37. Zdrajca
- Co się stało, Hermiono? - spytała Kira, widząc jak Black ledwo stoi na nogach, a na jej czole i policzku znajduje się zaschnięta krew.
Od razu podeszła do niej i pomogła usiąść na kanapie w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Na szczęście akurat wyszła, żeby pójść do Snape'a.
- Harry - powiedziała cicho. - Sol i Whyte szybko się ogarnęli i czekali na nas niedaleko Wieży. Zabrali go do dyrektora. On wie - zakończyła drżącym głosem.
- Ile wie? - spytała druga nastolatka z ustami zaciśniętymi w wąską linię.
- Wie o Harrym i prawdopodobnie Władcach Żywiołów.
- Robi się nieciekawie - skomentował Draco, siadając po drugiej stronie rannej dziewczyny.
Wyciągnął rękę z eliksirem leczącym w kierunku Gryfonki. - Masz.
Hermiona przełknęła z lekkim trudem eliksir, po czym westchnęła z ulgą.
- Co robimy? - spytał blondyn.
- Czy to nie oczywiste? - błysnęły bursztynowe oczy. - Idziemy po Harry'ego.
- Weźcie Lunę i Neville'a - powiedziała cicho czarnowłosa Gryfonka. - Skontaktujcie się z bliźniakami, oni też wam pomogą.
- Zajmę się Luną i Nevem - powiedział blondyn, wstając.
Kira sięgnęła po Mapę z kieszeni i wyciągnęła ją do chłopaka.
- Tobie bardziej się przyda, przecież Luna zawsze wie, kiedy jej potrzeba - mrugnął, po czym rzucił do niej pelerynę i wyszedł z Pokoju Wspólnego.
- Idź po bliźniaków, rzucę zaklęcie iluzji i zostanę tutaj - powiedziała szeptem młodsza.
- Wrócimy tutaj z Harrym - odparła z delikatnym uśmiechem, zostawiając Hermionę samą, ukrytą za iluzją.
-~*~-
- Szukałam cię, Draco - powiedziała Luna, wychodząc zza rogu. - Musimy iść po Neville'a. Jest w Wieży.
- Jasne - kiwnął głową.
- Witaj, Gruba Damo - blondynka skinęła głową w kierunku portretu.
- Co robią tutaj Krukonka i Ślizgon? Szczególnie po ciszy nocnej? - spytała lekko.
- Musimy spotkać się z kolegą - odparła Luna.
- Niestety nie mogę wpuścić uczniów z innego Domu - co z tego, że robiła to wcześniej? Głupie portrety...
- W takim razie powiedz Longbottomowi, że tu czekamy - wtrącił Draco z założonymi ramionami. Luna uśmiechnęła się do niego lekko sennie.
- To Neville - zanuciła.
- Zamknij się - prychnął.
Chwilę później, w dziurze pojawił się Neville Longbottom w piżamie.
Przetarł oczy na widok dwójki przyjaciół. - Co tu robicie? - spytał i ziewnął.
- Dumbledore wie o Harrym - powiedziała w pełni poważnie Luna, nawet jej niebieskie oczy były poważne, co zdarza się rzadko.
Gryfon otworzył szerzej oczy, nagle rozbudzony. - Cholera - zaklął i wbiegł z powrotem do Pokoju Wspólnego. Chwilę później wrócił do czarodziei ubrany w ciemny strój. - No, prowadźcie.
We trójkę ruszyli w kierunku gabinetu dyrektorskiego. W pewnym momencie Gryfon spytał - Gdzie są Kira i Hermiona?
- Kira poszła po bliźniaków, podobno mogą nam pomóc - powiedział niechętnie Malfoy. - A Hermiona musi odpocząć, oberwała mocno w głowę.
Neville skinął głową.
Kiedy w końcu stanęli przed kamiennym gargulcem, z drugiej strony korytarza wybiegła dwójka rudowłosych czarodziei a za chwilę pojawiła się Kira.
- Liczę na was, Fred, George - powiedziała w kierunku rudzielców, którzy kiwnęli zgodnie głowami i odwrócili się do gargulca.
-~*~-
Kira szybko przeszukiwała wzrokiem Mapę w poszukiwaniu bliźniaków o nazwisku Weasley. W końcu dojrzała ich na błoniach.
Nie zastanawiając się długo, pobiegła w tamtym kierunku, zarzucając na siebie pelerynę oraz używając swojej lisiej szybkości i zwinności.
Kiedy dotarła na błonia, księżyc oświetlał sylwetkę czarodziei, którzy siedzieli nad jeziorem.
Spojrzała na nich dziwnie, ale podążyła dalej. Kilka metrów od nich zdjęła pelerynę i schowała ją do kieszeni, obok Mapy.
- Fred i George Weasley? - spytała.
Dwie identyczne twarze spojrzały w jej kierunku. - Nie mieliśmy się jeszcze okazji spotkać. Jestem Kira Nakamura - wyciągnęła do nich rękę.
Bliźniacy uśmiechnęli się tak samo i kiwnęli jej głowami. - Fred Weasley - powiedział jeden, łapiąc ją za rękę i całując jej wierzch, jak kiedyś w czystokrwistych rodach powinno być.
Po nim podążył jego bliźniak, który przedstawił się jako George Weasley i postąpił tak samo. Nakamura prychnęła na ich wybryki.
- A więc... - zaczął Fred.
- ...Czego od nas oczekujesz... - kontynuował George.
- ...Przyszła Pani Malfoy? - zakończyli razem.
Kira zarumieniła się wściekle. - To nie czas na żarty - wzięła głęboki oddech. - Słyszałam, że wiecie o Harrym.
Rudowłosi spoważnieli. - Tak, wiemy o żywiołach i kto jest jego ojcem.
- Został zabrany przez Dumbledore'a - powiedziała. - Podobno można wam ufać i potrzebujemy waszej pomocy.
- Wiemy, że jesteś przyjaciółką naszego drogiego Harrusia...
- Ale nic o tobie nie wiemy, czy nie próbujesz nas wprowadzić w pułapkę? - spytał George.
- Nie jesteście jednak takimi debilami jak wasz młodszy braciszek, Ronuś - powiedziała cicho. - Ja jestem Władczynią Ognia, jest jeszcze Luna, Władczyni Wody i ten nowy, Sol to Władca Ziemi. I on jest zdrajcą - powiedziała.
- Zdrajcą? - spojrzeli po sobie.
- Prawdopodobnie pracuje dla Dumbledore'a - odpowiedziała.
- Oczywiście, że pomożemy Harrusiowi i popsujemy szyki Dropsowi - powiedzieli w tym samym czasie.
- Wspaniale - skinęła głową. - Draco, Luna i Neville będą na nas czekać przy gargulcu - wyciągnęła Mapę i pobiegła w kierunku zamku, a za nią podążyli bliźniacy.
Przez całą drogę nie zwolnili ani razu, dopiero przy wejściu do dyrektora, Fred i George pierwsi podbiegli, a zaraz za nimi Kira, chowając Mapę do kieszeni.
- Liczę na was, Fred, George - powiedziała w kierunku rudzielców, którzy kiwnęli głowami i podeszli do gargulca z identycznymi uśmiechami.
- Wiem, że Herm mówiła, że można im ufać, ale niepokoję się - mruknął Draco, podchodząc do Kiry.
- Wierzę jej osądowi - odpowiedziała lisica. Blondyn tylko skinął głową.
Fred odwrócił się nagle do nich i skinął bratu. - Zapraszamy państwa do gabinetu dyrektora - skłonił się teatralnie, robiąc krok w bok, w tym samym momencie, w którym odskoczył gargulec, ukazując spiralne schody.
Kira pobiegła pierwsza, zaraz za nią cicho chichocząca Luna, Neville i Draco. Bliźniacy wzruszyli ramionami i podążyli za młodszymi uczniami.
-~*~-
Gabinet był pusty.
Kira oparła dłoń na szafce i uderzyła pięścią w półkę. - Cholera - syknęła.
- Spóźniliśmy się? - westchnął Draco, opierając się plecami o ścianę.
Luna rozejrzała się ostrożnie a jej wzrok spoczął na Tiarze. Neville, widząc jej spojrzenie, sięgnął na wyższą półkę i ściągnął starą czapkę.
- Tiara Przydziału? - spytali bliźniacy, spoglądając na innych uczniów.
- Co w gabinecie dyrektora robi dwójka Ślizgonów, jedna Krukonka i trzech Gryfonów? - spytała Tiara, rozglądając się po uczniach.
- Czy był tutaj Harry? - delikatny głos Luny zabrzmiał w pomieszczeniu.
Tiara przez chwilę milczała, wpatrując się w blondynkę. - Został zabrany do Kwatery - w końcu odpowiedziała.
- Zakonu Feniksa? - Neville zapytał ostrożnie.
- Tak.
- Pytanie, która - prychnął Draco. - Było Grimmauld pod Fideliusem, ale chyba z niej zrezygnowali - spojrzał po twarzach innych czarodziei. - Jest też stary dom Potterów w Dolinie Godryka, ale wątpię, żeby skorzystali z niego ponownie, skoro byli tam Ślizgoni - spojrzał na Tiarę. - Jest trzecie miejsce.
- Tak - kolejne potwierdzenie.
- Pewnie pod Fideliusem - syknęła Kira, podchodząc do nich.
- A ja niestety nie mogę zdradzić lokacji - powiedziała Tiara.
Luna przymknęła oczy, Neville westchnął głęboko a Draco starał się powstrzymać Kirę przed spaleniem kapelusza.
Bliźniacy natomiast podeszli bliżej stołku i spojrzeli uważnie na nakrycie głowy. - To nowe miejsce?
Zaprzeczenie.
- Dom kogoś z Zakonu?
Potwierdzenie.
- Aurora?
Zaprzeczenie.
- To zawęża nieco krąg poszukiwań - zdecydował Fred.
- Należał albo należała do oryginalnego składu?
Tiara przez chwilę wydawała się intensywnie myśleć aż w końcu potwierdziła.
Dosyć dużą luką w zaklęciu jest to, iż nie można powiedzieć nic dokładnie, chyba, że jest się Strażnikiem Tajemnicy, jednak ogólne odpowiedzi, które mogą się tyczyć więcej niż jednej osoby, o dziwo, pozwalają czasami odnaleźć miejsce. Albo chociaż tego, w czyjej nieruchomości zaklęcie się znajduje.
Bracia spojrzeli na siebie.
- Emmelina Vance - zaczął Fred, kiedy George sięgnął z kieszeni kawałek pergaminu a jego brat podał mu pióro.
- Dedalus Diggle - mruknął George, zapisując.
- Sam Dumbledore.
- Być może Moody, bo już nie jest Aurorem.
- McGonagall.
- Snape? - spytał George. Fred zamyślił się.
- Postaw znak zapytania, jak przy Moodym - zdecydował. - Są Remus i Syriusz, ale oni nie ukryli by tego, chyba, że ich zmuszono.
George zapisał kolejne dwa nazwiska, dopisując do nich znak zapytania. - Elfias Doge.
- Fletcher?
- Sturgis Podmore - zapisał na koniec George i spojrzał nieco krytycznie na listę.
- Skąd znacie członków Zakonu? - czarnowłosa Ślizgonka pojawiła się nagle za nimi, wpatrując się w pergamin.
- Byliśmy w Kwaterze, jak Harry - powiedzieli. - W tej na Grimmauld, kiedy były spotkania i podsłuchiwaliśmy.
- Dajcie zobaczyć - Nakamura wyciągnęła rękę. Od razu dostała pergamin i pióro. Położyła je na blacie i zaczęła mruczeć pod nosem.
Luna pochyliła się nad nią, cicho coś mówiąc.
Draco i Neville zaczęli cicho rozmawiać o tym, jak uratować Harry'ego, kiedy go znajdą, podczas gdy bliźniacy rozglądali się po gabinecie z uśmiechami godnymi lisa, co jakiś czas podchodząc do jednej z półek i natychmiast odchodząc.
- No więc - Kira w końcu wstała z Luną u boku. - Vance ma willę w Brytanii i pracuje w Ministerstwie. Diggle ma dom we Francji i mieszkanie w Brytanii, a raczej nie zabraliby Harry'ego za granicę. Jest bliskim przyjacielem Dumbledore'a - westchnęła czarnowłosa.
- Dumby ma stare Dumbledore Manor, lecz mimo wszystko nie było używane od śmierci Ariany, a zwierzęta nie widziały nikogo tam od lat, zresztą mało prawdopodobne, aby wybrał własny dom - kontynuowała Luna, spoglądając na nazwiska. - Może to być również dom Szalonookiego, bo przecież bezgranicznie ufa dyrektorowi i na pewno ma bardzo dobrze strzeżony dom, jednak nie wydaje mi się, aby zgodził się na Fideliusa... Nie wiemy, gdzie może mieszkać - powiedziała cicho z melancholią.
- McGonagall mieszka z braćmi i rodzicami, a oni są neutralni więc odpada - kontynuowała Kira. - Snape, z tego co mi wiadomo, za bardzo boi się w tej chwili gniewu Pana i Harry'ego, więc Prince Manor również odpada.
- Remus i Syriusz niestety są prawdopodobni - powiedziała cicho blondynka. - Na pewno nie z własnej woli, lecz mogli zostać zmuszeni. Jednak Syriusz przebywa na Grimmauld z Remusem, więc mogą nawet nie wiedzieć, co się dzieje w ich nieruchomościach. Lunatyk ma dom w lesie, dosyć daleko od Londynu, ale bez zaklęć powiększających, baza nie byłaby dobrym wyborem, Syriusz natomiast ma Black Manor i Black House, których nie odwiedzał ponad piętnaście lat, więc nie możemy tego wykluczyć - zakończyła szeptem Krukonka.
- Elfias Doge chciał odłączyć się od wojny i zostać ponownie neutralnym i podobno mu się udało, mimo jego długiej znajomości z Dropsem, jako, że go wystawił, wątpliwe aby użyczył swojego domu Zakonowi. Sturgis Podmore jest pod Imperiusem, więc odpada - dodała szybko Kira. - Co do Mundungusa Fletchera nie jesteśmy pewne. Jest złodziejem i nie wiadomo czy ma jakiś dom, raczej melinę na Nokturnie, ale sądząc po jego kontaktach - chrząknęła. - Nie możemy go wykluczyć - pokazała pomazany pergamin Tiarze.
- Nieskreślone nazwiska - powiedziała wracając do marzycielskiej wersji Luna. - Czy to któreś z nich?
Skrzywienie a po chwili nastąpiło kiwnięcie.
- Więc mamy już jakieś podstawy - zaczął Draco, spoglądając na nazwiska.
Emmelina Vance - Vance Manor.
Dedalus Diggle - mieszkanie/dom.
Moody - nie wiadomo.
Syriusz - Black Manor/Black House
Fletcher - jego kontakty.
- Nie zostało ich wielu - bliźniacy zerknęli.
- Musimy ich sprawdzić - mruknął Neville. - Babcia zna tego Diggle - powiedział. - Mogę do niej napisać.
- Ojciec może dowiedzieś się o Emmelinie Vance i być może Moodym - wtrącił Draco, krzyżując ramiona. - Skoro kiedyś był Aurorem, może gdzieś znajdują się jeszcze jakieś jego dokumenty. Powiem mu po najbliższej lekcji.
- Zajmiemy się Fletcherem - zadeklarowali bliźniacy.
- Mamy z nim kontakt - uzupełnił George.
- I ufa nam - Fred mrugnął.
- My zajmiemy się Syriuszem - powiedziała Luna, łapią lekko Kirę za ramię. - Bez problemu go odwiedzimy - uśmiechnęła się lekko sennie.
- W takim razie, powinniście już chyba iść - wtrąciła Tiara. - Macie szczęście, że stary głupiec jeszcze nie wrócił. Uciekajcie dzieciaki - skinęła lekko spiczastym czubkiem.
- Dziękujemy za pomoc, Tiaro - Neville skinął głową z szacunkiem, odkładając ją na jej miejsce.
- Powodzenia - powiedziała tylko, kiedy drzwi się zamknęły. Później jej wzrok powędrował na pustą żerdź feniksa, który ponownie był niezadowolony z powodu służenia Dropsocholikowi.
-~*~-
Harry Potter zdrajcą!?
Czy może raczej Harry Riddle? Syn Czarnego Pana!? Czy kiedykolwiek do Hogwartu przybył prawdziwy Harry Potter, czy to jedna i ta sama osoba? Okazuje się, że Chłopiec-Który-Przeżył wcale nim nie jest!
Z naszego źródła dowiedzieliśmy iż sam Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać kiedyś uczył się w Hogwarcie i nosił nazwisko Tom Riddle! Był uczniem Albusa Dumbledore'a, jednak ten nikomu nie powiedział o prawdziwej tożsamości Sami-Wiecie-Kogo.
Ponownie, z tego samego źródła, dowiedzieliśmy się iż sam wielki Harry Potter, pogromca Czarnego Pana, Chłopiec-Który-Przeżył oraz Chłopiec-Który-Kłamie jest synem wyżej wspomnianego czarnoksiężnika! Niestety nie wiemy nic o matce chłopca, jednak nie mogła to być Lily Potter, bo przecież była jasną czarownicą zamężną z Jamesem Potterem.
Albus Dumbledore zobowiązał się do usunięcia chłopca ze szkoły i pilnowania go poza Hogwartem. Wszyscy, którzy mieli dłuższą styczność z kłamcą i zarazem zdrajcą czarodziejskiego świata mają stawić się do Świętego Munga lub Ministerstwa na przesłuchania-
Głośne uderzenie w stół zwróciło uwagę całej Wielkiej Sali na czarnowłosą Ślizgonkę, której bursztynowe oczy były pełne łez i błyszczały niebezpiecznie. - Czarodzieje powinni się wstydzić - zaczęła zimno, wstając. - Harry chronił was co roku przed manipulatorem, który wcale nie jest Czarnym Panem! - krzyczała. - Czy kogoś z was zranił!? Nigdy, tylko w obronie własnej - odeszła od stołu, a wychodząc trzasnęła drzwiami.
Draco Malfoy spojrzał na stół Gryfonów z zaniepokojeniem. Hermiona pustym wzrokiem wpatrywała się w stół, godząc się na szydzące słowa Gryfonów. Neville patrzył na Lunę, która ponownie znalazła się w środku wyszydzania przez Krukonów. Jego wzrok zatrzymał się na Severusie Snapie, który wydawał się być wkurzony a następnie na przerażonej McGonagall aż natrafił na puste miejsce ojca. Gdzie on był...? Chwila... Nie było go już tydzień. Co się stało?
- Zdrajca! - rozległ się pierwszy krzyk. A potem kolejne.
Wspaniali czarodzieje. Po prostu, cudowni...
Odszedł od stołu Ślizgonów, do Hermiony. - Chodź - powiedział, wyciągając rękę.
Black chwyciła ją ostrożnie, krzywiąc się na kolejne słowa jej dawnych przyjaciół z Domu.
- Zdrajczyni - prychnęła Lavender Brown. A po sekundzie pisnęła, kiedy jej włosy zmieniły kolor na obrzydliwą ciemną zieleń i zaczęły przeraźliwie cuchnąć.
Zza jej pleców pojawili się bliźniacy z chłodnymi spojrzeniami. - Harry był waszym przyjacielem - powiedział cicho Fred, kiedy jego brat otoczył go ramieniem.
- Zawsze robił to, co dla was najlepsze - dodał George, kiedy odwrócili się aby wyjść z Wielkiej Sali.
Hermiona i Draco dzięki rozproszeniu już zdążyli wyjść z Sali, gdzie po chwili dołączyli do nich Neville i Luna z zaczerwienionymi policzkami i szklistymi oczami, oraz bliźniacy z morderczymi wyrazami twarzy.
- Gdzie Kira? - spytał George.
- Pewnie w Pokoju Wspólnym - powiedział Draco, prowadząc jedynych sojuszników do lochów.
-~*~-
- Wszystko idzie zgodnie z planem - powiedziała blondynka do siwowłosego czarodzieja.
Zielonooki chłopak, stojący obok niej, pokiwał głową z uśmiechem, wpatrując się w nieruchome ciało czarnowłosego nastolatka na lichej pryczy, za kratami.
- Idealnie - odpowiedział głos siwowłosego. - Wkrótce Czarny Pan zostanie pokonany - powiedział w kierunku dwukolorowych oczu chłopca, który właśnie się obudził.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro