Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52.

– Udało się – oznajmił lekarz, uśmiechając się lekko w stronę trzech mocno zmartwionych osób. Słysząc te słowa Grace i Anne zalały się łzami radości, a Harry miał ochotę uściskać lekarza. – Pacjentka zostanie teraz przewieziona do sali pooperacyjnej i będziemy musieli poczekać aż się obudzi. Wtedy wykonamy kolejne badania i w pełni będziemy mogli stwierdzić powodzenie operacji. Za chwilę pojawią się tutaj pielęgniarki i zaprowadzą państwa do sali pani Nolan. Proszę jednak nie przesiadywać długo, pacjentka musi odpoczywać.

– Dobrze. Dziękujemy doktorze – odezwał się z wdzięcznością w głosie brunet i wziął głęboki wdech.

Udało się.

Melody wiedziała co mówi.

Harry przeczesał dłonią włosy i zasłonił usta. Chwilę potem drzwi sali operacyjnej otworzyły się, a na korytarz wyszła jedna z pielęgniarek. Tuż za nią szła druga, która pchała łóżko na kółkach. Na nim znajdowała się oczywiście Melody. Brunet od razu doskoczył do łóżka i przyjrzał się swojej ukochanej. Była blada, ale wyglądała jakby spokojnie spała.

– Dziewczyna jest silna. Wszystko będzie dobrze – oznajmiła jedna z pielęgniarek, a Styles odniósł wrażenie, że już kiedyś słyszał podobne słowa.

Pielęgniarki zaprowadziły wszystkich pod odpowiednią salę i poprosiły o wchodzenie do niej pojedynczo. Mimo, że Melody nie kontaktowała, to należało dać jej możliwość odpoczynku po operacji.

Jako pierwsza do sali weszła Grace, co oczywiście było zrozumiałe. W takiej sytuacji Anne i Harry pozostali sami na korytarzu.

– Jak się cieszę, że już po wszystkim – westchnął brunet, po czym skierował się w stronę rodzicielki i przytulił do niej. – Tak mi ulżyło.

– Wiem Harry, wiem – szeptała kobieta, obejmując syna i gładząc jego włosy. – Wierzę, że te wszystkie wydarzenia, które was spotykają jedynie umacniają wasz związek – westchnęła, pozostawiając na czole syna pocałunek.

– Dzięki mamo – odezwał się mężczyzna, po czym odsunął na chwilę od matki. – Dzwoniłaś do Gemmy?

– Wcześniej. Dopiero za chwilę do niej zadzwonię znowu. Bardzo żałuje, że nie może być tu z tobą – westchnęła smutno.

– Zobaczymy się jak tylko wróci do Londynu – westchnął Harry, po czym usiadł na krzesełku, chcąc poczekać na swoją kolej odwiedzenia Melody.

*****

Po ponad trzydziestu minutach z sali wyszła Grace. Po jej policzkach spływały łzy, a usta były wykrzywione w lekkim uśmiechu.

– Wszystko będzie dobrze – szepnęła w stronę Styles'a, ściskając jego ramię. Brunet bez słowa objął lekko kobietę.

– Melody jest silna. Obudzi się za niedługo – odezwał się Harry. I wtedy wszystko wróci do normy.

– Wejdź do niej. Z pewnością od teraz będzie dużo bardziej potrzebowała ciebie niż mnie – westchnęła Grace. Pani Nolan nie powiedziała tego z jakąś zazdrością czy kpiną w głosie, a raczej z radością. Jej córeczka zaczęła układać sobie życie i miała przy sobie tak cudownego mężczyznę. Grace nie mogła sobie wymarzyć lepszych losów dla Melody.

Harry uśmiechnął się w stronę kobiety i po posłaniu swojej matce znaczącego spojrzenia, wszedł do sali. W jej rogu znajdowało się biurko, przy którym siedziała pielęgniarka. Pewnie jej zadaniem było kontrolowanie parametrów życiowych Nolan.

– Dobry wieczór – przywitał się cicho z kobietą, która posłała mu uśmiech i wróciła do poprzedniej pracy.

Brunet spojrzał w stronę specjalistycznego łóżka otoczonego aparaturą. Pośród tego wszystkiego znajdowało się drobne ciałko Melody. Dziewczyna spała spokojnie, a na jej ustach znajdowała się maseczka.

– Kochanie – szepnął brunet, kucając przy wysokim łóżku. Delikatnie chwycił dłoń kobiety i splótł ich palce. – Tak bardzo cię kocham – westchnął. – Obudź się jak najszybciej. Chcę już usłyszeć twój głos – szeptał, wpatrując się w spokojną twarz brunetki.

*****

Nie wiadomo jakim cudem udało się Harry'emu spędzić resztę nocy przy łóżku Melody. Kiedy z samego rana lekarz przyszedł sprawdzić co z dziewczyną mocno się przestraszył. Nie sądził, że ktokolwiek mógł zostać przy pacjentce przez całą noc.

– Dzień dobry panie Styles – przywitał się czarnowłosy, zbliżając się do łóżka. Siedząca w kącie pielęgniarka wyszła z sali nad ranem, gdyż skończyła się jej zmiana i do tej pory nikt jej nie zastąpił.

– Dzień dobry – odpowiedział z podpuchniętymi oczami Zielonooki. Ostatnią noc spędził na krzesełku, przez cały czas ściskając dłoń ukochanej.

– Przyszedł pan nad ranem? Tylko szczerze – spytał lekarz, unosząc do góry brew.

– Nie ruszałem się stąd od wczoraj – przyznał lekko zawstydzony brunet. – Proszę mi wybaczyć, ale nie mogłem tak zostawić Melody. Już kiedyś pozwoliłem, aby wybudziła się po zabiegu sama i już nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu – wytłumaczył, nieświadomie gładząc kciukiem dłoń brunetki.

– Nie wyrzucę pana, ale na więcej razy lepiej wcześniej informować lekarza prowadzącego o takich planach – odezwał się mężczyzna, po czym zbliżył się do aparatury i zaczął coś spisywać. – Pacjentka powinna się wybudzić w najbliższych godzinach. Jeśli pan chce to może pan skorzystać ze szpitalnej kawiarenki i zjeść czy napić się czegoś.

– Nie trzeba, dziękuję – odpowiedział piosenkarz, po czym przeniósł wzrok z lekarza na Melody.

– Poproszę pielęgniarkę żeby coś panu przyniosła. Nie chcemy, aby i pan wylądował na łóżku obok – zaśmiał się cicho mężczyzna, po czym po cichu opuścił salę.

Zgodnie ze słowami lekarza kilkanaście minut później w sali pojawiła się uśmiechnięta pielęgniarka z tacą w rękach. Przyniosła Harry'emu ciepłą herbatę i naprawdę dobrze smakujące tosty. Dopiero kiedy do nosa Zielonookiego dobiegł cudowny zapach, zdał sobie sprawy ze swojego głodu. Z tego właśnie powodu posiłek zniknął z talerzy bardzo szybko.

Tuż po skończeniu herbaty, brunet powrócił na swoje miejsce obok łóżka brunetki. Można powiedzieć, że przez resztę czasu mężczyzna wpatrywał się w kobietę z nadzieją, że to wreszcie ten moment kiedy się obudzi.

Rzeczywiście jakiś czas później Harry poczuł, jak palce Melody zaciskając się lekko na jego, a jej oczy drżą.

– Mely? – szepnął, przysuwając się bliżej kobiety. Brunetka powoli uchyliła powieki, jednak szybko je ponownie zamknęła. – Kochanie – dodał Harry, nie mogąc nacieszyć się widokiem partnerki. Żyje, naprawdę się udało.

– Harry – wychrypiała z trudem przez maseczkę. Zielonooki szybko sięgnął do niej i zdjął ją z ust kobiety, aby mogła swobodnie mówić. – Udało się – szepnęła, rozglądając się po pomieszczeniu, po czym szeroko uśmiechnęła.

– Udało się – potwierdził, po czym pochylił się nad kobietą i delikatnie musnął jej nos.

*****

Melody pozostała w szpitalu przez następny tydzień, a Harry codziennie ją odwiedzał. Postanowił, że nie ma sensu czekać dłużej i tuż po powrocie do domu podaruje dziewczynie zrobiony przez niego album. Zanim do tego by doszło, brunet musiał uzupełnić swoje dzieło o ostatnie zdjęcia wykonane przez Helene i te sprzed ich domku letniskowego. Chociaż powinno się to po prostu nazywać drugą willą, bo raczej iście domek letniskowy to nie był.

Styles wzbogacił strony albumu również o pamiątkowe pocztówki, które przywiozła ze Stanów Gemma. Brunetka wróciła do Londynu następnego dnia po operacji Nolan.

Tak więc gotowy album leżał schowany w szafie i oczekiwał powrotu Melody do domu. Z resztą miał on nastąpić właśnie dziś!

Harry przyjechał do ukochanej jak codziennie z samego rana, jednak tym razem nie mieli spędzić w budynku wiele czasu. Krótko po południu Mel otrzymała wypis wraz z zaleceniami lekarza i receptą na lekarstwa, które brunet zakupił w przyszpitalnej aptece.

Tuż po dokonaniu zakupu, para udała się w stronę samochodu Harry'ego. Mieli szczęście, że nikt nie czatował na nich przed szpitalem i bez problemu mogli zająć miejsca w aucie. Brunet zapiął pas bezpieczeństwa Mel, a następnie musnął jej usta. Dopiero po tym zamknął drzwi pasażera i zajął swój fotel. Mężczyzna sprawnie wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu.

– Jak się cieszę, że już wracam do domu – westchnęła Melody, opierając głowę o zagłówek. Harry spojrzał na partnerkę i uśmiechnął się w jej stronę.

– Jak przyjdziemy do domu to przygotuję ci cudowną kąpiel dla odprężenia – odezwał się z uśmiechem Styles, na chwilę przenosząc wzrok na kobietę. W głębi serca brunet liczył, że również i on załapałby się na tą kąpiel. Nie chciał jednak naciskać na dziewczynę. Chciał, aby to ona sama wybrała ten moment, w którym będzie gotowa na ich zbliżenie.

*****

Po przekroczeniu progu, do pary od razu dotarł cudowny zapach ciasta i pieczonych warzyw. Oboje zdjęli swoje buty, a brunet pozostawił przy schodach na piętro torbę ukochanej, po czym wspólnie skierowali się w stronę kuchni, skąd dochodziła cudowna woń.

Przy blatach krzątała się Anne i mieszała coś w garnku, a przy wysepce kuchennej najzwyczajniej w świecie siedziała Gemma. Mruczała coś pod nosem i popijała kawę.

– Gemma? – odezwał się zaskoczony Harry, zwracając uwagę siostry.

– Bracie! Melody! – krzyknęła na widok domowników i zerwała się ze stołka barowego. Szybko podeszła do pary i objęła każde z nich osobno. – Jak się czujesz Mel? – spytała brunetka, przyglądając się partnerce brata.

– Dobrze, dziękuję. Bardzo miło mi cię widzieć – westchnęła z uśmiechem kobieta, sprawiając swoimi słowami, że Gemma ponownie ją objęła.

– Będę zazdrosny – burknął Harry, zaplatając ręce na torsie.

– Oj tam – mruknęła Gemma, machając niedbale dłonią.

– Odświeżcie się dzieciaki, za niedługo będzie obiad. – wymianę zdań przerwała Anne, która tyle co zamknęła piekarnik.

Harry wystawił Gemmie język, a następnie szybko chwycił dłoń Mel i poprowadził ją w stronę schodów. Brunet zgarnął po drodze torbę z rzeczami kobiety i wspólnie weszli na piętro, a następnie do sypialni. Styles rzucił torbę na podłogę, a następnie skierował się w stronę okien, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.

– Tutaj jest tak pięknie – westchnęła brunetka, siadając na materacu i podskakując kilka razy.

– Kochanie – odezwał się nagle Harry, wyjmując z szafy wypchany po brzegi album.

– Tak? – odezwała się zaciekawiona Mel, spoglądając na swojego partnera. Na widok trzymanego przez niego przedmiotu wyraźnie się podekscytowała. Brunet powoli zbliżył się do partnerki i zajął miejsce obok niej.

– Kiedy mieliśmy wyruszyć w trasę postanowiłem sobie, że przygotuję dla ciebie album ze zdjęciami ze wszystkich miejsc, w których będziemy. Nie widziałaś ich wtedy, ale teraz możesz wszystko sobie przejrzeć. Album zrobiłem sam i mam nadzieję, że będziesz wyrozumiała dla mnie i moich umiejętności artystycznych – powiedział z niepewnym uśmiechem i podał zaskoczonej kobiecie album.

Melody przejęła przedmiot i ułożyła na swoich udach. Już sama okładka, do której brunet dodał kilka tasiemek była piękna. Kobieta jeszcze nie otworzyła albumu, a on już zawładnął jej sercem.

Sama nie wiedziała kiedy zaczęła śmiać się z niektórych sytuacji przedstawionych na fotografiach, a kiedy w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Gdzieniegdzie znajdowały się różne cytaty czy fragmenty piosenek, a nawet co do słowa przepisane wypowiedzi różnych osób; samej Melody, Harry'ego, Mitch'a czy Jeff'a.

– Harry – szepnęła, kiedy zobaczyła ostatnie zdjęcie w albumie. – To jest takie piękne i...dzięki tobie mam coś więcej niż wspomnienia słuchowe z tych wszystkich miejsc. – głos Melody był zachrypnięty, co świadczyło, że lada chwila kobieta może się rozpłakać. Tak się właśnie stało, a dziewczyna została przyciągnięta do torsu partnera. – Ale czemu tu są puste strony? – spytała, odwracając głowę od torsu mężczyzny i wskazując koniec albumu. Harry uśmiechnął się pod nosem i pozostawił na czubku głowy kobiety pocałunek.

– To miejsce na nowe wspomnienia, który możemy napisać już razem – oświadczył uśmiechając się szeroko. Melody parsknęła śmiechem i pogładziła dłonią czystą stronę.

– Bardzo cię kocham Harry – szepnęła Mel, odsuwając się lekko od partnera. Brunet spojrzał na twarz ukochanej i uniósł do góry dłoń, aby przetrzeć policzki kobiety.

– Ja ciebie też bardzo kocham Melody – odpowiedział jej brunet, po czym schylił się i musnął usta kobiety.

******

Przed nami już tylko epilog, który pojawi się jutro :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro