37.
– Harry, skąd nauczyłeś się tak pięknie nakrywać do stołu? – spytała zaskoczona Anne, kiedy jej syn wprowadził gości do jadalni.
– Melody nakrywała do stołu – oznajmił brunet, spoglądając na jeszcze bardziej zszokowaną matkę. Uśmiechnął się, przenosząc wzrok na swoją partnerkę, której policzki pokrywał teraz rumieniec.
– Świetna robota Melody. Naprawdę pięknie to wygląda – odezwała się pani Twist ze szczerością w głosie. – Przepięknie – dodała, zajmując swoje miejsce i gładząc dłonią materiał bieżnika. Wydawało się, że Nolan odetchnęła z ulgą, słysząc takie słowa z ust mamy Styles'a.
– Siadajcie, siadajcie. Pójdę do jedzenie.
Melody chciała zaoferować Harry'emu swoją pomoc, jednak dobrze wiedziała, że jedynie by mu przeszkadzała.
– Mam nadzieję, że się nie zatrujemy – powiedziała Gemma, nalewając sobie wody do szklanki. Anne klepnęła lekko córkę w ramię, a Melody zachichotała. – No co? – zwróciła się w stronę matki. – Mam prawo obawiać się o swoje zdrowie. Może ktoś chce wody? – spytała, unosząc lekko dzbanek.
– Ja poproszę – wyszeptała Mel, wyciągając dłoń po swoją szklankę. Gemma napełniła naczynie wodą, a następnie podała dziewczynie Harry'ego. Mel odłożyła szklankę w takim miejscu, żeby wiedziała potem gdzie to ją umieściła.
– Zapiekankę podano – oznajmił brunet, stawiając na specjalnej podkładce szklane naczynie. – Od razu mówię, że nie jest to szczyt moich umiejętności kulinarnych.
– Oczywiście – zaczęła Gemma, spoglądając na brata, a następnie na panie Nolan. – Szczytem jest rozpuszczenie galaretki – mruknęła, przyglądając się daniu. Jak się można spodziewać, dziewczyna została zganiona przez swojego brata, czym ponownie wywołali cichy śmiech Melody.
– Smacznego – oznajmił Harry, podając swojej mamie talerz z jej porcją zapiekanki. Następnie przejął talerze Grace oraz Melody. Potem swój, a na samym końcu wziął ten Gemmy. Brunetka nie była z tego powodu zadowolona, ale wiedziała, że Harry znajdzie sposób żeby się jej odgryźć.
– Przepyszne – skomentowała Grace, biorąc pierwszy kęs zapiekanki.
– Zgadzam się – dodała Anne, uśmiechając się do syna. – Dzieci, a jak w trasie?
– Właśnie. O co chodziło z tym napadem w Barcelonie? – spytała Gemma, odkładając sztućce na talerz. Harry westchnął odkładając swój widelec. Odwrócił na chwilę wzrok i spojrzał na siedzącą obok Melody. Dziewczyna spięła się, co od razu wyczuł. Harry wyciągnął swoją rękę i położył ją na dłoni Mely, którą ścisnął. Chciał pokazać jej, że jest obok i nic jej nie grozi.
– Dość niespodziewanie otoczyli nas hałaśliwi fani, którzy odepchnęli Melody na tyły. Przez całe zamieszanie nie zauważyłem tego. Na szczęście udało mi się znaleźć Mel i zabrać ją do samochodu. Nie był to miły incydent, rozmawiałem o tym z fanami na ostatnim koncercie. Od tego czasu nic podobnego nie miało miejsca, więc myślę, że kryzys został zażegnany – mówił spoglądając to na swoją część rodziny, to na Grace.
– Nie wierzę jak można być tak bezmyślnym – mruknęła Gemma, powracając do jedzenia.
– Dobrze, że wyszliście na prostą – dodała Anne.
– A jak wasze życia? – odezwała się Mel, zaskakując tym Harry'ego. Nie sądził, że sama rozpocznie jakiś temat. Brunet rozglądnął się po swoich gościach. Anne kontynuowała posiłek, Gemma wzruszyła ramionami, a Grace zrobiła się dziwnie smutna i zmartwiona. Coś było nie tak.
– Praca, różne projekty. Standard – odezwała się siostra piosenkarza. – Niedawno zabrałam mamę na weekend do spa. Obie odpoczęłyśmy – powiedziała, spoglądając porozumiewawczo na Anne, która uśmiechnęła się pogodnie.
– A co u ciebie Grace? Coś się stało? – spytał Harry. Nie chciał być nachalny, jednak od razu było widać, że coś jest nie tak.
– Mamo – wyszeptała Mel, przerywając jedzenie. Odwróciła głowę w stronę, gdzie siedziała jej mama.
– Przepraszam ja... – przerwała kobieta, czując łzy pod powiekami. Gemma chwyciła za serwetkę i podała jedną pani Nolan. – Dziękuję. Po prostu...mam pewne problemy – zakończyła kobieta, przecierając delikatnie oczy.
– Jesteśmy teraz rodziną – zaczęła Anne, kładąc rękę na ramieniu Grace, w geście pocieszenia. – Poradzimy sobie razem. Wiedz, że jeśli będziesz miała jakiś problem to możesz się zwrócić do mnie, czy do Gemmy. Wiem, że poznałyśmy się dziś, ale tak sympatyczna osoba jak ty nie może być ciągle sama.
– Dziękuję – odpowiedziała z wdzięcznością Grace. – Miałam dwa miejsca zatrudnienia, ale straciłam moją główną pracę w kawiarni. Teraz została mi tylko dorywcza praca w księgarni. Ale nie wiem jak też będzie z tym.
Melody czuła się potwornie. Nie miała pojęcia o problemach swojej mamy. Podróżowała po świecie z Harry'm, kiedy jej matka borykała się z trudną sytuacją. Ale przecież Grace podczas rozmów telefonicznych nigdy nie wspominała o jakiś problemach.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – spytała cicho Mel, czując, że za kilka chwil na jej policzkach pojawią się łzy.
– Nie chciałam cię martwić – zaczęła Grace. – Podróżujecie, pracujecie. Nie widziałam sensu w tym, aby zrzucać na ciebie swoje problemy.
– Och mamo. Przecież jakoś bym ci pomogła – wyszeptała Mel, odszukując dłonią rękę matki. Dziewczyna czuła się potwornie. Jakby zaniedbała matkę.
– Moja znajoma poszukuje od jakiegoś czasu opiekunki dla dwójki swoich dzieci. Płaci nie mało z tego co wiem. Może mogłabyś spróbować? – odezwała się Gemma. Że też dopiero teraz o tym pomyślała.
– Naprawdę? – spytała zaskoczona Grace. Teraz każda praca była dla niej zbawieniem. – A w jakim wieku są dzieci?
– Dwie dziewczynki, jedna ma cztery latka, a druga pięć i pół. Chyba jakoś tak. Ale obie są naprawdę cudownymi dziećmi i nie ma z nimi problemów. Pilnowałam ich kilka razy i naprawdę bardzo łatwo jest je czymś zająć – wytłumaczyła z uśmiechem Gemma.
Praca z dziećmi była dla Grace bardzo kusząca. Sama odchowała już swoje i nie miałaby problemu z niańczeniem dwójki maluchów. Zwłaszcza, że nie prędko doczeka się swoich wnuków.
– Dam ci numer do Loren. Jest świetną kobietą, więc będzie cię całować po rękach, że zgodzisz się zajmować dziećmi. – brunetka wyjęła swoją komórkę i zaczęła odszukiwać w niej numeru.
– To nie było żadnych chętnych osób na taką posadę? Z tego co mówisz, to ta propozycja wygląda bardzo kusząco.
– Problem w tym, że Loren chce aby dziewczynki dobrze czuły się z opiekunką, a nie ukrywam, że czasem trudno trafić w serca dziewczynek. Ale gwarantuję ci, że cię pokochają. Naprawdę. Bracie, daj jakąś kartkę i długopis. O ile jeszcze używasz tych starych przyrządów piśmienniczych.
Harry prawie czerwony ze złości wstał z krzesła i ruszył do kuchni. Po chwili wrócił z kartką i długopisem.
– Proszę kochana siostro – dodał z nadmierną słodkością.
– Dziękuję braciszku – odparła Gemma i na kartce szybko napisała numer oraz imię i nazwisko swojej znajomej. – Zadzwoń jutro, najlepiej po dziewiątej. Wtedy na pewno odbierze.
– Dziękuję ci Gemma. Ratujesz mi życie – odezwała się z wdzięcznością Grace.
– Nie ma za co. Naprawdę. – kobieta uśmiechnęła się i spojrzała na swoją mamę, którą napawała duma. Była dumna ze swojej córki.
– Skoro już tak sobie rozmawiamy to chciałbym coś ogłosić – zaczął Harry.
– Wreszcie zrozumiałeś, że to ja jestem tym lepszym Styles'em? – spytała z ekscytacją w głosie Gemma. Słowa kobiety bardzo rozbawiły Melody, która wybuchła niepochamowanym śmiechem. Ale jakże słodkim śmiechem.
– Nie – mruknął podirytowany piosenkarz. – Chciałem powiedzieć, że trzynastego po drugim koncercie w Londynie razem z Melody spotykamy się z najlepszym okulistą. Chcę, aby zbadał Mel, bo czuję, że jest szansa aby przywrócić jej wzrok.
*****
– Jestem złą córką – wyszeptała Mel, kuląc się na łóżku.
– Kochanie – wyszeptał Harry, zasłaniając okna. Odwrócił się w stronę łóżka i przyjrzał swojej dziewczynie. Tak bardzo chciał zabrać od niej cały smutek i obdarować ją radością. – Wcale, że nie.
– Wcale, że tak – odpowiedziała szybko. Harry zbliżył się i usiadł obok brunetki, po czym objął ją i przyciągnął do siebie.
– Wcale, że nie. Sama wiesz, że przez telefon Grace wydawała się być szczęśliwa i wszystko wydawało się być dobrze. Nie było możliwości, żeby poznać, że coś jest nie tak. Poza tym Grace nie powiedziałaby ci o tym. Nie chciała żebyś przejmowała się jej problemami. Ale teraz nie ma to już znaczenia. Jestem pewien, że twoja mama dostanie pracę u tej kobiety i wyjdzie na prostą – mówił, tuląc do siebie brunetkę. – Lepiej przypomnij sobie to jak Gemma była ze mnie dumna, kiedy powiedziałem o twojej wizycie u lekarza.
– Powiedziała, że przez to masz jedną setną tytułu lepszego Styles'a – odpowiedziała z śmiechem na ustach Mel. – Jesteście cudownym rodzeństwem – dodała. Po tych słowach atmosfera pomiędzy parą zgęstniała. Obojgu od razu w głowach pojawił się Chris.
– Ty i twój brat też tacy byliście – powiedział cicho mężczyzna. Nie za bardzo wiedział co powiedzieć, aby nie zranić dziewczyny.
– Tak – wyszeptała rozmarzona.
– Chodźmy już spać. Czekają nas intensywne dni – zaproponował Harry, co spotkało się z pozytywną odpowiedzią Mel.
Już po chwili oboje leżeli w swoim łóżku wtuleni w siebie i starający się zasnąć.
*****
Koncerty w Londynie okryły się wielkim zainteresowaniem. W końcu na jednym z nich pojawiła się mama Melody oraz rodzicielka i siostra Harry'ego, które wspólnie cieszyły się show. Nic więc dziwnego, że jeszcze tego samego dnia był to jeden z gorętszych tematów dla portali plotkarskich.
Zgodnie z ostatnimi ustaleniami pomiędzy Jeffrey'em, a lekarzem, para miała spotkać się z mężczyzną w jego prywatnej klinice na obrzeżach Londynu. Zjadający ich powoli stres spowodował, że w budynku znaleźli się pół godziny przed czasem.
– Wszystko będzie dobrze – wyszeptał Harry, ściskając drżącą dłoń Melody. – Pamiętaj, że niezależnie od diagnozy będę cię kochał całym sercem – dodał, po czym musnął czoło ukochanej. Nagle ciszę na korytarzu przerwał dźwięk telefonu Styles'a. Brunet wyjął komórkę i odblokował ekran. Dostał wiadomość od Jeff'a. – O nie – jęknął brunet, odchylając głowę do tyłu.
– Co się stało?
– Jeff napisał mi, że mam jutro o siódmej wywiad z Nick'iem Grimshaw'em w radiu BBC. Potem będziemy mieć lot do Glasgow. Nie wstanę jutro tak wcześnie – mruknął zrezygnowany.
– Pani Melody Nolan. – pomruki Harry'ego przerwał męski głos. Mężczyzna uniósł wzrok i jego oczom ukazał się zadbany facet przed czterdziestką w kitlu. Czyżby pan Nick Rockwood?
**********
Dla zainteresowanych: rozpoczynam pracę nad nową książką!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro