Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Puk puk

Wszycy ruszyli biegiem w stronę budynku, taranując Jeff'a, a ja zrobiłem sobie portal przez drzwi i tam na nich czekałem.

Po chwili wszycy przybiegli, a ja zapukałem w drzwi. Ktoś odsunął szparę w drzwiach i zobaczyłem czyjeś oczy.

- Kto tam?

- Część Kluczyku. Ja do szefa.

- Wyjątek? Co ty tu... - zaczął mój rozmówca, ale zauważył osoby za mną - Zaraz wracam - powiedział i zamknął szparkę.

- Ty już tu byłeś? - zapytała mnie Clockwork.

- No oczywiście, a jak by inaczej was tu ściągnął? - zapytałem, kiedy nagle usłyszałem dźwięk odkręcanego zamka.

Cofnołem się o krok, a wtedy otworzyły się drzwi fabryki i stanął w nich wysoki, umięśniony mężczyzna z białą brodą i w czerwonej bluzie, która odsłania wytatuowane ręce. Trzyma on w ręku szable i patrzy na resztę groźnym wzrokiem. Wszyscy zrobili krok wstecz.

- Kto to chuja jest?! - zapytał cicho Jeff stojącego obok Bena. Elf tylko pokręcił głową.

- M-Mikołaj? - zapytała niepewnie Matrix robiąc na powrót krok w przód. Mężczyzna spojrzał na nią i się uśmiechnął.

- Ho ho ho! Witam cię droga Ally. I cała resztę hałastry z listy niegrzeczny. Elo Wyjątek.

- Hej Święty! - odpowiedziałem.

- Zaraz to jest Mikołaj?! Ben to Mikołaja! Dziewczynki miały... znaczy ja miałem rację! On istnieje! - zaczął krzyczeć Jeff trzęsąc Benem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro