Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26.

Było przed dwudziestą drugą, gdy Harry wraz z Melody przekroczyli próg ich pokoju. Brunet zamknął na zamek drzwi hotelowe i dołączył do ukochanej, która zajęła miejsce na łóżku. Styles spojrzał na dziewczynę, która zdjęła czarne okulary i położyła na miękkim materacu. Teraz co chwilkę jej ściśnięte w piąstki palce przecierały oczy.

– Chciałabym podziękować ci za dzisiejszy dzień – zaczęła cicho. – Było naprawdę magicznie i cudownie. Nigdy nie myślałam, że mogłabym znaleźć się w tak niesamowitym miejscu, w dodatku z ukochaną osobą. – na wspomnienie o mężczyźnie policzki kobiety pokrył czerwony rumieniec.

Harry uśmiechnął się pod nosem i usiadł obok dziewczyny. Przesunął czarne okulary i chwycił delikatnie dłoń brunetki. Kciukiem gładził jasną skórę, którą następnie musnął ustami.

– To ja dziękuję tobie. Za to, że zgodziłaś się dziś wyjść ze mną. Doskonale sobie poradziłaś. Skoro udało ci się dziś, to tak sobie pomyślałem, że gdyby był czas to moglibyśmy wychodzić na takie spacery w każdym mieście, w którym będziemy. Wiem, że nie zobaczysz tego co ja, ale będę starał się opisywać wszystko jak najdokładniej. Dodatkowo będziesz miała świadomość i wspomnienia, że byłaś tam i tu – oznajmił, nadal gładząc dłoń kobiety.

– Nie wiem czym sobie zasłużyłam na taką osobę jak ty – wyszeptała, opierając się na torsie bruneta. Harry objął ukochaną z uśmiechem na ustach i ułożył swoją brodę na głowie kobiety.

– Chciałbym żebyś była jutro przy mnie, kiedy będę udzielał wywiadu. Będę rozmawiał przez telefon, więc nie będziemy się pokazywać. Zgodzisz się być obok mnie wtedy? – spytał z wyraźną nadzieją w głosie.

– Nie będę ci przeszkadzać?

– Nie – odpowiedział szybko, obejmując dziewczynę ciasno. – Będziesz moim wsparciem. Poza tym mogą pytać o te zdjęcia z hotelu. Chcę abyś wiedziała co będę mówił od razu, na świeżo, tak powiedzmy. Dodatkowo mogą się pojawić pytania o nas. Wiesz, wszyscy przypuszczają że jesteśmy parą. Jednak jak na razie nie będę o tym nic mówił. Poczekam na twoją decyzję tyle ile będzie trzeba. – zakończył składając na nosie dziewczyny drobny pocałunek.

– Dziękuję, że jesteś taki cierpliwy – wyszeptała, przymykając oczy, po czym ziewnęła.

– Chyba księżniczka musi iść spać – powiedział z lekkim rozbawieniem Styles. Brunetka mruknęła pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa, po czym lekko odsunęła się od partnera.

– Chyba umyję się i pójdę spać. Jestem bardzo zmęczona. Przepraszam.

– Ale za co ty przepraszasz? Za to, że jak każdy potrzebujesz snu. Och Skarbie – wymruczał ostatnie słowa, składając na czole kobiety pocałunek. – Pomóc ci w czymś? – spytał, czym od razu spowodował mocne rumieńce na policzkach kobiety. – Ach tak, przepraszam – wyszeptał zakłopotany. – Opisać ci dokładniej łazienkę? – spytał. Rano przed zjedzeniem śniadania oprowadził brunetkę po pokoju, nie chcąc aby czuła się tutaj niezręcznie.

– Nie trzeba. Dziękuję – odpowiedziała pogodnym głosem i podniosła się z materaca.

Przeszła powoli do szafy, w której wspólnie ułożyli najpotrzebniejsze rzeczy. Odsunęła drzwi i ułożyła dłonie na samym dole. Następnie unosiła je do góry, zatrzymując palce na każdej półce. Przy tym wszystkim odliczała do czterech. Gdy brunetka zatrzymała się na ostatniej liczbie, wsunęła dłoń w głąb półki i po chwili natrafiła na znajomy materiał jej piżamy. Z uśmiechem na ustach wyjęła strój i zasunęła drzwi. Następnie odwróciła się i z wielką gracją przeszła do łazienki. Kiedy kobieta zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu, Harry opadł plecami na materac. Nolan poruszała się nie wykonując żadnego dźwięku. Gdyby zamknąć oczy trudno byłoby określić co robi. Czy stoi w miejscu, czy może też przechadza się po pomieszczeniu.

*****

Nie minęło piętnaście minut, gdy drzwi otworzyły się ponownie, a szczęk klamki wybudził bruneta z lekkiego snu. Brunetka wyłoniła się zza nich z lekkim uśmiechem. Jej wilgotne po prysznicu włosy opadały na jej ramiona, a jej skóra była lekko zaczerwieniona. Musiała brać gorący prysznic.

– Harry? – spytała, chcąc zorientować się, gdzie znajduje się mężczyzna.

– Tutaj – odpowiedział, podnosząc się do siadu.

– Możesz już iść do łazienki – oznajmiła, podchodząc bliżej. Dopiero teraz brunet zauważył w dłoniach kobiety mokry ręcznik. Melody najwyraźniej chciała poszukać miejsca, aby go powiesić.

– Daj. Zajmę się nim – wyszeptał Harry, stając naprzeciw ukochanej. Przejął od kobiety mokry ręcznik i wzrokiem zaczął szukać miejsca, aby go powiesić.

– Harry – wyszeptała zawstydzona kobieta.

– Tak Skarbie? – spytał, spoglądając na nią.

– Mógłbyś zaprowadzić mnie do łóżka? – spytała cichutko. Ewidentnie takie prośby nie przychodziły jej z wielką łatwością.

Przekomiczne jest to z jaką szybkością Harry odrzucił na ziemię mokry ręcznik i chwycił dłoń ukochanej. Powoli zaprowadził Melody do ich łóżka i odrzucił kawałek kołdry. Brunetka usiadła na materacu i ziewnęła, kładąc się. Harry pochylił się nad kobietą i ciasno okrył jej ciało. Melody automatycznie wtuliła się w materiał i przymknęła oczy.

– Dziękuję – wyszeptała, po raz ostatni tego dnia uchylając powieki. – Chciałabym jutro zadzwonić do mojej mamy.

– Oczywiście i nie masz za co. Jestem twoim chłopakiem i moim zadaniem jest uszczęśliwianie cię – odpowiedział równie cicho Styles, po czym złożył pocałunek na czole kobiety. – Dobranoc.

– Dobranoc Harry – odpowiedziała, po czym zamknęła oczy. Niedługo później jej oddech unormował się, a myśli odeszły do krainy snów.

Brunet odwrócił się, po czym ruszył w stronę przełącznika światła. Należy dodać, że prawie wywrócił się przez pozostawiony na ziemi ręcznik. Harry mruknął pod nosem jakieś niekulturalne słowo, po czym ruszył w stronę ściany. Stłumił natężenie światła w pokoju i powrócił do szafy. Sprawnie zabrał czystą piżamę i ruszył do łazienki. Od razu po wejściu do lekko zaparowanego pomieszczenia dało się wyczuć przyjemny zapach lawendy.

Harry zawiesił na kaloryferze mokry ręcznik, po czym w szybkim tempie znalazł się pod prysznicem. Jednak tego wieczora mężczyźnie nie marzył się ciepły prysznic. Styles przechylił kurek i po chwili na jego rozgrzane ciało spadły zimne krople. Mężczyzna zadrżał pod wpływem nagłej zmiany temperatury, po czym odrzucił do tyłu włosy.

Zimny prysznic nie trwał dłużej niż pięć minut. W tak krótkim czasie i tak da się wyziębić. Harry wyszedł ostrożnie z kabiny i zawinął ręcznik na swoich biodrach. Następnie zbliżył się do umywalki i oparł dłonie na jej krańcach. Krople z kosmyków jego włosów swobodnie opadały na zlew, a następnie spływały na jego środek.

Ogólny pobyt bruneta w łazience mógł trwać z piętnaście minut. Drzwi pomieszczenia otworzyły się, a po chwili w środku zgasło światło. Po wejściu do głównej części pokoju mężczyzna poczuł ogarniające jego ciało zimno. Chciał jak najszybciej znaleźć się obok ciepłego ciała Melody i wtulić w nią jak małe dziecko.

Harry zbliżył się do przełącznika światła i w jednej chwili w pokoju zapanowała ciemność. Zasłonięte żaluzje i zasłony sprawiały, że w pomieszczeniu naprawdę nie było niczego widać. Styles po omacku starał się dojść do łóżka i nie narobić przy tym hałasu. Przez głowę mężczyzny przemknęła myśl, że jego ukochana żyje w takiej ciemności przez cały czas. Może się wydawać, że to kolejna niewiele znacząca sytuacja, jednak dla Harry'ego, który na co dzień miał styczność z osobą niewidomą, okazała się być kolejną lekcją.

Ostatecznie brunetowi udało się w jednym kawałku i bez niepotrzebnego hałasu dotrzeć do łóżka i zająć miejsce obok Melody. Dziewczyna chyba wyczuła obecność chłopaka, gdyż automatycznie odwróciła się w jego stronę i przylgnęła do jego sylwetki. Niestety przez zimno jakim emanowało ciało mężczyzny, brunetka zadrżała. Harry objął ją ramieniem i otulił ich dwójkę kołdrą. Styles wtulił swoją twarz w zagłębienie szyi kobiety i zaciągnął się zapachem jej ciała. Lawenda.

Niedługo później brunet odszedł do krainy snów, w czym towarzyszyła mu woń fioletowych roślin.

*****

Tuż po śniadaniu Melody i Harry mieli się spakować. Na szczęście nie wypakowywali wiele rzeczy, więc upchanie ich do walizek nie było trudnością. Najwyraźniej ktoś z ekipy miał większy problem z pakowaniem, gdyż do pokoju dotarło przekleństwo wypowiedziane przez jakiegoś męskiego osobnika. Mimo, że było stłumione przez drzwi i ściany wywołało nie mało śmiechu u pary.

Po upewnieniu się, że wszystko zostało zabrane z pokoju, Styles powiadomił o tym Josepha. Niedługo później rozległo się pukanie do drzwi, które po chwili otworzył piosenkarz.

– Witaj Melody – przywitał się ochroniarz, wchodząc w głąb pokoju.

– Dzień dobry Jo. Jak minęła noc? – spytała pogodnie.

– Dobrze, ale jak dla mnie noc mogłaby trwać dłużej – zaśmiał się, zabierając walizki, zgodnie z poleceniem Harry'ego. – Jeffrey mówił żebyście się zbierali i zeszli na parter – dodał, zanim zniknął na korytarzu.

Zgodnie ze słowami ochroniarza Harry i Melody przygotowali się do opuszczenia pokoju. Jednak na wszelki wypadek brunet ostatni raz sprawdził szafę i wszystkie szafki. Pewni, że niczego nie zostawili wyszli na korytarz, aby zamknąć drzwi magnetyczną kartą. Tuż po tym jak zwykle Harry umieścił drobną dłoń kobiety na swoim zgiętym ramieniu i zagadując ją jakimiś głupimi tematami, prowadził dziewczynę do windy. Niedługo później znaleźli się na parterze.

Tuż po wyjściu z windy do uszu Melody dotarły znajome głosy. Rozmowy nie były głośne i dochodziły z dalszej odległości, jednak dla dziewczyny były doskonale słyszalne.

– Och Melody, Harry. Wolniej się nie dało? – spytał Jeff, stukając palcem w zegarek.

– Przesadzasz – mruknął brunet, machając wolną dłonią, na co Azoff przewrócił oczyma.

– Zbieramy się teraz i jedziemy na halę. Idziemy tylnym wyjściem – oznajmił, po czym ruszył prowadząc grupę.

Na tyłach hotelu czekał już tour bus, w którym znajdowały się wszystkie walizki i torby. Tym razem Harry i Melody byli jednymi z pierwszych, którzy weszli do środka pojazdu. Brunet od razu ruszył w stronę wolnej kanapy, na której się usadowił. Chciał aby wszyscy mogli sobie usiąść, więc lekko pociągnął ukochaną na swoje kolana. Gwałtowny ruch przyprawił Melody o lekki strach i zdezorientowanie. Na szczęście znajome perfumy i uścisk wszystko wytłumaczyły.

Wolne miejsce szybko zostały zajęte, a drzwi busa zamknięte. Kierowca ruszył, a Nolan oparła się bokiem o tors ukochanego.

– Jest jakiś stres Melody? – spytał Adam, który siedział na końcu kanapy.

– Sama nie wiem – mruknęła niepewnie. – Chyba pojawi się przed samym wejściem na scenę.

Rzeczywiście słowa Melody były prawdziwe. Prawdopodobnie pierwszy koncert przełamał jej strach, a dodatkowo kwiaty, które otrzymała ukazał kobiecie koncertowanie w dobrych barwach. Wydawało się, że teraz będzie tylko lepiej.

*****

Tuż po przyjeździe na arenę Jeffrey dowiedział się od Harry'ego, że ten chciałby, aby Melody była obecna w czasie wywiadu. Takie rozwiązanie znacznie mieszało w planie menagera. Nie chciał jednak rozczarować przyjaciela, który był po uszy zakochany w drobnej kobiecie. Tak więc postanowiono, że para idzie udzielać wywiadu, natomiast reszta robi krótką próbę sprzętu, a następnie idzie na przymiarki.

Harry i Melody zostali zaprowadzeni do osobnego pomieszczenia i posadzeni na wygodnej sofie. Brunetka usiadła w niewielkiej odległości od ukochanego, chcąc dać mu swobodę przy udzielaniu wywiadu. Szybko jednak została przyciągnięta przez silne ramię do ciała mężczyzny.

Jeff usiadł naprzeciw pary i w dłoni trzymał komórkę. Czekał aż zadzwonią z radia. Niedługo później telefon się rozdzwonił. Azoff odebrał z zawrotną prędkością i po krótkim przywitaniu podał telefon Harry'emu. Kiedy Styles dostał telefon do ręki włączył tryb głośnomówiący i przysunął urządzenie do ust.

Czas zaczynać!

*****

Zarówno Harry jak i Jeffrey mieli wrażenie, że wywiad dobiega końca. Styles zaczynał wewnętrznie skakać z radości, gdyż do tej pory nie poruszono tematu jego i Melody. Jednak to było za piękne żeby było możliwe.

– Harry. Wczoraj do sieci trafiły zdjęcia z twojego przyjazdu do hotelu – zaczął mężczyzna z wyraźnym francuskim akcentem. – Wnosiłeś do środka Melody Nolan, prawda? To ona pełni suport w czasie trasy, tak? – dopytywał jakby tego kompletnie nie wiedział.

– Zgadza się – odpowiedział Styles, splatając palce prawej ręki z dłonią ukochanej.

– Czyżbyście zabalowali tak jak podają portale plotkarskie? – spytał z lekkim rozbawieniem.

– Absolutnie nie – zaczął brunet, spoglądając to na Jeff'a, to na swoją partnerkę. – Występ w Szwajcarii był pierwszym występem Melody na tak wielkiej scenie i tak długo trwającym. Nic dziwnego, że zasnęła w trakcie podróży. Była bardzo zmęczona, więc nie chciałem ją budzić i przeniosłem ją do pokoju. Niczego nie piliśmy – dodał ostatnie zdanie, imitując rozbawienie. Wszystko natomiast wypowiedział powoli, co było jego cechą charakterystyczną.

– Jak widać kreatywność dziennikarzy nie ma granic – zaśmiał się mężczyzna i westchnął. – Tak w ogóle Melody była przy tobie już na długo przed trasą. Paparazzi często przyłapywali was na wspólnych spacerach. Na dodatek podobno widziano cię wczoraj wieczorem w jej towarzystwie pod wieżą Eiffla. To jak to jest z wami? – na samo wspomnienie o znajomości pary, Melody zacisnęła swoje palce na tych bruneta. Robiła to zdecydowanie za mocno, jednak jej ukochany nie narzekał, a jedynie gładził je swoim kciukiem.

– Jak wiesz nie spowiadam się ze swojego życia prywatnego, więc tak będzie i tym razem. Ale to prawda, znałem się z Melody na długo przed trasą – odpowiedział, a zielone oczy powędrowały na czarne okulary Nolan.

– Dziękuję ci Harry za ten wywiad i życzę powodzenia na dzisiejszym koncercie.

– Wielkie dzięki.

Tak oto cała trójka przetrwała pierwszy wywiad w trakcie trasy.

*****

Po próbach, przymiarkach i zjedzonym w międzyczasie obiedzie Melody mogła odsapnąć. Wraz z Harry'm wrócili do pokoju, w którym brunet udzielał wywiadu. To było jedno z niewielu spokojnych i cichych miejsc tego dnia. Brunet sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyjął z niego telefon ukochanej. Zdecydowanie nie przypominał tego, który znajdował się w drugiej kieszeni mężczyzny. Nolan wzięła swoją własność i nacisnęła odpowiednią cyfrę na wypukłych klawiszach. Następnie przyłożyła telefon do ucha, czekając aż jej mama odbierze.

– Melody? – w słuchawce rozbrzmiał pogodny głos Grace.

– Tak. Cześć mamo – przywitała się, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Była szczęśliwa. I Harry dobrze o tym wiedział.

– Jak z koncertem? Co u Harry'ego? I dlaczego nie dzwoniłaś wcześniej? – ostatnie pytanie wypowiedziała trochę z wyrzutem.

– Przepraszam mamo – zaczęła ze skruchą dziewczyna. – Koncert był niesamowity. Dostałam nawet kwiaty od jednej fanki. Nie miałam czasu żeby zadzwonić. Tuż po koncercie lecieliśmy samolotem do Paryża, więc nie miałam jak, a w trakcie drogi do hotelu spałam. Potem przygotowania do dzisiejszego koncertu. Przepraszam.

– Nic się nie stało kochanie – przerwała jej Grace. – Ale powiedz Harry'emu żeby czasem wysłał do mnie wiadomość czy dolecieliście na miejsce. – na wspomnienie o brunecie Melody uniosła głowę i odwróciła ją na lewo, gdzie siedział mężczyzna.

– Dobrze przekażę – odpowiedziała z uśmiechem.

– Co w ogóle u Harry'ego? – bez wątpienia Styles stanowił jeden z ulubionych tematów pani Nolan. – Je coś? Mam nadzieję, że po tej trasie nie będzie patyczkiem. Koszule i tak z niego lecą – powiedziała wyraźnie przejęta Grace, czym wywołała śmiech swojej córki. Autentyczny śmiech. Harry siedział obok i wpatrywał się z zaskoczeniem w ukochaną. Nie miał pojęcia co spowodowało jej reakcję, ale chciał słyszeć i widzieć takie rozbawienie Melody częściej.

– Wszystko jest dobrze. Nie masz się o co martwić – powiedziała, przecierając policzki, po których spłynęły łzy rozbawienie. – Tak w ogóle mamo, wczoraj Harry zabrał mnie pod wieżę Eiffla.

Rozmowa Melody i Grace trwała w nieskończoność. A przynajmniej Styles miał wrażenie, że mogła tyle trwać. Ale w stu procentach rozumiał swoją dziewczynę. Kiedy on dzwonił do Anne potrafił rozmawiać z nią godzinami. Właśnie. A może by tak w czasie koncertów w Londynie przedstawić Melody Anne?

*****

Koncert w Paryżu okazał się być jeszcze lepszy niż ten w Szwajcarii. Harry miał wrażenie, że Melody będzie rozkręcała się z każdym kolejnym występem. Brunetka została zarówno powitana jak i pożegnana przez piski i oklaski, które wywołały rumieńce na jej policzkach. Ci wszyscy ludzie naprawdę przyjęli ją z radością. Mimo, że podczas tego koncertu nie dostała kwiatów to sama atmosfera sprawiła, że Melody zapamięta ten koncert na długo. Tysiące, a może więcej głosów śpiewające wraz z nią i krzyczące, kiedy wspomniała coś o podobno szałowej świecącej kreacji Harry'ego. Oczywiście Nolan nie mogła określić czy to prawda. Musiała polegać na słowach Clare i własnych wrażeniach, kiedy dotykała marynarki chłopaka.

Nic nie zwiastowało czarnych chmur, które miały uformować się na dwójką młodych ludzi. Nic nie zwiastowało tego, że powinni teraz czerpać jak największą radość z koncertów.

Nic nie zwiastowało tego, że niewiele słów potrafi zniszczyć wszystko.

Ale po każdej burzy przychodzi Słońce, prawda?

No chyba, że nadciągają kolejne czarne chmury.

Wtedy burza może być dwa razy silniejsza. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro