25.
– Teraz do nich nie wyjdę – westchnął brunet, przeczesując włosy. – Dobrze nie zaczęliśmy trasy, a oni już zaczynają swoje. Nie zostawię teraz Melody samej. – wzrok mężczyzny automatycznie powędrował na łóżko, gdzie pod pościelą spała niczego nie świadoma kobieta. – Muszę jej o tym powiedzieć, wytłumaczyć. Nie daj Boże żeby ktoś wspomniał o tym, gdyby nie wiedziała.
Harry był naprawdę przerażony całą sytuacją. Normalnie nie przejmowałby się tym, gdyż doskonale wie, że to co piszą portale plotkarskie to same kłamstwa. Tutaj jednak rozchodziło się o jego ukochaną, która w biznesie była nowa, a na dodatek inaczej odbierała wszystkie informacje.
– Nie oczekuję, że wyjdziesz do nich teraz – odezwał się Jeff, zamykając klapę laptopa. – Zjecie wspólnie śniadanie, a potem możesz do nich wyjść. Tuż przed wyjazdem na arenę. Jeszcze jedno. Jutro koło południa będziesz miał telefoniczny wywiad dla radia. Gdyby pytali o tę sytuację możesz wszystko sprostować.
– Dobrze, dobrze – mamrotał pod nosem Styles, układając palce na skroniach. – Dzięki za informację.
Jeff uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł na korytarz. Harry zamknął drzwi za menagerem, a następnie oparł się plecami o zimną powierzchnię. W głowie układał sobie jak mógłby przekazać Nolan przeczytane informacje. Niestety nic bardzo sensownego i nie chaotycznego nie przychodziło mu do głowy.
– Harry – cichy szept, a bardziej mruczenie dobiegło do jego uszu.
Mężczyzna oderwał się od drzwi i ruszył w głąb pokoju. Na łóżku siedziała Melody, która dopiero się obudziła. Jej powieki powoli się uchylały, ukazując fioletowe tęczówki.
– Dzień dobry Kochanie – wyszeptał Harry, podchodząc do łóżka. Usiadł na swojej części i przysunął się do dziewczyny, którą następnie objął.
– Gdzie jesteśmy? – spytała, dotykając miękkiego materiału kołdry.
– Wczoraj zasnęłaś kiedy jechaliśmy do hotelu. Nie chciałem cię budzić, więc cię tutaj przeniosłem – odpowiedział, powodując swoimi słowami rumieńce na policzkach ukochanej.
– Dziękuję. Ale następnym razem mnie obudź. Kiedy ty zaśniesz, ja nie będę mogła cię przenieść – zachichotała, sprawiając, że na sekundę brunet zapomniał o czekającej ich rozmowie.
– Rzeczywiście, mógłby pojawić się problem.
– Gdzie byłeś? – spytała cichutko. Oparła głowę na piersi mężczyzny, przez co czuła bicie jego serca. W głowie pojawiły się jej wspomnienia wielkiego motyla i jaskółek na ciele bruneta. Jednak teraz z perspektywy czasu nie bardzo pamiętała, gdzie dokładnie się one znajdowały.
– Jeffrey przyszedł na chwilę – wyszeptał, muskając ustami czoło kobiety. Czuł jak z każdą kolejną sekundą robi się coraz bledszy.
– Coś się stało? – spytała zaniepokojona Mel.
– Dlaczego tak mówisz? – Harry ledwo wypowiedział te słowa, starając się zamaskować zdenerwowanie.
– Twoje serce bardzo szybko bije – odpowiedziała, układając dłoń na piersi bruneta. Harry wciągnął gwałtownie powietrze i objął kobietę ciasno ramionami.
– Wiesz – zaczął cicho – Jeff przyniósł mi rano laptopa i pokazał coś. Pewien portal plotkarski opublikował zdjęcia z wczoraj, kiedy wchodziliśmy w hotelu, ktoś musiał zrobić nam zdjęcia. Oprócz nich pojawił się też pewien artykuł. – głos Harry'ego stał się cichy i niepewny.
– Nie denerwuj się, spokojnie – wyszeptała bruneta, dotykając dłonią brody mężczyzny.
– Napisali, że pewnie świętowałaś rozpoczęcie trasy i wypiłaś tak dużo alkoholu, że sama nie mogłaś przejść do pokoju. Albo to ja cię upiłem. – wszystko powiedział na jednym wielkim wdechu. Jego przestraszone i niepewne spojrzenie utkwiło na lekko widocznej w takiej pozycji twarzy kobiety.
– To przecież nieprawda – powiedziała niedowierzając.
– Wiem – odpowiedział z bólem w głosie Harry. – Oni wszyscy szukają sensacji, nie interesuje ich prawda, a jedynie jakaś nowinka ubarwiona przez ich wyobraźnię. Jutro będę udzielał telefonicznego wywiadu dla radia, więc jeśli będą o to pytać wszystko sprostuję.
– To potworne, że człowiek potrafi zrobić coś tak okropnego drugiemu, którego nawet nie zna. – cała ta sytuacja bardzo poruszyła Melody. Nie wywołała jednak złości, brunetka przecież znała całą prawdę, a plotka wydawała się jedynie ją rozczarowywać.
– To jest show-biznes, a ja nie pozwolę aby opowiadali takie głupoty. Szczególnie na twój temat. – na ustach kobiety pojawił się uśmiech, który szybko został ukryty w ramieniu mężczyzny. Harry nie mógł sobie wyobrazić kogoś innego na miejscu Nolan. Dziewczyna mimo braku wzroku potrafiła zrozumieć więcej, niż niejeden w pełni sprawni człowiek.
– Kiedy zejdziesz do fanów? – wyszeptała cicho, muskając w czasie mówienia ustami odsłonięty obojczyk bruneta.
– Skąd...ty?
– Nie mów mi, że nie słyszysz tych krzyków: ,,Harry", ,,Kochamy cię Harry" – powiedziała, odsuwając się od mężczyzny. Odwróciła głowę w stronę jego twarzy i oparła dłonie na torsie bruneta.
Harry przyglądnął się Melody, która dopiero po przebudzeniu była równie piękna jak w ciągu dnia. Jej ciemne włosy lekko kręciły się, czasem powieki zasłaniały fioletowe tęczówki na dłuższą chwilę, jakby w każdym momencie mogła ponownie zasnąć.
– Harry – westchnęła brunetka, wyczuwając, że coś jest nie tak. Coś długo się nie odzywał.
– Co? – spytał, wyrwany z własnego świata. Kobieta zachichotała cicho. – A tak – dodał, przypominając sobie poprzednie słowa ukochanej.
Mężczyzna wytężył słuch, a do jego uszu dobiegły damskie okrzyki z zewnątrz. Nie były za głośne, przez co brunet nie zwrócił na nie uwagi. Za to Melody od razu je wyłapała. W dodatku była wręcz zaskoczona, że Styles ich nie słyszy. Bez wątpienia ta z pozoru niewiele znacząca sytuacja była lekcją dla Harry'ego. Melody słyszy naprawdę wiele.
– Zjem z tobą śniadanie, a potem, przed wyjazdem na arenę pójdę do nich – oznajmił, po czym pochylił się i musnął usta kobiety. – Jeszcze raz dzień dobry Kochanie.
– Dzień dobry – wyszeptała, chichocząc.
Po chwili brunet podniósł się niechętnie z łóżka i przeszedł w stronę zasłonionych okien. Pociągnął za materiał zasłony, ciekaw widoku za szkłem. Pierwszym zaskoczeniem jakie spotkało bruneta był szeroki parapet przy jednym oknie. Kolejną niespodziankę stanowił widok za oknem wprost na wieżę Eiffla. Doskonałe miejsce na zrobienie Melody kolejnego zdjęcia. Tylko jak ją do tego nakłonić, do zajęcia miejsca na parapecie bez zdradzania zamiarów?
*****
– Wie, że przyjdę? – spytał po raz kolejny Mitch.
– Tak, już jej powiedziałem. Clare siedzi z nią od godziny. Teraz idę do fanów, a potem prosto do samochodu. Podjedziemy potem po was na tyły hotelu. Z tego co wiem Joseph przyjdzie po was w odpowiednim czasie – oznajmił brunet, stojąc przed pokojem przyjaciela. – I mam do ciebie prośbę – zaczął, unosząc do góry aparat. – W naszym pokoju jest szeroki parapet i za oknem jest widok na wieżę Eiffla. Poprosiłem już Clare żeby jakimś sposobem zaciągnęła Melody żeby usiadła na parapecie. Błagam zrób jej jakieś ładne zdjęcia.
– Nie jestem dobrym fotografem – westchnął Mitch, przejmując urządzenie.
– Wierzę w ciebie – odpowiedział pewnie Harry, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela.
– Styles – do uszu bruneta dobiegł głos menagera. – Idziemy.
– Śpiesz się. Macie mało czasu. Dzięki za wszystko – rzucił szybko, po czym zniknął wraz z Jeff'em we windzie, pozostawiając na korytarzu zdezorientowanego Mitch'a.
*****
– Nie masz się o co martwić – powiedziała z uśmiechem Clare, ściskając dłoń Melody.
Plany uległy zmianom. Najpierw zespół wraz z Melody mieli wsiąść do podstawionego vana, który później miał zabrać sprzed hotelu piosenkarza.
– Będzie trochę głośno. Szczególnie, kiedy Harry otworzy drzwi. Ale nie martw się. To tylko chwila i będziesz mogła go przytulić – dodała kobieta, która dzisiejszego poranka nie odstępowała Mel na krok.
Kiedy samochód ruszył, stosunkowo niewysoki poziom strachu u Nolan gwałtownie wzrósł. Brunetka schowała swoje drobne ręce w rękawach bluzy, którą wybrała z Clare. Dzięki lekko przydługim rękawom mogła bez skrupułów zaciskać mocno palce i nikt nie przyczepiał się do tego.
Z każdym kolejnym metrem, który przejeżdżał samochód krzyki i piski stawały się coraz głośniejsze. W momencie kiedy van zatrzymał się, Melody miała wrażenie, jakby wjechali w sam środek głośnych fanów. Zewsząd docierały do niej krzyki, które nie cichły.
,,Harry!" ,,Harry tutaj!" ,,Harry kochamy cię!" ,,Zaśpiewaj coś" ,,Harry!" ,,Mogę zdjęcie?" ,,Harry!"
Po chwili szczęk odsuwanych drzwi wpuścił do środka prócz świeżego powietrza jeszcze więcej krzyków. Brunetka pragnęła teraz znaleźć się w bezpiecznych ramionach ukochanego. Ewentualnie w swoim przytulnym łóżku w Londynie.
– Dziękuję wam! – do uszu Nolan dobiegł głos Harry'ego, a następnie poczuła jak samochód lekko ugina się pod czyimś ciężarem. Drzwi zostały zasunięte, a miejsce obok niej zostało zajęte. – Jestem już Kochanie. – spokojny głos Styles'a wdarł się do głowy kobiety i sprawił, że ta od razu przytuliła się do ukochanego. – Było tak źle? – wyszeptał jej wprost do ucha, czując na sobie spojrzenia przyjaciół.
– Trochę za głośno – wyszeptała, nie odrywając się od ciała bruneta. Duża dłoń Harry'ego powoli gładziła plecy kobiety, a usta złożyły pocałunek na jej rozgrzanym policzku.
Piosenkarz przeniósł na chwilę swój wzrok na siedzącego przed nim Mitch'a, który w dłoniach dzierżył aparat. Styles wskazał brodą na urządzenie, w efekcie czego po chwili ujrzał piękne zdjęcie. Melody siedziała na parapecie oparta o ścianę, a jej głowa była odwrócona w stronę wieży. Jakby właśnie się jej przyglądała. Harry wyszeptał ,,dziękuję" z wdzięcznym uśmiechem, na co jego przyjaciel skinął głową i odwrócił się.
– Teraz już cię nie zostawię. – Harry wyszeptał to ponownie do ucha Melody, po czym mocno ją przytulił i oparł brodę na jej głowie.
– Dobrze, więc skoro jesteśmy w komplecie to przedstawię plan – zaczął Jeff, odwracając się lekko. – Jedziemy teraz na arenę, rozkładamy sprzęt, próba, przymiarki i wracamy do hotelu. Obiad i później macie czas do swojej dyspozycji. Jeśli jednak chcecie opuścić hotel to powiadomcie mnie wcześniej. Natomiast co do jutra. Rano śniadanie. Po nim, bądź wcześniej pakujecie się i zanosimy bagaże do busa. Jedziemy na arenę. Harry ma wywiad telefoniczny, Melody ma próbę. Później na scenę wchodzi Styles. Następnie jest przewidziany obiad, nie wiem tylko czy pojedziecie do restauracji czy przywiozą nam tutaj dania. A potem wiadomo przygotowania do koncertu, sam koncert. Po nim zwijamy się na lotnisko i lecimy do Amsterdamu.
Harry oparł głowę na fotelu i w skupieniu słuchał słów Jeff'a. Dzisiejszy wieczór był wolny. Brzmi kusząco. Właśnie w tej chwili w głowie mężczyzny zrodził się pewien pomysł. Jednak do jego realizacji potrzebował Mitch'a fotografa.
*****
– Dziękuję. Dwadzieścia minut przerwy – oznajmił Jeff, po czym usiadł na swoim krzesełku i stukał coś na ekranie komórki.
Melody od razu została zaciągnięta do rozmów z Clare i Sarah, które postanowiły nawiązać do tego, czy może nie chciałaby zmienić jakiś piosenek, aby jeszcze bardziej pokazać swoje umiejętności wokalne.
Harry natomiast postanowił wcielić w życie początki swojego planu. Pierwszym punktem był Mitch, który siedział na schodkach przy perkusji. Styles zerwał się ze swojego siedzenia i szybko podszedł do przyjaciela.
– Mam sprawę – oznajmił siadając obok Mitch'a.
– Hm? – spytał, bawiąc się kostką do swojej gitary.
– Mamy dzisiaj wolny wieczór i chciałem zabrać Melody na tą zieloną promenadę czy co to jest przed wieżą Eiffla. Byłem tam kiedyś z chłopakami podczas jednej z tras. Chciałbym abyś wtedy, podczas naszej wycieczki robił jak najwięcej zdjęć.
– Nie jestem w tym najlepszy, ale jeśli tylko chcesz to z chęcią z wami pójdę – odpowiedział Mitch, spoglądając na przyjaciela.
– Wielkie dzięki. Chyba będziesz moim nieoficjalnym prywatnym fotografem – zaśmiał się Harry, po czym pognał w stronę Jeff'a, aby powiadomić go o swoim pomyśle.
*****
Jeffrey bez problemu zgodził się na pomysł Harry'ego. Ustalili, że wezmą ze sobą oprócz Josepha jeszcze dwóch innych ochroniarzy, z czego jeden z nich bardzo dobrze zna Paryż. Całe wyjście zostało przewidziane na godzinę dziewiętnastą, kiedy na zewnątrz robiło się już ciemno, a całe miasto oświetlano.
Jednak najważniejszą w tym wszystkim osobą była Melody, która aktualnie niczego nieświadoma zajadała makaron z sosem.
Styles odsunął talerz po zjedzonym posiłku, po czym chwycił w dłonie filiżankę z kawą. Jego wzrok przeskakiwał to z Melody, to na każdego innego, kto zabrał przy stole głos. W restauracji było wyjątkowo mało osób, więc mogli pozwolić sobie na złączenie stołów, aby usiąść wszyscy razem.
Kiedy Melody skończyła posiłek sięgnęła po serwetkę, którą podsunął jej Harry. Przetarła usta, po czym położyła ją po prawej stronie nakrycia.
– My już pójdziemy – oznajmił brunet, kończąc kawę. Mężczyzna podniósł się, po czym pomógł wstać swojej ukochanej.
– Dziękujemy za obiad – powiedziała swoim cichym głosem Melody i uśmiechnęła się lekko do wszystkich, którzy z resztą nie byli jej dłużni. Każdy, kto nie poznał bliżej Nolan z pewnością nigdy nie orzekł by, że jest niewidoma. Radziła sobie doskonale.
Harry chwycił brunetkę za dłoń, którą ułożył ją na swoim ramieniu.
– Chciałem z tobą porozmawiać o czymś – zaczął brunet, gdy znaleźli się na ich piętrze.
– Coś poważnego? – spytała od razu Melody, czując napływający strach.
– Nie – odpowiedział z lekkim rozbawieniem brunet. Wyjął z kieszeni kartę i przeciągnął ją przez czytnik w drzwiach, które ustąpiły po chwili.
Harry wprowadził ukochaną do środka i po wejściu w głąb pokoju jego wzrok napotkał widok za oknem. Automatycznie na jego ustach pojawił się uśmiech.
– Więc o co chodzi? – spytała kobieta bez problemu docierając do łóżka. Usiadła na części Harry'ego i oparła dłonie na miękkim materacu.
– Chciałbym cię dzisiaj zabrać na wycieczkę. Wycieczkę niespodziankę. Co ty na to? – spytał, przyglądając się twarzy ukochanej.
– Ja...nie wiem czy dam radę – wyszeptała zawstydzona. Styles szybko pokonał dzielącą ich odległość i kucnął przed brunetką. Jego dłoń spoczęła na policzku kobiety. Brunetka mimowolnie uśmiechnęła się na ten gest i przymknęła oczy, wtulając się w rękę ukochanego.
– Pokonałaś już tak wiele trudności, swoich obaw. I wiem, że jesteś zdolna zrobić jeszcze więcej i nie raz mnie jeszcze zadziwisz. Toteż jestem pewien, że doskonale sobie dzisiaj poradzisz – powiedział, próbując dostrzec jej tęczówki przez ciemne okulary.
– Skoro tak mówisz – westchnęła, odwracając na chwilę twarz. – Więc... – powiedziała przeciągając – o której idziemy? – dokończyła z nieukrytą ciekawością. To nie może się nie udać.
*****
Było po dziewiętnastej kiedy wynajęty samochód zatrzymał się niedaleko wspomnianej przez Harry'ego promenady. Joseph wyszedł jako pierwszy, a tuż po nim kolejni ochroniarze. Tuż po nich wysiadł Styles, który narzucił na głowę kaptur swojej czarnej bluzy. Ciemne kosmyki jego włosów uciekały spod materiału lekko się kręcąc, przez co dodawały mężczyźnie słodkości.
Następnie przyszła kolej na Melody. Dziewczyna wysunęła dłoń w stronę swoje partnera, który jak zawsze pomógł jej wysiąść z pojazdu. Brunetka poprawiła bordowy sweterek, po czym położyła dłoń na ramieniu ukochanego. Ostatnią osobą, która wysiadła z samochodu był Mitch, który dzierżył aparat.
– Więc gdzie idziemy? – spytała Melody, wtulając się w ramię ukochanego.
– Niespodzianka – odpowiedział szybko brunet z szerokim uśmiechem i posłał ochroniarzom znaczące spojrzenie. Ten, który najlepiej znał Paryż znalazł się na przodzie i prowadził całą grupę.
Przez cały czas ramię Harry'ego ciasno oplatało Melody, a jego usta szeptały w jej stronę słowa, którymi opisywał otaczające ich miasto.
Po kilku minutach wolnego spaceru po rozświetlonym Paryżu wszyscy się zatrzymali i spojrzeli przed siebie. Harry przyciągnął bliżej Mel i spojrzał na Mitch'a, który pod wpływem wzroku przyjaciela ustawił się z aparatem w ręku przed parą.
– Kochanie – zaczął spokojnie brunet. – Znajdujemy się właśnie w centrum Paryża na zielonym terenie. A najważniejsze jest to, że stoimy dokładnie przed wieżą Eiffla – oznajmił z uśmiechem na ustach.
Harry nie mógł tego zobaczyć na żywo, lecz usta Melody wykrzywiły się w szeroki uśmiech. Gdyby ktoś mógłby dojrzeć jej oczy, ujrzałby zaskoczenie pomieszane z radością. Był to właśnie moment, w którym Mitch rozpoczął swoją pracę fotografa. W głębi serca przy każdym naciśnięciu przycisku modlił się, aby zdjęcie wyszło idealnie.
Plac zaczął się wypełniać turystami czy też zwykłymi mieszkańcami Paryża, którzy przechodzili przez skwer. Nie zabrakło również ulicznych grajków, którzy wygrywali znane melodie. Jeden z nich wraz z gitarą w dłoni siedział niedaleko pary, przez co muzyka docierała do nich w bardzo dobrej jakości.
– Może i nie widzę wieży, ale widzę ją moimi oczyma wyobraźni – wyszeptała podekscytowana Melody, opierając się bokiem o tors Harry'ego. Pojedyncze światełka wieży rozświetlały ją coraz bardziej. – Dziękuję ci – wyszeptała, unosząc głowę do góry. Styles spoglądnął na Nolan i uśmiechnął się, po czym pochylił i musnął jej usta.
Uliczny grajek najwyraźniej dojrzał parę, gdyż zaczął grać niezwykle romantyczny utwór.
– Mogę panią prosić? – wyszeptał Harry, chwytając delikatnie dłoń ukochanej. Na twarzy Mel malowało się zaskoczenie, które po chwili zamieniło się w rozbawienie.
– Oczywiście – odparła, wyciągając dłoń w stronę chłopaka. Styles przyciągnął do swojego torsu kobietę i otoczył ramieniem.
Ewidentnie bohaterem drugiego planu tej sytuacji stał się Mitch, który jak najciszej a zarazem najskuteczniej chciał odsunąć na sporą odległość ochroniarzy, by zrobić parze zdjęcia. Należy dodać, że jego próby były bardzo komiczne.
Melody oparła głowę na torsie Harry'ego i zaciągnęła się zapachem jego perfum. Wszystko było tak piękne i idealne, że wręcz nierealistyczne. Po chwili do uszu obojga dobiegł przyjemny głos grajka. Styles jednak postanowił zagłuszyć mężczyznę, śpiewając cicho Melody te same słowa.
– Well I found a woman, / Cóż, znalazłem kobietę
Stronger than anyone I know / Silniejszą niż ktokolwiek kogo znam
She shares my dreams, I hope / Ona dzieli ze mną marzenia, mam nadzieję
That someday I'll share her home / Że pewnego dnia będę dzielić z nią dom
I found a love, to carry more / Znalazłem miłość, która zaopiekuje się więcej
Than just my secrets / niż moimi sekretami
To carry love, to carry children / Zaopiekuje się miłością, dziećmi
Of our own / które będziemy mieć *
We are still kids, but / Wciąż jesteśmy dziećmi, ale
We're so in love / tak bardzo jesteśmy zakochani,
Fighting against all odds / Walcząc ze wszystkimi przeciwnościami
I know we'll be alright this time / Wiem, że tym razem będzie dobrze
Darling, just hold my hand / Ukochana, tylko chwyć moją dłoń,
Be my girl, I'll be your man / Bądź moją dziewczyną, ja będę Twoim mężczyzną
I see my future in your eyes / Widzę moją przyszłość w Twoich oczach*
Kłamstwem byłoby powiedzenie, że oboje nie byli wzruszeni. Harry wpatrywał się w ukochaną z wielką miłością, a ona wtulała w niego, ledwo powstrzymując się od płaczu. Brunet chwycił dłoń ukochanej i okręcił brunetkę wokół jej osi, powodując tym samym uśmiech na jej ustach. W chwili, kiedy śpiewał ostatni wers uniósł lekko czarne okulary kobiety, aby móc zobaczyć jej tęczówki. W nocy, przy świetle Księżyca były jeszcze intensywniejsze. Szybko jednak spuścił okulary, nie chcąc wprowadzić dziewczyny w zakłopotanie.
– Baby, I'm dancing in the dark, / Kochanie, tańczę w ciemnościach,
With you between my arms / Z Tobą w moich ramionach
Barefoot on the grass, / Boso na trawie, słuchając
Listening to our favourite song / naszej ulubionej piosenki
I have faith in what I see / Wierzę w to, co widzę
Now I know I have met an angel / Teraz wiem, że spotkałem anioła
In person, and she looks perfect / W ciele człowieka, i ona wygląda idealnie
I don't deserve this / Nie zasługuję na to
You look perfect tonight / Wyglądasz idealnie tego wieczora*
Po bladym policzku Melody spłynęła łza, a tuż za nią kolejna. Harry uśmiechnął się lekko i dłonią starł przezroczyste kropelki. Brunetka uniosła wzrok na mężczyznę. Styles wpatrywał się w delikatne rysy twarzy ukochanej i sam uronił kilka łez, które szybko starł. Na szczęście refleks Mitch okazał się szybszy, przez co uchwycił na zdjęciu niezwykle romantyczny moment.
Styles oparł swoje czoło na tym ukochanej i wziął głęboki wdech. Grajek grał nadal melodię, do której się kołysali.
– Bardzo cię kocham Harry – wyszeptała ochrypłym i lekko drżącym od płaczu głosem Melody.
– Ja ciebie też bardzo kocham Melody – odpowiedział jej brunet tym samym tonem.
Po chwili oboje rzucili się sobie w ramiona tuż przed paryską wieżą Eiffla.
****************
*Ed Sheeran - ,,Perfect"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro