Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Ona...

   "Jej uśmiech. Delikatny uśmiech na tej słodkiej twarzyczce. Jasne włosy, które nie śmiały wpadać jej na twarz i ją irytować. Ciemne oczy pełne ciepła, które okalał wachlarz czarnych rzęs, a nad nimi dwa równe łuki brwi. Nieważne jak było źle, zawsze widząc jej uśmiech, sam unosiłem kąciki ust. Automatycznie odpowiadałem na każdy jej gest.

      - Ludzie boją się uczuć. - Jedyne słowa, które wypowiadała.

   Niknęła, a ja próbowałem ją nieudolnie chwycić. Po chwili rozwiała się jak dmuchawce na łące. Zostałem sam wśród nicości."

   Ciemno. Po prostu ciemno. Żadnych kształtów, strachu, po prostu nic. Rozglądałem się za nią, ale jak zwykle zniknęła. Była ze mną tylko nocą, tylko w ciemności. Zamieniała tę ciemność w jasność, a gdy nadchodziła pora, zabierała jeszcze więcej niż dawała, ale i tak pragnąłem jej widoku, mimo że widziałem ją tylko w swojej głowie. Wiem, że umiała przyjść jedynie we śnie. I to bolało najbardziej. Brak jej obecności w reszcie życia. Ten jeden moment, w którym ją widzę jest za krótki. Tęsknota wiąże mnie w wiecznym czekaniu na spotkanie z nią.

   A kiedy nie mogłem już znieść więcej, przyszła, jak zwykle nocą. Uśmiechnęła się, jak to tylko ona potrafiła. Wyglądała tak samo jak zawsze. Brakowało jedynie echa słów, które znałem już na pamięć. Zamiast tego zabrzmiało głuche "do zobaczenia".

Już nigdy nie miała przyjść. Tym razem ja miałem złożyć jej wizytę.

Trzymaną żyletką szybko przeciąłem skórę na nadgarstku... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro