29.
Mimo niemiłych wydarzeń poprzedniego wieczora, Melody udało się przespać spokojnie noc. W odróżnieniu od dziewczyny Harry miał wielki problem ze snem. Kiedy już udało mu się zasnąć, budził się chwilę później i znowu miał kłopot z ponownym odejściem do krainy Morfeusza.
Spokojny sen nadszedł dopiero nad ranem, gdy pojedyncze promienie Słońca wkradały się do pokoju hotelowego.
Melody obudziła się czując właśnie owe promienie na twarzy. Uchyliła powieki, mimo że nie ujrzała kolorowego świata, uśmiechnęła się lekko. Nagle poczuła jak silne ramię przyciąga ją do kogoś. Na chwilę zastygła w przerażeniu, jednak gdy poczuła znajome bicie serca rozluźniła się.
Wtedy w jednej chwili uderzyły w Nolan wspomnienia z poprzedniego wieczora. Fanki, krzyki, piski, zaniepokojony głos Clare, zimny powiew w windzie, głos Harry'ego, jego silne ramiona, miękkie łóżko i sen. Musiała sprawić brunetowi wiele kłopotów skoro nadal spał.
Melody czuła się potwornie. Mogła wtedy nie wychodzić z hotelu i zostać ze Styles'em. To wszystko nie miałoby wtedy miejsca.
Ostrożnie wyplątała się z uścisku mężczyzny i wyciągnęła dłoń w przód. Po chwili jej palce napotkały drewnianą szafkę nocną oraz leżący na niej telefon. Brunetka uśmiechnęła się lekko i chwyciła mocno urządzenie. Przejechała palcami po wypukłych znaczkach na klawiszach i nacisnęła odpowiedni.
– Jest siódma trzydzieści. Szesnasty marca dwa tysiące osiemnasty rok – odezwał się monotonny głos.
Brunetka ostrożnie odłożyła telefon na szafkę, starając się nie narobić hałasu. Niestety chyba źle obliczyła wielkość i bliskość do łóżka mebla, gdyż jej komórka spadła na ziemię z cichym hukiem. Dźwięk był jednak na tyle głośny, aby obudzić bruneta obok.
– Co się stało? – spytał, unosząc do góry głowę i skanując pomieszczenie, mrużąc przy tym oczy.
– Wypadł mi telefon, przepraszam – wyszeptała Melody, szybko odwracając się w stronę mężczyzny. Brunet ziewnął, zasłaniając usta dłonią i opadł na poduszki.
– Nic się nie stało Kochanie – odpowiedział łagodnie. – Mogłaś mnie obudzić od razu jak się obudziłaś – dodał, dotykając palcami policzka kobiety.
– Lepiej było żebyś się wyspał. Wczoraj i tak narobiłam ci wiele kłopotów – szepnęła, spuszczając głowę.
– Nie narobiłaś mi żadnych problemów – odezwał się po chwili ciszy mężczyzna. Nie bardzo wiedział jak zacząć rozmowę na temat wydarzeń z poprzedniego dnia. Oczywiste było, że nie dało się ominąć dyskusji na ten temat, ale jak ją zacząć?
– Jeff był chyba na korytarzu, kiedy wczoraj niosłeś mnie do pokoju – głos Melody był tak cichy, jakby obawiała się, że za wypowiedzenie słów zostanie ukarana. – Będzie na mnie zły?
– Nie – odpowiedział, przeciągając słowo. – Powinienem iść z tobą na ten spacer. Przepraszam, że zostawiłem cię z tym wszystkim samą – wyszeptał i podniósł się. – Mogę cię przytulić? – spytał cicho. Melody skinęła głową i po chwili została przyciągnięta do torsu mężczyzny. – Takie spotkania z fankami zdarzają się dość często kiedy jestem na zewnątrz. Myślałem, że skoro mnie nie było przy was to odpuszczą. Jak widać nie. I jak widać, stajesz się popularna Kochanie – powiedział z lekkim uśmiechem, po czym złożył na czole dziewczyny pocałunek. – Może nam się zdarzyć, że przed hotelem lub na lotnisku będą czekać na nas fanki. To dość przerażające kiedy otaczają cię ze wszystkich stron, ale da się do tego przyzwyczaić. Wiem, że pierwsze spotkanie może być dość niemiłe, jednak wiedz, że zawsze jest ktoś obok, kto cię z tego wyciągnie. Grunt to zachowanie zimnej krwi i zaufanie osobie, która jest z tobą. Wczoraj miałaś obok Clare. Udało jej się wprowadzić cię do hotelu i przyprowadzić do mnie. Mimo, że nie znacie się długo to nie zostawiła cię samej. Przepraszam, że wczoraj z wami nie poszedłem. – ostatnie zdanie wyszeptał i położył głowę na ramieniu kobiety.
– To nie twoja wina Harry. Nikt nie wiedział, że te dziewczyny pojawią się pod hotelem – odpowiedziała brunetka, biorąc głęboki wdech. – Po prostu to dla mnie coś nowego, ale nauczę się tego. Będziesz ze mnie dumny.
– Już jestem – odpowiedział, wypinając do przodu pierś. – Musimy się powoli zbierać. Mamy zjeść śniadanie, spakować się i po dziewiątej jedziemy na arenę – wytłumaczył Harry.
– Dobrze. A czy moglibyśmy zjeść śniadanie ze wszystkimi? Chciałabym przeprosić za moje zachowanie wczoraj – powiedziała z czerwonymi policzkami brunetka.
– Oczywiście. Ale wiedz, że nie musisz za nic przepraszać. Wszyscy rozumieją twoją sytuację i na pewno nie są źli, a wręcz przeciwnie. Wczoraj wyglądali na naprawdę przejętych.
– A co z tym oświadczeniem? – spytała Melody, przypominając sobie jedną z ich rozmów.
– Razem z Jeff'em ustaliliśmy, że najlepiej będzie zrobić nam zdjęcie po dzisiejszym koncercie i wstawić je z krótkim dopiskiem. Coś w stylu ,,Moje Kochanie". Wiesz o co chodzi. – Melody skinęła twierdząco głową i wzięła wdech.
Dziś wszystko miało się zmienić. Ale czy na dobre?
– Rozumiem, że zgadzasz się na coś takiego?
– Tak – odpowiedziała brunetka, odrzucając do tyłu ciemne włosy.
– Doskonale – powiedział z uśmiechem Styles, po czym ponownie objął ukochaną. Melody skrzywiła lekko twarz i zaśmiała się.
– Harry.
– Tak? – spytał. Był ciekawy co też ta dziewczyna chciała mu powiedzieć.
– Śmierdzisz.
– Co?! – rzucił z rozbawieniem w głosie, kiedy Melody starała się wyplątać z jego uścisku.
– Idź się umyj – dodała po chwili.
– No wiesz ty. Takie rzeczy mi mówić – powiedział, udając oburzonego.
Harry puścił Melody, która głośno śmiała się, trzymając dłoń na brzuchu.
– Za chwilę wracam – rzucił, po czym zgarnął z szafy ręcznik i ruszył w stronę łazienki.
*****
Kilka minut przed dziewiątą Harry i Melody przekroczyli próg hotelowej restauracji. Od razu zostali skierowani w stronę sąsiedniej sali, którą zajmowała cała ekipa. Wszyscy witali się z parą i posyłali im uśmiechy. Styles odwzajemniał je i ciasno obejmował Mel, która teraz zaczęła żałować swojej decyzji. Bała się, że było inaczej niż przekonywał ją jej partner i wszyscy będą na nią źli. Jednak jej obawy rozwiała Clare, która odezwała się nim doszli do stołu.
– Jak się czujesz Melody? Wszystko w porządku?
– Tak, dziękuję – zaczęła zawstydzona Nolan. – I dziękuję ci za wczoraj. Nie wiem co zrobiłabym gdyby nie twoja pomoc.
– Nie ma za co dziękować kochana. Każdy na moim miejscu by tak zrobił – powiedziała, po czym chwyciła wolną dłoń brunetki i ścisnęła ją. – Polecam się na przyszłość – dodała z lekkim rozbawianiem. – Siadajcie, bo czas ucieka, a mamy wiele pyszności. – tym razem Clare zwróciła się również do Harry'ego i wskazała dwa wolne miejsca obok siebie.
Styles podprowadził ukochaną bliżej stołu i wzrokiem objął wszystkich siedzących przy nim.
– Dzień dobry – powiedział, uśmiechając się lekko.
– Dzień dobry – powtórzyła Melody, kiedy Harry pomagał jej usiąść przy stole.
– Witajcie. Jak się czujesz Mel? – spytał Jeffrey, odstawiając filiżankę z kawą.
– Dobrze, dziękuję – odpowiedziała, skrępowana. – Chciałabym wszystkich przeprosić za wczorajszy wieczór. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji, spanikowałam i...
– Nie masz za co przepraszać Melody – przerwał jej Jeff, a z nim zgodzili się pozostali przy stole. – Jak najbardziej cię rozumiemy i naprawdę nie masz za co przepraszać. Ważne, że z tobą wszystko dobrze.
Oni byli tacy myli. A Melody myślała, że zostanie zrównania z ziemią za wczorajszą sytuację.
*****
Koncert w Antwerpii należał do kolejnych udanych show. Podczas niego Harry wygłosił krótki monolog, w którym prosił o to, aby fani uważali na Melody. Trochę poinstruował wszystkich jak powinni zachowywać się w towarzystwie osoby niewidomej, aby jej nie skrzywdzić. Można powiedzieć, że Harry zamienił się w profesora Styles'a i wygłosił krótką prelekcję na temat osób niewidomych. No, nie oszukujmy się. Kto nie chciałby takiego pana profesora Harry'ego Styles'a w swojej szkole?
Kiedy Melody siedząc w garderobie usłyszała od jednego z ochroniarzy o czynie Styles'a, w jej oczach pojawiły się łzy. Zielonooki naprawdę dbał o bezpieczeństwo ukochanej na każdym kroku. Nic więc dziwnego, że kiedy mężczyzna przekroczył próg garderoby i odłożył na stolik wszystkie kwiaty, które otrzymał, drobna brunetka wpadła w jego ramiona. Przez chwilę brunet nie miał pojęcia o co w ogóle chodzi. Dopiero kiedy Nolan wytłumaczyła wszystko mężczyźnie, ten uśmiechnął się szeroko i złożył na czole kobiety pocałunek.
– To nic wielkiego Kochanie – wyszeptał, przyciągając ją mocno do siebie. Uniósł do góry dłoń i ostrożnie starł łzy, które spływały po policzkach jego ukochanej. – Co ty na to abyśmy teraz zrobili zdjęcie? Nie będzie widać twoich oczu, więc nie musisz się wstydzić – wyszeptał jej wprost do ucha, widząc stojącą w progu Helene z aparatem.
– Dobrze – odpowiedziała Mel i przed wykonaniem zdjęcia poprosiła o chusteczki. Brunet szybko zgarnął opakowanie ze stolika i podał je ukochanej.
– Helene podobno ma koncepcję na zdjęcie – oznajmił Harry, spoglądając na zamyśloną kobietę.
– Zgadza się – odpowiedziała Helene, zmieniając ustawienia aparatu.
Chwilę później kobieta ustawiła parę w wymarzonej przez nią pozycji i zaczęła robić zdjęcia. Wiele różnych, aby później móc wybrać najlepsze.
– Och, widzę, że sesja zdjęciowa wre – zaśmiał się Jeffrey, wchodząc do garderoby. – Kiedy skończycie zbierajcie się. Musimy się spieszyć. Za dwie godziny mamy samolot do Sztokholmu – oznajmił, po czym wraz ze swoim notesem wyszedł na korytarz.
*****
Lot do Sztokholmu miał trwać ponad dwie godziny. Chyba jak na razie najdłuższa ze wszystkich tras. Jeffrey zajął chwilowo miejsce naprzeciw Harry'ego i Melody, których zaczynało dopadać zmęczenie.
– Publikujemy – oznajmił poważnym głosem Jeff, naciskając coś na swoim tablecie. – Gotowe – dodał, unosząc głowę.
Harry chwycił swoją komórkę i połączył się z Internetem. Jak dobrze, że Azoff zadbał o dostęp do sieci na samolocie. Brunet włączył Instagram, którego ikonkę miał na ekranie głównym. Po chwili jego oczom ukazało się jego konto oraz nowe zdjęcie. Harry w swoim bordowym garniturze z koronką na rękawach stał bokiem do lustra, tak że jego profil odbijał się w szkle. Przed nich stała Melody, na której twarzy gościł szeroki uśmiech, a jej głowa była uniesiona tak, jakby wpatrywała się w oczy ukochanego. Styles jedną dłoń miał ułożoną na policzku kobiety, a drugą obejmował jej talię. Wszystko było dobrze widoczne dzięki odbiciu w lustrze, w którym doskonale można było rozpoznać Melody. Chociażby po rysach twarzy, fryzurze czy stroju z dzisiejszego występu. Całe zdjęcie zostało ładnie obrobione przez Helene i idealnie prezentowało się na Instagramie.
Tuż pod nim widniał opis: ,,Moja najpiękniejsza Melody" *.
Teraz się zacznie.
Harry nie chcąc widzieć jakie komentarze pojawiają się pod zdjęciem, szybko wyłączył telefon i odłożył go na poprzednie miejsce.
– Odpocznijcie. Za godzinę będziemy na miejscu – oznajmił Jeffrey, po czym ruszył na poprzednio zajmowane miejsce.
*****
Koncert w Sztokholmie miał odbyć się następnego dnia po wylądowaniu samolotu na szwedzkim lotnisku. Jak za każdym razem wszyscy wyszli z pojazdu i skierowali się w stronę podstawionego autokaru. Po załadowaniu bagaży mogli ruszyć w stronę hotelu. Jednak podczas tej krótkiej przejażdżki nikt nie spał. Sztokholm nocą wyglądał naprawdę zjawiskowo, a mimo późnej godziny po ulicach spacerowali jeszcze ludzie.
Autobus wjechał na tyły hotelu, w którym zakwaterowanie miała ekipa piosenkarza. Wszystko zaczęło odbywać się według pewnego schematu. Sprawne przeniesienie walizek do odpowiednich pokoi przez boy'ów hotelowych oraz ochroniarzy, odebranie kart w recepcji i rozdanie ich odpowiednim osobom, a następnie rozejście się do swoim czterech ścian.
Wszystko zaczęło odbywać się według pewnego schematu, który Melody rozumiała i przyswajała coraz lepiej.
*****
Z racji wolnego dnia każdy mógł się porządnie wyspać. To wszystko należy zawdzięczać Jeff'owi, który przesunął próbę na arenie na godzinę piętnastą. Harry postanowił więc, że tym razem zabierze on Melody na spacer po mieście rano, a wieczór spędzą zakopani pod kołdrą, oglądając bajki.
Tuż po obudzeniu się i przygotowaniu do wyjścia, para opuściła hotel w towarzystwie trzech ochroniarzy, którzy okazali się być rannymi ptaszkami. Styles zdecydował również, że wspólnie zjedzą śniadanie w jakiejś restauracji, aby nie musieć tracić na to cennego dziś czasu w hotelowej restauracji.
Tym oto sposobem kilka minut przed dziewiątą cała piątka pojawiła się na głównym placu Sztokholmu. Dziś wyjątkowo nie towarzyszyła im ani Helene, ani Mitch. Rolę fotografa przejął jeden z ochroniarzy, który czuł się w tym jak ryba we wodzie. Harry śmiał się nawet, że prawdopodobnie mężczyzna minął się z powołaniem.
Po dość długim spacerze wszyscy mocno zmęczeni wrócili do hotelu. Mieli szczęście, że nie spotkali żadnych fanek, ani podczas zwiedzania, ani przed budynkiem. Zwracając uwagę na godzinę od razu skierowali się do hotelowej restauracji, gdzie czekała już na nich reszta. Wszyscy zajęli swoje miejsca, aby w spokoju zjeść swój obiad.
Tego dnia czekała ich jeszcze próba na arenie oraz słodkie leniuchowanie.
*****
W odróżnieniu od poprzedniego dnia kolejny poranek przyniósł wiele problemów. Między innymi Harry miał wielki kłopot z dobudzeniem się. Potrzebował do tego kilku kubków kawy, które sukcesywnie wypijał. Po przepysznym śniadaniu i ponownym spakowaniu bagaży, mogli przejechać na arenę. Właśnie tam rozpoczął się cały popłoch związany z wieczornym koncertem. Jakby tego było mało przewidziany na dzisiejszy występ strój Melody zawieruszył się wśród mnóstwa bagaży. Marie, stylistka, prawie odchodziła od zmysłów, kiedy po przeszukaniu kolejnych walizek nie znalazła stroju. Jak się okazało jedna z toreb, w której znajdowały się koncertowe stylizacje została w autobusie. Kiedy Marie odsunęła zamek i na wierzchu ujrzała znajome jasne spodnie, odetchnęła z ulgą.
Harry i Melody po swoich próbach mogli wygodnie rozsiąść się w garderobie i zająć sobą. Reszta natomiast w pocie czoła dopinała wszystko na ostatni guzik.
Wszystko trwało tak do momentu, w którym Jeff pojawił się wśród wszystkich z dostawcami z cukierni. Mężczyźni rozłożyli na stołach wiele sporych opakowań, które skrywały różnorakie donaty. Do wyboru do koloru. Z nadzieniem, bez, oblane czekoladą, sosem truskawkowym, posypane małymi gwiazdkami. Czego dusza zapragnie. Do tego herbata lub kawa, którymi nikt nie pogardził.
Świetne przygotowanie do koncertu.
*****
Dokładnie o czasie Melody pojawiła się na scenie. Wyglądała dziś zjawiskowo. Miała ubrane e białe spodnie w lekką czarną kratkę oraz białą koszulkę ze sklepu Harry'ego z napisem ,,Treat people with kindness". Całą stylizację dopełniały białe wsuwane buty. Marie postanowiła na ten wieczór lekko podkręcić ciemne włosy dziewczyny i pomalować jej usta delikatną szminką. Może i nic specjalnego, jednak Melody wyglądała naprawdę cudownie.
Kiedy Nolan zakończyła śpiewać i pożegnała się z fanami, tym razem Adam podprowadził dziewczynę w stronę schodków. Tym razem arena była tak przystosowana, że nie było potrzeby przechodzenia pomiędzy fanami do wyjścia. Należało jedynie zejść ze sceny po schodkach i obejść ją [scenę].
Jak zwykle na stopniach czekał już Joseph, który przejął dłoń brunetki. Jak zawsze poinstruował ją o ilości schodków i pomógł zejść. Teraz wystarczyło przejść za kulisy. Ale czy to było takie proste? Szczególnie po wczorajszej informacji, która jak to powiedział Jeffrey ,,wywołała burzę w szklance wody". Ale przecież Nolan nie została wybuczana czy źle potraktowana, kiedy pojawiła się na scenie. Nie mogło być więc aż tak źle.
Melody szła obok Jo, zaciskając drobną dłoń na jego ręce. Starała się ignorować głośne krzyki i piski, lub odpowiadać kiedy ktoś mówił jej ,,cześć". Jednak będąc niedaleko kulis usłyszała coś niezwykle bolesnego.
– Harry nie będzie umawiał się z kaleką! – ktoś z tłumu krzyknął te bolesne słowa. Dobiegły one tylko do uszu brunetki, która automatycznie posmutniała i skuliła się. Prawdopodobnie taka reakcja wywołała radość u autora słów.
Joseph starając się oddzielić Melody od fanek, wyciągających w ich stronę dłonie nie zwrócił uwagi na te słowa. Czy wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby wtedy ochroniarz zareagował na czyjąś wypowiedź.
Brunetka została wprowadzona za kulisy, gdzie było dużo ciszej. Nagle do niej i Jo doskoczył Jeffrey.
– Poradziłaś sobie doskonale Melody – zaczął z uśmiechem, przyglądając się twarzy brunetki. Jednak z każdą kolejną sekundą jego mina rzedła. – Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada – powiedział, wyraźnie zaniepokojony. Schylił się lekko, aby lepiej spojrzeć na twarz kobiety.
– Trochę boli mnie głowa. I serce – wyszeptała drugie zdanie, kładąc dłoń w okolice środka klatki piersiowej. Chyba dopiero teraz dotarł do niej fakt, że nie czuje się najlepiej. Sama smutna wypowiedź zeszła na dalszy plan.
Słysząc słowa Melody, w głowie Jeff'a zaświeciła się czerwona lampka. Harry przecież wspominał mu, że dziewczyna ma właśnie problemy z sercem. Musiał zareagować, jak najszybciej.
– Joseph zaprowadzi cię do jednej z garderób. Jest tam łóżko. Położysz się i dostaniesz wodę, a ja lecę po lekarza. Szybko Jo – oznajmił Azoff, czując jak podnosi się jego poziom adrenaliny.
Jak się można domyślić, podczas drogi do wspomnianej garderoby Melody i Jo zyskali łańcuszek zaniepokojonych stanem kobiety osób. Wśród nich była również Marie, która poleciła ochroniarzowi, aby zaniósł Nolan do pokoju. Kto wie, czy nie straci nagle przytomności.
Brunetka została ułożona na łóżku, które wstawiono w osobnej garderobie, gdyby ktoś poczuł nagłe zmęczenie. Melody oparła się o zagłówek mebla, ciężko oddychając. Po chwili do pomieszczenia wpadła jedna ze stylistek i podała kobiecie kubeczek z zimną wodą. Wszyscy czuli gęstniejącą w pokoju atmosferę i oczekiwali jak najszybszego przybycia lekarza.
Melody w tamtej chwili pragnęła tylko jednego. Aby Harry znalazł się obok niej. Ale właśnie wtedy Styles, niczego nieświadomy szalał na scenie, śpiewając jedną ze swoich piosenek. Wraz z nim bawiła się również sprawczyni wydarzenia za kulisami.
****************
*Jeśli chodzi o podpis pod zdjęciem na Instagramie. Po angielsku brzmiało by to mniej więcej tak ,,My the most beautiful Melody". Po angielsku melody oznacza nie tylko imię ale i słowo melodia. Można więc dwuznacznie odczytać ten podpis. W rozumieniu jako ,,Moja najpiękniejsza dziewczyna [Melody]" oraz ,,Moja najpiękniejsza melodia". Jakby panienka Nolan miała być najpiękniejszą melodią życia Styles'a, jego natchnieniem itp.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro