Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

– Gdzie pracuje twoja mama? – spytał Harry, odwracając na chwilę wzrok od drogi, którą jechał. Melody siedziała na fotelu po jego lewej stronie i w dłoniach trzymała laskę. Nie zaciskała na niej swoich palców.

– Moja mama pracuje na dwie zmiany – zaczęła cicho brunetka. – W poniedziałki, wtorki i piątki pracuje w kawiarni przez cały dzień, natomiast w pozostałe dni prócz niedzieli po, bądź przed zmianą w kawiarni dorabia w księgarni – wytłumaczyła.

– Czyli niedziele są wasze – stwierdził Styles, zmieniając bieg.

– Tak. Zazwyczaj rozmawiamy sobie wtedy z mamą na jakieś głupie tematy, albo mama mi czyta jakąś książkę. Ma bardzo dobry gust i nie wiem jak to robi, ale każdy wybrany przez nią utwór przypada mi do gustu.

,,Może byś jej kiedyś poczytał?"

– A co ty robisz w czasie wolnym? – spytała zaciekawiona Melody. Była bardzo ciekawa czy rzeczywiście życie piosenkarza jest tak zabiegane, jak od zawsze jej się wydawało.

– Śpię – zaśmiał się, na co brunetka zareagowała parsknięciem śmiechem. – A tak na poważnie to różnie. Chodzę na siłownię, spotykam się z moją rodziną, znajomymi. Piszę piosenki, kiedy mam napad weny. Występuję, ćwiczę żeby nie wypaść z wprawy. Ale uwielbiam położyć się przed telewizorem i poddać błogiemu nic nie robieniu – westchnął rozmarzony. Gdyby jeszcze podczas tego leniuchowania jego ramię mogło obejmować wtuloną w ciało bruneta Melody, ach.

– Całkiem ciekawie – skomentowała brunetka. – Daleko jeszcze? – spytała. Mel po dniu pełnym wrażeń marzyła, aby położyć się w swoim łóżku i odpocząć.

– Z tego co mówi mi nawigacja to nie – odpowiedział z czarującym uśmiechem, którego i tak Nolan nie ujrzała.

Zgodnie z przewidywaniami nawigacji Mel i Harry znaleźli się pod blokiem niedługo później. Styles zaparkował samochód na wolnym miejscu parkingowym, po czym podszedł do drzwi przy dziewczynie. Brunet pociągnął za klamkę i otworzył szeroko drzwi. Wysunął w stronę brunetki swoją dłoń i ułożył ją na ramieniu kobiety. Melody chcąc współpracować z mężczyzną ostrożnie wysiadła z pojazdu. Jednak na złość wysoki krawężnik spowodował, że zachwiała się. Jej jedynym ratunkiem okazała się silna dłoń Harry'ego, której się przytrzymała. Gdy ich ręce zetknęły się, oboje poczuli przyjemny prąd rozchodzący się po ich ciałach. Każde z nich chciało aby ta chwila trwała dłużej, lecz bało się to powiedzieć otwarcie.

– To idziemy? – spytał Harry, gdy podał Mel jej laskę i zamknął drzwi. Brunetka skinęła głową i po ułożeniu dłoni na ramieniu mężczyzny wspólnie ruszyli do odpowiedniej klatki schodowej.

*****

Mel i Harry wspięli się po schodach na odpowiednie piętro i dopiero gdy znaleźli się przed drzwiami, brunet zdał sobie z czegoś sprawę.

– Melody, masz klucze do mieszkania? – spytał. Brunetka spięła się wyraźnie dobrze znając odpowiedź.

– Nie. Mama mi ich nie daje, mogłabym je zgubić. Ty ich nie dostałeś? – spytała niedowierzając.

– Nie – wyszeptał. – Twoja mama musiała kompletnie o tym zapomnieć. Z resztą ja też. Cholera – westchnął, przeczesując zdenerwowany włosy. A miało być tak pięknie.

– Mogę tutaj poczekać na mamę, a ty wracaj do siebie – odezwała się po chwili ciszy brunetka.

– Nie ma takiej opcji. Nie zostawię cię – odpowiedział automatycznie brunet. Nie dopuszczał do siebie nawet takiej możliwości. – Mam pewien pomysł. Może żeby nie martwić twojej mamy w pracy pojedziemy do mnie? Mieszkam po drugiej stronie miasta, spokojnie nie zrobię ci krzywdy. Z resztą dobrze wiesz, że ze mną możesz być bezpieczna. – cały czas mówił czułym głosem, nie chcąc zrazić i tak wystraszonej kobiety do swojej propozycji. – Zadzwonię do twojej mamy i powiadomię ją o mojej propozycji. Jeśli będziesz chciała będziesz mogła nawet z nią porozmawiać. – potok słów jaki wylewał się z ust bruneta z zawrotną prędkością docierał do Melody.

Brunetka czuła jedynie strach.

Miałaby znaleźć się w obcym miejscu, w obcej dzielnicy i obcym domu, jednak nie z obcą osobą. Harry był jej znany. Spędzili ze sobą dużo czasu i rzeczywiście Styles był w stosunku do Nolan bardzo opiekuńczy, czuły. Nie miała się o co martwić.

Więc skąd te wątpliwości?

Melody miała problemy z poznawaniem nowych miejsc. Każdy z nas czuje się obco w miejscu, w którym jest po raz pierwszy, a co dopiero Mel, która jest pozbawiona tak ważnego zmysłu jakim jest wzrok.

Ale jest druga strona tego wszystkiego.

Mel czuła się świetnie w towarzystwie Styles'a. Poczuła, że wreszcie znalazł się ktoś, kto w jakimś stopniu mógłby zastąpić jej Chris'a, mimo, że był on jedyny w swoim rodzaju. Przy każdym oddechu Harry'ego, dotyku, słowie czuła się jakby miała za chwilę wybuchnąć z radości i euforii. Jeszcze te iskry przy każdym dotknięciu się ich dłoni.

– Nie bój się – wyszeptała z lekkim uśmiechem, który jak zawsze zauroczył Harry'ego. –Przepraszam, że musisz się przeze mnie tyle martwić. Jeśli tylko nie będę ci przeszkadzać to możemy pojechać do ciebie – powiedziała szybko, nie chcąc stracić obecnej śmiałości. Trzeba korzystać z takich chwil.

Harry z wielkim bananem na twarzy sięgnął po telefon, chcąc zadzwonić do Grace. Grał spokojnego, jednak w środku miał ochotę rzucić się na Mel i po prostu ją mocno przytulić. Jednak wyznań chyba na dziś dość. I tak Styles czuł wątpliwości co do swojego wyskoku przed bitwą The Voice.

– W takim razie zadzwonimy do twojej mamy i możemy jechać – powiedział biorąc głęboki wdech.

Jego wzrok zeskanował ciało stojącej obok Melody. Drobna dziewczyna była dużo od niego niższa, ale przy tym tak słodka. Jeszcze ten jej piękny uśmiech i tajemnicze oczy, przysłonięte okularami.

Obecnie największa tajemnica Melody.

*****

– Daleko jeszcze? – spytała cicho zdenerwowana Melody.

– Będziemy wjeżdżać na moją posesję – odpowiedział podekscytowany Harry. Z każdym kolejnym przejechanym samochodem metrem, brunet odczuwał coraz większy poziom ekscytacji. Obawiał się jednak o uczucia kobiety po jego lewej stronie. Nie chciał aby przez cały pobyt w jego domu była zestresowana i przestraszona. Styles chciał poczuć się tak jak podczas ich wspólnego wyjścia do restauracji i na spacer.

Brunet otworzył pilotem bramę, która po odsunięciu się umożliwiła wjazd na podjazd. Harry zaparkował i ponownie nacisnął przycisk zamykający wjazd. Wysiadł z samochodu i szybko okrążył go. Nacisnął klamkę od strony Melody i otworzył szeroko drzwi.

– Zapraszam – powiedział pogodnie i wysunął rękę w stronę brunetki. Ostrożnie i niepewnie chwycił jej drobną dłoń, chcąc pomóc jej wysiąść. Po ciałach obojga młodych przeszedł znany im już dreszcz.

Harry i Melody skierowali się w stronę drzwi. Brunet przed wejściem na drobne schodki uprzedził kobietę o ich ilości, aby nie miała problemu z wejściem.

– Gdzie są te klucze? – mruknął pod nosem Harry, przeszukując kieszenie spodni. –Mam! – krzyknął uradowany jak dziecko, które odnalazło swoją ukochaną zabawkę, czym rozbawił Mel. – Zapraszam w moje skromne progi – czy one skromne były to już kwestia sporna.

Melody zdjęła swoje buty, które później przy pomocy Styles'a odłożyła na odpowiednie miejsce.

– Na pewno jesteś głodna. Pójdziemy do kuchni i zrobimy coś dobrego. Na co masz ochotę? – spytał brunet podchodząc do kobiety. Jego wzrok ponownie zeskanował jej ciało, które w tej chwili wydawało mu się jeszcze drobniejsze.

– Nie jestem głodna – odparła Melody, co oczywiście było kłamstwem. Jednak brunetka nie chciała jeszcze bardziej zawracać głowy piosenkarzowi. Wystarczy, że pozwolił jej tutaj poczekać na panią Nolan, w bezpiecznym i ciepłym miejscu.

– Yhm... – mruknął, przewracając oczyma. – Już to znam. Chodź, mam nadzieję, że lubisz spaghetti – dodał z uśmiechem.


******

Gdy tylko rozpoczęło się gotowanie atmosfera stała się dużo lepsza i luźniejsza. Harry posadził Mel przy wyspie kuchennej, po której drugiej stronie gotował. Dokładnie opisywał kobiecie wszystkie wykonywane czynności, używając do tego śmiesznego głosu, przez który policzki brunetki były mokre od łez śmiechu.

Harry okazał się być dużo lepszym kucharzem niż mówił. Dodatkowo nie spalił kuchni co zaliczamy jako wielki plus. Melody tak zasmakowało przygotowane przez Styles'a danie, że mimo wewnętrznej blokady stworzonej przez nieśmiałość, poprosiła o dokładkę.

Po wspólnym posiłku Harry'ego dopadła męcząca myśl.

Co teraz mają robić?

Styles mimo spędzonego czasu z Melody nie miał pojęcia czym mogliby się teraz zająć. Normalnie brunet włączyłby jakiś film albo program, ale w tej sytuacji nie było to na miejscu.

– Harry – usłyszał swoje imię. Jak poparzony zamknął szybko zmywarkę i udał się do salonu skąd dobiegał kobiecy głos.

Wbiegł do dużego pomieszczenia i zobaczył siedzącą przy jego pianinie Melody. Brunetka wpatrzona w ścianę przed nią, sunęła palcami po klawiszach instrumentu.

– To pianino, prawda? – zapytała nieśmiało, a w głowie bruneta pojawiła się myśl.

– Tak – odpowiedział, zbliżając się. – Przesuń się troszkę – powiedział w jej stronę. Nolan zrobiła mężczyźnie miejsce na sporym stołeczku przy instrumencie.

– Grasz? – spytała ponownie, tym razem odwracając głowę w stronę towarzysza. Harry spojrzał na nią i uśmiechnął się na widok czarnych okularów.

– Staram się – zaśmiał się, w czym Mel mu zawtórowała.

– Zagrasz mi coś? – spytała nieśmiało, a na jej policzkach pojawił się rumieniec. – Oczywiście jeśli nie chcesz to nie. Nie nalegam. – dodała szybko.

– Spokojnie. Mogę coś zagrać – odpowiedział.

Zestresowany ułożył dłoń na klawiaturze i nacisnął kilka klawiszy. Czuł wewnętrzną presję przed wystąpieniem. Nigdy, a przynajmniej bardzo rzadko miewał stres przed występem. Teraz chciał jak najlepiej wypaść przed Melody i właśnie to sprawiało, że poczuł się jak dzieciak, który ma recytować wiersz.

A on był po prostu zakochanym chłopakiem z wymarzoną kobietą u boku.

Wziął głęboki wdech i zaczął grać. Starał się odprężyć przy tym, jednak chęć wypadnięcia jak najlepiej mu w tym przeszkadzała.

– Nie denerwuj się – wyszeptała Melody, sprowadzając go tym na ziemię. Zielonooki spojrzał na nią zaskoczony, a gdy ujrzał jej szeroki uśmiech nie mógł go nie odwzajemnić.

Odsunął dłoń od instrumentu i po kolejnym głębokim wdechu zaczął grać, a po chwili dołączył swój głos.

– Just stop your crying / Po prostu przestań płakać
It's a sign of the Times / Taka jest kolej rzeczy
Welcome to the final show / Witaj w ostatecznym przedstawieniu
Hope you're wearing your best clothes / Mam nadzieję, że masz na sobie najlepsze ubrania*

Melody postanowiła zaskoczyć Harry'ego i w momencie, gdy on wpatrzony w klawisze instrumentu zaczynał śpiewać refren, brunetka dołączyła do niego.

– We never learn, we've been here before / Nigdy się nie nauczymy, choć bylibyśmy tu wcześniej
Why are we always stuck and running from / Dlaczego zawsze się blokujemy i uciekamy przed
The bullets, the bullets? / Pociskami? Pociskami?
We never learn, we've been here before / Nigdy się nie nauczymy, choć bylibyśmy tu wcześniej
Why are we always stuck and running from / Dlaczego zawsze się blokujemy i uciekamy przed
The bullets, the bullets? / Pociskami? Pociskami?*

Harry zamarł. Głos brunetki, który słyszał tak blisko siebie był nieziemski. Brzmiał jeszcze lepiej niż wtedy, gdy Melody śpiewała tą samą piosenkę w studiu Olly'ego.

Wspólne śpiewanie stało się dla obojga młodych bardzo intymną rzeczą. Każde z nich śpiewało od serca, jakby prowadzili ze sobą dialog. Prócz tego efekt, jaki zaserwowało połączenie głosu Melody i Harry'ego był niedopisania. Tego nie można wyrazić słowami, trzeba to usłyszeć.

W głowie Harry'ego pojawiła się myśl: ,,A gdyby tak zabrać Melody ...." , jednak szybko jego myśl została przerwana: ,,nie...to głupi pomysł".

*************

*Harry Styles - ,,Sign Of The Times"

Jak myślicie, o czym na końcu pomyślał Harry? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro