Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[22]

BAEKHYUN:

Chanyeol opuścił mój pokój chyba koło 11. Nie wiem dokładnie, bo nie chciało mi się podnosić z łóżka, żeby ogarnąć, która godzina. Czułem się tak wyspany i szczęśliwy, że wszystkie głupie myśli dotyczące naszej relacji jakoś wyleciały mi z głowy po wczorajszym wieczorze i dzisiejszym poranku. Byłem mu wdzięczny, że został ze mną i wolał męczyć się we dwójkę na ciasnym łóżku niż wrócić do swojego. Całą noc spokojnie spałem i nawet nic mi się nie śniło. Ostatnimi czasy bałem się nawet swoich snów. Bałem się, że może się z nich pojawić Jung.

Kiedy w końcu udało mi się wstać od razu chwyciłem telefon i zamówiłem jakieś jedzenie. Akurat gdy wyszedłem z łazienki dostawca zapukał do drzwi. Wręczyłem mu gotówkę i grzecznie podziękowałem. Dosłownie 10 sekund po nim do pokoju weszli Luhan i Sehun.

- O Jezu, KFC, ekstra! Umieram z głodu – zajęczał młodszy i od razu wyrwał mi torbę z jedzeniem rzucając się na swoje łóżko.

- Oddaj mi to, albo nikt nie zamorduje cię lepiej niż ja.

Gdy zorientowałem się co powiedziałem wybuchłem głośnym śmiechem ignorując zdziwione twarze przyjaciół.

- Co ty gadasz, Baek? – zaśmiał się Luhan.

- A nie no... - nadal nie mogłem się przestać śmiać. Dziś mam zdecydowanie dobry humor – to tytuł filmu. Musiał mi się wbić do głowy.

- Yy... to chyba słaby ten film – zawołał kpiąco Sehun, a ja rzuciłem się na niego wyrywając otwarty już pakunek.

- Kurwa, Byun! Uwaliłeś mi koszule sosem, kretynie!

- Grzeczniej do hyunga, smarku.

- Wal się – prychnął - Luhan, da się to sprać?

Już poraz drugi w ciągu pięciu minut parsknąłem śmiechem. Sehun mnie czasami rozbrajał. Mała złośliwa hiena, która czasami jest nieporadna jak dziecko.

- Da się, idź do łazienki i to zapierz w umywalce – Luhan również wydawał się rozbawiony.

Maknae zniknął w łazience, a ja zadowolony ze swojego zwycięstwa rozwaliłem się na jego łóżku i jadłem.

- Nauczyłeś się już na zdawki? – Luhan usiadł wygodnie na moim łóżku.

- Prawie – odparłem z pełnymi ustami – znaczy trochę umiem. No prawie trochę.

- Nie nauczyłeś się, co nie?

- No nie. ALE DZIŚ SIĘ NAUCZĘ. Na pewno. Dziś nigdzie nie idę, no i nie wpuszczę Chana do pokoju. Dziś randka z marketingiem.

- Jakbyś się nauczył to byśmy mogli dziś wyskoczyć na piwo – westchnął Luhan – Yoongi nie chce iść, ma już jakieś plany.

Może z Jiminem?

Ciekawe kiedy się franca przyzna.

- No sory, Lu... muszę to zaliczyć. Nie będę się prosił ojca o hajs na kolejną poprawkę. Gdzie w ogóle chcieliście iść?

- Nie no spoko, najwyżej pójdziemy sami. Nie chce mi się dziś siedzieć w aka. Myślałem o jakimś barze, bo nie chce mi się tańczyć.

Obydwoje popatrzyliśmy w stronę łazienki, której właśnie pojawił się półnagi Sehun i zaraz udał się do swojej szafy poszukać czystej koszulki.

- Sehun! Ubierz się, nie jesteśmy sami! – zwróciłem uwagę na krzyczącego Luhana i poraz trzeci wybuchłem śmiechem w reakcji na jego zaczerwienione policzki.

- Lu, spokojnie, jesteśmy współlokatorami, często mam taki widok – powiedziałem prowokacyjnie starając się pohamować śmiech.

- Baekhyun! – Luhan nienaturalnie zapiszczał ciskając we mnie poduszką.

Nadal głośno się śmiejąc położyłem się twarzą w materac.

- Ale śmieszne, wiesz!

- Lu, ale mu się dajesz prowokować. Już się ubieram – usłyszałem głos Sehuna – chciałbyś taki widok częściej, co Baek?

- Weź, dopiero jadłem, nie chcę zwrócić – podniosłem się z powrotem do siadu ocierając łzy z kącików oczu.

- To idziesz z nami na to piwo? Myślę, że pójdziemy do Jiong. Dawno tam nie byłem, co ty na to, Lu?

- Może być, ale Baekyun nie idzie – wyjaśnił Luhan – ma randkę z marketingiem.

***

Za naukę zabrałem się już po południu. Chciałem się wyrobić, żeby zaliczyć przynajmniej jutrzejszy marketing. Szło mi zaskakująco dobrze i sprawnie. Skończyłem koło 20, z poczuciem, że na trójkę na pewno zaliczę. Nie chciało mi się uczyć niczego więcej, więc rzuciłem się na łóżko i porozciągałem kręgosłup na wszystkie możliwe strony. Gdybym wiedział, że tak szybko się nauczę, nie odmawiałbym piwa z chłopakami. Ale nie chciało mi się teraz do nich dołączać samemu. Zwłaszcza, że boję się wychodzić samemu gdziekolwiek po akcji z Hosoeokiem.

Chwilę myślałem co by tu robić tego wieczora, aż nagle wpadł mi do głowy genialny plan. Szybko rzuciłem się do telefonu i wysłałem Chanowi smsa z zaproszeniem na film. Poleciałem do szafy, żeby wybrać najlepsze ubrania jakie mam, potem szybki makijaż, ponieważ wiedziałem, że po odczytaniu wiadomości Chanyeol może się pojawić u mnie w każdej chwili. Po dziesięciu minutach byłem gotowy do wyjścia i wyglądałem po prostu zajebiście. Byłem z siebie zadowolony i pomyślałem, że powoli wracam nareszcie do siebie. Nie mogłem się doczekać, kiedy Chan mnie zobaczy. Moim pomysłem było zaciągnięcie go na piwo do chłopaków. Wiedziałem, że jak się u mnie pojawi i zobaczy jak wyglądam, na pewno będzie chciał pokazać się gdzieś ze swoim chłopakiem.

Nie jesteśmy razem.

Przez chwilę znowu zrobiło mi się przykro, gdy powróciły do mnie przemyślenia na temat naszej relacji. Starałem się je zignorować, a gdy tylko wyszedłem z łazienki sprawdziłem telefon.

Żadnej odpowiedzi od 20 minut.

Napisałem więc kolejną wiadomość tym razem prosząc go, żeby i dzisiejszej nocy ze mną został. Po jej wysłaniu usiadłem na łóżku i nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić. Zdecydowałem, że poczekam jeszcze chwilę na jego odpowiedź zanim zacznę panikować. Po dziesięciu minutach siedzenia i gapienia się w ekran postanowiłem się położyć i pooglądać jakieś śmieszne filmiki na YouTube.

Nawet nie wiem kiedy minęło kolejne 20 minut. Wiadomości od Chanyeola jak nie było, tak nie ma. Leżałem na łóżku i gapiłem się w sufit zastanawiając się jak jest między nami. Powoli zaczynałem się martwić brakiem odpowiedzi od niego.

Olewa mnie?

Skoro nie jesteśmy parą, nie jest zobowiązany mówić mi o wszystkim.

Skoro nie jestem jego chłopakiem, to nie musi mi odpowiadać na wszystkie wiadomości.

Skoro nie chce niczego więcej, to może mnie olewać.

Zamknąłem oczy i nawet nie wiedziałem kiedy mi się przysnęło.

- Baekhyun, wybacz. To nie ma sensu. Kocham Kaia.

- Jak mogłeś mi to zrobić, Chanyeol! Wiedziałem, że to wszystko to były kłamstwa!

- Jesteś naiwny jak dziecko.

- Wyjdź stąd, wypierdalaj! Nie chcę cię już nigdy widzieć...

Obudziłem się i gwałtownie podniosłem na łóżku. Spałem zaledwie pół godziny, a sen był tak realistyczny, że aż zachciało mi się płakać.

Spokojnie, coś sobie wymyśliłeś, Baek.

To przyjaciele, poza tym ten Jongin jest chyba chory psychicznie.

Chan nigdy by go nie chciał.

Wysłałem w kolejnej wiadomości parę pytajników z resztką nadziei, że to go zmotywuje do odpowiedzi. A następnie przez prawie dwie godziny oglądałem jakąś komedię co jakiś czas sprawdzając telefon.

Gdy film się skończył mi w ogóle nie było do śmiechu. Nadal byłem ubrany jak na wyjście i nadal nie otrzymałem żadnego znaku życia od Chanyeola. Przez moją głowę przeszła myśl, że wspominał o planie zemsty na Hoseoku i momentalnie spanikowałem. Szybkim krokiem wyszedłem z pokoju i udałem się pod pokój Chanyeola, jednak nikt mi nie otworzył. Wiedziałem, że jakby byli w pokoju, to na pewno słyszałbym darcie się tego platynowego psychola.

Zrezygnowany udałem się do windy, żeby wrócić do pokoju. Gdy drzwi się otwarły na szóstym piętrze ujrzałem w nich dwóch blondynów.

- O, Baek! Nie uczysz się już? – spytał Luhan wesołym tonem.

- Nauczyłem się – mruknąłem wchodząc do windy.

- Co jest?

Akurat gdy wysiadaliśmy już prawie kończyłem opowiadać chłopakom o swoim pomyśle spotkania na piwie, oraz o tym, że Chanyeol nie odzywa się ani słowem.

- Chcesz dziś spać u nas? Yoongi ostatnio znika na każdą noc, więc jedno łóżko mamy wolne –Luhan uśmiechnął się współczująco. Chyba domyślał się, że po tamtej nocy nadal miałem obawy przed zostaniem samemu.

Pokiwałem głową i udałem się za nimi do pokoju. Gdy weszliśmy od razu usiadłem na łóżku Yoongiego i zauważyłem, że przyjaciele dokładnie mnie obserwują.

- Okej, powiedz mu, Hunnie.

Spojrzałem zdziwiony w stronę Sehuna, który westchnął i rozpoczął swoją wypowiedź.

- Chanyeol jest w Jiong. I chyba świetnie się bawi. Bez ciebie. AISH – Luhan uderzył go z łokcia w brzuch – znaczy, nie że bez ciebie. Był tam z Jonginem, tym drugim Parkiem i z... z Yoongim. I uważamy, że on i Jimin są razem. Podejrzewałem to w sumie od dawna. Czasem ich widziałem jak szli razem z uczelni.

Otworzyłem szeroko usta i patrzyłem na parę siedzącą na łóżku przede mną. Nie byłem zaskoczony tym, co dowiedziałem się o Minie. Byłem rozczarowany tym, że Chanyeol nie wspomniał mi o żadnym wyjściu. Do tego był z nimi Suga. Dobrze się bawili.

Nie potrzebuje mnie.

Poczułem się zraniony i rozczarowany. Ale jeszcze bardziej wściekły.

- Idę spać. Nie odzywajcie się do mnie, jak możecie – zakopałem się w pościel Yoongiego i nie usłyszałem już żadnego słowa.

Oczywiście myśli, które krążyły w mojej głowie, długo nie pozwoliły mi usnąć. Nie mogłem zrozumieć, czemu Chanyeol nie mógł mi napisać chociaż jednego głupiego smsa, że wychodzi. Już nawet nie wspomnę o tym, że nie zaproponował, abym wyszedł z nimi. Było mi strasznie przykro, bo nie spodziewałem się po nim takiego zachowania. Wystroiłem się dla niego najlepiej jak umiałem, a tylko wyszedłem na idiotę.

Nie jesteśmy parą.

Napisałem mu jeszcze kilka wiadomości i nadal rozczarowany oraz wściekły w końcu zapadłem w sen.

JIMIN:

Wyjście na piwo okazało się bardzo dobrym pomysłem. Chanyeol nie czepiał się Yoongiego, a nawet przeciwnie. Rozmawiał i żartował z nim jak z dobrym znajomym. Niestety nie można tego powiedzieć o Jonginie, który z każdym otwarciem ust obrażał mojego chłopaka. Oczywiście nie obyło się bez mojej reakcji na jego głupie teksty. Kopałem i szczypałem go po nogach powodując tym jego głośne wrzaski. Lecz pomimo tego byłem zadowolony i chyba szczęśliwy.

Tak, jestem szczęśliwy.

Najwspanialszy mężczyzna na świecie to mój chłopak, a jak na razie jeden z moich przyjaciół wydawał się całkowicie go akceptować.

A Jongin? Jego jeszcze przekonam do Yoongiego.

Nagle w mojej głowie pojawiła się wymiana zdań, która miała miejsce kilka godzin temu.

„ -Może jakieś tableteczki? Ewentualnie roślinki ?
- A dzięki, wszystko mam."

Czy on naprawdę z tym nie skończył?

Tyle się zdarzyło, a on...

Przestań, Jimin. Myślałeś już o tym, tak?

Potrząsnąłem głową, aby wyzbyć się wszystkich nękających mnie myśli, które wiedziałem, że i tak prędzej lub później do mnie wrócą.

Podczas szybkiego powrotu do akademika spowodowanego tym, że Chanyeol zapomniał napisać Baekowi o wyjściu, za co pewnie będzie miał przerąbane, nasza blondwłosa gwiazda wisiała na ramieniu Chana z powodu swojego nietrzeźwego stanu. Ja i mój Yoongi szyliśmy blisko siebie, a nasze palce ocierały się o siebie co jakiś czas powodując w moim ciele przyjemne dreszcze, które stały się intensywniejsze, kiedy czarnowłosy wreszcie splótł nasze dłonie.

Widziałem, że kiwa nim lekko na boki, ale starał się zachować pion. Nie dziwiłem mu się. W końcu wypił o 3 piwa więcej ode mnie.


Staliśmy na środku korytarza, a krótki dialog Chanyeola i Sugi wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech.

Polubili się.

Do mojego pokoju ruszyliśmy dopiero kiedy drzwi za moimi przyjaciółmi się zamknęły, a ja usłyszałem huk, który zapewne wywołany był lądującym na ziemi ciałem Jongina.

Dobrze mu tak.

- Dziękuję ci za dzisiaj, Yoongi. Chanyeol chyba cię polubił - uśmiechnąłem sie do niego i spojrzałem w błyszczące od alkoholu oczy - czy może chciałbyś dzisiaj spać u mnie? - zapytałem zawstydzony - lepiej zasypiam kiedy jesteś obok.

- Słodki - uśmiechnął - mogę spać u ciebie, jeśli chcesz. Ostatnio Sehun siedzi u nas w pokoju więcej niż u siebie.

- To świetnie, mogę dać ci jedną z moich koszulek do spania - powiedziałem i rzuciłem się do szafy.

- Poradzę sobie bez, Jiminnie - mruknął pod nosem, a mnie przeszedł dreszcz.

Zaraz po otwarciu drzwiczek poczułem dłonie czarnowłosego na moich biodrach, którymi zaczął powoli sunąć w górę i w dół. Jego usta znalazły się na mojej szyi i całowały ją co jakiś czas mocno zasysając się na wrażliwej skórze. Nie byłem w stanie powstrzymać głośnego westchnięcia, a głowa sama przechyliła się na bok dając mu tym samym lepszy dostęp. Dłoń wplotłem w jego włosy mocniej przyciskając jego głowę do mojej szyi, na której poczułem jego język i tym razem zamiast westchnąć, jęknąłem z przyjemności.

- Mmm, skarbie... dobrze mi, rób tak...

- Hmm... jak sobie życzysz.

Ręce Yoongiego zdążyły wsunąć się pod moją koszulkę i jeździły po mojej klatce i brzuchu zahaczając o stwardniałe z podniecenia sutki, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Mój oddech, jak i bicie serca przyspieszyły do niesamowitej prędkości.

Nagle do mojej głowy znowu wróciły tak bardzo wypierane przez moje serce myśli.

Tableteczki. Roślinki. Yoongi.

Zastygłem. Wysunąłem rękę z włosów ukochanego i zatrzymałem nią tą jego, która zaczęła zjeżdżać w stronę mojego rozporka.

- Yoo... - musiałem odkaszlnąć z powodu chrypki spowodowanej działaniami chłopaka - Yoongi, przestań - powiedziałem nieco zażenowany tym, że przerwałem sytuację, która podobała się nam obu.

- Huh?

Odwróciłem się tak aby móc widzieć jego twarz.

- To... to była prawda? To co mówiłeś w barze? - zapytałem bawiąc się rogiem koszulki, pod którą jeszcze kilka chwil temu były dłonie czarnowłosego.

- Które to, co mówiłem w barze, kochanie?

- No wiesz... - poczułem ciepło na policzkach i wbiłem wzrok w podłogę.

Może przesadzam, a on tylko żartował skoro nawet tego nie pamięta?

Wyjdziesz na panikarza i dziwaka, Jiminnie.

- To, o co zapytał Jongin - chłopak nadal patrzył na mnie zdezorientowany - emm... To o tabletkach i trawie - dokończyłem i wiedziałem, że moja twarz ma teraz kolor dorodnego pomidora.

- Aaa, to. No tak. Znaczy zioła przy sobie nie mam, ale tabletki mi zostały. A co, chciałbyś spróbować, Jiminnie? – popatrzył na mnie i uśmiechnął się przebiegle.

- Nie chcę - odpowiedziałem szybko.

- Mmm, czemu nie? - przybliżył się do mnie i wyszeptał - na fazie się ma intensywniejsze... doznania. Możesz mi wierzyć, Jiminnie, że seks jest wtedy niesamowity.

Wzdrygnąłem się lekko na jego słowa oraz kiedy jego usta ponownie wylądowały na mojej szyi. Moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści.

Ze złości? A może smutku?... Sam nie wiedziałem.

Musi mieć dość duże doświadczenie.

W seksie oraz w braniu i paleniu.

A ty, Jimin? Masz jakieś?

Zamknij się.

Odepchnąłem od siebie Yoongiego, który nie wiem kiedy zaczął podnosić moją koszulkę w celu pozbycia się jej z mojego ciała.

Nie spodziewałem się jednak, że zrobiłem to tak mocno, a dodatkowo pijany Suga zatoczył się lekko i aby się nie wywrócić oparł się ramieniem o ścianę.

Kiedy już miałem do niego podejść i przeprosić go za moje zachowanie, ale on mnie uprzedził.

- O co ci chodzi, Park? - zapytał ostrym tonem.

Skrzywiłem się z bólu, który sprawił mi mój chłopak zwracając się do mnie po nazwisku tak jak robił to jeszcze kilka tygodni temu. Wtedy kiedy nawet nie obchodziła go moja osoba.

Zabolało?

Cholernie.

- Znaczy Jimin. Jiminnie. Co się stało, kochanie? – poprawił się szybko.

Niewystarczająco szybko.

Skąd wiesz, że w ogóle go obchodzisz? Może jesteś kolejną z jego zdobyczy?

Jakby się nad tym zastanowić to dopiero niedawno odkrył, że jest bi.

Może chciał sprawdzić jak to jest być w związku... a raczej przespać się z chłopakiem?

Jestem tylko eksperymentem.

Czułem, że zaraz wybuchnę. Upadnę na ziemię przy jego nogach i zacznę wylewać z siebie łzy.

- Wyjdź - powiedziałem łamiącym się głosem.

- Jimin, to było przejęzyczenie - podszedł do mnie chwiejnym krokiem i chciał chwycić moje dłonie, na co mu nie pozwoliłem chowając je za siebie.

- Czemu mnie tak nieładnie odepchnąłeś, kochanie? - zaczął pochylać się nad moją twarzą, aby połączyć nasze usta jednak przekręciłem twarz w stronę okna uniemożliwiając mu to.

- Mówiłem, żebyś wyszedł. Na co czekasz?

- Kurwa... - mruknął pod nosem - nie wiem o co ci chodzi, Jimin, ale jak sobie życzysz - odwrócił się gwałtownie i szybko opuścił mój pokój trzaskając przy tym drzwiami.

Oparłem się o drzwi od łazienki, po których chwilę później się osunąłem lądując na ziemi. Łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.

Może tak będzie lepiej.

Wybuchnąłem głośnym płaczem.

Nie będzie. Kochasz go, idioto.

Popełniłeś błąd.

Drżącymi dłońmi wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer, który znałem na pamięć.

Może już śpi?

Jeden sygnał...drugi...trzeci... Straciłem nadzieję i już miałem się rozłączać, kiedy usłyszałem jego głos.

- Jiminnie?

- Przyjdź do mnie, Chan. Błagam.

CHANYEOL:

- Cholera jasna, odbierz, ty mała wredoto - wymruczałem do słuchawki telefonu próbując po raz trzeci dodzwonić się do Baekhyuna.

Wybrałem ponownie numer mojego ch... jego numer.

- Jeśli teraz nie odbierzesz, to nie wiem co ci zrobię, Baekhyun. UGH... zabije ciebie, zaraz po tym jak ty zabijesz mnie. NO ODBIERAJ, KSIĘŻNICZ... Halo? - przerwałem swój monolog słysząc, że zaakceptował połączenie.

- Księżniczka odebrała. Czego chcesz?

Oczywiście musiał to usłyszeć.

- Baek, gdzie jesteś? Muszę z tobą porozmawiać.

- Nie ma mnie - odpowiedział szybko.

- Eee, że co? Jak to nie ma? - zapytałem zmartwiony - gdzie jesteś, Baekkie?

- Wyszedłem sobie na piwo - jego głos lekko się załamał.

Tak jakby... jakby płakał?

Podniosłem się z łóżka i po upewnieniu się, że na telefonie jest wystarczająca ilość baterii opuściłem pokój.

- Teraz? Jest druga w nocy. Baek, jesteś sam czy z kimś? Gdzie pijesz? - zapytałem.

Bałem się o niego. Tak cholernie się bałem, że coś mu się stanie. Nie mogłem uwierzyć w to jak w ciągu kilku tygodni mogłem całkowicie zmienić nastawienie do jego osoby. Otworzyłem właśnie drzwi klatki schodowej kiedy usłyszałem odpowiedź Baekhyuna na moje pytania. Nastąpiła ona dopiero po dość długim milczeniu, które sprawiło, że martwiłem się jeszcze bardziej.

- Z Hoseokiem - powiedział, a zaraz po tym się rozłączył.

Zatrzymałem się przed drzwiami na siódme piętro i odsunąłem telefon od ucha. Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Nie chciałem w to uwierzyć. Czułem ogromną złość, ale równocześnie byłem smutny i zmartwiony.

W głowie miałem jedynie obraz kruchego ciała Baekyuna leżącego na podłodze w opuszczonym domu. Tam zostawił je Jung, wcześniej oznaczając je malinkami.

Może o to chodziło... że Baek nigdy nie będzie mój.

Skoro między nim a Hoseokiem kiedyś do czegoś doszło, to może tak naprawdę nigdy się to nie skończyło?

Przesadzasz, Chan. Szukaj go durniu, a nie żalisz się nad sobą.

Macie sobie wiele do wyjaśnienia.

Z rękami zaciśniętymi w pięści popchnąłem drzwi i udałem się pod pokój Baekhyuna. Pukałem w nie przez jakiś czas równocześnie dzwoniąc do niego, jednak ten postanowił wyłączyć telefon, a drzwi nikt mi nie otworzył.

- CHOLERA JASNA!

Jest jeszcze jedna opcja.

Pokój Luhana i Yoongiego.

Gówniarz Sehun pewnie też tam jest. On powinien wiedzieć, gdzie jest Baek. Ten chłopak wie wszystko.

Kilkoma dużymi krokami pokonałem odległość dzielącą pomieszczenia i znalazłem się pod pokojem przyjaciół mojego ukochanego, bez wahania mocno uderzyłem pięścią w drzwi.

Muszą tam być. Muszą pomóc mi odnaleźć Baeka i zabić Hoseoka.

Zdenerwowany zacząłem bez opamiętania uderzać i kopać w ten głupi kawałek drewna. Jakież było moje zdziwienie, kiedy moja ręka zamiast wylądować na twardej powierzchni była jakieś 5 centymetrów od twarzy Sehuna.

Z całą pewnością wyrwałem go ze snu co było widać po jego zaspanej twarzy, rozwalonych włosach i tym, że był w samych bokserkach.

- Zbieraj się, Oh. Baekhyun jest na piwie z Hoseokiem i musimy go znaleźć. Wyszło cholerne nieporozumienie i muszę to z nim wyjaśnić - wyrzuciłem z siebie.

- Yy... dzwoniłeś do niego przed chwilą, nie? - kiwnąłem głową zastanawiając się czemu ten debil stoi jeszcze w miejscu zamiast się ubierać - kurwa...co za kretyn... - powiedział po czym wszedł do pokoju, w którym po drodze zaświecił światło.

Uznałem to jako zaproszenie i ruszyłem za nim nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu.

Luhan na mój widok podniósł się z łóżka i zaspany przetarł oczy, a Sehun podszedł do zawiniętej w kołdrę osoby, którą musiał być Yoongi.

- Nie wydurniaj się już, tylko pogadajcie - potrząsnął chłopaka za ramię.

O czym miałem niby gadać z Yoongim?

Osoba pod kołdrą delikatnie poruszyła się, aby zrzucić z siebie dłoń Oha, co pozwoliło mi zobaczyć popielatą czuprynę.

Chwila.

Min nie ma srebrnych włosów. Ma czarne.

Jedyną osobą jaka takie ma i mogłaby tu być jest...

- Baekkie? - powiedziałem cicho - to ty? - powoli zacząłem zbliżać się do łóżka.

Usłyszałem pociągnięcie nosem, które było dla niego typowe, a mój wzrok przykuł leżący koło łóżka telefon z charakterystyczną obudową z Rilakkumą. Serce, które nie wiem kiedy przyspieszyło zaczynało się powoli uspokajać, a zdenerwowanie wywołane strachem o ukochanego zastąpione zostało ulgą, że nic mu nie jest.

Klęknąłem przy łóżku i położyłem dłoń na kołdrze pod którą leżał chłopak.

- Baekkie, tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest. Martwiłem się o ciebie - zero reakcji - eh... proszę cię. Odezwij się do mnie, porozmawiajmy - powiedziałem błagalnym tonem.

- Czemu nagle chcesz rozmawiać? - zapytał cichym głosem.

- Uważasz, że nie mamy o czym? Że wszystko jest w porządku między nami?

- Między nami? To są jacyś my? – zapytał ironicznie.

Przez chwilę nie widziałem co mam mu odpowiedzieć.

-Myślałem, że dałem ci jasno do zrozumienia, że zależy mi na tobie - zrobiłem krótką przerwę - a ty, Baekhyun? Ty powiedziałeś mi, że jesteś z Jungiem. Co ty sobie myślałeś? - czułem, że złość ogarnia moje ciało.

To się nie skończy dobrze.

- A ty co sobie myślałeś dzisiaj w Jiong, Chanyeol? Na pewno nie o tym, jak to ci na mnie zależy! - zrzucił z siebie kołdrę i szybko wybiegł z pokoju zostawiając mnie i dwójkę blondynów w totalnym szoku.

Bez słowa poderwałem się z ziemi i opuściłem pomieszczenie. Zobaczyłem Baeka na końcu korytarza więc nie zastanawiając się wiele zacząłem za nim biec.

- Cholera Baek, zaczekaj i daj mi wszystko wyjaśnić. Zresztą od ciebie oczekuję tego samego - powiedziałem i chwyciłem chłopaka za rękę.

- Daj spokój, Chanyeol. Rozumiem, że to wszystko do niczego nie prowadzi. Nie musisz już udawać, że ci zależy - powiedział chłodnym tonem nadal stojąc do mnie tyłem.

- Co masz na myśli? - zapytałem nieco zbity z tropu.

Czy on chce ze mną zerwać?

Nie musi, przecież nie jesteście razem.

- Dobrze się dziś bawiłeś? - w jego głosie usłyszałem smutek, a kiedy niespodziewanie odwrócił się i spojrzał mi w oczy, zauważyłem jego rozmyty zapewne od płaczu makijaż.

Zlustrowałem jego ubiór i musiałem przyznać, że wyglądał niesamowicie. Każdy element jego stroju idealnie do siebie pasował. Mimo, że tak bardzo chciałem powiedzieć mu wszystko, usłyszeć z jego ust, że wybacza mi moją głupotę, a potem połączyć nasze wargi w pocałunku, pomimo tego... oczywiście musiałem postawić na swoim.

-A ty dobrze się bawiłeś mówiąc mi, że spędzasz czas z Hoseokiem? - złość przejęła nade mną kontrolę - chciałbyś być teraz z nim, huh?

Baekhyun otworzył szeroko oczy i patrzył na mnie z otwartą buzią.

Debil.

Idiota.

Kretyn.

Zabijcie mnie.

- Na pewno bardziej chciałbym być teraz przy nim, niż ty przy mnie dzisiaj! - wrzasnął, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.

Łzy, których to ja jestem przyczyną.

Chłopak korzystając z mojego zamyślenia wyrwał swoją rękę z mojej i szybkim krokiem udał się w stronę windy.

Rzuciłem się za nim i całym swoim ciałem zablokowałem mu drogę.

- Wolisz jego, tak? Powiedz Baek, czy to co było miedzy wami kiedyś... to pewnie nigdy się nie skończyło?

Czasami chciałbym, żeby ktoś mnie uderzył i nie pozwolił się odzywać. Chłopak zacisnął dłonie w pięści i gwałtownym ruchem odwrócił się ode mnie.

- Kurwa! Nienawidzę go za to! Boję się go! - krzyknął na cały korytarz - nikt nie może zrozumieć jakim jest pierdolonym psychopatą?! Nawet ty, Chanyeol?! - obrócił się tak, że widziałem jego twarz.

Widoczny na niej ból, smutek i... rozczarowanie mocno uderzyły w moje serce, każąc głupiej dumie wreszcie się schować i zamknąć.

- Jak możesz o to pytać! - kontynuował srebrnowłosy - jak możesz uważać, że mógłbym coś do niego czuć po tym jak mnie pobił i naćpał! Jak możesz?! - po ostatnich słowach podszedł i popchnął mnie.

Zrobiłem krok w tył i spuściłem głowę z powodu ogromnego zażenowania swoim własnym postępowaniem.

Usłyszałem jak drobna postać Baekhyuna siada na ziemi, a kiedy go ujrzałem, zobaczyłem że ukrywa swoją twarz w dłoniach i co jakiś czas drży z powodu płaczu.

Klęknąłem naprzeciwko niego, podniosłem dłoń, aby dotknąć jego policzka jednak zaraz ją cofnąłem. Bałem się zrobić cokolwiek. Bałem się, że mnie odtrąci, a miał do tego pełne prawo po tym jak się wobec niego zachowałem.

Zawaliłeś, to teraz to napraw, idioto.

- Jestem idiotą, prawda? Nie odpowiadaj, wiem to doskonale. Nie chciałem ci mówić tego wszystkiego. Ja miałem zamiar wyjaśnić ci, że ten kretyn Jongin zapomniał podłączyć mi telefonu do ładowarki i nie miałem jak napisać ci smsa o tym, że wychodzę z nim, Jiminem i Yoongim - westchnąłem – ale wiem, że to nie tłumaczy tego, że przed chwilą zachowałem się jak największa świnia. Powinienem być osobą, która sprawia, że na twojej pięknej buzi jest uśmiech, a zamiast tego doprowadziłem cię do płaczu. Tak strasznie cię za to przepraszam, Baekkie. Nie wiem co mógłbym zrobić, żebyś mi wybaczył - popatrzyłem na chłopaka jednak on nie ruszył się nawet o milimetr.

Ciekawe czemu, debilu.

- Baek, ja... chciałbym, żebyś, ymm... - wziąłem kilka głębszych oddechów, dłonią podniosłem podbródek srebrnowłosego i spojrzałem w jego zapłakane oczy - bądź ze mną.

Jego oczy otwarły się szeroko ze zdziwienia.

- C-co?

- Bądź mój - starłem kciukiem z policzka jedną z jego łez - a ja będę twój.

- Naprawdę? - lekko pociągnął nosem i nadal wpatrywał się we mnie zaskoczony.

Postanowiłem nie mówić już nic więcej.

ChanYOLO.

Nachyliłem się nad Baekhyunem i złączyłem nasze wargi w delikatnym pocałunku. Strach, że chłopak mnie odepchnie zaczął znikać kiedy jego usta poruszyły się lekko, a ręce oplotły moją szyję. Ułożyłem dłoń na jego talii i podciągnąłem go bliżej siebie pogłębiając nasz pocałunek. Przed jego zakończeniem nie mogłem się powstrzymać i przygryzłem jego dolną wargę, mając nadzieję, że zostanie na niej mój ślad.

Już miałem coś powiedzieć, ale przeszkodził mi dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłem na Baeka, niemo pytając go pozwolenie na odebranie.

- No na co czekasz, olbrzymie? Odbieraj.

- Ej - wydąłem dolną wargę i sekundę później odebrałem połączenie - Jiminnie?

Jego załamany głos sprawił, że szybko poderwałem się z ziemi, a zaraz po mnie zrobił to też Baekhyun.

Co mu się stało?

- Zaraz u ciebie będziemy, Jiminnie - powiedziałem szybko i się rozłączyłem - księżniczko, potrzebuję twojej pomocy - popatrzyłem z nadzieją na swojego chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro