[10]
BAEKHYUN:
- Chanyeol? Co się stało? Pobił cię?
- Nie, Lu... bo on... ech – wziąłem głęboki oddech by się uspokoić –bo on się ostatnio dziwnie zachowuje w stosunku... w stosunku do mnie...
- Co masz na myśli? – spytał zaskoczony blondyn.
Z wielkim trudem jednak w końcu wszystko z siebie wyrzuciłem i opowiedziałem Luhanowi o zachowaniu Parka, o jego groźbie, jego geście podczas próbnej ewakuacji i o ostatniej imprezie. Zakryłem twarz dłońmi, ponieważ czułem, że moje policzki płoną ze wstydu. Nigdy wcześniej nikomu się nie zwierzałem. Zawsze uważałem, że to pokazywanie innym swoich słabości. A ja nigdy nie mogłem pokazać, że jestem słaby.
- Nie radzę sobie z tym. Z tym jak... jak reaguję na niego. Jak moje ciało... wiesz... - zakończyłem wypowiedź nadal nie odsłaniając twarzy.
- Rozumiem chyba- zamyślił się na chwilę - Baek?
Popatrzyłem na niego pytającym wzrokiem.
- Baekhyun... ech... chyba masz problem.
- Serio, Lu? Nie zauważyłem – odpowiedziałem ironicznie.
- Znaczy nie... chodzi mi po prostu o to, że ty się mogłeś...
Kurwa. Nie mów tego.
- Zakochać.
- Dobra Luhan, czas na ciebie. Wiesz gdzie znaleźć drzwi. Cześć.
- Ej ej, uspokój się. Chcę ci pomóc, ale najpierw muszę cię zrozumieć, nie? – mruknął urażony – wyobrażam sobie jakie to musi być ciężkie dla ciebie. Zwłaszcza, że od tak długiego czasu się nienawidziliście. Ale Baek, ja tam mam całą ich szóstkę gdzieś. Najważniejsze jest to żebyś był szczęśliwy.
- Boże, słyszysz siebie, Luhan?! To Park! Park Chanyeol! Ja go NIENAWIDZĘ – powiedziałem lekko drżącym głosem.
- Tak? To jaki masz problem, żeby go olać?
No właśnie, jaki masz problem, Baek?
Opuściłem głowę i nie odpowiedziałem już Luhanowi.
- A widzisz, Beakkie... Zdarza się tak. A kto wie, może ci się szczęśliwie ułoży? – gdy go słuchałem chciało mi się wymiotować.
Słowo szczęście nie ma nic wspólnego z imieniem Chanyeol.
- Tak jak mi – kontynuował Luhan i lekko się zarumienił – bo wiesz... ja i Sehun jesteśmy razem.
- Nieprawdopodobne – mruknąłem.
- Oh dobra, może było coś widać, ale naprawdę jestem szczęśliwy. Nie mogłem trafić na lepszego chłopaka niż Hunnie. Baek, powinieneś porozmawiać z Parkiem.
Popatrzyłem na niego jak na idiotę. Czy on nie widzi, że od ponad tygodnia udaję, że nie istnieję tylko po to by nie spotkać nigdzie Chanyeola? A on mi mówi, żebym się dobrowolnie z nim spotkał i porozmawiał. Nigdy w życiu. To się nie wydarzy. Nie będę się poniżał jeszcze bardziej. Powinienem dalej gardzić wysokim i tamtą piątką luzerów. Tak jak kiedyś.
- Nie, Luhan. Nie porozmawiam z nim. Nie ufam temu frajerowi – powiedziałem cicho.
***
Po rozmowie z Luhanem, która miała miejsce parę dni temu, od razu zrobiło mi się trochę lżej. Może dlatego ludzie zwierzają się innym? Może to wcale nie jest pokazywanie słabości, tylko oddawanie części ciężaru, który nas męczy?
Wróciłem do normalnego jedzenia i starałem się nie spać tak dużo w ciągu dnia. Nawet w nocy sypiało mi się lepiej. Powoli wracałem do siebie. Co prawda nadal nie miałem ochoty wychodzić z pokoju, ale parę razy pojawiłem się na uczelni. Tam niestety miałem trochę przerąbane, ale mówiłem wykładowcom, że ukazanie zwolnienia lekarskiego nie będzie dla mnie problemem. Tata ma paru znajomych lekarzy. Ogólnie trochę się uspokoiłem, jednak gdy widziałem gdzieś Parka wolałem unikać spotkania z nim.
Siedziałem sobie właśnie spokojnie w pokoju i próbowałem uczyć się czegoś na zaległe kolokwia, które mnie czekały po długiej nieobecności, jednak skłamałbym gdybym powiedział, że się przykładałem. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi i trochę się zdziwiłem, ponieważ ani Luhan, ani J-hope, ani Yoongi nie mają w zwyczaju stosować się do tej prostej zasady dobrego wychowania. Przez ułamek sekundy serce mi zabiło szybciej, ale zaraz postarałem się uspokoić.
No już bez przesady. Popadasz w paranoję, Baekhyun.
Uśmiechnąłem się pod nosem ze swojej głupoty i lekko poprawiłem włosy. Jak to ma być ktoś nieznajomy to bezpieczniej dobrze wyglądać, nie? A może to niespodzianka od chłopaków i zamówili mi KFC z dowozem?! Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej na samą myśl o tym.
- Proszę! Otwarte – zawołałem wesoło. Co ja poradzę, że jestem zbyt leniwy żeby się ruszyć z łóżka.
Drzwi powoli się uchyliły, a ja w jednej sekundzie poczułem silny ucisk żołądka i falę gorąca spowodowaną silnym stresem. Od razu zacząłem żałować, że jednak nie wstałem i nie zdążyłem zatrzasnąć ich na klucz przed nosem gościa.
- Cześć, Baekkie.
Popatrzyłem na niego wzrokiem przepełnionym nienawiścią. Znowu to zrobił.
Znowu zdrobnił moje imię.
- Cz... czego tu chcesz, Park?
YOONGI:
Siedzieliśmy z J-hope'm na jednej z naszych ulubionych ławek, która była najmniej widoczna ze wszystkich za sprawą drzew, które ładnie ją maskowały. Z tego miejsca mieliśmy świetny widok na osoby przechodzące przez dziedziniec. Spokojnie kończyłem papierosa i dopijałem swojego energetyka, kiedy nagle zwróciłem uwagę na przechodzącego niedaleko nas chłopaka w dobrze dopasowanych spodniach.
Niezły.
Zamrugałem oczami i zacząłem się zastanawiać, czy to co usłyszałem w swojej głowie to była moja myśl, czy może kogoś innego. Nigdy nie zwracałem uwagi na facetów. Zawsze denerwował mnie fakt, że jestem skazany na czwórkę gejów. Znaczy może nie to, że byli homo. Raczej to, że próbowali mi wmówić, że ja też jestem.
„Możesz być bi, skoro kręcą cię i laski i faceci."
Słowa Luhana pojawiły się w moich myślach znikąd. Mogę być biseksualny? To w ogóle możliwe?
Zacząłem się zastanawiać i próbowałem przypomnieć sobie jakieś sytuacje, w których zwracałem uwagę na tą samą płeć w ten sposób.
Okej, to przed chwilą na pewno.
W sumie Sehun ma dobry tyłek...
Luhan jest dość słodki...
Baek to taka księżniczka, którą się trzeba zaopiekować...
KURWA, STOP.
Nagle poczułem szturchnięcie w ramię.
- EEEJ, słuchasz? – spytał Hoseok.
- Nie.
- Masz jeszcze szluga?
- Spadaj! Nie dam ci już, sępie – odparłem.
- Wal się – mruknął – o o o! Patrz się na tamtego! – wskazał dyskretnie na oddalającego się chłopaka, który zwrócił moją uwagę - zajebisty jest, zgarnąłbym go na noc.
- Ahaha, nie miałbyś u niego szans – uśmiechnąłem się złośliwie, obserwując tył chłopaka.
Hoseok odwrócił na mnie swój zszokowany wzrok, a ja zastanawiałem się co powiedziałem nie tak.
Shit, już wiem...
- Min, w porządku? – zapytał poważnym tonem - normalnie byś mnie opieprzył za bycie gejem, albo narzekałbyś, że to nie była laska...
Podrapałem się nerwowo po karku i już chciałem się wytłumaczyć, kiedy J-hope ponownie zabrał głos.
- NO NIE, TY TEŻ SIĘ NIM ZAJARAŁEŚ! – zawołał triumfalnie – Luhan miał racje. Pewnie jesteś bi!
- Kurwa, zamknij się! – rozejrzałem się nerwowo wokół – nie drzyj tak mordy bo ci ją rozwalę.
- Haha, teraz już jestem pewny – zaśmiał się Hoseok.
- Dobra, fajnie – westchnąłem zrezygnowany – ale ja nie jestem.
J-hope patrzył dokładnie na moją twarz i zaczął nad czymś poważnie rozmyślać. Zaczynałem się bać, bo jak go znam to jego pomysły zawsze były zdrowo popieprzone. Czy on planuje mi pomóc odkryć moją orientację? Z jednej strony byłoby miło, ale z drugiej... Nie jestem pewny czy spodobają mi się jego pomysły. A jeśli mam być szczery, naprawdę w to wątpię.
- Dobra, mam pomysł.
Kurwa...
- Mogę ci pomóc.
Oh shit...
- Ale jedna zasada. Bo jak cię znam to... wkurwi cię to do granic możliwości.
Zna mnie.
- Więc masz mnie nie pobić, ani w ogóle nie uderzyć. Masz być cierpliwy, spokojny i słuchać swojego ciała. Wchodzisz?
- Eee... niech będzie. Ale stary, o czym ty...
Nie zdążyłem dokończyć swojego pytania, ponieważ moje usta zostały zakryte... ustami J-hope'a. Od razu chciałem się odsunąć i najlepiej walnąć go z pięści w twarz, ale przypomniało mi się, że mam być cierpliwy. Gdy odruchowo cofnąłem głowę poczułem jego rękę trzymającą mnie za kark, która na mój ruch jeszcze mocniej przysunęła mnie do twarzy wyższego.
Kurwa, zginie.
J-hope zaczął pogłębiać pocałunek, a po chwili zacząłem walczyć z nim o dominację. Z powodu zbyt wielkiego szoku zaistniałą sytuacją przegrałem i zaraz poczułem jego rękę, która zaczęła błądzić na plecach pod moją bluzą.
Nie rozumiem co się ze mną działo i dlaczego odczuwałem przyjemność.
Następnym jego krokiem było przeniesienie dłoni na moją klatkę i nie przerywając pocałunku zaczął się bawić moimi sutkami. Kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z tego co i gdzie właśnie robimy i wplotłem dłonie w jego włosy.
Dłonie Hoseoka zaczęły zjeżdżać niżej po moim brzuchu i lekko zahaczyły o rozporek, w którym już pojawił się problem. Nagle brązowowłosy gwałtownie przerwał pocałunek i całkiem się ode mnie odsunął. Niekontrolowanie wydałem z siebie pomruk niezadowolenia i zaraz zacząłem kaszleć, żeby przypadkiem nie zwrócił na niego uwagi.
Ja pierdolę...
Co się odjebało...
- No i proszę! – zawołał uradowany J-hope – podnieciłem cię. Jestem facetem. Masz swoją odpowiedź – wyszczerzył się na koniec.
Gapiłem się na niego z oczami jak talerze. Powinienem go zabić czy mu podziękować? Obiecałem go nie uderzyć, ale nie mogę mu przecież odpuścić doprowadzenia mnie do takiego stanu w miejscu publicznym. Moje ciało nadal lekko drżało, a policzki, jak czułem, nadal były lekko rozpalone.
- Ty popierdolony psychopato! – popchnąłem jego ramiona.
- Nie ma za co – poczochrał moje włosy.
Przynajmniej taki plus, że wiem kim jestem...
***
Od spotkania z Jiyongiem minęło sporo czasu, jednak wyrzuty sumienia nadal mnie nie opuszczały. Zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem, że opieprzyłem Jimina. W sumie to on...
Uratował mi życie.
Nie miałem się co oszukiwać. Powinienem być mu wdzięczny, a ja potraktowałem go tak niewłaściwie. Wiem, że nasze światy się nienawidzą, ale on zawsze jakoś najmniej mnie wkurwiał. Poza tym moje życie jest o wiele cenniejsze niż jakieś pieprzone zasady, które sami na siebie narzuciliśmy. Mam swój honor.
Ten twój honor prawie cię zabił, cwaniaku.
Aj, mniejsza.
Kiedy spokojnie dopalałem papierosa w pokoju wpadłem na pewien pomysł. Myślę, że to powinno mnie uwolnić od wyrzutów sumienia.
- Wychodzę – rzuciłem do Luhana.
- Gdzie lecisz?
Nie odpowiedziałem i wyszedłem na korytarz by następnie udać się na schody. Całą drogę rozważałem plusy i minusy swojego postępowania, ale nie byłbym sobą, gdybym odpuścił. Zwłaszcza, że już zadecydowałem.
Stanąłem przed drzwiami pokoju i poczułem lekkie zdenerwowanie.
Czemu się stresujesz, Min?
Zapukałem trochę za lekko, ale zaraz usłyszałem zaproszenie do środka i wolno uchyliłem drzwi.
- Jimin? Ja... - odkaszlnąłem – uratowałeś mi życie. Czego chcesz w zamian? Przysługa za przysługę.
CHANYEOL:
Widziałem go. Przyrzekam, że jeszcze przed sekundą ten krasnal był kilka metrów przede mną, a teraz magicznie wyparował. Rozglądnąłem się jeszcze na wszystkie strony.
- Cholera! - rzuciłem i udałem się do akademika wypalając po drodze fajkę.
Zauważyłem, że ostatnio palę coraz więcej. Ciągle myślę jak złapać Baekhyuna, który unikał mnie jak ognia. Ten punkt planu miał jednak wielką niewiadomą, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia co mu powiem jak już go złapię. Tutaj potrzebna mi była pomoc. Otworzyłem drzwi do pokoju na oścież, a moim oczom ukazał się Jongin. Bez koszulki. Wypinający do mnie tyłkiem.
O co mu chodzi?
- Zbieraj się, wychodzimy, musisz mi pomóc - widziałem, że chciał mi przerwać - nie, nie chcę wiedzieć czemu robisz to co robisz. Ja, ty, piwo i partyjka bilarda. Zakładaj coś na siebie, czekam za drzwiami.
Czemu nie mogę mieć normalnego przyjaciela?
Czekałem na niego oczywiście dłużej, bo to Kai, a kiedy był już gotowy udaliśmy się do naszego ulubionego baru.
- Dobra, mów co ci leży na sercu - powiedział blondyn rozbijając bile.
- Byun mnie unika i nie mogę wykonać kolejnego kroku, a nawet jeśli bym go wykonał i doszłoby do rozmowy to nie mam pojęcia co mam powiedzieć - odpowiedziałem analizując rozgrywaną przez nas grę.
Wbił pełne, czyli połówki są moje....
Idealnie.
- Idź do niego.
- Nie rozumiem - popatrzyłem na niego zagadkowo.
- A mówiłeś, że to ja jestem głupi ! A co się okazuje? Bruneci są jeszcze bardziej tę...
- Nie radzę ci tego kończyć, bo zaraz koniec tego kija wyląduje tam gdzie na pewno nie chcesz go mieć - ostrzegłem przyjaciela.
- Channie, to takie żarty przecież wiesz, hehe. A jeśli chodzi o Baeka to odwiedź go w pokoju. Mieszka piętro nad nami, więc skoro nie wychodzi ze swojej nory to właśnie tam go spotkasz - powiedział i za jednym uderzeniem wbił dwie bile.
Czemu o tym nie pomyślałem?
- A co z tym gówniarzem i jego chłopakiem? Nie chcę przypadkowo na nich wpaść.
- O to się nie martw, we wszystkim ci pomogę.
***
Byliśmy na siódmym piętrze za szklanymi drzwiami, które prowadziły na klatkę schodową i obserwowaliśmy.
- Kai, nadal nie wiem czy to jest dobry pomysł... - wyszeptałem do przyjaciela.
- Zamknij się. Nie po to łaziłem za nimi przez cztery cholerne dni i obserwowałem każdy ich ruch żebyś teraz wymiękł. Znam ich plan zajęć lepiej od swojego, Chan. Nie pozwolę ci zrezygnować. Nie teraz - popatrzył na zegarek – okej, za minutę Sehun wyjdzie z pokoju i pójdzie po Luhana. Cmok cmok, pójdą do windy, a wtedy ty wkraczasz do akcji.
Chwila ciszy.
- Jesteś nienormalny - powiadomiłem przyjaciela.
- Nie, kochany. Jestem genialny. Uwaga... 3...2...1...
Drzwi pokoju Sehuna i Baekhyuna otworzyły się i tak jak powiedział Jongin, młodszy poszedł prosto do Luhana i po dość namiętnym pocałunku udali się do windy.
- Dobra idę za nimi. Jak coś to będę dzwonił i się od niego ewakuujesz. Powodzenia stary - poklepał mnie i ruszył schodami w dół.
Oddychaj.
Pamiętaj, masz być miły i troskliwy.
Wyszedłem na korytarz i stanąłem przed drzwiami. Obejrzałem się kilka razy na prawo i lewo, sprawdzając czy korytarz jest pusty. Zapukałem.
Czekałem chwilę zanim usłyszałem przepełnioną optymizmem zgodę na wejście.
Oczywiście księżniczka nie raczy otworzyć, ale to nawet lepiej dla mnie. Przynajmniej nie wyrzuci mnie od razu.
Uchyliłem drzwi, a kiedy byłem już w środku zaraz je za sobą zamknąłem.
- Cześć, Baekkie - celowo zdrobniłem jego imię.
Jedynym oświetleniem w pokoju była mała lampka nocna przy jego łóżku, dzięki której widziałem jak wesoła twarz chłopaka szybko uległa zmianie i zaraz potem ciskał we mnie morderczym spojrzeniem.
Oj nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym je odwzajemnić, Byun.
- Cz... czego tu chcesz, Park?
No właśnie Park, czego chcesz?
- Ostatnio nie wyglądasz za dobrze - powoli ruszyłem w stronę łóżka, na którym siedział - coś się stało?
- Jesteś ostatnią osobą, którą powinno to interesować - odpowiedział złowrogim tonem.
- Baek, przestań przecież wiesz, że interesuje - skłamałem - nigdy nie przestałem się o ciebie martwić – kolejne kłamstwo.
Usiadłem koło niego i mimo wewnętrznego protestu nakryłem jego małą dłoń swoją. Chłopak wzdrygnął się, ale jedyne co zrobił to wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Mój mały sukces nie trwał jednak długo, bo Baekhyun energicznie wyrwał swoją rękę spod mojej i gwałtownie wstał.
- O co ci kurwa chodzi, Park?! Czego ty ode mnie chcesz? Nienawidzimy się od prawie dziesięciu lat, a ty teraz mi mówisz, że się martwisz?! To wszystko to twoja.... – przerwał wpół zdania, przygryzł wargę i zmieszał się dość konkretnie - wyjdź stąd i zostaw mnie już.
Moja co? Moja wina?
Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym wstałem z łóżka i stanąłem naprzeciwko chłopaka.
- Jesteś tak bardzo uparty - wyszeptałem po czym delikatnie dotknąłem dłonią jego policzka, a kciukiem lekko przejechałem po jego dolnej wardze - nie odpuszczę, Baekhyun. Za dużo czasu straciłem bez ciebie. I będę czekał - powiedziawszy to opuściłem pokój zostawiając go w totalnym szoku.
ㄴㄱ ㄴㄱ ㄴㄱ
cześć cześć!
Mamy już dziesiąty rozdział przygód Chanbaeka oraz ich przyjaciół
Czego Jimin będzie chciał w zamian za uratowanie życia Yoongiego?
Co sobie pomyśli Baekhyun po pięknych słówkach Chanyeola?
Wait for it!
Z okazji dziesiątego rozdziału mamy dla Was niespodziankę!
Z racji tego, że ficzek jest pisany z dużym wyprzedzeniem - dziś wstawiamy bonusik
A będzie nim...
Fragment, który znajdziecie za kolejne 10 rozdziałów!
Mamy nadzieję, że tyle z nami wytrzymacie XD
***
- Szanse na to, że znajdą Byuna są dość duże - zaczął Namjoon, a ja już wiedziałem że nie zrozumiem ani jednego słowa z tego co powie – czytałem, że na szesnaście tysięcy zaginionych osób, prawie trzynaście tysięcy zostaje odnalezionych. To jest prawie osiemdziesiąt procent, więc bądźmy dobrej myśli.
***
Moment... Namjoon chyba nie trzymał z Baekhyunem. Czyż nie?
Szanse na odnalezienie?
W jakich okolicznościach Baekhyun zaginął?
Kto go odnajdzie i... w jakim stanie?
Wait for it.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro