Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Magiczna fiolka

- Gdzie byliście? - zapytała Kira, widząc Harry'ego i Hermionę wchodzących do Pokoju Życzeń długo po ustalonym czasie spotkania.

- Musieliśmy załatwić pewne... sprawy - odparł Harry i uśmiechnął się.

- Kogo torturowałeś? - bursztynowe oczy błysnęły i pojawiły się zwierzęce kły.

- Weasleya - prychnęła ze złością Hermiona. - Chciał nas wszystkich wydać.

- Przecież wiewiór nic nie wiedział - Draco wzruszył ramionami.

- Podsłuchał rozmowę moją i Hermiony, kiedy wyznała mi, że widzi przyszłość - odparł Harry. - Co prawda rzuciłem zaklęcia, ale kto mógłby się spodziewać, że ktoś taki jak Ronuś, będzie miał artefakt należący kiedyś do Dumbledore'a? - mruknął. - Powinienem być bardziej ostrożny - westchnął na koniec.

- Czyli rudzielec nie pojawi się już w szkole? - zapytała Kira.

- Nie - zaprzeczyła Hermiona.

- Wspaniale - Draco rozłożył się wygodniej na sofie, a Kira ułożyła głowę na jego ramieniu.

- A teraz... wracając do tematu ostatniej Strażniczki...

-~*~-

Rozmowa zajęła im więcej czasu, niż przypuszczali i musieli w natychmiastowym tempie udać się do Wielkiej Sali na kolację, bo inaczej pojawiłyby się plotki o nieobecności trójki Gryfonów, dwójki Ślizgonów i jednej Krukonki w tym samym czasie, a na to nie mogli sobie pozwolić. Nie w tym momencie.

W Wielkiej Sali rozdzielili się do swoich stołów i usiedli na stałych miejscach.

Przy stole Ślizgonów Kira została wciągnięta w rozmowę z Pansy, a Draco zaczął konwersację z Blaise'em.

Przy Krukońskim stole, Luna jak zwykle nie rozmawiała z nikim, tylko na spokojnie jadła swoje danie, nie zwracając na nic, ani na nikogo uwagi.

Natomiast przy stole Gryffindoru, Neville od razu został wciągnięty w rozmowę z Lavender i Parvati o roślinach i zielarstwie, co go niezmiernie zdziwiło, a Hermiona i Harry stali się przesłuchiwani przez Gryfonów w pobliżu, odnośnie nieobecności Rona.

- Ale naprawdę go nie widzieliście? - zapytał po raz enty Dean.

- On nigdy nie opuściłby posiłku - zgodził się Seamus.

- Naprawdę, chłopaki. Nie wiedzieliśmy go od eliksirów ze Snape'em - odpowiedział Harry.

- Snape dziwnie się zachowywał - zauważył ciemnoskóry czarodziej.

Harry wzruszył ramionami. - Kto wie, co mu chodzi po głowie - mruknął.

- Nigdy nie wiadomo, co Snape planuje - włączył się do rozmowy Fred, podsłuchując od kilku minut.

- Może przygotowuje ostateczną porażkę Gryfonów na eliksirach - dodał George.

- Na pewno, Snape planujący koniec Gryffindoru - Dean i Seamus roześmiali się.

- Profesor Snape - prychnęła Hermiona. - Nie Snape, profesor Snape - podkreśliła.

Chłopaki przewrócili oczami, zdając się zapomnieć o braku Rona na kolacji.

Tak naprawdę nikomu jego nieobecność nie przeszkadzała, bo nareszcie była cisza i chociaż odrobina manier przy stole Gryfonów.

Nauczyciele, za wyjątkiem Dumbledore'a, nie zwrócili uwagi na nieobecność jednego Gryfona, za to niepokoiła ich nieco nieobecność Umbridge, która za nic nie chciałaby opuścić posiłku.

Albus zastanawiał się, dlaczego Ronald Weasley nie przyszedł na posiłek. Był pewien, że chłopak nie chciałby opuścić kolacji. Jego wzrok spoczął na Harrym Potterze, który śmiał się, otoczony przez Gryfonów.

Nie podobała mu się znajomość jego Złotego Chłopca z wężami. Krukonkę mógł jeszcze przeboleć, choć akurat ta była nieodpowiednią osobą na przyjaciółkę Pottera. Nadal nie mógł zrozumieć, jakim cudem Potter dogadał się z Malfoyem i dlaczego Ślizgon akceptuje towarzystwo mugolaka. Kolejną niepokojącą rzeczą była obecność Lucjusza Malfoya w Hogwarcie i czarodziej zdawał się również nie przejmować znajomymi swojego syna, co byłoby niedopuszczalne według rodów czystokrwistych. Przyjaźń z mugolakiem.

Starzec odwrócił wzrok od Harry'ego i spojrzał na swojego szpiega. Snape znowu dziwnie się zachowywał, jakby się czegoś bał, ale czego? O co mu chodziło? Co sprawiło, że Severus Snape zaczął bać się wszystkiego? To nie było podobne do Severusa, ani trochę.

Kolejna nierozwiązana zagadka, pozostawiona samej sobie.

Same problemy.

-~*~-

Po posiłku wszyscy wrócili do swoich dormitoriów, za wyjątkiem szóstki bohaterów.

Spotkali się ponownie w Pokoju Życzeń.

- Dlaczego mieliśmy tu ponownie przyjść? - mruknął Draco. - Myślałem, że już wszystko obgadaliśmy - prychnął.

Harry wzruszył ramionami. - Jak chcesz możesz iść - Draco wstał, ale w drodze do drzwi spojrzał na Gryfona.

- Co wymyśliłeś? - zapytał.

Harry odpowiedział uśmiechem. - Ostatnio eksperymentowałem z eliksirami. Zaczęło się to przez przypadek, ale to bardzo ciekawe.

- Co jest takie ciekawe? - zapytała Kira, kiedy tylko Draco wrócił na swoje miejsce.

Harry wyciągnął fiolkę z mlecznobiałym płynem, oraz drugą z turkusowym płynem, na którego powierzchni unosiły się srebrne i niebieskie pasma. Po chwili przybrał barwę granatu i ponownie turkusu z falującymi pasmami.

- Co to za eliksiry? - zapytał Neville, podchodząc i przyglądając się z ciekawością fiolkom.

- Wiesz co to, Draco? - Harry uśmiechnął się, kierując pytanie do Ślizgona, który w odpowiedzi skrzywił się.

- Eliksir spokoju i... eliksir dodający wigoru? - mruknął z zastanowieniem.

- Pytasz, czy odpowiadasz? - roześmiał się Riddle.

- Odpowiadam - prychnął.

- Masz rację, ale mają trochę zmienione receptury. Kiedy tuż po powrocie z Kwatery chciałem wysadzić swój kociołek, specjalnie to nic z tego nie wyszło, a eliksir ma taką barwę jaką powinien - zaczął opowiadać. - Nie mam bladego pojęcia jak działa. Drugi eliksir zrobiłem już celowo, ale nie spodziewałem się, że zacznie zmieniać kolory i również nie wiem, jakie ma właściwości.

- Testujemy? - zapytała Kira z dziwnym uśmiechem.

- Ty chyba zgłupiałaś - odpowiedziała Hermiona, zakładając ręce na biodra. - Równie dobrze mogą to być eliksiry tragiczne w skutkach - prychnęła na koniec.

Riddle roześmiał się cicho pod nosem, po czym zaczął machać rękoma w dziwny sposób i szepcząc słowa w nieznanym nikomu języku.

Na środku pokoju pojawiła się dziwna dziewczyna.

Miała bordowe włosy z czarnymi końcówkami, twarz o ostrych rysach i wielkie, błękitne oczy, które nie pasowały do jej wyglądu, natomiast na jej lewe oko nachodził dziwny tatuaż w kolorze płynnego srebra. Między włosami widać było również spiczaste uszy. Jej cera była lekko śniada, a sylwetka wysportowana i wysoka. Ze środka jej głowy wyrastały dwa diabelskie rogi, a zza jej pleców widać było złożone, czarne skrzydła z piórami. Jej strój przypominał raczej zbroję. Srebrzystoczarny napierśnik oraz naramienniki i nakolanniki. Buty były wysokie ze smoczej skóry, a spodnie krótkie również skórzane. Na jej włosach spoczywał złoty diadem ze szkarłatnym rubinem i dwoma szmaragdowymi kryształami. W ręku trzymała kryształowy miecz z czarną rękojeścią.

*media postać dosyć podobna, trochę taka mieszanka anioła i demona*

Jak tylko zobaczyła postacie przed sobą pokręciła głową z politowaniem i spojrzała na tego, który ją przyzwał.

- Coś się stało, Namaro? - zachichotał cicho Harry.

Dziewczyna położyła obie dłonie na rękojeści miecza, który oparła na ziemi.

Spojrzała anielskimi oczami na chłopaka. - Coś pilnego? - zapytała. - Bo wiesz... byłam nieco zajęta - mruknęła z uśmiechem.

- Znowu ktoś się zbuntował? - roześmiał się cicho czarnowłosy.

Namara przewróciła oczami, po czym przyglądała się wyczekująco staremu przyjacielowi.

No cóż. Był o wiele młodszy od niej, co prawda, ale poznali się kiedy Harry miał ledwo sześć lat. Rok po tym, jak ostatni raz widział Kirę.

Chłopak miał niepokojące szczęście do poznawania nowych ludzi w dzieciństwie, i spotykania się z nimi nagle w tym czasie.

Wtedy też Namara zbuntowała się przeciwko rodzicom i uciekła z Podziemia. Pojawiła się w parku, w którym akurat przebywał Harry.

Chłopak starał się ćwiczyć magię, co mu niezbyt wychodziło. Kiedy zobaczył dziewczynę z rogami zaczął, o dziwo, przypatrywać się jej z ciekawością.

Jakimś cudem rozpoczęli konwersację i tak się złożyło, że przegadali prawie całą noc. W pewnym momencie to Harry zasnął, bo był śmiertelnikiem, a Namara jako demonica nie potrzebowała snu, więc przez noc zabrała chłopca do jakiegoś domu i tam czekała na jego pobudkę.

Kiedy Harry wrócił do wujostwa, po kilku dniach nieobecności, ci nawet się nie zorientowali, co było zapewne zasługą demonicznych mocy jego nowej znajomej. Przy okazji dowiedział się o rodzicach Namary i udało mu się ją przekonać, aby wróciła do domu.

Wtedy na pożegnanie mu powiedziała, aby się czasem z nią kontaktował, po czym zniknęła. Od tamtego czasu nie widzieli się ani razu, to Namara nie miała czasu, to Harry zapominał. Aż do teraz. Ale rozmowy czasami bywały.

- Upadli się zbuntowali - prychnęła ze złością.

- Było do przewidzenia, że wkrótce się to stanie - odparł lekko.

- Bardziej spodziewałabym się tego po Potępionych lub Przeklętych, a nie Upadłych - pokręciła głową z politowaniem. - Wiesz, zanim mnie wezwałeś byłam na froncie - roześmiała się cicho.

Harry wzruszył ramionami. - Twoi żołnierze dadzą sobie radę sami.

- Racja - dziewczyna wzięła miecz w jedną rękę, po czym włożyła go do pochwy, która pojawiła się przy pasku jej spodni, a później wyczarowała sobie czerwony fotel i tam usiadła, opierając ręce na podłokietnikach.

- Co to za śmiertelnicy? - w końcu zwróciła uwagę na piątkę czarodziei.

- Hermiona, moja dziewczyna - wskazała na Gryfonkę. - Neville i jego dziewczyna Luna - wskazał na parę siedzącą na sofie. - Draco i Kira - wskazał na Ślizgonów, którzy siedzieli na drugiej z kanap.

- Jestem Namara - powiedziała demonica. - Księżniczka Podziemia - dodała.

- I przy okazji demonica, którą wszyscy lubią nazywać diablicą - dodał roześmiany Harry i szybko uniknął szkarłatnego ognia, który leciał w jego stronę. - To nie było miłe - prychnął.

- Nie jestem miła - oświadczyła z powagą i wysłała kolejny słup ognia w starego znajomego.

Riddle uśmiechnął się mrocznie i wystawił dłoń przed siebie. Płomienie tuż przed jego wysuniętą ręką minęły go, a po chwili zniknęły.

- Władca Żywiołu - prychnęła ze złością. - Farciarz.

- Wszyscy w tym pokoju są albo Strażnikami, albo Władcami - odpowiedział Harry.

- No, no, no... Nie spodziewałabym się zobaczyć całą ósemkę w tym samym miejscu, choć was nadal jest szóstka - zauważyła.

- Jestem prawie pewien, że wiem, kim jest ostatnia Strażniczka i ma ona kontakt z Władcą Ziemi.

Namara zaklaskała. - Czasami twoja inteligencja i domyślność mnie przeraża - błysnęła białymi jak śnieg zębami. - Ale wracając do pierwszego tematu... Dlaczego mnie wezwałeś?

Harry pokazał dwie fiolki. - Eliksiry-eksperymenty - odpowiedział i podał je dziewczynie.

- Mam przetestować? - roześmiała się cicho.

- Jak chcesz - wzruszył ramionami. - Równie dobrze możesz wezwać jakiegoś podwładnego.

- Sama przetestuję - oświadczyła, patrząc mrocznie na Harry'ego.

- To niebezpieczne - odezwała się Hermiona, stając obok Harry'ego. - Nie wiemy dokładnie co te eksperymentalne eliksiry mogą zdziałać - powiedziała.

- Jestem demonem - Namara puściła jej oczko. - Plus mam nieśmiertelność - wzruszyła ramionami i jednym haustem opróżniła fiolkę z granatowym płynem.

- Jakby umarła, to po chwili obudziłaby się z powrotem - dodał Harry, kiedy Namara spojrzała na niego dziwnie.

- To eliksir dodający wigoru - powiedziała Hermiona ostrożnie.

Namara wstała i wyczarowała przed sobą kukłę. Lekkim ruchem nadgarstka, "wróg" rozpadł się w pył.

- Ale siła! - jej oczy błysnęły radością. - To było najlżejsze zaklęcie, jakiego kiedykolwiek użyłam! - cieszyła się jak dziecko.

Po kilku minutach i zniszczonych meblach później, eliksir przestał działać, a Namara usiadła z powrotem na krześle. - Daje niezłego kopa. Zrób mi kilka fiolek - uśmiechnęła się mrocznie do Harry'ego.

- Jak nie zapomnę - mruknął do niej, po czym podał drugą fiolkę z mlecznobiałą cieczą.

Namara wypiła jednym haustem cały płyn i skrzywiła się.

- To tylko eliksir spokoju - mruknęła Hermiona.

- Mózg mnie boli - powiedziała w pewnym momencie demonica. - To chyba nie eliksir spokoju - dodała i skrzywiła się. - To jest ohydne - kontynuowała i oparła głowę o oparcie.

Po pewnym czasie ponownie się odezwała. - Wiesz, Harry, śmiertelnik by zdechł - powiedziała i wstała. - Ohyda.

Hermiona popatrzyła się na nią jak na kosmitkę, po czym prawie niezauważenie sięgnęła notes i mugolski długopis. 

- Co czułaś? - zapytał zaciekawiony Harry.

- Na pewno nie spokój - odpowiedziała od razu. - Raczej byłam zdenerwowana i krew mi zaczęła w żyłach gotować - roześmiała się cicho. - Dosłownie, śmiertelnik by tego nie wytrzymał - dodała.

Riddle uśmiechnął się mrocznie. - Snape ma taką fiolkę i pewnie nie zdaje sobie sprawy, jaka jest niebezpieczna - mruknął.

- Co!? - Hermiona z wrażenia upuściła zeszyt. - A co jeżeli dał go do Skrzydła Szpitalnego? - zapytała z wyrzutem.

- Oj... - Riddle zaśmiał się nerwowo. - Tego raczej nie przewidziałem - mruknął po czym szybko poszedł do drzwi. Tuż przed drewnem odwrócił się do przyjaciół i demonicy. - Idziecie, czy macie zamiar tu zostać?

Luna i Neville zostali na miejscach, podobnie jak Draco i Kira.

- Twój problem, Harruś - powiedziała słodko Nakamura i rozłożyła się wygodniej na klatce piersiowej Draco, który był z tego powodu, o dziwo, zadowolony.

Czarnowłosy przewrócił oczami. - A wy? - zwrócił się do swojej dziewczyny i demona.

- Ktoś musi ci pomóc - odpowiedziała lekko Hermiona.

- Chętnie zwiedzę Hogwart - dodała z rozmarzeniem Namara, po czym obie wyszły z Pokoju Życzeń za Harrym.

-~*~-

- Ładnie tutaj - skomentowała Namara, kiedy dotarli w trójkę do Skrzydła Szpitalnego.

- Bo to Hogwart - skwitował Harry.

- Zajmę panią Pomfrey, a wy poszukajcie fiolki - powiedział Harry i nie czekając na odpowiedź zniknął za drzwiami.

Hermiona spojrzała ze złością na drzwi. - To mnie wkurza - mruknęła.

- Co takiego? - zapytała zaciekawiona demonica, która od czasu wyjścia z Pokoju Życzeń wyglądała jak prawie zwykła uczennica. Miała nadal bordowe włosy z czarnymi końcówkami, ale były rozpuszczone i całkiem ukrywały spiczaste uszy. Rogów, ani diademu nie było, a jej zbroję zastąpiła szata bez żadnych zdobień i herbu Domu.

- Zachowanie Harry'ego - prychnęła nastolatka. - Czasami potrafi zachowywać się adekwatnie do swojego wieku, czasami jest jak dorosły, a czasami gorzej niż dziecko.

- Taki już jest Harry - odpowiedziała lekko. - Wiesz, mimo, że się nie widzieliśmy sześć lat, to ja go obserwowałam często. Widziałam jak przechodził zadania Turnieju. Widziałam jego spotkanie z ojcem. Widziałam nawet początek waszej relacji - uśmiechnęła się wszechwidząco, na co Hermiona zarumieniła się wściekle.

- Chodźmy może po te fiolki - mruknęła i ruszyła w kierunku szafki z eliksirami pani Pomfrey. Towarzyszył jej śmiech bordowowłosej.

- To te? - zapytała Namara, trzymając w rękach dwie fiolki. W jednej był granatowy płyn ze srebrno-niebieskimi pasmami, a w drugiej mlecznobiała substancja.

- Chyba tak - odpowiedziała z zastanowieniem. - Ten granatowy na pewno, ale eliksir spokoju normalny i Harry'ego ma taki sam kolor - westchnęła ze złością.

Namara wzruszyła ramionami i jakby nigdy nic wypiła ponownie mlecznobiały płyn. Skrzywiła się natychmiast. - To ohydne. Czyli Harry'ego - podała dziewczynie obie fiolki.

Granger westchnęła i pociągnęła za sobą demonicę.

Zdążyły wyjść ze Skrzydła Szpitalnego, akurat mijając Dumbledore'a, który właśnie miał zamiar wejść do pomieszczenia.

- Panna Granger! - zawołał, widząc Gryfonkę. - A pani, to...? - skierował jasnoniebieskie oczy na demonicę.

- Jestem kuzynką Hermiony. Nazywam się Ellie Smith - odpowiedziała szybko.

- Co robisz w Hogwarcie, panno Smith?

- Chciałam zmienić szkołę, a Hermiona zaproponowała, że pokaże mi Hogwart, gdyż byłam nie pewna co do wyboru - odpowiedziała, widząc kątem oka, jak Harry wybiega ze Skrzydła Szpitalnego i staje jak wryty na widok Dumbledore'a.

- Panie profesorze, co pan tu robi? - zapytał Harry, odciągając uwagę dyrektora od jego dziewczyny i demonicy.

- Przyszedłem do Poppy po kilka eliksirów - odpowiedział lekko, uważnie obserwując ucznia. - A ty co tutaj robisz, mój drogi chłopcze?

- Przyszedłem dać kilka eliksirów do Skrzydła od profesora Snape'a - odpowiedział. - Wie pan, mimo, że nie lubię profesora Snape'a - specjalnie się skrzywił. - Lubię pomagać wszystkim.

- Oczywiście, że tak, Harry. Zawsze wszystkim pomagasz - uśmiechnął się dobrodusznie, a za jego plecami Namara wystawiła język, za co oberwała lekkim uderzeniem od Hermiony.

- Do widzenia profesorze - wyminął Dumbledore'a i zabrał pod ramię Hermionę, która pociągnęła Namarę.

- Do widzenia - mruknął pod nosem dyrektor i odwrócił się do Skrzydła Szpitalnego.

Dlaczego w ogóle zwątpił w tego chłopca? Harry był zawsze dobrą osobą. Pomagał wszystkim, nawet wrogom, jak Severus. A przyjaźń ze Ślizgonami? Zapewne Harry chce wydobyć z nich informacje. Och, jak mógł w niego kiedykolwiek zwątpić?

Dumbledore poczuł się źle.

Nawet śledził chłopaka! A to jest niedopuszczalne! Powinien mieć choć trochę zaufania do jego Złotego Chłopca. Harry również może mieć własny plan, w który on po prostu nie został wtajemniczony...

- - - * ^ * - - -

Rozpieszczam ludzi... Trzy rozdziały w trzy dni :)

Kolejna nowa postać, ona również będzie miała wpływ na dalszą akcję.

Ehhh... wkrótce to opowiadanie zmieni się w opowieść nie z tego świata a nie fanfik Harry'ego Pottera *śmieje się nerwowo*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro