Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

- Ayame - w pomieszczeniu rozprzestrzenił się głęboki głos - w wiosce liścia odbędzie się za nie długo egzamin na chuunina. Wiesz co masz robić - Pain spoglądał na nią swoimi wyjątkowymi oczami.

- Hai.

- I jeszcze jedno. Zabierz ze sobą Kirito.

- Jasne - czarnowłosa mruknęła i wyszła z pomieszczenia.

- Aya-chan! Aya-chan! - na Uchihe wpadł Senju. Coś jednak było w nim innego.

- Kirito, czemu przefarbowałeś się na biało? - spoglądała zdziwiona na jego włosy.

- To nie farba! Rano już takie były!

- To niemożliwe - wyszeptała oniemiała.

- Ale co- Aaaa! Nie ciągnij mnie tak mocno! - wpadli z impetem do jej pokoju. Czarnooka zaczęła szybko przeglądać księgi i zwoje.

- Jeżeli to to, o czym myśle, to jesteś w dupie - nagle otworzyła niby przypadkowy zwój - jeżeli włosy zmienią się w ciągu nocy na zupełnie odmienny kolor, to znaczy, że musi wybrać swojego pana i służyć mu, aż do swojej śmierci - czytała tak, aby Kirito mógł by ją dobrze usłyszeć - jeżeli tego nie zrobi, to umrze śmiercią tragiczną....

- C-co!? - prawie zemdlał, gdy słuchał czarnowłosej, ale gdy już lekko się uspokoił, to nagle zapytał - jak trzeba wybrać tą osobe?

- Już wybrałeś? - zdziwiła się - emm...wszystko jest w tym zwoju. Kto będzie twoim panem?

- To...- widziała tylko poruszające się wargi.

- Że co!!???

~ Time skip~

- Kirito, jeżeli chcesz, żeby nas nie odkryli to zachowuj się normalnie - powiedziała Ayame w swojej dziecięcej wersji. Wyglądała tak, jakby miała trzynaście lat. Senju z resztą też tak wyglądał...i Hidan.

- Suczko, uspokuj się, albo ja to zrobię - miał lennego na mordzie, gdy to mówił.

- Spieprzaj, Jashinisto - warknęła czarnooka.

- Dobra, dobra! - podniósł ręce w geście obronnym - w ogóle...gdzie my idziemy? - zapytał patrząc na budynki wioski liścia.

- Na egzami na Chuunina - Kirito westchnął - dlaczego to deidara ma udawać naszego opiekuna?

- Bo z waszej dwójki to on jest najrozsądniejszy - Uchiha nadal patrzyła przed siebie.

Nagle zauważyli, że przed nimi jest jakiś gościu w czarnym kostiumie kota, który trzyma jakiegoś dzieciaka. Przy nim stała blond włosa dziewczyna. A przed tą trójką...

- Drużyna siódma? A gdzie uke? - zakpiła Ayame. Nagle ktoś rzucił w rękę kotopodobnegocoś kamyk - o! Znalazł się! - spojrzała na drzewo, na którym przesiadywał sobie uke - możecie ruszyć dupy!? Chcemy przejść - patrzyła na nich z pogardą, gdy spojrzeli na ich trójkę zaskoczeni.

- Aya-chan, nie ładnie się tak witać - 'puścił oczko' uśmiechając się szelmowsko do Sabaku, Haruno i rudowłosej dziewczynki...wyglądały teraz jak dorodne pomidory - ale...gdzie wasz trzeci członek drużyny? - spojrzał znacząco na Gaare, który wydawał się zaskoczony.

- H-ha!? A-ale jak ty...? - dwójka starszego rodzeństwa była w szoku. Czerwonowłosy się przemieścił przed nich.

- Jak wam na imię? - zapytał lodowatym głosem.

- Jestem Hidan, cwelu.

- Nie chodziło mi o Ciebie, chodzi mi o tą dwójkę - spojrzał na niego zimno i wskazał głową na białowłosego i Uchihe.

- Senju Uchiha.

- Nanase Ayame - wymyśliła pierwsze lepsze imie.

- Mnie zwą-

- Sabaku no Gaara, wiemy - posiadaczka sharingana przekręciła oczami - Ja spadam. Widzimy się przy sali - i nagle zniknęła im z oczu.

- A niech Cię (Pepe Panie Dziobaku) Ayame!!!! - wykrzyczał na całą wioskę - jak ja tylko ją złapie...- zniknął tak samo jak ona.

- Zaostawili mnie - wyburaczał srebrenowłosy - Jashin-sama! Obiecuje, że złoże Ci ich w ofierze!!! - krzyczał jak opentany zaczynając biec przed siebie.

- Czy oni nie byli jacyś...dziwni? - zapytał Uzumaki.

~Time skip~

- Czemu oni się tak na nas gapią? - Kirito zapytał znudzony prawie zasypiając.

- To normalne na takich dupnych egazminach jak to - podeszła do nich drużyna siódma, ósma i dziesiąta.

- Nanase Ayame...tak? - zapytała balonówa nieśmiało. Każdy czuł od czarnowłosej niesamowitą potęgę, tak samo jak u Kirito.

- Czego? - powiedziała niezbyt miło, patrząc na nich niesamowicie lodowatym wzrokiem. Przerazili się nie na żarty.

- E-eto...ja....już nic! - wypiszczała i schowała się za innymi.

- No to czego zawracacie mi głowe - rezszeżyła jedno oko, a drugie lekko zmróżyła.

- Chcielibyśmy Ci życzyć powodzenia - powiedział wesoło Naruto.

- Nie potrzebuje, pizdokleszczu - wysyczał i poszła sobie.

- Wybaczcie jej...o wiele więcej przeszła niż wy - westchnął Kirito i poszedł za nią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro