20. Jestem jednym ze strażników
- Wiesz coś o władcach żywiołów? - Harry zamarł.
- Co...? O kim...? - zapytał, udając zdziwienie.
- O władcach żywiołów. - powtórzył.
- Nie wiem, o czym ty mówisz. - odpowiedział ostrożnie Riddle. Skąd Neville mógł wiedzieć o władcach żywiołów? Czyżby też wiedział, że to Harry jest jednym z nich? Nie. To niemożliwe. - Longbottom westchnął.
- Władcy żywiołów utrzymują równowagę Światła i Mroku. - zaczął.
- Dlaczego mi to mówisz? - przerwał mu Riddle.
- Babcia mi powiedziała o nich w te wakacje. - zarumienił się nieco. - Musisz o nich coś wiedzieć. - spojrzał czujnie na czarnowłosego. Harry spuścił głowę w geście rezygnacji. Musi się dowiedzieć co i ile wie Neville.
- Tak, wiem. Wiem, czym się zajmują i jakie mają moce. Znam również ich historię. - zdecydował się zdradzić co nieco.
- Czyli wiesz też, że w Hogwarcie jest ich dwójka, prawda?
- Wiem. - kiwnął głową.
- A czy wiedziałeś, że każdy władca żywiołów ma swego rodzaju strażnika, czy też ochroniarza? - Harry spojrzał na niego z zaciekawieniem. Tego nie wiedział.
- Nie. - zaprzeczył.
- No więc... Każdy władca żywiołu może bronić się swoją magią, ale też ma przypisanego ochroniarza. Strażnik jest silniejszy magicznie od normalnego czarodzieja i dosyć często ma jakiś dar.
- Dar? Na przykład? - Neville zamyślił się na chwilę. - Może być szybszy niż ludzie, silniejszy, może czytać w myślach, lub przewidywać przyszłość... To takie przykładowe. - dodał.
- Dlaczego mi to mówisz? - ponowił pytanie Harry. Longbottom wziął głęboki oddech.
- Jestem jednym ze strażników i wiem, że jeden władca jest w Ravenclaw, a drugi w Gryffindorze. - Harry zamrugał, po czym zaczął intensywnie myśleć. Neville rzeczywiście ma silniejszą aurę magiczną niż większość czarodziei, choć tego po nim nie widać. W końcu również wziął głęboki oddech i wyciągnął przed siebie rękę. Nad jego otwartą dłonią zawirowało małe tornado.
- Powietrze? - zapytał. Harry pokiwał głową. - Krukonka na czwartym roku. - dodał.
- Kiedy odblokowałeś zdolności? - mruknął.
- Dwa dni temu. Czyim jesteś strażnikiem?
- Na pewno nie twoim. - Neville uśmiechnął się nieco. - Strażnicy mają podobne aury do władców.
- Masz bardzo podobną aurę do tej Krukonki. - przerwał mu Harry.
- Wyczuwasz aury? - zapytał zaciekawiony.
- Taaa... - podrapał się po karku. - Mówisz, że strażnicy są silniejsi magicznie, tak?
- W przeciwieństwie do władców, aury strażników są wyczuwalne normalnie.
- Skąd twoja babcia wiedziała?
- Nie jestem do końca pewien... Co ile lat pojawiają się władcy?
- Jakieś tysiąc, może trochę więcej. - odparł. Rozmawiali jeszcze przez dłuższy czas, póki za oknem nie zaczęło świtać, a nastolatkowie zorientowali się, że przegadali całą noc.
-~*~-
- Potter! - tuż nad głową Harry'ego rozległ się głos Mistrza Eliksirów. Jak widać jego pozycja u śmierciożerców, czy też sam strach Severusa przed nastolatkiem nie zmienił nic w zachowaniu Snape'a podczas lekcji eliksirów. Gryfon podniósł wzrok na byłego Ślizgona i zmrużył oczy.
- Słucham, profesorze? - zapytał przymilnie. Snape ledwo powstrzymał ponowną chęć wzdrygnięcia się na widok tych pustych, szmaragdowych oczu Lily.
- Mieliście robić Eliksir Spokoju. - warknął swoim zwyczajowym tonem, doskonale ukrywając drżenie głosu dzięki kilkunastu latom szpiegostwa.
Większość uczniów tych z Gryffindoru oraz Slytherinu oderwało się od swoich prac, żeby oglądać widowisko. Harry spojrzał do swojego kociołka i dopiero teraz zorientował się, że jego eliksir nie jest Eliksirem Spokoju, tylko Wywarem Żywej Śmierci, w dodatku przyrządzonym perfekcyjnie.
- Ups. - mruknął pod nosem. - To, profesorze jest Wywar Żywej Śmierci. - powiedział profesorowi z szerokim uśmiechem. Snape spojrzał na niego spod zmrużonych powiek, a następnie swój wzrok pokierował na idealnie przyrządzony bezbarwny wywar.
Machnął różdżką, a cała zawartość kociołka Gryfona znalazła się w jego prywatnym gabinecie, w jednym z jego pustych kociołków. Taki eliksir nie może się zmarnować, chociażby przyrządzony przez tego Gryfona.
- Potter, zostań po lekcji. - rzucił przez ramię i wrócił do sprawdzania innych eliksirów. Harry tylko westchnął i rozpoczął ważenie prawidłowego eliksiru. Oczywiste było, że nie zdąży, ale przecież czy tak, czy tak dostałby nędzny, nawet gdyby eliksir był perfekcyjny, jak ten wywar.
-~*~-
Riddle prawie skończył ważyć eliksir, tylko że zamiast na koniec dodać sproszkowane kolce jeżozwierza, wrzucił tam ponownie sproszkowany kamień księżycowy, oczekując, chociażby małej eksplozji. Niestety nic takiego nie miało miejsca, a jego eliksir przybrał prawidłową, mlecznobiałą barwę.
- Jak do cholery? - mruknął pod nosem i niezauważenie przez pozostałych uczniów, zabrał kawałek cieczy do własnej, nietłukącej się fiolki i wrzucił ją do torby.
Oczekując na wyjście Ślizgonów i Gryfonów, przeszedł się po klasie, obserwując zawartość kociołków innych uczniów. Tak jak przewidział, tylko Hermiona i Draco mieli idealne eliksiry. Teodor, podobnie jak Blaise, Pansy i, o dziwo, Neville mieli dobre wywary o poprawnej barwie, natomiast pozostali uczniowie byli daleko w tyle, o Ronie lepiej nie mówić.
Jego kociołek pełen był brunatnej brei, z której wypływały na wierzch różne składniki, których użył. W końcu wszyscy piątoroczni wyszli. Najbardziej jednak ociągali się Hermiona i Draco. Snape szybko rzucił zaklęcia i zaprosił Harry'ego, gestem do jego gabinetu. Kiedy Riddle usiadł naprzeciw nauczyciela, ten pokazał jeden z kociołków, w którym był wywar Gryfona.
- Rozumiem, że jesteś świetny z eliksirów, ale uważaj trochę przy Gryfonach. - warknął. Gryfon spojrzał na niego i uniósł jedną brew do góry. - Od kiedy zaczęło to profesora obchodzić? - Pochylił się nad biurkiem. - Zdecydował pan, po której stronie się opowie? - błysnął szkarłatnymi tęczówkami. Severus westchnął.
- Wolałbym nie mieszać się do wojny...
- Było nie zaczynać szpiegostwa. - prychnął Harry, przerywając profesorowi.
- Byłem młody i głupi. - mruknął. - A potem sądziłem, że to Czarny Pan zabił Lily. - westchnął.
- A zatem? - zapytał Harry.
- Mogę szpiegować Dumbledore'a. - powiedział w końcu. Riddle pokiwał głową z zadowoleniem. - Jeżeli dowiesz się czegoś ważnego, możesz przekazać to mi, albo Lucjuszowi. Jak na razie nie stawiaj się na zebrania ojca. - dodał i wstał. - Może się to dla pana źle skończyć. - wyszedł z gabinetu i pobiegł na kolejną lekcję, którą miała być praktyczna Obrona przed Czarną Magią z ojcem Malfoy'a.
-~*~-
- Gdzie był pan, panie Potter? - mruknął Lucjusz, kiedy zdyszany Harry wszedł do sali i zajął miejsce obok Hermiony.
- Zatrzymał mnie profesor Snape. - odpowiedział. Malfoy senior skinął tylko głową i wrócił do tłumaczenia tematu lekcji, czyli poprawnego użycia zaklęcia rozbrajającego, które mało kto potrafił w pełni poprawnie wykonać.
- Ile już powiedział? - zapytał szeptem Hermionę, która nie robiła notatek. Po chwili jego wzrok zatrzymał się na pustym pergaminie przed Gryfonką. Pióro leżało na prawo od karty. - Hermiono, czy to święto, że nie robisz notatek? - zapytał rozbawiony. Brązowowłosa spojrzała na niego również rozbawiona. - Postanowiłam, że nie potrzebuję notatek, z czegoś, co potrafię już na najwyższym poziomie. - uśmiechnęła się. - Jak na razie profesor omówił zaklęcie i zaczął pokazywać ruch różdżką. Harry ledwo powstrzymał wybuch śmiechu. Wyjął swoją różdżkę i zaczął bez celu nią wymachiwać w powietrzu. Zirytowało to Lucjusza, który skończył już omawiać inkantację i ruch różdżką.
- Może pan Potter nam zaprezentuje poprawne użycie zaklęcia rozbrajającego. - zdecydował i wskazał nastolatkowi kukłę o wyglądzie śmierciożercy w białej masce. Harry wstał, a kiedy jego wzrok spoczął na kukle, omal się nie przewrócił o podest.
Lucjusz Malfoy uśmiechnął się drwiąco. Przewidział podobną reakcję Harry'ego na wygląd kukły treningowej. Wybrał akurat tego Gryfona, ponieważ on jako jedyny na pewno wykona zaklęcie perfekcyjnie za pierwszym razem. Granger i Draco zapewne też daliby radę, ale to Harry jest "ekspertem w dziedzinie obrony przed Czarną Magią".
- Expelliarmus. - wyszeptał, a szkarłatny promień pomknął w kierunku kukły. Różdżka wyleciała z patykowatej dłoni "śmierciożercy" i poleciała w kierunku Harry'ego.
- Doskonale. - powiedział profesor. - Pięć punktów dla Gryffindoru. - dodał, dzięki czemu mógł się przez chwilę napawać zdezorientowaniem wszystkich Gryfonów, z wyjątkiem Granger i Longbottoma. Machnął kilka razy różdżką i przed podestem pojawiło się dokładnie osiemnaście kukieł. Po jednej na każdego ucznia.
- Ćwiczcie. - powiedział i zaczął chodzić między uczniami, poprawiając większość Gryfonów i kilkoro Ślizgonów. O dziwo dla Malfoy'a seniora, Longbottom nie potrzebował w ogóle pomocy.
-~*~-
- Jak ci się to udało, Harry? - zaczął Dean, kiedy tylko wyszli z sali.
- Jak Malfoy dał ci jakieś punkty?! - wykrzyknął Seamus.
- Profesor Malfoy. - poprawiła ich Hermiona i spojrzała na Gryfonów. - Niektórzy nauczyciele są jednak uczciwi. - dodała i pociągnęła za sobą rozbawionego Harry'ego.
- Nieźle, Herm. - powiedział Harry.
- Dzięki. - odpowiedziała. - Co chciał od ciebie Neville? - zapytała po dłuższej chwili milczenia.
- Skąd wiesz, że coś chciał?
- Powiedział mi, że rozmawialiście całą noc. - wzruszyła ramionami.
- Ehh... - Riddle podrapał się po karku. Rozejrzał się szybko po korytarzu i wyciągnął przed siebie obie dłonie. Śnieżynka zakręciła się dookoła własnej osi, a tornado zaczęło się kręcić bardzo szybko.
- Władca żywiołów. - szepnęła zachwycona. - Czytałam o nich. - powiedziała. - Znaczy was. - poprawiła się szybko. - Władców jest czwórka i każdy ma własnego strażnika. - zamyśliła się. - Czy Neville jest jednym ze strażników?
- Tak. - kiwnął głową. - W szkole jest jeszcze jeden władca, Krukonka na czwartym roku.
- Skąd wiesz? Czyżbyś wyczuwał aury? - rzuciła z rozbawieniem. Jej mina spoważniała, kiedy zauważyła zdziwiony wzrok Gryfona.
- Tak, wyczuwam aury. - odparł i pozbył się zdezorientowania z twarzy.
- Czy w szkole jest jeszcze jeden strażnik? - zapytała.
- Nie wiem. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Spróbuj wyczuć aurę. - poleciła. Riddle pacnął się w czoło. - Czemu o tym nie pomyślałem. Mogłem od razu sprawdzić. - mruknął pod nosem i zamknął oczy, wyciszając się.
- Tu jest dużo silnych czarodziei. - westchnął w końcu.
- Strażnicy i władcy są mniej więcej w tym samym wieku. - powiedziała. - To musi być uczeń, minimalnie czwarty rok, maksymalnie siódmy. - dodała.
- Skąd wiesz? - zapytał podejrzliwie i zamknął oczy.
- Zaufaj mi. - powiedziała szeptem i odwróciła wzrok, choć Harry nie mógł tego widzieć. Harry postanowił jej zaufać. Na razie. Ponownie wyciszył się i zaczął oddzielać aury nauczycielskie od uczniowskich, a następnie rozdzielił czwartorocznych i wzwyż od młodszych.
- W Hogwarcie jest dwóch władców i trójka strażników. - zaczął cicho. Hermiona musiała się nachylić, żeby coś słyszeć. Od razu wyciągnęła notatnik i zaczęła pisać, wszystko, co powiedział Gryfon.
- Krukonka na czwartym roku i ja, ci od żywiołów. - mruknął. - Neville, Ślizgon na piątym roku i... - otworzył nagle oczy.
- I? - spytała, nie odrywając długopisu od kartki.
- Ty. - odparł cicho.
Brązowowłosa podniosła wzrok znad notatnika. - Co? - zapytała oszołomiona. - Ja nie mogę być. - zaprzeczyła.
- Masz silniejszą aurę niż inni czarodzieje. - powiedział Harry. - W dodatku masz podobną do... - przełknął ślinę. - Do mojej.
- To niemożliwe. - długopis wypadł jej z dłoni.
- Dlaczego tak uważasz? - spytał zaciekawiony. Granger nie odpowiedziała od razu. W ogóle nie odpowiedziała na pytanie. Zadzwonił dzwonek.
- Choć, bo zaraz się spóźnimy. - zmieniła temat i pociągnęła rękaw Harry'ego.
- Nie myśl, że ci odpuszczę to pytanie. - powiedział i ruszył za nią biegiem do klasy na teoretyczną Obronę.
Przez resztę drogi oboje Gryfonów nie odzywała się do siebie ani słowem. Harry myślał, dlaczego Hermiona twierdzi, że nie może być strażnikiem, choć jej aura jasno świadczy o tym, że jest silniejsza od większości czarodziei. Hermiona natomiast zastanawiała się, jak to jest w ogóle możliwe. Każdy czarodziej, nie zależnie od krwi może być władcą żywiołu, natomiast strażnikami mogą być tylko czarodzieje czystej krwi, a ona jest przecież mugolakiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro