Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chaos

Zamknąłem oczy. W wyobraźni zobaczyłem fabrykę umeblowaną krwią pełną elfich zwłok i wypatroszonych yeti.

Otworzyłem oczy i odwróciłem się, tak samo zroboli Mikołaj i Jason. Widok który ujrzeliśmy był niewiele lepszy od mojej wizji.

Przy nas zostały tylko dziewczynki, a cała reszta wykorzystała okazję i rozbiegła się po fabryce tworząc chaos.

Taki Elska zaczął gonić jakąś elfkę, krzycząc coś o zaginionej miłości, Nick "oglądał" wartościowe zdobienia niektórych zabawek, obok niego Grinch pakował do wora jakieś prezenty.

Trochę dalej dało się dostrzec porzucony płaszcz, a obok cztery pingwiny jeździły zabawkowymi czołgami.

Kilka osób zaczęło gonić z bronią mniejsze elfy, które chyba nie chciały im pokazać prezentów i uciekać przed Yeti, a pod ścianą Nurse Ann pomagała tym elfom, które już zdąrzyły oberwać.

Gdzieś z boku był Rake, który wziął się niewiadomo skąd i rozrywał on pluszowe zabawki.

A trochę obok niego miś Yogi i Bubu okradali fabryczną stołówkę z zapasów.

Dało się też dostrzec Jack'a i Jill, którzy w swoich świątecznych kolorach biegali razem po fabryce i oglądali zabawki, albo podstwiali innym nogi (mam wyrażenie, że Jack na święta jakby łagodnieje).

- Oż ty w dzioba... - powiedział Święty.

- Ta... Czy przez to trafię na listę nigrzecznych? - zapytałem.

- Trudno powiedzieć... - zaczął święty, ale po chwili Jeff coś kopnął, a to poleciało w piramidę drewnianych zabawek, które pospadały, rozwaliły się i ubrudziły farbą. Następnie owe coś poleciało do maszyny robiącej cukierki i rozwaliło ją w małym wybuchu. Jego siła wysłała ów przedmiot w inna stronę, gdzie dalej czynił szkody.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro