52.
– Udało się – oznajmił lekarz, uśmiechając się lekko w stronę trzech mocno zmartwionych osób. Słysząc te słowa Grace i Anne zalały się łzami radości, a Harry miał ochotę uściskać lekarza. – Pacjentka zostanie teraz przewieziona do sali pooperacyjnej i będziemy musieli poczekać aż się obudzi. Wtedy wykonamy kolejne badania i w pełni będziemy mogli stwierdzić powodzenie operacji. Za chwilę pojawią się tutaj pielęgniarki i zaprowadzą państwa do sali pani Nolan. Proszę jednak nie przesiadywać długo, pacjentka musi odpoczywać.
– Dobrze. Dziękujemy doktorze – odezwał się z wdzięcznością w głosie brunet i wziął głęboki wdech.
Udało się.
Melody wiedziała co mówi.
Harry przeczesał dłonią włosy i zasłonił usta. Chwilę potem drzwi sali operacyjnej otworzyły się, a na korytarz wyszła jedna z pielęgniarek. Tuż za nią szła druga, która pchała łóżko na kółkach. Na nim znajdowała się oczywiście Melody. Brunet od razu doskoczył do łóżka i przyjrzał się swojej ukochanej. Była blada, ale wyglądała jakby spokojnie spała.
– Dziewczyna jest silna. Wszystko będzie dobrze – oznajmiła jedna z pielęgniarek, a Styles odniósł wrażenie, że już kiedyś słyszał podobne słowa.
Pielęgniarki zaprowadziły wszystkich pod odpowiednią salę i poprosiły o wchodzenie do niej pojedynczo. Mimo, że Melody nie kontaktowała, to należało dać jej możliwość odpoczynku po operacji.
Jako pierwsza do sali weszła Grace, co oczywiście było zrozumiałe. W takiej sytuacji Anne i Harry pozostali sami na korytarzu.
– Jak się cieszę, że już po wszystkim – westchnął brunet, po czym skierował się w stronę rodzicielki i przytulił do niej. – Tak mi ulżyło.
– Wiem Harry, wiem – szeptała kobieta, obejmując syna i gładząc jego włosy. – Wierzę, że te wszystkie wydarzenia, które was spotykają jedynie umacniają wasz związek – westchnęła, pozostawiając na czole syna pocałunek.
– Dzięki mamo – odezwał się mężczyzna, po czym odsunął na chwilę od matki. – Dzwoniłaś do Gemmy?
– Wcześniej. Dopiero za chwilę do niej zadzwonię znowu. Bardzo żałuje, że nie może być tu z tobą – westchnęła smutno.
– Zobaczymy się jak tylko wróci do Londynu – westchnął Harry, po czym usiadł na krzesełku, chcąc poczekać na swoją kolej odwiedzenia Melody.
*****
Po ponad trzydziestu minutach z sali wyszła Grace. Po jej policzkach spływały łzy, a usta były wykrzywione w lekkim uśmiechu.
– Wszystko będzie dobrze – szepnęła w stronę Styles'a, ściskając jego ramię. Brunet bez słowa objął lekko kobietę.
– Melody jest silna. Obudzi się za niedługo – odezwał się Harry. I wtedy wszystko wróci do normy.
– Wejdź do niej. Z pewnością od teraz będzie dużo bardziej potrzebowała ciebie niż mnie – westchnęła Grace. Pani Nolan nie powiedziała tego z jakąś zazdrością czy kpiną w głosie, a raczej z radością. Jej córeczka zaczęła układać sobie życie i miała przy sobie tak cudownego mężczyznę. Grace nie mogła sobie wymarzyć lepszych losów dla Melody.
Harry uśmiechnął się w stronę kobiety i po posłaniu swojej matce znaczącego spojrzenia, wszedł do sali. W jej rogu znajdowało się biurko, przy którym siedziała pielęgniarka. Pewnie jej zadaniem było kontrolowanie parametrów życiowych Nolan.
– Dobry wieczór – przywitał się cicho z kobietą, która posłała mu uśmiech i wróciła do poprzedniej pracy.
Brunet spojrzał w stronę specjalistycznego łóżka otoczonego aparaturą. Pośród tego wszystkiego znajdowało się drobne ciałko Melody. Dziewczyna spała spokojnie, a na jej ustach znajdowała się maseczka.
– Kochanie – szepnął brunet, kucając przy wysokim łóżku. Delikatnie chwycił dłoń kobiety i splótł ich palce. – Tak bardzo cię kocham – westchnął. – Obudź się jak najszybciej. Chcę już usłyszeć twój głos – szeptał, wpatrując się w spokojną twarz brunetki.
*****
Nie wiadomo jakim cudem udało się Harry'emu spędzić resztę nocy przy łóżku Melody. Kiedy z samego rana lekarz przyszedł sprawdzić co z dziewczyną mocno się przestraszył. Nie sądził, że ktokolwiek mógł zostać przy pacjentce przez całą noc.
– Dzień dobry panie Styles – przywitał się czarnowłosy, zbliżając się do łóżka. Siedząca w kącie pielęgniarka wyszła z sali nad ranem, gdyż skończyła się jej zmiana i do tej pory nikt jej nie zastąpił.
– Dzień dobry – odpowiedział z podpuchniętymi oczami Zielonooki. Ostatnią noc spędził na krzesełku, przez cały czas ściskając dłoń ukochanej.
– Przyszedł pan nad ranem? Tylko szczerze – spytał lekarz, unosząc do góry brew.
– Nie ruszałem się stąd od wczoraj – przyznał lekko zawstydzony brunet. – Proszę mi wybaczyć, ale nie mogłem tak zostawić Melody. Już kiedyś pozwoliłem, aby wybudziła się po zabiegu sama i już nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu – wytłumaczył, nieświadomie gładząc kciukiem dłoń brunetki.
– Nie wyrzucę pana, ale na więcej razy lepiej wcześniej informować lekarza prowadzącego o takich planach – odezwał się mężczyzna, po czym zbliżył się do aparatury i zaczął coś spisywać. – Pacjentka powinna się wybudzić w najbliższych godzinach. Jeśli pan chce to może pan skorzystać ze szpitalnej kawiarenki i zjeść czy napić się czegoś.
– Nie trzeba, dziękuję – odpowiedział piosenkarz, po czym przeniósł wzrok z lekarza na Melody.
– Poproszę pielęgniarkę żeby coś panu przyniosła. Nie chcemy, aby i pan wylądował na łóżku obok – zaśmiał się cicho mężczyzna, po czym po cichu opuścił salę.
Zgodnie ze słowami lekarza kilkanaście minut później w sali pojawiła się uśmiechnięta pielęgniarka z tacą w rękach. Przyniosła Harry'emu ciepłą herbatę i naprawdę dobrze smakujące tosty. Dopiero kiedy do nosa Zielonookiego dobiegł cudowny zapach, zdał sobie sprawy ze swojego głodu. Z tego właśnie powodu posiłek zniknął z talerzy bardzo szybko.
Tuż po skończeniu herbaty, brunet powrócił na swoje miejsce obok łóżka brunetki. Można powiedzieć, że przez resztę czasu mężczyzna wpatrywał się w kobietę z nadzieją, że to wreszcie ten moment kiedy się obudzi.
Rzeczywiście jakiś czas później Harry poczuł, jak palce Melody zaciskając się lekko na jego, a jej oczy drżą.
– Mely? – szepnął, przysuwając się bliżej kobiety. Brunetka powoli uchyliła powieki, jednak szybko je ponownie zamknęła. – Kochanie – dodał Harry, nie mogąc nacieszyć się widokiem partnerki. Żyje, naprawdę się udało.
– Harry – wychrypiała z trudem przez maseczkę. Zielonooki szybko sięgnął do niej i zdjął ją z ust kobiety, aby mogła swobodnie mówić. – Udało się – szepnęła, rozglądając się po pomieszczeniu, po czym szeroko uśmiechnęła.
– Udało się – potwierdził, po czym pochylił się nad kobietą i delikatnie musnął jej nos.
*****
Melody pozostała w szpitalu przez następny tydzień, a Harry codziennie ją odwiedzał. Postanowił, że nie ma sensu czekać dłużej i tuż po powrocie do domu podaruje dziewczynie zrobiony przez niego album. Zanim do tego by doszło, brunet musiał uzupełnić swoje dzieło o ostatnie zdjęcia wykonane przez Helene i te sprzed ich domku letniskowego. Chociaż powinno się to po prostu nazywać drugą willą, bo raczej iście domek letniskowy to nie był.
Styles wzbogacił strony albumu również o pamiątkowe pocztówki, które przywiozła ze Stanów Gemma. Brunetka wróciła do Londynu następnego dnia po operacji Nolan.
Tak więc gotowy album leżał schowany w szafie i oczekiwał powrotu Melody do domu. Z resztą miał on nastąpić właśnie dziś!
Harry przyjechał do ukochanej jak codziennie z samego rana, jednak tym razem nie mieli spędzić w budynku wiele czasu. Krótko po południu Mel otrzymała wypis wraz z zaleceniami lekarza i receptą na lekarstwa, które brunet zakupił w przyszpitalnej aptece.
Tuż po dokonaniu zakupu, para udała się w stronę samochodu Harry'ego. Mieli szczęście, że nikt nie czatował na nich przed szpitalem i bez problemu mogli zająć miejsca w aucie. Brunet zapiął pas bezpieczeństwa Mel, a następnie musnął jej usta. Dopiero po tym zamknął drzwi pasażera i zajął swój fotel. Mężczyzna sprawnie wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu.
– Jak się cieszę, że już wracam do domu – westchnęła Melody, opierając głowę o zagłówek. Harry spojrzał na partnerkę i uśmiechnął się w jej stronę.
– Jak przyjdziemy do domu to przygotuję ci cudowną kąpiel dla odprężenia – odezwał się z uśmiechem Styles, na chwilę przenosząc wzrok na kobietę. W głębi serca brunet liczył, że również i on załapałby się na tą kąpiel. Nie chciał jednak naciskać na dziewczynę. Chciał, aby to ona sama wybrała ten moment, w którym będzie gotowa na ich zbliżenie.
*****
Po przekroczeniu progu, do pary od razu dotarł cudowny zapach ciasta i pieczonych warzyw. Oboje zdjęli swoje buty, a brunet pozostawił przy schodach na piętro torbę ukochanej, po czym wspólnie skierowali się w stronę kuchni, skąd dochodziła cudowna woń.
Przy blatach krzątała się Anne i mieszała coś w garnku, a przy wysepce kuchennej najzwyczajniej w świecie siedziała Gemma. Mruczała coś pod nosem i popijała kawę.
– Gemma? – odezwał się zaskoczony Harry, zwracając uwagę siostry.
– Bracie! Melody! – krzyknęła na widok domowników i zerwała się ze stołka barowego. Szybko podeszła do pary i objęła każde z nich osobno. – Jak się czujesz Mel? – spytała brunetka, przyglądając się partnerce brata.
– Dobrze, dziękuję. Bardzo miło mi cię widzieć – westchnęła z uśmiechem kobieta, sprawiając swoimi słowami, że Gemma ponownie ją objęła.
– Będę zazdrosny – burknął Harry, zaplatając ręce na torsie.
– Oj tam – mruknęła Gemma, machając niedbale dłonią.
– Odświeżcie się dzieciaki, za niedługo będzie obiad. – wymianę zdań przerwała Anne, która tyle co zamknęła piekarnik.
Harry wystawił Gemmie język, a następnie szybko chwycił dłoń Mel i poprowadził ją w stronę schodów. Brunet zgarnął po drodze torbę z rzeczami kobiety i wspólnie weszli na piętro, a następnie do sypialni. Styles rzucił torbę na podłogę, a następnie skierował się w stronę okien, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.
– Tutaj jest tak pięknie – westchnęła brunetka, siadając na materacu i podskakując kilka razy.
– Kochanie – odezwał się nagle Harry, wyjmując z szafy wypchany po brzegi album.
– Tak? – odezwała się zaciekawiona Mel, spoglądając na swojego partnera. Na widok trzymanego przez niego przedmiotu wyraźnie się podekscytowała. Brunet powoli zbliżył się do partnerki i zajął miejsce obok niej.
– Kiedy mieliśmy wyruszyć w trasę postanowiłem sobie, że przygotuję dla ciebie album ze zdjęciami ze wszystkich miejsc, w których będziemy. Nie widziałaś ich wtedy, ale teraz możesz wszystko sobie przejrzeć. Album zrobiłem sam i mam nadzieję, że będziesz wyrozumiała dla mnie i moich umiejętności artystycznych – powiedział z niepewnym uśmiechem i podał zaskoczonej kobiecie album.
Melody przejęła przedmiot i ułożyła na swoich udach. Już sama okładka, do której brunet dodał kilka tasiemek była piękna. Kobieta jeszcze nie otworzyła albumu, a on już zawładnął jej sercem.
Sama nie wiedziała kiedy zaczęła śmiać się z niektórych sytuacji przedstawionych na fotografiach, a kiedy w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Gdzieniegdzie znajdowały się różne cytaty czy fragmenty piosenek, a nawet co do słowa przepisane wypowiedzi różnych osób; samej Melody, Harry'ego, Mitch'a czy Jeff'a.
– Harry – szepnęła, kiedy zobaczyła ostatnie zdjęcie w albumie. – To jest takie piękne i...dzięki tobie mam coś więcej niż wspomnienia słuchowe z tych wszystkich miejsc. – głos Melody był zachrypnięty, co świadczyło, że lada chwila kobieta może się rozpłakać. Tak się właśnie stało, a dziewczyna została przyciągnięta do torsu partnera. – Ale czemu tu są puste strony? – spytała, odwracając głowę od torsu mężczyzny i wskazując koniec albumu. Harry uśmiechnął się pod nosem i pozostawił na czubku głowy kobiety pocałunek.
– To miejsce na nowe wspomnienia, który możemy napisać już razem – oświadczył uśmiechając się szeroko. Melody parsknęła śmiechem i pogładziła dłonią czystą stronę.
– Bardzo cię kocham Harry – szepnęła Mel, odsuwając się lekko od partnera. Brunet spojrzał na twarz ukochanej i uniósł do góry dłoń, aby przetrzeć policzki kobiety.
– Ja ciebie też bardzo kocham Melody – odpowiedział jej brunet, po czym schylił się i musnął usta kobiety.
******
Przed nami już tylko epilog, który pojawi się jutro :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro