Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Ja zawsze będę z Tobą. Nigdy cię nie opuszczę

Przed wejściem do dormitorium, zniknął w cieniach i wślizgnął się przez szparę do pokoju. Nie miał ochoty tłumaczyć się Gryfonom, dlaczego wrócił tak późno, czy użerać się z Weasleyem.

Kiedy upewnił się, że jest sam, zmaterializował się w pokoju, a po chwili dołączył do niego jego feniks.

- Tenebrisie - powiedział i pogłaskał ptaka po skrzydłach, na co ten przymknął zadowolony oczy.

~ Dlaczego miałem tu przylecieć? ~ zapytał po pieszczotach.

Harry westchnął. - Mam kolejny list do dostarczenia, aż do Australii - powiedział cicho.

~ Znalazłeś kolejnego władcę, lub strażnika? ~ ptak uniósł łeb.

- Strażniczkę. W gabinecie Dumbledore'a natknąłem się na księgę o magach żywiołów. Hermiona miała podobną - dodał. - Spojrzałem na tą u Hermiony i okazało się, że od niedawna w Australii mieszka dziewczyna o dziwnych zdolnościach. Jest tak szybka, że nikt nawet nie potrafi dokładnie powiedzieć jak wygląda.

~ Skąd wiesz, że to ona? Książka nie mogła ci tego powiedzieć.

Harry pokręcił głową. - I tego nie zrobiła. List jest zaczarowany, że tylko Strażnik może go odpieczętować. Jeżeli to nie ona, to nic się nie stanie, a pamięć o wydarzeniu zostanie jej wymazana - westchnął.

~ Jesteś bardzo dobry w zaklęciach, nieprawdaż, Harry?

- Owszem - pokiwał głową. - A zatem mógłbyś dostarczyć ten list? - z kieszeni spodni wyjął prostokątną, ciemnoszarą kopertę, z pieczęcią przedstawiającą cztery żywioły.

~ Oczywiście, Harry ~ feniks wziął w dziób list.

- Dzięki - chłopak pogłaskał ostatni raz głowę Tenebrisa, zanim ten zniknął w ciemnych płomieniach.

Harry podszedł do okna i spojrzał w jasne gwiazdy. Szczególnie w oczy rzucił mu się ogromny księżyc, rażący swoim światłem wszystko, oraz niewiele bledsza sporych rozmiarów gwiazda o nazwie Syriusz.

- Co tam u ciebie Remusie? - zapytał księżyc w pełni. - A u ciebie Syriuszu? - spojrzał na gwiazdę, po czym westchnął i odsunął się od okna.

Położył się na swoim łóżku, tuż po prysznicu i przebraniu w piżamę, po czym przymknął oczy.

- Alyson, jestem ciekaw, czy to ty - mruknął cicho, po czym zasnął.

-~*~-

Jak tylko Harry wszedł na Wielką Salę, wszystko ucichło, przez co chłopak zirytował się.

Z kamienną maską usiadł na swoim miejscu, obok Hermiony, na przeciwko miał Neville'a, po czym jakby nigdy nic wziął się za jedzenie.

Nawet jego przyjaciele milczeli, co w końcu zaniepokoiło Harry'ego, przez co podniósł wzrok i zaprzestał jedzenia.

- O co chodzi? - westchnął, ale pozostali milczeli. W końcu jego wzrok spoczął na Proroku Codziennym, trzymanym przez Gryfonkę.

Nie zaniepokoiło go jego zdjęcie na okładce, bo tak było często, ale tytuł już nie był taki dobry.

Kim tak naprawdę jest Harry Potter?

Harry otworzył szerzej oczy i wyciągnął rękę w kierunku Hermiony. - Mogę? - zapytał, a brązowowłosa mu oddała gazetę, nadal milcząc, choć jej oczy wyrażały tylko przerażenie i smutek.

Harry zaczął czytać.

Anonimowy informator przekazał naszemu działowi bardzo ciekawe informacje na temat naszego drogiego "Chłopca-Który-Przeżył"!

Opowiedział nam o porwaniu sprzed domu, który był Kwaterą Zakonu stworzonego przez Albusa Dumbledore'a do walki z podobno odrodzonym Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.

Trójka czarnoksiężników, którzy wyglądali jak Śmierciożercy, pojawiło się przed domem i tam wtargnęło. Ósemka czarodziei została porwana, po czym wyszła z trzy-dniowej niewoli bez szwanku wraz z Harrym Potterem, który rzekomo został porwany wcześniej, lecz inny informator potwierdził, że widział Złotego Chłopca dzień wcześniej w Alei Śmiertelnego Nokturnu!

Informator opowiedział nam, co działo się w, podobno, niewoli. Dwóm osobom została wymazana pamięć, a losy reszty nie są do końca znane, lecz powstaje pytanie; Co się tam wydarzyło i dlaczego akurat ta szóstka, w większości najbliższa chłopcu, nie straciła wspomnień?

Wiemy, że w tej grupie znajdowała się panna Hermiona Granger, niegdysiejsza przyjaciółka Pottera, po czym rozdzielili się po poważnej kłótni, ale według naszych źródeł wszystko między tą dwójką jest ponownie w porządku. W grupie byli również Remus Lupin, były nauczyciel Obrony przed Czarną Magią w Hogwarcie, oraz zbiegły morderca Syriusz Black! Poza nimi pracownik Ministerstwa, Artur Weasley, oraz aurorzy Nimfadora Tonks i Kingsley Shacklebolt, którzy należy wspomnieć, że zdawali sobie sprawę z obecności mordercy, ale nic z tym nie zrobili.

Wiemy również, że podczas tej niewoli w budynku znajdował się sławny Ślizgon, Dracon Malfoy, oraz najprawdopodobniej sam Czarny Pan! Stąd pojawia się kolejne pytanie, dlaczego Harry Potter nadal żyje i pozostali również? Oraz kim tak naprawdę jest sławny Chłopiec-Który-Przeżył? Może nie jest wcale Złotym Chłopcem, ani tym, który przeżył zaklęcie uśmiercające?

W następnym tygodniu pojawi się dokładny wywiad z naszym informatorem, oczywiście nie podamy jego danych, ale do tego czasu, lepiej uważać na Harry'ego Pottera jak i Hermionę Granger.

Nadchodzą Mroczne Czasy! ~ stwierdza Amelia Bones

Rita Skeeter

Harry oderwał się od gazety, jak tylko skończył czytać. Spojrzał najpierw na nauczycieli. W większości byli zaniepokojeni, Dumbledore nad czymś się poważnie zastanawiał, McGonagall patrzyła smutno na Harry'ego, podobnie zresztą jak Hagrid. Umbridge nie przejmowała się niczym, a Lucjusz Malfoy wyglądał na wytrąconego z równowagi. W dłoniach ściskał już wymięty kawałek gazety.

Następnie spojrzał na Hermionę, która miała łzy w oczach. Potem na Neville'a, który patrzył na niego jakoś dziwnie. Na resztę Gryfonów, wszyscy patrzyli na niego ze strachem. Potem Krukoni, zaciekawienie i strach, podobnie było z Puchonami, a Ślizgoni zdawali się niczym nie przejmować, choć co jakiś czas rzucali wyzywające spojrzenia Harry'emu. A na koniec jego wzrok spoczął na daleko siedzącym Gryfonie o piegowatych policzkach, który szczerzył się jak mysz do sera. Lub może rudzielec do kurczaka?

Skąd kurczak na śniadaniu?

Riddle od razu zorientował się, kto był informatorem. Wtedy pozostawało pytanie, jak ten marny czarodziej zdołał przełamać jego zaklęcia? Chyba, że...

To było zaplanowane.

Dumbledore wiedział, lub podejrzewał, ale postanowił się i tak upewnić.

A Harry dał się złapać w pułapkę.

Teraz... Wszyscy wiedzą.

Wstał od stołu i wyszedł z sali, odprowadzany spojrzeniami.

Hermiona szybko wstała i wybiegła za nim. Draco, Neville, Luna i Kira wstali prawie w tym samym czasie i również pokierowali się do wyjścia. Niedługo po nich bliźniacy również wyszli, ale reszta Wielkiej Sali pogrążona była w ciszy, a w powietrzu unosił się zapach... Strachu...

-~*~-

- Harry! Zaczekaj! - krzyknęła już zdyszana Hermiona, łapiąc Harry'ego za rękaw szaty, akurat kiedy miał wejść do Łazienki Jęczącej Marty.

Wszedł i zamknął drzwi za dziewczyną.

- Czego chcesz? - warknął w jej kierunku.

Hermiona prychnęła, po czym spojrzała w jego dwukolorowe oczy. - Harry, spokojnie - położyła mu dłoń na ramieniu.

- Jak mam być spokojny!? - wykrzyknął, a jego oba oczy zmieniły kolor na szkarłat i błyszczały złowrogo.

Brązowowłosa lekko przechyliła głowę na prawo, po czym położyła dłonie na policzkach chłopaka.

Pociągnęła go delikatnie w dół i złożyła drobny pocałunek na jego słodkich wargach. - Ja zawsze będę z Tobą. Już nigdy cię nie opuszczę - wyszeptała, patrząc w jego oczy, które powoli bledły, aż w końcu zmieniły się w szmaragd.

Harry spojrzał na nią, a po chwili namysłu, przyciągnął niższą dziewczynę do dłuższego pocałunku.

- No ja mam nadzieję - uśmiechnął się, kiedy musiał oderwać się od jej malinowych ust. Spojrzał na nią ponownie, a jego wyraz twarzy złagodniał. - Naprawdę bolało, jak mnie zdradziłaś - zaczął cicho. - A potem nawet nie wiesz, jak się cieszyłem, kiedy zobaczyłem, że żałujesz... - westchnął i odwrócił głowę w kierunku umywalek, po czym puścił dziewczynę i podszedł do wejścia do Komnaty.

Wyciągnął rękę w jej stronę, stojąc nad już otwartym wejściem. - Czy zechcesz mi towarzyszyć? - zapytał i zagryzł wargę.

Hermiona wyciągnęła również dłoń w jego stronę i złapała jego chłodną, w swoją ciepłą. - Na zawsze - szepnęła i wskoczyła wraz z chłopakiem do obślizgłej rury.

Wiedziała, że on nie pytał się tylko o Komnatę. Widziała, że teraz już nie ma odwrotu. Ale mimo to... Postanowiła pozostać przy nim. Na zawsze. 

Na zawsze i na wieki.

-~*~-

- Kiedyś muszę to wyczyścić - Harry mruknął cicho, na co Hermiona parsknęła śmiechem.

Podążyli w kierunku Komnat Slytherina, trzymając się za ręce. Granger z ciekawością rozglądała się po nowym miejscu, a Harry patrzył tylko przed siebie, na wielki posąg Salazara.

- Myślałam, że Bazyliszek nie żyje- skomentowała, kiedy zobaczyła ogromnego węża wylegującego się w najpiękniejszym kącie Komnaty. Na szczęście gad nie patrzył w jej stronę, bo miałaby problem.

Harry prychnął pod nosem, po czym zasyczał.

;Bazyliszku;

Gad odwrócił głowę w kierunku Mówcy. Jego wzrok spoczął na chwilę na czarownicy, ale nie zamienił jej w kamień, po czym spojrzał na Harry'ego.

;Harry;

;Jeżeli chcesz, możesz iść zapolować na jakąś szlamę; Syknął.

;Dlaczego nagle mogę stąd wyjść?; Spojrzał podejrzliwie na chłopaka.

;Jak na razie wolę, żeby Hermiona nie zeszła na zawał;

Gad syknął coś niezrozumiałego, po czym pokierował się do wyjścia z Komnaty.

Hermiona patrzyła przerażona na ogromne cielsko powoli wypełzające z Komnaty. Dodatkowo jej zdezorientowanie potęgowało nie bycie kamieniem, od spojrzenia w żółte ślepia bazyliszka.

- Dlaczego nadal żyję? - zapytała oszołomiona.

Harry uśmiechnął się do niej. - Legendy nie mówią całej prawdy o Bazyliszku - powiedział, po czym pociągnął ją do wielkich ust równie wielkiego posągu Salazara Slytherina.

Nastolatek za pomocą prostego zaklęcia rozciął sobie dłoń i przyłożył do chłodnego kamienia, po czym ich oczom ukazało się przejście.

Harry bez wahania postąpił w cień, a Hermiona nie mając wyboru, i zresztą nawet nie chcąc tam zostawać, podążyła za nim.

-~*~-

Znaleźli się w salonie, gdzie Harry po raz pierwszy spotkał ducha Slytherina. Tym razem założyciel również siedział na wielkim łożu z księgą w przezroczystych dłoniach.

- Witaj, Salazarze - Harry skłonił głowę w geście szacunku.

- Harry - odpowiedział duch, po czym spojrzał na Gryfonkę. - A ty to?

- Hermiona Granger - odparła szybko i skłoniła głowę.

Salazar pokiwał głową z lekkim znudzeniem.

- Dlaczego ją tu przyprowadziłeś? - zapytał potomka.

- Chciałem jej pokazać Komnatę, a poza tym to jest jedyne miejsce, gdzie nikt nas nie podsłucha - uśmiechnął się, ukazując śnieżnobiałe zęby.

- Oczywiście - odpowiedział ponuro, po czym księga z jego dłoni zniknęła, aby pojawić się na półce, a duch wyparował.

- To był duch samego Salazara Slytherina - szepnęła pod nosem Gryfonka.

- Przecież się z nim przywitałaś - Harry roześmiał się, widząc minę Hermiony.

Ta w odpowiedzi spiorunowała go wzrokiem, a Harry zaczął się głośniej śmiać.

-~*~-

- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała bo długiej godzinie milczenia.

- Prawdopodobnie znalazłem ostatnią Strażniczkę.

- O? - spojrzała na niego zaciekawiona znad książki, którą wyciągnęła z jednej, z półek.

- Wysłałem Tenebrisa, żeby dostarczył jej list.

- Czy to aby nie niebezpieczne? - zapytała zaniepokojona. - Jeżeli to nie ona, to może być kiepsko.

- Dlatego zaczarowałem list - uśmiechnął się w odpowiedzi.

- Kiedy feniks wróci? - zapytała, zmieniając temat.

- Nie jestem pewien, ale powinien być niedługo - odpowiedział z westchnieniem.

- Mhm - mruknęła, po czy wróciła do lektury.

-~*~-

- Wiesz, że podobałaś mi się od początku pierwszego roku? - zapytał cicho.

Hermiona oderwała się od książki i spojrzała na niego. - Myślałam, że na początku byłeś mną zirytowany, tak jak Weasley - nie zwróciła nawet uwagi, że nazwała byłego chłopaka po nazwisku. - Przecież byłam tą przemądrzałą przez cały pierwszy rok.

- Przez kilka pierwszych dni, rzeczywiście denerwowałaś mnie, ale potem coś się zmieniło. Przestałaś mnie irytować swoim zachowaniem - roześmiał się cicho. - Polubiłem cię, ale byłem nadal przyjacielem Weasleya, więc udawałem.

Hermiona spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Czyżby? - zapytała ze śmiechem.

- Oczywiście - chłopak również się uśmiechnął, po czym podszedł nieco bliżej dziewczyny i zabrał jej książkę z rąk.

- Ejjj! - krzyknęła oburzona, kiedy Harry zabrał jej lekturę. Od razu wstała w celu złapania księgi, ale ta została w trybie natychmiastowym odlewitowana na swoje miejsce na półce.

Harry roześmiał się głośno, Hermiona natomiast usiadła ponownie na fotelu, założyła ramiona na piersi i odwróciła się od niego.

- Oj, no nie bocz się - przyjął Harry, nadal się uśmiechając.

- Phi - prychnęła.

Harry usiadł na oparciu fotela i oparł się o plecy dziewczyny, obserwując jakże piękny, śnieżnobiały sufit.

Hermiona delikatnie przechyliła głowę i położyła ją na ramieniu chłopaka, kierując swój wzrok również na sufit.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro