26. Jedno słowo, które zmieni wszystko. Wystarczy tylko jedno słowo
- Czy to rozsądne, żeby Kira jechała z nami do Hogwartu? - zapytała zaniepokojona Hermiona w dzień wyjazdu. W odpowiedzi Harry tylko wzruszył ramionami.
- Jeżeli nie będzie chciała, to nikt nie pozna jej sekretu, zresztą my mamy obowiązek trzymać język za zębami - powiedział.
- Wiem - Granger spuściła lekko głowę z małym zawstydzeniem.
- No, to teraz w drogę - uśmiechnął się Riddle, po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Ta niezbyt pewnie ją złapała i dała się pociągnąć schodami na dół, aż do wyjścia z nowej Kwatery Głównej.
Podczas świąt nie działo się nic ciekawego. Nikt nie przybył z prezentami, nawet państwo Weasley, którzy musieli wrócić do Nory, Snape oczywiście nie pojawił się na uczcie, tylko zwędził jeden talerz z jedzeniem, po czym zniknął w swoich ciemnych lochach. Nawet sam Dumbledore nie przybył ani razu do nowej Kwatery. Oczywiście bardzo to odpowiadało szóstce czarodziei z dodatkowymi zdolnościami.
Zgodnie postanowili, że będą starać się spotykać minimalnie raz na tydzień w Pokoju Życzeń i będą omawiać sprawy bezpośrednio z nimi związane. Neville'owi udało się wyciągnąć z Luny, że ostatni władca żywiołu — ziemi, mieszka w Szwajcarii, oraz że to chłopak. Obiecała też, że jeżeli odnajdą czarodzieja, powie im, gdzie znajduje się ostatnia strażniczka.
Kira jako nowa uczennica w Hogwarcie, niestety będzie musiała wszystko omówić z dyrektorem, zresztą będzie tylko na jeden rok, gdyż wygląda na piętnaście lat, a nie miała zamiaru zostawać dłużej niż to konieczne, poza tym akt urodzenia zawsze można zaczarować.
Nawet przed Największą Szychą Wizengamotu.
-~*~-
- Widziałaś kiedyś Hogwart? - zapytał w pewnym momencie Harry, kiedy już jechali pociągiem. W przedziale była ich tylko trójka. Hermiona, Draco, jak i Luna byli prefektami, więc pozostawali Neville, Harry oraz Kira.
- Tylko na zdjęciach - odparła. - No i dużo o nim czytałam - uśmiechnęła się.
- Hogwart to naprawdę świetne miejsce - westchnął z zachwytem Harry, a Neville tylko pokiwał głową, potwierdzając słowa przyjaciela.
Reszta drogi przebyta została w milczeniu. Nakamura zastanawiała się, jak będzie wyglądał jej rok w angielskiej Szkole Magii i Czarodziejstwa, a chłopcy zaczęli grać w karty, nie przejmując się niczym.
-~*~-
Kira stanęła przed wielkim posągiem kamiennej chimery, z Harrym u boku.
- I co teraz? - zapytała, kiedy nic się nie działo.
- Teraz, musisz powiedzieć hasło - odpowiedział.
- A hasło brzmi...?
- Nie mam pojęcia - zaśmiał się cicho.
- Świetnie - prychnęła niczym rozjuszona kotka. Czy może lisica?
Riddle pokręcił z rozbawieniem głową, po czym machnął różdżką w ciszy, a chimera odskoczyła prędko, ukazując spiralne schody, prowadzące do dyrektorskiego gabinetu.
- Ja niestety muszę iść na ucztę - westchnął.
- Jasne, rozumiem - przesłała mu uśmiech, pokazując kły, po czym rozpoczęła wspinaczkę po schodach do gabinetu dyrektora Dumbledore'a, z którym miała się spotkać, tuż po przybyciu do zamku.
Kiedy weszła na samą górę, zapukała kulturalnie. Zza drzwi dobiegło ją stłumione "proszę". Otworzyła je i bez oglądania gabinetu pełnego najróżniejszych wynalazków i cudów techniki mugolskiej, jak i czarodziejskiej, zajęła miejsce przed biurkiem Dumbledore'a.
W przeciwieństwie do większości czarodziei znała wszystkie te przyrządy, albo chociaż większość, podobne miała w domu, więc nie było sensu rozglądać się tak, jak inni zwykli to robić w tym okrągłym pokoju — czy może lepiej okrągłej graciarni.
- Dzień dobry, dyrektorze Dumbledore - skłoniła lekko głowę w geście powitania. Oczywiście siedziała prosto z dłońmi położonymi na kawałku biurka i oczami utkwionymi w niebieskich źrenicach starego czarodzieja. Jak na czysto krwistą czarownicę przystało.
- Witam, panno Nakamura - schylił się, po czym wyciągnął z jednej z szuflad kilka dokumentów - Dostałem pani dokumenty, ale z tego, co widzę, skończyłaś już siedemnaście lat - zwrócił uwagę na datę urodzenia. Kira tylko westchnęła.
Czyli jednak to proste zaklęcie nie zadziałało, ale to było tylko rozwiązanie próbne. Pozostawał prawdziwy plan A oraz zapasowy plan B. Nakamura nachyliła się lekko w kierunku starca, ten spojrzał na nią szybko z drobnym zaniepokojeniem.
Ta dziewczyna nie podobała mu się.
- Dane są poprawne - powiedziała spokojnie, nie spuszczając wzroku z niebieskich tęczówek, szarzejących za okularami-połówkami. - Mam piętnaście lat, jestem rówieśniczką Harry'ego Pottera - kontynuowała lekko. - Na uczcie powitalnej zostanę przydzielona do Domu, a pan zapomni o tym, że akt urodzenia jest niepoprawny - wyszeptała na koniec.
Kochana perswazja.
Kiedy spuściła oczy w kierunku blatu biurka, starzec pomachał chwilę głową w zdezorientowaniu. Po chwili spojrzał na nową, piątoroczną uczennicę.
- Panno Nakamura, zostanie pani przydzielona do Domu podczas dzisiejszej uczty powitalnej. Teraz proszę, abyś udała się do Wielkiej Sali - powiedział spokojnie, tak jakby monolog, prowadzony przez Kirę nigdy nie istniał.
No i nie istniał.
Przynajmniej nie we wspomnieniach starego czarodzieja, będącego rzekomo najpotężniejszym Jasnym Czarodziejem.
Kira skłoniła głowę z lekkim szacunkiem przed wyjściem, po czym spokojnie ruszyła w kierunku Wielkiej Sali, którą już wcześniej mijała; kiedy szła do gabinetu dyrektora.
-~*~-
- Jesteś pewien, że się nie skapnie? - zapytała Hermiona.
- Kira jest świetną czarodziejką i kimś w rodzaju Legilimenty - Harry uśmiechnął się w odpowiedzi. - Potrafi wpływać na innych ludzi - uzupełnił. - Perswazją - zanucił.
- Nadal się martwię, że coś nie wyjdzie i Dumbledore nas przejrzy - westchnęła.
- Nie martw się Hermiono - złapał ją za rękę. - Wszystko będzie dobrze - puścił jej dłoń, zdając się nie zauważać soczystego rumieńca na jasnych policzkach dziewczyny, która odwróciła wzrok w kierunku wejścia do Wielkiej Sali.
Kira jakby nigdy nic otworzyła wielkie wrota i przeszła między stołami, nie zważając na spojrzenia rzucane w jej stronę, ani na szepty, choć trzeba dodać, że dzięki lisim atrybutom słyszała wszystko zbyt dokładnie.
Jedynie raz odwróciła wzrok od środka stołu prezydialnego. Wtedy, kiedy spojrzała na Harry'ego, który również na nią patrzył. Uśmiechnęła się na chwilę, po czym kontynuowała gapienie się przed siebie.
- Panna Nakamura nie mogła wcześniej do nas przybyć, dlatego też zostanie teraz przydzielona do Domu - powiedział Dumbledore.
McGonagall podeszła do piątorocznej, po czym nałożyła jej Tiarę na głowę.
- Slytherin! - czapka wykrzyknęła ledwie po sekundzie.
Kira uśmiechnęła się chłodno do wszystkich obecnych w Sali, po czym podążyła do nowego Domu i usiadła obok Draco, który specjalnie trzymał dla niej miejsce.
- Cześć - powiedział.
- Witaj, Draco - odparła.
- To Pansy Parkinson, Blaise Zabini i Teodor Nott - wskazał najpierw na czarnowłosą dziewczynę, potem ciemnoskórego chłopaka, a na koniec na bladego chłopaka z ponurym wyrazem twarzy.
- Kira Nakamura - odpowiedziała.
Wszyscy podali sobie ręce i potrząsnęli nimi, po czym ponownie skupili się na poświątecznym przemówieniu Dumbledore'a.
Kiedy wszyscy zaczęli się zbierać, Kira wraz z Draco czekała przed wejściem na trójkę Gryfonów i Krukonkę.
Mimo iż wstępnie mieli tylko spotykać się w Pokoju Życzeń, skończyło się na tym, że tuż po kolacji mieli przyprawić Dumbledore'a o zawał w związku z jego byłym Złotym Chłopcem, rozmawiającym z dwójką Ślizgonów jak gdyby nigdy nic.
Luna najszybciej dołączyła do Ślizgonów pod ścianą, naprzeciwko wejścia i stanęła obok Kiry. Na koniec oczywiście doszli Hermiona, Harry i Neville, bo reszta Gryfonów niezbyt chciała ich puścić.
Przed wejściem do Wielkiej Sali zrobił się korek, kiedy ci, którzy stali z przodu stanęli jak wryci na widok witających się arcywrogów; samego Harry'ego Pottera i Dracona Malfoya. Należało również dodać, że był tutaj strachliwy Neville Longbottom, Pomyluna Lovegood oraz nowa uczennica Kira Nakamura.
- Cześć, Draco - przywitał się Harry.
Draco uśmiechnął się lekko. - Cześć, Harry, Neville, Hermiono. - skinął głową trójce Gryfonów.
Kira nie zważając na nic, powiesiła się na ramieniu Riddle'a i już zaczęła narzekać na towarzystwo Malfoya, za co ten spiorunował ją wzrokiem.
- Wszyscy się gapią - mruknął konspiracyjnym szeptem Neville, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy. Luna stała obok niego, opierając głowę na jego ramieniu. Przez te święta ich relacja się pogłębiła i zdążyli zostać parą.
- To niech się gapią - odpowiedziała lekko Hremiona, po czym pociągnęła ramię Kiry i Harry'ego. - Dumbledore wcześniej wybył - westchnęła.
- Ale McGonagall i Snape was widzieli - dodała Luna.
- McGonagall na pewno powie Dropsowi - Harry uśmiechnął się i ruszył w kierunku błoni - Idziecie? - zapytał.
-~*~-
Całą szóstką usiedli pod Bijącą Wierzbą, która nie ruszała się dzięki magii kitsune.
Część szkoły, będąca na błoniach, gapiła się oszołomiona na przyjaciół i Wierzbę, nie mogąc zrozumieć o, co chodzi z tą przyjaźnią, plus drugą zagadką była nieruchome drzewo.
Druga część uczniów była w swoich dormitoriach i obserwowała przez okna, co się dzieje na błoniach, oczywiście oprócz Ślizgonów, którzy w większości byli na błoniach, a reszta zapewne się tylko uczyła.
Harry co jakiś czas spoglądał w okno gabinetu dyrektora, oczekując, aż ten się tam pojawi.
W końcu doczekał się. Harry lekko szturchnął lisicę i wskazał jej okno Dumbledore'a.
Siwobrody starzec pokazał się w oknie. Jego oczy błysnęły, co oczywiście tylko Harry i Kira zauważyli.
-~*~-
Przez około pięć minut Dumbledore stał w oknie i próbował zrozumieć, to co się działo przy drzewie. Sama znajomość Pottera i Malfoya psuła jego plany wobec chłopca. Wszystko zaczęło się sypać od czasu, kiedy ten głupi Potter dowiedział się o szpiegowaniu i obraził się na przyjaciół. Granger o dziwo nadal jest w dobrych stosunkach z Gryfonem, ale już nie przekazuje Dumbledore'owi informacji, a Weasley stał się bezużyteczny, po stracie kontaktu ze Złotym Chłopcem.
Młodsza Weasleyówna również się zbuntowała. Kiedy zaproponował jej związek małżeński z Potterem, ona odmówiła. A przecież to ta ruda biegała za chłopakiem od jej drugiego roku! Ale nagle wszystko się zmieniło i ona również nie składała raportów Albusowi.
O bliźniakach nawet nie trzeba wspominać. Mają własne plany na przyszłość, sklep z żartami i od czasu, kiedy chciał ich wciągnąć w swój plan, ci go ignorują.
Ale nie bez powodu jest najpotężniejszym żyjącym czarodziejem. Od czego są zaklęcia niewybaczalne? Albo jego rozległa sieć kłamstw? Wystarczy szepnąć słówko.
Jedno słowo, które zmieni wszystko.
Kiedy spojrzał ponownie przez okno, błonia prawie opustoszały. Zostali nieliczni, a najważniejsza szóstka również zniknęła.
Wyciągnął dane każdego z szóstki uczniów i zaczął je studiować.
Harry Potter — każdy zna jego nazwisko. Ten, który pokonał Czarnego Pana. Wujostwo zostało zamordowane przez Śmierciożerców, a chłopak większość czasu spędził na Grimmauld Place, a w międzyczasie kilka dni, jak nie tygodni, w lochach jakiegoś z powdładnych Voldemorta. Tutaj jest pierwsza nieścisłość. Potter twierdził, że Voldemort powrócił, dlaczego więc chłopak nie został zabity? Oczywiście mógł kłamać o cmentarzu, ale kto wtedy zabiłby Diggory'ego? Chyba, że to kolejny plan Toma Riddle'a...
Hermiona Granger — prawdopodobnie najinteligentniejsza czarownica od czasów samej Roweny Ravenclaw. Mugolak, była przyjaciółka Pottera, choć teraz wygląda tak, jakby jej wybaczył. Rodzice zachwyceni jej ocenami i czarami. Nic niezwykłego, oprócz przyjaźni z Malfoy'em, który jest znany z nietrawienia mugolaków i wyzywania ich od "szlam", ale Granger oszczędza. Dlaczego to robi? I dlaczego w ogóle się z nią zaprzyjaźnił?
Neville Longbottom — rodzice w Świętym Mungu, doprowadzeni do szaleństwa przez Bellatriks Lestrange, choć według danych z Azkabanu, kobieta już wtedy była w więzieniu. W takim razie, kto stoi za szaleństwem Longbottomów, skoro wszyscy Lestrange'owie byli już w Azkabanie, schwytani prawie dwa miesiące przed atakiem? To pozostaje zagadką.
Luna Lovegood — matka zginęła w wybuchu, kiedy testowała nowe zaklęcia. Dziewczyna widziała jej śmierć i została sama z ojcem. Od zawsze Lovegoodowie byli uważani za dziwaków, ale mimo to trafiali do Ravenclaw. Dziewczyna z potencjałem, przyjaciółka Weasleyówny. Od samego początku była przeciwko dyrektorowi, co było dziwne, bo przecież go nie znała. Przynajmniej nie powinna znać.
Dalej, Dracon Malfoy — syn śmierciożecy i jednej z sióstr Black. Jak chłopak o iście Ślizgońskim charakterze mógł się dogadać z Potterem? Malfoy senior został na rok nauczycielem praktycznego OPCM, dlaczego akurat teraz? Raczej wątpliwe, żeby podszkolić syna. Bardziej znalazłby się w Hogwarcie, żeby czegoś pilnować. Tylko czego? No i jak zareagowałby na przyjaźń syna z młodym Potterem? Wrogiem numer jeden Czarnego Pana? Chyba że... Malfoy już o tym wie... Ale wtedy, dlaczego byłby w Hogwarcie?
No i jeszcze ta nowa piątoroczna.
Kira Nakamura — pochodzi z Japonii. Ojciec nie żyje, matka została w Japonii. Dlaczego więc dziewczyna sama tutaj przyjechała? I w jaki sposób? Na pewno nie przeżyłaby na samym kieszonkowym. No i dlaczego ojciec Kiry przyjął nazwisko żony, a nie na odwrót? Plus ta tajemnica rodu Nakamura. Czy to prawda, że wszyscy jej członkowie są pół-zwierzętami?
Tyle pytań, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma.
Najdziwniejszy jest i tak fakt, jak ta cała szóstka może być świetna z oklumencji? Malfoy to jeszcze zrozumiałe, Granger być może dałaby sobie sama radę, ta Nakamura prawdopodobne, że musiała się nauczyć magii umysły ze względu na legendy o jej rodzie. Lovegood jak się człowiek uprze, to też mogłaby sama się nauczyć, ale Longbottom i Potter? Ani ten, ani ten nie miał predyspozycji, z czego Potter nawet, gdyby próbował, nie nauczyłby się niczego.
To tylko problemy szkolne. Zakon Feniksa nie miał się wcale lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro