50.
– Harry! – krzyknęła radośnie kobieta, odkładając na blat ściereczkę. Szybko podeszła do syna i objęła go ciasno. – Kiedy to cię ostatnio widziałam – westchnęła.
– Tęskniłem – szepnął brunet, odwzajemniając gest swojej rodzicielki. Nie można ukryć, że Styles był zaskoczony wizytą swojej mamy, ale chyba w miłym tego słowa znaczeniu. Naprawdę za nią tęsknił.
– Harry. – zza pleców piosenkarza dało się słyszeć cichy głos, a następnie w progu pojawiła się ubrana w bluzę mężczyzny Melody. Dziewczyna nie dość, że była zaskoczona wystrojem i całą posiadłością swojego partnera to jeszcze w kuchni zastała jego mamę. Nie żeby Nolan miała coś przeciwko pani Twist. Wręcz przeciwnie, obie kobiety się bardzo lubiły. Jednak w obecnej sytuacji Mel wolałaby odsunąć tą konfrontację na później.
– Melody – szepnęła Anne, automatycznie odsuwając się od swojego syna. Jej oczy powędrowały na drobną postać za brunetem, która chwilę później została w pełni odsłonięta przez mężczyznę. – Jak się cieszę, że cię widzę – dodała kobieta, po czym bez słowa objęła dziewczynę. Przez chwilę brunetka była wyraźnie spięta, jednak po chwili wszystkie negatywne uczucia odeszły. Pani Twist od razu zrobiła świetne wrażenie na Nolan. Sprawiła, że dziewczyna potrafiła w tak niedługim czasie się uspokoić. Chyba już wiadome, skąd Harry posiadł taką samą umiejętność.
– Pięknie pani wygląda – skomentowała Mel, kiedy osunęła się od matki partnera.
– Anne, kochana – odezwała się szybko pani Twist, posyłając Mely szeroki uśmiech. – Dobrze się czujesz? Harry dbał o ciebie? – zaczęła wypytywać, powodując tym samym grymas na twarzy piosenkarza i rozbawienie u Nolan.
– Dbał, dbał – odpowiedziała szybko Mel, sprawiając, że brunet wypiął dumnie pierś.
– Wiem, że jest dość późno, ale zrobiłam wam coś do jedzenia. Chodźcie póki ciepłe – poprosiła, wskazując drzwi do jadalni.
– Skąd się w ogóle tutaj wzięłaś mamo? – spytał Harry, podchodząc do Melody i chwytając za jej dłoń. Mężczyzna powoli splótł ich palce i poprowadził ukochaną w odpowiednią stronę. Kiedy znaleźli się w jadalni, brunet odsunął jedno z krzeseł i kiedy Mel na nim usiadła, Harry przysunął je.
– Pomyślałam, że jak wrócicie to z pewnością będziecie chcieli coś zjeść, a lodówka będzie świecić pustkami. Przyjechałam więc dzisiaj rano, zrobiłam niewielkie zakupy, troszkę tutaj posprzątałam, podlałam kwiaty. Od kiedy Gemma wyleciała do Stanów to nikt ich nie podlewał. Cud, że jeszcze nie zwiędły – mówiła głośno Anne, wchodząc do jadalni z kuchni. Styles szybko wstał z krzesła i przejął od swojej matki brytfankę z daniem. – Teraz siadajcie i zajadajcie – oznajmiła, po czym zajęła miejsce naprzeciw swojego syna i jego partnerki.
*****
– My już pójdziemy się położyć – oznajmił Harry, widząc jak Melody zasypia oparta o jego ramię. Anne oderwała wzrok od telewizora i spojrzała na syna, który w niezwykle czuły sposób obejmował ciało Nolan. Mężczyzna chwycił mocno dziewczynę i przyciągnął do swojego torsu, po czym wstał.
– Dobrej nocy dzieciaki – odezwała się Anne, nie mogąc nacieszyć się widokiem przed nią. Kobieta lekko wyprostowała się i przymknęła na chwilę oczy. – Harry – szepnęła, zwracając tym samym uwagę syna. Brunet zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę matki.
– Wszystko załatwiłam. Klucze są na twoim stoliku obok łóżka – oznajmiła cicho z uśmiechem na ustach.
– Dziękuję – wyszeptał bezgłośnie mężczyzna, po czym spuścił głowę w dół. Jego zielone oczy napotkały spokojną, pogrążoną we śnie twarz Melody. Ciekawe czy teraz będzie mogła widzieć swoje sny.
Styles przytulił mocniej brunetkę, a następnie powoli skierował się z nią w stronę sypialni. Od dziś oficjalnie ich wspólnej sypialni. W końcu Melody zdecydowała się wprowadzić na stałe do mężczyzny. Kiedy tylko Grace się o tym dowiedziała o mało nie oszalała z radości po zakończeniu z rozmowy. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie tego wielkiego napadu emocji u pani Nolan. Nie dość, że jej córka odzyskała wzrok to na dodatek jej pierwszy tak długi i prawdziwy związek wszedł na wyższy poziom. Bo jak inaczej nazwać przeprowadzkę Mel?
Harry przysunął się do drzwi i mocno chwycił Melody jednym ramieniem. Drugą ręką szybko pociągnął za klamkę, aby móc ponownie objąć ciało partnerki. Brunet pchnął nogą drzwi, dzięki czemu mógł szybko dostać się do sypialni. Było w niej ciemno i zimno, przez co brunet pomyślał o wyjęciu z szafy koca. Uprzednio jednak mężczyzna skierował się do swojego sporego łóżka i ułożył na nim Melody. Brunetka mruknęła coś pod nosem, kiedy zausznik okularów lekko wbił się w jej głowę. Styles zareagował od razu i ostrożnie zdjął szkła z nosa kobiety, po czym odłożył je na sąsiedni stoliczek. Mężczyzna otulił partnerkę kołdrą i ucałował jej czoło, powodując tym cień uśmiechu na jej ustach.
Brunet wziął głęboki wdech i odsunął się od łóżka, po czym ruszył w róg pokoju. Włączył stojącą tam lampę, dzięki czemu udało mu się coś zobaczyć w pokoju. Uwagę bruneta przykuły lekko mieniące się klucze na stoliku po drugiej stronie łóżka. Piosenkarz po cichu podszedł do mebla i sięgnął po dwa stalowe wyroby, które znajdowały się na metalowym kółeczku i do którego przypięty był czerwony breloczek. Od tej pory te klucze oraz to, co otwierają należało do pary.
*****
Poranek następnego dnia zaliczał się do przyjemnych. I to bardzo.
Melody obudziła się dużo wcześniej niż Harry. Leżała okryta miękką pościelą, a delikatne promienie Słońca wpadały do pokoju i oświetlały jej twarz. Kobieta chciała podnieść się, jednak przeszkodziła jej w tym czyjaś ręka na jej talii. Brunetka odwróciła się do tyłu i napotkała nieco zamazaną twarz Styles'a. Nolan rozejrzała się więc w poszukiwaniu swoich okularów i kiedy wreszcie je założyła obraz stał się idealny. Harry leżał obok kobiety nadal pogrążony we śnie. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała, z lekko rozchylonych ust czasem wydobywały się ciche pomruki, a ciemne przydługie kosmyki opadały mężczyźnie na czoło. Wyglądał idealnie, niczym jakiś bóg.
Harry poruszył się niespokojnie kiedy promienie Słońca padły na jego twarz. Melody wsparła się na zgiętym łokciu i przyglądnęła twarzy partnera. Wydawało się, że lada chwila się obudzi. Kobieta wysunęła dłoń i delikatnie dotknęła palcami policzka Zielonookiego. Mężczyzna mruknął coś pod nosem, a po chwili chwycił rękę partnerki. Przesunął ją w stronę swoich ust, a następnie muskał nimi palce dziewczyny, co wywołało jej lekki chichot.
– Dzień dobry Kochanie – szepnął zachrypniętym, głębokim głosem Harry, po czym uchylił powieki.
– Hej – przywitała się Melody, lekko się przy tym rumieniąc. Nadal było to dla niej czymś nowym. Te poranki, kiedy dane było jej zobaczyć swojego ukochanego. Brunet przeniósł wzrok na twarz Nolan i uśmiechnął się.
– Przytul się no – westchnął, wyciągając do przodu ramiona, a następnie przyciągając do siebie ukochaną. Brunetka zaśmiała się głośno, kiedy nagle mężczyzna przyciągnął ją do siebie. – Jak ci się spało? – wyszeptał, a następnie musnął ustami czoło kobiety.
– Dobrze. I bardzo wygodnie – skomentowała szczerze.
– Późnym popołudniem chciałbym cię gdzieś zabrać – zaczął, spoglądając na brunetkę. Dziewczyna wpatrywała się w partnera swoim przenikliwym wzrokiem, na nowo ucząc się partnera. – Ale to potem. O drugiej po południu umówiłem się z Helene w centrum. Powiedziała, że są już gotowe zdjęcia z trasy i chciała żebym je przeglądnął. Część z nich zostanie przekazana wytwórni – oświadczył, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
– Dobrze – odpowiedziała Mel, wtulając się w bok partnera i przymykając przy tym oczy. Bardzo dobrze znała Helene i wiedziała, że nie ma po co robić scen zazdrości. Poza tym pani fotograf była już ponoć zajęta. – Dotrzymam towarzystwa twojej mamie.
– Tylko nie wierz w jej wszystkie historie na temat mojego dzieciństwa – rzucił poważnie brunet. Harry wolałby, aby wiele historii z jego dziecięcych lat nie wyszły na światło dzienne. Tak dla dobra siebie, jak i myśli wszystkich innych.
*****
Kilka minut po godzinie czternastej, Harry przekroczył próg jednej z mało popularnych, ale przyjemnej londyńskiej kawiarenki. Mężczyzna od razu dojrzał siedzącą w kącie panią fotograf, która popijała filiżankę kawy.
– Cześć. Wybacz za spóźnienie, korki – westchnął mężczyzna, siadając naprzeciw kobiety.
– Hej – przywitała się radośnie, odsuwając lekko filiżankę. – Nic się nie stało. Sama z resztą byłam tutaj po drugiej. Napijesz się czegoś? – spytała, rozglądając się w poszukiwaniu kogoś z obsługi kawiarni.
– Może innym razem – odezwał się brunet. Nie chciał sprawić przykrości kobiecie, jednak trochę spieszyło mu się do domu. Nie wiadomo dlaczego, ale czuł jakąś silną potrzebę spędzania z brunetką każdej wolnej chwili.
– Jasne, jasne – mruknęła z uśmiechem blondynka i sięgnęła na bok po swoją torebkę. Odsunęła zamek, a następnie wyjęła z niej płaską kopertę. – Tyle udało mi się wywołać – oświadczyła, wyjmując z papierowego opakowania kolorowe fotografie. Pochodziły one z ostatnich koncertów trasy. Wśród nich znajdowały się również kadry, uchwycone lekko z ukrycia.
– Są piękne – westchnął mężczyzna, przeglądając zdjęcia swoje i Melody. – Ile płacę? – spytał, chowając wszystko do koperty i sięgając po swój portfel.
– O nie, nie, nie – zaczęła od razu Helene, wyciągając dłonie w obronnym geście. – Ja już nie nabiorę się na takie sztuczki. Nic nie biorę i mam nadzieję, że wbijesz to sobie do głowy – powiedziała, po czym wybuchła śmiechem. Styles obawiał się, że zwróci to uwagę innych klientów kawiarni. Ludzie wydawali się jednak być zajęci swoimi sprawami, co uspokoiło piosenkarza.
– Niech ci będzie – mruknął nie przekonany. – Ale za to kiedyś postawię ci obiad. Albo nawet lepiej. Przyjdziesz w któryś dzień do mnie i Melody na obiad. Co ty na to? – spytał, niezwykle podekscytowany swoim pomysłem.
– Kusząca propozycja – stwierdziła, biorąc w dłonie filiżankę. Upiła kilka łyków kawy i ponownie odstawiła naczynie.
– Jeszcze raz bardzo ci dziękuję – oświadczył Harry, podnosząc się z kanapy. – Będę już leciał. Mam jeszcze coś do załatwienia.
– Jasne. W takim razie do zobaczenia – oznajmiła Helene, podnosząc się. Objęła na krótko piosenkarza, a następnie po wymienieniu uśmiechów, Styles ruszył w stronę wyjścia z budynku.
Gdzieś w głowie mężczyzny pojawił się głosik, który twierdził, że przecież gdzieś tutaj muszą być paparazzi. Przecież to niemożliwe żeby odpuścili sobie, tym bardziej kiedy dopiero co zakończyła się trasa i każdy był ciekawy jak teraz potoczą się losy Styles'a. Na szczęście przed budynkiem nikogo nie było. A może to właśnie źle, że ich nie było? Co jeśli znajdowali się w ukryciu, a wszyscy wiedzą, że paparazzi byli zdolni do najgorszych rzeczy i plotek.
*****
Harry wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi, gdy do jego nosa dobiegł cudowny zapach ciasta. Plusy przyjazdu mamy. Brunet nie trudząc się zdejmowaniem butów, ruszył w stronę kuchni, skąd dobiegała cudowna woń. Rzeczywiście w pomieszczeniu znajdowała się Anne, która ozdabiała swój wypiek.
– Jak tam? – zagadnęła, przenosząc wzrok na syna.
– Dobrze – stwierdził, siadając przy wysepce kuchennej naprzeciw matki. – Gdzie Melody? – spytał, rozglądając się.
– Poszła się położyć. Nadal nie odespała ostatnich wydarzeń. Ciasta? – spytała kobieta, biorąc w dłoń nóż. Styles skinął głową twierdząco, a następnie podniósł się. Mężczyzna wyjął z szafki dwie szklanki oraz sok, który poprzedniego dnia zakupiła Anne. Napełnił obie szklanki i ułożył je na blacie wysepki.
– Brakuje tylko tego sosu malinowego – stwierdził brunet, biorąc kęs ciasta. – Ale i tak jest dobre – odpowiedział z ustami pełnymi ciasta, na co Anne westchnęła z dezaprobatą.
– Jedziecie dzisiaj? – spytała tajemniczo kobieta, zajmując miejsce naprzeciw syna. Harry skinął twierdząco, zajadając się ciastem. Sielankową atmosferę przerwał telefon piosenkarza, a raczej dźwięk oznajmujący nową wiadomość. Burnet z trudem oderwał się od ciasta i wyjął komórkę, a następnie odblokował jej ekran. – Coś się stało? – zaczęła kobieta, zauważając grymas na twarzy syna.
– Dostałem dziwną wiadomość od Jeffrey'a – odpowiedział cicho brunet, po czym zgodnie z poleceniem menagera włączył przeglądarkę oraz wpisał podany adres strony. Brunet od razu został przekierowany na jakiś portal plotkarski, a dokładniej na jeden z jego artykułów.
,,Harry Styles zdradza Melody Nolan!"
,,Harry Styles i Melody Nolan to bez wątpienia jedna z najgorętszych par ostatniego czasu. Niedawno piosenkarz zakończył swoją pierwszą trasę, podczas której towarzyszyła mu partnerka. Pełniła ona rolę suportu. Wszyscy wiemy, że pod koniec trasy Melody przeszła pomyślnie operację przywrócenia wzroku. Czyżby w takiej sytuacji, kobieta przestała się podobać swojemu partnerowi?
Dziś około godziny drugiej po południu piosenkarz był widziany w jednej z londyńskich kawiarni w towarzystwie Helene Pambrun, która była fotografką podczas trasy Harry'ego. Czyżby było coś na rzeczy pomiędzy tą dwójką? Para nie szczędziła sobie uśmiechów i dotyków dłońmi. Jeśli dobrze pamiętamy to już kiedyś pojawiły się informacje na temat bliższej relacji tej dwójki. Czyżby teraz miało się to wszystko potwierdzić?
A jak w tej sytuacji może czuć się Melody Nolan? Cudownie wywyższona na piedestał w świecie muzyki dzięki programowi The Voice oraz samemu Styles'owi. Uratowano jej wzrok, a teraz tak potwornie potraktowano.
Harry powinien się wstydzić? Chyba wielkie dyskusje na Twitterze mówią same za siebie."
Styles odłożył z hukiem komórkę na blat, a następnie przetarł dłońmi twarz. Anne niepewnie sięgnęła po urządzenie i zaczęła śledzić tekst. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem twarz kobiety robiła się coraz bledsza. Jak ci ludzie mogli wypisywać takie głupoty.
– Harry – zaczęła czule kobieta, wstając ze stołka. Szybko podeszła do syna i objęła go mocno. – Będzie dobrze, nie przejmuj się tym – wyszeptała, spoglądając na wpatrzonego w okno Styles'a. Schyliła się lekko i musnęła ustami jego czoło w opiekuńczym geście. W odpowiedzi Harry wtulił się w matkę jak mały chłopiec, który jest przerażony wielkim światem.
Tak wtedy było.
Harry czuł się jak mały chłopiec, dla którego niewielkie Holmes Chapel było całym światem. Nawet będąc w szkole nie spotkał się z taką nienawiścią i złem, jakie wyczuwał czytając te wszystkie fałszywe artykuły.
– Kocham cię mamo – szepnął ze łzami w oczach.
– Ja ciebie też synku – odpowiedziała mu, wplatając dłoń w gęste włosy syna. Był już takim dużym mężczyzną, a mimo to dla niej był nadal małym Harry'm ze stanikiem na torsie.
*****
– Nie wierzę jak ludzie mogą być tak podli – szepnęła Melody, po wysłuchaniu wypowiedzi Harry'ego. Brunet zdecydował się porozmawiać z dziewczyną o tym podczas drogi do tajemniczego miejsca. Nie wiadomo dlaczego, ale kiedy Styles prowadził samochód dużo lepiej mu się rozmawiało i zwierzało.
– Przecież Helene ma partnera. Ja kocham ciebie najmocniej na świecie. Jak oni mogą w takiej sytuacji wypisywać takie plotki – oburzył się, uderzając pięścią w kierownicę.
– Daj spokój – mruknęła czule dziewczyna. Słysząc przeplecione w zdaniach wyznanie mężczyzny, z Melody odpłynęły wszystkie złe emocje. Niepewnie wysunęła do przodu dłoń i ułożyła ją na udzie bruneta. Mężczyzna spiął się lekko, jednak nie w geście odczucia niezręczności, a w przypływie pożądania.
Harry nie odezwał się już potem i starał się zapanować nad swoimi rządzami. Co tak naprawdę przyprawiło mu sporo problemów.
*****
Po prawie godzinnej drodze Harry wjechał na boczną dróżkę, która zaprowadziła ich na niezwykle zielony i zadbany plac przed sporym budynkiem.
– Gdzie my jesteśmy? – spytała zaskoczona Mel, rozglądając się na boki. Styles szybko wsiadł z samochodu i pomógł ukochanej ostrożnie wysiąść.
– To – oznajmił odwracając brunetkę przodem do budynku – jest nasz domek letniskowy – zakończył z szerokim uśmiechem.
Przed parą znajdował się spory budynek starego angielskiego budownictwa z kamienia. Miał w prawdzie tylko parter i jedno piętro, jednak posiadał kilka wieżyczek i jedną sporą wieżę wychodzącą z boku budynku. Cała rezydencja była otoczona pięknym ogrodem, a chyba największą ozdobę stanowiła spora fontanna na placu przed wejściem do budowli.
– Tu jest przepięknie – szepnęła Melody, nie mogąc nacieszyć się tym widokiem. Rozglądała się, obracała, aż w pewnym momencie zatrzymała i z uwagą śledziła każdy szczegół rezydencji. – Ten budynek wygląda tak jak ten z filmu o Bondzie – oznajmiła z radością w głosie, jednocześnie klaszcząc w dłonie. – Wiedziałam, że znam podobny budynek – zaśmiała się cicho. Właśnie w tamtym momencie Styles zapomniał o wszystkich wydarzeniach popołudnia. Śmiech i radość jego partnerki zrekompensowała wszystkie zepsute nerwy.
– Od teraz będziemy mogli spędzać tutaj tyle czasu ile będziesz chciała – wymruczał mężczyzna, obejmując od tyłu kobietę. Melody lekko spięła się czując dłonie bruneta w pasie, jednak po chwili szybko odwróciła się do niego przodem.
– Jak to? – spytała, mrużąc oczy.
– Kupiłem ten dom. Od teraz jest nasz – oznajmił z szerokim uśmiechem. Naprawdę mina Melody w tamtej chwili była bezcenna.
– Ale jak to?
– Normalnie – stwierdził brunet, wzruszając ramionami. – A teraz uśmiech – powiedział, szybko wyjmując komórkę. Włączył aparat i rozpoczęła się krótka sesja zdjęciowa. Mężczyzna chciał wybrać najlepsze zdjęcie i umieścić je w albumie, którego kobieta nadal nie widziała. Tak naprawdę to głównie dlatego Styles spotkał się wcześniej z Helene. Kobieta wspomniała mu wcześniej, że zrobiła idealne zdjęcia do albumu i stąd też całe to spotkanie. – A teraz Kochanie zapraszam do środka – rzucił tuż po schowaniu komórki i pociągnął za sobą kobietę w stronę drzwi wejściowych.
*****
Harry i Melody nie mogli nadziwić się jak piękny był budynek. W środku był jeszcze piękniejszy niż z zewnątrz. Budynek był urządzony w nowoczesnym stylu, lecz nie zapomniano o nadających klimatu akcentach, przez co wszystko tworzyło niezwykły efekt.
Brunet pchnął oszklone drzwi tarasowe i pomógł ukochanej wyjść na zewnątrz. Brunetka wzięła głęboki wdech i skrzywiła się lekko, czując nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca. Nic nowego. Ostatnimi czasy często przytrafiało się to brunetce, jednak dziewczyna nauczona sytuacjami z przeszłości nie zwracała na to uwagi. Zawsze przechodziło, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej.
– I jak? – spytał Harry, rozglądając się. Przed parą roztaczał się cudowny widok na wielkie podwórko, w którego rogu głowa Styles'a już ustawiała gigantyczny basen z jacuzzi. W oddali było widać również kolorowe kwiaty i krzewy oraz furtkę. Ciekawe dokąd prowadziła.
– Pięknie – szepnęła Mel, czując, że uciążliwy ból wcale nie przechodzi, a wręcz przeciwnie. Nasila się. Jej dłoń zacisnęła się na ramieniu Harry'ego, co wywołało u bruneta niepokój.
– Co się dzieje? Skarbie? – pytał przerażony, spoglądając na Mely. Dziewczyna chwilę później przestała kontaktować i osunęła się. Gdyby nie silne ramiona mężczyzny, Nolan prawdopodobnie rozbiłaby sobie głowę. – Mel? Co się dzieje?
********
Zbliżamy się do końca ,,Voice"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro