24.
-Gdzie jest Melody? – Harry wpadł do garderoby jak szalony. Mało brakowało, a drzwi które uderzyły o ścianę wypadłyby z zawiasów.
-Tutaj. – odparła z lekkim uśmiechem brunetka.
Styles odetchnął z ulgą i zbliżył się do ukochanej. Usiadł obok kobiety i jak najszybciej ją przytulił.
-Byłaś cudowna Kochanie. – wyszeptał jej wprost do ucha, przy okazji lekko je przygryzając. Policzki Melody oblał czerwony rumieniec, który dodał kolorów jej twarzy.
-Nie przesadzaj. – mruknęła zawstydzona.
-Harry nie przesadza. – do uszu brunetki dotarł znajomy głos Clare. – Byłaś cudowna dziewczyno! – krzyknęła podekscytowana. – Ciekawa jestem co w takim razie będziesz wyczyniać na kolejnych koncertach. – zachichotała.
Z każdą kolejną osobą, która dołączała do Mel i Harry'ego, dziewczyna otrzymywała kolejne gratulacje, przez co zaczęła przypominać dojrzałego pomidora lub truskawkę. Według Harry'ego było to bardzo słodkie.
-Skąd tutaj kwiaty? – spytał brunet. Z pewnością nie były to te, które on otrzymał od fanów. Tamte podarował Clare, Sarah, Jeff'owi i reszcie świata.
-Dostałam od jednej z fanek. – wyszeptała Melody. Brunet spojrzał na nią zaskoczony. Nie sądził, że może przydarzyć się coś takiego.
-To cudownie. – odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Oznaczało to tylko jedno, jego fanki zaakceptowały Melody już na pierwszym koncercie. Był niezwykle dumny nie tylko ze swojej dziewczyny, ale i swoich miłośników.
-Tylko nie bierz kwiatów od chłopaków. Harry będzie zazdrosny. – mruknął Mitch, rozsiadając się na fotelu z butelką wody. Styles obrzucił przyjaciela zimnym spojrzeniem, które oczywiście nie miało na celu przestraszenia czy obrażenia Rowland'a. Było to jedynie coś w stylu przyjacielskiego dogryzania sobie.
-Uwaga wszyscy! – głos Jeff'a słychać było już zza drzwi. Mężczyzna wszedł do garderoby, gdzie znajdował się cały zespół. –Doskonała robota. Oby tak na kolejnych koncertach. – powiedział z uśmiechem. Był naprawdę zadowolony. – Melody. – zwrócił się w stronę dziewczyny, która była ciasno obejmowana przez ramię Harry'ego. – Świetnie sobie poradziłaś. – powiedział z wyraźnym zadowoleniem, ponownie przyprawiając kobietę o czerwone policzki.
Harry schylił głowę i spojrzał na ukochaną. Zauważając jej zawstydzenie i słodkie policzki musnął jej czoło i przyciągnął bliżej siebie, tak aby mogła oprzeć się na jego torsie.
-Chciałem przedstawić wam plan na najbliższe godziny. – zaczął poważnie Jeff i uniósł do góry trzymaną podkładkę z różnymi kartkami. –A więc tak. – mężczyzna wziął głęboki wdech i potarł skronie. – Jak najszybciej zbieramy się stąd i autobusem jedziemy na lotnisko. Stamtąd mamy ponad godzinny lot do Paryża. Mamy jeden wolny dzień. Koncert jest dopiero... - zamilkł i spojrzał na zegarek – pojutrze. W samolocie możecie coś zjeść i prześpicie się. Kiedy wylądujemy w Paryżu pojedziemy do hotelu. Rozpakujecie się i odpoczniecie. Juto po śniadaniu jedziemy na arenę i rozstawimy sprzęt, zrobimy próbę. Wieczór jest dla was. Następnego dnia rano próba, potem przygotowania do koncertu. Tuż po nim mamy lot do Amsterdamu. A teraz zbierajcie się, szybko. Za godzinę musimy wyjechać. – swój wywód Jeffrey zakończył klaśnięciem w dłonie.
Takim oto sposobem wszyscy rozeszli się, aby spakować swoje rzeczy. Jedynie Harry i Melody siedzieli nadal wtuleni w siebie, rozkoszując się swoją obecnością.
-Chyba też musimy się przygotowywać. – wyszeptała Melody, próbując wydostać się z uścisku swojego chłopaka.
-Ale w samolocie nie wypuszczę cię z rąk. – zaznaczył brunet, puszczając ukochaną i wstając.
*****
Lot niedawno się zaczął, a większość odeszła do krainy Morfeusza. Jedynymi, którzy pozostali na posterunku byli Harry z Melody. Brunetka, zgodnie z zarządzeniem chłopaka cały czas była obejmowana przez jego ramię, a jej głowa spoczywała na torsie mężczyzny.
-Wiesz Skarbie. – zaczął cicho mężczyzna. Jo spał na tyłach z innymi ochroniarzami. Podobnie było z resztą zespołu, która regenerowała siły. – Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. – dodał brunet, sprawiając, że Melody podniosła głowę jakby chciała na niego spojrzeć.
-O co chodzi? – spytała Nolan. Może jednak Styles rozmyślił się i znalazł kogoś na jej miejsce? Zarówno w związku jak i na scenie?
-Wiesz, podróżujemy teraz po wielu krajach, spotykamy się z fanami. – Harry nie bardzo wiedział jak zacząć temat. Nie chciał zrzucać na Mel takiej informacji prosto z mostu. – Nie wiem czy wiesz ale w Internecie pojawiły się zdjęcia z naszych różnych wypadów. Trzymamy się na nich za rękę, przytulamy. Wiesz jak to jest. Od razu pojawiają się spekulacje odnośnie nas i inne takie. – przez cały czas prawa rękę mężczyzny uspokajająco gładziła dłoń brunetki. – Myślałem, nad powiedzeniem wszystkim o naszym związku. Nie chciałbym żeby wokół nas pojawiały się niepotrzebne komentarze i cały szum, odnośnie podejrzewanego związku, który jest faktem. Jednak żeby to zrobić, potrzebuję twojej zgody. Nie zrobię tego, bez twojej aprobaty.
Mimo, że Harry nie chciał aby tak było Melody poczuła, jak informacja spada na nią wraz z ciężarem tony. Brunet chciał powiedzieć wszystkim o ich związku. Wiedzieli by wtedy wszyscy. Ci, którzy zostawili Mel, kiedy ich najbardziej potrzebowała. Ci, którzy stworzyli sobie chwilowy obiekt żartów z Mel. Ci, których uznawała za przyjaciół, a okazali się fałszywymi gnidami.
-Ja... - zaczęła – Nie obraź się Harry, ale muszę to przemyśleć. To poważna sprawa. – wyszeptała, mając na uwadze otaczające ich osoby.
-Rozumiem. – odpowiedział spokojnym głosem mężczyzna. – Będę czekał tyle ile trzeba będzie. – dodał. – Kocham cię Melody i będę czekał nawet tysiąc lat.
-Ja też cię bardzo kocham Harry. – odpowiedziała dziewczyna, unosząc dłoń do góry.
Jej palce spotkały się z policzkiem bruneta, na którym natrafiła na słodki dołeczek. Uśmiechnęła się i podniosła lekko, aby chwilę później zatopić się w delikatnych wargach Styles'a.
*****
Po ponad godzinnym locie samolot bezpiecznie wylądował na paryskiej płycie lotniska. Jak i poprzednim razem Harry pomógł ukochanej zejść po schodkach na ziemię i objął ciasno ramieniem. Było kilka minut przed drugą w nocy, a zimne powietrze owiewało ich ciała. Melody wtuliła się w ukochanego i naciągnęła rękawy jego bluzy na dłonie. Styles nie mógł pozwolić na to, aby Nolan zmarzła.
Na płycie czekał już podstawiony autobus, do którego właśnie pakowano torby zespołu, natomiast ich na wpół przytomni właściciele wchodzili do środka pojazdu. Jak zwykle Melody i Harry weszli jako przedostatni. Na końcu byli ochroniarze. Brunet wszedł po niewielkich schodkach tour busa, a tuż za nim Melody, którą informował o ilości stopni. Zielonooki wyprostował się i omiótł spojrzeniem busa. Clare oraz Sarah zajęły już połowę sofy i w najlepsze spały. Tuż obok nich Mitch i Adam oparli swoje nogi na niewielkim stoliku i również spali. Z przodu znajdowało się specjalne miejsce dla Jeff'a, natomiast na samym tyłu dla ochroniarzy. Z tego wynika, że jedyne wolne miejsca stanowiły niewielkie łóżka do spania.
-Położymy się w takich jakby podwieszonych łóżkach. – Harry nie bardzo wiedział jak wytłumaczyć dziewczynie miejsce, które miał przed oczyma. – Zajęli wszystkie miejsca. – westchnął.
Melody jednak nie podzielała zrezygnowania ukochanego. Rozumiała, że zespół wykonał wczorajszego wieczora wielką robotę i potrzebują sporo snu.
Brunet zaprowadził Mel do dalszej części busa. Zatrzymali się dopiero obok łóżek na ścianach busa.
-Niestety nie zmieścimy się razem w jednym, więc musisz wytrzymać bez moich cudownych, silnych ramion. – bo grunt to dobre zdanie o sobie samym.
Melody zachichotała i poprawiła opadające czarne okulary.
-Wiesz, zawsze możemy siedzieć na ziemi. – powiedziała z rozbawieniem.
-Doskonały pomysł. – stwierdził Styles, wprowadzając dziewczynę w osłupienie. Nie myślała, że taka propozycja może przejść.
Harry sięgnął na jedno z łóżek na którym leżały koce. Wziął jeden z nich i położył na ziemi, w korytarzu pomiędzy łóżkami. Piosenkarz chwycił dłonie ukochanej i ostrożnie pomógł jej usiąść na miękkim materiale. Kobieta oparła się o drewnianą podstawę łóżek i odchyliła lekko do tyłu głowę. Styles zgarnął nowy koc i po zajęciu miejsca obok Nolan, okrył ich oboje. Brunetka oparła głowę na ramieniu mężczyzny i wtuliła się w jego bok, co bardzo przypasowało mężczyźnie. Objął kobietę ramieniem i musnął jej czoło. Następnie oparł policzek na jej głowie i zamknął oczy. Żadne z nich nie wiedziało kiedy zasnęło.
*****
Przejazd do hotelu nie trwał tak długo jak mogłoby się zdawać. Jednak trwał na tyle, aby Melody i Harry mogli zasnąć twardym snem. Brunet skulił się bardziej i wtulał teraz twarz w zagłębienie szyi dziewczyny, a ona mocno się do niego przytulała.
Gdy kierowca zatrzymał się na tyłach budynku, Jeffrey podniósł się ze swojego miejsca. Jako pierwsi w budzeniu przypadli Adam i Mitch. Ten drugi najwyraźniej obudził się chwilę temu, gdyż był już gotowy do wyjścia. Gorzej było natomiast z Sarah i Clare. Żadna z nich nie chciała opuścić świata snów. Kolejnymi były papużki nierozłączki. Jeff ruszył w ich stronę i na widok pary uśmiech sam pchał mu się na usta.
-Czekaj. – odezwał się Mitch, znad ramienia menagera, gdy ten chciał budzić Styles'a. Azoff odwrócił się w stronę gitarzysty i posłał mu pytające spojrzenie.
Mężczyzna natomiast bez słowa wyjął z kieszeni komórkę i jak najszybciej włączył aparat. Przeprosił na moment Jeff'a i kucnął, aby zrobić parze idealne zdjęcie. Teraz Harry będzie miał kolejną fotografię do albumu.
- Teraz mogę? – spytał Jeff, przewracając oczyma. Ciche głosy po ich prawej stronie mogły oznaczać, że Adamowi udało się obudzić jedną z kobiet. Jeff schylił się lekko i szturchnął przyjaciela w ramię. – Harry. Wstawaj. Jesteśmy na miejscu. – wypowiedzenie tych słów jednorazowo nie było skuteczne, jak zakładał menager. Dopiero kolejne ich powtórzenie i mocniejsze szturchnięcie podziałały.
-Co się stało? – spytał Zielonooki, mrużąc oczy. Automatycznie spojrzał na lewą stronę i gdy zobaczył nadal śniącą Melody, odetchnął z ulgą.
-Jesteśmy już w hotelu. – oznajmił menager.
Harry wiedział, że przyjazd na miejsce wiąże się z obudzeniem jego ukochanej, czego bardzo nie chciał. Dziewczyna słodko spała, wtulona w jego ciało i obawiał się, że gdy ją obudzi trudno będzie jej ponownie zasnąć.
-A czy możesz odebrać kartę do naszego pokoju? Zaniósłbym Melody. Nie chcę jej budzić. – wyszeptał, spoglądając błagalnie na przyjaciela. Jeff przeczesał włosy i wziął głęboki wdech.
-No dobrze. Pójdę po karty ze wszystkimi i wrócę się tutaj po was.
-Dzięki. – wyszeptał brunet, wewnątrz skacząc z radości.
Po kolei każdy opuszczał busa. Ewidentnie wszyscy byli zaspani i każdy marzył tylko o ponownym zaśnięciu. Z pewnością na miękkich łóżkach przyjdzie im to zdecydowanie szybciej.
Harry natomiast czekał na powrót Jeff'a wraz z kartami do pokoi. Melody u jego boku stała się idealnym obiektem do podziwiania dla Styles'a. Jej drobne ciało dawało mu sporo ciepła i był pewien, że mógłby oddać dziewczynie cały koc. Jednak w obecnej sytuacji bał się, że nawet jego najdrobniejszy ruch spowoduje przebudzenie się Mel.
Na szczęście Jeff zjawił się ponownie w busie kilka minut później. Harry odsunął lekko od siebie dziewczynę, po czym powoli wstał. Ostrożnie chwycił Melody układając jedną rękę na jej plecach, a drugą pod zgięciem kolan. Dziewczyna była niezwykle lekka. Jakby w ogóle nie ważyła. Harry objął ją mocniej i uśmiechnął się widząc, jak marszczy nos. Może coś się jej śniło?
W pewnej chwili Melody mruknęła coś pod nosem, przez co Styles wstrzymał oddech. Obawiał się, że brunetka się obudzi. Na szczęście nic takiego się nie stało, a dziewczyna wtuliła się w bluzę bruneta. Uśmiech sam pchał są na usta piosenkarza.
-Chodźmy już. – zarządził Jeff, po czym ruszył w stronę wyjścia z busa. – Wasze walizki są już w waszym pokoju. – dodał, gdy Harry powoli zszedł po schodkach na zewnątrz.
Pod wpływem zimnego powietrza Melody skrzywiła się lekko i wciągnęła gwałtownie powietrze. Harry przechylił lekko dziewczynę bliżej swojego torsu, licząc, że da jej to trochę ciepła.
Jeff otworzył przyjacielowi drzwi hotelu i poczekał, aż ten wejdzie do środka. Normalnie ta czynność należała do konsjerża, jednak żaden nie stał przy tylnych wejściach.
Harry wszedł do budynku, gdzie od progu uderzyła w niego fala ciepłego powietrza. Jeff zamknął za nimi drzwi i ponownie wysunął się na prowadzenie.
-Wszyscy są już w swoich pokojach. – oznajmił, kiedy ostrożnie szli do windy. Zarówno Harry, jak i Jeffrey nie chcieli aby na portalach plotkarskich pojawiały się jakieś wyssane z palca pogłoski. – Jutro śniadanie możecie zjeść w restauracji na parterze albo w pokoju. Ale proszę, wyróbcie się na dziewiątą trzydzieści. Dokładny plan dnia podam wam rano. – dodał, gdy weszli do pustej windy. – Szóste piętro jest nasze. – oznajmił, wciskając odpowiedni przycisk.
Harry oparł się o ścianę windy i przymknął oczy. Wziął głęboki wdech i spoglądnął na Melody, chcąc upewnić się, że nadal śpi. Dziewczyna nadal słodko spała. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo, a malinowe usta byłe lekko uchylone.
Mała Księżniczka Harry'ego.
-Zmęczony? – spytał Jeff.
-Bardzo. – zaśmiał się cicho brunet.
-Powinieneś być z niej bardzo dumny. – odezwał się menager, wskazując na dziewczynę.
-Jestem. – wyszeptał, po czym złożył na czole dziewczyny pocałunek.
Chwilę później winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, a drzwi odsunęły się. Harry wraz z Jeffrey'em wyszli na korytarz i skierowali się w odpowiednią stronę.
-To wasz pokój. – oznajmił Azoff, zatrzymując się przed pokojem numer trzysta czternaście.
Mężczyzna przesunął kartą przez czytnik, po czym drzwi ustąpiły. Wszedł jako pierwszy do pokoju, po czym przepuścił Harry'ego. W oczy bruneta od razu rzuciło się duże łóżko. Szybko ruszył w tamtym kierunku i z pomocą przyjaciela, który odsunął kołdrę ułożył Melody na materacu. Styles ostrożnie zdjął baleriny ukochanej, po czym ciasno ją okrył. Brunetka od razu wtuliła się w miękki materiał i nadal smacznie spała.
-Dzięki za wszystko. – odezwał się w stronę Jeff'a Harry.
-Jakbyście czegoś potrzebowali to daj znać. Tam są wasze walizki. – dodał, wskazując stojące obok szafy torby.
-Dzięki jeszcze raz. – dodał Styles, odprowadzając mężczyznę do drzwi.
Kiedy Jeffrey wyszedł na korytarz, Harry rozglądnął się po pokoju. Był sporych rozmiarów. Jego większą część zajmowało miękkie łóżko, a po jego obu stronach nocne szafki. Prócz tego miękki dywan, wielka szafa, stolik z krzesłami i zawieszony na ścianie wielki telewizor. Prócz tego mnóstwo dodatków i drzwi prowadzące prawdopodobnie do łazienki. Kolejnym elementem rzucającym się w oczy były wielkie okna, teraz przysłonięte zasłonami i roletami. Jednak tej nocy, Harry nie miał sił na sprawdzanie widoku za nimi.
Brunet zamknął od środka drzwi do pokoju i po przebraniu się, jak najszybciej położył się na łóżku. Przesunął się w stronę śpiącej już Melody i lekko objął jej ciało. Dziewczyna najwyraźniej wyczuła obecność mężczyzny, gdyż od razu odwróciła się w jego stronę i wtuliła, przyprawiając bruneta o lekkie rumieńce na policzkach.
*****
Poranek zdecydowanie nie należał do najlepszych, o czym Harry miał się dopiero przekonać.
Jego lekki tej nocy sen przerwało uciążliwe pukanie do drzwi. Brunet bardzo niechętnie wyplatał się z uścisku Melody i wstał z łóżka. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy po jego zniknięciu z materaca brunetka od razu wtuliła się w poduszkę, na której spał, a kąciki jej ust uniosły się.
Pukanie do drzwi, które nie ustawało przywróciło mężczyznę na ziemię. Harry przeszedł niechętnie do wejścia i odblokował je. Pociągnął za klamkę, po czym otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się Jeffrey. W rękach trzymał laptop i był wyraźnie zestresowany.
-Coś się stało? – spytał Styles, wyczuwając coś niedobrego.
-Musisz coś zobaczyć. Tylko się nie złość. – Jeff wciągnął gwałtownie powietrze, po czym wszedł po pokoju Harry'ego i Mel.
Azoff uniósł do góry laptop i podniósł jego klapę. Po chwili czarny ekran się rozświetlił, a oczom Zielonookiego ukazał się artykuł na znanej im już stronie plotkarskiej.
,,Melody Nolan i Harry Styles w Paryżu! Dziewczyna ostro świętowała rozpoczęcie trasy koncertowej?
Kilka godzin temu piosenkarz Harry Styles wraz ze swoim zespołem przybył do Paryża, gdzie zagra koncert w ramach swojej trasy. Jak wiemy wraz z nim podróżuje Melody Nolan, która pełni suport piosenkarza. W czasie wchodzenia do hotelu w centrum Paryża dziewczyna była niesiona prze Harry'ego na rękach. Czyżby świętowała pierwszy koncert w trasie? Aż tak mocno zabalowała? A może to sam Harry upił Melody? Świadkowie donoszą jednak, że po piosenkarzu nie było widać żadnych oznak procentów we krwi."
- Przed hotelem czekają fani. – dodał Jeff, wiedząc, że jego przyjaciel może w każdej chwili wybuchnąć.
************
Zaczynają się problemy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro