39.
– Och Mely – westchnął Harry, przymilając się do swojej dziewczyny.
– Nie przypominaj mi nawet. Wiesz ile się wstydu przez ciebie najadłam? – pisnęła, lekko wiercąc się na swoim siedzeniu.
– Minęło już tyle czasu. Daj odejść temu w niepamięć – mruknął błagalnie Styles.
Jak się można domyślić, bądź też i nie, wymiana zdań nawiązywała do słynnego już w całym Internecie wywiadu Harry'ego dla BBC.
– Nie rób mi tego więcej – mruknęła po chwili ciszy. Bez wątpienia żadne z nich nie potrafiło gniewać się na drugie.
– Za jakieś dwadzieścia minut będziemy pod kliniką – oznajmił kierowca czyli Joseph, spoglądając w lusterko wewnętrzne.
Mimo, że para rozpoczęła już koncerty w Australii, zarówno Harry jak i Melody lubili powracać do wspomnianej audycji radiowej. Jo nie był wtedy niemy, również włączał swoje trzy grosze, wspominając wtedy zachowanie Mel. Dziewczyna zbladła cała słysząc słowa Nick'a, a po powrocie Styles'a do domu myślała, że zabije go własnymi rękoma. Nie ważne, że gdyby uciekał to miałaby problem ze złapaniem go. Ten wywiad usłyszała nie tylko Anglia, ale cały świat dzięki licznym kopiom.
Wczoraj natomiast odbył się koncert Melbourne, który rozbudził nie tylko Harry'ego, ale i Mel. Nolan od kilku dni chodziła cała zestresowana, gdyż nieubłaganie zbliżała się data wizyty w klinice oraz liczne badania. Kiedy tylko myślała o tym, jak wiele będzie musiała przecierpieć w ciągu tych kilkudziesięciu godzin to robiło jej się niedobrze. Mel nienawidziła szpitala, lekarzy i wszystkiego co związane ze służbą zdrowia. Wiedziała jednak, że takie wizyty są nie do ominięcia.
Kilkanaście minut później Joseph wjechał na strzeżony parking jednej z klinik w Sydney. To tutaj para miała spotkać się z Rockwood'em. Ochroniarz zaparkował jak najdalej od bramy wjazdowej, ale i jak najbliżej wejścia głównego. Następnie wyszedł z samochodu i otworzył bagażnik. W tym samym czasie Harry ewakuował się z pojazdu i pomógł w tym samym swojej partnerce, która była blada jak ściana. Z resztą nie tylko dziś. Na ostatnich dwóch koncertach wyglądała podobnie. Na szczęście makijażystki trochę zatuszowały to odpowiednimi kosmetykami.
– Ja wezmę – oznajmił Harry, wyciągając wolną dłoń w stronę Jo. Mężczyzna trzymał w ręce torbę Mel. Niestety Rockwood polecił, aby Nolan została w klinice na co najmniej noc, a najlepiej na dwie. Wtedy mógłby nie przemęczać dziewczyny licznymi podróżami po klinice i badaniami jednego dnia.
– Daj spokój, to mój obowiązek – mruknął Joseph, zamykając bagażnik, a następnie samochód.
Harry nie był za bardzo przekonany do pozostawienia Melody na noc w klinice. Wolał mieć ją przy sobie. Mimo tego, że znajdowali się właśnie w prywatnym ośrodku i zasady były nieco inne, to nic nie zmieni faktu, że najprzyjemniej jest we własnych czterech ścianach w ramionach ukochanej osoby.
Ostatecznie Harry musiał udać się na poważną rozmowę z Jeff'em. Ustalono, że Melody zostanie na dwie noce i przy pierwszej brunet może jej towarzyszyć. Jednak następnego dnia rano musi przyjechać na arenę, aby odbyć próbę, a następnie zakwaterować się w hotelu. Ze względu na to, że Azoff chciał dać Nolan dzień czy dwa na odsapnięcie po stresie związanym z badaniami, zdecydowano się na zaproszenie miejscowego artysty na zastępstwo Mel. Jak się można domyślić dziewczyna przystała na to z wielkim trudem, twierdziła, że poradzi sobie, jednak dopiero Harry'emu udało się przemówić jej do rozumu.
– Chodźmy – westchnął Styles, ruszając w stronę kliniki. – Dz...dziesięć schodów – odezwał się z niepewnością w głosie. – Tak, dziesięć – dodał po chwili i wprowadził ukochaną na stopnie. Następnie wystarczyło przejść przez ozdobne szklane drzwi i od razu oczom ukazywała się recepcja. – Poczekaj tutaj z Joseph'em. Ja pójdę teraz do recepcji i wszystko załatwię, za chwilę do ciebie wracam – szepnął w stronę Mel, używając tonu jak do małego dziecka, co brunetce nie przypadło do gustu. Posłusznie jednak została pod opieką ochroniarza.
Harry wrócił niedługo później w towarzystwie Rockwood'a, który został zawołany przez recepcjonistkę.
– Teraz zaprowadzę was do sali Melody, a następnie przedstawię po krótce plan badań. Z tego co wiem mamy dwa dni. Zaczniemy już dziś popołudniu. Jednak gdyby nie udało nam się wszystkiego wykonać w ciągu tego czasu, to badania przeciągną się jeszcze na kolejny dzień – oznajmił uśmiechając się. – Wejdziemy do tej windy – dodał, wskazując jedne z metalowych drzwi.
Całą czwórką weszli do windy i każdy chwycił za barierkę bezpieczeństwa.
– Jak minęła podróż? – zagadnął lekarz.
– Dobrze. Pogoda sprzyjała – odpowiedział Joseph, który pełnił rolę kierowcy.
– Było...wygodnie – mruknął Harry, przyglądając się Mel. Dziewczyna wydawała się być spokojna, jednak to tylko pozory. W środku cała umierała ze strachu. A skąd takie podejrzenia? Jej prawa dłoń, którą trzymała na barierce, zaciskała się na metalu tak mocno, że knycie dziewczyny pobielały. – Będzie dobrze – szepnął wprost do ucha kobiety, kiedy winda zatrzymała się i zaczęli z niej wychodzić.
– Teraz pójdziemy w lewo – oznajmił Rockwood, spoglądając na kartki przypięte do kolorowej podkładki i rozglądając się po korytarzu. – O, a sala Melody jest tutaj. Numer trzydzieści jeden – powiedział, kiedy wszyscy znaleźli się w odpowiednim miejscu. Mężczyzna pociągnął za klamkę i pchnął do przodu drzwi, a następnie wycofał się lekko. Chciał, aby para weszła do środka jako pierwsza.
Sala jaka została przydzielona Mel była naprawdę przestronna. Pośrodku stało spore, ale nadal jednoosobowe łóżko, a wokół niego standardowe medyczne urządzenia. Pod jedną ze ścian znajdowała się spora szafa, stolik z krzesełkami oraz niewielka kanapa. Prócz tego miękki dywan, który pokrywał sporą część podłogi.
– Tam są drzwi do prywatnej łazienki. Jest wanna, prysznic więc można korzystać – odezwał się z uśmiechem Nick. – Gdyby była konieczna pomoc pielęgniarki to tutaj znajduje się telefon – wskazał na ścianę – ewentualnie przycisk przy łóżku – oznajmił, podchodząc do mebla. Następnie wskazał spory guziczek na ramie łóżka. – Harry, wiem że dzisiaj będziesz tutaj nocował, więc możemy dostawić tutaj drugie łóżko – zwrócił się w stronę piosenkarza.
– Nie ma potrzeby. Jest sofa. Poradzę sobie – odparł z uśmiechem.
– Dobrze. W takim razie dam wam trochę czasu na poznanie pokoju i rozpakowanie się. Ja pójdę po szczegółowy opis badań i wrócę za jakieś czterdzieści minut. Gdybyście mnie potrzebowali to telefon lub przycisk – dodał, po czym wyszedł na korytarz.
Joseph położył torbę przy sofie, a następnie opuścił pomieszczenie. Wspólnie z Jeff'em i Harry'm umówili się, że skoro klinika jest chroniona to Jo może spać dzisiejszej nocy w hotelu, a rano pojawi się tutaj, kiedy Styles będzie wychodził na próbę. I oczywiście Joseph już tutaj zostanie.
– To co, czas na zwiedzanie – westchnął z uśmiechem Harry, po czym spojrzał na Mel. Była jeszcze bledsza niż chwilę temu.
*****
Popołudnie było zdecydowanie jedną z trudniejszych pór dnia. Melody co chwila była prowadzona na różne badania, kazano jej albo poruszać głową, albo znieruchomieć. W głowie dziewczyny pojawiało się tylko jedno pragnienie. Pragnienie snu i ramion Harry'ego wokół jej ciała.
Swoją drogą brunet nie mógł towarzyszyć ukochanej podczas tych wszystkich badań i polecono mu pozostanie w pokoju. Harry nie chciał dyskutować i wzbudzać niepotrzebnego zamieszania. Oddał więc swoją ukochaną w ręce lekarzy i pełen niepokoju oczekiwał na jej powrót. Gdyby dać mężczyźnie licznik kroków, to z pewnością brunet nabiłby niezły wynik w czasie swoich wędrówek po pokoju.
Przed godziną dziewiętnastą Melody wróciła do pomieszczenia w towarzystwie Rockwood'a. Dziewczyna jeszcze dobrze nie przekroczyła progu, a już została porwana w ramiona przez swojego chłopaka. Nick uśmiechnął się na ten widok.
– Na jutro przewidziałem kolejną część badań. Planuję również powtórzyć dwa z nich, aby mieć pewność przy interpretacji wyników. Cieszcie się teraz sobą i do zobaczenia rano. Ja wracam na noc do hotelu, więc jeśli potrzebowalibyście pomocy to możecie zwrócić się do jakiegokolwiek lekarza czy pielęgniarki.
– Dziękujemy – wyszeptała Mel, odrywając się od Harry'ego.
– Nie ma za co. Dobrej nocy – odezwał się ponownie mężczyzna, po czym wyszedł na korytarz zamykając za sobą drzwi.
Harry chwycił ostrożnie dłonie Mel i podprowadził ją do łóżka. Następnie oboje usiedli na materacu, a pomiędzy nimi zapanowała cisza.
– Za niedługo przyniosą nam kolację. Powiedzieli, że nie masz żadnych diet ze względu na badania, dlatego zamówiłem dla nas płatki z mlekiem.
– Dziękuję – szepnęła, spuszczając wzrok, jakby patrzyła na ich złączone dłonie. – Harry?
– Tak? – zapytał, spoglądając na twarz dziewczyny. Do badań musiała zdjąć okulary, przez co teraz już nie tylko on widział te piękne tęczówki.
– A...co jeśli się nie uda? – spytała wyraźnie zasmucona. Brunet westchnął i ułożył dłoń na policzku Nolan.
– Mely – zaczął ciężko. – Jeśli się nie uda to może spróbujemy za jakiś czas znowu? Jeśli chodzi ci o moje uczucia do ciebie w takiej sytuacji, to nie masz się czym martwić. Wiesz, że kocham cię i będę cię kochać bez względu na to czy będziesz widzieć czy też nie. W miłości najważniejsze jest serce, a nie wzrok.
W głowie Mel przemknęła myśl, że ona nawet serca nie ma zdrowego.
*****
Kolejny dzień był ciężki dla pary. Nadszedł czas ich rozłąki. Mel musiała zostać w klinice, aby mogła przejść kolejne badania. Z tamtąd miała zostać wypuszczona dopiero następnego dnia z samego rana. Wtedy też Joseph miał zawieść ją do hotelu, aby mogła się odprężyć i jeśli będzie chciała to wieczorem mogłaby pojawić się na koncercie Harry'ego. Tym razem jako słuchaczka.
Styles natomiast tego dnia miał zaczął próby i przygotowania do show. Nie można było przerwać trasy ze względu na badania Mel. Była ważna, ale tak naprawdę pełniła funkcję suportu, więc nie tak znaczącą jak sam Harry. Może brzmi to dość dramatycznie i brutalnie, ale taka była prawda.
Od samego rana Mel była poddawana badaniom, jednak dbano również o przerwy pomiędzy nimi. Rockwood nie chciał bardzo męczyć dziewczyny, która i tak już była kłębkiem nerwów i stresu. Nick chciał więc jakoś urozmaicić Nolan dzień, więc zaproponował jej, że zaprowadzi ją na oddział dziecięcy. Nie było tam wiele Maluchów, więc nie byłoby problemów z dogadaniem się. Mel jednak nie była chętna i przekonana do tego pomysłu. Zdecydowanie bardziej wolała zostać w swoich czterech ścianach i odpocząć po całym dniu.
Chyba właśnie tego wieczora zrozumiała jak ważny stał się dla niej Harry i jak czuła się bez niego obok. Martwiła się już nie tylko o samą siebie, ale i o niego. O ile to właśnie nie o niego bardziej. O to czy przypadkiem on nie martwi się o nią zbyt bardzo, czy nie zaniedbał się w ciągu ostatnich godzin, czy spał, czy jadł, czy daje z siebie wszystko na próbach. Mel momentami czuła, że zaczyna popadać w obsesję. Obsesję zwaną miłością. Ale w taką chyba każdy z nas mógłby popaść.
Harry nie był lepszy niż swojej partnerki. Od rana chodził z głową w chmurach i już nie raz starał się znaleźć trochę czas żeby odwiedzić brunetkę w klinice. Jeff bardzo dobrze zdawał sobie sprawy z tego, co czuje jego przyjaciel. Chciał jednak aby odpoczął, bo nie dość że jutro wieczorem jest koncert to przecież rano zobaczy swoją dziewczynę. Z tego powodu polecił mężczyźnie rozmowę przez telefon z Mel. Nie za długą żeby nie ranić jeszcze bardziej swoje serca, ale i nie zbyt krótką, aby odczuwać potem niedosyt. Chociaż w przypadku Melody i Harry'ego, to niedosyt odczuwali nawet przebywając razem.
*****
Kolejnego poranka, kiedy Styles uchylił powieki Melody siedziała przy jego boku, a na jej ustach widniał szeroki uśmiech. Była blada, na jej rękach były niewielkie rany po pobieraniu krwi, ale na ustach malowało się szczęście.
– Mel? Jak się czujesz? – spytał od razu się rozbudzając. Harry usiadł na łóżku i szybko przyciągnął do siebie Mel.
– Dobrze. Dziękuję – wyszeptała, przymykając oczy z rozkoszy.
– Jak się tutaj znalazłaś? Która jest w ogóle godzina? – spytał, odsuwając się lekko od kobiety, chcąc zlokalizować swoją komórkę.
– Chyba przed dziesiątą – oznajmiła brunetka, przypominając sobie słowa radiowego spikera.
– Matko, już dawno powinienem być na nogach – mruknął brunet, przeczesując nerwowo włosy.
– Rozmawiałam przez chwilę z Jeff'em. Spokojnie, możesz spać nawet do drugiej po południu. Ale potem będziesz musiał pojechać na arenę.
– Pojedziesz ze mną? Chciałbym abyś była za kulisami, ale jeśli nie czujesz się na siłach to możesz tutaj odpocząć – powiedział, a w jego głosie było czuć nadzieję na kilometr.
– Nie mogłabym cię zostawić samego. Wystarczył mi już wczorajszy dzień bez ciebie – szepnęła, po czym wtuliła się w tors Harry'ego. Tym razem okryty czarną koszulką.
– Zamówię nam śniadanie i opowiesz mi wszystko o badaniach – mruknął, zaciągając się zapachem delikatnych perfum brunetki. – Cholernie za tobą tęskniłem – przyznał, zaciskając ramiona na drobnym ciele kobiety.
– Ja za tobą też – odpowiedziała, po czym westchnęła, przymykając oczy.
*****
Była dopiero szesnasta kiedy Harry i Melody jechali na arenę, a mimo to paparazzi czekali już przed budynkiem. Zdecydowanie podana przez Jeff'a informacji o zmianie suportu na najbliższy koncert, poruszyła światem plotek i ploteczek.
Ledwo para wyszła z czarnego samochodu, a już rozbłysły się światła fleszy i rozbrzmiały liczne pytania o Mel. Dziewczyna nie czuła się najlepiej. Nie dość, że była jeszcze trochę zmęczona po nie za dobrze przespanej nocy, to odczuwała jeszcze stres związany z badaniami. W takiej sytuacji natrętni paparazzi nie byli ani trochę pomocni. Harry przyciągnął dziewczynę jak najbliżej siebie, chcąc dać jej poczucie większego bezpieczeństwa i swojej obecności obok.
Joseph oraz inni ochroniarze starali się jak najszybciej utorować przejście dla pary, lecz nie wychodziło im to za dobrze. Dopiero dzięki pomocy pracowników areny, udało się bezpiecznie przeprowadzić Melody i Harry'ego do areny.
– Wszystko dobrze? – spytał od razu brunetki, kiedy drzwi budynku zamknięto.
– Tak, tak – odparła brunetka, a na jej bladej twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy para znalazła się poza ciekawskimi spojrzeniami, mężczyzna pochylił się i musnął usta Mely, układając przy tym dłoń na jej policzku.
– Będzie dobrze. Chodźmy – odparł, ponownie składając na wargach kobiety szybki pocałunek, po czym skierował się w stronę garderob.
*****
Do koncertu została ponad godzina, jednak wszyscy pracowali już na wielkich obrotach. Harry jako, że był już gotowy siedział na sofie i uspokajająco gładził drobną dłoń Melody. Dziewczyna była senna, przez co brunet nie wykluczał, że zaśnie w trakcie jego występu.
– Na pewno nie chcesz żadnego koca? – spytał cicho, nie chcąc przeszkadzać innym osobom w garderobie.
– Nie – odparła przeciągle, opierając głowę na ramieniu bruneta. – Albo może i skorzystam – dodała chwilę potem, ziewając.
Harry uśmiechnął się pod nosem, a następnie sięgnął ręką po beżowy, puchaty materiał. W miarę możliwości rozłożył koc, a następnie okrył nim Melody, która niedługo później zasnęła.
– I tyle było z jej koncertu na dziś – zaśmiała się cicho Clare, wchodząc do garderoby.
– Była mocno zmęczona, ale nie chciała o tym mówić – westchnął cicho Harry, gładząc rękę plecy Mel. Taka już była Melody. Nie lubiła mówić o swoim samopoczuciu, nie chciała nikomu sprawiać problemów.
– W sumie to dobrze, że śpi – dodała Uchim'a zmartwionym głosem.
– Coś się stało? – spytał Harry, dostrzegając telefon w ręce kobiety. Bicie jego serca od razu przyspieszyło.
– Eh – mruknęła. – Mitch stwierdził, że nie powinnam ci o tym mówić, ale myślę, że powinieneś o tym wiedzieć – westchnęła, podając Harry'emu swoją komórkę. Ekran był rozświetlony, a na nim widniał artykuł z jakiejś strony plotkarskiej.
– Tylko nie to – mruknął do siebie brunet, po czym przygotował się na to co zaraz przeczyta.
,,Tuż po koncercie w Melbourne, manager Harry'ego Styles'a poinformował o zmianie suportu na najbliższe dwa koncerty. Do tej pory tę funkcję pełniła Melody Nolan, obecna partnerka piosenkarza. Cóż jest więc powodem nagłej zmiany suportu?
W ciągu ostatnich dwóch dni para widziana była w jednej z najlepszych klinik w Sydney. Świadkowie twierdzą, że para miała ponure miny, a Melody była blada. Te słowa powtarzają się również wśród wypowiedzi osób, które dziś w godzinach popołudniowych widziały piosenkarza z partnerką przed Qudos Bank Arena. ,,Melody była bardzo blada i wyglądała na zmęczoną" – mówi jeden ze świadków. Dodatkowo sytuację podsyca fakt, że para widziana była również pod jedną z prywatnych klinik w Londynie.
Do tej pory nie było żadnych problemów ze zdrowiem Nolan, więc nagłe wizyty w klinikach są naprawdę niepokojąca dla fanów. A co jeśli para spodziewa się dziecka? To wyjaśniałoby bladość i zmęczenie Melody oraz nagłą decyzję managera piosenkarki.
Czyżby Harry Styles zdecydował się ustatkować i założyć rodzinę? Czy powinniśmy zacząć dopatrywać się ciążowego brzuszka u Melody Nolan? Szczerze nam podoba się wizja Harry'ego z dzieckiem na rękach. A jak wam? Dajcie znać w komentarzach i wpadajcie po więcej gorących newsów."
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro