Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jebać świat.

Pamiętam krew nic więcej..

Obudziłam się w kryjówce naszego gangu. Nie wiedziałam co się stało..  Wstałam i ubrałam się. Zbiegłam na dół i zauważyłam całą ekipę zawzięcie dyskutującą o czymś.

- Hej - powiedziałam.

- Cześć młoda. Jak się czujesz? Pamiętasz coś albo...- Jack nie zdążył dokończyć bo Mike walnął go poduszką w łeb.

- Zamknij pysk kretynie! - warknął na niego.

- Dobra dobra - powiedział.

- O co wam kurwa chodzi co?! Pamiętam krew nic kurwa więcej. Powiedzcie mi o co chodzi do jasnej cholery koniec zabawy!! - krzyknęłam i nikt już nic nie mówił.

- Chodzi o to że.. No... Yyy.. Ten - zaczął się jąkać Mike.

- Wysłów się do cholery -powiedziałam już lekko zirytowana całą tą sytuacją.

- Zaatakowano Cię w twoim własnym domu. Ciebie i Twojego brata dokładniej. Ostatnio byliśmy na akcji i wtedy zajmowałaś się tamtym gościem to spadała Ci kominiarka. Widziała to ta suka. Chciała się zemścić bo zabiłaś jej chłpotasia. Twój brat żyje trzymaj się jakoś. Jest na dole. Z tobą było gorzej masz całe pocharatane plecy i rozciętą głowę. Mamy najlepszych lekarzy więc wyliżesz się jakoś - powiedział.

- Ona żyje? - spytałam. Miałam już pewien plan.

- Tak.

- To się zabawimy -powiedziałam i zaczęłam się śmiać jak psychopatka.

- Zapomij o tym - powiedział Jack.

- Mam broń przy sobie więc jak któryś będzie mnie próbował zatrzymać to będę strzelać i chuj mnie będzie obchodzić czy to będziesz Ty czy kto kolwiek inny więc radzę wam zamknąć ryje i pakować dupy do mojego Camro -powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Spoko - powiedział Jack.

- Emily,Jack, Nathan i Ashley jedziecie ze mną. Weźcie jakąś broń i nóż - powiedziałam.

- A ja? - spytał Mike.

- A Ty gnoju weź coś mocnego. Mam zamiar urządzić jej piekło. Suka nie wie z kim zadarła - powiedziałam.

Nie nie jestem psychopatką tylko jestem sprawiedliwa. Ona nie powinna zbliżać się do mnie, a co dopiero do mojego brata. Zabiłam jej chłpotasia bo wisiał nam hajs za dragi i broń. Uciekał od zapłaty i doczekał się śmierci. Nie tylko to było powodem dla którego nie żyje. Zaatakował naszego szefa.

- Rosalie jesteś pewna? Wyglądasz jak trup - powiedział Mike.

- Jest ok - szepnęłam i weszłam do auta.

- Nie kłam kurwa. Zaczełaś znowu palić. Kurwa mać Roaslie martwię się! -krzyknął.

- A co ci mam kurwa powiedzieć co?!!
Nie tak miało być.. Nie tak.. Wszystko inaczej. Miałam być milionerką, miałam do tego dążyć miałam charować na to. Tym czasem jestem gangsterką i miliarderką. Osiagnęłam to jednym kurwa strzałem. Jestem z tego dumna cholernie. Charowałam na to ale jednak. Zjebało się troszkę. Wczoraj to była jakaś masakra. Boję się co będzie jutro.. - powiedziałam.

- Wczoraj to historia jutro to tajemnica. Nie martw się jestem tu i będę aż do końca moich dni. Zawsze. I przestań się truć  okej - powiedział Mike.

- Lubię palić ten dym daje mi w pewnym sensie siłę.. Nie zmienisz tego..

- Ostatni raz zapalisz dziś ze mną bo potem zaczniemy od nowa - powiedział i przytulił mnie.

- Dobrze.. Wiesz,że Cię kocham? -spytałam.

- Jasne,że wiem. Ja Ciebie też, a teraz jedziemy na nie złą zabawę haha- powiedział.

~~
Po 30 minutach drogi dotarliśmy na miejsce. Wyszłam z auta nasi przyjaciele już tam na nas czekali.

- To jak się rodzielamy? - spytał Nathan.

- Mam pomysł pójdziemy wszyscy razem - rzuciła Ashley.

- Pasuje mi to. Mam nadzieję, że macie broń i bombę. Będziemy musieli wysadzić tą słabą  mafię w powietrzę haha- powiedziałam.

- My zawsze jesteśmy przygotowani - szepnął Nathan i wywalił drzwi.
Weszłam do środka i rozejrzałam się. Ogólnie rzecz biorąc to mocne 2/10. Mogli by się postarać czy coś. Boże o czym ja myślę..

- Zdaje się mi się, iż ta mała jest na dole w sali 14. Zapewne obciąga temu staremu gnojkowi Gregor czy jak mu tam - powiedział Mike.

- Co? Jak?! - powiedziałam a on położył palec na moich ustach.

- Ciii.. Nie pytaj. Po prostu idź i zrób swoje.

Nathan, Jack i Emily poszli ze mną. Mike i Ashley pilnowali terenu u góry.

- No to zabawę czas zacząć! -krzyknął Jack i wywalił drzwi. Mike miał rację obciągała temu staremu dziadowi. Przerwaliśmy jego orgazm ups.

- Witam witam - powiedziałam i odstrzeliłam mu łeb.

- Co wy tutaj robicie? - spytała ruda szmata.

- My tutaj zadajemy pytania a Ty grzecznie na nie odpowiadasz chyba, że od razu chcesz zginąć - powiedziała Emily.

- A no więc przyszliśmy się zabawić. Posłuchaj mnie głupia kurwo źle zrobiłaś, że ze mną zadarłaś. Tego się nie robi NIGDY! -  krzyknęłam.

- Haha śmieszna jesteś. Masz dopiero 18 lat i myślisz, że jesteś lepsza ode mnie? Słuchaj dłużej pracuje w tej branży od Ciebie więc się nie upokarzaj skarbie - powiedziała.

O nie kurwa tego było za wiele. Podeszłam do niej i wpierdoliłam jej pięścią w twarz. Podniosłam ją,  posadziłam na krześle i związałam.

- A teraz posłuchaj mnie skarbie. Odpowiadasz na nasze pytania grzecznie. Jak będziesz niegrzeczna to dostaniesz w ryj lub  potnę Ci plecy  albo zrobię coś gorszego jasne? - spytała ją Emliy.

- Mój szef Was znajdzie i zabije! - krzyknęła a ja walnęłam ją w twarz. Co za głupia laska.

- Nie tym tonem skarbie. Twój szef nie żyje. Moi kumple pozbyli się go. Czekał na nas idiota - powiedziałam.

- Skarbie wiesz może gdzie twój szef trzymał mapę do podziemnych ulicy? - spytała moja towarzyszka.

- Nie wiem - odpowiedziała, lecz Emily znów jej przywaliła.

- Zła odpowiedź - powiedziała i wyciągnęła nóż. Podwinęła jej bluzkę i już chciała ją ciąć gdy spytała ponownie - Gdzie jest mapa?

- U góry w sejfie. Kod to 320786 - powiedziała.

- Dobra dziewczynka - powiedziałam i odstrzeliłam jej głowę.

Poszłam z Emliy na górę i od razu znalazłam sejf. Otworzyłam go wzięłam co moje i poszłyśmy na dół.
Wyszłam z tego pojebanego budynku i usiadłam w moim Camro.
Odjechałam z piskiem opon bez moich przyjaciół..
Jebać świat.

~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się podoba  👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊👊
Jeśli są jakieś błędy to piszcie💪

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro