41.
Harry nie wiedział jak zareagować. Bicie jego serca gwałtownie przyspieszyło, a ciało zalała fala gorąca.
– To cudowna wiadomość – odpowiedział nadal niedowierzając piosenkarz.
– Wiem, szok – zaśmiał się lekarz. – Sam jestem zaskoczony. Melody ma bardzo rzadko spotykany przypadek i czuję się zaszczycony móc przyczynić się do jej powrotu do sprawności. Przesłałem już wyniki. Przekaż teraz informację Melody i spędzajcie miło czas – odezwał się Rockwood, a następnie po pożegnaniu rozłączył się.
Harry zablokował telefon i wsunął do kieszeni, a następnie oparł tył głowy o ścianę.
– Udało się – szepnął pod nosem, przymykając oczy i zaciskając dłonie w pięści. – Udało się – powtórzył radośnie z niedowierzaniem w głosie. Po chwili po jego policzkach spłynęły słone krople.
Mężczyzna wiedział, że będzie musiał porozmawiać teraz ze swoją ukochaną oraz Jeff'em. I jeszcze Grace, Anne, zespół. Harry przetarł policzki i wziął głęboki wdech.
Idąc w stronę restauracji nadal nie mógł przyswoić do siebie tego, że Mel wreszcie będzie mogła go zobaczyć. Wreszcie będzie mógł pokazać jej świat, będzie go mogła zobaczyć, a nie tylko poznać z jego opowieści. Wreszcie będzie mogła zobaczyć jego oczy, kiedy ich twarze zbliżają się do siebie podczas pocałunku. Wreszcie zobaczy jak piękna i utalentowana jest.
– Coś się stało? – spytała Sarah, widząc dziwną minę Styles'a. Mel słysząc słowa kobiety od razu spięła się, a na jej twarzy pojawiło się zmartwienie.
– Ja... – zaczął. Nie wiedział czy to dobry czas na powiedzenie o operacji. Ale kiedy będzie lepiej? Chyba nie powinno się ukrywać czegoś takiego. – Dzwonił do mnie lekarz Melody – powiedział cicho, a następnie zajął swoje miejsce obok Nolan. Dziewczyna wyczuła ruch obok niej oraz tak dobrze znane perfumy. Odsunęła się lekko od stołu i zwróciła w stronę partnera. Wyczuła, że jest mocno zdenerwowany. W jej głowie pojawiła się tylko jedna możliwość.
– Nie udało się – skwitowała cicho, spuszczając głowę w dół. Zielonooki bez słowa wyciągnął rękę i chwycił drobną dłoń swojej partnerki. Delikatnie gładził kciukiem skórę dziewczyny i starał się jakoś w głowie ułożyć to, co chciał powiedzieć.
– Kochanie – zaczął równie cicho, po czym zaśmiał się przez łzy. Szybko przetarł wolną dłonią policzki, po czym uniósł palcami podbródek Nolan. Siedzący dookoła znajomi spoglądali na tę sytuację z różnymi emocjami. Niektórzy czuli się jak intruzi, to była intymna chwila Harry'ego i Mel, a ich tutaj nikt nie zapraszał. Niektórzy natomiast napawali się niezwykłym przykładnym uczuciem tej dwójki osób i czekali na informację bruneta. – Udało się – szepnął, powodując, że usta Mel rozchyliły się lekko. – Na dziewiętnastego czerwca Nick zaplanował operację przywrócenia twojego wzroku.
Potem wszystko działo się szybko. Dookoła rozbrzmiały brawa, a Marie przecierała mokre policzki. Melody natomiast szybko nachyliła się i wtuliła w ciało Harry'ego. Brunet czuł jak zimne łzy spływają po jego szyi i moczą jego koszulkę. Mężczyzna jednak nie przejmował się tym i zacisnął swoje ramiona na tali dziewczyny, jednocześnie przyciągając ją do siebie.
– Nie wierzę, że się udało – wyszeptała bruneta, wtulając twarz w obojczyk piosenkarza.
Melody wydawało się, że trafiła właśnie do najpiękniejszego snu jaki może się komuś zdarzyć. Wszystko to było takie nierealne. Przecież miało nie być szans dla jej wzroku. A teraz będzie mogła znowu wszystko zobaczyć. Będzie w pełni samodzielna. Zobaczy swoją mamę, sama odwiedzi groby swojego ojca i Chris'a, ale co najważniejsze. Zobaczy z bliska swojego ukochanego. Może to się wydawać śmieszne, ale na myśl o tym, Mel poczuła niezwykły przypływ stresu. Wiadome, że Harry od zawsze był dla niej idolem, więc zobaczenie go z bliska było jej marzeniem. Teraz był na dodatek jej największą, prawdziwą miłością. A co jeśli okaże się, że kiedy spojrzy w lustro nie pozna samej siebie? Nie będzie mogła siebie zaakceptować? A co, jeśli Harry odrzuci ją, gdy odzyska wzrok? Mel nie będzie wtedy potrzebowała już tak wielkiej opieki i Styles może poczuć się niepotrzebny. Przecież ona się załamie, gdyby do tego doszło.
– Zaproponowałbym kieliszek szampana, ale dziś pracujemy. Musi wystarczyć nam sok jabłkowy – oznajmił Jeff, sprawiając, że wśród ekipy rozszedł się śmiech.
*****
Po śniadaniu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Musieli się spakować i przygotować do wyjazdu na arenę, gdzie należało rozpocząć przygotowania do koncertu. Harry i Mel byli w doskonałych humorach. Brunetka siedziała na wysokim łóżku i słuchała jak jej partner narzeka na ponoć ,,tajemnicze zmniejszenie się walizki".
– Mówiłam ci, że możesz schować coś w mojej torbie – powtórzyła z rozbawieniem w głosie.
– Ale to jest niemożliwe żeby rzeczy się nie mieściły tutaj. Przecież było jeszcze sporo miejsca, jak otwierałem wczoraj walizkę – mruknął, ponownie wyrzucając na panele ubrania. Nolan zaśmiała się cicho i opadła plecami na materac.
– Harry? – spytała nagle. Kiedy jej myśli odbiegły na chwilę od pakowania walizek, przypomniała sobie swoje rozmyślania sprzed godziny.
– Tak? – mruknął wkładając kolejny szałowy sweter od Gucci'ego.
– Czy...nadal będziesz mnie kochał, kiedy już będę widzieć? – spytała niepewnie. Nie wiedziała czy poruszenie tego tematu jest dobrym pomysłem. Styles słysząc słowa swojej dziewczyny zaprzestał pakowania i odłożył na bok jedną z koszul. Też od Gucci'ego, jakby ktoś pytał.
– O czym ty mówisz? – spytał, podchodząc do łóżka. Ostrożnie położył się bokiem na materacu i podparł głowę zgiętym ramieniem.
– Wiesz... – odwróciła się na bok, twarzą do mężczyzny – teraz będę bardziej samodzielna i w ogóle... – mówienie o tym wszystkim mocno krępowało Mel. Operacja miała odbyć się za ponad miesiąc, a ona już myślała o niej.
– Mely – wyszeptał brunet, kładąc wolną dłoń na policzku brunetki. Była taka piękna. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się jak wyglądają anioły, to Melody mogłaby być pokazywana jako przykład. – Wiesz, że kocham cię i będę kochał bez względu na twój stan zdrowia. Bo kocham cię nie za to jaka jest twoja sprawność czy za to jak wyglądasz, ale za to kim jesteś i że zgodziłaś się otworzyć serce na takiego nieudacznika jak ja.
– Harry – wyszeptała z bólem. Nienawidziła kiedy Styles mówił o sobie tak źle. – Nie mogę słuchać jak tak mówisz – kontynuowała, układając dłoń na ręce bruneta. – Jesteś najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam i razem ze mną zgodzi się cała masa osób. Wiesz, że masz naprawdę sporo fanów? – spytała z lekkim śmiechem. Zielonooki przymknął oczy i uśmiechnął się na te słowa.
– Będę z tobą zawsze i wszędzie. I o każdej porze – szepnął, po czym pochylił się lekko i musnął malinowe usta dziewczyny.
– Czyli jak już będę widzieć to nauczysz mnie grać na gitarze? – spytała z podekscytowaniem w głosie.
– Oczywiście – odparł, śmiejąc się cicho.
*****
– Ty nie na arenie? – spytał Jeff, widząc Harry'ego w garderobie z laptopem na udach.
– Tym razem nie – mruknął zapatrzony w ekran brunet. Coś musiało się stać, skoro w czasie próby Melody Styles siedział tutaj, a nie na widowni.
– Co się stało? – spytał mężczyzna, podchodząc do przyjaciela. Harry oderwał wzrok od laptopa i spojrzał na managera.
– Nie – przeciągnął, po czym przeczesał swoje gęste włosy. – Szukam domu – powiedział.
– Domu? Przecież masz wielką willę w Londynie – rzucił niezrozumiale Azoff. Mężczyzna usiadł obok piosenkarza i pozwolił sobie zerknąć na ekran laptopa.
– Chciałbym żeby Melody zamieszkała ze mną na stałe – zaczął. – I chciałbym kupić jakiś dom letniskowy. A raczej po prostu drugi dom, do którego mógłbym ją zabrać, aby odetchnąć od miasta i dziennikarzy.
– Zmieniłeś się dzięki niej – stwierdził Jeff z lekkim uśmiechem. Harry nawet nie zwrócił na to większej uwagi i nadal w skupieniu przeglądał różne zdjęcia domów. – Może łatwiej będzie jak zapytasz Mel jaki jest jej dom marzeń? – zaproponował Jeff, widząc jaką trudność sprawia Harry'emu znalezienie ideału.
– Dobra myśl – rzekł głośno, unosząc do góry dłoń, po czym odłożył na chwilę laptop. – Chciałbym żeby nam się udało – zaczął, spoglądając na Jeff'a. – Melody jest dla mnie niezwykle ważna i nie wyobrażam sobie innej kobiety na jej miejscu.
Jeffrey miał już coś odpowiedzieć, gdy nagle drzwi garderoby zostały gwałtownie otwarte, a w nich pojawił się Adam.
– Coś się stało? – spytał Azoff, spoglądając na zaczerwienioną twarz mężczyzny. Musiał biec.
– Melody spadła ze sceny.
Te słowa podziałały na Harry'ego jak kubeł zimnej wody. Zerwał się z sofy i szybko wbiegł na korytarz, a następnie ruszył biegiem w stronę sceny. W myślach przeklinał samego siebie. Mógł oglądać te cholerne domy kiedy indziej, one nie uciekną.
Brunet wbiegł na główną arenę i od razu dojrzał poruszenie na przodzie sceny. Szybko przedzierał się przez przygotowane już barierki, aby jak najszybciej upewnić się czy wszystko dobrze z jego ukochaną.
– Melody! – krzyknął, podbiegając do dziewczyny. Brunetka siedziała na krześle, a obok niej znajdowały się Sarah i Clare. Oprócz nich również Mitch, Jo i kilku innych ochroniarzy. – Coś cię boli? – pytał, chaotycznie błądząc wzrokiem po twarzy dziewczyny.
– Jest dobrze – odparła, zmuszając się na uśmiech.
– Ale...
– Naprawdę jest dobrze – przerwała mu. – Dzięki Jo nic mi się nie stało. Złapał mnie. – Harry nie czekając na nic więcej poderwał się do góry i szybko objął Nolan. Było o krok od nieszczęścia.
– Jak to się stało? – spytał Styles, spoglądając na wszystkich przyjaciół po kolei.
– Mel postanowiła w czasie piosenki pospacerować po scenie i potknęła się o kabel. Na szczęście stałem tuż pod sceną – wytłumaczył Joseph. Harry westchnął i musnął ustami czoło dziewczyny, po czym oparł swój policzek na jej głowie. Ma ją przy sobie. Jest dobrze.
– Na pewno nic cię nie boli? – spytał ponownie, spoglądając na brunetkę. Nigdzie nie było widać żadnych zadrapań, więc najwyraźniej jego przyjaciele niczego przed nim nie ukrywali.
– Na pewno – potwierdziła Mel, uśmiechając się szczerze. Nie bolało ją nic, prócz serca, które od niedawna czasem dawało jej się we znaki.
*************
Dzisiejszy rozdział na poprawę humory dla każdego z Was ;D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro