Wtajemniczenia Nikir
Zobaczyłam ją. Stała w drzwiach.
Nie wiedziałam czy mam się uklonić. Ale w końcu to zrobiłam.
-Proszę wstań. Odpowiedziała z łagodnym uśmiechem Królowa
-Na pewno masz dużo pytań do mnie. Ale wszystko po kolei. Wyjaśniła spokojnym głosem.
Wiem to wszystko jest nie wiarygodne i magiczne. Niesamowite miejsce. Ale to jeszcze nie wszystko co cię tutaj zaskoczy.
Zabrałam cię z tamtego świata. Nie dlatego że byłam na ciebie zła, ale nie miałam wyboru.
Gdy to usłyszałam serce zaczęło bić mi dwa razy szybciej . Zaskoczyło mnie to. Mój wyraz twarzy w tym momencie musiał być przezabawny. Gdyż Raf wybuch śmiechem.
W tym momencie Nikira spojrzała poważnym wzrokiem na syna.
- Nie ma tutaj żadnego powodu do śmiechu. Jesteśmy w niebezpieczeństwie.
Mari przez chwilę stała bez ruchu, jej twarz zalała się czerwienią.
- Czy ktoś w końcu może mi wyjaśnić co się dzieje? zapytała z Oburzeniem.
-Nie martw się. Najważniejsze, że teraz jesteś bezpieczna. Powiedziała Nikira.
-Osoby, które nie boją się popełnić samobójstwa maja niewiarygodną siłę.
I mocniejszą empatje.
Ty właśnie jesteś osobą która, nie bała się śmierci dlatego zostałaś wybranką.
Mari przetwarzała te informacje tak długo że nagle Raf podszedł do niej i
Zapytał czy wszystko w porządku.
- Ale jak to wybranką? Mam dopiero 15 lat i mam ocalić caly świat. We własnym sobie nie poradzialam. Powiedziała ze smutkiem.
Na jej twarzy wymalowało się przerażenie.
}
-Spokojnie Mari jesteś najlepsza osoba do tego zadania. Na pewno sobie poradzisz. Pamiętaj że tutaj nie jesteś NIGDY sama. . Z matczynym uśmiechem odpowiedziała Nikira.
Po czym dodała
-Możesz się rozgoscic. Mój syn cię wprowadzi w nasz świat. Jest tylko jedna zasada. Nie wolno wychodzić o godzinie 50. W tedy wszystko jest na odwrót dobro się chowa. A zło wychodzi.
Właśnie dlatego JESTEŚ nam potrzebna . Jako osoba z tak siła empatia, możesz bez problemu stawiać czoła złym mococa.
Zapadła niezręczna cisza.
Krolowa postanowiła dodać otuchy dziewczynie.
- Nie jestes tutaj sama. Masz coś czego nikt tu nie ma.
Jestes jako jedyna odporna na czary .
Ktore stały się dla naszego królestwa dużym problemem.
Po długiej chwili Nikir spojrzała na dziewczynę z spokojem. Gdy nagle nad jej dłonią pojawiła się Nimfa.
Jej stworzenie. Wyglądała majestatycznie. Inaczej niż wsyztskiee nimfy które tu widziałam.
-Na ciebie to nie działa. Dodam sobie w myślach.
Dlatego jesteś idealna osoba. Dasz Radę. W jej głowie te myśli rozbiły głośne echo.
Czy możemy na ciebie liczyć? Zapytała upewniając się Mari jej slucha.
Patrzyła na mnie z blagajacym wzrokiem.
Serce biło mi tak mocno. A w głowie już miałam odpowiedź.
Ale nie mogłam wymusić ani jednego słowa. W końcu wydusilam.
- Tak. Pomogę wam. .
Odpowiedziała nie pewnie.. Wpatrując się w oczy królowej. W momencie gdy chciała dodać że nie jest pewna. Nie jest wystarczająco przekona co do swojej odpowiedzi. Lecz zatrzymała te słowa.
NAGLE nad dłonią królowej rozbłysło światło. Magiczna mała kula.
Która okrążyła caly pokój w 1 sekundę po czym zamieniła się w Nimfę.
-Nimfa. Z radosnym wyrazem twarzy Powtórzyła i spojrzala na małą istotkę.
Nie wyglądała tak jak inne nimfy. Byla w jakiś stopniu dziwnie podobna do królowej. Emitowało od niej światło. Piękne światło.
Ale nie takie zwykłe. Magiczne. Jak by Nimfa potrafiła włączyć aurę, która w jednej chwili usuwa źle emecje.
-Niestety obowiązki wzywają.
Zostawię ci mojego syna jako przewodnika. Napewno się dogadacie.
Ukłoniła się ku nim i wyszła.
Nie zdarzyłam się jej ukłonić a jej już nie było. Magia.
Raf złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. Wyciągnął wielka księgę i otworzył ja.
Była pięknie zdobiona a w środku były piękne obrazy przedstawiające anioły w różnych miejscach i różnych momentach.
A na tej stronie która mi pokazał Raf. Było coś niespodziewanego.
Przedstawiała ona miasto i całe hordy aniołów a na samym środku mała dziewczynka prowadząca ogromną armię.
Ciemne i gęste włosy oplatały jej miecz.
Czarne oczy które wpatrywały się prosto we mnie dodawali mi jakieś siły wewnętrzej. Czułam jakąś więź.
Dziewczyna ze zdjęcia, nie była pelnoletnia. Było to widać ponieważ miała zaledwie 1 50.
Było to widać gdy pośród wszystkich aniołów wyglądała jak niewinna istotka. Można było wyczytac z jej wyrazu twarzy że jest pewna zwycięstwa. Jej różowe poliki były tak słodko zaczereienione, że kompletnie odbierały jej powagę. Za to usta były jej atutem. Bronią, którą sama sobie wybrała.
Bordowa szminka idealnie pasowała do jej krwisto czerwonej ZBROJI.
I W TYM wydaniu wyglądała jak prawdziwa przywódczyni. Nawet jej poliki nie mogly zepsuć tego wrażenia.
Anioł spojrzał na mnie i powiedział):
-Czy ona ci kogoś nie przypomnia?
-w sumie to może z wyglądu jest troszkę podoba. Co jest mega creepy.
Tylko jedno czy tam dwie rzeczy się nie zgadzają. Odpowiedziała Mari, przyglądając się Rafaelowi.
-Ja uważam że to jest znak. Twoje przeznaczenie... Skoro tak bardzo jesteś przekonana ze pewne rzeczy się różnią. Daj sobie czas a sama odkryjesz kto tak naprawdę jest na tym zdjęciu.
Oglądaliśmy wszystkie książki które przedstawiały ich tradycje i całe życie.
Zaskakująco podobne do naszych tradycji.
Już czułam że przynależe do tego świata. Ale nie sądziłam że aż tak bardzo oni mnie potrzebują. Z każdą chwilą czułam się coraz bardziej zaniepokojona.
Nastał wieczór. Dochodziła godzina 50.. A ja byłam coraz bardziej przerażona.
Nikt mi nie powiedział przed czym mam bronic miasto. Ani jak bardzo niebezpieczne może się to okazać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro