[15]
YOONGI:
Odkąd Sehun i Luhan są razem, tego drugiego praktycznie w ogóle nie ma w naszym pokoju. Bardzo mi to odpowiada, bo zostaje sam nawet na noce. Ostatnimi czasy nawet nikogo do siebie nie zapraszam, w sumie to sam nie wiem czemu. Ale najbardziej chodzi o to, że nikt mnie nie budzi i mogę spać tyle, ile mi się podoba.
No, czasem muszę wstać na zajęcia, ale to już inna sprawa.
Gdy wróciliśmy z Mc'a reszta wieczoru upłynęła mi szybko i samotnie. Musiałem przysiąść do pracy na temat toksycznych postaw w wychowaniu i zajęło mi to prawie pół nocy. Zmęczony i znudzony, zaraz po ostatnim papierosie położyłem się spać koło drugiej.
Miałem jakiś dziwny sen, bo śnił mi się Park, który budował jakiś drewniany most prowadzący do nieba. Obok niego stał Baek, tak jakby czekał aż ten skończy. W jednej chwili Chanyeol zaczął się tłuc młotkiem tak głośno, że myślałem że nie wytrzymam i obudziłem się.
W tym momencie zorientowałem się jednak, że to nie on obudził mnie waleniem tym młotkiem, tylko ktoś kto najprawdopodobniej kopał w drzwi mojego pokoju.
JEZUS KURWA, WYPROWADZAM SIĘ STĄD.
PRZYSIĘGAM, ZABIJĘ TYPA.
Wypadłem z łóżka i gwałtownie otworzyłem drzwi. Nikogo jednak nie zauważyłem... dopóki nie popatrzyłem w dół.
- Jimin?
Czerwonowłosy mruknął coś niewyraźnie.
Boże drogi... Kompletnie nawalony...
Po bezsensownej wymianie zdań gorączkowo zastanawiałem się co powinienem teraz zrobić. Zgubił klucze do pokoju. Ledwo się trzyma na nogach. Nigdy w życiu bym go nie dał rady doprowadzić pod jego drzwi, nawet jakby miał te klucze.
No chyba nie mam wyjścia, ups.
Pomogłem mu wstać i oparłem go o swoje ramię. Kiwał się na wszystkie strony, ale jakoś udało mi się go doprowadzić do mojego łóżka. Od razu zawinął się w kołdrę, a ja uśmiechnąłem się delikatnie.
Uroczy.
Patrzyłem jeszcze chwilę na jego twarz po czym udałem się do łóżka Luhana. Na zewnątrz robiło się już widno, ale jakoś odechciało mi się spać. Po chwili usłyszałem, że Jimin mruczy coś pod nosem.
- Ty namieszałeś mi w głowie...
Co on gada?
- ...bardziej niż ta wódka...
No nieźle.
- ...Yoongi.
C... CO?
Rozbolał mnie brzuch i zrobiło mi się ciepło. Czy on właśnie powiedział, że namieszałem mu w głowie? Co to niby oznacza? Czy on sobie zdaje sprawę, że nie jest u siebie w pokoju tylko w moim i że tutaj jestem? Jest kompletnie pijany. Czy zdaje sobie sprawę z tego co mówi?
Długo nie mogłem zasnąć wsłuchując się w spokojny oddech Jimina i próbując odgadnąć sens jego słów.
Czy... czy on coś do mnie czuje?
Czy to jest możliwe?
Czy ja coś do niego czuję?
Rano obudziłem się jakoś po jedenastej i przekląłem w myślach. Po cholerę pisałem wczoraj tą pieprzoną pracę, skoro zapomniałem nastawić budzika? Przeciągnąłem się w łóżku i otworzyłem oczy.
Co jest? To nie moje łóżko.
Po chwili zobaczyłem zwiniętą w kulkę postać leżącą w mojej pościeli.
Park Jimin.
Wstałem i cicho ubrałem koszulkę. Podszedłem do swojego łóżka i lekko odgarnąłem włosy z jego czoła. Zaraz jednak zabrałem rękę, ponieważ Jimin lekko zbarczył brwi. Po chwili jednak jego twarz wróciła z powrotem do spokojnego wyrazu, a czerwonowłosy oblizał usta i wtulił się w kołdrę.
Kurw.
Nie rób tak, błagam.
Uspokoiłem się trochę i pomyślałem, że jeśli Jimin się już obudzi, to pierwszym co mu będzie potrzebne jest woda. Niestety żadnej nie miałem, więc zdecydowałem się szybko skoczyć do sklepu. Kolejny plus życia w akademiku jest taki, że na miasteczku akademickim wszystko jest pod ręką.
Wstąpiłem więc jeszcze do apteki po jakieś tabletki przeciwbólowe. Postałem trochę przed głównym wejściem do naszego budynku kończąc papierosa i niedługo potem wróciłem do pokoju.
Cicho otwarłem drzwi, a w oczy od razu rzucił mi się obraz zdezorientowanego Jimina.
Z rozwalonymi włosami.
W moim łóżku.
Zostań.
Na mój widok jego oczy otwarły się jeszcze szerzej. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy zobaczyłem jego zakłopotanie i wydawało mi się, że jego policzki zrobiły się lekko zaróżowione.
Stałem i patrzyłem mu w oczy czekając na jakąkolwiek jego reakcję, jednak chłopak siedział w bezruchu w połowie schowany w mojej pościeli i wpatrywał się we mnie jak w obraz.
- Dzień dobry, mały chlejusie.
Cisza.
- Ej, kupiłem ci jakieś tabletki na kaca.
Nadal zero reakcji.
Nie wytrzymałem i zaśmiałem się krótko.
- Ale zamknij usta, Jiminnie.
CHANYEOL:
Zjebałeś Chan. Cholera, zawaliłeś po całości!
Byun nawet teraz na ciebie nie spojrzy.
Wszystkie postępy w zemście zostały przekreślone przez jednego głupiego smsa.
Siedziałem na łóżku przeklinając samego siebie w myślach. Odetchnąłem głęboko, kolejny raz z nerwów szarpiąc swoje włosy.
- Co jest, Chan? - usłyszałem zaspany głos przyjaciela - rzygałeś?
Jak zawsze szczery Jongin.
- Walić to, że rzygałem. Chyba zrobiłem coś głupiego, tak na maksa głupiego. Cały plan rozkochania Baekhyuna poszedł sie jebać, bo w nocy jak byłem pijany to wysłałem do niego smsa. Miałeś mnie pilnować, Kai - popatrzyłem na niego wymownie.
- Pokaż mi to - podałem mu telefon - hmm, nie jest tak źle, Yeol. Wydaje mi się, że z tego może wyniknąć nawet coś dobrego.
Rzuciłem mu pytające spojrzenie
- No wiesz – kontynuował - on może pomyśleć: hej, on był pijany i napisał mi taką wiadomość, a człowiek po alko jest szczery, czyli to wszystko co pisał to prawda!
- Serio?
- No tak... tylko jest jedno pytanie. Nie rzucaj się Chan, okej? - pokiwałem głową - bo to z tym alko i szczerością to jest prawda i... myślisz, że przez ten cały twój plan mogłeś coś poczuć do Baekhyuna?
Od razu spoważniałem.
Mogłem?
Wybuchnąłem śmiechem, a chwilę później dołączył do mnie mój przyjaciel.
- To było dobre, Jongin - otarłem łzy z kącików oczu - przez chwilę myślałem, że mówisz poważnie.
- Hahaha, no co ty! Haha... Dobra chodź do spania bo mam zajęcia w południe, a czuję że jeszcze nie wytrzeźwiałem.
***
Obudziłem się dość późno i automatycznie sięgnąłem po telefon. Nie miałem żadnej wiadomości. Baek nie odpisał.
Czemu?
Bo jesteś debilem, Chan. Wszystko zepsułeś.
Wstałem z łóżka, a dwa kroki później wrzasnąłem z bólu.
- JA PIEPRZĘ! Kto kurna rzucił te głupie klucze na ziemię?! - Jongin poderwał się z łóżka, a ten szybki ruch musiał spowodować u niego lekkie zawroty bo skończyło się tym, że chłopak wylądował na ziemi.
- Zabije cię, Chanyeol. Czemu mnie budzisz? Mówiłem ci, że mam zajęcia i chcę się wyspać - popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
- AH TAK? Te zajęcia z tańca nowoczesnego o 15?
- NOO i co? Masz z tym jakiś problem? – nienawidziłem go jak się nie wysypiał.
- Taki stary, że jest po 17. Nie martw się ja też zaspałem na wykład z prawa administracyjnego i na ćwiczenia z kryminalistyki.
- No świetnie. Mówiłeś coś o kluczach? - szybko zmienił temat.
Podniosłem, kopnięte ze złości klucze spod łóżka i pomachałem nimi Jonginowi.
- No normalne klucze. Z głupim breloczkiem z Kumamonem. Czekaj...
KUMAMON?
- Jimin! - krzyknęliśmy jednocześnie patrząc się na siebie.
- Może poszedł spać do kogoś z psychologii. Tak, na pewno poszedł - próbował przekonać sam siebie Kai - jak zapomniał to wróci, tak?
- Eh... dobra. To co robimy?
- Skoro zaspałem to robimy tak: ty sprzątasz, ja idę spać, a później możemy iść do kina, hehe.
- Hehe, nie. Nie wyręczę cię znowu. Ja sobie zapalę, a ty pozbierasz bardzo dokładnie wszystkie śmieci ze stołu i z ziemi - stanąłem przy oknie i odpaliłem fajkę - no co się tak na mnie patrzysz, idioto? Chwytaj za worek i do roboty. Tylko nie pomiń niczego, brzydalu.
- Kutas - mruknął Jongin pod nosem, ale chwilę później zaczął sprzątać - jak tam Baekhyun? Odpisał?
- Eh... właśnie nic. Ani jednego słowa. Chyba spieprzyłem, Kai.
- Ten twój plan. Ty chcesz rozkochać w sobie Byuna i go zostawić, tak? O to ci chodziło jak mówiłeś mi, że go zniszczysz - podskoczyłem na głos dochodzący z łóżka Namjoona.
Przez cały czas byłem przekonany, że chłopaka nie ma w pokoju, a tu taka niespodzianka.
- Mówiłem ci Chan, że zemsta to nie jest dobry pomysł, ale ty jak zwykle robisz swoje.
- Namjoon. To jest konieczne i tyle. Nie będę ci się tłumaczył - temat uznałem za skończony.
- To jak? Kino dzisiaj? - niezręczną ciszę przerwał Jongin - puszczają Avengersów i muszę to oglądnąć. Tylko chłopaki... wcześniej prysznic, bo śmierdzi od was na kilometr wódą i wymiocinami - przy tym drugim popatrzył się na mnie - JA PIERWSZY!
- DRUGI - krzyknął Rapmon.
- Trzeci... - jakbym miał jakiś wybór - to ja sprawdzę, o której grają.
Koło 20 nadeszła moja kolej kąpieli, wszedłem pod prysznic, a po 20 minutach ubrany tylko w spodenki opuściłem łazienkę. Chwyciłem po drodze mały ręcznik do włosów i przetarłem je parę razy.
- WOW WOW! Przestań Chan, bo zemdleję - skomentował mój ubiór Kai – uważaj, bo jeszcze Byun tutaj wbije i rzuci się na twoje ociekające seksem ciało - Rapmon rzucił mu karcące spojrzenie, a ja uderzyłem go w głowę.
Nagle usłyszałem delikatne pukanie do drzwi.
- Ja otworzę - powiadomiłem przyjaciół i udałem się pod drzwi, aby zaraz szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia.
Jongin, jesteś jebanym jasnowidzem.
- Baekhyun?
Chłopak nie odpowiadał, ale za to widziałem jak sunie wzrokiem po moim nagim torsie. Jego policzki lekko się zarumieniły, a wzrok spadł na ziemię.
Co siedzi w twojej głowie, Byun?
Jego prośba o ubranie koszulki mnie rozbawiła, otworzyłem drzwi zapraszając go do środka, wskazałem swoje łóżko, żeby usiadł na nim, a sam skierowałem się w stronę szafy.
Dobry ruch.
Musisz pokazać, że nie wstydzisz się go przy swoich przyjaciołach.
Jongin jak zwykle musiał drzeć mordę, a w pewnym momencie wspomniał o kinie, do którego mieliśmy dzisiaj iść.
- Sorry, ale dziś mam już plany - powiedziałem i posłałem Kaiowi porozumiewawcze spojrzenie.
Błagam, czytaj w myślach.
PLAN NADAL W TOKU. JONGIN. PLAN W TOKU.
Jego odpowiedź potwierdziła to, że chłopak zrozumiał o co mi chodziło, jednak głupie teksty sprawiły, że leżący w pobliżu mnie but został rzucony w jego stronę.
Usłyszałem cichy chichot Baekhyuna. Zaproponowałem mu wyjście na korytarz aby porozmawiać, bo widziałem, że denerwuje się tym co chce powiedzieć. Od razu przypomniał mi się sms, który wysłałem w nocy.
To o niego musi chodzić.
Zrobiłem z siebie debila i muszę mu to wyjaśnić.
Kiedy zacząłem tłumaczyć się z wiadomości i stanu w jakim ją pisałem chłopak mi przerwał.
On mi wierzy? Co? Jak?
Chan.
Tak?
Jesteś genialny.
Wiem.
No to teraz zrób coś żeby tego nie spieprzyć.
Uśmiechnąłem się szeroko, zbliżyłem się do niższego, położyłem ręce na jego biodrach i przytuliłem go.
- Baekkie, uwierz mi nie pożałujesz tego, nie zawiodę cię - wyszeptałem mu do ucha i powoli odsunąłem się od chłopaka - chciałbyś iść może na shake'a? Uwielbiam je, a szczególnie te z KFC.
-Oh... ja też je uwielbiam. Mogę iść, tylko... tylko muszę iść po jakąś kurtkę najpierw.
- Poczekaj, zaraz wracam - otworzyłem drzwi, uderzając nimi w coś.
- Aish...
Co do...?
Jongin leżał na ziemi i ręką pocierał głowę, w którą, jak przypuszczam, uderzyłem drzwiami wchodząc do pokoju. Popatrzył na mnie tym swoim niewinnym wzrokiem i uniósł ręce w obronnym geście. Wyminąłem go i szybko wyciągnąłem z szafy dwie bluzy. Zgarnąłem portfel i telefon do kieszeni i ruszyłem do wyjścia.
- Porozmawiamy o tym później - ostrzegłem przyjaciela, zamknąłem drzwi, stanąłem przed Baekhyunem i podałem mu jedną z bluz - proszę. Ta jest dla ciebie - posłałem mu uśmiech, który chłopak odwzajemnił - idziemy?
Przez całą drogę jak i pobyt w KFC zachowywałem się jak szalenie zakochany w Byunie facet. Byłem miły, troskliwy, czuły. Mój plan odnosił coraz większe sukcesy, czułem że jeszcze kilka spotkań a Baekhyun będzie zakochany we mnie po uszy. Jego dłoń od dłuższego czasu spleciona była z moją, a niższy chyba wcale nie miał zamiaru jej wyrwać.
Co wpłynęło na zmianę jego zachowania?
Jestem aż tak dobrym aktorem?
Przechodziliśmy właśnie koło jednego z wielu klubów, kiedy usłyszałem melodie swojej ulubionej piosenki, a zaraz potem westchnięcie Baeka.
- Oo, uwielbiam to - powiedział.
Czyżbyśmy mieli ten sam gust muzyczny?
Mimo tego, że go nienawidzę, to tym u mnie zaplusował.
- Naprawdę? Bo wiesz... ja też - popatrzyłem w jego oczy i nagle wpadł mi do głowy szalony pomysł.
Głupi, a nie szalony.
- Chodź - pociągnąłem chłopaka w stronę wejścia do klubu, puściłem jego rękę, aby zapłacić za wejście i weszliśmy do środka.
Byłem już w połowie drogi na parkiet, kiedy zauważyłem, że mój partner nadal stoi w miejscu. Pomachałem do niego, wiedząc że wołanie kogoś w takim miejscu nie ma sensu, jednak chłopak pokręcił przecząco głową.
Jezu. Nie wytrzymam.
Co za durna księżniczka.
Dwoma dużymi krokami pokonałem dzielącą nas odległość co zdziwiło chłopaka. Podsunąłem go pod znajdującą się niedaleko ścianę, ponieważ tam muzyka była nieco cichsza i nachyliłem się nad nim. Zauważyłem, że jego oddech przyspieszył.
- Baekkie, chodź...
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Lepiej... lepiej nie.
- Oh, zamknij się i zatańcz ze mną. Zatańcz tak jak wtedy, Baekhyun - nie wytrzymałem i wykorzystując moment zaskoczenia wyciągnąłem go na parkiet.
Ustawiłem go tak, że plecami opierał się o moją klatkę, a ręce położyłem na jego biodrach i zacząłem je delikatnie gładzić.
- Odpręż się - szepnąłem chłopakowi do ucha - wyobraź sobie, że jestem tu tylko ja, ty i nasza piosenka.
Boże, od kiedy stałem się takim romantykiem?
Moje słowa musiały jednak zadziałać, bo chwilę później poczułem poruszające i ocierające się o moje, ciało chłopaka. Poczułem falę ciepła, która dotarła do każdego miejsca w moim ciele.
Co jest, kurwa?
Zbliżyłem swoje usta do jego szyi i złożyłem na niej kilka pocałunków. Przeniosłem ręce na jego brzuch, a potem zjechałem nimi niżej, na co niższy wciągnął powietrze.
Zapędzasz się, Chan.
Zaraz go wystraszysz.
Ostrożnie wróciłem rękami na jego biodra i zdecydowanym ruchem odwróciłem jego ciało tak, że staliśmy przodem do siebie. Popatrzyłem na jego twarz, która od ostatniego wspólnego tańca nabrała kolorów, na jego lekko zaróżowione policzki i na błyszczące oczy, które obserwowały każdy mój ruch.
Muzyka ucichła, ale my nadal staliśmy w objęciach na parkiecie.
- Baek, ja... - powiedziałem zachrypniętym głosem.
Ogarnij się, Chan. Języka w gębie zapomniałeś?
Zrób to.
Powiedz to, a będziesz o krok bliżej do swojego wymarzonego celu.
Już niedługo zniszczysz Byun Baekhyuna.
- Ja chyba się w tobie zakochałem, Baekkie.
Dzielny chłopak.
JIMIN:
Otworzyłem oczy, a wpadające przez okno słońce zmusiło mnie do ponownego ich zamknięcia. Z trudem podniosłem swoje ciało do siadu i kiedy byłem już w zaciemnionej części łóżka powoli zacząłem odzyskiwać wzrok. Jednak wraz z odzyskiwanym zmysłem, moja głowa coraz bardziej pulsowała bólem, a ja jęknąłem z powodu tego uczucia.
- Nigdy więcej nie piję z tymi debilami - powiedziałem do samego siebie.
Jeszcze te cholerne klucze.
Wróć. Co?
Skoro zgubiłem swoje klucze to gdzie ja... gdzie ja teraz jestem?
Podniosłem głowę i rozglądnąłem się po pokoju, w którym zapewne spędziłem noc. Wyglądał jak każdy inny w akademiku. Na biurku dostrzegłem książki od psychologii i porozwalane papiery, znajdujące się obok łóżko było niepościelone. Zacząłem analizować swoją sytuację. Ostatnie co pamiętam to, że rozmawiałem z kimś.
Z kim, Jimin? Myśl!
Drzwi pokoju otworzyły się delikatnie, a za nimi pojawił się...
Gwałtownie wciągnąłem powietrze.
Nie. To jest niemożliwe.
Yoongi?
Co ja zrobiłem? Czemu tutaj jestem? Czemu musiałem się tak przed nim wygłupić?
Zszokowany wpatrywałem się w chłopaka, a moje oczy pewnie sprawiały wrażenie jakby miały zaraz wypaść z oczodołów. Przypomniało mi się, że zasypiając powiedziałem jedno dość upokarzając mnie zdanie i na moją twarz wpłynęły dwa soczyste rumieńce. Chłopak przywitał się ze mną, lecz jakiekolwiek moje zdolności komunikowania się nagle wygasły. Zaśmiał się widząc moją minę i zaraz ją skomentował. Szybko zamknąłem usta, które nawet nie wiem kiedy otwarłem.
„Jiminnie"?
Czy on... zdrobnił moje imię?
Moje szybko bijące serce przyspieszyło jeszcze bardziej, kiedy uświadomiłem sobie czuły zwrot czarnowłosego do mnie.
- Eeee... yyy...
Bardzo dobrze, Jimin. Tak trzymaj.
- Bo ja... Yoongi? Czemu tutaj jestem?
Chłopak opowiedział mi całe wydarzenie, a ja z minuty na minuty robiłem się coraz bardziej czerwony. Kiedy ponownie jęknąłem z powodu narastającego bólu głowy, Suga wyciągnął z reklamówki wodę oraz aspirynę. Z lekkim wahaniem w końcu podszedł do łóżka, na którym siedziałem i zajął miejsce obok. W momencie kiedy podawał mi lekarstwo nasze dłonie otarły się o siebie, a ja poczułem przyjemny dreszcz.
Szybko popiłem tabletki wodą co spowodowało, że się nią zakrztusiłem. Yoongi zbliżył się do mnie i zaczął klepać po plecach, a kiedy już się uspokoiłem zauważyłem, że jego ręka nadal gładzi moje plecy. Przeniosłem wzrok ze swoich dłoni na jego twarz. Analizowałem ją i próbowałem zapamiętać każdy wcześniej niedostrzeżony detal.
Ideał.
Yoongi, jesteś idealny.
Popatrzyłem w jego piękne brązowe oczy i już mało widoczne blizny po pobiciu. Zaraz przeniosłem wzrok na jego pełne usta. Odruchowo przejechałem językiem po swoich wargach by następnie przygryźć tą dolną. Ręka czarnowłosego zacisnęła się na kołdrze, którą nadal byłem przykryty.
Czy on... ta reakcja... czy to jest możliwe?
- Yoongi?... Czy ty może chciałbyś...chciałbyś powt...
Nie zdążyłem dokończyć pytania, ponieważ nagle usta czarnowłosego połączyły się w pocałunku z moimi. Od razu zacząłem go odwzajemniać. Suga przygryzł moją wargę co spowodowało u mnie jęk, a on sprytnie wykorzystał to by pogłębić pocałunek. Nie miałem nawet siły aby walczyć o dominację.
Boże. Jak on cudownie całuje.
Nie przerywając pieszczoty delikatnie popchnął mnie tak, że położyłem się na łóżku, a on znajdował się nade mną. Wplotłem nieruchome do tej pory ręce w jego włosy, co chwilę ciągnąłem je lekko i przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie. Jedną z dłoni położył koło mojej głowy, a druga zaczął jeździć po moim biodrze i nagle przeniósł ją pod moją koszulkę.
Na co czekasz?
Ściągnij ją.
Nie doczekałem się jednak tego bo zaraz po tym jak zjechał nią na mój rozporek , oderwał się ode mnie i z zamkniętymi oczami oparł swoje czoło o moje. Mój głośny oddech musieli słyszeć chyba ludzie z całego piętra, ale w tej chwili miałem to gdzieś.
- To... było cudowne, Yoongi. Ty jesteś cudowny.
Jezu, co ja wygaduję.
Odsunął się ode mnie, a tym samym sprawił, że nasze krocza otarły się o siebie i z trudem udało mi się stłumić głośny jęk. Poczułem, że zimny prysznic jest mi w tej chwili bardzo potrzebny, z powodu rosnącego problemu w spodniach, który obecny był u mnie i jak zauważyłem chwilę później u Yoongiego.
Przestań gapić się na jego krocze, idioto.
Czarnowłosy powoli zszedł z łóżka, chwycił leżąca na podłodze butelkę i za jednym razem wypił połowę jej zawartości.
- Chciałbym.
Odpowiedział na moje niedokończone pytanie.
Boże.
Co ja mam teraz odpowiedzieć?
- Gdzie jest Luhan? - wypaliłem.
- U Baeka i Sehuna. Ostatnio tylko tam spędza noce wtulony w młodego.
- Aha. To ja może... ja będę się już zbierał - podniosłem się z łóżka - dziękuję ci, Yoongi. Za wszystko - podszedłem do niego i złożyłem delikatny pocałunek w kąciku jego warg - Do zobaczenia niedługo – i opuściłem pokój mojej miłości.
Zjeżdżałem windą na swoje piętro, kiedy zorientowałem się, że przecież nadal nie mam kluczy do pokoju.
Chłopaki pewnie śpią... Nie będę ich budził.
Wcisnąłem guzik parteru.
Na szczęście koleś w portierni dał mi zapasowy kluczyk i chwilę później leżałem w swoim łóżku. Dotknąłem palcami ust, na których niecałe dziesięć minut temu znajdowały się te Yoongiego.
Musi coś czuć. Jeśli nie...to po co inicjowałby pocałunek?
Prawda?
Z takimi myślami zapadłem w głęboki sen.
Obudziłem się kiedy za oknem było już ciemno, nienawidziłem tak marnować dnia. Wyciągnąłem rękę po telefon znajdujący się na stole koło łóżka, lecz natrafiłem na pusty i zimny blat.
Co jest...?
Musiał wypaść mi u Yoongiego w pokoju kiedy... kiedy spałem.
Nie chcąc tracić więcej czasu, szybko ubrałem dresy i bluzę i udałem się schodami do jego pokoju. Otwierając drzwi klatki schodowej wyższego piętra usłyszałem znajomy głos.
Chanyeol? Co on tutaj robi?
Wychyliłem głowę tak aby zobaczyć przyjaciela i osobę, z którą rozmawia.
Niemożliwe.
Nie wierzę.
Chan i ... ON?!
Czy Chanyeol właśnie zrobił... to co zrobił?!
Wróciłem na klatkę schodową i oparłem się o ścianę.
Czy to jest moja wina? Jezu... co ja zrobiłem?
Życzyłem mu tego wtedy, ale... ale ja nie mówiłem na poważnie!
A on... Jak on mógł to zrobić?
Złość ogarnęła moje ciało, zacisnąłem dłonie w pięści i wróciłem do swojego pokoju mocno trzaskając drzwiami.
A mojego Yoongiego potraktowałeś jak śmiecia. Nie odpuszczę ci tego, Chan.
BAEKHYUN:
Chanyeol pozytywnie mnie zaskoczył. Nie wiedziałem, że tak samo jak ja uwielbia shake'i z KFC. Oczywiście przystałem na jego propozycję, a gdy przyniósł mi swoją bluzę poczułem przyjemne ciepło w brzuchu.
W drodze do fastfooda cały czas trzymaliśmy się za ręce, co naprawdę mi się podobało. Nie wiedziałem dlaczego, ale przy nim czułem się jakoś bezpiecznie. Jego czarna bluza była na mnie sporo za duża, jednak niesamowicie miękka i przesiąknięta jego zapachem.
Czy ja jestem szczęśliwy?
...?
Jestem.
Chan zapłacił za nasze zamówienia i usiedliśmy przy stole dla dwojga. Ciągle zastanawiałem się jakim cudem mogłem zauroczyć się w swoim jeszcze do niedawna największym wrogu. Teraz gdy patrzyłem w jego oczy i słuchałem jego głosu czułem się, jakbym poskładał wszystkie elementy układanki. Wszystko się w końcu jakoś ułożyło. Zastanawiam się tylko co powiedzą na to chłopaki, ale nie bardzo obchodzi mnie ich zdanie. Najbardziej jestem ciekawy reakcji Sugi i J-hope'a.
Ojejku, nie mają nic do gadania.
Po paru chwilach opuściliśmy fastfood i udaliśmy się na krótki spacer, sam nie wiem czy w jakimś konkretnym kierunku. Nasze dłonie nadal były połączone, a rozmowa toczyła się naturalnie. Chanyeol zachowywał się uroczo, a ja odczuwałem, że naprawdę mu zależy.
Gdy przechodziliśmy obok jednego z większych klubów usłyszałem piosenkę, która zawsze wprawiała mnie w dobry nastrój.
- Oo, uwielbiam to.
- Naprawdę? – Chanyeol zatrzymał się i na mnie spojrzał - bo wiesz... ja też.
Jednak coś nas łączy.
Po chwili ponownie chwycił moją dłoń i kazał iść za sobą, a ja nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Kilka chwil potem staliśmy w zatłoczonej sali klubu i dopadł mnie lekki stres.
On chyba nie będzie chciał tańczyć?
Wyższy ruszył na parkiet by po chwili przywołać mnie gestem ręki do siebie. Pokręciłem szybko głową na znak, że nie ma szans żebym do niego poszedł. W przeciągu sekundy Chanyeol znalazł się przy mnie i lekko popchnął w kierunku cichszego miejsca. Zbliżył się do mnie znacznie, bym usłyszał jego słowa w hałasie, a moje serce gwałtownie przyśpieszyło.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Lepiej... lepiej nie – wydukałem.
- Oh, zamknij się i zatańcz ze mną.
Na jego ton zrobiło mi się gorąco i przeszły mnie ciarki.
- Zatańcz tak jak wtedy, Baekhyun.
Club Mass.
On to pamięta.
Przypomniało mi się do jakiego stanu doprowadził wtedy moje ciało i zaniemówiłem. Chan chyba wykorzystał moment mojej dezorientacji, bo jednym ruchem zaciągnął mnie na parkiet.
Czułem się trochę skrępowany i nie bardzo wiedziałem jak się ruszać, zwłaszcza gdy czułem jego dłonie na swoich biodrach. Szepnął mi parę słów otuchy, dzięki którym wróciło mi trochę pewności siebie, a razem z nią umiejętność seksownego tańca.
Jego pocałunki zaczęły na mnie niebezpiecznie działać i wywoływały lekkie westchnięcia, których wyższy nie miał prawa usłyszeć z powodu głośniej muzyki. Jego dłonie skierowały się na mój brzuch, a potem nieco niżej, co sprawiło, że zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco i mocno wciągnąłem powietrze.
Cholera.
Jak ty na mnie działasz, Park.
Po chwili jednak wrócił rękami na moje biodra, za co byłem mu wdzięczny, bo naprawdę byłem blisko podniecenia się przez jego działania.
Nagle Chanyeol szybko odwrócił mnie przodem do siebie, a ja przestałem zwracać uwagę na wszystko dookoła skupiając się tylko na jego twarzy.
- Baek, ja... - zawahał się, a moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej.
- Ja chyba się w tobie zakochałem, Baekkie.
Na jego słowa w jednej sekundzie żołądek przewrócił mi się do góry nogami. Kompletnie nie wiedziałem co powinienem zrobić, odpowiedzieć. Ja też coś do niego czuję, to na pewno. Nie byłem w stanie jednak wydusić z siebie ani słowa i gapiłem się na niego z szeroko otwartymi oczami.
Kurwa, Byun.
Rusz się, frajerze.
Zrób coś.
Ośmielony jego słowami i nakręcony naszym tańcem, stanąłem na palcach i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Czekałem na jego reakcję, ale z każdą sekundą coraz bardziej żałowałem swojej decyzji, a moja pewność siebie zdążyła już całkowicie ulecieć.
Park jednak nie odwzajemniał pocałunku.
Po jeszcze paru sekundach rozdzieliłem nasze usta i odsunąłem się od niego ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Czemu...?
Czułem się zawstydzony i rozczarowany. Nie powinienem był tego robić. Tylko się ośmieszyłem.
Po chwili jednak poczułem jego dłonie na swoich biodrach. Chanyeol delikatnie przyciągnął mnie do siebie i podniósł mój podbródek, by ponownie złączyć nasze usta.
Zadowolony od razu odwzajemniłem pieszczotę i rozkoszowałem się dotykiem jego dłoni na moim ciele. Nie wiem o co wcześniej mu chodziło, ale teraz już o to nie dbałem.
Po chwili wyższy przyciągnął mnie do siebie mocniej i gwałtowniej. Cicho westchnąłem w jego usta dzięki czemu zacznie pogłębił nasz pocałunek. Wplotłem ręce w jego włosy bawiąc się nimi i pomrukując co chwilę w reakcji na jego ręce, które błądziły od moich pleców przez biodra, aż do klatki piersiowej.
Nie wiem ile trwała ta przyjemność, jednak w końcu oderwaliśmy się od siebie, a ja poczułem jego silne ramiona, które mnie objęły. Wtuliłem się mocno w jego klatkę i wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Po kilkunastu sekundach opuściliśmy klub.
Było już dość późno i zdecydowaliśmy się na powrót do akademika. W drodze powrotnej miałem wrażenie, że Chanyeol jest trochę zamyślony, ale równie dobrze mógł być po prostu śpiący.
W końcu dotarliśmy na miejsce, a on uparł się, że pojedzie ze mną na siódme i odstawi pod sam pokój. Zaśmiałem się lekko na tą kochaną upartość. Gdy staliśmy pod drzwiami mojego pokoju odwróciłem się przodem do wyższego i się uśmiechnąłem.
- Dziękuję, Chan. Nie spodziewałem się, że... to tak będzie. Naprawdę dobrze się bawiłem.
- Ja też, Baekkie. I chyba... chyba powinniśmy to powtarzać częściej – uśmiechnął się i pochylił by ponownie połączyć nasze usta, tym razem w nieco krótszym pocałunku
- Dobranoc. I nie zgub się w drodze do pokoju! – krzyknął na odchodne, a ja prychnąłem pod nosem i otwarłem drzwi.
Wszedłem do pomieszczenia z szerokim uśmiechem na ustach i po ciemku rzuciłem się na łóżko by przytulić poduszkę. Po paru krótkich sekundach światło się zapaliło, a ja aż podskoczyłem.
W pokoju siedzieli wszyscy. Suga, Luhan z Sehunem oraz J-hope, który lustrował mnie wzrokiem.
- Fajna bluza, Byun. Jak było na randce?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro