Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

- Iiiiiiiiii ! ! ! - słychać było kolejny pisk różowowłosej (nie, to nie jest Sakur[w]a). Ayame już traciła cierpliwość do Aidy. Działała jej już na nerwy.

- Możesz się przymknąć ? - warknęła Uchiha.

Keigo zwróciła na nią wzrok i zapatrzyła się na jej oczy, które świeciły szkarłatem. Właśnie Aida patrzyła na legendarnym Mangekyou Sharingan. Niebieskooka krzyknęła i zemdlała.

- Nareszcie ktoś ją uciszył - powiedział Natsu, a pies zaszczekał. Chwile później Inuzuka objął twarz Ayame dłońmi i zaczął zbliżać się do jej twarzy - należy Ci się nagroda, Ayame - chan - wymruczał jej w usta jej prawdziwe imię.

Itachi posłał mu mordercze spojenie i go popchnął tak, że brązowowłosy leżał na podłodze.

- I jak ? Wygodnie na dole ? - czarnooki zapytał.

- Bardzo - posłał długowłosemu pełne irytacji spojrzenie - no to czego w końcu chcecie ? - zapytał zaciekawiony patrząc na posiadaczkę sharingana.

- Jutro, gdy Aida się wybudzi, ruszamy do bazy akatsuki. Lider kazał Cię przyprowadzić, ponieważ jest nam ktoś potrzebny do tropienia. A ona - wskazała na leżącą dziewczynę - jest dobrym medykiem. Ja bym na spokojnie uzdrawiała innych, tylko jest jedno ale. Ciągle wyruszam na misje.

- Ayame, nie musisz mu tyle mówić, lider im wszystko wyjaśni, gdy będziemy na miejscu.

- Ale chwila, chwila. A jeżeli nie będziemy chcieli się dołączyć do organizacji ?

- Zabije Was na miejscu - dopowiedziała czarnowłosa. Natsu tylko rozszerzył oczy w przerażeniu. Chwile później uśmięchnął się chytrze.

- A może byś mnie pocałowała Ayame - chan, wtedy na pewno bym nie stawiał żadnego oporu - powiedział 'pociągającym' głosem. W odpowiedzi dostał w łeb od Itachiego. Znowu biedny Inuzuka leżał.

***

- Misja zakończona sukcesem, Lider - sama - Ayame powiedział wchodząc do gabinetu Pain'a.

- Spisaliście się, możecie już się rozejść. Chcę porozmawiać z Aidą i Natsu - skinęli głowami i pokierowali się do kuchni. Czarnooka podeszła do lodówki i wyjęła dango. Itach spojrzał na słodycz z iskierkami w oczach. Uchiha się tylko lekko uśmiechnęła. Jednak uśmiech zszedł szybko tak jak się pojawił.

- Jeśli mamy być w tym czasie partrenami na misjach, to trzeba się troche zapoznać - Itachi nie spodziewał się, że Ayme w końcu coś powie. A jednak.

~TIME SKIP~

Gdy Ayame zaczęła opowiadać o sobie to do kuchni weszła część Akatsuki. Przysłuchiwali się jak to Uchiha wybiła połowe swojego klany i pare innych. Zabijała swoich przyjaciół i mówiła jekie uczucia jej towarzyszyły. Przeważnie to była złość i nienawiść. Nikt nie spodziewał się aż tak dramatycznej historii. Jedynym najbliższym oparciem był Kirito, który pomagał jej w ciężkich chwilach mimo, że byli z klanów, które się nienawidziły od zawsze.

***
Następnego dnia Ayame wstała strzasznie zaspana. Nie wiedziała dlaczego tak jest. W końcu poszła spać w miare wcześnie. Może to małe przemęczenie? Wątpiła w to.

Przeszła do salonu i piersze co jej się żuciło w oczy to krzyczący Tobi. Już miała plan jak go wykorzystać.

- Ej, Tobi - zaczęła Uchiha. Mężczyzna w masce odwrócił się do niej.

- O Ayame - chan, wstałaś ! - 'chłopiec' ją przytulił krzycząc.

- Mam do ciebie małą prośbę - mówiła delikatnym głosem żeby go nie przestraszyć - możesz się ustawić w takiej pozycji ? - dała proste ręce na boki, a nogi lekko ugięła. Tobi wykonał polecenie. Reszta Akatsuki patrzyła na nich z zaciekawienkem - stój tak cały czas - odeszła kawałek, zrobiła rozbieg i wskoczyła na niego oplatając nogi w okół jego pasa, a ręce umieściła na karku. Tak przyklejona do niego zasnęła...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro