnął swojego chłopaka za rękę, aby ten zwrócił na niego swój wzrok.

- Dobra, my z Jiminiem też będziemy się zbierać. Idziemy coś zjeść -powiadomił nas czarnowłosy.

Na słowa o jedzeniu humor czerwonowłosego zmienił się natychmiast.

- O tak, tak. Mam ochotę na burgera, Yoonnie! Pójdziemy na burgery? Proszę, proszę, proooszę! - Jimin zaczął skakać w miejscu przed Minem, a potem spojrzał na niego, przygryzając przy tym wargę.

Hah, wpadłeś Suga. 

- Nie radzę mu odmawiać, Min - powiadomiłem chłopaka mojego przyjaciela- to się możę źle skończyć.

Jimin nie lubił kiedy mu się cokolwiek odmawiało. Przez lata gimnazjum i liceum musiałem się z nim wymieniać moimi kanapkami, które robiła mi mama, a on w zamian dawał mi swoje kupne. Kiedy raz mu odmówiłem skończyło się to godzinnym wyciąganiem przeróżnych warzyw z moich włosów, a dodatkowo oboje chodziliśmy głodni przez cały dzień. 

- Sam bym zjadł burgera... - usłyszałem cichy głos Sugi, a Baekhyun prychnął pod nosem.

- Przecież ty nienawidzisz...

- Dobra, idziemy, cześć - Yoongi w ekspresowym tempie znalazł się z Jiminem koło windy, a chwilę później zniknęli za jej drzwiami.

Spojrzałem na Baeka, który wpatrywał się we mnie i całkowicie zapominając oobecności Jongina i Zelo, nachyliłem się aby go pocałować.

- NO TO CO PORABIAMY, GOŁĄBECZKI? - wrzasnął Kai w momencie, kiedy już miałem połączyć nasze usta.

Westchnąłem i oparłem swoje czoło o to niższego. Kochałem chłopaków jak braci, ale chciałem spędzić z Baekiem trochę czasu sam na sam po dzisiejszych wydarzeniach, więc mogliby...

No po prostu niech sobie gdzieś pójdą. 

- Wybacz Jongin, ale już mam plany - odpowiedziałem nadal wpatrując się wswojego chłopaka, który odwzajemniał moje spojrzenie z delikatnym uśmiechem natwarzy - weź Namjoona i pokażcie Zelo okolicę.

- Ale przecież już wczoraj...

- Oh, no idźcie do baru, my do was potem dołączymy, okej? 

- No, okej, okej - blondyn zaczął się wycofywać i wpadł na Zelo - cholera jasna! Rusz się, a nie stoisz jak słup, nie słyszałeś? Idziemy na piwo! Nie ma to jak popołudniowe piwko, co nie? Ja cię nauczę naszego stylu życia - położył ramię na barkach niebieskowłosego i powoli opuścili piętro.

- To może dokończymy, skarbie? - nachyliłem się nad Baekhyunem i przymknąłem powieki gotowy do pocałunku. 

Nagle poczułem mocne szarpnięcie, a kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że ten ciągnie mnie w kierunku windy. 

- Chodziło ci o dokończenie serialu, kochanie? Boże, tak się cieszę, Channie! –pisnął.

Mała bestia.

Kątem oka zauważyłem na jego twarzy rumieńce, ale postanowiłem tego nie komentować. Nie kiedy miałem w głowie pewien plan.

- Oczywiście, że o to, mój jedyny i najwspanialszy chłopaku - na moje słowa Baekhyun zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy i przekręcił ją w drugą stronę. 

Słodko.

Kiedy już znaleźliśmy się w moim pokoju, odetchnąłem z ulgą, że Jongin postanowił mnie posłuchać i razem z chłopakami wyszli do baru. 

Baek postanowił od razu dobrać się do leżącego na biurku laptopa i ekspresowo uruchomił przeglądarkę, aby włączyć kolejny odcinek tego głupiego serialu. Podszedłem do niego powolnym krokiem i ułożyłem dłonie na jego biodrach.

- Hmm... możliwe, że jednak nie chodziło mi o dokończenie serialu, skarbie -wyszeptałem mu do ucha, a po przygryzieniu jego płatka, zacząłem składać pocałunki na jego szyi. 

Tak jak się spodziewałem, przez jego ciało przeszedł dreszcz, który utwierdził mnie w tym, że mojemu chłopakowi podobają się moje działania. 

- Mmh, a mi chodziło o dokończenie serialu - powiedział szybko, chwycił laptopa w ręce i korzystając z mojego zdezorientowania pobiegł z nim na łóżko.

- Baekhyun, oglądanie tych bzdur to tracenie cennego czasu, który można wykorzystać w inny sposób, nie sądzisz? - powiedziałem z lekką chrypką i zacząłem iść w jego stronę z delikatnym, chytrym uśmieszkiem.

- W jaki sposób? Ostrzegam po raz kolejny, Chan. To nie są bzdury - mruknął, a ja o mało nie wybuchnąłem śmiechem na jego poważny ton.

- Ciekawszy i hm... przyjemniejszy - powiedziałem i usiadłem na łóżku przed znajdującym się, na nim chłopakiem - na pewno będzie to bardziej ekscytujące od twojego ukochanego serialu więc... odłóż laptopa, Baekkie.

- No nie wiem czy istnieje coś bardziej ekscytującego, niż Damon Salvatore -powiedział pod nosem dalej pisząc coś na klawiaturze.

ŻE CO PROSZĘ?!

- Coś ty powiedział? Bo chyba się przesłyszałem - popatrzyłem na niego groźnie, jednak on nie zwracał na mnie nawet uwagi. 

- No, Damon Salvatore - powiedział jakby to było oczywiste - przecież to dupa! 

- D-dupa? - powtórzyłem i czułem, że zaraz coś mu zrobię. 

- Zobaczymy - mruknąłem pod nosem.

Wyciągnąłem rękę i zamknąłem trzymanego przez Baekhyuna laptopa.

- EJ! 

- Ja ci zaraz pokażę, że istnieje coś lepszego od tego emo wampira.

Chwyciłem laptopa, upuściłem go z niewielkiej wysokości na ziemię i przysunąłem się do srebrnowłosego. Popchnąłem go tak, aby położył się na łóżku, a sam zawisnąłem nad nim.
Chłopak otworzył szeroko oczy i lekko się zarumienił, a ja miałem cholerną ochotę, sprawić żeby moje działania jeszcze bardziej go zawstydzały.

- Chanyeol, co... co ty robisz?

- Wykorzystuję mój czas w lepszy sposób, niż na jakieś tam seriale, Baekkie.

Połączyłem nasze usta, nie dając chłopakowi szans na odpowiedź. Szok spowodowany moim ruchem, szybko zniknął i po chwili mój pocałunek został odwzajemniony. Poczułem, że z lekkim wahaniem wplótł swoje dłonie w moje włosy, mocniej mnie do siebie przyciągając i pociągając za nie co jakiś czas. Jedną rękę umieściłem na jego udzie i mocniej je ścisnąłem. Cichy jęk, który wypłynął z ust chłopaka pozwolił mi na pogłębienie pocałunku, w czasie kiedy dłoń dalej gładziła jego udo. Czułem, że temperatura w pokoju podskoczyła o kilka stopni. Przerwałem pocałunek i wsłuchiwałem się w nasze przyśpieszone oddechy. 

- Cholernie mi gorąco - wyrzuciłem z siebie, ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją za siebie.

- Mi też, Channie – wpatrywał się w mój nagi tors.

Nie mogłem zostać obojętny na jego słowa, więc od razu pozbyłem się jego górnej części garderoby. Z powrotem nachyliłem się nad nim, zacząłem całować jego szyję i jeździć po niej językiem. Jęki i westchnięcia Baekhyuna jeszcze bardziej motywowały mnie do dalszego działania. Przesunąłem dłoń na jego krocze i zacisnąłem nią na nim powodując tym jego dość głośny jęk. Chłopak mocno wbił paznokcie w moje ciało i przejechał nimi po moich plecach. Wiedziałem, że obaj byliśmy już wystarczająco podnieceni, więc po połączeniu z powrotem naszych ust, odpiąłem guzik jego spodni i zabrałem się za odsuwanie rozporka.

Usłyszałem dość mocne uderzenie o szafkę.

- Kurwa mać - szybko przerwałem pocałunek i nie zmieniając swojej pozycji obejrzałem się za siebie.

Zabiję go.

- Nie przeszkadzajcie sobie, ja chcę tylko popatrzeć i podłapać nowe pomysły - powiedział Jongin, a ja zacząłem się zastanawiać czy zamordować go teraz czy potem.

- Co się dzieje? Czyj to... głos? - zapytał Baek, oddychając przy tym szybko.

- Księżniczka już tak podniecona, że nawet mnie nie rozpoznaje, huh? 

Nie wiem co Jongin sobie myślał, ale właśnie wydał na siebie wyrok śmierci. 

- Co ty powiedziałeś?! - srebrnowłosy zepchnął mnie z siebie i zerwał się złóżka. 

- Niezła klata, Byun - kontynuował blond debil.

Baekhyun szybkopodniósł leżącą na ziemi koszulkę i włożył ją rumieniąc się przy tym.

- Jongin...- zacząłem jednak mój chłopak mnie uprzedził.

- Chanyeol, masz pięć sekund, żeby go stąd wyrzucić - powiadomił mnie lodowatym tonem mój trzęsący się ze złości chłopak.

5

- Jongin, wyłaź! No już! - wstałem, machnąłem na przyjaciela, ale na wszelki wypadek zacząłem iść w jego stronę, aby jakby co wywalić go z pokoju.

Potem się z nim rozliczę.

- Nie dacie popatrzeć? - zapytał prowokacyjnie.

4

- Przestań i idź już sobie, psycholu! 

- Nie.

- Tak!

3

- Nie.

- Cholera jasna, TAK!

2

- To ja stąd wyjdę - powiadomił Baekhyun i ruszył w naszym kierunku 

1

- Nie! – krzyknąłem, a następnie chwyciłem Jongina za kark. 

Drugą ręką otworzyłem drzwi i wywaliłem go za nie. Szybko zamknąłem je z powrotem i przekręciłem klucz. 

- Już, po sprawie - zbliżyłem się do mojego chłopaka i zacząłem popychać go w stronę łóżka - to na czym my to...

- NAPRAWDĘ NIE ZAMKNĄŁEŚ DRZWI NA KLUCZ?! – jego wybuch nieco mnie zaskoczył,więc odsunąłem się na bezpieczną odległość.

- Yyy... musiałem zapomnieć, skarbie, ale nie denerwuj się, hah, złość piękności szkodzi, prawda? - nerwowo przeczesałem włosy.

Jeśli Jongin dzisiaj umrze, to ja będę martwy zaraz po nim.

- Jeśli chcesz...- postanowiłem znowu zbliżyć się do paszczy lwa - ...to mógłbym pomóc ci o tym zapomnieć.

- Chyba żartujesz - prychnął - teraz sądzę, że to świetny czas na serial -popatrzył na mnie groźnie, odwrócił się i wypinając do mnie tyłem podniósł z ziemi rzuconego tam wcześniej laptopa. 

Mocno zacisnąłem dłonie w pięści.

- Ty mała, wr... - spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

– Eem, mała, kochana, tylko moja księżniczko. Oczywiście, że oglądniemy, tak? Tak, to chciałem dokładnie powiedzieć – westchnąłem.

Mała, wredna, doprowadzająca mnie do szału i kusząca na każdym kroku złośnica.

- Hm, tak myślałem - dumnie podniósł podbródek i uruchomił laptopa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro