[01]
CHANYEOL:
Siedzieliśmy na dziedzińcu znajdującym się obok naszej uczelni. Kwietniowa pogoda była wręcz idealna. Naszym małym zwyczajem było rozkładanie koca niedaleko pomnika i po prostu wylegiwanie się na nim po lub między zajęciami. Zamknąłem oczy i przechyliłem głowę w kierunku słońca by poczuć jego łagodne promienie. Delikatny wiatr bawił się kosmykami moich ciemno-brązowych włosów.
Otworzyłem oczy i popatrzyłem na moich przyjaciół - ten siedzący po turecku fioletowowłosy, z lizakiem w ustach to Namjoon - student technologii informatycznej. Nazywamy go Rap Monster, bo jego wymowa jest tak szybka, że śmiało mógł by rapować... gdyby nie jeden fakt. Czasem mam wrażenie, że mówi tylko o ciekawostkach ze świata nauki. Inteligentny jak mało kto, ale nie wiem kiedy w końcu zrozumie, że lizaki nie pomogą mu rzucić fajek.
Dalej, płomienna głowa - Jimin, a obok niego najspokojniejszy z nas wszystkich - DO Kyungsoo. Jak zwykle dyskutują na temat tego, czy wystarczy im drobniaków na kebaba po zajęciach. Oboje studiują psychologię. Chociaż szczerze mówiąc, nie wiem czy DO odniósł by sukces w zawodzie psychologa. Po prostu jego spojrzenie bywa mordercze.
Ten w okularach przeciwsłonecznych, rozwalony na kocu i z głową na kolanach Jimina, to Jongin. Każe na siebie mówić Kai, bo twierdzi, że to bardziej pasuje do jego platynowego blondu. Nie wiem, co mógłbym o nim powiedzieć. Jest... niepowtarzalny. No i może czasem nieokrzesany. Nawet nie skupiam się na jego słowach, a mogę się założyć, że jak zwykle poucza młodego Jungkooka odnośnie treningów lub, co gorsza, życia miłosnego. Gdy dowiedział się, że młody też odkrył w sobie naturę geja był po prostu wniebowzięty.
Kookie jest młodszym bratem DO, w tym roku dostał się na taniec. Z tej okazji Jongin coraz częściej udziela mu rad, ponieważ sam studiuje taniec już 3 rok. Mówi, że jako dobry hyung czuje potrzebę bycia mentorem dla młodszego. Zawsze mnie to śmieszy bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić Kaia, jako mentora dla kogokolwiek.
Tak czy tak kocham tych idiotów, jakby byli moimi braćmi. Od gimnazjum, przez liceum, aż po studia. To już nasz 3 rok na tej uczelni, a nadal wszystko jest po staremu.
Wyrwałem się ze swojego świata gdy poczułem szturchnięcie w ramię.
- Co jest Chan, o czym tak myślisz? - spytał Kyungsoo.
- O nas, chłopaki - wyszczerzyłem się - Mamy zajebiste szczęście, że jesteśmy wszyscy razem.
- Weź, bo się zaraz porzygam od tego cukru - Jongin kopnął mnie w ramię, a reszta zaczęła się śmiać.
- Dobra, walcie się. Koniec miłości, zjeby - odpysknąłem ze śmiechem - Namjoon podaj mi paczkę i ognia. Leżą koło twojej nogi.
- A wiedziałeś, że nikotyna działa obkurczająco na ściany naczyń krwionośnych, zwiększa ciśnienie krwi, jest odpowiedzialna za niefizjologiczne przyspieszenie akcji serca oraz zaburzenia rytmu serca, a także wpływa negatywnie na gen P53, który powstrzymuje niekontrolowany rozwój komórek, czyli powstawanie nowotworów? - opowiedział, uprzednio wyrzucając patyczka po lizaku na trawnik po czym sięgnął ręką po moje rzeczy. Kątem oka zauważyłem, jak Kookie chichocze, a DO zakrywa dłonią oczy.
- Czy on mówi do mnie, czy koło mnie? -spytałem chłopaków z udawanym zaskoczeniem na twarzy - Rapmon, wiesz, że nic nie zrozumiałem, nie?
- Chanyeol, biologia nie jest taka trudna...
- Spadaj! Po prostu za szybko mówiłeś. Nieważne. Wszyscy wiemy, że i tak zapalisz - uśmiechnąłem się przebiegle wyciągając z paczki dwa Marlboro Goldy. To było normalnie. Jeśli któryś z nas coś miał, zawsze dzielił się z drugim.
Namjoon rozejrzał się bezradnie - Ej, niepraw...
- Zapalisz - odpowiedzieli chóralnie DO i Jongin.
Rapmon popatrzył na nich piorunującym wzrokiem, po czym westchnął i wziął ode mnie fajkę.
- Widzisz, Moni? - wyszczerzyłem się do niego - Czytam z Ciebie jak z kartki.
- Mówi się: „jak z otwartej księg...
- Dobra, starczy wiedzy na dziś. Zbieramy się, zapalicie po drodze do akademika - powiedział jak zawsze uśmiechnięty Jimin, który jest odpowiedzialny za opiekę nad kocem.
Szybko pochowaliśmy resztkę swoich rzeczy do toreb i razem z Namjoonem odpaliliśmy trzymane w ustach papierosy. Po drodze, jak zawsze, śmialiśmy się i przekrzykiwaliśmy, aż ni stąd ni z owąd na drodze pojawiła się przeszkoda, która była trudniejsza do ominięcia niż sam Chiński Mur.
Byun Baekhyun - srebrnowłosa gwiazdka, z uniesioną dumnie brodą i Forwardem jagodowym w ręku oraz jego 4 przydupasów. Bardzo się zmienił od czasów naszego dzieciństwa. Jego postawa mówiła sama za siebie. Jakby cały świat należał do niego, a my powinnyśmy się kłaniać za to, że możemy oddychać tym samym powietrzem co on. Na jego twarzy jak zawsze widoczna była pogarda dla każdego, kto nie znajduje się w jego Elicie. U nich nie liczyła się przyjaźń, tylko stanowisko tatusia i hajs w portfelu. U nas liczyła się lojalność. Wszyscy skoczylibyśmy za sobą w ogień. To dwa zupełnie różne światy. Dwa światy, które nigdy nie miały i nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego.
Za nim również dumnie, ale już w mniejszym stopniu, podążał jego gang. - Jung Hoseok - J-hope, tancerz, niestety na roku z Kookiem. Nie wiem co ma wspólnego z nadzieją, ale wiem, że raczej nie zależy mu za bardzo na skończeniu studiów, bo jest w naszym wieku.
Min Yoongi - Suga, czarne włosy i biała skóra robi z niego człowieka-zombi. Nie odzywa się za wiele ale jeżeli już, to wiadomo, że nie należy się spodziewać niczego miłego. Naprawdę nie wiem dlaczego wszystkie głupie laski na niego lecą.
Luhan - blond diva, prawie taka sama jak Byun. Z kilometra widać, że jara się przystojnym Sehunem, jak nikt. Sehun - pyskaty gówniarz, również blond, z kierunku Jungkooka i J'hope'a. Zapewne wkupił się do Elity swoim niewyparzonym językiem i arogancją. Pomijając bogatych rodziców, oczywiście.
Szliśmy na siebie i wiedziałem, że dojdzie do konfrontacji. Nie ma siły, tak było zawsze gdy nasze ekipy na siebie wpadały. Najczęściej to oni zaczynali. Komentarze w stronę moją czy chłopaków były od razu kontrowane jeszcze gorszymi. Potem komentarze przemieniały się w przezwiska, a nieraz dochodziło nawet do rękoczynów. Gdy Byun był metr przede mną nasze ekipy zatrzymały się naprzeciwko siebie i kątem oka zauważyłem jak ludzie dookoła zaczynają zerkać w naszą stronę czekając na rozwój akcji. Mocno zaciągnąłem się papierosem i wypuściłem dym prosto w twarz srebrnowłosego. Namjoon zrobił to samo, tyle że za ofiarę obrał sobie Sugę, który zasztyletował go wzrokiem.
- Co jest, Byun? Nie wychwyciłeś aluzji? - spytałem ironicznie - Spieprzajcie nam z drogi, idziemy do akademika. Albo spadacie albo was zdeptamy.
Usłyszałem złośliwy wybuch śmiechu chłopaków stojących naprzeciwko mnie. Baekhyun nie opuszczał wzroku z moich oczu.
- Nie szczekaj Park, bo to się może dla ciebie kurwa źle skończyć - usłyszałem J-hope'a i popatrzyłem w jego kierunku. Ledwo trzymał się na nogach - a ty co, gnojku? - zaśmiał się w stronę przestraszonego Jungkooka. - Oczy jak talerze. I zamknij usta bo niewiadomo kto może ci w nie coś włożyć! - Elita znowu parsknęła śmiechem.
-Odwal się od niego, Hoseok - DO wyszedł delikatnie przed swojego młodszego brata.
- Co ty powiedziałeś? - uśmiech zniknął z twarzy tancerza.
- Powiedział: ODPIERDOL SIĘ OD NIEGO, ĆPUNIE - wrzasnął Jongin popychając prowokacyjnie Hoseoka.
Potem już wszystko działo się za szybko.
BAEKHYUN:
Leżałem znudzony na łóżku Yoongiego i co chwilę podrzucałem jego małego kumamona pod sam sufit.
-EJ DŁUGO WAM JESZCZE ZEJDZIE?! - aż podskoczyłem i spiorunowałem Luhana wzrokiem. Nie wiem jak Suga uwielbiający ciszę wytrzymuje z nim w pokoju.
- Zamknij ryj, głowa mnie boli - syknąłem.
-No to zaraz przestanie - z łazienki wyszedł zadowolony Sehun wraz z Yoongim, który trzymał w dłoni idealnie skręconego jointa i samarkę z resztką zioła.
-Nareszcie! Już myślałem, że się tam ruchacie - J-hope wstał z krzesła przy biurku i prawie podbiegł do Sugi, który schował swoje dzieło za plecami.
-Pierdol się. Skończcie z tym pedalstwem, frajerzy - obruszył się - to, że trzymam z bandą gejów, nie znaczy, że też nim jestem. Te zwinne palce nie służą tylko do kręcenia zajebistych lolków i każda laska na tej uczelni wam to powie.
Mówił prawdę, ale nie chciałem mu przyznawać racji. Luhan pewnie myślał tak samo, bo w jednym momencie oboje parsknęliśmy śmiechem. Nikogo nie zdziwiła nasza reakcja. W naszej paczce nie chodzi o komplementowanie siebie nawzajem. Tutaj liczy się silny charakter.
- Możesz być bi, skoro kręcą cię i laski i faceci - przewrócił oczami Luhan, gdy już się przestał śmiać - wydaje mi się, że jeden z Lojalnych Luzerów się na ciebie ślini - dodał.
Zaśmiałem się słysząc ulubioną nazwę. Pierwszy raz użył jej Sehun, gdy poznaliśmy go na początku roku akademickiego. Szybko się przyjęła, a młody, nie powiem, zyskał tym naszą sympatię.
- A kto ci kurwa powiedział, że kręcą mnie faceci?
- Dobra, zamknijcie mordy... Sehun, otwórz okno. Chcę to w końcu zjarać, bo przez was, idioci, głowa napieprza mnie jeszcze bardziej - powiedziałem zdenerwowany czekaniem w nieskończoność.
Zaciągnąłem się słodkim dymem i podałem jointa Yoongiemu. Zamknąłem oczy i wróciłem myślami do Luzerów. Nic i nikt nie działa mi tak na nerwy jak te ich wiecznie roześmiane gęby. Szóstka frajerów bujających w obłokach z tym dryblasem na czele. Biedni, myślą, że dobre studia pomogą im w przyszłości zdobyć kasę i godnie żyć. Akurat kasa by im się przydała już teraz. Na co im będą wtedy te pieniądze? Na rachunki i bachory? Właśnie teraz, póki jesteśmy młodzi, hajs jest najważniejszy. Dobry towar, alkohol czy imprezy nie kosztują grosze, a na studiach to codzienność. Oni co najwyżej mogą sobie spalić taniego papierosa na dwóch. Ponadto myślą, że są lepsi od nas, bo niby są przyjaciółmi.
Naiwniak Park wierzy, że ci tchórze byliby gotowi się dla niego w jakikolwiek sposób poświęcić. Znam go od urodzenia. Nasi rodzice się przyjaźnią od czasów liceum. Jak byliśmy mali to spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Dopóki nie zauważyłem różnic, które nas dzielą. Które dzielą nasze dwa światy. Teraz ma nowych przyjaciół i wcale mi go nie brakuje. Nie pasuje do naszego świata. Każdy, kto nie pasuje nie zasługuje na nasz szacunek. To żałosne, że tamci wierzą w jakiekolwiek zaufanie. Żyjemy w świecie, w którym każdy martwi się o swój tyłek, a gdy przyjdzie co do czego ratuje najpierw siebie. Tutaj nie ma przyjaźni. Przyjaźń jest oznaką słabości. Jeśli okażesz słabość - zniszczą cię.
Po skończeniu jointa zaczekaliśmy jeszcze tylko na J-hope'a, który stwierdził, że faza nie chwyciła go tak jak powinna, więc zażył jeszcze parę tabletek. To nie tak, że był uzależniony od prochów. Po prostu nie miał co robić z pieniędzmi i twierdził, że w ten sposób uniknie nudy w życiu. Z resztą każdemu z nas nie raz zdarzało się coś brać. Tak było po prostu zabawniej.
A nas było stać na zabawę.
Wyszliśmy z akademika w stronę dziedzińca zapalić i powłóczyć się bez celu. Przez moment słyszałem Sehuna, który przedrzeźniał swojego wykładowcę i przesłodzony chichot Luhana. Mam wrażenie, że ostatnio coś dziwnego dzieje z tą dwójką, ale szybko wyrzuciłem niepotrzebne myśli z głowy i w pełni skupiłem się na błogim uczuciu delikatnego haju. Normalnie pewnie zakończylibyśmy spacer gdzieś w KFC albo w Subway'u, jak zawsze na gastro fazie.
Ale nie tym razem.
xxx
Cześć!
Tak jak obiecałyśmy - zaczynamy przygodę Chanbaeków!
Jesteśmy bardzo podekscytowane tak poważnym projektem. Zwłaszcza, że to dopiero nasza druga współpraca.
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba! Miłego czytania :>
Hearteuuu & ParkJiminyeol
~ agonii
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro