Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Cela?

Obudziłem się w dość dziwnym miejscu. Wiem, że zasnąłem w wygodnym łóżku Taehyunga, jednakże to na czym teraz leżałem wcale tym łóżkiem nie było.

Wstałem i nie widziałem praktycznie nic. Sama ciemność i jedno, jedyne światło, jakim była poswiata od przełącznika światła w pokoju.

Postanowiłem zawołać Taehyunga, mimo tego, że nie było to zbyt rozsądne.

– Taehyung-ah! Gdzie jesteś!? - zawołałem, a po chwili świata w pokoju zaczęły się kolejno zapalać. Zdążyłem już zauważyć, że jestem w jakiejś celu zamkniętej wąskimi kratami, więc przez nie nie zdołam wyciągnąć choćby jednej ręki.

Gdy światła zapaliły się do końca zauważyłem druga celelę naprzeciw mojej, a w niej znajdował się mój Taehyung.

W moim oku zagościła łza, potem kolejna i jeszcze jedna. Taehyung albo spał, albo coś mu podali, albo... nie żył, lecz ostatnią opcje od razu wykreśliłem z listy możliwości.

– Huh, myśleliście, że jesteście bezpieczni, hmm? - usłyszałem zmodyfikowany i zdecydowanie obniżony, męski głos w głośniku za mną. - Teraz już nie uciekniecie! Nie uda wam się, jesteście zbyt słabi, by NAM się postawić!

– Co my takiego zrobiliśmy, że nagle nas więzicie, zamykacie w izolatkach? Powiedz mi CO my wam zrobiliśmy?

Nastała cisza. Światła zgasły, a z głośników słyszalny był tylko lekki szum i jakieś głosu, lecz już nie zmodyfikowane. Widocznie operator głosu wyłączył wszystko, oprócz mikrofonów.

Wszędzie poznam ten głos. To... Jin? Nie, to niemożliwe. Przecież on jest takim świetnym facetem. A może oni go zmuszają do robienia tego że względu na to, że mnie uratował z opresji?

– Taehyung, obudź się, błagam... - zacząłem nawoływać trzymając ręce w kratach. - Błagam Tae, obudź się, powiedz, że żyjesz, bo bez ciebie moje życie nie ma sensu...

Usłyszałem nagle ogłuszający pisk opon zza ścian. Widocznie samochód wjechał w budynek niszcząc ściany. Dobrze, że te u nas były całe i nic się nie waliło.

– Jungkook? Gdzie jesteś? - powiedział bardzo słabym głosem Taehyung. W moich oczach automatycznie zaczął się wodospad łez bólu i smutku. Łzy te nie były nawet słone, były gorzkie.

– Tu, tu jestem Taeś. Powiedz mi błagam, co się stało. - zacząłem cały we łzach.

– J-a nie wiem, Kookie. Gdzie my w ogóle jesteśmy? - zapytał Taeś.

– Jesteśmy w celach, Tae. Uwięzieni.

– Źle się czuję...

– Tae, błagam, nie teraz...

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś naprawdę długo je otwierał że względu na to, że chyba szukał odpowiedniego klucza, co dla nas obu zwiastowało ratunek.

I tak też było. Chwilę później moją celę otwierał Jin, który w trakcie otwierania przyznał, że został zmuszony do mówienia tych kwestii, a samochód który trafił w budynek był radiowozem policyjnym przeznaczonym do takich właśnie rzeczy.

Gdy tylko odpuściłem celę poszedłem do tej Tae i zauważyłem jego na podłodze. Leżącego i nic nie robiącego.

– Tae, słyszysz mnie? - zapytał Jin.

Taehyung nic nie odpowiedział.

Czym prędzej otworzyliśmy celę, a ja chwyciłem Taehyunga i wyszliśmy z tego budynku. Jak się okazało, były to podziemia jakiejś opuszczonej fabryki, a naszymi oprawcami byli krajowi przestępcy, którzy polowali na takich nastolatków, takich jak my.

===---===

OK, sytuacja się zmienia, a potem będzie więcej zagadek.

Taka ciekawostka - to opowiadanie nie miało być tak okrutne, ale chcę, by sytuacja jakoś w miarę normalnie się ufornowała, nie za wcześnie, nie za późno.

Milego dnia, trzymajcie się i dbajcie o siebie 💛💙💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro