Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Harry i Anne skończyli pracę w ogrodzie dużo wcześniej niż przypuszczali. Brunet planował zostać na noc w rodzinnym domu, jednak okazało się, że wieczorem matka Styles'a będzie miała gościa. Do miasteczka przyjechała jej najlepsza przyjaciółka, z którą nie widzi się zbyt często. Z tego powodu Zielonooki postanowił jeszcze tego samego dnia wrócić do Londynu. Nie chciał przeszkadzać kobietom w rozmowie, a bycie samemu w pokoju wychodziło na to samo co, obecność w londyńskiej willi.

Gdy Harry zaparkował na podjeździe było przed ósmą wieczorem. Brunet zgarnął swoją torbę i niedługo potem znalazł się w domu. Zdjął buty i bluzę, po czym zmęczony położył się na sofie w salonie. Zgarnął pilota i włączył jakiś program w telewizji, po czym przymknął na chwilę oczy.

Teraz gdy był w jakiś sposób pozbawiony jednego zmysłu poczuł się trochę jak Melody. Tyle, że Harry po uchyleniu powiek wszystko widział, a kobieta miała przed oczyma jedynie ciemność.

Zamknięte powieki sprawiły, że na chwilę pozostałe zmysły mężczyzny wyostrzyły się. Właśnie wtedy do jego nosa dobiegł delikatny słodki zapach. Harry odwrócił głowę w stronę poduszki, na której leżał i powąchał ją.

Pachniała damskimi perfumami. Perfumami Melody.

Brunet zgarnął miękką poduszkę i przytulił ją do siebie. Dzięki temu miał minimalne wrażenie, że właśnie tuli do siebie drobną brunetkę.

Wraz z pojawieniem się w głowie bruneta Melody, pojawiła się również jedna myśl.

Próba. Dzisiaj.

Cholera.

*****

– Dzwoniłaś? – spytała Grace, gdy następnego dnia podsuwała córce pod dłonie kubek z herbatą. Mel chwyciła go ostrożnie w dłonie i upił łyk.

– Nie – odpowiedziała cicho brunetka.

Wczoraj zdobyła od Olly'ego numer do Harry'ego. Blondyn nie wiedział dlaczego jego przyjaciel nie pojawił się wczoraj w studiu, skoro był na każdej próbie. Początkowo Mel chciała zadzwonić do Styles'a, jednak ostatecznie z tego zrezygnowała.

– Dlaczego? – spytała zaskoczona Grace. Wczoraj jej córka cała promieniała po zdobyciu numeru piosenkarza.

– A co jeśli nie chce się już ze mną spotykać i dlatego nie przyszedł? – odezwała się smutno, przez co serce pani Nolan łamała się. Zwłaszcza, gdy wiedziała, że to kompletna bzdura.

– Na pewno tak nie jest kochanie – przerwała jej szybko, chcąc nie dopuścić do kolejnych głupich wymysłów. Kobieta podeszła do lekko zgarbionej córki i objęła ją czule. – Od razu widać, że Harry coś do ciebie czuje. Jego zachowanie wobec ciebie. Za każdym razem kiedy o tobie mówi, lub na ciebie patrzy ma szeroki uśmiech na twarzy. – Grace postanowiła naprowadzić trochę swoją córkę na dobrą drogę. –Nie jesteś mu obojętna Mel – dodała, po czym spoglądnęła na dziewczynę, która oblała się rumieńcami.

******

Było przed południem, gdy dźwięk dzwonka rozbrzmiał w mieszkaniu. Grace odłożyła na bok czytaną książkę i zerwała się w stronę holu. Pociągnęła za klamkę i gdy ujrzała gościa, uśmiechnęła się szeroko.

– Witaj Harry – odezwała się wesoło. Grace stała się fanką bruneta.

– Dzień dobry. Jest Melody? – spytał z grzeczności, chociaż wiedział, że dziewczyna sama nie wychodziła z domu.

– Oczywiście – odpowiedziała kobieta i otworzyła mężczyźnie szerzej drzwi. Kątem oka zobaczyła za jego plecami bukiet różnych kwiatów. – Piękne – wyszeptała.

Harry spojrzał za siebie, początkowo nie rozumiejąc o co chodzi pani Nolan. Dopiero, gdy wskazała na bukiet zrozumiał.

– To dla Melody za to, że nie byłem wczoraj na próbie – wytłumaczył skruszony i zdjął obuwie.

– Na pewno się ucieszy. Jest u siebie w pokoju. Zaprowadzę cię. – Grace ruszyła w stronę sypialni córki, a za kobietą podążył piosenkarz. – Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, woda, sok?

– Nie, dziękuję. Pójdę już – powiedział cicho, wskazując pokój poniekąd ukochanej.

Grace skinęła twierdząco głową i wróciła do salonu, żeby kontynuować czytanie książki.

Harry wziął głęboki wdech i zapukał do drzwi. Melody siedząca w środku zadrżała, gdyż kompletnie nie spodziewała się wizyty kogokolwiek. Najdziwniejsze było to, że jej mama nie powiedziała jej kto przyszedł.

– Prosze – powiedziała swoim cichym głosem, który dotarł do uszu bruneta. Harry nacisnął klamkę i otworzył drzwi.

– Cześć Melody. To ja, Harry – przedstawił się od razu, nie chcąc wpędzać brunetki w zakłopotanie.

– Harry...– wyszeptała zaskoczona. Brunet był osobą, której kobieta najmniej się spodziewała.

– Mogę usiąść obok? – spytał. Melody skinęła twierdząco i przesunęła się nieco na łóżku. Mężczyzna powoli podszedł do niej i zajął swoje miejsce. Od razu do nosa brunetki dobiegły mocne, ale przyjemne perfumy piosenkarza. – Przyniosłem coś dla ciebie – powiedział i wyciągnął w jej stronę bukiet.

– Co to? – spytała. Chciała wysunąć w przód dłoń, jednak pomyślała, że mogło to być niestosowne.

– Kwiaty – odpowiedział Harry i chwycił delikatnie jej palce. Drobne iskierki rozbiegły się po dłoniach ich obojga, przyprawiając każde z nich o zawrót serca. Styles nakierował dłoń Melody na bukiet i puścił ją, gdy drobne palce objęły końce kwiatów.

Brunetka przysunęła bliżej siebie bukiet i zatraciła się w nieziemskim zapachu.

– Pięknie pachną. Dziękuję. Ale wiesz, że nie trzeba było – odpowiedziała, czując gorąco na policzkach.

– Trzeba. Przepraszam, że nie było mnie wczoraj na próbie – przerwał jej, zanim zdążyła się odezwać. – Moja siostra zadzwoniła do mnie z samego rana i poprosiła, abym pojechał do mojej rodzinnej miejscowości pomóc mamie. Ona miała ważną rozmowę o pracę i nie mogła. – Harry czuł wewnętrzną potrzebę powiedzenia o wczorajszej sytuacji Melody. Chciał być z nią szczery.

– Nie musisz za nic przepraszać. Rozumiem – odpowiedziała, odwracając głowę w jego stronę i posyłając mu uśmiech. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że uśmiech nie wywołał żadnego wpływu na bruneta.

– Ale teraz jestem cały twój – zaśmiał się, a Mel wraz z nim.

,,Ma cudowny śmiech".

I tak zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym.

******

Rozmowę na temat pór roku przerwało pukanie do drzwi. Drewniana powłoka uchyliła się, a do środka zaglądnęła Grace. Na widok uśmiechniętej córki siedzącej naprzeciw Harry'ego, nie mogła się wzruszyć. Jej córeczka była wreszcie szczęśliwa.

– Jesteście może głodni? Zrobić coś do jedzenia? – spytała kobieta wchodząc do pokoju. W dłoniach miała miseczkę z własnoręcznie przygotowanymi ciasteczkami. Położyła w dłoniach Melody, aby ta mogła je ułożyć w znajomym jej miejscu.

– Harry – Mel zwróciła się do rozmówcy.

– Nie, dziękuję – odparł, wpatrzony w drobną brunetkę.

– Przygotuję coś – wyszeptała Grace, po czym wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Melody westchnęła czując na sobie spojrzenie Harry'ego.

– Coś nie tak? – spytała, nie mogąc dłużej wytrzymać.

– Jesteś bardzo piękna – powiedział szczerze mężczyzna, czym wywołał na policzkach kobiety słodkie rumieńce. – Muszę ci o czymś powiedzieć – zaczął, po czym wziął głęboki wdech. – Od kiedy cię poznałem czuję dziwne uczucie względem ciebie. Potrzebuję wiedzieć czy jesteś bezpieczna, czy czegoś nie potrzebujesz, czy jesteś szczęśliwa. Może tylko szaleję, ale to czasem nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Chciałabym żebyś wiedziała, że nie robię tego wszystkiego z litości. Od kiedy zobaczyłem cię na przesłuchaniach, a raczej od kiedy cię usłyszałem stałaś się moim sensem życia. I wcale nie przesadzam.

Udało się.

Powiedział chociaż trochę, tego co chciał przekazać Mel. Ale jak na jeden raz nie można przesadzić. Harry wiedział, że musi pozwolić Melody przyswoić te informacje.

– Harry...ja... – brunetka postanowiła się troszkę otworzyć przed mężczyzną. Czyli rzeczywiście nie robi tego z litości, a zainteresowania nią. – Nie potrafię tego za bardzo opisać, ale czuję, że jesteś dla mnie ważny – powiedziała, a serce Harry'ego stanęło.

On też nie był jej obojętny.

– Chciałabym abyśmy się nadal spotykali. Jest mi bardzo dobrze z naszą znajomością i naprawdę nie chciałabym tego stracić Harry. Wiem, że mój brak wzroku może przesz...

– Ciiii... – przerwał jej od razu brunet, przysuwając swój palec do jej ust. – To, że nie widzisz czyni cię jeszcze bardziej tajemniczą. Jesteś inna jak wszystkie kobiety. To w połączeniu z twoim cudownym talentem, usposobieniem, charakterem tworzy niezwykłą mieszankę. –Taką, w której się zakochałem.

– Mam prośbę Harry – zaczęła nieśmiało Mel, czując jak jej serce za chwilę wyskoczy z piersi.

– Tak?

– Mogę cię dotknąć? – spytała, czując jak robi się czerwona jak pomidor.

– Oczywiście – odpowiedział z uśmiechem na ustach brunet.

W głębi serca Harry czekał na ten moment. Widział jednak jakiś opór u Melody, więc postanowił interweniować. Ostrożnie chwycił jej drobne palce i skierował w stronę swojej twarzy. Ułożył jej dłoń na swoim policzku i przyjrzał się kobiecie.

Mel w skupieniu ,,zwiedzała" twarz Harry'ego. Jej delikatny dotyk wręcz palił bruneta, którego jedno z marzeń właśnie się spełniało. Gdy brunetka natrafiła na widoczne dołeczki w policzkach mężczyzny, uśmiechnęła się lekko. Przesunęła swoją dłoń wzdłuż zarysowanych kości szczęki, aż do włosów. Coś podkusiło ją, aby chwycić w palce jeden z ciemnych loków. Były miękkie w dotyku i w głowie Melody pojawiła się chęć nakręcania ich na swoje dłonie.

Następnie zsunęła swoje palce na policzek mężczyzny i przejechała nimi poprzez nos bruneta. W dół, w dół.

Aż natrafiła na usta.

Delikatne, jedwabiste i malinowe. Przejechała delikatnie palcami od jednego kącika do drugiego, nie wiedząc, że powoduje u mężczyzny wewnętrzną euforię trudną do opanowania. Oby tylko nie przekształciła się w trudny do opanowania problem w spodniach.

**************

Miłość rośnie wokół nas ... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro