21.
Brunet obudził się dużo wcześniej niż normalnie. Pewnie gdyby zobaczył, która jest godzina padłby na zawał. Jednak w tamtej chwili czas zszedł na dalszy plan. Najważniejsza była drobna osóbka, która nadal spała wtulona w męskie ciało.
Harry spuścił wzrok i napotkał pogrążoną we śnie, spokojną twarz Melody. Dziewczyna oddychała miarowo, a jej malinowe wargi były delikatnie uchylone. Styles podniósł się lekko i ostrożnie nie chcąc obudzić ukochanej i musnął ustami jej czoło. Brunetka zmarszczyła słodko nosek, po czym zsunęła się z torsu piosenkarza. Wtuliła się w pościel przesiąkniętą męskimi perfumami i nadal smacznie spała. Brunet uśmiechnął się na ten widok i zniżył, chcąc być na poziomie twarzy kobiety. Musnął palcami jej rumiane policzki, a uśmiech sam pojawił się na jego ustach.
Ciekawe o czym śniła? Czy mimo braku wzroku widziała jakieś obrazy, postacie?
Harry kompletnie stracił rachubę czasu. Leżał i po prostu wpatrywał się w twarz Nolan. Ktoś mógłby uznać to za trochę przerażające, jednak zupełnie takie nie było. Było przepełnione troską, miłością i chęcią zapewniania bezpieczeństwa.
Nagle powieki kobiety uniosły się, ukazując niezwykłe fioletowe tęczówki. Jakby przeczucie przekazało jej, że ktoś na nią czeka.
-Dzień dobry Kochanie. – wyszeptał ochrypłym głosem brunet i zgarnął z czoła kobiety kosmyk włosów.
-Hej. – przywitała się, przymykając na chwilę oczy. Naciągnęła wyżej kołdrę i wtuliła w nią twarz, zamykając powieki.
-Jak się spało? – spytał Zielonooki bardzo ciekawy odpowiedzi dziewczyny.
-Doskonale. Masz bardzo wygodne łóżko. – odpowiedziała, uśmiechając się szeroko.
-Korzystaj, w trasie może czasem nie być takich wygód. – dodał, a następnie musnął czoło dziewczyny.
Melody po przebudzeniu była jeszcze słodsza niż normalnie. Jej ciało budziło się, oczy co chwilę zamykały, pragnąc przedłużyć smaczny sen. Była jak mała księżniczka.
-Która godzina? – spytała, wynurzając się z materiału.
Harry odwrócił się i sięgnął na szafkę nocną, gdzie powinna leżeć jego komórka. Dotknął palcami zimnego materiału i chwycił urządzenie, po czym włączył telefon. Fala jasnego światła oświetliła jego twarz, przez co skrzywił się i lekko zmrużył oczy.
-Kilka minut po siódmej. – odpowiedział. Normalnie o tej porze brunet jeszcze by spał. –Możemy sobie jeszcze poleniuchować. Próbę mamy dopiero o jedenastej. – dodał, po czym przyciągnął do siebie brunetkę.
Melody spięła się przez chwilę z zaskoczenia, jednak czując oplatające jej ciało ramiona Harry'ego rozluźniła się. Na jej ustach pojawił się uroczy uśmiech, a palce odszukały serce mężczyzny.
-Jesteś doskonałą poduszką. – mruknęła, wtulając się w ciało piosenkarza.
-A ty doskonałą kołdrą. Jesteś strasznie ciepła. – odpowiedział, muskając odsłonione ramię dziewczyny. Mel wyciągnęła dłoń i poprawiła rękaw koszulki, tym samym zasłaniając część ciała. – Co byś zjadła na śniadanie? – spytał.
-Nie jestem wybredna. – odpowiedziała, licząc, że to pozwoli brunetowi samemu podjąć decyzję.
-Och nie bądź taka. Mów. – mruknął, wtulając twarz w ciemne włosy kobiety.
-To może płatki z mlekiem? – powiedziała, po czym szybko zasłoniła usta przed zaczęciem ziewać.
-Myślałem, że powiesz coś ambitniejszego, ale niech będzie. – westchnął Harry.
-To co, wstajemy?
-Nie umiesz wysiedzieć w miejscu. – zaśmiał się brunet, powodując lekki rumieniec na policzkach kobiety. –Kocham te twoje rumieńce. – dodał, spoglądając na twarz dziewczyny, która od razu sczerwieniała mocniej.
*****
Melody siedziała przy wyspie kuchennej i kończyła swoje śniadanie, gdy Harry poszedł się przebrać. Gdy poczuła, że miseczka jest pusta, odsunęła ją lekko i wysunęła dłoń w poszukiwaniu kubka. Kiedy palce spoczęły na zimnym naczyniu, na ustach kobiety pojawił się uśmiech zwycięzcy. Upiła łyk soku i poprawiła swój sweter.
Harry powiedział, że dzisiaj jest zimniej, więc lepiej żeby Melody ubrała się cieplej. Z tego właśnie powodu dzisiejszy strój dziewczyny stanowiły czarne spodnie, szary sweterek i puchate skarpetki.
-Zjadłaś już? – w kuchni rozbrzmiał głos bruneta.
-Tak, dziękuję. – odpowiedziała z uśmiechem Nolan.
-Może chcesz jeszcze dokładkę? – spytał, podchodząc do wyspy. Wziął w dłonie pustą miseczkę i spojrzał na kobietę.
-Nie, dziękuję.
Styles szybko włożył naczynie do zmywarki i chwycił butelkę wody. Upił kilka łyków, po czym przeczesał włosy.
-To co, idziemy? – spytał.
Kobieta skinęła twierdząco głową i zeszła z wysokiego stołka. Harry podszedł do kobiety i chwycił jej dłoń, chcąc zaprowadzić Mel do holu.
-Schowałem już twoją torbę do samochodu. – rzucił, kiedy dziewczyna zakładała buty. –Wiesz, na zewnątrz nie jest za ciepło i boję się, że będzie ci zimno w tym. – powiedział z troską.
Harry sięgnął na wieszak, gdzie wisiała jego czarna zakładana przez głowę bluza z kapturem.
-Załóż moją bluzę, z pewnością będzie ci cieplej, a ja mam inną. – stwierdził, wkładając w dłonie Mel materiał.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Już, zakładaj. – oznajmił stanowczo i wspomógł ukochaną w prawidłowym założeniu bluzy. –Pięknie wyglądasz.
Ponownie słowa mężczyzny wywołały rumieniec na policzkach kobiety. Mel podciągnęła długie rękawy i zasłoniła swoje drobne dłonie, jednocześnie zaciągając się mocnym zapachem perfum Harry'ego.
Brunet chwycił dłoń kobiety i poprowadził ją w stronę wyjścia przed dom.
*****
Harry zaparkował na wolnym miejscu strzeżonego parkingu przed studiem. Odpiął swój pas, po czym wyszedł z samochodu. Przeszedł na drugą stronę i pociągnął za klamkę lewych drzwi.
-Co się dzieje? – spytał, zauważając, że Melody cała się trzęsie. Brunet pochylił się, aby móc widzieć twarz dziewczyny. Teraz niezwykłe oczy były zasłonięte przez czarne, przyciemniane okulary.
-A co jeśli mnie nie polubią? – spytała przestraszona. Harry chwycił jej dłoń i splótł ich palce, po czym ucałował knycie dziewczyny.
-Na pewno cię polubią. Byli bardzo podekscytowani, kiedy powiedziałem im, że jedziesz z nami w trasę. – oznajmił spokojnym głosem z uśmiechem. –Chodźmy, bo inaczej znowu oberwie mi się od Jeff'a. – zaśmiał się brunet, po czym odpiął pas bezpieczeństwa dziewczyny wolną dłonią.
Harry pomógł Melody wysiąść, po czym zamknął za nią drzwi. Nacisnął przycisk na kluczach, tym samym blokując wejście do samochodu.
Zielonooki pociągnął kobietę w stronę drzwi wejściowych do budynku. Czuł strach drobnej brunetki obok niego. Z resztą sam nie czuł się lepiej.
Para przeszła przez hol, w którym piosenkarz skinął recepcjonistce. Następnie mężczyzna pokierował ukochaną w korytarz po prawej stronie. Szybko udało im się przejść do wyznaczonej dla Harry'ego i ekipy bloku budynku.
-Stoimy właśnie przed drzwiami do studia. – oznajmił spokojnie Styles, gdy zatrzymali się przed czarnymi drzwiami z tabliczką. Chwycił rękoma dłonie brunetki i kciukami uspokajająco gładził jasną skórę. –W środku są już prawdopodobnie wszyscy. Nie wiem jak ma wyglądać cała ta próba, ale wiedz, że jestem obok ciebie cały czas i jestem na każde twoje zawołanie. Gdyby coś ci się nie spodobało, albo chciałabyś wrócić do domu to masz mi od razu powiedzieć. Nie trzymać w sobie. Dobrze? – spytał, starając się dojrzeć fioletowe tęczówki przez czarne szkło. Jednak nic nie udało się zobaczyć.
-Dobrze. – wyszeptała Mel, unosząc głowę w górę, jakby chciała spojrzeć mężczyźnie w oczy. Posłała ukochanemu lekki uśmiech. O ile uśmiechem można nazwać uniesienie do góry kącików ust.
Harry pochylił się i delikatnie musnął wargi kobiety, serwując obojgu falę ciepła, zalewającego ich ciała. Mężczyzna wziął głęboki wdech, po czym pchnął ciemne drzwi. Wszedł jako pierwszy i pociągnął za sobą Mel.
Dziewczyna postawiła stopę na podłodze studia, od razu wyczuwając, że jest tutaj inaczej niż na korytarzu. Czuła wyższą temperaturę i podejrzewała, że na ziemi znajduje się wykładzina. Skąd to ostatnie podejrzenie? Harry ubrał dzisiaj sztyblety, które stukały przy każdym zetknięciu się z podłożem. Tutaj ten dźwięk był wygłuszony i dużo cichszy, coś go pochłaniało.
Styles spojrzał przed siebie i zauważył swój zespół wraz z menagerem, którzy zamilkli na widok wchodzącej pary. Brunet posłał im znaczące spojrzenie, pod wpływem którego Sarah klepnęła lekko stojącego obok mężczyznę. Ciche rozmowy wznowiły się.
-Wszystko będzie dobrze Kochanie. Jestem obok. – wyszeptał wprost do ucha Melody Harry, gdy zbliżali się do środka sali.
-Wreszcie na czas Styles. – zaśmiał się nieznany Nolan męski głos.
-Daj spokój. – mruknął Harry, powodując chichot brunetki obok niego. Zielonooki pokazał wyciągniętego do góry kciuka wszystkim i uśmiechnął się znacząco.
-Teraz może byś nas sobie przedstawił. – spytał pokazując dłonią na Melody, a następnie na resztę zespołu.
-Oczywiście. Chodźcie tutaj. – brunet narysował dłonią linię przed nim. Nadal jeszcze nie bardzo wiedział jak zapoznać swoją dziewczynę z przyjaciółmi.
Melody przestąpiła z nogi na nogę i przełknęła nerwowo ślinę. W głębi duszy pragnęła uciec stąd jak najdalej, albo zapaść się pod ziemię. Nolan jednak wiedziała, że jeśli zgodziła się na wyjazd w trasę z Harry'm to poznawanie nowych osób będzie konieczne. Mimo brzucha, który zawiązywał się jej w supeł wiedziała, że musi udowodnić sobie i Styles'owi jak silna jest. Wiedziała, że musi udowodnić przede wszystkim sobie, że potrafi przezwyciężyć swoje słabości. Do tej pory udało jej się pokonać wiele problemów, więc czemu miałaby nie poradzić sobie z poznawaniem nowych osób.
-A więc zacznijmy od ciebie. – powiedział Harry, wskazując na Jeff'a. Mężczyzna instynktownie podszedł do pary ze strachem wymalowanym na twarzy. –Chyba stąd zaraz uciekniesz. – zaśmiał się brunet. –A więc Melody przed tobą stoi mój menager, a także przyjaciel. Jeffrey Azoff. Jeff, oto moja ukochana Melody Nolan. – zaczął Styles, spoglądając to na przerażoną twarz mężczyzny to na zestresowaną brunetkę.
-Dzień dobry. – zaczęła cicho Mel i wyciągnęła dłoń w przód. Jeff rozejrzał się dookoła i gdy jego wzrok padł na Harry'm, uścisnął lekko dłoń kobiety. Była dużo mniejsza od ręki Azoff'a.
-Cześć. – powiedział, biorąc głęboki wdech. - Bardzo się cieszę, że dołączysz do nas w trasie. Tylko proszę nie mów mi na ,,pan". Nie jestem tak stary. – zaśmiał się cicho, chcąc rozładować napięcie. Najwyraźniej mu się to udało, gdyż drobna brunetka uśmiechnęła się lekko do niego.
-Dobrze Jeffrey. – odpowiedziała swoim melodyjnym głosem.
-Teraz kolej na mój zespół. – wyszeptał w stronę Melody Harry. –Doskonale sobie radzisz. – dodał, jednocześnie muskając płatek ucha dziewczyny, przez co ta zachichotała. –A więcej teraz poznaj mojego basistę. – oznajmił, a mężczyzna zbliżył się do pary. –Melody to Adam Prendergast. Adam, to moja Melody.
-Hej. – przywitał się pogodnie mężczyzna i uścisnął wyciągniętą dłoń kobiety.
-Cześć. –odpowiedziała z lekkim uśmiechem dziewczyna, starając się zakodować kolejny inny głos.
-Teraz mój gitarzysta. Jedyny w swoim rodzaju. – powiedział ze śmiechem w głosie Harry, a jego przyjaciel stanął przed kobietą. –Melody to Mitch Rowland. Mitch to Melody.
-Bardzo się cieszę, że znalazła się kobieta, która wreszcie ogarnie tą gwiazdkę. – powiedział konspiracyjnym głosem w stronę Melody, przez co dziewczyna zachichotała.
-Że co? Jestem niby nie ogarnięty? – Styles oburzył się i uderzył lekko przyjaciela w ramię.
-Spokojnie chłopcy. Macie swoje lata, a gorzej z wami jak w przedszkolu. – jęknął z dezaprobatą Jeff, spoglądając na zegarek na nadgarstku.
-Będzie z wami zabawnie. – wyszeptała Melody, powodując uśmiech na ustach Harry'ego. Brunet musnął ustami czoło kobiety i posłał jej czułe spojrzenie, którego niestety nie mogła zobaczyć.
-Pozostały nasze dwie gwiazdy zespołu. Poznaj moją perkusistkę. Melody to Sarah Jones. Sarah to Melody.
-Hej. – kobieta posłała Melody uśmiech i uścisnęła jej dłoń. –Bardzo się cieszę, że dołączyłaś do nas.
-Cześć. Ja również bardzo się cieszę. – odpowiedziała Nolan z lekkim uśmiechem.
-A teraz kolej na najlepsze. – zaśmiał się w stronę Clare. Kobieta ze swoją radosną aurą podeszła bliżej i stanęła naprzeciw drobnej brunetki. –Melody poznaj moją – Harry na chwilę zamilkł. –Nie wiem jak cię nazwać. – zaśmiał się w stronę Clare. – W każdym razie Melody to jest Clare Uchima, która gra na keyboardzie. Clare to Melody.
-Muszę ci to powiedzieć. – zaczęła kobieta w stronę Nolan. Dziewczyna obawiała się, że jej osoba może nie spodobać się Clare i przygotowywała się na najgorsze słowa. –Jesteś taka piękna i będę cię musiała wyciągnąć na zakupy. Harry poubierałby cię tylko w jedną markę i jakieś dziwaczne wzorki. Ja również mam dobry gust i z pewnością znajdę ci coś szałowego. – powiedziała radosnym głosem, powodując swoimi słowami spokój Nolan.
-Zastanowię się nad propozycją. Dziękuję bardzo. – odpowiedziała grzecznie Melody.
-Dobrze, a więc skoro wszyscy się już znacie to możecie ruszać na próbę. Raz dwa. Czas mija. – oznajmił głośno Jeff, powodując, że wszyscy się rozeszli.
-Jestem z ciebie dumny Kochanie. – wyszeptał Harry, muskając usta Mel.
-Chyba nie było aż tak źle. – rzuciła cicho.
-Była doskonale. – odpowiedział jej mężczyzna, po czym pociągnął ją w stronę stanowiska z instrumentami.
******
-Sprowadziłem z Bristolu Josepha. Jest niewiele starszy od was i z pewnością Melody znajdzie z nim wspólny kontakt. – oznajmił Jeff, gdy brunetka została porwana do rozmowy przez Sarah i Clare.
Harry spojrzał w stronę kobiet, a na jego ustach pojawił się uśmiech. Mel śmiała się właśnie ze słów którejś z kobiet. Naprawdę szybko znalazła z nimi wspólny język.
-Dawno go już nie widziałem. Ale to dobrze. Jo jest profesjonalny i dobry w swojej robocie. – odpowiedział Styles, przeczesując włosy.
-Powinien być tu już za niedługo. Jakieś dwadzieścia minut temu wysłał mi wiadomość, że jest w centrum.
-Dzięki. Pójdę poinformuję o tym Mel. – dodał Harry, klepiąc przyjaciela w ramię.
Brunet ruszył żwawym krokiem w stronę trzech kobiet siedzących na końcu sali. Sarah chyba uprzedziła młodszą koleżankę o tym, kto do niej idzie, gdyż Nolan odwróciła się w stronę bruneta z uśmiechem.
-O czym tak gawędzicie? – spytał Styles, kładąc dłonie na ramionach Mel.
-O wszystkim i o niczym. – zaśmiała się Clare.
-Muszę porwać Mel na chwilę. – oznajmił, po czym chwycił dłoń kobiety i pomógł jej wstać. Następnie ruszył powoli przed siebie. –Jak ci się rozmawia z dziewczynami?
-Są bardzo rozmowne i miłe. Ale czasem nie rozumiem o czym mówią. Jak wymieniają jakieś profesjonalne nazwy. – wyszeptała zawstydzona.
-Jestem pewien, że jeśli poprosisz je o wytłumaczenie to z chęcią to zrobią. Nie wstydź się. Jak widzisz moi przyjaciele są naprawdę mili i tolerancyjni, więc nie masz się czego bać. – powiedział, zwieńczając swoją wypowiedź krótkim pocałunkiem. –Teraz pozostało nam jeszcze poznanie jednej osoby.
-Kogo? –spytała z lekkim strachem.
-Twojego osobistego ochroniarza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro